Strona 150 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 149, 150, 151, ... 217, 218, 219, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 11.06.2018 |
Narracja |
22:09:26
[Al] Peter również zniknął. |
Alexandre |
22:13:54
Alexandre schował miecz. Spojrzał na monitor. |
Narracja |
22:16:18
[Al] Ekran był ciemny jakby nikt nigdy go nie tykał. |
Rose |
22:17:42
Rose - Cóż. Lepsze to niż nic... Raczej się przejdę więc dzięki za pomoc! - rzuciła w końcu, mapa jednak się przyda, więc sięgnęła po nią, by szybko obadać swój cel podróży. |
Alexandre |
22:20:30
Alexandre wyszedł z laboratorium i się rozejrzał. - Ika! Felix! Wilczy Przyjacielu! Peter! |
Narracja |
22:23:58
[Al] Odpowiedziało mu milczenie. Był sam. |
Alexandre |
22:30:00
Alexandre - To chore.. - wampir przysiadł i zanotował wszystko w dzienniku, po czym ruszył dalej korytarzem. |
Narracja |
22:36:10
[Al] Dosłyszał za sobą kroki i znajomy głos - Panie Alexandre! - Obok niego zatrzymała się Ika, z trudem łapiąc oddech. Czyli jednak go usłyszeli. |
Alexandre |
22:38:50
Alexandre - Ika? Jesteś cała? Wszystko w porządku? Co tu się do cholery wyprawia.. |
Ika |
22:41:10
Ika - Nie wiem - uspokoiła się nieco po biegu - Tn-nic mi nie jest, ale... Zgubiłam Felixa - dokończyła podłamana |
Rose |
22:42:53
Rose odczytywała dane z mapy, przy tym starając się rozplanować podróż... Zdecydowanie bliżej było do Syrthio, więc naturalnie powinna najpierw tam ruszyć, najwyżej się wróci... A czy coś powinna wziąć ze sobą? Chyba nie. Upolować upoluję, a wodę też raczej znajdzie po drodze. Możliwe, że minie trochę wsi. Gdy tylko się zorientowała klasnęła w dłonie, teraz jedynie przygotować ekwipunek i może ruszać. |
Alexandre |
22:43:15
Alexandre - Wilczy Przyjaciel Was powiadomił? Jak to zgubiłaś? |
Ika |
22:45:22
Ika - Nie, myślałam, że poszedł z tobą! A my z Felixem znaleźliśmy dziwną wiadomość... chcieliśmy wrócić do sterowca, ale, gdzieś mi zniknął.. |
Alexandre |
22:48:29
Alexandre - Poszedł, ale się rozłączyliśmy. Miał Was powiadomić o tym, że znalazłem człowieka. Ojca Felixa.. Nie pytaj. Dla mnie to zbyt ciężkie do zrozumienia. Pokazał mi inny sterowiec i.. Felixa. - wampir starał się wyczuć jakieś żyjące istoty w pobliżu. - Dziwną wiadomość? |
Rose |
22:49:11
Rose nie czekając już na cokolwiek opuściła ratusz, a następnie zdjęła plecak i wyjęła trochę swojego ekwipunku "bojowego", czyli pas z zasobnikami i dwie kabury, które szybko założyła. Oraz jeszcze szalik wokół gardła, który powinien zamortyzować ewentualne ataki w tym kierunku. Na szczęście było tego mało do założenia, więc ruszyła przed siebie. - W końcu przy-go-da! - rzuciła do siebie uradowana. |
Ika |
22:49:51
Ika - Że powinniśmy opuścić to miejsce. |
Alexandre |
22:55:46
Alexandre - Wy możecie je opuścić. Ja tu zostanę, Ika. Dowiem się wszystkie i wrócę do Was. To nie jest miejsce dla Was. Martwię się. |
Ika |
23:00:01
Ika - T-tak... ale nie wiem gdzie Felix jest.. |
Alexandre |
23:01:09
Alexandre - Poszukamy wyjścia. Chodź.- wampir próbował wrócić tak jak przyszli. |
