[ Wszystkie wpisy: 254 ]  Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 11, 12, 13, Następna


 Postać   Wpis  
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47863
08:46:22 *Aleks 'Nie żartowałem Essy. Zgwałcić obydwoje. Pan Nathan przekona się, przed jaką to zabawą bronił koleżanki, a panienka Essy, czy to co sama zainicjowała było, czy nie było gwałtem. Idę na herbatę. Gdy skończycie, odstawić na brzeg, dać po nożu w kieszeń i rozwiązać. jeśli spróbują walczyć, zastrzelić' 08:47:42 *Nate - Aleks! - krzyknął. To było czyste szaleństwo. 08:49:13 *Aleks odwrócił się. 'Czego?' 08:51:13 *Nate - Przecież ty nie chcesz tego zrobić. 08:54:34 *Aleks 'Nie chcę. Wsiedliście nieproszeni na statek piratów.Prowokując kapitana by sprawdzić na co go stać. A ja - ja jestem tylko gwałcicielem i po&^%#dolonym sk&^$*synem. Spełniającym wasze oczekiwania' 08:56:28 *Nate - Nie, nie jesteś. Poznałem człowieka mądrego i charyzmatycznego, który potrafi zarządzać potężną załogą. Bo potrafi powstrzymać emocje i działać sprawiedliwie. 08:57:48 * Essy siedziała na łodzi obrócona tyłem. Zaciskała pięści. 08:59:20 *Aleks 'Właśnie to robię. ' - odpowiedział. 'Nie nabieram się na grę słów. Za często sam ją prowadzę' - dodał. 'Ja idę. Nie chcę tego ani widzieć, ani słyszeć. Za droga była mi na to' 09:00:10 *Aleks skinął na kilku ludzi. Coś z nimi omawiał. Po chwili wskazał na łódź a sam odszedł kawałek. 09:00:39 *Nate - Wiem, słyszałem, co było między wami... I szkoda to zakańczać w taki sposób. 09:01:19 *Aleks 'Też tak uważam. Szkoda to było zakończyć w taki sposób.' 09:02:24 Narracja: Kilku ludzi podszło do nich. Dwoje weszło na łódź chwytając Essy. 09:03:19 *Nate - ALEKS! Co ty do cholery robisz! Tchórzu! Miej odwagę na nią spojrzeć, no spójrz!! 09:04:29 * Essy mięście miała napięte. Będzie walczyć, choć udawała względny spokój. 09:04:55 *Aleks odwrócił się. 'Jak wolisz' - powiedział. 'Wykonać!' 09:05:46 *Nate również odwrócił się w stronę Essy. Próbował się wyrwać i pomóc jej. 09:06:25 Narracja: Obydwoje byli dobrze związani. Dwoje mężczyzn przewróciło Essy na łodzi, przeciągając na jej dziób. 09:07:38 * Essy kopała napastników i bynajmniej nie na oślep. 09:08:32 Narracja: Mężczyźni byli niezrażeni. Od lat nie widzieli tak wściekłego kapitana. Nie zamierzali mu się narażać przez niewykonanie rozkazu. 09:10:15 * Essy nie zwracała już uwagi na Nate'a, na Aleksa, na okręt, na łódź. Skupiła się na tych dwóch mężczyznach. Na ich słabych punktach. 09:11:07 *Mika obudziła się. Uznała ze już wystarczająco odespała leczenie. Wyszła z kajuty na pokład. 09:11:45 *Mika zauważyła zamieszanie. - Co tu się do cholery dzieje?- zapytała 09:12:24 Narracja: Jeden z mężczyzn nie dawał sobie rady z nerwami. Uderzył dziewczynę w twarz. 09:12:30 *Aleks 'Nic. Wracaj spać' 09:13:49 * Essy wydała głuchy okrzyk, czując uderzenie. Nie zmiejszyło to jednak jej determinacji. 09:14:06 *Aleks 'Dosyć! Spuścić łodź!' 09:18:20 *Mika zauważyła Essy, dopiero kiedy ta krzyknęła. - To nie wygląda jak nic- wysyczała 09:22:30 *Aleks 'To wygląda jak nic' - powiedział cierpko. Spoglądał jak jego ludzie szykują sie do spuszczenia łodzi na którą wsiadł jeden z nich. 09:24:24 *Nate dyszał ciężko, wciekle. Nie mógł nic zrobić. Był związany i trzymało go dwóch ludzi. 09:30:41 *Mika bez zastanowienia rozbiegli się w wskoczyła na spuszczana łódź. - Masz 5 sekund na wytłumaczenie sie- warknela do tego który stał nad Essy 09:31:10 *Aleks 'Mika, nie wtrącaj się' 09:31:37 Narracja: 'Mam odstawić ich na brzeg, rozwiązać i wydać po nożu' 09:34:05 *Mika spojrzała na Aleksa. - Pozwoliles się wtrącić kiedy nie wytłumaczyłeś - powiedziała do Aleksa 09:34:34 *Mika - Z jakiego powodu? - zapytała tego na łodzi 09:38:58 Narracja: 'Tego nie wiem. Takie mam polecenie' 09:39:15 *Aleks 'Mika, wracaj na pokład jak nie chcesz tłuc się z Hiszpanii do Liverpoolu' 09:40:33 *Aleks 'Tego rozkazu nie mogę odwołać, Mika. A to sobie jaśnie Essy sama zaklepała' 09:45:39 *Mika - Widzę droga Pani ze lubisz wpadać w kłopoty - zwróciła się do Essy. - Zupełnie tak samo jak ja, tylko z drobną różnicą. Ja mam instynkt samozachowawczy, którego ty nie masz. Wiesz ze w karczmie czeka na mnie 2 tygodniowe dziecko? A Ty mnie zostawilas po tym jak Cię wyleczylam. Gdyby nie Aleks to bym dalej spała wśród trupów w tym forcie - powiedziała do Essy 09:46:25 *Mika - Aleks daj ją mnie! - krzyknęła w stronę galeonu. 09:47:24 * Essy wzdrygnęła się. To był jakiś chory żart. 09:47:52 *Aleks 'Nie. Wydałem polecenie' - powiedział. 'Mogę znieść wiele. Mogę znieść to, że robiła ze mnie głupca. Mogę znieść docinki. Podważanie mojego autorytetu. Wybijanie mojej załogi. Zniszczenie wielotygodniowych planów wielu ludzi. Nasłanie na karczmę smoka. Obrażanie. Robienia ze mnie gwałciciela wybaczyć nie mogę' 09:49:31 *Aleks 'Do cholery ciężkiej! Wpieprzyła się tu nieproszona, z gachem, opowiadając jak mnie nienawidzi. Ilekroć uratuję jej bezużyteczną osobę, wysłuchuję niestworzonych rzeczy. Teraz przesadziła. Jestem tu kapitanem do cholery. A nie zabawką rozwydrzonej pannicy która pomyliła statek piracki z przyjęciem' 09:49:31 *Nate - Od gwałtów masz swoich ludzi - warknął. - Od Henry'ego się nauczyłeś? Zainspirowały cię opowieści Beatrycze?! 09:50:16 *Alek 'Zainspirowała mnie twoja obrona faktycznego gwałciciela pod pokładem' - odkyzł się, wybitnie spokojnie, Nathanowi. 'Widać za mało po pysku dostaliście' 09:50:54 *Nate - To zejdź tam i zobacz jak go obroniłem. 09:51:58 *Aleks 'To już nie moja sprawa kogo broniłeś. Nie chcę jej więcej w życiu widzieć. Ani ciebie. Dość tam widziałem' 09:52:40 *Aleks 'Niech ta mała nauka ktorą wam zafundowałem uświadomi obu pustym głowom czym jest gwałt. A teraz żegnam' - 'Spuścić łódź. Z Miką lub bez niej!' 09:52:44 *Mika wspięła się po linie. Usiadła na burcie -Ona tutaj nie należy, odwieź ja do portalu. Pomysł co może zrobić po drodze. - powiedziała spokojnie. 09:53:20 * Essy zdołała obrócić się i usiąść normalnie na łodzi. Oprócz rozciętej wargi i czerwonego śladu palców na policzku nie odniosła więcej nowych obrażeń. 09:56:04 *Mika - Daj ja mnie,- powtórzyła prośbę 09:56:55 *Aleks 'nie mogę' 10:00:18 * Essy nawet w takim momencie poczuła wdzięczność do Aleksa. Nie zniosłaby bycia niewolnicą. 10:00:28 *Mika - A nie pozwala Ci dumą czy stanowisko?- 10:02:38 * Essy jednak mocno uderzyły słowa Miki. - Mika... Ja nie wiedziałam. Myślałam, że wróciłaś na statek. W życiu bym cię nie zostawiła w tym forcie z pełną świadomością, że tam jesteś... 10:08:53 *Mika odwróciła się do spuszczanej lodzi. - Co nie zmienia faktu, że obiacalas a zamiast tego poszłaś kraść łódź. W imię czego?- zapytała. 10:12:01 *Aleks 'Mika, oni naprawdę spuszczają tę łódź. Będziesz polować na statek z Barcelony. Tydzień, miesiąc, nie wiem' 10:12:55 * Essy nie słuchała oskarżeń Aleksa, uważając, że przesadza i wszystko chce zrzucić na nią, jednak w ustach Miki brzmiało to jak głos rozsądku. - Wiem, że głupio zrobiłam. 10:13:50 *Aleks odwrócił się i poszedł do kajuty. Miał tego wszystkiego dość. Siadł na swoim krześle, sięgając po rum. Przymknął oczy. 10:16:39 *Mika wzięła do ręki swój miecz przeciągnąć ostrzem po dłoni. - Shiori - szepnęła. Wtem obok niej pojawiła się blondynka. - wskakuj na łódź i dopilnuj by tym związanym włos nie spadł z glow- powiedziała a blondynką bez szemrania wykonała polecenie. - Tylko tyle mogę zrobić- powiedziała do Essy 10:18:20 *Mika - Chce wrócić do męża i dziecka jak najszybciej - dodała 10:21:29 * Essy - To i tak więcej, niż zasłużyłam. 10:23:19 *Shiori usiadła między Essy a jej oprawcą 10:24:37 *Mika wróciła do tej kajuty gdzie spala 10:25:19 * Essy przyglądała się blondynce. 10:28:25 *Shiori wydała się być zamyślona, ale była czujna. 10:32:04 *Aleks podniósł głowę. Za dużo. Cholera. Rzucił butelką o drzwi kajuty. Wyszedł na pokład, obserwując łodź. Z tej perspektywy Essy pewnie nie mogła widzieć go dokładnie. I bardzo dobrze. nikt nie musi widzieć. Odsunął się od burty. 10:34:16 Narracja: Łódka gnała wesoło w stronę brzegu, z niewesołą trzyosobową grupką w środku. 10:49:29 *Żeglarz, który dowoził ich na miejsce, nie patrzał na nich. 'Dostaniecie po nożu. Nathan zachowa broń' - powiedział. 10:50:39 *Oboje milczeli.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:100
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47864
11:04:19 * Essy nagle wstała, spojrzała w stronę statku i odbiła się od chyboczącej łodzi, wskakując do wody. 11:05:36 *Nate - Essy?! - zbliżył się do brzegu łódki, wypatrując dziewczyny. 11:07:04 *Żeglarz 'Nie wychylaj się człowieku! Przewrócisz łódź! Spróbuję ją zlapać! 11:08:21 *Aleks zmarszczył brwi. Byli blisko. Wszystko widział. 'Cholerna wariatka!' - zaklął. 11:09:00 *Żeglarz wychylił się z wiosłem w stronę Essy, usiłując podać jej wiosło by mogła się złapać. 11:10:02 * Essy wywróciła oczami. Przecież nie miała jak się złapać. 11:11:11 * Essy wyciągnęła łokcie na boki, kręcąc tułowiem, by jakoś utrzymać się na powierzchni, ale było to dość męczące. 11:11:34 *Żeglarz w końcu podał wiosło Essy. Czy je chwyci? 11:11:56 *Shiori obserwowała sytuację. Była szybka. Szybsza od wody. Na razie jej interwencja nie była konieczna. 11:12:01 *Nate nie posłuchał mężczyzny i gdy ten za bradzo wychylił się z wiosłem, przeciążył łódkę i wszyscy wpadli do wody. 11:14:03 *Aleks złapał za burtę obserwując. Powinien po nią wskoczyć. Na raz w jego głowie zaistniały różne sytuacje. Sytuacje w których przemógł się. A później gorzko tego żałował. 11:14:37 Narracja: Łódka zakołysała się dziwnie, przechylając i nabierając wody, gdy związane ciało zawisło na jej brzegu nim wpadło w fale. 11:15:50 *Nate nabrał powietrza i zanurzył się, szukając wzrokiem Essy. 11:16:26 *Shiori miała zadanie. Nie mogła dopuścić by coś im się stało. Utrzymując się na wodzie chwyciła Nathana za ubranie, podpływając do Essy. Po chwili była z nimi na powierzchni. 11:17:32 * Essy gwałtownie wciągnęła powietrze, niemalże krztusząc się wodą, która spływając po jej twarzy trafiła do ust. 11:17:44 *Shiori skierowała się do łodzi. Ale łodzi już nie było. Można było szukać wiatru w polu. Jeśli ich puści by wydobyć łódź, pójdą na dno. Jeśli zanurkuje z nimi, pewnie nie doczekają wypłynięcia. Odwróciła się. Bliżej było na statek niż na ląd. O wiele bliżej. 11:18:48 *Żeglarz który ich eskortował podpłynął do Nathana. Pozostał mu jeden nóż. W raz by przeciąć liny. 11:19:16 *Opłynął ich, by oswobodzić też Essy. 11:21:01 *Żeglarz 'Do brzegu za daleko! Nie dadzą rady!' - powiedział do Shiori, gotowej go zignorować. Chłopak też opił się wody i ledwo dawał radę. Głównie z obawy przed niezadowoleniem kapitana. 11:21:02 * Essy z ulgą przyjęła swobodę poruszania rękami, która pozwoliła jej samodzielnie i bez większego zmęczenia pływać. 11:21:35 *Nate - Essy, co to było? Oszalałaś? 11:22:37 Narracja: Byli już blisko statku. 11:23:28 * Essy - Może - rozglądała się dookoła. Miała nadzieję, że Aleks nie odetnie jej łap na burcie. 11:23:46 *Aleks stał ze skwaszoną miną. naprawdę? Nie da się jej pozbyć? Będzie wracać jak migrena na kacu? 'Spuścić łódź. Rozbitków przetrzymać pod nadzorem' - powiedział zrezygnowany. Udał się do swojej kajuty. 11:23:48 *Nate pierwszy się ruszył, by podpłynąć do statku. 11:24:53 * Essy ryzykowała. Nie wiedziała, co zrobi Shiori, czy w ogóle coś zrobi. Ale wyszło nie najgorzej. 11:25:30 Narracja: Ze statku spuszczano łódź. Johnsona nie było już na pokładzie. 11:25:37 *Nate wdrapał się na łódkę i pomógł wejść Essy oraz żeglarzowi. 16:25:53 * Loki pojawił się, w Asgardzie. 16:27:04 * Loki "Głupi Thor, dał się nabrać że Odin nieżyje ! Haha! Wreszcie objąłem tron królestwa! Ja! Prawdziwy godny !" 16:28:54 * Loki ' Odyn został zesłany na ziemie, i odebraną mu moce jak mojemu niegdyś braciszkowi ' 16:32:05 *Żołnierz Lokiego 'Panie! Odkrylismy nie jaki nowy wymiar, nazywa się PBC' 16:32:42 * Loki 'PBC? Musze sprawdzić, jakie tam istoty żyją, mogą przydać do moich celów' 16:33:28 *Shiori stała przy Essy i Nathanie. ROzkaz to rozkaz. Nie pozwoli nikomu ich tknąć. 16:34:04 * Loki przybrał wygląd typowego biedaka z 17 wiecznej łajby i przeszedł przez wymiar. 16:35:12 * Mika była zła na sytuację. Nie udało jej sie przegadać Aleksa. Znowu. WYszła z kajuty i poszła go poszukać. 16:35:53 * Loki pojawił się na tratwie, dryfującą jako biedak na wodach 17 wiecznego midgardu, galeon Aleksa powinien go wychaczyć. 16:40:13 *Aleks siedział w swojej kajucie. Nad rumem, którego nie mógł zmęczyć. 16:41:30 * Mika postanowiła zacząć poszukiwania kapitana własnie od jego kajuty. Weszła bez pukania, nie zwykła pukać. -Tu jesteś- powiedziała. 16:41:50 *Aleks 'A gdzie mam być?' - postawił drugi kubek. 16:43:27 *Martin 'Jeszcze jeden człowiek za burtą!' - krzyknął. 16:44:04 Narracja: Łodzi jeszcze nie zabezpieczono. Można ją było spuścić na wodę. 16:44:11 * Mika -Co tu się do jasnej cholery wydarzyło, że musiałeś ją wywalić ze statku? Bo by było, jakbym tam Shiori nie posłała?- 16:44:21 *Martin 'Rzućcie mu liny! Przecież on zaraz utonie! Obwiąż się człowieku!' 16:44:58 *Aleks 'Ja jej w wodę skakać nie kazałem' - powiedział gapiąc się przed siebie. 'Wciąż robi coś idiotycznego, zaś wszyscy mają do mnie pretensje' 16:46:27 * Loki obwiązał się 16:47:13 *Aleks 'Usiłowała wczoraj kilkukrotnie dać się zabić. To już nie moja wina. Kapitan musi mieć autorytet. Bez niego ja będę trupem. Wy - również. ci ludzie przybyli tu po pieniądze. Po złoto. Nie by nas bawić swą pracą. A ona bezustannie ten autorytet podważa narażając wszystkich' 16:47:26 * Mika -Nie mam do Ciebie pretensji o Twoje decyzje. Zaproponowałam być oddał ją mnie, bo sama miałam ochotę ukręcić jej łeb- 16:47:59 *Aleks 'Gdyby nie złoto Rozalii, musiałbym teraz łupić wszystko wraz ze statkami pasażerskimi i niewolniczymi by uspokoić załogę. Zniszczyła nasze plany. Cud że nikt jej za to nie zabił' 16:49:01 *Aleks 'Wierzę. Widziałem co potrafisz. Miękki charakter by sobie nie poradził' - uśmiechnął się. 'Naprawdę chciałem dziś jej dać nauczkę. Przesadziła' 16:49:19 *Martin 'Wciągnąć łódź! Trzymasz się tam?' - kzyknął na dół. 16:50:47 * Mika -A nie możecie porozmawiać? Ja też robię głupie rzeczy i też głownie Dagon dostaje po głowie. I jakoś rozmowa zawsze pomaga. Albo Angry seks na pogodzenie, to chyba nawet bardziej- 16:51:24 * Loki 'Taak dobry człowieeku'! Głos bardzo chorego biedaka 16:51:40 *Aleks 'Co to da, Mika? Jeśli Muxii puściło na nas szybką flotę, nie dopłyniemy bo cała moja zaloga leży schlana pod pokładem. Efekt jej działań. A jeśli to się stanie, to ty też nie wrócisz do dziecka' 16:52:07 *Martin 'Zająć się nim! przynieść rum i koce! Nie widzicie że ledwo się trzyma?!' - zagrzmiał. 16:52:20 Narracja: Po chwili przyniesiono dwa koce i beczułkę rumu. 16:52:45 *Martin 'Pod nieobecnosć kapitana rozmawiaj ze mną. Coś ty tam robił na tej tratwie człowieku?' 16:55:05 * Loki 'Dziękuje za pomoc, zostałem ofiarą piratów. Dla zabawy zrzucili mnie na tą tratwe, a przedtem zatopili statek w którym pracowałem jako zwykły pracownik' 16:55:52 *Martin przyjrzał się szczupłemu mężczyźnie. 'Nie masz coś szczęścia. Pij rum to cię ogrzeje. Co za piraci?' 16:55:59 *Toriel podnosi głowę ze stołu 16:56:07 * Mika westchnęła. -Wtedy pewnie ja musiałabym coś zrobić.- powiedziała. -A nikt jej nie wytłumaczył, że jakbym nie pojawiła się na statku przypadkiem, to nie miałaby okazji nawet palcem kiwnąć? Teraz może rozrabiać, bo jest Mika i Mika naprawi?- zezłościła się 16:56:49 * Mika po chwili roześmiała nerwowo. -No popatrz, przyszłam tutaj przemówić Tobie do rozsądku, a sama teraz podjudzam.- zauważyła. 16:57:02 * Loki Pije i mówi 'Nie wiem, było to moje pierwsze zaciągniecie się na morze' 16:58:02 *Martin pokręcił głową. 'Zaraz każę ci podać wołowiny. Pewnie uznali cię za niezdolnego do walki.' - powiedział. 'Ogrzej się. Najwyraźniej musisz porozmawiać z naszym kapitanem' 16:59:14 * Mika -Ale mimo wszystko nie cofnę Shiori.- 16:59:20 * Loki "Dziękuje Panu" 16:59:48 *Aleks nalał sobie znów rumu do pełna. 'Dlaczego?' - zapytał. 'Na żadną Shiori nie będę się oglądał jeśli kiedykolwiek przez Essy mój syn będzie zagrożony' 17:00:02 *Martin 'Nie dziękuj. Jeszcze nie. Jak cię zwą?' 17:00:55 * Loki 'Tom Hiddleston'
