Strona 3 z 4 | [ Wszystkie wpisy: 65 ] | Poprzednia 1, 2, 3, 4, Następna |
Postać | Wpis | |
---|---|---|
156
PD: 895
|
PostID #50257
Biela
Niedaleko znajdowała się wioska, poza tym tereny w większości okryte były grubą warstwą śniegu. Jedynie tutaj teren tworzył tak komfortową dolinę w której dało się schować, jednakże trochę dalej znajdował się niewielki zagajniczek. Większe smoki nie mogłyby tam się schować, stąd miejsce zostało porzucone jako kryjówka, przez aktualnych towarzyszy Bieli. Ona jednak, gdyby uważała by nie przewalić przypadkiem żadnego drzewa , mogłaby ze spokojem, gdzieś się tam "zgubić". Sądząc po włóczących się tam drapieżnikach, przez ludzi z okolicznej to miejsce również nie bywało nazbyt często odwiedzane. Tyle zdążyła spostrzec. Kiedy Biela w końcu się położyła, w końcu nie miała znów tak dużo czasu dla samej siebie. Po jakimś czasie podszedł do niej niewielki, brązowo - zielony smok, który w przeciwieństwie do reszty nie nosił uprzęży. Jego głowę zdobiło kilka kościstych wyrostków i para skierowanych do przodu rogów. Podszedł do niej trochę ostrożnie, patrząc czy wypatrzy ją już wcześniej. Pochylił łeb, lekko go przekrzywiając. Przeszedł jeszcze kilka kroków, jakby może obawiając się nieco czy nie spróbuje go zaraz odgonić.
|
|
» | Zamieszczono 07-11-2018 09:220 | |
156
PD: 895
|
PostID #50258
Chia
Możliwe i, że mężczyzna mówił z akcentem ale nie była w stanie rozpoznać jakim konkretnie, bowiem tkanina zakrywająca mu twarz była na tyle gruba, że sama nieco zniekształcała słowa. Gdyby mówił normalnie, Chia może zdołałaby ocenić skąd dokładnie pochodzi, jako, że już z niejednym posłem czy przyjezdnym proszącym (czasem niemal niezrozumiane) o uszycie nowej szaty, do czynienia miała. Jak na razie mogła jedynie ocenić, że zapewne pochodzi z europy, sądząc po kolorze oczu. Pytanie tylko - jaki interes miał ktoś z tak daleka w porywaniu jej? Konflikty w Chinach były raczej sprawami wewnętrznymi, inne kraje do tego się nie mieszały. Jakże by śmiały spróbować? W końcu nikt nie posiadał potężniejszej smoczej armii, a już na pewno nie tak wiernej. Ubiegłe lata były o tyle burzliwe, że o ile wojna tocząca się w europie nie dotknęła ich bezpośrednio, o tyle na samym dworze działo się naprawdę wiele. Najpierw był Napoleon który miał otrzymać w wyrazie uznania jajo Niebiańskiego i... jego podwładni najzwyczajniej w świecie je stracili. Wpadło w ręce angielskiego kapitana. Stąd oto wziął się William Lawrence, dla którego miała dziś stworzyć wyjściową szatę i jego towarzysz - Lung Tien Xiang którego dane jej było poznać. Rzecz jasna nie każdemu podobała się obecność tej dwójki, jako, że ze względu na inną narodowość i pierwotnie niższy status społeczny, stanowili niewygodną niektórym prawdę. Już raz przeprowadzono na nich zamach, podczas którym zginął brat obecnego cesarza. Po tym jego towarzyszka, Lung Tien Lien przysięgła Xiangowi, aka Temerairowi zemstę. I tak na okrągło. Konflikty dotyczyły rodziny cesarskiej, dziedziczenia tronu i innych rzeczy typowych dla państwa. Przy czym interwencja z zewnątrz... stanowiłaby wypowiedzenie wojny. Jej niebieskooki porywacz wspiął się za nią na grzbiet nefrytowego smoka. Gad rozłożył imponująco wielkie skrzydła i wzbił się w powietrze. Wiatr zahuczał Chii w uszach, to było znacznie mniej przyjemne niż "przejażdżka" na grzbiecie Meihuy. Przy szybkości, którą smok osiągnął, po zaledwie kilku uderzeniach skrzydeł, najzwyczajniej zakręciło jej się w głowie. Ciężko się oddychało, od przeraźliwego chłodu chwila moment zaczęły drętwieć jej ręce. Na szczęście dla niej nie lecieli jednakże długo. Pozostali zostali daleko w tyle, robiąc za dywersję. Tymczasem ona, porwana, została wyniesiona daleko za granice stolicy. W końcu nefrytowy obniżył lot, kierując się ku niewielkiemu zagajnikowi drzew. Wylądował zgrabnie między nimi, na niewielkiej polanie. Stąd już widziała schody, prowadzące do jakiejś budowli na szczycie porośniętego drzewami wzgórza. Porywacz zsiadł z grzbietu z grzbietu smoka i wyciągnął rękę by i jej pomóc. Nie obawiał się najwyraźniej, że mu ucieknie, właściwie nie miała gdzie, tak i w końcu po jego stronie był najszybszy ze smoczego gatunku.