Rosie |
23:08:42
Rosie -Ale to wielkie-mruknęła cicho patrząc na miasto. "To pewnie tu jest mój brat. Znajdę go i o wszystko zapytam". Postawiła sobie cel. Wiedziała że jej stwórczyni nie żyje. Może zobaczy jakieś ślady walki? Może nawet ją? A może, na co liczyła najbardziej, znajdzie rodaka. |
Data | 13.06.2018 |
Narracja |
22:34:24
[Rose] Jeśli planowała zacząć od wyjścia poza granice miasta, cóż - mogła się zdziwić. I to mocno. Kiedy wyszła poza obręb budynków, wokół niej roztaczał się doprawdy interesujący widok. Ziemia urywała się ni z tego ni z owego pareset metrów przed nią. Na krawędzi wybudowano budynki na podobieństwo szop, ewentualnie zacumowane były najdziwniejsze latające statki. Dalej, gdzie na krawędzi było pusto, znajdowała się wbita, metalowa barierka. Za krawędzią, wokół miasra dostrzegała rozpościerający się szeroko las. Jednakże by zejść na dół, musiałaby zeskoczyć z kilkuset metrów. |
Narracja |
22:37:45
[Al] Wyszli na zewnątrz i znaleźli się przy sterowcu. Ale ani Felixa widać nie było, ani Alexandre go nie wyczuł. |
Narracja |
22:45:50
|
Rosie |
22:49:57
Rosie Na rynku jest głośno, gwarno |
Rose |
22:50:38
Rose mrugnęła... I kolejny raz, i kolejny... - Hę?! Czemu nikt mnie o tym nie poinformował?! Jak to jest możliwe?! - mówiła do siebie, będąc wyraźnie zaskoczona widokiem. Wraz ze swoją kontrolą krwi czuła się conajmniej normalna tutaj. A najlepsze jest to, że musi najwyraźniej skorzystać z tych "statków". Dawno nie czuła się tak oszukana i skołowana w jednym, jeszcze przez chwilę stała patrząc na to co ma przed sobą i zwróciła się w kierunku szopy, obok której był zacumowany jakiś najmniejszty statek z tych wszystkich. Im mniejszy tym tańszy, prawda? A przynajmniej tak jej sie wydawało. |
Rosie |
22:58:10
Rosie Na rynku jest głośno i gwarno. Jest tam też wielu zabieganych gigantów, które mogłyby ją omyłkowo nadepnąć. Postanowiła więc wylądować w pewnej odległości od centrum przy restauracjach. To dobre miejsce żeby poprosić kogoś o pomoc. |
Narracja |
23:04:41
[Rosie] Dzisiaj było spokojnie , na ulicach wcale niewielu przechodniów. Jej skrzydlaty wierzchowiec wyglądał na nieco zmęczonego. |
Narracja |
23:08:42
[Rose] Przed statkiem ustawiona była jakaś beczka, odwrócone skrzynki na których przysiadły kolejne dwa z tych dziwnych stworzeń zamieszkujących miasto. Jeden przypominał po trochu szczura, ubrany w obszarpany płaszcz, na głowie nałożone lotnicze gogle. Drugi zaś swoje korzenie znajdował bardziej u owadów. Czteroręki, porośnięty chitynowym pancerzem, czterooki. Odziany nieco bardziej elegancko. Oboje grali w karty, ale zaraz zwrócili uwagę na zbliżającą się do nich dziewczynę. |
Rose |
23:16:53
Rose uśmiechnęła się widząc kolejne hybrydy, szczurek i robaczek! Coraz bardziej jej się tu podoba! Byli zajęci ale zerknęli na nią, to dobrze świadczy... Nieco poprawiła szal a następnie zatrzymała się w odległości około 4 metrów od nich. - Dobry! - pomachała radośnie, szybko przestając chcąc przejść do sedna. - Czy ten stateczek bierze na pokład pasażerów, czy to taki bardziej dla dwojga, he? - zapytała pozwalając sobie na żarcik, odnosząc się rzecz jasną z tą dwójką do swoich rozmów. Szczerze, przewidywała, że zostanie zaraz przegoniona ale to nie oznaczało, że sobie pójdzie. |