»Zamieszczono 05-10-2016 18:100
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47865
17:02:32 * Mika -Bo czuję, ze nie tylko przez załogą będzie musiała ich chronić, ale przez Tobą i mną również. Dziecka nie dam skrzywdzić, wiesz o tym doskonale, swoją drogą gratulacje nie chwaliłeś się- 17:06:23 *Aleks 'Nie wiedziałem o jego istnieniu' - powiedział. 'To nie jest karczma Mika. Tu nie wystarczy że kogoś lubię bym mu pozwolił na więcej' 17:06:32 *Toriel bierze i zjada jedzenie z talerza 17:07:28 *Alek 'Nie wiem natomiast, dlaczego ktos, kto jest ewidentnym zagrożeniem dla calego statku, ma być chroniony moim kosztem przez najsilniejszych ludzi na pokładzie. Ten galeon to fanaberia. Jej fanaberia. Mogę pozostać w Barcelonie, i nim dotrzecie do wybrzeży Anglii, ja będę popijał rum w tawernie w Liverpoolu' 17:07:50 *Aleks 'Pytanie, czy dotrzecie. I czy starczy tobie magii a jej bezczelności by poradzić sobie z tymi ludźmi' 17:09:15 * Mika -Oszalałeś chyba, że zostanę w Barcelonie, tak daleko od portalu. A Shiori zniknie, kiedy przekroczę portal.- 17:11:55 *Aleks 'Ja zostanę. Wy pobawicie sie w kapitanowanie. I tak wszyscy chcą rządzić. Zobaczymy dokąd dopłyniecie' 17:12:40 *Gregor 'Nie chciałem ci przeszkadzać. Mówią, że to tyś ten diabeł odmieniony' - powiedział do Toriel. 17:12:43 *Toriel po zjedzeniu wstaje po czym idzie w stronę wyjścia z kuchni 17:12:51 *Martin Fisher. Były korsarz' 17:13:11 *Martin 'Obecnie ogniomistrz pod wodzą kapitana White'a Johnsona' 17:14:37 * Mika -Cudownie, za rozrabianie jednej smarkuli ucierpią wszyscy? Syna bieżesz ze sobą czy też dasz mu pokapitanować w porzuconym statku?- 17:14:41 *Toriel odwraca się do Gregora -Diabeł? Czy ja ci wyglądam na diabła? 17:15:46 * Loki 'Miło mi' 17:15:53 *Aleks 'Już ucierpieli wszyscy' - powiedział. 'Słyszałaś co powiedziała?' - rzucił z goryczą. Teraz pił już wprost z butelki. 17:17:39 * Mika -Co powiedziała? Ja spałam do momentu kiedy nie zobaczyłam jej związanej na lodzi- 17:20:30 *Aleks 'Urządziła nielegalną zabawę pod pokładem. Zaprosiła tego swojego... znajomego. Byłem tam przed nimi. Pod koniec zabawy została zaatakowana. Pewnie nie muszę ci mówić po co. Przy moich ludziach wnieśli pretensje o psucie zabawy. Wróciłem na górę. Przyszla. Oświadczyć mi że...' - zmarszczył czoło. 17:21:10 *Aleks 'W dniu gdy zepsułem jej portal, zaatakował ją smok. Obroniłem ją. Byliśmy razem. Dziś dowiedziałem się że to gwałt' - dopił butelkę i sięgnął po kolejną. 'Nie mam cienia przebaczenia dla niej' 17:21:26 *Martin 'Porozmawiaj z kapitanem. Na pewno nie śpi' 17:21:45 *Martin 'Dostałeś się pod czarną banderę chłopcze. Obyś się utrzymał' 17:21:47 * Loki 'Dobrze, a gdzie go znajde?' 17:24:40 * Mika zmarszczyła brwi. -Wiem, słyszałam Was, wszyscy słyszeli, ale jak na mnie to to nie przy takich dźwiękach odbywa się gwałt- 17:27:21 *Aleks tym razem zawstydził się. 'Przepraszam. Nie chciałem was krępować' 17:28:08 * Mika -Nie przejmuj się, mnie ciężko skępować. Diego mi obudziliście wtedy- zaśmiała się. 17:28:19 * Sulik wchodzi do pokoju PBC 17:29:01 *Aleks 'Są rzeczy, których mężczyzna nie wybaczy. Dlatego pozwoliłem jej najeść się strachu. By wiedziała o czym mówi' 17:29:11 * Loki 'Domyślam się' po czym wszedł do kajuty Aleka, ale przed zapukał. 17:29:18 *Martin wskazal na kajutę kapitańską. 'Zwykle jest u siebie' 17:29:33 *Aleks 'A kogo diabli niosą?' - zdziwił się. 'Wejść!' 17:31:00 * Loki 'Tom Hiddleston, pańscy ludzie uratowali mnie z tratwy' 17:31:12 *Gregor 'Mi nie. Ale ostatnie cośmy widzieli to diabliszcze idące z kapitanem. A rano wyszłaś ty' 17:31:58 *Aleks 'Pewnieś ledwo żyw. Rumu u nas dostatek. Wyziębione ciało to ospały umysł.' 17:33:05 * Mika spojrzała na Toma i zmrużyła oczy. -A herbatkę masz?- zapytała cięgle lustrując Toma 17:33:43 *Aleks 'W imbryku. Coś mi mówi że i tak rozpalić muszę nim nasz rozbitek ducha wyzionie' 17:33:44 * Loki 'Dziękuje, zajęli się mną pańscy ludzie. Jedynie czego potrzebuje, to jakieś łoże, przespałbym się a potem odpracował pańskie dobre serce.' 17:34:01 * Loki 'Nie, alee nie chce' 17:34:24 *Aleks spojrzał na Lokiego. 'Dobre serce? Chłopcze, ty wiesz o czym mówisz? Tu nie ma dobrych serc' 17:34:24 *Toriel - Ja tam byłam z Lailą przez cały czas a to że jakiś diabeł tam weszedł to nie moja sprawa 17:35:22 * MikeTayson wchodzi do pokoju PBC 17:35:39 * MikeTayson opuszcza pokój. 17:35:58 * Mika -Napije się zimnej- powiedziała, mimo, ze zimnej herbaty nie znosiła. 17:37:30 * Loki ' Mnie wam, że lodowe giganty mają chłodniejsze serca niż śmietelnicy, hehehe' Rzekł pod nosem, po czym mówiąc normalnym głosem. 'To jakieś łoże znajdzie się?' 17:39:36 *Aleks zastanowił się. 'Dziś zwolniła się kajuta. Jakżeś ty się na morzu znalazł nieboraku?' 17:40:17 * Loki 'Wywali mnie piraci, podczas przeejęcia statku na którym służyłem' 17:40:33 * Mika podeszła do imbryka, nalała sobie herbaty. -Moja ulubiona- zamruczała, by dać znak Aleksowi, ze jest coś nie tak. Czuła od rozbitka cos innego niż od ludzi. Ale wolała narazie nie wszczynać alarmu. 17:41:05 *Toriel -Pewnie Laila ją zabiła czy przerobiła na futro 17:41:39 *Aleks 'Trafiłeś na statek piratów. Co z tym zrobisz, twoja wola. Tutaj ręce do pracy są równie przydatne co do bitki. Służ lojalnie a otrzymasz zapłatę i bezpieczeństwo. Lub opuść nas w Barcelonie jeśli nie masz dość odwagi' 17:42:03 *Gregor 'Może to i lepiej. Kapitan co się z diabłem brata budzi popłoch' 17:43:33 * Loki 'Hehehe, dobrze, więc ide do kajuty, a od jutro zaczne prace. Żegnam na dziś, więc dobrej nocy, ariva dercik!' 17:44:49 *Toriel wychodzi z kuchni i idzie na przód statku oglądać morze 17:46:09 * Daarin3 wchodzi do pokoju PBC 17:46:31 * Daarin3 zmienia swój nick na William 17:46:46 * William siedzi na burcie nogami w stronę morze i trzyma w ręku medalion 17:49:10 * Mika -Aleks, bardzo bym chciała dopłynąć do Liverpoolu najszybciej jak się da.- powiedziała nagle. -Jesstem egoistką i własciwie to tego od Ciebie żądam, skoro stwierdziłeś, ze masz u mnie dług. - 17:50:02 *Toriel mówi do Williama -Dzień Dobry!- idąc w stronę dziobu 17:50:26 * William stanął na burcie i odwrócił się do niej -Witam.- 17:50:53 *Aleks 'Wiem o tym. Ale to banda opryszków. Albo wybawią się w Barcelonie, albo wszystkie was będę musiał wprowadzić do mojej kajuty' 17:52:06 * Mika -Dobrze, ale zostań na statku i nie uciekaj, bo wtedy dasz jej używanie- poradziła 17:52:52 *Aleks 'Cholera. Pierwszy raz od lat na kimś mi zależało. nie licząc Nill. Ale Nill to co innego' 17:53:13 *Aleks 'nie podoba mi się ten nowy. Ani informacja o piratach' 17:54:34 * William zeskoczył z burty 17:56:50 * Mika -To się skoncentruj na synu i miej w dupie wszystkie baby.- dodała. -Ja idę do kajuty, taka pierwsza z brzegu, jakbyś mnie szukał- 22:12:32 *Aleks został sam. Miał czas na przemyślenia. 22:19:17 *Nate - Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał w końcu Essy, która tak jak on siedziała zamknięta w ładowni i podparta o ścianę. 22:20:00 * Essy - Nie wiesz? Dla ciebie. To przeze mnie tu jesteś i zrobię wszystko, byś mógł wrócić do siebie, do swojej rodziny. 22:20:34 *Nate - To było idiotyczne. Ale dziękuję. Ciekawe tylko na jak długo to pomoże. 22:21:21 *Nate - O co wam w zasadzie poszło? 22:22:17 * Essy - Oprócz tego, że o imprezę... To o wszystko i nic. 22:22:29 * Essy - Nie chcę o tym mówić. 22:26:24 Narracja: Jeden z żeglarzy wbiegł nagle do kajuty kapitańskiej. 'Zbliżamy się do Barcelony! Skoro świt dobijemy do portu' 22:34:52 *Aleks zwlekł się ciężko przed kajutę. Szukał załogi wzrokiem. 'Zejść do ładowni. Wypuścić więźniów' - rozkazał. 22:36:36 Narracja: Drzwi ładowni zgrzytnęły. Jeden z załogantów wszedł do środka. 'Wstawać. Kapitan zdecydował was wypuścić' 22:37:08 * Essy i Nate podnieśli się zaskoczeni. 22:37:21 *Nate - Rozumiem, że druga łódź już naszykowana?
»Zamieszczono 05-10-2016 18:110
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47866
22:45:05 Narracja: 'Ja nic nie wiem, ja was miałem otworzyć. Dopływamy do Barcelony' 22:47:29 * Essy wyszła, rozglądając się uważnie po strażnikach. Spojrzała na Nate'a, ten tylko wzruszył ramionami. 22:48:50 * Essy - Muszę z nim pogadać - zaczęła iść w stronę schodów. 22:49:01 Narracja: Strażnicy nadal ich pilnowali, ale nie zaglądali im w kieszenie. Nie byli natrętni. Jedynie stali w określonej odległości. Trzech ludzi. 22:49:04 *Nate zatrzymał ją. - I znów się pokłócić? 22:49:52 * Essy zawahała się. - Nie wiem o co chodzi i chcę się dowiedzieć - rzekła pewnie. 22:50:15 *Nate - Może najpierw ochłoń... 22:50:35 * Essy - Cholera, Nate! O co ci chodzi? 22:50:56 *Nate - Zależy mi na tym, żeby wrócić do domu - puścił ją. 22:51:32 Narracja: Na pokładzie trwało zamieszanie. Ludzie kręcili się, by pokład wyglądał tak, jak powinien wyglądać zbliżając się do portu. 22:51:36 * Essy została. - Rozumiem, masz rację... Teraz jak coś źle zrobię, to ty także ucierpisz. 22:52:33 *Nate - Porozmawiajmy - spojrzał na strażników, na Shiori. - Sami... 22:53:23 * Essy skinęła głową i ruszyła do kajuty. Nate wszedł za nią. Zostawią ich na chwilę? 22:54:49 Narracja: Strażnicy na szczęście nie weszli za nimi, pozostawili im swobodę. 22:57:37 * Essy - No i powiedz mi, o co mu do cholery chodzi? Wzięzi, wyrzuca, każe zgwałcić... A potem to - patrzyła na Nate'a jakby znał odpowiedź na wszystko. 22:58:03 * Essy - Chyba trochę przesadziłam - powiedziała po chwili ciszy. - Ale on...! Ugh! Nie mam na niego cierpliwości! - zerknęła na Nate'a. - Mówiłeś wtedy, że wiesz co było między nami... Skąd? 22:58:27 *Nate - Mehim mi powiedział. 22:58:37 * Essy - Co dokładnie? 22:58:52 *Nate - Że, hm... Meble były do wymiany. Nie tylko łóżko. 22:59:05 * Nicole Eirin wchodzi do pokoju PBC 22:59:08 * Essy prychnęła. - Owszem, ale to wina Willa! 22:59:26 * Nicole Eirin opuszcza pokój. 22:59:28 *Nate - Czyli on tam z wami...? 22:59:40 * Essy - NIE! - odparła gwałtownie. - Ja pie4dolę, Nate... Nie, nie. Will próbował ogłuszyć kapitana... Związać na krześle i spróbować nas pogodzić. 23:00:05 *Nate - Skoro nawet to nie pomogło, to chyba nic się nie da zrobić. 23:00:25 * Essy - Masz rację. Nic się nie da zrobić... - spojrzała gdzieś w bok. 23:00:56 *Nate - Jak się w ogóle poznaliście? 23:01:48 * Essy - W karczmie... Tamtej karczmie, wiesz której. Pił bergamutowe, a ja przyleciałam na Soulu, wtedy pierwszy raz tam byłam. Soul porozwalał parę dachówek - zaśmiała się. - Nakarmiłam go krowami wyjętymi z torebki czarodziejki, uwierzysz? - zaśmiała się znów. 23:02:23 * Essy zamyśliła się. - Nigdy nie widział smoka. A ja wtedy nie pozwoliłam mu na niego wziąść - uśmiechnęła się do siebie. - Po prostu odleciałam... Wtedy to było takie proste. Później znów spotkałam go, znów pił, sam. Jego, hm... Podopieczna wtedy wyjechała. 23:03:04 * Essy - Rozmawialiśmy wtedy o życiu, o ucieczce, o wolności... Wpadliśmy na szalony pomysł, by po prostu wejść na statek i odebrać Emily. Od tego się zaczęło. Tak jak siedzieliśmy, z marszu wzięliśmy butelki, poszliśmy... Polecieliśmy do portu, wzięliśmy załogę i odpłynęliśmy. 23:03:46 * Essy - Dla żartu nazwałam się wtedy drugim kapitanem i tak już zostało - zaśmiała się krótko. - Nie wyszło wtedy tak jak wyjść powinno - powiedziała zmienionym głosem. - Nill, ta jego podopieczna została uwięziona przez Kła, więc zamiast Emily, odbliśmy ją i odstawiliśmy do Liverpoolu. 23:04:31 * Essy - To była piękna przygoda, z dobrym zakończeniem, trzeba było na tym skończyć... Bo potem wszystko zaczęło się piep.rzyć - westchnęła, siadając na niezdemolowanym łóżku. 23:04:53 *Aleks krążył myślami po zupełnie innym zdarzeniu. Po ostatnim spotkaniu w karczmie. Wściekły rzucił kolejną butelką. 23:10:17 *Nate usiadł obok niej. - Wychodzi na to, że nie zawsze był takim dupkiem. 23:10:27 * Essy zaśmiała się gorzko. - Nie, nie zawsze - spoważniała, nawet posmutniała trochę. - Kiedyś nawet dał się lubić. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to wszystko tak się potoczyło... Muszę z nim pogadać. 23:10:48 *Nate - Teraz już wszystko wiem i teraz cię puszczę. 23:10:58 * Essy zmarszczyła brwi. - Wcale nie. Prawie nic nie wiesz, ale nie zamierzam ci mówić. 23:11:13 *Nate - Nie musisz. 23:12:34 * Essy - Nate? Nie wiem, co ty sobie myślisz, ale lepiej nie myśl za dużo. Idę. - wyszła z kajuty. - Shiori? Zostań z Natem, proszę. - ruszyła w stronę pokładu, leniwym krokiem. Walczyły w niej bardzo silne i bardzo sprzeczne emocje. 23:13:05 * Alex opuszcza pokój. 23:14:56 * Essy rozejrzała się po pokładzie uważnie, nim podeszła do drzwi kajuty. Chwilę się wahała, nim zapukała. 23:15:34 *Aleks 'Wejść' - diabła by się prędzej spodziewał, szczególnie wobec faktu pozostawania w karczmie portalu. 23:16:42 * Essy znów chwilę się wahała, nim otworzył drzwi. Na razie stanęła w przejściu, by w razie czego uciec przed ewentualnym atakiem. Nie wiedziała, czego się spodziewać. 23:19:07 *Aleks siedział na swoim krześle. Jak zawsze. Z pochyloną głową, obserwował ciekawą strukturę drewna podłogi. Podniósł na nią wzrok. Nic nie mówił. 23:21:31 * Essy mogła powiedzieć, że dobrze przewidziała, że odwoła rozkaz. Wyśmiać go. Wykpić. Tyle rzeczy mogłaby powiedzieć, ale na większość z nich czuła odrazę. Weszła powoli i zamknęła za sobą drzwi. - Przyszłam porozmawiać, na spokojnie. Wyjaśnić... Bo tak nie może być dłużej. Nie chcę, żeby tak było. 23:23:35 *Aleks 'Spokojnie. Nic gorszego niż dziś i tak już nie zdołam usłyszeć' - podsunął kubek i butelkę rumu w stronę wolnego krzesła. 23:24:22 * So Ji Sub wchodzi do pokoju PBC 23:27:25 * Daarin3 wchodzi do pokoju PBC 23:28:54 * Essy postanowiła zostać tam, gdzie stała. Wciąż bliżej drzwi czuła się bezpieczniej. - Nie wiem w sumie od czego zacząć... Przemyślałam parę spraw i myślę, że chyba nie zrozumieliśmy się za dobrze... - nabrała powietrza. - Wtedy jak mnie uznałeś za zdrajczynię... Tak, chciałam cię przenieść portalem do karczmy, bo celowałeś we mnie z pistoletu. 23:29:02 * Essy - Zawsze tak wychodziło, że robiłam głupoty, które miały fatalne skutki, których nie przewidziałam. Moja wina. Ale ty... Wszystko co mi zrobiłeś złego, robiłeś naumyślnie. 23:29:48 * Essy ciągnęła dalej. - Tak, zabrałam pierścień O’Malley i popsułam wasz wspaniały plan, bo myślałam, że zostawiliście ten fort i Beatrycze w cholerę. I tak, ukradłam Emily, żebyś miał swój statek, żebyśmy popłynęli do Liverpoolu… I dalej. 23:31:31 * William siedział na burcie oparty o belkę i dumał na sensem wszechświata. 23:33:33 *Aleks 'Umyślnie. To oczywiste.' - spojrzał na puste krzesło. 'Tutaj w kajucie mogę ci okazać sentymenty. Poza nią jestem kapitanem. Mój podważony autorytet to bunt, i wierz mi, modliłabyś się by po prostu nas zastrzelili' - najwyraźniej miał do powiedzenia więcej. 23:34:39 *Aleks 'Skoro słowa nie zadziałały, usiłowałem pokazać ci że za każdy taki błąd ponosi odpowiedzialnośc załoga. Życiem. I nie celowałbym w ciebie gdybyś nie probowała zabrać dziewczyny ze statku. to było bezcelowe' 23:35:46 *Aleks 'Nieważne co powiem. Ty wiesz swoje. To już sobie potwierdziłem. Miej w świadomości, że inny kapitan zabiłby cię przy najpóźniej drugiej takiej probie. Na pewno nie narażałby wciąż życia swojego i cudzego by cię ratować' 23:37:29 * Essy - Nie próbowałabym jej zabrać, gdybym od początku wiedziała co zamierzasz. Poszedłeś tam z nią, ryzykowałeś... Przecież mówiłeś, że nic dla ciebie nie znaczy ona ani twoja obietnica. 23:39:02 * Essy - Wiem... I nie rozumiem, co ja tu robię. Czemu mnie wypuściłeś? - podeszła i usiadła do stolika. 23:39:27 *Aleks 'Dałem jej słowo. Przy tobie.' 23:40:26 * William dumał teraz nad swoją córką. Rozłożył Medalik i spojrzał na jej zdjęcie -Ciekawe jak tam jest.- pomyślał 23:41:02 *Aleks 'Pierwszy raz uwięziłem cię, bo byłaś zagrożeniem dla statku. Drugi raz, bo byłaś zagrożeniem dla siebie. I statku. Cholera. Wiesz co ludzie Kła mogli ci zrobić? Czy chociaż przeszło ci to przez głowę?'