|
|
» | Zamieszczono 07-11-2018 10:190 | |
: 0
PD: 0
|
PostID #50259
- Wszystko - odparłem z dziwnym wydźwiękiem szczęścia. To z pewnością nie zasługa alkoholu... chyba.
Uiściłem odpowiednią zapłatę i bez pytania czy ostrzeżenia dosiadłem się do stolika, przy którym siedział smutny "opowiadacz bajek". Różnica między mną, a jego poprzednimi towarzyszami była taka, że ja w jego opowiadania jak najbardziej wierzyłem. Stuknąłem butelką o stół próbując w ten sposób zwrócić jego uwagę. Racząc go alkoholem zechciałem w zamian usłyszeć jak najwięcej o gadach, które panoszyły się po okolicy. Jak wyglądają, ile ich jest, gdzie głównie grasują, o jakiej porze... Jeśli alkohol nie załatwiłby sprawy to dodatkowo mogłem go zapewnić, iż pozbędę się problemu jego jak i całej wsi.
Postaram się nie wypić za dużo... chcę dziś zabijać na trzeźwo.
|
|
» | Zamieszczono 07-11-2018 19:260 | |
156
PD: 895
|
PostID #50260
Viktor
Wystarczyło poczęstować "bajarza" napitkiem, a już by tytułował Viktora przyjacielem. Niestety nawet mimo tego nie zdołał uzyskać aż tylu informacji ilu oczekiwał. Pominąwszy całe koloryzowanie, dało się wywnioskować, że są to smoki nie pochodzące stąd. Wedle opisu wieśniaka "te dwie małe zielone cholery" czaiły się w jakimś zagajniku, albo okolicach brzegu gdzie zwykle łowiono ryby i gdy tylko zauważyły jakąś zdobycz, czekały tylko na moment nieuwagi by podkraść je ludziom. Podobno były mniejsze nawet od przeciętnego konia, za to o wielkich skrzydłach. Viktor mógł się zdziwić, jak takie coś miałoby prawo podkraść się na tle wszechobecnej bieli, jednakże nim zdążył zapytać, mężczyzna opowiadał mu z zapałem, jakoby taka gadzina i błyskawicę potrafiła prześcignąć. Z jednej strony mógł wnioskować, że ma do czynienia z młodymi smokami, chociaż coś tu nie pasowało. Nawet te najmniejsze, kurierskie smoki, bardzo szybko osiągały gabaryty przewyższające mocno wielkość zwykłych zwierząt gospodarczych. Jeżeli mężczyzna spotkał je kilkukrotnie, powinien był zauważyć, że po około tygodniu zwiększyły około dwukrotnie swoją masę. Z opowieści wynikało również, iż nie rzucały się wygłodniałe na swoją zdobycz, a zabierały ją na drugą stronę jeziora, gdzie znajdowało się gniazdo. To już kompletnie odbiegało od normy. O reszcie smoków wywiedział się tyle, co jego nowy towarzysz zdołał dojrzeć z daleka. Raczej niewielkie smoki, kurierskie bądź wagi lekkiej, o pięknych kolorach, nie pasujących zupełnie do syberyjskich smoków. Nie posiadały żadnych uprzęży, poruszały się bez kapitanów, acz ich ruchy wydawały się nazbyt precyzyjne jak na głupie zwierzaki (jak zwykło się o nich w niektórych kręgach myśleć). Dokładniejszej liczby ponadto co wiedział już z listu - zlecenia, poznać nie mógł. Viktor nie musiał wcale dużo pić, za to jego kompan bynajmniej sobie nie szczędził. Ani się spostrzegł jak już zamiast odpowiadać, zaczął nieco bełkotać historię o córce sąsiada. Skoro już Viktor skończył przesłuchanie, ten podniósł głowę trochę wyżej znad stołu i machnął mu ręką na pożegnanie. - Pszyjćcie sie se mną jesze napić kiedyss, dobsze sie rozmawiało - wydusił z siebie na pożegnanie.