"Szczurek" |
23:27:33
"Szczurek" łypnął na nią z zainteresowaniem czegóż takie dziewczątko może chcieć - A bierze pasażerów. - odpowiedział, bez żadnego wyptywania "a dlaczego to" "a nie zgubiłaś się" etc. |
Rose |
23:31:24
Rose - A! To świetnie się składa wiesz. Potrzebuję podwózki do Syrthio! - rzuciła od razu stwierdzjąc w myślach, że w obecnej sytuacji opłaca jej się bardziej całą drogę przelecieć, niżeli iść z buta. A na razie ogranicza się do rzeczowych informacji. |
"Szczurek" |
23:38:27
"Szczurek" - A pieniądze masz? - spytał nieco podejrzliwie |
Rose |
23:41:36
Rose uśmiechnęłą się jeszcze szerzej, gdy usłyszała o pieniądzach. - A kto by nie miał Panie Szczurku? - zaśmiała się, jedynie potrząsając kieszenią, by można było słyszeć jak monety obijają się o siebie. - Jaką proponujesz cenę, he? - dodała opierając ręke o swój zasobnik z ekwipunkiem. |
"Szczurek" |
23:47:45
"Szczurek" - Do Syrthio, co? To będzie z dwadzieścia siedem k'elehi. |
Data | 14.06.2018 |
Rosie |
14:59:00
Rosie Poklepała wolnym źdźbłem wierzchowca po grzbiecie i skierowała go na wolny skrawek ziemi. Mógł lądować. |
Narracja |
16:34:46
[Rosie] Ptak z ulgą wręcz wylądaował na ziemi, składając skrzydła. |
Rosie |
16:40:18
Rosie Klepnęła go jeszcze raz i zeskoczyła z niego. Poszukała kogoś ktp |
Rosie |
16:40:40
Rosie Kto wyglądał na wolnego. |
Narracja |
16:42:37
Każdy w Syrthio miał akurat jakieś zajęcie. A przynajmniej na to wyglądało. Życie nie było łatwe kiedy jest się kilkunastocentymetrową istotką. |
Rosie |
16:45:23
Rosie Poszła więc trzymając się blisko ścian do jakiejś restauracji czy innej jadłodajni. Giganci w takich miejscach na ogół siedzą i łatwiej zwrócić na siebie ich uwagę. |
Narracja |
16:49:51
Problemem było po pierwsze dojrzenie przez okno czy ktoś siedzi w środku - ze względu na wzrost, jak i dostanie się w jakikolwiek sposób do środka. |
Rosie |
20:22:00
Rosie Tego rodzaju budynki miały to do siebie że giganci do nich wchodzą i wychodzą. Zaczekała więc cierpliwie przy któryś drzwiach aby zabrać się z kimś do środka. |
Rose |
21:31:00
Rose przez chwilę rozmyślała nad propozycją, uśmiech został zastąpiony przez grymas niezadowolenia... Jednak umysł doszedł do bardzo prawidłowego wniosku, zapłaci teraz a potem odbierze! - Niechaj będzie! - rzuciła, choć mniej podekscytowanym tonem, wyciągając odpowiednią ilość monet i robiąc kilka kroków do przodu, by móc je przekazać. |
Narracja |
21:49:39
[Rosie] Giganci kilka razy wchodzili i wychodzili, a drzwi zatrzaskiwały jej się przed źdźbłami. |
"Szczurek" |
21:50:09
"Szczurek" wyciągnął po nie łapę, przeliczył kwotę. |
Rose |
21:51:26
Rose - Zgadza się, nie? - zapytała dla upewnienia, skupiając wzrok na robaczym koledze. |
"Szczurek" |
21:52:40
"Szczurek" - tak - gestem wskazał jej na pojazd - zapraszam zatem do środka. |