»Zamieszczono 05-10-2016 18:110
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47867
23:41:06 * Essy - To prawda. A gdy prosiłam o to sama, nie zgodziłeś się. Mimo, że planowałeś dopełnić swoją część umowy... 23:41:57 * Essy - Chciałam iść z tobą po Emily, ale zapomniałam, że ty już masz inne rzeczy na głowie. 23:42:17 * Essy - Prosiłam cię o bezpieczeństwo dla Beatrycze. Przechwyciłeś Every’ego, więc dopełniłeś swojej części obietnicy, ja chciałam wypełnić swoją. Chciałam zostać… Ale potem, sam wiesz. 23:43:12 *Shiori stała blisko kajuty kapitańskiej. Tak na wszelki wypadek. Nie mogła po prostu niewykonać polecenia. 23:43:28 *Aleks 'Włos ci z głowy nie spadł. To nie miało nic wspólnego z tą łodzią' 23:43:55 * William Zauważył kobietę stojącą obok kajuty kapitana.- Kto to kuźwa jest?- 23:45:09 * Essy - Tak jak mówiłam, robiłam głupoty. 23:45:25 *Aleks 'Nie bierzesz pod uwagę nic prócz chcenia Essy. Tego że Rozalia mogła zginąć nim dotknęła kołatki w forcie. Ciebie mogli wywieźć dokądkolwiek. Liczy się zabawa i tylko zabawa' - dolał rumu patrząc znów w deski. 23:45:31 *Shiori miała ręce skrzyżowane na piersiach. Była ubrana na czarno w spodnie i koszulę. Blond włosy miała spięte wysoko w koński ogon. 23:46:07 * William -Kiedy ona się tu pojawiła.- przeżuł kawałek mięsa wyciągnięty z torby 23:46:29 *Martin siedział na pokładzie. Nie było do kogo i po co strzelać. Obserwował kręcącego się Williama. 23:47:02 * William Wyciągnął butelkę miodu...i pociągnął łyk. 23:47:31 * Essy - Może... Trochę. Ale nie tylko - nalała sobie. - Nigdy nie chciałam, by komuś się coś stało. I nie chciałam cię krzywdzić. 23:50:10 *Mika wyszła z kajuty Mehima i poszła poszukać łaźni. Otwierała każde pomieszczenie dopóki nie znalazła tego czego szukała. Kiedy zrzuciła z siebie już sztywne ciuchy od zaschniętej krwi, poczuła ulgę. Jeszcze większą, kiedy mogła zanurzyć się w wodzie. 23:52:35 *Kiedy skończyła sie taplać, postanowiła przeprać szmatki. Zastanawiała się jak to wytłumaczyć Dagonowi, bo na pewno nie uszło to jego uwadze, bo z karczmy widać co sie dzieje na pokładzie. 23:52:45 * Essy przyomniała sobie jak dawniej tak właśnie siedzieli, pili i gadali. Ale od tamtego momentu dzieliła ich przepaść. I właśnie teraz czuła się jakby skakała w tą przepaść. 23:54:31 * Szpajku wchodzi do pokoju PBC 23:56:13 *Aleks 'Wiem. Dlatego .... proszę cie. Wysiądź w Barcelonie. Nie miałaś dziś paść ofiarą gwałtu. Nie po to reagowałem siedząd pod pokładem. ' - odsunął się od stołu kładąc łokcie na kolanach i pochylając się do przodu. 23:57:05 *Shiori stała jak skała w jednym miejscu. 23:57:20 *Aleks 'Zdajesz sobie sprawę, że od zakończenia naszego pierwszego rejsu to jedyna rozmowa w ktorej jeszcze mnie nie obraziłaś? Oddałem ci wszystko. Cholera! Essy! Statek, ludzi pod komendę. Każdą deskę pokładu. Tyle miałem. Ale .. wściekasz się bo chcesz czegoś innego. Czegoś czego ja nie mam' 23:59:02 * Essy patrzyła na swoje dłonie. - Dobrze, niech będzie, pod warunkiem, że Nate może zostać z wami. I pokażesz mu karczmę... 23:59:25 *Mika po przepraniu ciuchów założyła je mokre na siebie. Podsuszyła je trochę magicznie, tak by nie prześwitywały. W końcu to statek pełen wyposzczonych samców. Wyszła na pokład, by resztę dosuszyć na słońcu. 00:01:15 * Essy - Przecież... - nabrała powietrza. - To ja ci wszystko oddałam. Zostawiłam przyjaciela, którego przez to straciłam. Więcej ryzykowałam. Ty sobie doskonale beze mnie możesz poradzić. Nie zrobiłoby żadnej różnicy, gdybym zginęła wtedy... Czy nawet teraz. 00:01:52 * William zauważył kobietę z fortu- A więc ona też z nami popłynęła...Cholera kolejne osoby ,które mogą sprawiać kłopot.- 00:03:22 * Essy - Wszytko co się stało bardzo ułatwia mi odejście. Postarałeś się o to, bym nie miała żalu, zostawiając to wszystko za sobą. Mam ci więcej do wybaczenia, niż ty mi. 00:03:26 *Aleks ścisnął butelkę która pękła. 'Tak, wiem, i gwałcę cię i torturuję.' - nie zwrócił nawet uwagi na szkło. 'Wyjdź. Po prostu, wyjdź. Dobijamy do Barcelony. Twój kłopot z moją osobą zakończy się wraz z tym rejsem' 00:04:11 *Mika wydawała się być wyluzowana. Mimo, ze tęski na swoimi chłopakami, to traktuje tę przygodę na statku jak wakacje. 00:05:21 * William przyglądał się to Mice to kobiecie koło kajuty nie wiedział czemu ale miał złe przeczucia 00:05:35 *Aleks 'Odkąd wróciłaś, nieproszona, przyjęta jak honorowy gośc, robisz wszystki by dać mi powody' - mruknął wyrzucając szkło na podłogę.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:120
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47868
00:06:58 *Rozalia obudziła się przed synem. Spała na krześle, by mały mógł się spokojnie wyspać i przez to miała obolałe mięśnie. Kark w szczególności. Obudziła syna, by wejść z nim do kuchni na jakieś śniadanie. 00:07:18 * Essy wstała powoli. - Nie, może nie... Nie byłam aż tak pijana. Jednak... Nie wiem. Nie powinno do tego dojść - mówiła cicho. - Wtedy ci wszystko wybaczyłam i potem żałowałam. 00:11:24 *Mika poczuła na sobie wzrok wikinga. To ten ogromny facet, który wtrącał się w jej rozmowę z Aleksem. Pomachała mu, sugerując, ze się zorientowała, ze ja obserwuje. 00:11:37 * Hound_Dog wchodzi do pokoju PBC 00:11:46 *Aleks 'Wszystko czyli co? Że nie wykrwawiłem cię wieszając za nogę na maszcie za twoje wyczyny? Że nie przyłożyłem gdy podważałaś mój autorytet? Nie kazałem zastrzelić gdy publicznie obrażałaś? Lepiej już się nie odzywaj. ' 00:13:28 *Aleks 'Chciałem byś wiedziała że możesz na mnie liczyć. Ale teraz... nie chcę. Poszukaj głupszej zabawki. I nie zapomnij opowiedzieć po drodze jak cię tym poniżyłem. Koniec gierki. I tak. Jednak jesteś naiwna' 00:13:44 * Essy - Przyszłam tu, by wszystko wyjaśnić i przeprosić, bo naprawdę żałuję. Ale ty niczego nie żałujesz. W tym problem. Wręcz uważasz, mam mam ci być wdzięczna za to, że nie potraktowałeś mnie jeszcze gorzej! 00:14:44 * Essy - Tak, ta cała rozmowa to szczyt mojej naiwności. 00:15:03 *Rozalia szukała wzrokiem Gregora. 00:15:50 *Martin 'Znowu się zamartwiasz?' - spojrzał w górę na Williama. 00:17:18 *Aleks 'Znowu to robisz. Jeśli pan Drake się nabiera na twoje gierki, jego nimi obdaruj. Ja mam dosyć' 00:18:51 * Essy - Nate... Pytałam, czy może zostać z wami, do Liverpoolu. 00:22:57 *Aleks 'I naprawdę chcesz zostać sama w Barcelonie? To zapadła dziura gdzie promienie słoneczne zawracają' 00:24:57 * Essy - Ciebie nie obchodzi to, co chcę. Obiecaj mi to jedno, że zaprowadzisz go do karczmy w Liverpoolu... Wiesz, której karczmy. Obiecaj i już mnie nie ma. 00:26:27 *Aleks wstał znajdując kawałek płótna. Ścisnął w dłoni by już nie krwawiła. 'No proszę. Gdy o niego idzie stałem się godnym zaufania kapitanem. Dopłynie do domu. To słowo dałem już jemu. Shiori wybiera się z tobą?' 00:26:59 *Aleks 'Gdybyś nie była tak roszczeniowa, zauważyłabyś że jakiekolwiek problemy miałem od wypłynięcia, wynikały z naginania się do twojej woli' 00:28:34 * Essy zaczęła się denerwować. Czas spadać nim znów coś palnie. - Tak, wszystko co złe to przeze mnie, już to ustaliliśmy. 00:29:02 * Essy - Dziękuję i żegnam. 00:30:24 *Aleks wrócił po prostu na krzesło. Jego też zmęczyła ta rozmowa. Nie miał pojęcia co ma na celu. Powiedzieć mu 'Przepraszam, myślałam że będzie zabawniej ale mi się już znudziło?' - wybrał nową butelkę. Raczej z odruchu niż z potrzeby. Przyglądał jej się. 00:30:45 *Gregor spał na stole, chowając głowę w ramionach. 00:31:31 *Emilio tak jak kazdy rozrabiający dzieciak podbiegł do niego i krzyknął -BU~!- 00:31:54 * Sulik wchodzi do pokoju PBC 00:32:45 * Essy głupio czekała, aż coś jeszcze powie. - Powodzenia - rzuciła, by nie było zbyt głupio i odwróciła się i wyszła w końcu. Spojrzała na Shiori. - Możesz wracać, już nic mi nie grozi - ruszyła do swojej kajuty. 00:33:22 * KF opuszcza pokój. 00:33:26 *Shiori -Rozkaz może odwaołac tylko Mika- odpowiedziała spokojnie idąc za Essy. 00:34:09 *odwołać 00:34:23 * Essy - Więc idź do niej, niech odwoła - prychnęła, zamykając za sobą drzwi kajuty. 00:34:30 * Hound_Dog opuszcza pokój. 00:34:34 * Raszuu wchodzi do pokoju PBC 00:34:41 *Nate wstał, widząc ją. - I jak? 00:34:59 *Shori - Nie wykonuję Twoich próśb- odpowiedziała 00:36:05 * Essy - Wszystko dobrze - uśmiechnęła się. - Zabiorą cię do Liverpoolu, a ja zostaję w Barcelonie... 00:36:42 *Aleks wstał ruszając na pokład. Ile miał siedzieć jak skazaniec? 00:37:05 *Nate - W Barcelonie, dlaczego?... Essy, czy ty płaczesz? 00:37:48 * Essy ukryła twarz w dłoniach, ale Nate był już przy niej i objął ją. 00:38:02 *Nate - Cholera... - mruknął. 00:38:12 * Mikaela siedziała sobie na jednej z beczek. Zauważyła Aleksa i pomachała mu. 00:38:24 *Gregor podniósł powoli głowę zerkając na niego. Zaskoczył go. Ale nie chciał mu tego pokazać choć wiedział że przekomarza się z dzieckiem. 'Dzisiaj razem z ... mamą?' 00:39:58 *Emilio był zawiedziony, że nie osiągnął takiego efektu jakiego chciał. A chciał by kuk się wystraszył. -Tak! To kobieta, którą się piekuję!- powiedział z dumą. 00:40:51 *Rozalia uśmiechneła się na to co powiedział jej syn. -Jest jakas okazja na sniadanie? Mój obrońca musi coś zjeść by mieć siły na obronę- powiedziała rozbawiona. 00:40:56 *Gregor 'Mogłem się domyślić!' - udał oczywistośc. 'Ale wiesz, ja tu tylko gotuję. Zjecie coś?' - uśmiechnął się do Rozalii. 00:41:44 *Gregor 'Nie braliśmy za dużo, z nadzieją że wysiądziemy w Barcelonie i tam zakupimy to co warte. Ale trochę zakonserwowanej wołowiny mam. nie jest tak słona. I zupę' 00:43:34 *Rozalia - Zupa jest dobra na śniadanie, nie można ciągle tylko wołowiny wcinać- postanowiła. wolała nie chorować na szkorbut. 00:44:53 *Gregor 'Dlatego dla kobiet ostatnio wożę gruszki' - powiedział podając jej jedną. 00:45:34 *Aleks uśmiechnął się do Miki. Wstał i podszedł. 'Barcelona.' - spojrzal przed siebie. 'Tutaj nieco się wyszaleją i płyniemy wprost do Liverpoolu' 00:47:43 *Mika - No tak, przyda im sie trochę luzu. - odpowiedziała. -Ile mniej więcej potrwa podróż? Podejrzewam, że już bez żadnych niespodzianek- 00:48:07 *Rozalia wzięła gruszkę. -Ale słodka- zachwaliła. -Dobra- 00:50:02 *Nate w końcu wyszedł z kajuty. - Pójdziesz ze mną? - zapytał Shiori. - Mnie też miałaś chronić. 00:50:25 *Aleks 'Powinniśmy być na naszych morzach w... ' -spojrzał na galeon. 'No tak. Do tygodnia na pewno się wyrobimy' 00:51:23 *Shiori przytaknęła. --Gdzie chcesz iść?- zapytała 00:51:47 *Nate - Odszukać twoją panią. Wiesz, gdzie jest? 00:52:15 *Aleks 'Pewnie cię to nudzi. Tam zawsze tyle się dzieje. Tutaj tylko fale.' 00:53:36 *Mika -Nie nudzi mnie to w ogóle. Powiem szczerze, że ostatnio miałam pewnien kłopot z którym nie mogłam sobie poradzić. Patrz co sobie zrobiłam w akcie bezsilności- wskazała na o wiele krótsze włosy. -Teraz czuje, ze powoli wracam do siebie- 00:54:27 *Shiori -Pewnie, że wiem- powiedziała i skierowała się od razu na pokład. -Zaprowadzę- 00:54:53 *Nate - To ułatwia sprawę - poszedł za nią. 00:56:47 *Shiori zaprowadziła mężczyznę do miejsca gdzie była Mika, jednak zatrzymała siebie i jego, bo akurat Mika była zajęta rozmową z Aleksem. 00:57:52 *Nate'owi to akurat nie przeszkadzało i chciał podejść. - Pani Miko! 00:58:05 *Aleks 'Włosów faktycznie szkoda. Ale jest taka teoria, gdy kobieta zmienia fryzurę, to znak że potrzebuje zmiany' - powiedział. Nie widział jeszcze nadchodzących, póki Nathan nie krzyknął. 00:59:30 *Mika -W moim przypadku to Laila w mojej głowie doprowadziłą mnie to prawie szaleńczego stanu- odpowiedziała. Jak Nathan krzyknął, to zeskoczyła ze skrzyni. -Przepraszam Cie na chwilę- powiedziała do Aleksa i podeszła do Nathana. 01:00:13 *Mika -Słucham?- zapytała patrząc na Nathana i Shiori. 01:01:16 *Nate - Pani Miko - powtórzył. - Razem z Essy jesteśmy bardzo wdzięczni za pani pomoc i pomoc Shiori. Essy opuszcza nas w Barcelonie i pomoc tej uprzejmej pani nie będzie już potrzebna - wskazał na Shiori. 01:02:17 *Aleks 'Tego się obawiałem. Znów wariatka pójdzie w tan w nieznane. Ciekawe za ile miesięcy dopłynie' 01:03:23 *Mika - Wykluczone, Shiori zostanie dopóki sama nie wróce do domu- odpowiedziała. 01:04:18 *Nate - W sensie... Zostanie na statku? 01:05:17 *Mika -Shiori pójdzie z Essy.- 01:06:57 *Mika - Essy będzie bezpieczna dopóki nie przejdę przez portal.- dodała 01:07:54 *Nate spojrzał na nią. - Rozumiem, że chce pani pomóc - zaczął ostrożnie. - Ale to nie jest potrzebne. Obawiam się, że wręcz kłopotliwe. 01:08:46 *Mika zdziwiła się. -Dlaczego? Shiori jest dobrym ochroniarzem, wręcz chyba najlepszym jaki mógł się jej trafić-
»Zamieszczono 05-10-2016 18:120
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47869
01:09:24 *Aleks podszedł. 'Nathan. Obiecałem tobie i Essy że odwiozę cię do Liverpoola i dowiodę do karczmy. Ale nie obiecywałem w jakim będziesz stanie. Wczoraj pod pokładem na twoich oczach zostałaby zgwałcona. To tyle w kwestii jej obronności i szlajania się z obcą załogą' 01:09:34 *Nate - Nie potrzebuje ochroniarza i wolałaby zostać sama. 01:10:31 *Aleks roześmiał się. 'Stojąc nad łóżkiem, Shiori przeszkodzi jej w zabawie' - skomentował. 01:11:20 *Nate spojrzał na Aleksa. - Nie pozwoliłbym na to - odpowiedział. 01:11:42 *Aleks 'I co, na znak tego oberwałbyś z drugiej strony?' 01:12:49 *Nate pokręcił głową i znów zwrócił się do Miki. - To jak? 01:12:56 *Mika - Essy potrzebuje ochroniarza i to naprawdę skutecznego. A przy zabawie pewnie nie będzie przeszkadzać, pewnie sama dołączy- zasmiała się. 01:13:20 *Mika -Nie odwołam Shiori. Bo ona chroni Essy przede mną- odpowiedziała szczerze. 01:14:56 *Aleks tym razem zaskoczony był równie lub i bardziej niż Nathan. 01:14:59 *Nate - Niech będzie - powiedział niechętnie. Lepiej jak Essy dowie się jak najpóźniej, by nie zdążyła rozpocząć burzy. Dosłownej. 01:17:01 *Aleks 'A co ona może? To do mnie ma żale. Innym wybacza od ręki' - uśmiechnął się. 01:17:02 *Mika - Shiori nie możesz mówić o powodach ochrony- powiedziała do blondynki, na co ta tylko przytaknęła. -Sprawa załatwiona- powiedziała do Nathana. 01:18:53 *Nate - Jeśli wolno zapytać... W jaki sposób stanowiłaby pani dla niej zagrożenie? - wcześniej nie pytał, myśląc że sama to rozwinie. 01:22:55 *Mika podniodła dłoń i między jej palcami zatańczył płomień otoczony małymi wyładowaniami elektrycznymi. -Zawiodła mnie, obiecała coś, a potem poszła się bawić. Dlatego wolę trzymać ją na dystans od siebie, bo w przeciwieństwie Kapitana Jongsona, ja nie mam skrupułów, żadnych.- 01:24:45 *Aleks przyjral się Mice. 'Wiesz że szukam zastępstwa za Mehima? Do czasu dobocia do Liverpoola' 01:25:40 *Nate - Gdy już wysiądzie na brzeg, będzie bezpieczna... - spróbował jeszcze. 01:28:11 *Mika -Ja też mogę wysiąść na brzeg. Chyba nie chcesz mnie wmusić bym udowadniała cokolwiek- stwierdziła. -Do tego w czym wam Shiori przeszkadza?- 01:30:06 *Nate - Nie wszyscy lubią jak ktoś łazi za nimi krok w krok. 01:32:45 *Mika -Dziwnie by wyglądało jakby moja ex chodziła za mną krok w krok- zasmiała się. -Zwiększy dystans, ale będzie jej pilnować- 01:33:40 *Nate - Nie przekonam cię? - uśmiechnął się. - No nic. Może rzeczywiście jej się to przyda, ale za cholerę nie wiem jak jej to wytłumaczyć. 01:35:31 *Aleks 'Daruj sobie to pośpisz spokojnie. Jej się nie da nic wytłumaczyć' 01:35:57 *Aleks 'Essy jest jak dziecko, puścilbyś dziecko samo w rejs z nieznanego kraju?' 01:37:38 *Mika -Nie, nie przekonasz- odpowiedziała. 01:37:39 *Nate - Takie rzeczy opowiadaj butelce. 01:38:04 *Nate skinął Mice. - Pójdę już. 01:38:23 *Mika - Bawcie się dobrze- powiedziała i puściła mu oczko. 01:38:39 *Shiori poszła za nim, zachowując większy dystans 01:38:55 *Nate nie odpowiedział. Nie zanosiło się na zabawę. 01:39:44 *Mika -A Wyobrażasz sobie takiego kurdupla jak ja, jako kwatermistrza- zasmiała się. -Zero posłuchu- 01:40:36 *Aleks roześmiał się. Dobrze wiedział co uważają o Mice.Bali się jej. 01:43:24 *Mika -Dlaczego Mehim potrzebuje zastępstwa?- 01:44:34 *Aleks 'Bo płynie na fregacie' - wskazał kilka żagli jaśniejących w oddali. 01:46:59 ‹Essy› /fejk Nate - Jak tam, lepiej? - zapytał, wchodząc do kajuty. 01:47:14 *Nate - Jak tam, lepiej? - zapytał, wchodząc do kajuty. 01:47:45 *Mika -Rozumiem.- odpowiedziała. -Mogę spróbowac być tym kwatermistrzem, bo zdaje sie, ze przypadkowo zajełam kwatermistrzową kajutę.- 01:47:49 * Essy - Tak, tak - uśmiechnęła się. - Rozmawiałeś z Miką? 01:48:10 *Shiori tym razem została przed wejściem do kajuty. 01:48:48 *Nate chwilę milczał. - Zdaje się, że wkurzyłaś nieodpowiednią osobę - stwierdził w końcu. 01:49:07 *Aleks 'Nie przypadkowo. to najbezpieczniejsza kajuta.' - powiedział. 'Pozwala na szybkie wyjście na pokład gdyby coś się działo. Boją się. Nigdy nie widzieli magii.' 01:49:45 *Mika -A to dlatego kazałeś mi zrobić pokaz umiejętności jak wpadłam na pokład przez portal?- 01:49:58 * Essy - Żadna nowość - zaśmiała się. - Odkąd tylko pamiętam więcej miałam wrogów niż przyjaciół. Kiedyś miałam na pieńku z synem szefa mafii... 01:50:17 *Nate pokręcił głową. - Tak się zastanawiam... Jakim cudem ty jeszcze żyjesz? 01:51:03 *Mika -Swoją drogą, Laila będzie musiała zamknąć ten portal. Nie chcę nawet myślec co by było gdyby to Meggy z Diego wpadli zamiast mnie- 01:51:57 * Essy - Błąd statystyczny - odparła beztrosko. - Kiedy dopływamy? 01:52:22 *Aleks 'Doprawdy. Więcej dzieci i kobiet mi tu nie potrzeba 01:52:42 *Aleks 'I tak zamiast robić swoje, muszę pilnować bezpieczeństwa wśród zalogi.' 01:52:53 *Nate - Barcelonę już widać. A co do Shiori... Zostanie z tobą. 01:53:13 * Essy - He, he, dobry żart - zdała sobie sprawę, że mówi poważnie. - Po cholerę? 01:53:47 *Mika -Mnie pilnować nie musisz- odpowiedziała. 01:54:16 *Nate - Sama jej możesz zapytać - wskazał drzwi kajuty. 01:54:23 *Mika -Ale fakt, faktem to chyba jedyny statek piracki z tak dużą ilością kobiet na pokładzie- zaśmiała się. 01:55:13 * Essy już całkiem spoważniała. Czyli to naprawdę nie żart. Wyszła z kajuty, rozglądając się za Shiori. 01:56:14 *Shiori stała oparta o ścianę. Jakieś 2 m od kajuty Essy. 01:57:02 * Essy - Shiori... - podeszła do niej. - Można wiedzieć, co tu robisz? 01:58:04 *Shiori -Jasne- odpowiedziała. -Pilnuję Twojego bezpieczeństwa- 01:58:58 * Essy - Udając mój cień? Nie życzę sobie tego. 01:59:56 *Shiori -Wykonuje polecenie. Dostosowałam też większy dystans- nie widziała w tym niczego zdrożnego. 02:01:02 * Essy - Większy dystans jak najbardziej mi odpowiada. Najlepiej taki, bym cię w ogóle nie widziała. 02:01:37 * Essy rozejrzała się. - Gdzie Mika? W co ona pogrywa? 02:03:31 *Shiori -W nic nie pogrywa. Uznała, że będę odpowiednim ochroniarzem dla Ciebie- 02:05:56 * Essy czuła, że w niej buzuje. 02:06:11 * So Ji Sub wchodzi do pokoju PBC 02:06:37 *Nate, który obserwował je z oddali postanowił w końcu podejść i powiedzieć Essy o tym, co usłyszał od Miki. Nie był to dobry pomysł. 02:06:53 * Essy - Że co?! - krzyknęła. - Nie dość, że każe mnie śledzić, to jeszcze mi grozi! Gdzie ona jest?! 02:08:22 *Shiori -Wcale Ci nie grozi. Nie dałaby mnie gdyby chciała coś zrobić- 02:09:21 * Essy spojrzała na Shiori. - No dobrze... Jak długo masz za mną łazić? 02:10:55 *Shiori -Dopóki Mika nie przejdzie przez portal. Wtedy wrócę do swojej formy- odpowiedziała. 02:12:53 * So Ji Sub opuszcza pokój. 02:14:22 * Essy - Zakładam, że dla ciebie to tak samo irytujące jak dla mnie - nie było co z nią drzeć kotów. Wystawiła do niej rękę. - Skoro mamy spędzić tydzień w swoim towarzystwie... Niech będzie, że mi miło. 02:14:51 *Aleks 'Rozumiem że nie muszę ci przybliżać obowiązków kwatermistrza?' 02:15:59 *Shiori uścisnęła jej dłoń. -A gdzie tam, polecenie jak kazde inne. -odparła z usmiechem. 02:18:30 *Mika - Nie trzeba, znam je.- odpowiedziała. -Ale tę funkcję będę pełnić tylko na czas rejsu do Liverpoolu.- 02:18:45 * Essy oddała uśmiech. Może nie będzie tak źle...? Nie ma nic do blondynki, po prostu to, że jest zmuszona do jej towarzystwa, sprawia, że ma ochotę się buntować. Jak zawsze, gdy coś się jej każe. Wrodzona przekora. - Chodźmy na pokład - zwróciła się głównie do Nate'a. Shiori i tak pójdzie. 02:19:19 *Aleks 'Po przybiciu czeka cię ważniejsza funkcja. Mnie najwyraźniej też' 02:20:43 *Mika -Boisz się?- zapytała. Wiedziała, ze miał na myśli rolę ojca. 02:21:12 *Shiori trzymała ty razem systans 3 metrów od Essy, jak szli na pokład. 02:22:10 *Aleks 'Nie wiem. Nie myślę o tym. Ma Rozalię. Ona będzie z nim mieszkać. Ja mogę ich odwiedzać. Nigdy nie sądziłem że kiedyś ktoś będzie czekał na brzegu.' - uśmiechnął się. 'Chyba muszę się z tym oswoić' 02:23:17 * Essy zauważyła Aleksa i Mikę. Dla bezpieczeństwa wszechświata, ominęła ich szerokim łukiem, idąc w stronę dziobu i znikając z ich pola widzenia, razem z Natem. 02:23:59 *Aleks spojrzał za Nathanem. 'Wątpię czy dotrzymam tej obietnicy'