|
|
» | Zamieszczono 07-11-2018 22:110 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50261
Biela była zadowolona z tego co widziała. Wprawdzie zagajnik nie był idealną kryjówką, ale sama z pewnością zdołałaby tu się ukryć gdyby miało być naprawdę gorąco. Wróciła spokojniejsza niż wcześniej. Znalazła sobie miejsce, ułożyła się i już miała położyć łeb na łapach gdy zauważyła jakiegoś mniejszego smoka.
Wydawał się nią bardzo zainteresowany. Rozejrzała się czy pozostałe smoki go widziały i jak reagowały na jego obecność, po czym wyciągnęła łeb w jego kierunku i powęszyła. Podchodził bardzo ostrożnie, wręcz nieśmiało, co nieco zwiększało pewność siebie białej smoczycy. Gdyby to miał być problem, inne smoki pewnie już by zainterweniowały. Przekrzywiła lekko głowę, wykazując własne zainteresowanie.
-Kim jesteś?
|
|
» | Zamieszczono 08-11-2018 00:130 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50262
Chia w pewnym momencie zaczęła się obawiać, że ręce jej odmarzną. Co ona bez nich zrobi? Owiały ją ciemne, ponure myśli, tak że nawet nie skupiła się na drodze, którą obrali. Może i by jej czarny scenariusz się ziścił, gdyby frunęli kilka godzin, ale podróż była o wiele krótsza.
Nie pytała o nic, pewnie i tak jej nie odpowiedzą, a niechcący sama mogłaby za dużo zdradzić. Skorzystała z pomocy mężczyzny i zsiadła z gracją, a jej wzrok spoczął na górującym nad nimi budynku.
|
|
» | Zamieszczono 12-11-2018 20:070 | |
156
PD: 895
|
PostID #50263
Biela
Pozostałe smoki nie przejmowały się tym jednym ciekawskim. Biela mogła być pewna, że już go gdzieś widziała, możliwe, że przy dołach z jedzeniem, gdzie posilały się wszystkie smoki. Przed chwilą wyraźnie odłączył się od grupy. Zatem musiał być ich towarzyszem. Teraz znów podszedł dwa kroki by cofnąć się o jeden. Powęszył jeszcze zbliżając się do niej. Na dźwięk pytania przekrzywił łeb. - Kim? Jak to kim? Smokiem, tak. Jestem Lu. Jesteś nowa, czemu nie leżysz z innymi, nie zimno ci? - wyrzucił z siebie. Nie czekając na odpowiedź rozłożył skrzydła, poznaczone złotymi plamkami. Gdzieniegdzie zdołała teraz dostrzec na jego ciele jasne, zagojone już dawno blizny po pazurach. - Biało-łuska, chcesz zapolować? Choć, poleć ze mną, ostatnio widziałem stado. Jak przyniesiemy więcej jedzenia, to ludzie rozdzielą między nas więcej skarbów. Starsza smoczyca podniosła głowę z boku jakiegoś mniejszego smoka, który tę zmianę i ukłucie chłodu powitał zirytowanym fuknięciem. - Lu, daj jej spokój, przecież widzisz, że nie chce się z nami zadawać. Niby czemu mamy się z nią dzielić skarbem, co? Jak na razie zjadła tylko co przynieśliśmy, ale tyle może bo pomogła Fierte, dlaczego jeszcze mają jej dawać nasze skarby. - To nie będą wasze skarby tylko jej jak przyniesie jedzenie - skrzydła, mimo, że wciąż siedział na ziemi, nastroszył lekko, sprawiając wrażenie większego i w bojowym nastroju. - Jak się mylisz to niech zabiorą jej z twojego skarbu a jak nie to ci odgryzę ogon i mnie popamiętasz.