Rose |
21:55:47
Rose - Yay! - rzuciła podekscytowana, rzucając na bok niezadowolenie ze względu, jej zdaniem, chamską cenę. Energicznie ruszyła w kierunku wejścia na pojazd. |
Narracja |
21:59:04
[Rose] Wewnątrz było ciasno, ale nawet z pilotem i nawigatorem znalazłoby się miejsce jeszcze dla jednej osoby. Odpalenie wszelkich systemów nie zajęło im długo, zaś pojazd przy wtórze wstrząsów zaczął wznosić się w powietrze. Z wysokości mogła podziwiać całe miasto, zbudowane na... skorupie kolosalnego żółwia. |
Rose |
22:01:25
Rose rozejrzała się po niespecjalnie dużym stateczku, zastanawiała się czy ktoś oprócz niej się jeszcze tu zmieści ale takiej sytuacji nie ma, więc po co o niej rozmawiać? Za to jej wzrok spoczął na mieście i... Żółwiu? - Hę? Żółw? - mruknęła nie ukrywając zaskoczenia... Poczuła się w jakieś bajce dla dzieci i to tak bardzo. I przy tym chyba faktycznie statki to jedyny możliwy transport. |
"Szczurek" |
22:10:32
"Szczurek" odwrócił się do niej - O Coś pytałaś? |
Rose |
22:16:53
Rose - Tylko komuntuje fakt, że w tej śmiesznej krainie, miasto jest na plecach żółwia! - rzuciła od niechcenia dalej nie mogąc się nadziwić. |
Data | 15.06.2018 |
Rosie |
09:18:43
Rosie W końcu spróbowała zawołać kogoś aby przytrzymał jej drzwi. |
Leif |
19:23:57
Leif - Więc, chcesz powiedzieć, że nie pochodzisz z tego świata? |
Kethuir |
19:32:06
Kethuir - Tak jest. W rzeczy samej. |
Leif |
19:34:19
Leif - Zapisujesz to, tak - zerknął na niego podejrzliwie, a statek na chwilę niebezpiecznie się przechylił. |
Kethuir |
19:40:18
Kethuir zaczął coś pisać. |
Leif |
19:42:05
Leif zatem wyrównał lot. Ziemia umykała szybko pod nimi. Żaden z kościanych stworów nekromanty nie był w stanie osiągnąć takic prędkości. |
Narracja |
20:02:07
[Kethir] Minął cały dzień nim dolecieli na miejsce. A trzeba przyznać, maszyna poruszała się z niezłą prędkością. Przed sobą ujrzeli zarys górskich szczytów. |
"Szczurek |
20:05:50
"Szczurek " - Nie wiem, co tak cię dziwi. Jak połowa świata to ocean pełen morskich potworó, gdzieś mieszkać trzeba. |
Rose |
20:11:26
Rose spojrzała na Pana Szczurka, cóż... To była na swój sposób interesująca odpowiedź. - Skoro tak mówisz! A tak swoją drogą, na ile pieniędzy mnie okantowałeś? To niemożliwe, aby lot był taki drogi! - dodała zmieniając szybko temat, nie znała się na tutejszej ekonomii, ale jak każda szanująca się osoba musi stwierdzić, że ceny są niesprawiedliwe. - Uprzedzając. Tylko pytam i nie wyjdę skoro tak bardzo mi się to nie podoba. - dodała po chwili, spodziewając się tego typu odpowiedzi. |
"Szczurek" |
20:15:11
"Szczurek" - Uczciwa cena za taką trasę ciężko o lepszą - powiedział z irytacją, jako, że cóż, ubodła go posądzając o oszustwo które nawet nie przemknęło mu przez myśl. |
Kethuir |
20:19:21
Kethuir - To te góry? - Podszedł do okna. |
Leif |
20:20:21
Leif - Tak, no innych takich na świecie nie uraczysz. Teraz będzie trudno. |
Rose |
20:20:36