»Zamieszczono 05-10-2016 18:120
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47870
02:25:11 *Mika -Zawsze na początku to szok i niedowierzanie. Szkoda, że nie miałeś więcej czasu na to by sie oswoić i zostałeś postawiony przed faktem dokonanym- 02:25:56 * Essy - I jest. Barcelona - patrzyła przed siebie. - Byłeś tam kiedyś? 02:27:09 *Mika -Której obietnicy?- 02:27:15 *Aleks 'Obyś dalej mówiła o Emilio, bo inaczej zagrzejesz mnie do nagłych decyzji' - spoglądał za nimi. 'Można zawrócić rzekę, przenieść górę. Ukraść galeon. Ale babskiego uporu nikt nie przeforsował' 02:27:20 *Nate - I to nie raz - odrzekł, opierając się obok niej. - Ale takiej Barcelony nigdy nie widziałem. To wszystko jest takie nieprawdopodobne. 02:28:24 *Mika -A o kim mam mówić jak nie o Twoim dziecku?- zdziwiła się. 02:29:51 * Essy - Czyli nie masz mi za złe, że cię w to wszystko wciągnęłam? - uśmiechnęła się. 02:29:55 *Mika spojrzała tam gdzie Aleks. -Chcesz by płynęli do Liverpoolu?- zapytała nagle? 02:30:15 *Aleks 'Cokolwiek planowałem po wyjściu z karczmy, wciąz byłem stawiany przed faktem dokonanym. W każdej pojedyńczej sprawie' - wyjaśnił. 02:30:51 *Nate - Nie i nigdy nie miałem. Tak wyszło. 02:31:07 *Aleks spojrzał jeszcze raz. 'nie mam już na to siły. Nerwów. Nic już nie chcę' - zawrócił po rum do kajuty. 02:31:51 *Mika spoglądała na Aleksa. Nie był to mężczyzna którego poznała w karczmie. Teraz był zmeczony, po prostu zmęczony. 02:35:19 *Nate wiedział, że niedługo pożegna się z Essy, prawdopodobnie na zawsze, więc postanowił dotrzymać jej towarzystwa aż do dobicia na ląd. 02:51:33 *Rozalia czekała aż Emilio skończy śniadanie. Zastanawiała się czy podjęła dobrą decyzję. Godząc się na zamieszkanie w domu Aleksa w Liverpoolu podjęła duże zobowiąznie, którego może i 10 lat temu pragnęła, a teraz. Teraz będzie musiała dla dobra syna żyć w samotności, bo przecież nie zwiąże się z innym mężczyzną pod dachem ojca swojego syna. 03:04:45 *Aleks wrócił z dwoma kubkami. Jeden z rumem. Drugi z herbatą i rumem. lubił upijać kobiety i miał w tym swoistą zabawę, jednak wział sobie do serca to co mówiła o karmieniu dziecka. 03:08:20 *Mika wzięła kubek z herbatą i rumem. -Dziękuję- powiedziała. -Wiesz, że Dagon jest cięgle o Ciebie zazdrosny?- zmieniła temat by choć przez chwilę nie myślał o sprawach które go męczą. 03:13:37 *Aleks 'O mnie? Z całym szacunkiem do twojej urody, nie powinien. Jeszcze nikomu nie odbiłem żony. A i ty zdaje się nie w tym sensie poleciałaś na mój statek' - roześmiał się. 03:14:24 *Aleks 'Właściwie nie dziwię mu się. Mężczyźni bywają najróżniejsi' - wskazał kubkiem na Nathana. 'Nie każdy potrafi uszanować fakt, że zjawił się za późno' 03:16:12 *Mika zaśmiała się. -Poleciałam zupełnie przypadkiem. Nie spałam w nocy i się potknęłam i wpadłam.- 03:17:20 *Mika -Każdy z nas pochodzi z innego świata. Możliwe Dagon sie boi, ze ja przesadzę z bycią bezpośrednią, ale póki nie obija mord każdemu z którym tylko rozmawiam, to jest dobrze- 03:20:11 *Aleks 'Mi, zdaje się, usiłował' 03:20:24 *Aleks 'Ale wiesz, że to jest myśl?' - rzucił kubek na pokład. 03:22:06 *Mika -Co Ci się w głowie uroiło znów? CHyba nie chcesz obijać mordy Nathanowi albo wzbudzać zazdrości u Essy- 03:24:21 *Aleks 'Ją już straciłem. Ten niewinny kolega sypia z nią w jednej kajucie. Obłapiał ją na zabawie. Łazi jak pies. Wie że mnie denerwuje' 03:28:14 *Mika - Myślisz, ze robi to specjalnie?- zapytała. 03:29:23 *Aleks 'Wszystko mi jedno' - powoli zaczynał się uśmiechać. pocięta ręka już nie bolała. Kiedy Mika widziała go takim ostatnim razem? Ach tak. Gdy przykuwał Jacquesa do ściany. Pogwizdując. 03:30:13 *Mehim nareszcie dobił do galeonu. Nie fatygował się na trap. Przeskoczył. 03:32:09 *Mika -Rozumiem. A postów w Barcelonie będzie dłuższy niż dzień?- 03:33:03 *Aleks 'Nie przewiduję. Muszę was odstawić do Liverpoolu ZANIM rozpętam kolejną wojnę' - roześmiał się. 'Zostawiliśmy tam półtora setki trupów' 03:33:23 *Aleks 'Nie mogę bronić się przed ich flotą z dziećmi i kobietami na pokładzie' 03:34:26 *Mika -To bardzo rozsądne. Bo nawet jeśli zapewnisz im bezpieczeństwo, to moze się wydarzyć coś nieoczekiwanego- 03:35:36 * Beatrycze spała, leżąc na brzuchu i tuląc się do poduszki. Nie obudziły ją nawet krzyki na pokładzie z samego rana. 03:36:29 *Aleks 'Wystarczy że ktoreś wpadnie w łapy wroga lub wybiegnie pod muszkiet, i już mamy po walce' 03:36:49 *Aleks 'Idę obić mu pysk' 03:37:09 *Mika -Mówieś, ze Ci wszystko jedno, Aleks!- 03:37:24 *Aleks 'I dlatego idę obić mu pysk' 03:37:51 *Aleks był pijany. Wściekły. Zawiedziony. Rozżalony. Ale oto właśnie znalazł sobie idealne lekarstwo. 03:38:30 Narracja: Z dziobu rozległ się piękny, perlisty śmiech. Nate patrzył z uśmiechem na rozbawioną dziewczynę. 03:38:54 *Mika -Ale Aleks, przecież Shiori Ci nie pozwoli- 03:44:52 *Aleks 'Więc odwołaj ją;' 03:45:40 *Mehim rozejrzał się. Beatrycze tu nie było. Pewnie jest w kajucie. Zszedł na dół, zapukał. 03:46:48 *Mika -I mam ją odwaołać, byś obił ryja artyście, by potem znów przywołac, bym ja nie obiła ryja Essy?- 03:47:22 *Aleks 'Dokładnie tak. O to proszę' 03:47:22 * Beatrycze obudziła się. -Kto tam?- spytała jeszcze zaspanym głosem. 03:47:54 *Mehim 'Ja oczywiście' - powiedział ze śmiechem. 03:49:41 *Mika -A ktor będzie pierwszy? Ty przy Nathanie czy ja przy Essy? - zapytała zadziornie. 03:50:02 *Aleks 'Ja przy Nathanie. Zdążę cię powstrzymać' 03:50:10 *Aleks 'Essy to dzieciak' 03:50:26 *Aleks 'Ma ciało kobiety, głos kobiety. Ale w głowie jest dzieckiem' 03:51:38 *Mika -Uleczyłam ją i mnie zostawiła. Co byś zrobił, jakby ktoś dla pewności dźgnął mnie wtedy szablą, jak spałam? Tak, wiem, nie umiem umrzeć, ale ja nie wracam do tego samego ciała. Jakbyś to wtedy wytłumaczył Dagonowi?- 03:51:54 * Beatrycze -To wejdź proszę, Panie ja- zażartowała. Podniosła się na łokciach, ale nie wstawała z łóżka. 03:55:11 *Mehim wszedł do kajuty.'Ranek. Wszyscy są na pokładzie. Czemu leżysz tutaj sama?' 03:55:38 *Aleks 'Wtedy on by mnie dźgnął szablą jakbym spał' 03:55:51 *Aleks 'I miałbym naukę że tak niefrasobliwej dziewki pilnuje się ze strażą.' 03:57:08 *Mika - Ale Twoja nauka byłaby ostatnia, dlatego proszę zastanów się czy mam ściągnać Shiori ze straży- 03:57:27 *Aleks 'Pójdę tam czy Shiori będzie czy nie. Wiesz to' 03:59:44 *Mika -Wiem, nie powstrzymam Cie, daj mi 5 minut- 04:02:09 *Shiori jak dotąd stała, jednak na dosłonie chwilkę zniknęła. Pojawiła się przy Mice. -Teraz pilnuj narazie mnie, do odwołania- rozkazała 04:02:25 *Shiori jak dotąd stała, jednak na dosłonie chwilkę zniknęła. Pojawiła się przy Mice. -Teraz pilnuj narazie mnie, do odwołania- [Mika] rozkazała 04:03:16 * Beatrycze -Bo spałam, przed chwilą sie obudziłam- odpowiedziała 04:03:40 *Mehim 'Dopłynęliśmy do Barcelony. Dziura jakich mało ale pokład opustoszeje do wieczora' 04:06:38 * Beatrycze -To będzie o wiele spokojniej. - stwierdziła. Poprawiła rozczochrane włosy. Wstała z koi. Przy Mehimie nie krępowała się, że była w piżamie. 04:20:40 *Mehim 'Na pewno nikt nam nie przeszkodzi. A mamy dwie rzeczy do zrobienia. Nacieszyć się decyzją twojego ojca, oraz omówić z Johnsonem plan ataku na wyspę' 04:21:31 *Aleks uśmiechnął się od ucha do ucha. Cokolwiek ma do zrobienia, powinien pospieszyć się przed przybiciem do brzegu. Dla pewności, że go nie poniesie, odłożył szable składając je obok Miki. Ruszył pewnym krokiem przed siebie. 04:23:15 * Essy i Nate rozmawiali spokojnie stojąc na dziobie. 04:23:20 *Mika - Tylko nie przesadź- 04:24:43 *Aleks podszedł do Nathana szybko, łapiąc go za kołnierz i pociągając do tyłu. Nie omieszkał przyłożyć mu w ucho, skoro tylko widział tę technikę jako skuteczną pod pokładem. 04:26:18 * Essy - Nate! - ostrzegła nieco za późno. 04:27:41 *Nate syknął, odwracając się do przeciwnika. - Aleks?
»Zamieszczono 05-10-2016 18:130
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47871
04:31:41 * Beatrycze włożyła na siebie spodnie. Obróbiła się tyłem do Mehima, ściągnęła piżamke i włożyła nieporwana koszule na siebie. - Podejrzewam, ze plany omawiać będziemy w Liverpoolu?- zapytała. 04:32:11 *Aleks uśmiechał się, ale wzrok miał nieobecny. 'Wypłata' - powiedział. 04:34:25 *Nate cofnął się, wystawiając uspokajająco dłonie. - Dopiero środek miesiąca, za wcześnie na wypłatę. 04:35:38 *Aleks 'Znaj mój gest.' - obchodził go dookoła, jakby próbował osaczyć dzikiego kota. Ale i Nathan wycofywał się jak osaczony kot, nie jak człowiek. 04:36:23 *Mehim skinął. 'Też sądzę że nie zaryzykuje oblężenia z dzieckiem na pokładzie.Mimo że mamy trzy statki. Nie wiemy co mają na miejscu. Widząc nas nie uznają że płyniemy na herbatkę' 04:36:57 * Essy przyłożyła dłoń do czoła, westchnęła. Następnie opuśliła rękę. - Mogę wiedzieć, co się tu do cholery wyprawia? 04:37:17 *Nate - Też się chętnie dowiem. 04:37:33 *Aleks 'Obijam mu pysk. Chyba widać!' 04:38:51 * Essy - Mózg ci obiło?! Aleks! Opanuj się! 04:44:24 *Aleks podchodził powoli, nadal okrążając mężczyznę. Ręce miał opuszczone. 04:45:33 *Nate - Wciąż nie wiem, czym sobie na to zasłużyłem. 04:46:29 *Aleks 'Ja wiem' - nadal podchodził. Był niemal na zasięg łokcia 04:47:18 *Nate - To napewno - szykował się do uniku. 04:48:52 *Aleks postanowił zakończyć pogaduszki. Shiori mogła wrócić w każdym czasie. A Nathan na szczęście najwidoczniej nie zamierzał walczyć tylko kręcić się jak smród po wygódce. 04:49:57 * Essy - Przestań!! - wrzasnęła. Poklepała się po biodrach, ale oczywiście nie miała przy sobie żadnej broni. 04:51:56 *Nate pozostał przy unikach, póki mógł. - Rozumiem, że nie lubisz mnie za bardzo. 04:52:59 *Aleks nic nie odpowiedział. Zaimitował dwa próbne ciosy z sierpowego i jeden wyprowadzony z biodra. By określić w jaki sposób broni się i porusza Nathan. Opuścił ręce, jakby uniki przeciwnika go zdezorientowały. 04:55:53 *Nate naprawdę nie wiedział, o co chodzi. - Spokojnie, Aleksie... Pogadajmy. 04:56:43 *Aleks wymierzył mu cios w łuk brwiowy, ale nie pięścią, postawą dłoni. 04:57:45 *Nate spróbował podbić jego rękę do góry i uderzyć w pachę. 04:58:36 *Aleks obrócił się do połowy, wyrzucając z dołu cios w żebra. 04:59:31 *Nate dostał, skulił się i cofnął. 05:01:01 *Aleks walki nie uczył się od mistrza, od nauczyciela. Uczył się jej w oberżach. Wykorzystał sytuację podbiegając do Nathana z ukosa i mierząc w to samo miejsce. 05:02:43 *Nate przyblokował jego cios i zamachnął się, celując w ramię. 05:04:19 *Aleks otrzymawszy uderzenie wpadł w tryb walki. Nathan mógł pójść w jego ślady lub za chwilę dać się osaczyć. 05:05:08 *Aleks zamierzył się pięścią wprost w nos Nathana, mierząc tak by zahaczyć wracając cios łokciem o jego szczękę. 05:06:44 *Nate - Jakby ktoś pytał, obrona własna - schylił się w ostatniej chwili, co mogło dać mu czas na zadanie ciosu, od wewnątrz, na prostej ręce. 05:08:32 * Essy miała nadzieję, że się opanują, jednak ta nagle zgasła. Rozejrzała się za jakąś liną. 05:10:23 *Aleks odsunął się pod siłą jego pięści, po czym nadarł ponownie, tym razem bijąc z góry krótkim sierpowym. W międzyczasie, przygotowany na gardę, usiłował zawczasu ominąć ją celując drugą ręką pod wątrobę. 05:13:37 *Nate chwycił go za ramię, ciągnąć za ubranie i obracając w bok, jednak nie uniknął go bolesny cios w brzuch. Kopnął go w okolice biodra, odpychając od siebie. 05:14:51 *Aleks musiał odsunąć się pod siłą kopniaka. Teraz obrócił się wokół własnej osi w stronę Nathana celując łokciem w twarz i szyję. 05:15:48 *Nate dostał w policzek, skrzywił się, ale natychmiast odpowiedział, również ciosem w twarz, dołączjąc do tego kopa w bok. 05:17:07 * Essy przygotowała lasso i zbliżyła się do tych poj3bańców. 05:20:42 *Aleks widział ją kątem oka. Szykował się na jej ruch. Obmyślał, jak zrobić to by nie wyrządzić jej krzywdy. Skorzystał z okazji wyprowadzając na pozór typowy cios pod gardę, ale w rzeczywistości łapiąc Nathana za uniesioną rękę, osłaniając się drugą w pionie. Pociągnął mężczyznę do siebie kopiąc z kolana. 05:22:05 * Essy zarzuciła lasso na rękę Aleksa i pociągnęła. 05:23:05 *Nate odsunął się po kopnięciu, lecz zaraz wykorzystał przewagę. Chwycił Aleksa za kołnierz i z całej siły próbował uderzyć w żuchwę, od dołu. 05:24:01 * Essy - NATE! - wrzasnęła. Nie po to wiąże Aleksa, by mógł go bez skrępowania bić! 05:24:17 *Aleks cofnął się krok w tył, szarpiąc linę za sobą. Cokolwiek zrobiła, był silniejszy. Aleks odlecial w tył. Jednak zdołał chwycić linę w drugą rękę, zarzucając ją Nathanowi za kark. Szczęka zabolała porządnie, w głowie mu zadzwoniło, ale czuł to połowicznie. 05:25:53 * Essy puściła linę zniesmaczona. 05:26:22 *Nate złapał linę, jedną ręką, próbując ją z siebie zdjąć. 05:28:58 *Aleks uśmiechnął się. Znał to. Pociągnął stanowczo za linę cofając się. Tak, by Nathan sam przycisnął liną dłonie. Rękę, która była wysunięta w tył, skierował do przodu na czysty cios w kość policzkową. 05:32:32 *Nate dał się nabrać na ten numer, co przypłacił piękącym policzkiem. Zamachnął się, uderzając lewą ręką od prawej strony, celując zewnętrzną częścią pięści w twarz Aleksa. Tuż za nią szła prawa pięść wciąż trzymająca linę, wskutek czego Aleks mógł dostać dwa słabe, ale szybkie uderzenia. 05:37:38 *Aleks sam wystawił się na obydwa ciosy. Jednak jedna z jego nóg była już wystawiona by przeważyć - za cenę odsłoniętych żeber- Nathana, którego otoczył ręką popychając i odchylając ciało w bok. 05:39:50 *Nate złapał Aleksa za ubranie, ciągnąc w bok za sobą. 06:03:27 *Aleks dał się pociągnąć, domierzając jeszcze mocniejszy cios pod żebra. 06:05:39 *Nate jęknął z bólu, jednocześnie wywalając Aleksa na burtę. Cofnął się, by zadać mu kopniaka w krzyż. 15:15:28 *Aleks obrócił się łapiąc Nathana za nogę i wykręcając na tyle, by oswobodzić się od kopniaka. Przy odrobinie szczęścia miał nadzieję go przewrócić. Pod nimi nadal plątała się lina. Wystarczyło by złapać ją szybciej. 15:17:31 *Nate odepchnął się od tej jednej nogi i rzucił się na Aleksa, przygniatając masą swojego ciała do burty, wymierzając cios głową w jego nos. 15:19:45 *Aleks uniknął ciosu na tyle, by Nate nie złamał mu nosa. Jednak nie na tyle, by zachować pełnię wyglądu. Poczuł ten cios. Tym razem wpadł w furię, niepomny na to co mówił własnemu synowi. Dwa krótkie i szybkie ciosy w wątrobę - tyle mógł zrobić nim usiłowal ponownie uderzyć go w ucho. 15:20:05 * Gregory96 opuszcza pokój. 15:22:59 *Nate hardo przyjął uderzenia w brzuch, w ucho nie dał się ustrzelić po raz drugi, znów starał się przygnieść Aleksa do burty, ustawił się bokiem, by łatwiej uniknąć ciosu i zaatakować łokciem. 15:24:50 *Aleks wykorzystał jego odsunięcie się. Złapał za łokieć, zsuwając go przedramieniem w górę i mierząc w dokładnie to samo miejsce na jego lewym boku, które przyjęło już trzy ciosy. Z głośnym okrzykiem odepchnął go podniesionym kolanem, odrzucając z siebie. 15:27:28 *Nate uniósł nogę, by się obronić przed ciosem. Panowie z całej siły walnęli się piszczelami. Nate odkuśtykał kawałek dalej, powstrzymując jęk. 15:29:02 *Aleks przyjrzał się scenie. Sam też to poczuł ale nie zamierzał okazywać. Ani dać mu czasu na przemyślenie stylu walki. Ruszył za nim celując mocnym sierpowym pomiędzy brwi. 15:31:08 *Nate odskoczył w bok, unikając ciosu. Starał się zmylić Aleksa, poruszając gwałtownie lewą ręką, jak do ciosu, wywołując reakcję, a następnie uderzyć z drugiej ręki, po zewnętrzej. 15:34:25 *Aleks odskoczył w tył, sięgając za linę. Też potrafił mylić. Zarzucił linę w stronę rozbieganej ręki Nathana podchodząc bliżej. 15:35:32 *Mika usiadła po turecku na jednej ze skrzyń i obserwowała walkę. Bawiło ją to jak dwóch samców walczy o zaznaczenie terenu. Shiori stała zaraz obok. 15:36:06 *Nate pochwycił linę i gwałtownie pociągnął, przyciągając Aleksa do siebie i wymierzając cios w twarz. 15:36:26 * Essy w końcu wróciła ze zbrojowni, zaopatrzona w dwa pistolety. - Dość tego! - powiedziała, stając obok walczących i mierząc w obydwu. 15:38:03 *Mika widząc Essy chciała wstać, jednak dłoń Shiori na jej ramieniu, zatrzymała ją i ochłodziła zamiary. -No dobrze- fuknęła do Shiori.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:140
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47872