|
|
» | Zamieszczono 13-11-2018 21:090 | |
156
PD: 895
|
PostID #50264
Chia
Budynek na wzgórzu wydawał się należeć do kogoś majętnego, ale o dziwo Chii żadne nazwisko nie przychodziło do głowy. Dzielił cechy zarówno typowo chińskiej architektury z bardziej europejskimi motywami. Właściwie był to cały niewielki kompleks. Wszystkie budynki posiadały charakterystyczne dachy, z podwiniętymi krańcami, na których gdzieniegdzie ustawiono, niszczejące już figury. Jednakże gdy spojrzało się w dół ujrzało się ściany podparte kolumnami i delikatnymi łukami, porośnięte częściowo bluszczem. W górę, do głównego wejścia znajdującego się za zapuszczonym podwórzem, prowadziły schody. Były niestety nazbyt wąskie by smok na nich wylądował, także teraz zapewne na Chię czekała mozolna wędrówka w górę. Mężczyzna rzucił kilka słów w nieznanym jej języku do smoka, zapewne nakazując mu zostać, bowiem nefrytowy elegancko złożył skrzydła i położył się na ziemi. Do Chii dotarło jedynie krótkie "Chodź" i porywacz zaczął się wspinać, puszczając ją przodem. Jak dotąd wyglądali że byli całkowicie sami, nie dostrzegała nawet żadnych strażników czy nikogo kto kręciłby się wokół budynku. Mężczyzna wpuścił ją do środka, jednocześnie ściągając czarną chustę, dotąd zakrywającą mu twarz. Wyraźnie widziała jego obce rysy, teraz już też zapewne potrafiłaby i z pamięci narysować jak wygląda. Skoro coś takiego zrobił, albo był wyjątkowo nieostrożny... albo możliwe, że wcale nie zamierzali jej puszczać. O ile na zewnątrz można było ocenić, że to miejsce jest zaniedbane, zapuszczone, o tyle w środku niczego zarzucić się nie dało. Podłoga czysta, wnętrze zadbane, wyposażone w najróżniejsze wygody, raczej nietypowe dla kryjówki zwykłych porywaczy. Tak jak i służąca która powitała ich w wejściu. Mężczyzna machnął tylko ręką - Zaprowadź ją, wiesz do którego pokoju. Możesz też zawołać pana Li, powiedzieć, że akcja się udała. Dopiero potem zerknął na Chię. - Nie sprawiaj kłopotów, a wszystko dobrze się skończy. Teren jest obstawiony, gdyby przyszło ci do głowy uciekać.
|
|
» | Zamieszczono 13-11-2018 21:340 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50265
Ten smok wydał jej się ciekawy, a przede wszystkim chyba jako pierwszy zrozumiał, że ona sama nie podejdzie. Nie pierwszego dnia jak tu trafiła. To po prostu za wcześnie dla kogoś przyzwyczajonego, że większość smoków próbuje ją przegonić lub zabić. Jakoś tak nabawiła się lekkiej traumy.
Biela wstała gdy Lu zaproponował polowanie, ale zanim zdążyła odpowiedzieć starsza smoczyca włączyła się do rozmowy. Słuchała ich sprzeczki patrząc to na jedno, to na drugie.
-Jeśli poprawi ci to humor, nie jestem tu po skarby.- odezwała się w końcu zwracając do jednookiej. Odsunęła się trochę od Lu i rozłożyła skrzydła dłuższe niż wydawać się mogło gdy były złożone -I nie tyle nie chcę co się boję.- i tak ją zostawiła. Na Lu zaczekała już w powietrzu, zataczając nieduże kilka nad gniazdem.