Rose - Każdy tak mówi Panie Szczurku. - westchnęła, choć odpowiedź odsunęła nieco na bok plan o odzyskaniu "ukradzionych" pieniędzy metodą bezpośrednią i niezbyt miłą dla nich. - Potem obczaję cenniki w tym świecie. - dodała po chwili wracając do obserwowania krajobrazu. |
Narracja |
20:23:35
[Rose] Pod nimi widać było głównie ogromne powierzchnie lasów, rozciągających się na tej części lądu. Po godzinie czy dwu, w oddali mignęła niebieska wstęga rzeki oraz uczepione jej miasta. Z góry wyglądało jakby ktoś celowo ustawił budynki na kształt słońca, ulice rozchodziły się promieniście od centrum w postaci rynku. |
Rose |
20:26:13
Rose milczała jedynie przypatrując się krajobrazowi, a przy tym czując lekkie zmęczenie. Chętnie, by się przespała ale znając swoje szczęście, po 20 minutach będzie musiała się obudzić bo jest na miejscu. Ale jedno musiała przyznać, pomysł na "promieniste" miasto był ciekawy. Może nie tak ładny jak chaotyczne uliczki, ale wciąż nieźle. |
Kethuir |
20:27:05
Kethuir - Dlaczego? Mogę jakoś pomóc? |
Narracja |
20:28:34
[Rose] Powoli kierowali się ku lądowisku położonemu po jednej stronie miasta. Znajdowały się tam inne, równie interesujące maszyny. |
Leif |
20:29:25
Leif - Jeszcze trochę i zderzymy się z silnymi wiatrami, które utrudniają dostęp do centrum, o ile nie chce się tam dostać rozbijając o skały. |
Rose |
20:31:35
Rose widząc, że jest blisko wyprostowała się, chcąc strzelić sobie palcami oraz kalkiem, a przy tym przyjemnie się rozciągnąć... Gdy tylko to zrobiła, jej oczy skakały między lądowiskiem a załogą, a jej ręka zbliżyła się kieszeni bluzy, szybko się tam chowając... Nie była pewna jeszcze, czy odzyskać swoje pieniądze czy może dać im spokój... Z jednej strony dużo nie miała, z drugiej podobno jej nie okantowano. |
Kethuir |
20:32:01
Kethuir - Czuję się bezsilny w obecnej sytuacji. Przykro mi. |
Narracja |
20:35:08
[Rose] Oboje skupieni byli na lądowaniu. Nie zwrócili na nia uwagi. |
Leif |
20:35:29
Leif - Podobno miałeś pomóc! |
Rose |
20:40:55
Rose zacisnęła rękę na rękojeści nowokupionego noża, jednak jeszcze go nie wyjmowała. Chciała się upewnić jednej rzeczy, na wszelki wypadek schowała drugą dłoń w drugiej kieszeni, aby nie było podejrzeń. - A jest w tym świecie jakaś kontrola odlotów i przylotów? Bo na logike powinny być w tym śmiesznym świecie! Nie? Bo jak będą sprawdzali dokumenty czy coś, to będzie kaplica! - rzuciła z pytaniem i przy tym opinią, podchodząc, by przyjrzeć się wskaźnikom i urządzeniom, które obsługiwali. |
Kethuir |
20:51:16
Kethuir - Walka z wiatrem to nie moja domena. |
Mistrz Gry |
20:52:26
PatrickLavender rzuca kością: (Co się stanie?) 1. Robotnic jest zbyt dużo by pozwolić jej na to działanie1k100(m0%) = 92 2. Poparzy się1k100(m0%) = 90 3. Uda jej się1k100(m0%) = 73 [Wynik: Robotnic jest zbyt dużo by pozwolić jej na to działanie] |
"Szczurek" |
21:14:04
"Szczurek" odwrócił się do niej - Może ty powinnaś najpierw dowiedzieć się gdzie idziesz i po co zamiast teraz zadawać głupie pytania? |
Leif |
21:14:20
Leif - No to już po nas... |
Rose |
21:16:21