15:39:39 *Aleks uchylił się, przechodząc pod ręką Nathana, i poprawiając po raz czwarty w tym samym miejscu pod żebrami. Wciaż nie był usatysfakcjonowany. 15:40:26 * Essy strzeliła im pod nogi. Bardzo blisko stopy Nate'a. 15:42:12 *Rozalia, słysząc strzały zaniepokoiła się. Kazała synowi zostać w kuchni i sama poszła na górę, by sprawdzić co się dzieje. 15:42:37 *Nate obrócił się do niej, dostając w posiniaczony brzuch. To już naprawdę bolało. Posłał po chwili trzy ciosy, mierząc pięściami w twarz i kolanem w bok. 15:42:38 *Neko wstaje z poduszki i patrzy się na Toriel która śpi koło niego 15:43:45 *Aleks zastanawiał się, czy naprawdę któryś musi dostać kulę. Jednak myślał teraz szybko i ta myśl nie została przy nim długo. Korzystając z zamieszania, usiłował oddać Nathanowi cios w nasadę nosa, mocny i szybki. 15:46:36 *Nate'owi pociemniało w oczach, cofnął się, przykładając wierzch dłoni do twarzy. Pierwsza krew. Wytarł ją ją pospiesznie, zakręcił szyją w bok, rozgrzewając się. Przypadł do Aleksa, próbując go przewrócić. 15:46:50 *Rozalia pokręciła głową z politowaniem jak zobaczyła bójkę. Czego innego się spodziewała jak nie zamieszania wśród tej trójki. Zauważyła też nową kobietę na pokładzie. Skąd się wzięła? Ale skoro stała obok tej niby demonicy, to może to to samo stworzenie. 15:47:35 * Essy nie zamierzała gapić się na tych durniów. Podeszła, po prostu próbując oderwać ich od siebie. - Aleks! Nate! Do cholery! 15:48:31 *Neko zeskakuje z łoża i wychodzi z kajuty tak cicho by nie obudzić Toriel 15:48:43 *Shiori zareagowała od razu. Pojawiła sie przy Essy i łapiąc ją od tyłu w talii odsunęła od bijących się. 15:49:25 * Essy - Puszczaj, co ty robisz?! - machała niebezpiecznie łokciami w pobliżu jej twarzy. 15:50:18 *-Nie ma CI włos z głowy spaść, taki jest rozkaz- powiedziała spokojnie. -Niech sie leją, mężczyźni inaczej rozmawiac nie potrafią.- 15:50:25 *Shiori -Nie ma CI włos z głowy spaść, taki jest rozkaz- powiedziała spokojnie. -Niech sie leją, mężczyźni inaczej rozmawiac nie potrafią.- 15:51:03 * Essy - Nate'a też miałaś chronić! Nie, nie będą się bić, nie pozwolę! - wciąż się szarpała. 15:52:46 *Aleksowi udało się go sprowokować. I dobrze. Teraz nie będzie myślał. Widział Essy, ale zignorował ją. Była od niego słabsza. Usiłował poprawić Nathanowi łokciem. 15:55:17 *Nate złapał go boleśnie mocno pod łokciem, którym chciał go uderzyć i próbował przekręcić go w bok, kopiąc w ściągno Achillesa, by go przewrócić. 15:55:57 *Shiori - On sobie poradzi, a jak Ciebie trafią z łokcia to posypią Ci sie zęby. Pozwól im wyrazić siebie.- 15:56:29 *Neko idzie do kajuty kapitańskiej mając nadzieje że znajdzie tam Aleksa 15:57:09 * Essy - Wyrazić siebie?! Ku4wa, ja im zaraz wyrażę SIEBIE! Tak im nakopię, że im się odechce tej bijatyki! 15:57:21 *Emilio dlugo nie utrzymał się w jednym miejscu, postanowił też wyjść na pokład. 15:57:39 *Aleks uniósł nogę. Kolano miał jeszcze sprawne, w nie kopa nie dostał. Kopnął nim skoro dystans się zmniejszył, choć nie mogło się to udać z podniesionym łokciem. Musiał wyrwać Essy ramię i z tej ręki celować w mostek. 15:59:37 *Shiori - Chesz z nich zrobić panienki bez jaj?- zapytała nagle 16:00:53 *Nate szarpnął Aleksa za spodnie, by nie dopuścić do kopnięca, cios w mostek zablokował połowicznie, dostając w pierś. Chwycił Aleksa za nadgarstek, przedramieniem chroniąc się przed drugą ręką i w ten sposób siłując się. W oczach miał żar, górna warga wysoko uniesiona, pokazywała zęby, jeszcze w komplecie. 16:01:03 *Shiori - Jaką rolę, według Ciebie powinien spełniać mężczyzna? Nie komentować, nie wtracac się, przynosić kwiaty, złoto, może i na rękach nosić?- 16:01:43 *Aleks i na to miał odpowiedź. Przechylił się całym ciałem do skłonu, skoro tylko Nate go złapał, obracając się. To zawsze działało. 16:02:06 * KF wchodzi do pokoju PBC 16:03:08 * Essy - NIE, KU4WA, LAĆ SIĘ NA POKŁADZIE JAK ROZJUSZONE BYKI! - słowa Shiori jedynie podwajały jej irytację. - Bardzo to męskie! 16:03:30 *Neko patrzy na ludzi którzy się biją 16:04:45 *Aleks zauważył Emilio kątem oka. Teraz już nie mógł dać ciała. Po prostu nie mógł. 16:05:01 *Nate poleciał w bok, zachwiał się, ale utrzymał się na nogach. Co więcej, wciąż trzymał Alesa za rękę, a drugą dłoń próbował przyłożyć do jego szyi. 16:07:00 *Aleks skojarzył szybko. Nate boi się stracić grunt pod nogami. Ale dlaczego? To już było mniej ważne dlaczego. Sam wywrócił się, uderzając Nathana w kolano. Ryzykował najwyżej wykręcenie ręki. 16:08:14 *Shiori -Tak, a jak mają rozwiązac konflikt? Popojając herbatę w kawiarni?- Shiori się zdziwiła. -Wiesz dużo z Miką widziałam, ale sprawy między mężczyznami, zawsze były wyrażane tak samo- 16:10:00 *Nate wywalił się razem z nim, choć wciąż trzymał go za rękę, przez co Aleks miał utrudnienie w ułagodzenia sobie upadku. Zaczął go naparzać pięściami w głowę i szyję, siedząc na nim.. 16:11:05 * Essy - Ale oni nie mają powodu się bić...! - zaczęła się szarpać z nową intensywnością, widząc ich na deskach. - Pozabijają się! 16:11:33 *Neko leci nad nich zobaczyć całą sytuację z góry 16:13:26 *Emilio zauważył bijących się i oglądał walkę z zaciekawieniem. Nawet podszedł bliżej. Znalazł sobie miejsce na skrzyni, by mieć lepszy widok. 16:13:39 *Shiori -Mają powody tylko znane sobie- 16:14:45 * Essy - Mam gdzieś powody... - dojrzała Emilio. - Twój syn patrzy, Aleks! Przestań! 16:15:41 *Aleks w końcu złapał go za rękę, wyszarpując drugą. Teraz miał czysty cios łukiem, w mierzony od początku walki łuk brwiowy. Jeśli się uda, znów poprawi między brwiami. 16:17:34 *Shiori zaśmiała się. -Wiesz, że jeszcze tego samego dnia będa razem pić?- 16:19:22 *Aleks usiłował wyślizgnąć się spod Nathana, odkopując go i przerzucając przez siebie. 16:19:30 *Nate odchylił głowę do tyłu pod siłą ciosu. Sam próbował podbić Aleksowi oko i oddać cios w nos. 16:20:43 *Nate przyblokował jego nogi, więc to się Aleksowi nie udało. 16:20:44 *Aleks widział że Nathan unika przewrócenia. Spróbował tego samego z obydwu nóg. 16:21:46 * Essy - Jeśli natychmiast nie przestaniecie, nigdy w życiu się do was nie odezwę!... 16:22:44 Narracja: 'Panie kapitanie! Mamy pozwolenie na wejście do portu!' 16:25:09 *Neko zaśmiał się słysząc Essy 16:26:03 *Nate akurat podniósł się trochę na kolanach, by wyprowadzić cios napędzany całym ciałem, ale to ułatwiło Aleksowi jego trik. Nate przeleciał nad Aleksem, zahaczając go łokciem po czole i lądując na plecach. 16:26:07 *Aleks widział Emilio. Widział Neko. Rozalię. miał nadzieję że żadne nie wpadnie na pomysł Essy i nie wejdzie pod rękę. 16:27:06 *Aleks obrócił się wstając. Obejrzał się na Nathana. Da mu wstać. Czemu nie? Ochłoną, przemyślą swoje osiągnięcia. 16:28:08 *Rozalia stwierdziła, że nie ma co się wtrącać. Machnęła na nich ręką i poszła do Gregora z nadzieją, ze ma coś mocniejszego do picia. 16:29:51 *Nate podparł się ramieniem. Wstając poczuł wszystkie miejsca, w które dostał. Odwrócił się do Aleksa. 16:31:56 * William przyglądał się walce z zażenowaniem -Jak dzieci.- szepnął 16:32:04 *Aleks stał wyprostowany, zadowolony z siebie. Przetarł jedynie usta pod nosem by nie wyglądać jak zarżnięty świniak. 16:32:30 *Aleks 'Nadal nie wiesz za co?' 16:33:18 *Nate - Liczę, że mi powiesz. 16:33:38 * William poszedł i wrócił z butelką rumu -No skoro sobie wyjaśniliście...proszę bardzo rumik.- zakrzyknął otwierając butelkę 16:34:22 *Emilio podbiegł do mężczyn kiedy uznał, ze walka jest skończona. -To by o takie super!- był podekscytowany. 16:34:54 * Essy - Dobra, puść mnie już. 16:34:54 *Rozalia -Panie kuk, masz może jakieś wino do picia?- zapytała 16:35:16 *Aleks pokręcił głową z niedowierzaniem. 'nik. Nikt na tym statku nie ośmiela się tkąć tego, co należy do mnie.' - powiedział do Nathana. Uśmiechnął się do syna. 'Tobie też nieźle idzie, pamiętam' - powiedział. 'Pewnie gdybyśmy walczyli na śmierć i życie, byłoby bardziej widowiskowo' 16:35:19 * William chwycił chłopca pod ramię i szepnął -Cofnij się chłopcze, oni chyba nie skończyli.- 16:37:11 *Emilio spojrzał na ogromnego wikinga. -Jak to nie skończyli? Widac przecież- zdziwił się.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:150
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47873
16:37:22 * Essy podeszła do Aleksa ze zmartwionym wyrazem twarzy. Położyła mu dłoń na piersi. - Aleks, nic ci nie jest? - nim jeszcze dokończyła pytanie, pięść poszybowała prosto w jego twarz. 16:37:51 *Gregor 'Mam, to jest lepsze. Pan Drake kupił w Muxii coś, co nadaje się do picia.' 16:38:30 *Shiori monitorowała co porabia Essy. Przyglądała się uwaznie co robi. 16:38:48 *Rozalia - To poproszę.- powiedziała z uśmiechem. 16:39:06 *Aleks miał na tyle przytomności by odwrócić się osłaniając Essy. Głównie przed własną reakcją. Rozcięty łuk brwiowy zezłościł go maksymalnie. 'Przepraszam na chwilę' - powiedział odsuwając się. 'Co kto woli!' - krzyknął. 16:39:07 *Nate - Zdaje się, że o to ciężko. Każda deska tu należy do ciebie. 16:39:21 * William spojrzał to na Essy to na Aleksa-No mała...co jak co ale krzepe to ty masz.- spojrzał na chłopca-Chcesz nauczyć się rzucać nożem?- 16:39:39 *Aleks 'Podać szable!' - krzyknał wściekły. 16:39:57 *Emilio zmierzył wzrokiem Essy, ale szybko William odwrócił jego uwagę. -Pewnie, ze tak- powiedział rozradowany. 16:40:36 * Essy -O nie! Nie, nie i jeszcze raz nie. Zabraniam! 16:41:08 Narracja: Martinowi nie podobało się to. Ale podszedł z szablami. Trzymał się na uboczu czekając na znak. Były to szable Aleksa które ten złożył przy Mice. 16:41:35 *Aleks odsunął Essy przedramieniem w tył. 'Pobawimy się. nie zabiję go by miał wiele czasu na rozmyślanie, co spieprzył' 16:42:19 *Mika -Aleks, ja Ci przypominam, ze mi się spieszy! Bawić się tak możecie, kiedy już do Liverpoolu wypłyniemy!- 16:42:31 * William spojrzał na Aleksa -Aleks bądź grzeczny.- wziął chłopca na barana i ostrożnie wyszedł z nim na pokład 16:42:34 * Essy wyciągnęła szablę. Jak już była w zbrojowni, to się zaopatrzyła w co trzeba. Zablokowała drogę Aleksowi. - To nie z nim chcesz walczyć - warknęła. 16:43:24 *Aleks podszedł blisko, opierając pierś o jej ostrze. 'Owszem, z nim.' - powiedział. Chwycił za szablę ręką. 16:44:40 *Shiori stanęła obok Essy kładąc jej dłoń na ramieniu i zaciskając dłoń. -Ty chyba nie rozumiesz, że tupanie nóżkami niczym księzniczka tu nic nie da?- zapytała. -Ja mam rozkaz i go wykonam, więc żadnego podskakiwania.- dodała 16:44:58 * Essy mogła szarpnąć bronią, zranić go, ale cholera, nie umiała. - Podobno nie lubisz bezsensowności. A to jest mistrzostwo bezsensu. 16:45:07 *szczyt bezsensu. 16:45:29 *Aleks 'Czyżby?' - odsunał ostrze. 16:46:08 *Aleks już wiedział swoje. Więcej wiedzy nie było mu potrzeba. 'Właściwie...' - spojrzał na Nathana. 'Masz rację' - dał znak Martinowi by się wycofał. 16:46:08 * Essy - Nic tym nie osiągniesz. 16:46:25 * Essy odetchnęła z ulgą. 16:48:49 *Aleks 'Widzisz Essy. Nigdy nie znasz moich motywów. I uznajesz że ich nie mam' - powiedział. 16:49:13 *Aleks podszedł do Nathana. 'Złożyłem Essy jak wiesz pewną obietnicę.' 16:49:55 * Essy - Po prostu mnie nie obchodzą - spojrzała na niego bacznie, gdy podchodził do Nate'a. 16:50:21 *Nate - Pamiętam - odparł z dłonią przy nosie. 16:50:30 *Emilio - I będe rzucac tak celnie jak mama?- zapytał sie Williama. 16:50:56 *Neko siada na ramieniu Aleksa -Hoi! Nic ci nie jest? 16:52:11 *Aleks bez ostrzeżenia oddał mu swój, od początku planowany, cios w łuk brwiowy, mszcząc się za scenę sprzed minuty. 'Teraz mogę go dotrzymać z czystym sumieniem' 16:52:33 *Aleks 'Zupełnie nic, Neko. Długo cię nie widziałem' 16:53:10 * Essy - ALEKS! - ryknęła. 16:53:29 *Aleks odwróćił się do niej. 'Co?' - rozłożył ręce. 16:53:49 *Nate trochę się tego spodziewał, ale i tak dostał. 16:53:51 * William -Chyba tak.- 16:54:11 * Essy - Zejdż mi z oczu - warknęła, podchodząc do Nate'a. 16:55:15 *Neko -wiesz jak fajnie się śpi z Tori? Dość że miękko to jeszcze ciepło 16:55:22 * William -Zależy jak się postarasz.- Postawił go na pokładzie 16:55:46 *Aleks 'Hmm... będę to musiał sprawdzić' - uśmiechnął się do Neko. 'O ile mi pozwoli' 16:56:01 *Aleks zagrodził Essy drogę.' Ani się waż!' 16:56:27 * Essy nie przejęła się, próbując go minąć. 16:56:40 *Aleks złapał ją za ramiona, przytrzymując. 16:56:44 *Mika -Aleks Urwę Ci jaja, jak moje maleństwo tkniesz, potem zostawię Lailii na pożarcie- zaśmiała się. 16:57:07 * Essy spojrzała Aleksowi w oczy. - Shiori! 16:57:46 *Shiori -No co? Czemu tak krzyczysz?- 16:57:58 * Essy - Weź go ode mnie! 16:58:37 *Shiori -Jeszcze Ci nie zagraża- 16:59:02 *Gregor 'Skąd wy tacy tajemniczy? Nagle jakieś dzieci znikąd... Sam jestem zaskoczony, o co u mnie niełatwo' 16:59:20 * Essy zaczęła się szarpać. 16:59:43 *Aleks przewrócił oczyma... Stał nadal trzymając ją tak jak trzymał. 17:00:17 *Shiori spojrzała na Aleksa wymownie. Dopóki nie robił jej krzywdy, mógł trzymać.- 17:00:39 * Essy nadęła wargę, próbowała go kopnąć. 17:01:14 *Shiori -Czerpię od Miki energię, umiem o wiele więcej niż zwykli ludzie- poinformowała go. 17:01:37 *Emilio -No to zaczynajmny, nie mogę się doczekać- 17:03:30 * William chwycił nóż z cholewy i od niechcenia miotnął nic w słup. Sztylet wbił się drgając mocno. 17:05:17 *Emilio powiększyły sie oczy. Uśmiechnął się. Widać, ze William zaimponował mu. -Tez tak chcę, jak rzucić?!- 17:06:12 * William podszedł i wyciągnął nóż. Podał go chłopcu. -Chwyć za czubek ostrza i spróbuj trafić tą beczkę.- 17:07:09 *Aleks 'Czemu to robiśz?' 17:07:38 * Essy - Bo mnie nie chcesz puścić! 17:07:58 *Aleks 'Bo nie chcesz uciec' 17:08:53 *Emilio złapał nóż tak jak William go poinstruował. I rzucił. Nie w beczke oczywiście. Odbił się od burty i cudem nie wpadł do morza 17:09:13 * Essy zastygła. - Nie masz pojęcia, czego chcę. 17:09:53 * William zaśmiał się -Blisko.Bardzo blisko.Nauczysz się.- chwycił nóż 17:09:57 *Aleks 'To przestań kłamać i powiedz!' - spojrzał na nią uważnie. 17:09:58 *Rozalia -Nie ukrywałam faktu, ze mam syna- odpowiedziała zdziwiona Gregorowi. 17:10:32 * William -Jak ci na imię chłopcze?- 17:10:40 *Neko patrzy się na Aleksa 17:10:59 * Essy spojrzała mu w oczy. - Chce przywalić Nate'owi - odparła cicho. 17:11:27 *Emilio był zawiedziony, ze nie wyszło za pierwszym razem. -Emilio- odpowiedział. 17:12:28 *Aleks 'A to proszę. Ja chcę porozmawiać. Szczerze. Bez gier.' - uśmiechnał się puszczając ją. ' 17:13:05 * William -No dobrze Emilio posłuchaj. Rzut musi być mocny ,ale nie zbyt luźny. Twoje ramię latało jak ścierka na wietrze.- rzucił tym razem najlepiej jak umiał. Sztylet wbił się w beczkę do rękojeści 17:13:35 * Essy podeszła do Nate'a. - Bardzo boli...? - przyłożyła dłoń do jego rany przy brwi. 17:13:48 *Nate - Nie, to nic.. Agh! - jęknął, gdy go uszczypnęła. 17:14:08 * Essy - Mam was dosyć. Obydwu - odwróciła się na pięcie i poszła pod pokład. 17:15:03 *Aleks roześmiał się w głos. 'Mi nie oddała' - skomentował. 17:15:39 *Nate - Lepiej miej się na baczności - ruszył w stronę łaźni. 17:15:43 *Gregor 'Tego faktu nie. Ale z kim go masz, to inna sprawa' - roześmiał się. 'Co teraz zamierzacie?' 17:16:13 *Toriel wychodzi z kajuty -Dzień Dobry! 17:16:34 *Emilio bacznie obserwował Williama. Podszedł do beczki próbując wyciągnąć nóż. 17:18:38 *Rozalia -To prawda, nie zamierzałam go informować, ale wyszło jak zwykle. Zniknął tak szybko jak się pojawił, zostawił tylko małą pamiątkę- zaśmiała się. -Zgodziłam się na wejście na ląd na pół roku. Potem zadecyduję co dalej- 17:19:09 *Aleks postanowił zostawić Nathana by ten mógł opatrzyć twarz. Sam usiłował rozeznać się, gdzie zniknął Emilio.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:150
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47874
17:19:37 *Gregor 'Żyłaś już tak? Typowo? Dom, targ, przyjęcie?' 17:19:38 *Emilio siłował się z nożem który utknął w beczce całym ostrzem 17:19:55 * William pomógł chłopcu i wyciągnął nóż bez wysiłku 17:20:14 *Rozalia -Tak, zanim poznałam Johnsona- 17:21:17 *Gregor 'To lepsze dla kobiety.W moich stronach mawia się, że kobietę od walki i finansów trzyma się z daleka. I ja to uznaję. Tylko spokojny człowiek o spokojnym życiu może być oparciem dla innego' 17:21:24 *Toriel idzie do kuchni 17:21:44 *Gregor ''A walka, gospodarka, polityka, to tematy w których nigdy nie ma spokoju' 17:23:13 *Teumer zmaterializował się koło chłopca -Cóż za ambitny młodzieniec.- 17:23:24 *Rozalia zaśmiała się. -Wyobrażasz sobie, jak jestem oparciem dla Johnsona?- 17:24:07 *Toriel wchodzi do kuchni -Dzień Dobry! 17:24:14 *Emilio od razu odskoczył od Teumera. -Co to za sztuczki?- zapytał się. Był zły na siebie, ze dał się zaskoczyć. 17:24:51 * William -Widzisz go?- spojrzał na Teumera -No przyjacielu chyba cała ich rodzina może cię widzieć.- 17:25:14 *Teumer podszedł do chłopca i spojrzał mu w oczy 17:27:03 *Emilio nie spuścił wzroku. Patrzył na niego niebieskimi oczami. 17:27:41 *Neko -Kiedy idziemy łowić rekiny? 17:27:54 *Teumer podniósł wzrok -Ten chłopiec ma silną aurę. Możliwe ,że zakrawa o magię hmmm.- zamyślił się 17:28:23 * William podszedł do Emilio -No pokaż jak teraz rzucasz. Tylko pamiętaj zepnij mięśnie.- 17:29:28 *Rozalia -Powiedzmy, że sytuacja mnie zmusiła bym zainteresowała się walką, finansami, polityką i piractwem- dodała i podała mu pusty kubek, by uzupełnił winem. 17:31:04 *Gregor 'Wyjdzie ci na dobre. Sam próbowałem kilka razy szczęścia na lądzie. Ale... to nie dla mnie' 17:31:19 *Gregor 'Grunt by nie utracić kontaktu z ludźmi potrafiącymi się bawić' 17:31:45 *Aleks 'Całkiem niedługo' - powiedział. 'Zawrócimy z Barcelony, i zamierzam wybrać się na łowy' 17:32:02 *Aleks 'Jadłeś kiedyś mięso rekina?' 17:32:28 *Neko - Nie 17:32:45 *Emilio tym razem napiął mięśnie i rzucił. Trafił w miejsce, które musiał, ale nóż znó się odbił 17:33:44 *Rozalia - Dlatego dałam sobie pół roku a nie miesiąc. Zobaczę, jeśli mi się spodoba to zostanę, jeśli nie.. to wrócę na morze.- 17:33:51 * William podniósł nóż -Trenuj.- podał mu nóż 17:34:23 *Gregor 'Ja tam specem nie jestem. ale sądzę że przynajmniej jedno z was jest przy nim potrzebne' 17:34:56 *Aleks wypatrzył wychodzącą Toriel. Skinął do niej głową. Podszedł zaś do Miki. 'Dzięki za pomoc. Już mi lepiej' 17:37:21 *Emilio przytaknął Wiliamowi. I próbował do skutku. 17:37:43 *Neko -Tori! 17:37:55 *Mika -Nie ma problemu. Do usług- zaśmiała się. 17:38:28 *Toriel podchodzi do Neko -Ty jak zwykle zawsze gdzie indziej niż ja?- zaśmiała się 17:38:56 *Aleks 'Papuga kapitana, to i gdzie ma być jak nie na ramieniu kapitana?' - roześmiał się. 'Pójdzie ze mną na rekina' 17:38:57 *Rozalia -To chyba oczywiste, że Emilio zostanie przy mnie, bez względu czy na lądzie czy na morzu.- 17:39:26 *Mika zerwała się i rzuciła Toriel na szyję. -Moje kochane maleństwo- powiedziała 17:40:12 *Gregor 'Chłopak zaznał morskiego życia. I tak prędzej czy później zechce zrobić to co jego ojciec. A najpewniej prędzej' 17:42:29 *Toriel -Cześć Mika. Jak tam u małego? - odwraca wzrok do Aleksa - Na rekina? Ty głupi iść z papugą na rekina? 17:43:34 *Aleks 'A co mu będę żałował... Dba o mnie. Zasugerował że powinienem sprawdzić jak się z tobą sypia' - roześmiał się. 17:44:48 *Mika -Bardzo dobrze, rozrabia i już zdążył zahipnotyzować Meggy i Dagona- odpowiedziała Toriel 17:45:45 *Mika obróciła się do Aleksa -Tknij ją a urwę Ci interes- zmrużyła gniewnie oczy. 17:45:55 *Toriel -Aleks?!- daje palec pod oko - leci mi tu gryf? 17:46:34 *Aleks nachylił się do niej ze złośliwym uśmiechem. 'Ponoć jesteś cieplutka i mięciutka' 17:47:40 *Neko patrzy się raz na Aleksa raz na Toriel 17:49:06 *Mika złapała Aleksa za ucho. -Nie dla psa kiełbasa- powiedziała złośliwie 17:49:20 *Toriel mówi szeptem do niego -Podobno masz już dziewczynę. Oczekuje na ciebie w karczmie 17:49:28 *Aleks roześmiał się zerkając na Mikę. 'Dlatego rano ustaliliśmy że go nie dotkniesz' - puścił do niej oko. 'Drogie panie? Barcelona. Sugeruję nie odchodzić za daleko od portu.' 17:50:09 *Aleks pokręcił głową. 'To nie jest moja dziewczyna. Oczekuje na swój szylkret. którego ja nie mam' 17:51:31 *Toriel mówi do Miki -Jak zahipnotyzował? 17:51:49 *Mika doceniła dobrą ripostę. Zaśmiała się. Odkleiła się też od Toriel. -Mi się nie chce wychodzić, poczekam na statku- 17:52:29 *Mika -Właściwie to ciężko mi to zrozumieć, bo na mnie tak nie działał. Dagon twierdził, że Diego hipnotyzuje, a nie powinien za młody jest- 17:52:45 *Aleks 'Zawiodę cię. Też tu będę. Muszę przypilnować tej małej zołzy' 17:54:09 *Mika -Nie przeszkadzasz mi. - odpowiedziała. - Ten mały to własnie Twój syn- spytała patrzac jak Emilio zawzięcie rzuca nożem w beczkę. 17:54:42 *Toriel mówi do Aleksa -Skoro nie jest twoją dziewczyną to czemu ciągle o tobie myśli? 17:55:34 *Rozalia -Zdaję sobie z tego sprawę. Ale narazie bedzie tam gdzie i ja- odpowiedziała. 17:56:34 *Gregor 'Wiesz że piracenie się kończy? Niech mnie jasny szlag jeśli za jego dorosłości piraci utrzymają się na morzu' 17:56:41 Narracja: nóż wbił się tuż koło środka. 17:57:03 *Aleks odsunął się. 'Słyszysz myśli?' 17:59:17 *Toriel -Nieeeee. Tylko to dziwnie że chce wszystkich zabić za to że ciebie nie ma z tym czymś w karczmie 17:59:38 *Rozalia - Dlatego wolę by Emilio był przy mnie. - odpowiedziała. -Nie pozwolę Johnsonowi mi go zabrać- dodała 18:00:24 * William -Brawo Emilio.- 18:00:57 *Emilio zaczął skakać, kiedy mu się udało. -Wreszcie!- 18:01:55 *Gregor 'To źle wybrałaś amanta. On nigdy nikogo nie pyta. Jest piratem. Jego życie polega na braniu bez pozwolenia tego, co uzna za jemu należne' 18:02:09 * William przytrzymał go za głowę-Spokojnie Chłopcze.Niech nie zaślepi cię duma.- Podał mu nóż -Jeszcze raz- 18:03:15 *Rozalia -Nie jestem naiwną dziewoją, która nie potrafi się obronić.- 18:03:39 *Emilio opanował się i znów skoncentrował wzrok na celu. Czyli beczce. Nóż spróbował rzucić. 18:04:43 *Rozalia - Nie pozwolę i już- uparła się. 18:05:12 Narracja: Ostrze ze świstem przeleciało na beczką i wbiło się 2 cale od krocza śpiącego marynarza 18:06:19 *Emilio odetchnął z ulgą, pewnie tak samo jak jego niedoszła ofiara 18:06:45 * William -Hmmm.Wiesz co Emilio spróbuje znaleźć coś co przypasuje ci bardziej niż nóż ale to nie znaczy ,że nie będziesz trenował rzutu.- poszedł do zbrojowni 18:06:54 *Aleks 'Sprawdzę jak tam postępy' - uśmiechnął się, poprawiając Neko na ramieniu. 18:07:20 *Toriel bierze Neko i biegnie z nim do swojej kajuty 18:07:26 *Emilio podszedł do marynarza i spróbował wyciagnąć nóż tak, by ten się nie obudził. 18:08:06 Narracja: Marynarz sapnął i szepnął coś w stylu -Cycata Jenny- po czym wrócił do cichego chrapania 18:09:16 *Emilio ostrożnie wyciągnął nóż i znów wrócił na swoja pozycję. Rzucił ponownie, celując z beczkę. Nie czekał na nauczyciela. 18:09:46 * William wrócił trzymając w rękach krótki łuk cisowy i kołczan z tuzinem strzał. Spojrzał na chłopaka ,który na niego nie poczekał 18:13:49 *Emilio trafił, ale znów obok beczki. Tym razem z dala od ludzi. Obrócił się. -Łuk?- zapytał patrząc na broń. 18:14:14 * William -Tak.- 18:15:39 *Emilio - Z łuku jeszcze nie strzelałem- odpowiedział z uśmiechem. 18:18:57 *Aleks 'No no, nie wszystko na raz. Chcę zobaczyć jak rzuca' - uśmiechnął się. 'Jeśli mój syn nie potrafi rzucić, czas mi się rzucić. W fale' 18:20:42 *Emilio wziął sobie do serca słowa ojca. Jemu akurat chciał zaimponować. Poszedł po nóż, następnie ustawił się, przypomniał wszystkie wskazówki Williama i rzucił celując w sam środek beczki.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:160