|
|
» | Zamieszczono 14-11-2018 13:330 | |
156
PD: 895
|
PostID #50266
Biela
- Nie po skarby? To ciekawe po co - parsknęła starsza smoczyca podejrzliwie. Dla znacznej części tego gatunku "skarb" stanowił priorytet ponad wszystkim innym zatem smok zarzekający się, że nie chciałby pieniędzy czy kruszcu, stanowił niepokojącą poniekąd anomalię. Skoro nie tego... To czego mógł chcieć? Poza tym w takim zimnie wszelkie lęki i niechęci szły w niepamięć jeśli smoki przebywając blisko siebie mogły zyskać choć trochę ciepła. W końcu jednakże starsza dała jej spokój i położyła łeb z powrotem na drugim smoku który najpierw lekko się wzdrygnął by zaraz mruknąć z zadowoleniem. - Boisz się? Niby czego? Dali ci przecież jeść. Nikt cię nie przegoni - powiedział Lu, również skacząc w powietrze. Ludzie nie zwrócili na nich uwagi poza kilkoma przypadkowymi spojrzeniami. Smok również zatoczył w powietrzu kilka kręgów, nim w końcu obrał właściwy kurs. To on prowadził, jako, że to on podobno posiadał informację gdzie można coś upolować. Kierował się z daleka od jeziora i wioski. Przelecieli kawałek nad zagajnikiem który niedawno znalazła Biela i stamtąd kierowali się jeszcze dalej. Znów zaczął sypać śnieg, ale nie na tyle by utrudnić im specjalnie lot. Smok, mimo, że kolorystycznie wyróżniający się na tym białym tle, wydawał się lepiej przystosowany do zimna i nie dygotał tak jak Fierte z którym leciała poprzednio. Nawet biorąc pod uwagę dialekt smoczego języka którym się posługiwał, musiał pochodzić z bliższych Bieli okolic niż reszta. Teraz kiedy lecieli pod sobą widzieli raczej otwarte przestrzenie, z co najwyżej pojedynczymi, wyrastającymi z ziemi drzewami. W którymś momencie Lu zanurkował w dół i wylądował, rozrzucając śnieg wszędzie dookoła. - Tu widziałem je ostatnio! - postąpił kilka kroków, a raczej poskakał w śniegu nim znów uderzył skrzydłami i dołączył do niej w górze - Teraz musimy lecieć do tamtych drzew. I faktycznie przed nimi Biela dostrzegła wyłaniający się zza jakiegoś wzgórza las. Nawet stąd dojrzała świeżo wydeptane, niezasypane jeszcze ślady dużego drapieżnika. Nie smoka, a kotowatego. Drzewa rosły na tyle żadko że zdołaliby między nimi wylądować i polować idąc po ziemi, bądź gdyby chcieli, atakować z góry. Uwagę smoczych powinna jednakże jeszcze zwrócić smużka dymu, majacząca się nieco dalej za drzewami.
|
|
» | Zamieszczono 14-11-2018 13:570 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50267
Bieli nie chodziło o to, że nie chce skarbu. Z początku gdy odprowadzała tu Fierte nie miała obiecane nic prócz stada i jedzenia, stąd też nie wiązała obecności tutaj z pozyskaniem czegoś. Nie pogardzi jeśli dostanie coś ciekawego, nie obrazi się jeśli na jedzeniu się skończy. A jeśli chodzi o lęki... konstrukcja tego konkretnego to coś więcej niż kilka sytuacji. To w zasadzie pierwsze jej spotkanie z nie wrogimi smokami. Zresztą nie leżała po przeciwnej stronie tej "polany" czy nawet 15 metrów tylko 3-4. Jak na jeden dzień to i tak postęp, nie?
-Kwestia przyzwyczajenia.- wyjaśniła Lu gdy ją o to spytał. Poza tym podczas drogi raczej się nie odzywała, skupiona raczej na widokach. Spróbowała rozpoznać ślady prócz tych należących do drapieżnika, który najpewniej był tu z tego samego powodu co oni. Na czarną smugę zwróciła uwagę dopiero po chwili.
-Co to za dym? Tam jest wioska?- spytała.
|
|
» | Zamieszczono 14-11-2018 20:140 | |
156
PD: 895
|
PostID #50269
Biela
Żadnych śladów, poza tymi należącymi do drapieżnika, nie dostrzegła. O dziwo, wyglądało też, że Lu właśnie o niego mogło chodzić, bo obniżył lot w stronę tropu. Na dźwięk pytania odwrócił łeb w jej stronę, jednocześnie lądując. - Nie, dlaczego pytasz? Jak ostatnio tu byłem, nie widziałem żadnych ludzi. Dalej, chodź zobaczysz. Mówię ci, ludzie ucieszą się jak przyniesiemy im ten łup, na widok tych krów zawsze krzyczą z radości. Widać, smok z polowaniem też do czynienia zbyt wiele nie miał, albo po prostu inteligencją nie grzeszył. Może też dlatego poprosił ją o pomoc. Wylądował, znów rozsypując wokół siebie białą zaspę. Powęszył trochę, ruszył tym śladem.
|
|
» | Zamieszczono 14-11-2018 20:450 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50271
-Spójrz na tamten dym. To charakterystyczne dla ludzi. Chyba, że to jakiś ogniopluj. - nie znała nazwy systematycznej, bo niby skąd. Ważne, żeby rozmówca zrozumiał o co chodzi, a „ogniopluj” powinno być wystarczająco wymowne - Tak czy inaczej lepiej uważać.- dodała jeszcze dla pewności.