Rose miała na swojej twarzy swój krokodyli uśmiech i spojrzała na Szczurka, gdy ten powiedział to co powiedział. - A może Ty powinieneś być odrobinę grzeczniejszy do cudzoziemców, a nie zachowywać się jakby tu każdy powienien znać wszystko, he? Zaczynanie od Siebie to dobry początek. - odpyskowała szybko, czerpiąc z tego przy okazji przyjemność. |
Narracja |
21:17:51
"Szczurek" pokazał ostre kiełki w paskudnym grymasie. |
Kethuir |
21:18:23
Kethuir - Ja przeżyję. |
Rose |
21:19:11
Rose - No to mam przeliterować pytanie, czy może jednak usłysze odpowiedź, he? - dodała z nieschodzącym uśmiechem, niewiele sobie robiąc z grymasu i kiełków. |
Rosie |
21:22:45
Rosie Dalej niestrudzenie wołała i machała źdźbłami aby ktokolwiek przytrzymał jej drzwi. |
Leif |
21:23:59
Leif - O, co to to nie. Lądujemy. |
Kethuir |
21:24:58
Kethuir - Da się przejść góry pieszo? |
Narracja |
21:25:19
[Rose] Pokład statku delikatnie się zatrząsł, gdy opadli na ziemię. Drzwi kokpitu otworzyły się, ukazując zatłoczoną ulicę. |
Mistrz Gry |
21:28:16
Wilcza rzuca kością: (Ktoś Rosie zauważy?) 1.1k100(m0%) = 7 2.1k100(m0%) = 25 3.1k100(m0%) = 5 [Wynik:NIE] |
Narracja |
21:28:45
[Rosie] Miała wyjątkowo zły dzień. Ilekroć by wymachwiała źdźbłami, nikt jej z góry nie widział. |
Leif |
21:29:09
Leif - Nikomu jeszcze się nie udało. |
Rose |
21:31:26
Rose obróciła widząc, że jest na miejscu. Chyba zmarnowała okazje... - Mogłeś od razu powiedzieć, że nie. Nie było potrzeby robić scenek! - rzuciła radośnie, starając się zwrócić uwagę, który przycisk naciśnięto do otworzenia drzwi. - Tylko zobaczę, czy na pewno wszystko mam... - mruknęła, nie chcąc być wykopaną za drzwi. |
"Szczurek" |
21:32:41
"Szczurek" zmierzył ją zimnym spojrzeniem, jako, że niejednokrotnie go znieważyła. Po jego owadzim przyjacielu ciężko było stwierdzić jak to właściwie jest. |
Rosie |
21:34:28
Rosie Zwiesiła źdźbła... po namyśle stwierdziła że gardła krzykiem sobie nie zedrze. W sumie ciężko jest uszkodzić sobie coś czego się nie ma. Spróbowała kogoś zawołać, a nóż ktoś usłyszy. |
Kethuir |
21:35:28
Kethuir - Dobrze ląduj. Sam przekroczę góry. |
Mistrz Gry |
21:36:31
Wilcza rzuca kością: (Usłyszy?) 1.1k100(m0%) = 35 2.1k100(m0%) = 81 3.1k100(m0%) = 85 [Wynik:NIE] |
Rose |
21:36:50
Rose w odpowiedzi na "niemiłe spojrzenie" jedynie jeszcze bardziej się uśmiechnęła, częściowo prowokacyjnie. - Ooooj! No weź! Jeszcze nie powiedziałam nic złego, naprawdę! Nie ma potrzeby myśleć jakby tu mnie zamordować! - rzuciła, będąc już lekko zirytowaną, że nie dostrzega tego przeklętego guzika... Jakim cudem nie zauważyła stojąc nad nimi? Najwidoczniej nici będzie z "rozruszania mięśni". |
Narracja |
21:36:57
[Rosie] Cóż, żec, niestety była nadal bardzo niegrzecznie ignorowana. |
Leif |
21:37:32
Leif zatem obniżył lot, lądując na zboczu jednej z większych gór. |
Kethuir |
21:37:49
Kethuir - Wypatruj jakiś jaskiń. |
"Szczurek |
21:38:19
"Szczurek " - Naucz się lepiej trzymać język za zębami. |
Strona 150 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 149, 150, 151, ... 217, 218, 219, Następna |