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47875
18:23:04 *Aleks stanął obok Williama. 'Miło z twojej strony że się nim zająłeś' 18:23:51 Narracja: Nóż wbił się, ale nie na srodek beczki, a na samej górze. 18:24:19 *Aleks pokiwał głową. 'Od dawna ćwiczycie?' 18:24:19 *Emilio zmarszczył brwi. ie takiego efektu się spodziewał, kiedy ojciec go obserwował. 18:26:23 *Emilio poszedł ponownie po nóż. Był coraz bardziej zdeterminowany. Rzucił ponownie. Cel: środek beczki. 18:29:33 *Aleks wyjął swój nóż podchodząc do chłopca. Zdaje się, że nie rozstawał się z tym nożem od ośmiu lat. Podał mu go rękojeścią. 'Ten będzie twój. Służył mi wiernie. Dobrze wyważony. Spróbuj jeszcze raz. Ale... - wskazał na rękojeść za jedną trzecią długości. 'Skup się na tym' - wskazał następnie na ostrze, tuż za czubkiem 'i na tym. To nad tymi punktami musisz panować. ' 18:32:20 * William -Nie ma za co.- 18:35:29 *Emilio próbował zachować powagę, ale i tak uśmiech wkradł się uśmiech. Ważył nóż w dłoni. Spojrzał na wskazane punkty i dopiero wtedy rzucił nowym nożem. 18:35:57 *Aleks ''Spróbuj. Tego nikt nie uczy się od razu. Wymaga wprawy' - powiedział. 'Pamiętaj, że nie samo rzucanie jest ćwiczeniem. Za każdym razem gdy nóż ci służy, ćwiczysz, uczysz się własnej ręki i jej opanowania' 18:44:09 *Chłopiec -Dziękuję, rozumiem- odpowiedział. Skoncentrował się na celu i rzucił ponownie. 18:52:19 *Emilio docenił prezent, bardzo mu się podobał. -A co będzie, jak mamie nie spodoba się na lądzie?- zapytał nagle. 19:02:55 * William -Rzucisz nożem w najbliższą jaszczurkę i ją rozbawisz.- uśmiechnął się pod brodą 19:04:20 *Emilio - Jak będę rzucać tak jak teraz, to na pewno ją rozbawię- powiedział oceniając swoje ćwiczenia bardzo surowo. 19:05:57 * William spojrzał na niego-Nie oceniaj się tak surowo...moja córka też miała z tym problem ,ale w końcu jej się udawało.- spochmurniał ze swojej winy 19:12:57 *Emilio -Muszę, inaczej nie będzie postępów!- odpowiedział. 20:10:52 * Essy siedziała w kajucie, racząc się winem gwizdniętym z piwniczki. 20:13:24 *Aleks obserwował Emilio i jego zaciętość jeszcze chwilę, zadowolony. Jednak nie był usatysfakcjonowany. Jego syn rósł na wojownika. Nathan miał obitą gębę. Pozostała jeszcze jedna rzecz do zrobienia. 20:13:49 *Skierował się do zejścia pod pokład. Miał wielką nadzieję nie zastać Nathana w kajucie Essy. 20:15:47 *Nate siedział w kuchni, jedząc późne śniadanie. 20:17:35 *Gregor 'Powiedziałbym że nie chcę być wścibski, ale chcę. Nie mam tu wiele rozrywki. Powiedz że wpadłeś na beczkę z rumem' - uśmiechnął się, dostawiając smażoną rybę. 20:17:43 *Aleks zapukał do kajuty Essy. 20:18:31 * Essy - Jeśli jesteś Natem albo Aleksem, to nikogo nie ma! 20:20:11 *Aleks 'Kapitanem!' - odkrzyknął. 20:20:35 * Essy - Nie ta kajuta! 20:22:19 *Aleks 'Więc wskaż mi odpowiednią.' - powiedział ciszej. 20:23:08 * Essy - Co tam mamroczesz? Nie, czekaj! Nie obchodzi mnie to! 20:26:45 *Aleks stał chwilę gapiąc się na drzwi. Spróbował wejść. 20:27:06 Narracja: Tym razem drzwi były zamknięte. 20:28:06 *Aleks odsunął się o krok i naparł na drzwi wyważając je. 20:28:26 Narracja: Stare drewno po prostu pękło, poza zasuwą. 20:28:43 Narracja: Teraz drzwi na równi otwierały się na zewnątrz co do środka. 20:29:06 * Essy zerwała się na nogi. - Ku4wa, Aleks! - krzyknęła zdumiona. 20:29:55 Narracja: Teraz drzwi ładnie komponowały z poniszczonym wnętrzem kajuty. 20:31:37 *Aleks 'Powinnaś tu czasem sprzątać' - rozejrzał się. Zmarszczył brwi. 'Za słabo sukinsyn oberwał' 20:32:19 * Essy - Co ty masz do niego? I czego chcesz? 20:36:21 *Aleks rozejrzał się po zniszczeniach. 'Zdaje się, że prosiłem cię o rozmowę. Szczerą. Na ile wierzyć w tę szczerość?' 20:38:17 *Aleks 'Zdajesz sobie sprawę że ze swoim... kolegą, sypiasz w tej samej kajucie? Obecnie zdemolowanej? Już raz widziałem zdemolowaną kajutę' 20:38:19 * Essy - Zależy od odpowiedzi - usiadła z powrotem na łóżku z butelką w ręce. - Mogę zadać jakieś na próbę? 20:38:56 *jakieś pytanie 20:41:11 *Aleks usiadł obok ale nie za blisko. 'Spróbuj' 20:41:44 * Essy spojrzała w bok, pijąc z butelki. Zastanawiała się. - Ta drewniana kostka, którą zabrałam z sejfu, co to jest? 20:49:59 *Aleks 'Przedmiot który jedni uznają za relikt przeszłości, inni za magię. Ja przeliczam go na złoto. Szukałem tej kostki jakiś czas. Nie znam jej zastosowania. Wiem jedynie że zginęło za nią sporo ludzi' 20:50:32 *Aleks 'Oraz, że wiele wpływowych osób wydało by własne dzieci by wejśc w jej posiadanie.' 20:51:47 * Essy - Ale czym to jest? 20:52:50 *Aleks 'Tego nie stworzyła nasza kultura. Spróbuj ją uszkodzić. nie zdołasz mimo że jest z drewna. Jeśli kiedyś znajdę dla niej zastosowanie, będę wiedział. Prędzej odbierze ją ktoś władny, gotów zapłacić za nią tyle, ile mnie usatysfakcjonuje' 20:53:17 * dikajos odłączenie (timeout) 20:54:12 * Essy - Hm... Ma to w ogóle jakąś nazwę? 20:55:24 *Aleks 'Mam zapisaną. I tak nie wymówię' 20:55:44 *Aleks 'Czemu ją zabrałaś?' 20:56:24 * Essy - Miałam nosa - uśmiechnęła się. - Tajemniczy przedmiot z sejfu... Nie mogłam się oprzeć. 20:57:51 *Aleks 'Lepiej jej nie zabierać.' - uśmiechnął się. 'Przyznam że zapomniałem o niej' 20:59:37 * Essy - No widzisz, a mi nie dawała spokoju, tym bardziej jak odmówiłeś mi powiedzenia co to jest. 21:00:30 *Aleks 'nie chcę dawać ci informacji które mogą cię zabić. Ale najwyraźniej sama dążysz do samobójstwa o wiele skuteczniej niż z moją pomocą' - uśmiechnął się. 21:02:44 * Essy prychnęła. - Wcale nie chcę umierać, po prostu prowokuję śmierć. 21:03:35 *Aleks pokręcił głową. 'Śmierć prowokuję ja, ty ją po prostu zapraszasz i czekasz odsłonięta. To cud że jeszcze żyjesz. Gdy płynęliśmy pierwszy raz, nie prowokowałaś. Brzydziła cię' 21:05:24 * Essy - Nabrałam od ciebie kilka złych nawyków. Picie w samotności również - uniosła butelkę. 21:06:59 * Aleks odłączenie (timeout) 21:07:26 * dikajos odłączenie (timeout) 21:10:46 *Aleks odczekał aż Essy upije po czym złapał butelkę. Wciąż siedział w zdemolowanej kajucie i tylko jedno przychodziło mu do głowy. Napił się oddając jej alkohol. 'Cholera, jakbym Nathana całował. Wybacz ale... przesadził' 21:12:06 * Essy zamrugała. - Co ty pi3rdzielisz? 21:15:44 *Aleks 'Przecież byłem pod pokładem. Obściskiwał cię przy ludziach.' 21:15:55 *Aleks 'Tak, wiem, wiem' - uniósł ręce. 21:17:01 * Essy spojrzała na niego. - Jak wiesz to mi powiedz, bo jaj już nic nie wiem. I za to go pobiłeś...? I w ogóle co cię obchodzi, kto mnie obściskuje? 21:19:19 *Aleks 'A ciebie nie obchodzi?' 21:21:16 * Essy - Nie zawsze - wycedziła. Była już w białej gorączce. 21:21:31 * Essy - Żeby Shiori została ze mną na brzegu to też był twój pomysł? Ma pilnować, żebym z nikim... Się nie spotykała? - zacisnęła pięści. - Co mam czekać, aż zatęsknisz i do mnie wrócisz?! 21:21:49 *Aleks 'Przeleciałem Rozalię' - oświadczył wstając. 21:22:16 * Essy - Wiem, i to bardzo skutecznie. 21:24:54 * Essy była wściekła. Gdy przyszła do niego, przeprosiła... Powiedziała, że chciała z nim płynąć... To on kazał jej wysiadać w Barcelonie. A teraz wielce zazdrosny. 21:25:54 * Essy po chwili dostarło, że nie miał na myśli zdarzenia sprzed lat... Tylko niedawne wydarzenia. - A ja nie przeleciałam Nate'a - rzekła z prychnięciem, odwracając wzrok. 21:25:55 *Aleks 'Kilka dni temu' 21:26:24 * Essy - A ja nie przeleciałam Nate'a - rzekła z prychnięciem, odwracając wzrok. 21:26:51 *Aleks obserwował Essy. 'To dobrze. Inaczej bym mu dołożył drugi raz' 21:27:08 *Aleks 'Najwidoczniej i ciebie obchodzi' 21:28:42 * Essy - Przestań! - zdenerwowała się i zmieszała. Przecież wywalił ją. Niech teraz nie udaje, że go cokolwiek to obchodzi! - Już dobiliśmy do Barcelony? Sprawdzę tylko, czy zwolniła się łaźnia, potem idę.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:160
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47876
21:35:02 *Aleks 'Nie idziesz' 21:36:21 * Essy wstała i spojrzała mu w oczy. - Ah tak? 21:37:55 *Aleks 'Tak. Donikąd nie idziesz' 21:39:10 * Essy przeszedł dreszcz. - Nie możesz mi zabronić. 21:40:53 *Aleks 'Mogę. Ale nie chcę. Jedynie podejmuję decyzję której chcesz a nie potrafisz powiedzieć' 21:42:17 * Essy zadrżała warga, szybko się opanowałam. - Powiedziałam, wczoraj. Ale ty jak zwykle usłyszałeś tylko to, co chciałeś usłyszeć. 21:42:58 * Szpajku odłączenie (timeout) 21:44:50 *Aleks 'Nie. Jeszcze nigdy nie powiedziałaś' 21:44:51 * Demonica wchodzi do pokoju PBC 21:45:02 * Demonica opuszcza pokój. 21:45:58 * Essy - Nie pytałeś. 21:47:16 *Aleks 'Za to ty ciągle pytasz. Ale ... brak ci odwagi. Pytasz a żadne słowo nie pada' 21:47:58 * Essy - Teraz twoja kolej na pytania. 21:48:09 * MikeTayson wchodzi do pokoju PBC 21:48:24 * MikeTayson opuszcza pokój. 21:48:40 *Aleks 'Ja nie muszę o nic pytać; 21:49:32 * Essy skrzyżowała ręce. - Oczywiście, ty wszystko wiesz. 21:50:01 * Essy - Albo po prostu nie ma dla ciebie znaczenia, co myślę. 21:50:44 *Aleks 'Ja wiem co myślisz.' - uśmiechnął się. 'ale nie doczekałem ani razu aż to powiesz. Aż powiesz cokolwiek co nie będzie cholerną fasadą' 21:51:47 * Essy - Podziel się swoim odkryciem, jestem bardzo ciekawa. 21:51:52 *Aleks 'Złożyliśmy sobie pewną obietnicę. Że kolejny dzień będzie cholernie taki sam. A nie jest' 21:52:43 * Essy - Nie jest i nie może być. 21:53:56 *Aleks 'Może' 21:55:49 *Aleks 'W karczmie, wiedziałaś że trwają prace, że przyszli cieśle, że muszę wrócić. Wymyśliłaś sobie bajkę o porzuceniu.' 21:56:21 *Aleks 'Pasowała ci do twojego wyobrażenia moich relacji z Nill' 21:57:30 * Essy nie mogła uwierzyć w te bzdury, które słyszy. Aż szkoda jej było czasu na tłumaczenia. - Czyli jednak nic nie wiesz. 21:59:41 *Aleks 'Wciąż zarzucasz mi że ją porzuciłem jako zawadę. Słyszę to raz na dwa dni. ' 22:00:14 *Aleks 'Gdybyś naprawdę chciała, już by cię tu nie było.' 22:00:18 * Essy - Tak to wyglądało, ale nie wierzę w to. 22:01:07 * Essy - Oczywiście, że nie chcę zostawać w Barcelonie. To ty kazałeś mi tu wysiąść. 22:02:00 *Aleks 'Robiłaś co mogłaś bym wyrzucił cię do morza!' 22:02:23 *Aleks 'Ilekroć poprzestałem w spokoju na twoich prowokacjach, sprawdzałaś granice. Każdy ma granice' 22:03:00 *Aleks 'Moje są tam, gdzie nad statkiem wisi groźba buntu. Wszędzie tam, gdzie kapitan traci autorytet. Mów co chcesz o moim ego. Sama widziałaś czym to grozi 22:04:04 * Essy - Nie zaprzeczę - powiedziała, wzruszając lekko ramionami. - Lubię doprowadzać cię na skraj. 22:05:18 *Aleks 'Dawniej miałaś lepsze metody' 22:05:43 * Essy - Nie chcę być nudna. 22:07:03 *Aleks 'Taką nudę zniosę' 22:07:12 *Aleks złapał Essy za rękę. 'Chodź!' 22:08:23 * Essy stawiała opór. - Dokąd? 22:11:05 *Aleks 'Przeprowadzasz sie' 22:12:25 * Essy - Cóż, to chyba dobry pomysł. Szkoda mi Williama... Jeszcze tego nie widział. Nie wiem, gdzie on teraz śpi. 22:14:29 *Aleks 'Pewnie na pokładzie. Statki wikingów nie miewają kajut' - uśmiechnął się. 22:14:42 *Aleks 'Zaraz załatwię w porcie kogoś kto ogarnie to miejsce' 22:15:12 * Essy - Długo tu zostaniemy? 22:16:44 *Amelia podniosła głowę znad rysunku, na którym zasnęła. Spojrzała na swoje dzieło. Ślad po łzach nakładał się na szczęście z ciemniejszym polem i nie był tak widoczny. Owszem. Dziewczyna płakała. Na jej twarzy wciąż były zachnięte ślaby po łzach. Miała nadzieję, że nikt jej nie widział we śnie. 22:17:07 *Amelia nie lubiła, gdy ktoś patrzył na nią jak na człowieka, który też ma problemy. Przecież to ona ma być wsparciem, a nie wsparcie otrzymywać. 22:20:22 *Aleks 'niedługo. Wystarczy by wnieść jakieś... meble' 22:20:57 *Martin ostatnimi czasy nauczył się nie przeszkadzać Amelii w jej melancholii. Nie miał po co. 22:21:00 * Essy - Musiałam odreagować - wytłumaczyła ten bajzel. 22:21:15 *Aleks 'mogłaś przyjść do mojej' 22:22:32 * Essy - Raczej nie. 22:24:20 *Aleks 'Mogłaś. ale byłaś zbyt uparta' - powiedział. zerknął na mijaną kajutę. 'Amelia jest u siebie? Byłem przekonany że siedzi w zbrojowni' 22:25:56 * Essy pamiętała, co jej Martin powiedział. - Chodźmy sprawdzić, co u niej. 22:26:41 *Amelia wstała, wytarła twarz i upewniła się, że po niej nic nie widać. Przestała się już zastanawiać jak tamtym idzie. Poszła do kuchni. Sporo zgubiła przez ten swój nagły napad smutku. A długo ją trzymało. Cośtam do niej dochodziło. 22:26:56 *Amelia wiedziała, że dopłynęli do Barcelony, wiedziała że Essy wróciła z jakimś gościem, ale nie uczestniczyła w tym. Chol'era. Nie powinno tak być. 22:27:05 * Balwur opuszcza pokój. 22:27:08 *Amelia poszła do kuchni. Głodna była. Zresztą co się dziwić. Od Liverpoolu prawie nic nie jadła. Jak ktoś przyniósł, to spoko, ale sama z siebie pierwszy raz poszła po jedzenie od dłuższego czasu. 22:27:25 *Aleks obejrzał się na mijającą ich Amelię. 'Prócz tego że oślepła, chyba nic jej nie jest' 22:28:11 * Essy - Amelia! 22:28:30 *Amelia spojrzała na Aleksa. Skinęła tylko głową, kontynuując drogę do kuchni. Odzyskała apetyt. To chyba dobry znak? 22:28:59 * Essy - Powinieneś do niej iść. 22:29:00 *Amelia -Hej, Essy. Widzę, że jednak żyjesz?-uśmiechnęła się- Wygrałam zakład z Martinem. 22:29:38 * Essy - Martin obstawiał, że padnę? Zaraz z nim pogadam - zaśmiała się. 22:30:06 *Amelia -Obstawiał, że nie wrócisz. 22:30:41 * Essy przygryzła wargę. - Cóż... Masz szczęście. 22:31:10 *Aleks 'Żadne nie wygrało. Sama nie wróciła. Smok ją wepchnął' 22:31:43 *Amelia- Smok?-spojrzała na Essy -Nie gadaj, że ten twój… 22:31:40 * Essy - Dinozaur - poprawiła. 22:32:11 *Amelia -Ach... -pokiwała głową- Niezłe sobie wycieczki urządzałaś. Nasza prehistoria? 22:32:42 * Essy - Nie, 21 wiek, jakieś anomalia w Japonii. 22:33:46 *Amelia -Ciekawe, czy w moich czasach też się takie coś dzieje... 22:34:41 * Essy - Możesz wziąć Nate'a, na pewno to sprawdzi - uśmiechnęła się. - Jest poszukiwaczem skarbów. 22:36:46 *Amelia -U mnie nie ma skarbów.- pokręciła głową.-Dawno się skończyły.-powiedziała. Zaburczało jej w brzuchu. Kiedy ostatnio jadła? Przedwczoraj? Jakoś tak... 22:38:05 * Nicole Eirin wchodzi do pokoju PBC 22:38:08 * Essy - Gdzie lecisz? 22:39:29 *Amelia- Do kuchni 22:39:45 * Essy - Można się przyłączyć? 22:40:46 *Amelia -Żaden problem.- uśmiechnęła się. Chyba najwyższa pora przestać się bawić w samotnika. 22:41:16 * Essy uśmiechnęła się. - Świetnie! - ruszyły do kuchni. 22:44:21 *Amelia szła spokojnie, nie okazując niezadowolenia, mimo że żołądek przypominał o swoim istnieniu coraz dobitniej. 22:45:43 * Essy - Już po śniadaniu, ale jeszcze przed obiadem, ale raczej Greg się nad nami zlituje. Zwłaszcza jeżeli będziemy z kapitanem… 22:45:27 *Aleks poszedl za nimi. 'Gregor! Daj co masz najlepszego! Dzisiaj będzie dostawa' 22:45:53 * Essy - No właśnie - zaśmiała się.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:170
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47877