-Krów? To nie wygląda jak krowy. A już na pewno nie jak całe stado.- powiedziała, wskazując pyskiem trop -Na pewno drapieżnik, chyba jakiś duży kot. Uznałabym, że idzie za tym samym, ale nie widać tu tropów po żadnym stadzie.- powęszyła, choć w locie prawdopodobnie nie da to wiele o ile w okolicy faktycznie nie ma jakiegoś sporego stada.- Jak dawno je widziałeś?
|
|
» | Zamieszczono 14-11-2018 21:500 | |
156
PD: 895
|
PostID #50272
Biela
- Nie, tu nie ma żadnych ognistych smoków. O nie, może ci ludzie też przyszli polować na moje krowy! - zniżył łeb, lekko drapiąc łapami zamarzniętą ziemię z irytacją. Zaraz dołączył do niej w powietrzu.
Biela nie wyczuła zapachu, ale spadający śnieg już pewnie dawno zdążył zakryć ślady i cokolwiek co mogłoby zostawić jakikolwiek zapach. Samo "stado" musiało znajdować się na tyle daleko, że na razie go nie dostrzegali.
- Jak nie krowy to niby co? Przecież są czarno-białe. Chodź, chodź, sama zobaczysz.
Z powroyem znalazł się w powietrzu, lecąc za tropem.
Tym co dostrzegli po jakimś czasie lotu, były dwa tygrysy, jedzące właśnie truchło jakiegoś mniejszego zwierzęcia. Jeden z nich uniósł łeb, słysząc szum smoczych skrzydeł. Lu wydał z siebie radosny ryk i zanurkował w dół.
|
|
» | Zamieszczono 15-11-2018 09:280 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50273
-Krowy zostawiają inne ślady.- powiedziała z całą pewnością gdy już do niej dołączył -To mi pasuje raczej do tygrysów lub naprawdę dużych wilków...- no i proszę, miała rację. Jednak jej towarzysz, albo faktycznie nie grzeszył zbytnio intelektem, albo nigdy nie widział krowy. Tygrysów też nie.
Nie bardzo jej się to podobało, drapieżniki chętniej i skuteczniej się bronią niż krowy. Jednak wciąż Biela jako smok była większa i silniejsza od tygrysa, a w takim miejscu się nie gardzi niczym co do jedzenia. Również nieco mniej przyjemnymi w smaku i konfrontacji drapieżnikami.
Rozejrzała się tylko czy widzi jeszcze jakieś inne przerośnięte koty, po czym zanurkowała za nim atakując drugiego tygrysa. Zamierzała swoim impetem przygwoździć go do ziemi zaciskając zęby na karku, by go złamać. Jeśli zwierz uniknął, cofnęła się i obróciła do niego, by nie zniknął jej z oczu.
|
|
» | Zamieszczono 15-11-2018 14:460 | |
156
PD: 895
|
PostID #50276
Biela
Tygrysy nie zdążyły umknąć, wyglądało również, że więcej ich tutaj nie ma, przynajmniej nie w tej chwili. Smoczyca usłyszała charakterystyczny dźwięk pękających kości i wokół tygrysa zaczęła zbierać się plama, mile pachnącej krwi, szybko jednakże wsiąkającej w śnieg. Lu po prostu spadł z góry na drugiego, z radosnym rykiem, miażdżąc mu łeb. Dla smoka właściwie nie miało znaczenia co to za zwierze, naturalnym było i nawet nazywanie wszystkiego krową. Albo po prosto jedzeniem. Ludzi odruchowo traktowali inaczej, jako, że były to jednak istoty myślące, jak i one. Ale w większości ni niedźwiedź ni tygrys nie stanowił dla smoka, nawet małego, zagrożenia. Właściwie jedynymi zwierzętami które swoją grozą mogły równać się smokom, a zarazem nie grzeszyły chociażby taką odrobiną inteligencji jak one, były, pokrewne im węże morskie, zmora wszystkich żeglarzy. Dwa dorosłe tygrysy stanowiły niezły łup, a - czego raczej nie byli świadomi - byłby jeszcze lepszy, gdyby postarali się, skacząc na nie w ataku, nie pokaleczyć futer pazurami. Nim jednak zabrali się za jedzenie czy też zabranie łupu na powrót do obozu, rozległ się charakterystyczny dźwięk odbezpieczanej broni. Wiatr na chwilę zmienił kierunek by do nosa Bieli dotarł zapach ludzi. Stała tam dwójka, ukryta pośród drzew, przyglądając się parze smoków, nie wiedząc jak zareagować. Lu natychmiast złapał swoją ofiarę w szpony i wzbił się w powietrze zamierzając uciec.
|
|
» | Zamieszczono 16-11-2018 07:510 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50277
Cóż, Biela miała dopiero rok, może z hakiem i pamiętała czasy gdy była mniejsza. Wtedy to za jakim zwierzem szła miało znaczenie i z tego czasu zostało u niej rozróżnianie tropów czy gatunków w ogóle. Teraz ma to znaczenie tylko ze względu na preferencje.
Szybko poszło z tymi tygrysami, dla smoków to prosta robota. Zaraz usłyszała znajomy dźwięk. Często go słyszała w dawnych czasach gdy podkradała się do ludzkich siedzib. Dopóki nie osiągnęła pewnych gabarytów wielu próbowało odgonić ją na własną rękę. Kliknięcie nie bolało. Gorzej z tym co przychodziło później. Jednak ci ludzie chyba nie chcieli ich prowokować. Wzrok smoczycy zatrzymał się na nich tylko na chwilę jakby z wyrazu ich twarzy próbowała wyczytać co zrobią, po czym wzięła swoją zdobycz i poleciała za Lu.
|
|
» | Zamieszczono 16-11-2018 16:510 | |
156
PD: 895
|
PostID #50278
Biela
Strzał nie padł, ale i przy okazji nie mieli okazji dowiedzieć się co ludzie robili w takim miejscu. Smoki szybko orzekecialy z powrotem nad lasem, Lu prowadził ja z powrotem do obozowiska. W którymś momencie zdobycz wymknęła mu się że skostniałych lap, więc zanuezanur w dół, chwytajac ponownie upolowanego tygrysa. Z drugiej strony Bielą nie mogła nie podziwiać techniki lotu którą smok zaprezentował. Poruszal się w powietrzu, nawet jeśli nie szybko to dosyć elegancko i zwinnie. Mogła zastanawiać się czy nie upuscil zdobyczy specjalnie by zaimponować jej chwilę później manewr w powietrzu. Z daleka dojrzeli w końcu jezioro i znajome namioty.
|
|
» | Zamieszczono 21-11-2018 14:390 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50279
Kobieta na razie była ostrożna, nie chciała podpaść porywaczom. Mimo że otoczenie było miłe a mężczyzna po zdjęciu maski nie wydawał się już taki straszny, to jednak wciąż miała w pamięci leżące przed nią ciało i powtarzała sobie raz po raz w myślach: to nie są dobrzy ludzie. Planowała różne drogi ucieczki albo wyobrażała sobie jak z pogardą odmawia współpracy z takimi okrutnikami, ale… Czy starczy jej odwagi?
Posłała mężczyźnie chłodne spojrzenie i udała się za służką do pokoju.
|
|
» | Zamieszczono 21-11-2018 16:120 | |
: 0
PD: 1
|
PostID #50280
Biela leciała za Lu, ale oglądała się czasem. Póki miała zdobycz zamierzała ją odnieść, ale potem z wolnymi łapami może sprawdzi co to byli za ludzie. Podejrzewała po prostu jakiś myśliwych, ale popatrzeć nie zaszkodzi.
Zwróciła uwagę na lot towarzysza, zwłaszcza gdy zanurkował. Była w tym jakąś gracja i smoczyca zastanawiała się czy sama tak potrafi, ale przecież nie będzie w tym celu upuszczać tygrysa. ona sama lata w porządku. Poprawnie, można nawet rzec, że umiejętnie, ale jednak nie tak sprawnie jak Lu. Kwestia doświadczenia? Rasy? Kto tam wie. Może by ją nauczył gdyby poprosiła. Trzeba to sobie zagotować gdzieś w wewnętrznym kalendarzu.
|
|
» | Zamieszczono 21-11-2018 20:150 |
Strona 3 z 4 | [ Wszystkie wpisy: 65 ] | Poprzednia 1, 2, 3, 4, Następna |