22:45:47 *Aleks 'Nie przeszkadzałem ci. Widziałem że masz kłopot a wiem, że czasem... lepiej pomyśleć na osobności' 22:46:18 *Gregor 'Daj... tylko co? Jak tu tylko ryby, mięso i zupa?' 22:46:29 *Amelia obejrzała się na Aleksa. Nie trzeba było. Ona była głodna. Mogła zjeść cokolwiek. 22:47:03 *Amelia -Cokolwiek.-powiedziała. Już raz jej wypomniał, że nie je. Czekała, czy teraz czeka ją następny wykład. 22:47:54 *Aleks 'Cokolwiek pieczonego i wino' - uśmiechnął się. 22:48:12 *Gregor miał co najwyżej pieczoną rybę, więc to nią poczęstował kobiety. Nalał wina. 22:48:29 * Aleks odłączenie (timeout) 22:48:56 * Essy dostrzegła Nate'a, pomachała mu. - To o nim ci mówiłam. Chodźmy do niego! 22:49:15 *Toriel wychodzi z kajuty i idzie w stronę kuchni 22:49:51 *Amelia -Dzięki.-zaczęła jeść. Doskonale wiedziała, by nie robić tego za szybko, do czego głodni mają czasem tendencję. Jadła spokojnie, przeżuwając dobrze każdy kęs. Wiedziała czym się kończy zapychanie ssącego od kilku dni żołądka. 22:50:11 *Amelia -Ja na razie zjem. Później dojdę. 22:50:12 * Nicole Eirin opuszcza pokój. 22:51:35 * Essy - To niech on przyjdzie. Nas jest więcej! - nakazała mu gestem, by podszedł. 22:51:56 *Aleks 'Daj mu choć najpierw opatrzyć nos' - powiedział. 22:52:14 *Toriel wchodzi do kuchni 22:52:27 *Aleks 'Wiem gdzie celowałem. Pewnie jutro pod oczami będzie miał piękne podkowy' - uśmiechnął się złośliwie. 22:53:15 *Nate spojrzał na kobietę, której wcześniej nie widział. Dałby sobie głowę uciąć, że to ta pani ogniomistrz, Amelia, którą zachwalał Martin. 22:53:30 * Saoya odłączenie (timeout) 22:53:30 * Essy dała Aleksowi kuksańca. 22:54:35 *Toriel podchodzi do Gregora -można poprosić o wino? 22:54:37 *Nate - Witajcie - obdarzył Aleksa i Essy dziwnym spojrzeniem. Spojrzał na brunetkę. - Czy ty nie jesteś Amelia? 22:56:30 *Amelia skinęła Nate'owi głową, przełknęła i wstała, podając mu rękę.-Amelia.-przedstawiła się. 22:56:50 *Amelia -Słyszałeś coś o mnie?-zdziwiła się, siadając. 22:57:47 *Nate uśmiechnął się. - To i owo słyszałem. Nathan Drake - uścisnął jej dłoń. 22:59:19 *Amelia- To ty uratowałeś Essy?-spytała między kęsami ryby. 23:00:37 *Nate przejechał dłonią po karku. - No, można tak powiedzieć - przysiadł się. - Słyszałem, że pochodzisz z przyszłości. 40 któryś wiek...? 23:01:09 * Essy - Uratował, uratował. Taki skromny - zaśmiała się i usiadła również. 23:02:01 * Essy - Daj jej chociaż zjeść zanim obrzucisz lawiną pytań! 23:02:17 *Amelia -Jestem rocznik 4094. 23:03:03 *Amelia -Ja nie pies.-powiedziała Essy, śmiejąc się- Mogę jeść i szczekać. 23:03:56 *Nate - A zmiany klimatyczne? Przeludnienie? Wyczerpywanie pitnej wody? Jak sobie z tym poradziliście? 23:04:36 * Essy uniosła oczy do góry, jakby się modliła. - O nie, zaczyna się. 23:05:53 * Miska odłączenie (timeout) 23:06:22 *Toriel wraca do swojej kajuty 23:07:18 *Amelia -Przeludnienie... zależy gdzie. Europa jest kraterem.-powiedziała jakby to był zwykły, suchy fakt. 23:07:27 *Amelia-Woda jest problemem tylko dla tych, którzy nie umieją jej zdobywać. Bogaci kupują, a tacy jak ja kradną lub robią. Całkiem popularna zrobiła się hydroliza wody morskiej i spalanie powstałego wodoru. 23:08:40 *Nate zmarszczył brwi na słowo krater. - Jak to? 23:09:36 *Nate - W ogóle to zaskakujące, że wyglądasz tak... Normalnie. Myślałem, że w tak dalekich czasach będą same pół-roboty. 23:15:42 *Amelia-Projekt nie wypalił. Ale próbowano. 23:16:20 * Essy dostrzegła ślady płaczu u Amelii i smutek w głosie. Nate ją tu zamęczy. - Muszę ci zmienić opatrunki - powiedziała do niego, wstając. 23:16:31 *Nate - Co? Przecież przed chwilą... - przerwał, czując kopniaka pod stołem. -...pomyślałem o tym samym - dokończył, zerkając to na Amelię, to na Essy. 23:16:44 * Essy - Wybaczcie nam - uśmiechnęła się i poczekała na Nate'a, po czym wyszli z kuchni. Chciała, żeby Aleks pogadał z Amelią. W końcu od tego są przyjaciele. 23:17:26 *Amelia- Ale za dużo grzebania we... wszystkim. Poza tym, mnie by nie było stać nawet na protezę palca, już nie mówiąc o zrobieniu z siebie cyborga. 23:18:06 *Amelia kiwnęła Essy głową. Znała przyczynę tego zabiegu. uśmiechnęła się z lekką wdzięcznością, widoczną tylko przez chwilę, ale jednak. 23:19:50 *Aleks 'Gregor, sprawdź czy cię nie ma na pokładzie' 23:20:03 *Gregor 'Nie ma, sprawdzałem, ale może jestem w ładowni' 23:20:42 *Amelia nagle stała się jeszcze bardziej zainteresowana rybą przed sobą. 23:20:46 *Aleks 'Powiesz mi w końcu co aż tak cię trapi, że musiałem kazać niszczyć obcą fregatę nożami by cię nie niepokoić?' 23:23:08 *Amelia -Pomogłoby mi.-powiedziała- Ja nie pocieszenia, tylko zajęcia potrzebuję. Bo w końcu sobie włosy powyrywam. 23:24:15 *Aleks 'Ja potrzebuję wiedzieć co się z tobą dzieje. Mało kiedy ktokolwiek może powiedzieć, że martwię się o niego. Teraz najwyżej ty, Essy, i Emilio. 23:25:09 *Amelia -Po prostu za dużo myślę. Dużo miałam do zrobienia. Oni na mnie liczą. Wiesz, większość z nich zaczęła ze względu na mnie. Myślałam, że po mojej śmierci zrezygnują. A oni nadal w tym siedzą. 23:25:37 *Amelia- No i rozdrapywanie starych wspomnień. Jakoś tak mam nawroty. 23:26:26 *Amelia- Już o tym prawie zapomniałam, a teraz nagle zachciało mi się wspominek... 23:29:53 *Aleks 'Nie mam na to lekarstwa. Nie potrafię powiedzieć ci jak je odsunąć. Ja zawsze mogę obić pysk Nathanowi, ale wszyscy go bić nie będziemy' 23:34:19 *Amelia- Nie bij go.-uśmiechnęła się- Ciekawy jest po prostu. Ja na jego miejscu też bym była. 23:34:58 *Amelia- Pytanie tylko, czy naprawdę chce wiedzieć wszystko? 23:36:19 *Aleks 'Ilekroć cię widzę, mam bardzo mieszane uczucia. Pierwszym razem uznałem w tobie zagrożenie i konkurencję. Drugim - młodego wojownika łaknącego szlifów. A teraz żadnego z nich nie widzę. Tylko smutną dziewczynę która zdała sobie sprawę, że nie tak miała żyć' 23:36:55 *Aleks 'Ale ja nic o tobie nie wiem. Nigdy o sobie nie mówisz. Mogę tylko obserwować i czekać aż zechcesz się wygadać' - podsunął wino w jej stronę. 23:38:24 *Amelia -Miałam być szczurem.-prychnęła- Bo tym bym była, gdybym nie przystąpiła do bractwa. Kolejnym dzieckiem bez nazwiska, bez żarcia i prawdopodobnie już zimnym. 23:39:06 *Amelia nie przyjęła kieliszka, kręcąc lekko głową. 23:42:17 *Aleks 'Pij, choć trochę, dla towarzystwa. To tylko wino' - powiedział. 'Wiesz, ja miałem być wielkim paniczem na włościach' - roześmiał się. 23:43:28 *Aleks 'Sama nic nie możesz. I chyba faktycznie więcej cię tam nie puszczę. Potrzebujesz ludzi na miejscu. Wsparcia i ochrony. Nie możesz myśleć o innych. Nie masz jak, dopóki nie nauczysz się dbać o siebie' 23:44:01 *Amelia zaśmiała się- Nie wyobrażam sobie. Zanudził byś się jak mops.-przyjęła wino, ale piła raczej oszczędnie. 23:44:39 *Amelia- Bez przesady. Nic mi nie jest. Muszę po prostu zająć myśli czymś innym. 23:49:54 *Aleks czuł, że całe podbudowanie dzisiejszym dniem uchodziło z niego właśnie jak powietrze z balonu. Złapał za krzesło i przysiadł się do Amelii. Tak blisko, jakby miał omawiać z nią tajemnice. 'Nie ma takiego silnego, który nigdy nie osłabnie. Przestań grać bohatera. Nie musisz. Już jesteś dla wielu bohaterem. I zdobyłaś galeon' - uśmiechnął się. 23:51:25 *Amelia- Ty zdobyłeś. Ja tylko napchałam szmat w lufy i narobiłam pod pokładem bałaganu. 23:51:46 *Aleks 'A ja nadrabiałem krzykiem. Dobrze wiesz że Martin nie zrozumiałby mojego planu' 23:52:36 *Aleks 'Płyniemy do wujostwa Beatrycze. Czas przejąć tę wysepkę. Nie lubię przypadkowych potęg więc zaoferowałem się. Byłoby świetnie gdybym miał wówczas obydwoje ogniomistrzów' 23:53:12 *Aleks 'Ale.. jeśli twoje samopoczucie się nie poprawi, chyba odstawię cię w Liverpoolu każąc Dagonowi zamknąć portal. Ze zwykłej, przyjacielskiej troski' 23:54:18 *Amelia -Naprawdę nic mi nie będzie.- powiedziała- Jak tylko będę miała co robić, pozbieram się natychmiast. //urwało 00:28:00 *Aleks przyjrzał się rysunkowi. 'Powiesz coś o nim? Widziałem coś takiego w międzyświatach' - wskazał na busa. 00:30:33 *Amelia- Bus, jak bus. Jeździ. Komunikacja miejska, wsiadasz, odbijasz bilet i jedziesz. W ścisku, ale przynajmniej tanio. 00:31:43 *Aleks 'I szybko.' - dodał. 'Raczej nie o bus pytałem' 00:33:18 *Amelia -To było potem. Wieczorem jechałam się dowiedzieć, co ze mną będzie.-usiadła na łóżku.-Bo niewielu chciało się mną zająć po Jorge. 00:36:46 *Aleks 'Rozumiem że to ten asasyn.' - usiadł obok zerkając na teczkę. Znów nie chciał jej przerywać. Okazja do podobnej rozmowy mogła się już nie trafić.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:170
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47878
____________________________________________________________
03.20.2016
____________________________________________________________
»Zamieszczono 05-10-2016 18:170
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47879
20:04:14 Narracja: To była właściwie seria szkiców, układających się w jakby historię? Nie do końca. Pokazywały kolejne etapy tej samej sceny. 20:04:25 Narracja: Przedstawiały perspektywę konkretnej osoby, oglądającej trupa. Wyglądał źle. Skóra była niezdrowo szara (jakoś udało jej się to odtworzyć na czarno-białym szkicu), wysuszona i przylegająca do kości, jak u jakiejś mumii. Jakby ktoś z niej wyssał całą wodę. 20:15:42 Narracja: Gdyby nie te pośmiertne szczegóły i strój, to wyglądałby właściwie jak Aleks. Blond włosy były krótko ścięte, ale rozstawienie oczu, kształt szczęki, czoła, nosa… Wszystko się zgadzało. 20:15:50 Narracja: Postać najpierw z kilku metrów przyglądało się ciału na środku przedpokoju. Później podeszła do niego i przyklękła lub usiadła obok. Na czwartym rysunku widać było dziewczęce dłonie przeszukujące kieszenie jego kurty. 20:16:17 Narracja: Z jednej z nich wyjęła kartkę. Napisano na niej: “Życie leci dalej, dzieciaku. Nie umieraj.”, na odwrocie (pokazanym na kolejnym szkicu): “I zetnij wreszcie te włosy.” Wszystkie te szkice były dokładne. 20:16:25 Narracja: Wyglądało jakby każdy jeden włosek był rysowany osobno. Na tym ostatnim nawet dół pola widzenia był zamazany, jak to się dzieje, gdy w oczach zbierają się łzy. 20:16:35 *Amelia cały czas wbijała wzrok w ścianę. Nie chciała oglądać swoich dzieł. Nie po raz kolejny tego samego dnia. 20:17:14 *Aleks 'Widziałaś to w tym swoim urządzeniu?' - zapytał cicho. 20:17:44 *Amelia -To moje wspomnienie. Nie z Animusa 20:18:57 *Amelia -Tak wygląda... ta choroba.-dzielnie broniła się przed załamującym się głosem. 20:20:03 *Aleks 'Gdyby nie to wyjaśnienie, przysiągłbym że pouśmiercałaś mnie na rysunkach. Dobry powód by nie ścinać włosów zbyt krótko' 20:20:26 *Aleks 'Powiedz chociaż, że siostra lisicy ci pomogła. Ja muszę to wiedzieć.' 20:22:24 *Amelia -Nie rozmawialibyśmy.-powiedziała spokojnie.-Człowiek po tygodniu od zarażenia wygląda właśnie tak.-wskazała głową.-Objawy zaczynają się godzinę przed śmiercią. 20:23:17 *Aleks przyglądał się okradanym zwłokom. 'Kto to jest?' 20:23:35 *Martin kręcił się bez celu po pokładzie. Nie mial ochoty na ląd. 20:23:49 *Inna rzecz, że skoro Amelia siedziała pod pokładem, nie miał z kim zejść. 20:25:24 *Amelia -Jorge Ruiz Saucedo. Mentor. Ten właściwy. 20:26:03 *Amelia -A ja jestem Amelia Ruiz Saucedo. Dzieciak, którego ku zaskoczeniu wszystkich przygarnął. 20:26:53 *Aleks 'Żałuję że go nie poznałem' 20:28:39 *Amelia -Nie dogadalibyście się. Był do ciebie bardzo podobny. 20:29:03 *Gregor wrócił w końcu do kuchni. Z jakąś skrzynką. 'Siedzisz sama?' - zapytał Rozalię. 'Dziwne to jest, że nikt nie ma najmniejszej ochoty schodzić na ląd. Pewnie boją się, że doszły wieści z Muxii' 20:29:58 *Aleks 'Widzę.' - uśmiechnął się. 'Kto wie, może byśmy się nie pozabijali' 20:30:22 *Aleks 'Choć dziwnie byłoby znaleźć się w miejscu, w którym wszyscy znają cię i twoją przyszłość' 20:30:41 *Aleks 'Powiedz. to za nim tęsknisz?' 20:31:52 *Rozalia - Ja nie mam też najmniejszej ochoty w ogóle schodzic na ląd- odparła. Im dłużej się nad tym zastanawiała tym bardziej chciała zwiać. Dużo traciła, niewiele zyskując. 20:33:05 *Amelia- Przede wszystkim.-oparła się o ścianę i podciągnęła nogi, opierając pięty na koi. Wbiła wzrok w swoje kolana- Po jego śmierci przyporządkowali mnie do Correla. 20:33:58 *Amelia -Walczył trochę gorzej od ciebie. Ale i tak roznosił mnie za każdym razem. Zawsze mi mówił, że mam ściąć włosy, bo to że wpadały do oczu było moją ulubioną wymówką, gdy coś nie wychodziło. 20:34:01 *Gregor 'Ty akurat będziesz musiała. Choćby po to by znaleźć godną opiekę dla syna' - uśmiechnął się. 'Masz, bo uschniesz' - nalał jej wina. 20:34:26 *Gregor 'Jak to właściwie się stało że Emilio się urodził? Johnson nigdy nawet słowem nie zasugeorwał że ma rodzinę' 20:34:54 *Amelia -Pomyśleć, że musiał umrzeć, bym go w końcu posłuchała.-prychnęła. Oczy szkliły się już od dłuższego czasu. Teraz się przepełniły. Popłynęły pierwsze łzy. 20:36:08 *Aleks 'Amelia.. nie...' - podszedł obejmując ją. 'Posłuchaj. On to wybrał. Znał ryzyko. Został asasynem. Nie mam w pamięci żadnego mentora który umarł śmiercią naturalną. Byli truci, zabijani po cichu, oficjalnie, ale żaden nie umiera honorową walką ani ze starości. On był gotów. Powinien był ci to uświadomić' 20:37:52 *Rozalia - Ale czy koniecznie w Liverpoolu, to nie wiem. - odpowiedziała. -Wiesz, jak mama i tata bardzo się lubią- zaczęła typową gadkę skąd się biorą dzieci, ale dla małego dziecka. 20:38:08 *Gregor 'Wiem jak powstają dzieci. Mam dwóch dorosłych synów' - uśmiechnął się. 'Po prostu dziwię się że utrzymywaliście tajemnicę. Liverpool to ładne miasto. I wielki ośrodek morskiego handlu. Więc czegokolwiek zapragniesz, da się kupić' 20:38:57 *Amelia -I uświadamiał.-szepnęła, opierając się o Aleksa, chowając twarz w jego koszuli.-Ale jego śmierć zjeb'ała wszystko, co jeszcze nie było zjeb'ane. 20:41:34 *Aleks 'Taka jest kolej rzeczy. Gdy umiera kwiat, robi miejsce kolejnemu, który wyrośnie w jego miejscu. Może być ścięty lub uwiędnąć, ale nie może trwać wiecznie. Kwiatu nie żal że go ścięto lub uwiądł. Żal tylko tym, którzy pamiętają jak wyglądał w rozkwicie. Pewnie gdyby wiedział że będziesz tak cierpieć, zostalby stolarzem'' 20:41:37 *Rozalia - Chyba jednak wolałabym zostać w Hiszpanii.- stwierdziła i wypiła łyczek wina. 20:42:40 *Gregor pokręcił głową. 'coś mi mówi że z dawnej potęgi Hiszpanii niewiele zostało. Szlaki im się zacieśniły, osady w Ameryce przejęliśmy my. Handel pada na twarz. więc i o edukację słabo' 20:43:09 *Amelia- Wtedy by mnie nie poznał. Na oczy nie zobaczył. Już nie mówiąc o chęci zajęcia się mną. 20:43:49 *Aleks przytulił Amelię, gładząc po głowie. 'Kto by ci odmówił?' - zapytał z uśmiechem. 20:44:56 *Amelia przekręciła się w stronę Aleksa, opierając czoło na jego ramieniu. To było miłe. Wypłakiwała się już tak u Jorge. Tyle, że tamtern był od niej trzykrotnie starszy. 20:45:02 *Rozalia - To tylko pół roku albo aż pół roku. W takim czasie wszyscy moi ludzie mogą sie rozbiegnąć. Wiesz jak ciężko znaleźć odpowiednią załogę?- 20:45:09 *Amelia- Każdy, kto miał więcej niż ja. 20:45:30 *Gregor 'Nadal czegoś nie rozumiem. Skoro tak bardzo nie chcesz, czemu zgodziłaś się na to rozwiązanie? Wybacz ale... nie wyglądasz mi na spolegliwą osobę. I potrafisz się ukryć. Dwa tygodnie próbowaliśmy cię wyśledzić' 20:46:36 *Aleks 'Wybrałaś sobie bardzo głupie czasy. Rozejrzyj się. Kto by ci tutaj stanął na drodze?' - powiedział. 'Nie wracaj tam. nie dopóki nie zorganizujemy silnego wsparcia. Nie wiemy czy Patrick czegoś nie przygotował.' 20:47:00 *Rozalia - Noi pewnie jakbym sama nie wyszła na przeciw, to byście nie znaleźli.- odpowiedziała i dokończyła wino. 20:47:15 *Martin w końcu, zdesperowany do poszukiwania towarzystwa, zapukał do kajuty Johnsona. Zwykle ostatnimi czasy roiło się tam od ludzi.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:180
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47880
20:48:02 *Emilio po dłuższym czasie znudził sie rzucaniem nożem. Ten, którego dostał od ojca był lepszy niż ten wikinga. Udło mu się więcej razy potórzyć celny rzut. 20:48:36 *Amelia rozważała co mówił. Był dla niej autorytetem. Ba, był dalekim przodkiem jej pierwszego w życiu autorytetu. Jednak świadomość, ile może się zmienić pod jej nieobecnośc... 20:48:55 *Martin zauważył zabawę chłopca. Odwrócil się od drzwi obserwując. Nie chciał go krępować, choć sam chętnie by porzucał. Czyżby w kajucie naprawdę nikogo nie było? To bylo nietypowe. 20:50:09 *Emilio rozglądał sie po pokładzie. Nie znalazł nic ciekawego, więc zszedł do portu. 20:50:14 *Amelia- Za dużo i za szybko się dzieje. Nie mogę tak po prostu zniknąć za rok. Za rok może już nie być Brazylii. 20:50:16 *Aleks 'Obiecaj mi, że nie pójdziesz sama w to okropne miejsce. Amelia?' 20:50:49 *Emilio był bardzo ciekawy nowego miejsca. Przez ostatnie 3 miesiące był tylko i wyłacznie na statku Kła. 20:51:43 *Amelia- Nie mogę.-powiedziała- Zaczęłam to. Nie mogę tak po prostu tego zostawić. 20:52:05 *Martin 'Od dawna rzucasz?' - krzyknął w stronę chłopca. 20:53:13 *Aleks 'Cholera... Znasz mnie. Wiesz że czuję się odpowiedzialny. Jeśli pójdziesz, pewnie wyskoczę z tobą bez przygotowania i następnym razem to ja będę na rysunku' 20:53:55 *Amelia- To brzmi jak szantaż. 20:54:08 *Amelia- Szantaż emocjonalny. Cios poniżej pasa. 20:54:50 *Aleks 'Umówmy się że to jest szantaż. A jeśli cię tam nie znajdę. znów podpalę statek prochem' 20:55:06 *Emilio obejrzał się do tyłu. -Od godziny- odpowiedział. 20:55:28 *Aleks 'Nie wiem czy pamiętasz, ale gdy zawrócimy na zachód, mamy rekina do upolowania; 20:56:17 *Martin 'Nieźle ci idzie' - powiedział. Podchodząc rozpoznał nóż Johnsona. 'Ojciec wie że tu jesteś? Pewnie szuka cię po statku' 20:57:29 *Rozalia - Mam swoje powody, by pójść na ten układ i pewną obietnicę do wyegzekwowania.- odpowiedziała Gregorowi i podstawiła mu pusty kubek, by nalał wina. 20:58:04 *Emilio. -E tam, pewnie zajęty jest. Mama mówiła, ze jest ciągle zajęty.- 20:58:09 *Amelia- Ty masz. Ja nikomu rekina nie obiecałam.-uśmiechnęła się lekko-Mogę cię ze sobą raz zabrać, skoro tak bardzo nie chcesz mnie zostawiać samej. 20:58:17 *Gregor 'A to spryciara' - uśmiechnął się. 'Obietnice to jedyny hak na tego wariata' 20:58:34 *Martin 'No cóż, jest kapitanem. Wszystko jest na jego głowie' 20:59:15 *Martin 'Słyszałem że i ty chcesz zostać kapitanem statku. Przekonasz się, jaka to odpowiedzialność'. Ja mam spokój, bo zajmuję się działami. A jak widzisz, nie ma po co i do kogo strzelać 20:59:39 *Aleks 'Nie chcę. Oszalałbym gdyby coś ci się stało przez to' 20:59:56 *Aleks 'Chętnie pójdę z tobą. A rekina obiecalem ci już dawno. Wody nie sprzyjały' 21:00:36 *Rozalia -Szkoda, że w przypadku pierwszej obietnicy, sama musiałam ją sobie spełnić- zasmiała się. 21:01:01 *Amelia- Najlepiej zwalić na siłę od ciebie niezależną.-zaśmiała się, odrywając twarz od koszuli Aleksa. Przetarła oczy dłonią. 21:01:26 *Emilio - Tak chcę i chce by mnie wszyscy słuchali, jak mamę. Mamy na statku każdy się boi. Tutaj jest jakas zepsuta teraz- 21:02:11 *Martin 'Nie jest zepsuta. Źle o tym myślisz. To kobieta. A kobieta jest silna wtedy, gdy musi. W środku zawsze jest taka sama. Miła i serdeczna. każdy czasem potrzebuje odpocząć od walki. nawet twój ojciec' 21:02:51 *Martin 'Poza tym, teraz ma ciebie - może zdać się na męską odpowiedzialność' - dodał by chłopcu sprawić radość. 21:03:04 *Amelia- To teraz mogę się wyżyć?-spytała. Z płaczu zostały już tylko zaczerwienienia na oczach i ciemniejsza kropka na koszuli Aleksa, gdzie opierała policzek. -Dawno nie ćwiczyłam.-zamyśliła się- Z Mehimem miałam mieć sparing.-przypomniała sobie. 21:04:33 *Aleks 'Skoro chcesz... Jak skończycie, i ja chętnie spróbuję. Nathan nie potrafi się bawić a Essy zdaje się trochę zajmie nim zdecyduje się na wspólną zabawę' 21:04:55 *Gregor 'Dopytywać? Czy nie dopytywać?' - roześmiał się. 21:05:29 *Emilio -Naprawdę?- zapytał i uśmiechnął się. 21:05:57 *Rozalia -Nie dopytywać, nie powiem Ci.- odpowiedziała zadziornie. 21:07:08 *Amelia wstała, jakby z nową werwą. Nagle ze stanu ryczenia komuś w ramię przeszła do optymistycznego entuzjazmu.-Pewnie jest na lądzie, nie? 21:07:57 * Mikaela zmienia swój nick na Beatrycze 21:11:07 *Martin 'Jasne. Zobaczysz, jak tylko matka przesiądzie się na fregatę, to ze strachu będą do morza skakać' - sam nie wierzł w to co mówił. 21:11:35 *Aleks 'Hmm... jakby ci to powiedzieć... Wiesz która kajuta należy do Beatrycze?' 21:12:33 * Beatrycze -Jeśli maczali palce w tym wszystkim, to na pewno nie spodziewają się miłych odwiedzin.- 21:12:46 *Amelia -To im nie przeszkadzajmy.-powiedziała.- Ale z Beatrycze też będę musiała pogadać. Ciuchy pożyczyła i nie oddała. 21:13:37 *Aleks przewrócił oczami. 'Straciła dom, matkę, rodzinę, skarb... Odkupię ci ciuchy' 21:14:08 *Martin 'Wiesz, co robi prawdziwy marynarz jak dobija do portu?' 21:14:55 *Emilio - Ty nie wierzysz, że się jej boją, co nie?- mały był spostrzegawczy. -Co robi?- zapytał zaciekawiony. 21:15:43 *Amelia -No tak...-pokiwała głową. Fajnie. Ona kiedyś miała matkę. Choć- Chyba lepiej nie mieć niż stracić...-pomyślała to ostatnie na głos. 21:15:57 *Martin 'Wierzę. Ale nie wierzę że zechce pozostać krwawym Neptunem. skoro wszyscy chcą w niej widzieć dobrotliwą matkę. Jak to co robi? Znajduje przybytek w którym dobrze karmią i poją. Co jak co, ale mam dość tej cholernej wołowiny!' 21:16:33 *Aleks 'I to złe i to niedobre. Sam nie wiem czy jest sens licytować się, czy gorszy szkorbut czy cholera' 21:17:39 * Daarin3 wchodzi do pokoju PBC 21:18:24 *Amelia- Masz rację. Ale ze szkorbutem łatwiej sobie poradzić. W sensie profilaktyka łatwiejsza....-pokręciła gwałtownie głową-Za dużo myślę, muszę oberwać kilka razy.-zaśmiała się. 21:18:46 *Mehim 'Tym będziemy kłopotać się później. ' - uśmiechnął się obejmując ją. 'Ale pierścień ukryj. Sama widziałaś. Za dużo chętnych oczy' 21:18:50 *Mehim 'Tym będziemy kłopotać się później. ' - uśmiechnął się obejmując ją. 'Ale pierścień ukryj. Sama widziałaś. Za dużo chętnych oczu' 21:19:46 *Aleks 'Chcesz prawdziwej zabawy?' - zapytał. 'Zgarnijmy Essy z jej niewyparzonym jęzorem, Rozalię z jej poczuciem wyższości, i zróbmy burdę w jakimś zajeździe' 21:21:08 *Mehim 'Zastanawiam się... na ile twoje plany to próba zrobienia wrażenia na ojcu' 21:21:56 *Chłopcy zaświeciły sie oczy z radości. -To teraz pójdziemy do przybytku?- zapytał się. 21:22:07 *Chłopcu zaświeciły sie oczy z radości. -To teraz pójdziemy do przybytku?- zapytał się. 21:22:14 *Amelia- Mamy różną definicję zabawy.-zaśmiała się-Pewnie nie latałeś nigdy paralotnią? 21:22:34 *Amelia -W tym świecie byłyby piękne widoki. 21:23:39 * Beatrycze zmieszała się trochę. -Kapitan powiedział, że się zawiódł, cięgla się kłócili gdzie mnie posłać i z kim posłać i za kogo posłać, aż się zirytowałam- przyznała się. 21:25:22 *Mehim pokręcił głową. 'Byłem tam. Mogłaś postawić na swoim. A teraz... naprawdę chcesz ich atakować? Jeśli tak, jestem z tobą. Wiesz to. Ale jeśli nie... porwę tę ich fregatkę i zajmiemy się życiem' 21:26:04 * Beatrycze -I stawiałam uparcie na swoim, ale nikt mnie nie słuchał!- 21:26:10 *Martin 'A jakże. Czas się zabawić. Złota nie wydał ale mam jeszcze srebro z poprzedniej ... misji. Oby tutejsi nie wzięli nas na spytki'' - roześmiał się. 21:26:44 *Emilio -Wtedy uznam, ze Cię nie znam i ucieknę- zaśmiał się. 21:27:36 *Aleks 'Chcesz widoków asasynie?' - spojrzał z błyskiem w oku. Wychodzili już na pokład. Rozejrzał się. 'Tam!' - wskazał na wierzę najwyższego z budynków. Co to było u diabła? Stary zamek? Katedra? Wszystko jedno. Stało i prosiło się o ochrzecznie. 21:28:00 *Martin 'Trzymam cię za słowo.' - powiedział. 'Chodźmy' - skierował się wgłąb miasta. 21:28:50 *Amelia- Na wyższe się wchodziło.-powiedziała i zeszła z trapu, nie dbając o to, czy Aleks nadąży. Bo nadąży na pewno. 21:29:03 *Mehim 'Może jestem tylko nożownikiem. ale znam zasady. Jest twoim ojcem. Ja przybłędą. A ty dziedziczką.' - powiedział cicho. 'Teraz szanse są wyrównane. Wyraził zgodę. Na tamten moment... on miał wszelkie prawa. Ja żadnych' 21:29:25 *Aleks roześmiał się ruszając za Amelią biegiem.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:200
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47881
21:30:00 *Gregor 'Zamieszanie... pewnie lecą na ląd. Essy tak ich spiła że połowa pewnie do teraz dogorywa pod pokładem' 21:30:54 *Emilio szedł za Martinem grzecznie. Starał się dotrzymac jego kroku, więc prawie biegł. 21:31:36 *Rozalia - Jakbym to ja była kapitanem, to Ci pijani nie dożyliby świtu- odparła spokojnie. 21:32:02 *Martin 'Dużo ludzi jak na taką dziurę. I gapią się na ciebie' - powiedział. 'Pewnie przez te jasne włosy. Rzucasz się w oczy' 21:32:36 Narracja: W mieście tuż za główną drogą, ustawionych było parę kramów z towarami. Były tu i płótna, i jedzenie, i ozdoby. Dla każdego coś. 21:32:57 *Emilio -Pewnie myslą, ze mnie porwałeś- powiedział z błyskiem w oku. W głowce małego rozraioaki rodził się niecny plan. 21:34:08 * Essy wypadała zza rogu, pędząc jakby ją coś goniło. 21:34:24 *Martin 'Oby nie. Nie możemy bawić tu zbyt długo. Gdy ..' - ściszył głos 'gdy dojdzie raport z Muxii, twój tatko będzie pierwszym do powieszenia. A matka tuż obok, na tej samej szubienicy. Wymordowali im cały fort' 21:34:29 *Amelia widząc, że Aleks biegnie, sama wystartowała sprintem. Mijała ludzi całkiem zgrabnie, nie było aż takiego tłoku. Mimo to zaczęła się rozglądać za możliwością wyjścia na trasę szybkiego ruchu, czyli w skrócie na dachy. Skorzystała z pierwszej lepszej okazji. 21:35:22 * Luna_s20 odłączenie (timeout) 21:35:33 *Emilio -Jak ubiera sukienke, to każdy jej wierzy. Wyłgałaby się- 21:36:26 *Martin 'By się ubierała na tutejszą modę to sam bym uwierzył' - chlapnął, mając po chwili nadzieję że Emilio nie zrozumie o czym mówi. 21:37:08 *Gregor 'Wierzę. Wówczas jeśli wyślą za nami flotę, pozostaje modlitwa' 21:37:57 *Gregor 'On przy niej tak zdziadział. Wcześniej sam by sobie nie pozwolił. Strach pomyśleć co będzie później' 21:38:13 * Beatrycze -Nie jestem dziedziczką. Mama wybrała życie u boku ojca. Nie mam do niej żalu, nie pasowałoby mi takie zycie, gdzie głowa rodu układa je za ciebie- 21:38:56 *Mehim 'Pewnie nie wiedziałabyś że można żyć inaczej' - myślał głośno. 21:39:15 *Mehim 'Nie chciałem cię zawieść. Wybaczysz mi? Byłem pewien że robię to dla ciebie' 21:40:11 *Aleks już byl przy budowli, rozglądając się którędy wejść niepostrzeżenie. Kto by szukał przyjezdnego na wieżyczkach... Obszedł kawałek małą przybudówkę nim wskoczył na jej dach, kombinując co dalej. 21:40:34 *Martin 'To nie pani kapitan?' - pomachał w stronę Essy. 'Goni cię stado wilków czy jak?' - roześmiał się widząc jej zaganianie. 21:41:00 *Emilio -No widzisz, mama jest super. - powiedział. Dopiero teraz mógł się przyjrzeć Essy bardziej uważnie. Zawsze się mijali. 21:42:00 * Essy - Później pogadamy! - krzyknęła tylko, biegnąć dalej. 21:42:13 * Beatrycze -Chce im wszystkim udowodnić, że potrafię. Jak dotąd tylko płakałam i zawijałam się w koc. A Ty? Ty dodajesz mi sił- 21:42:22 *Wślad za Essy biegła dwójka strażników. - Zatrzymać złodziejkę! 21:42:29 *Martin 'Dobra. Dzisiaj jestem bogaty. Jutro pewnie dwóch monet nie ostanie. Ale dzisiaj... wybierajcie sobie' - zatrzymał się wśród kramów. 21:42:46 *Martin spojrzał na Essy. Na strażników. 'Uciekaj' - szepnął. 21:43:19 *Emilio -Nie ma mowy. Też pomogę!- chłopiec nie wiedział co to strach 21:43:38 * Essy nie trzeba było tego mówić. Gnała ile sił w nogach. 21:43:39 *Amelia przyjrzała się ścianie, która była od jej strony. Kilka wykruszałych cegieł, ale za mało, by dojść na sam szczyt. Przeskoczyła na dach budowli, dobudowanej do wierzy. Stąd miała więcej możliwości na znalezienie drogi. 21:43:44 *Martin chwycił szybko Emilio za rękę odwracając się do nich tyłem 'Jak chcesz' - 21:44:04 *Martin cofnął się kilka kroków, tak, by strażnicy musieli na niego wpaść. 21:44:05 *Rozalia -Nie mam na to wpływu jaką sobie kobietę wybrał. Nie moja rzecz- odpowiedziała. 21:44:27 *Strażnik - Z drogi! 21:44:34 *Gregor 'A szkoda. Z waszą dwójką cale morze nasze. Północ by się nie ostała' - roześmiał się. 21:44:59 *Martin wywrócił się, pchnięty, czym jeszcze spowolnił strażników. Miał nadzieję że to wystarczy. 21:45:47 *Aleks rozejrzał się. Gdzie ta Amelia? Chyba nie spadła? 21:45:51 *Emilio wyrwał się z uścisku Martina i uczepił się nogi jednego ze strażików. -Dzień dobry, panie strażnik!- powiedział uradowany 21:46:09 *Emilio -Moim marzeniem jest być strażnikiem, jak to zrobić?- 21:47:03 *Jeden strażnik wpadł na Martina, drugi strażnik na swojego kolegę. Mimo to mieli ruszać dalej, gdyby nie Emilio. - Puszczaj smarkaczu! 21:47:13 *Rozalia zaśmiała się. -Pewnie dlatego posyła mnie na ląd, bo się boi, ze go pokusi taka perspektywa- 21:47:15 *Martin spodziewał się, że oberwie i za Emilio i za Essy, ale walczył teraz ze śmiechem. 21:47:30 *Amelia znalazła w miarę bezpieczną drogę i dopiero wtedy wychyliła się z dachu -Długo będę czekać?-spytała. 21:48:02 *Aleks przesunął się ostrożnie wokół wieżyczki, siadając obok. 'Zależy na co' 21:48:14 *Emilio -Nie, bo ja musze wiedzieć! Jak zostać strażnikiem!?- dalej sie trzymał nogi. 21:48:51 *Amelia -Na ciebie.-powiedziała i zaczęła się wspinać, nieraz wykonując dość ryzykowne, ale przyśpieszające wejście skoki. 21:49:06 *Martin wstał, otrzepując się. 'Emilio, ile razy ci mówiłem by nie przeszkadzać strażnikom w pracy? Zdaje się że łapią groźnego przestępcę. Najmocniej panów przepraszam. Cóż, dziecko' 21:50:11 *Strażnik rozejrzał się. - Cholera, gdzie ta suka? - spojrzał na Emilio i chwycił go za kołnierz, szarpiąc i stawiając za nogi. - Ty gałganie, przez ciebie przestępczyni uciekła! Odpowiesz za współudział w zbrodni! 21:50:51 *Strażnik - Pan jest ojcem? Więc pan również odpowie! 21:50:55 *Emilio -Jakiej zbrodni, pzrecież panowie sobie tędy szli- odpowiedział, mało skruszony 21:52:12 *Drugi strażnik - Daj im spokój! Idziemy się napić i powiemy, że mimo skrupulatnych poszukiwań jej nie znaleźliśmy... 21:52:13 *Emilio naburmuszył się. -Ja tylko chciałem wiedzieć- 21:53:17 *Martin 'Zbrodni? Czy nie krzyczeliście o złodziejstwie? Zdaje się że to ledwie wykroczenie. Może mogę pomóc? Co zostało skradzione?' 21:54:49 *Strażnik - Mały... Trzeba dużo ćwiczyć i mieć coś w głowie - następnie spojrzał na Martina. - Suknie! Bluzki! Nie wiem skąd pan pochodzi, ale u nas za to kara się więzieniem! 21:54:49 *Aleks dotrzymywał jej kroku. Wstyd mu było że tak Amelii pobłaża, ale nie chciał jej popędzać by nie daj boże nie spadła. 21:55:14 *Słowa kolegi trochę na niego zadziałały. Puścił Emilio. - Taaaa, chodźmy. 21:55:38 *Martin 'Czuję się winny. Gdyby nie moja nieostrożność, dorwalibyście ją!' - powiedział skruszony przyciagając Emilio do siebie. 21:56:45 *Amelia przyśpieszyła. Zawzięta mała... Szybko znajdowała wzrokiem kolejne oparcie, nie zastanawiając się nad tym. W ogóle nie myślała. Instynktownie robiła to, co trzeba. W końcu stanęła na szczycie. 21:56:52 *Martin (już ciszej, o wiele ciszej) - 'Jak twój ojciec dowie się, co z niej za ziółko' - rozejrzal się nim go zatkało '...to spadnie z wieży.'''' 21:57:15 *Strażnik - Eeee tam. Byśmy musieli składać jakieś zeznania... - machnął ręką i mężczyźni oddalili się. 21:57:50 *Emilio spojrzał w tę same stronę. -Ojacie! To tata przecież!- krzyknął pokazując na wierzę. 21:58:07 *wieżę 21:58:21 *Lars zaglądał do kajut, wychodząc na górę. 'Wychodzić! Lenie! Barcelona czeka!' - uderzał kubkiem o wszystkie drzwi. Również te wyłamane które otwarły się do środka ukazując pobojowisko. 21:58:39 *Martin 'Z moją dziewczyną' - powiedział. 'Co oni znów wymyślili?' 21:59:06 *Mehim obejrzał się na drzwi, zza których dochodzily odgłosy. 'Myślisz, że to do nas?' 21:59:44 *Emilio -Mama mówiła, ze tata to bezczelny podrywacz, więc może się teraz podrywają?- 22:00:22 *Martin zerkał w górę. 'Na podryw mają za duży dystans' - roześmiał się. 22:00:59 *Emilio - A jak się dogonią, to co?- 22:01:49 * Beatrycze -A odważą się kwatermistrzowi tak mówić?- 22:02:05 *Mehim 'Z fregatą dodam ci też artylerii i strzelców' - powiedział cicho. 'Są skuteczniejsi od pokładowych ambicji' - roześmiał się. 'Cały ten pomysł to ogromne ryzyko. Na trzy statki wróći może jeden.' 22:02:28 *Mehim 'Chcę byś miała tego świadomość.'
»Zamieszczono 05-10-2016 18:200
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3840
PD: 2373
PostID #47882
22:02:31 * Beatrycze -Naprwdę ukradł byś fregate Pani Rozalii?- 22:03:05 *Mehim 'I tak nią pływam. Co niby zrobią tym kolosem jeśli odbiję na wschod?' 22:04:06 * Beatrycze - A bez Pani Rozalii jej ludzie Cie posłuchają?- 22:04:23 *Lars wyszedł już na pokład. Rozejrzał się. Martina nie było. Mehima nie było. Nawet kapitana nie było. Nikogo nie było. Może, może Gregor siedział w kuchni ale on mało kiedy schodził na ląd. 22:04:40 *Mehim 'Ja nie zamierzam pytać ich o zdanie' - roześmiał się. 22:04:54 *Mehim 'Sądzisz że za Johnsonem ludzie z miłości pływają?' 22:05:37 *Mehim 'Poza tym, Rozalia sama kazała im mnie słuchać. Nie mówiła do kiedy' 22:05:57 *Gregor 'Właściwie... to byłby sposób. Ryzykowny, ale mniej niż pozwolić się im rozpierzchnąć' 22:06:11 *Aleks 'Usnę i spadnę!' - krzyknął z dolu. 22:08:00 *Amelia -No nic nie poradzę.-zawołała- Tak się ślimaczysz, to nic dziwnego, że ci nudno. 22:09:03 * Beatrycze -To prawda, galeon nie jest tak sprawny, jak fregata.- zastanawiała się nad propozycją. 22:09:27 * Beatrycze -Tylko tym razem nie mam co obiecać tym ludziom- 22:10:05 * Beatrycze obkręcała pierścień na palcu. -Jeśli uciekniemy, to będzie wart tyle co nic, nie mam co zaoferować Tobie- 22:10:18 *Gregor 'Pewnie już wiesz. Johnson obiecał Mehimowi statek. Będzie zwlekał latami. Nie uwierzę że zrobi taką glupotę. A ty musisz zejść na ląd, boisz się stracić obsadę.' 22:10:40 *Gregor 'Idź z nim na układ. Niech pływa dla ciebie' 22:11:30 *Rozalia. -Jeśli on ucieknie z tą małą dziewuchą, to nie będzie ryzykował powrotu do Liverpoola.- 22:11:57 *Rozalia -Chociaż z moimi ludźmi będzie miał problem, mimo, ze kazałam im go słuchać.- 22:12:16 *Gregor 'wtedy pewnie Johnson go będzie szukał. Nie zaryzykuje. A sam Johnson bez Mehima będzie zmuszony odwiesić swoje jaja kołka i przypomnieć sobie co robi na morzu 22:13:10 *Rozalia zaśmiała się. -O to Ci chodzi? Chcesz mnie sprowokować do działania, by Johnson wytrzeźwiał?- 22:13:10 *Aleks usiadł obok Amelii na brzegu wieżyczki. 'I jak widoki?' 22:13:41 *Amelia -Lepsze niż w domu. 22:14:01 *Emilio - O Popatrz, doszli na szczyt!- powiedział podekscytowany, nie wiedzac jak bardzo dwuznacznie zabrzmiał. 22:14:45 *Martin 'I coś mi mówi że nie pierwszy raz' - rzucił. 'Na cholerę im to? Obydwoje mają nawalone pod kopułą' 22:15:02 *Amelia -W Parintins tylko zachody są ładniejsze. 22:15:15 *Martin 'Ciekawe gdzie podziała się pani kapitan. Dochodzę do wniosku że jestem najnormalniejszy na tym statku' 22:15:40 *Emilio- Chcesz poderwać panią kapitan w odwecie?- 22:16:25 *Aleks uśmiechał się łagodnie. 'jednak czegoś cię nauczył' - powiedział. 'nie wyobrażasz sobie jak cholernie dumny by był. I jak cholernie zły dowiadując się, że się narażałaś' 22:16:33 *Aleks 'Jeśli naprawdę był podobny' 22:16:52 *Martin 'A dajże ty mi spokój. jak zechcę być kąsany, wsadzę łapę do ula' 22:17:08 *Martin 'Mieliśmy coś zjeść. Może spotkamy kogo w zajeździe' 22:17:41 *Emilio -To chodźmy wreszcie, nie wiem co Cie zatrzymuje- zasmiał się 22:18:23 *Martin 'Może nie zauważyłeś. Ale oni siedzą na wieży. Dzieścia metrow nad ziemią' 22:19:04 * Beatrycze -Mam pełne obawy, że wyruszenie na Claire Island nie skończy się dobrze dla żadnego z nas.- 22:19:05 *Amelia -Wiem. Za podróż statkiem wśród piratów o subtelności... no cóż, piratów też byłby zły. 22:20:01 *Aleks 'Na statku jesteś pod moją ochroną. Wszyscy to wiedzą. Z domu wracasz z posiniaczonym tyłkiem' 22:20:22 *EMilio -Ale chodźmy robić to co mężczyźni robią jak schodzą na ląd, a nie do taty, ty im nie przeszkadzaj- 22:22:18 *Rozalia -Na wpływanie na Johnsona jest o 10 lat za późno. Znajdź sobie innego prowolatora- 22:22:40 *Amelia zaśmiała się.- Powinnam przestać tyle ryzykować.-przyznała- Ale nie zrezygnuję ze skakania z trzystupiętrowych wieżowców. 22:25:11 *Martin 'W sumie racja. Co ma być to będzie' - pokiwał głową. 'A żarciem pachnie mi stamtąd!' - wskazał za targ, gdzie jego zdaniem powinna znajdować się jakakolwiek tawerna. 22:25:46 * Nicole Eirin wchodzi do pokoju PBC 22:25:59 *Aleks 'Czyli o schodzeiu nie ma mowy?' 22:26:13 * Nicole Eirin opuszcza pokój. 22:27:06 *Amelia -Zejść można, ale to takie... zwyczajne. 22:29:39 *Aleks wstał rozglądając się. Obszedł wieżyczkę. W końcu znalazł czego szukał. Skoczył w widoczny z góry stóg. 22:29:59 *Gregor 'Mi to nic nie zmieni. Ja tylko gotuję' -roześmiał się. 22:30:22 *Martin rozglądał się uważnie. Na statku zostala garstka osób. Przecież reszta gdzieś powinna być! 22:31:29 *Emilio szukał wzrokiem co by tu narozrabiać. 22:31:42 *Rozalia -Ale mimo wszystko narzekasz- 22:32:26 *Amelia zaczekała, aż Aleks wyjdzie ze stogu i skoczyła za nim w doskonale wszystkim assasynom znany sposób. 22:35:11 *Aleks 'Jesteśmy tu sami. Wyłaź, igły i tak nie znajdziesz' 22:35:46 *Mehim 'To twoj wybór. jak wszystko inne. Ja zostając piratem zdecydowałem się na krótkie, intensywne życie. Nie każdy ma szczęście Kła' 22:36:07 *Mehim 'Za dużo śmierci zadałem by bać się własnej' 22:36:35 *Amelia wyszła i wytrzepała się ze słomy.-Pewnie nie masz grzebienia?-spytała, przeczesując włosy dłońmi.- Ablo szczotki? 22:37:41 *Emilio zauważył, że jeden kramik ma klatki z kurami. Postanowił wypuścić ptaki, by narobić zamieszania. 22:38:44 Narracja: Straganiarz nim zorientowal się co się dzieje, zrozumiał że ptaków szybko nie wyłapie. Rzucił się w pościg za Emilio. 22:39:59 *Emilio mial wprawde w uciekaniu. Uciekał już zawet od ludzi Kła, kiedy testował ich granice wytrzymałości. Biegł co sił w nogach omijając innych ludzi. 22:42:21 Narracja: Ludzie, pozostali kupcy, usiłowali pomoc nieszczęsnemu koledze. Powoli wyłapywali ptaki, nie przejmując się pogonią. A przynajmniej przejmując się nią o wiele mniej niż Martin,ktory ruszył śladem biegnących. 22:43:16 *Aleks 'Mam długie włosy. Muszę mieć' - powiedział podając jej mały grzebyk z kości słoniowej, który wyjął z wewnętrznej kieszeni. 'To, chusteczkę i piersiówkę mężczyzna powinien mieć przy sobie' 22:44:35 *Amelia szybko wyczesała słomę, wyjęła włosy z grzebienia i oddała.- Ja jakoś rzadko noszę. 22:45:24 *Aleks 'Gdybyś bezpieczyła się na rózne okazje, nosiłabyś mniej siniaków' - powiedział, wlaściwie bardziej tonem mentora niż kolegi' 22:47:26 *Emilio uciekał co sił w nogach. Musiał zgubić kupca. Wbiegł do jakiejś bocznej alejki. 22:48:15 Narracja: Jeden ze strażników wychodził akurat z którejś kamienicy, gdy chłopiec na niego wpadł. 'Spokojnie! Dokąd tak pędzisz?' - złapał małego za ramiona. 22:48:25 * Beatrycze -Boję się konsekwencji, że za moją durną decyzją zginie jeszcze więcej osób. Podejrzewam, ze jak popłyniemy tam negocjiować, to też nie wyjdzie- 22:48:59 *Amelia- Tego też się będę musiała nauczyć.-zaśmiała się.- W sumie to mam wolną posadkę mentora. Zainteresowany? 22:49:00 *Mehim 'Słuchaj. Każda taka decyzja to śmierć iluś osób. na tym polega piractwo. I to je odróznia od polityki' 22:49:06 *Emilio był zdziwiony, że strażnik go złapał. -A bo jednemu z kupców ptaki uciekły, pomagam łapać- 22:49:35 Narracja: Strażnik 'Nie wyglądasz mi jakbyś umiał latać.' - uśmiechnał się. 22:49:53 *Emilio -A bo kury łapiemy- 22:49:58 Narracja: Straganiarz właśnie dobiegał na miejsce. 'Łapać wandala!' - krzyknął. 22:50:22 Narracja: Strażnik już miał dziecko puścić, ale słysząc straganiarza zlapał Emilio mocniej. 22:50:52 *Emilio -No widzi pan, trzeba go gonić i kury złapać- kłamał jak z nut, by ten go puścił. 22:51:48 Narracja: Strażnik puścił zdezorientowany chłopca, nim straganiarz wydarł się jakby go obdzierali ze skóry, wskazując na Emilio. Teraz dzieciak musiał umknąć już dwu goniącym
»Zamieszczono 05-10-2016 18:210
Zgłoś!


 [ Wszystkie wpisy: 254 ]  Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 11, 12, 13, Następna


Kliknij tutaj aby odpisać