[ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... 160, 161, 162, ... 217, 218, 219,   Następna  

Autor Wiadomość
Data 22.06.2018
Kethuir
23:52:23 Kethuir - Skoro ona jest czasem to nie powinna zadawać tak durnych pytań.
Narracja
23:54:33 img Mechanizm zacisnął na chwilę rękę w pięść. Zaczęła pisać jeszcze raz " Do kiedy chcecie się udać?"
Narracja
23:56:22 img [Rose] Pocisk za sprawą jej zdolności wypadł z rany. Ale i tak dla ułatwienia zapewne przydałby jej się bandaż.
Alexandre
23:57:01 Alexandre po odczytaniu napisu aż wmurowało, jednak nadal nie puszczał Iki.
Kitta
23:58:04 Kitta upewniwszy się, że ogień nie zgaśnie, wycofała się znów między drzewa i ruszyła w stronę większego zagęszczenia domów.
Felix
23:58:18 Felix poczuł jak opada mu szczęka... Czyżby on mógł... Nie. To przecież absurd... Ale skoro przed nim stoi samo ucieleśnienie czasu? On musi... Po prostu musi - 1772! Krzyknął. Proszę!
Kethuir
23:58:40 Kethuir - Felix?! Co?! - odwrócił się i spojrzał gniewnie na chłopca.
Rose
23:59:51 Rose z ulgą zobaczyła, że krew już się nie sączy jak szalona, potem to opatrzy wpierw, tylko pokaże co o czymś takim myśli. Musiała jakimś sposobem doprowadzić do walki w zwarciu... I aby to zrealizować postanowiła się ruszyć, tym razem wykorzystując każde drzewo po drodze jako osłonę, tak aby zbliżyć się do łódki jak najbliżej sie da. A jak się nie da... To postara się przybliżyć na dobrą pozycje strzelecką.
Data 23.06.2018
Felix
00:01:03 Felix - 01.03.1772! - powtórzył.
Narracja
00:02:24 img Kolejne pytanie zawisło w powietrzu "Znowu?"
Felix
00:03:15 Felix - J-jak to... znowu? Ale ja nigdy... - coś mu zaświtało...
Narracja
00:05:20 img " Zawsze prosisz o to samo "
Felix
00:05:23 Felix - Czyli... nie mogę ich ocalić tak? Bo gdybym mógł to... oni by tu byli... Nie. Nie byłoby mnie teraz tutaj. Byłbym z nimi.
Narracja
00:06:28 img Teraz mechanizm wskazał na Alexandre.
Narracja
00:06:44 img Kethuir i Felix spojrzeli na wampira.
Narracja
00:07:30 img Wampir miał na ramieniu wijącą i wyrywającą się Ikę. Ciężko mu było cokolwiek zrobić.
Kitta
00:07:33 Kitta rozejrzała się i podkradła do kolejnej ofiary, znów rozpalając ogień. Jeżeli znalazła gdzieś grube gałęzie lub nieduże belki, to chętnie je wykorzystała, by rozprzestrzenić ogień na inne budynki.
Alexandre
00:08:17 Alexandre - Są inne sposoby by dowiedzieć się o swojej przeszłość. Nie mam zamiaru prosić o cokolwiek.
Narracja
00:08:46 img "Pokaż mu jego dziennik"
Felix
00:08:51 Felix - Niby jakie sposoby?
Felix
00:09:22 Felix spojrzał wymownie na Aleksandre - Dziennik? Mój dziennik?
Narracja
00:10:07 img Ogień rozprzestrzeniał się dalej i dalej. Dało się słyszeć przerażone wrzaski tych co ukryli się w domach.
Alexandre
00:11:27 Alexandre - Ika go miała ostatnim razem.
Kitta
00:11:37 Kitta pomyślała, że pewnie się zabarykadowali, co teraz może okazać się ich zgubą.
Yarn
00:12:17 Yarn - Chodź Kitta, już dość.
Felix
00:13:04 Felix - Ale skad go macie? Ukradliście mi go?! - zaczął się wkurzać.
Alexandre
00:15:29 Alexandre westchnął. - Pamiętasz jak zemdlałeś na widok martwego ciała? Te martwe ciało to byłeś Ty z innego czasu. A teraz się pośpiesz i Ją ogłusz czy coś.
Felix
00:17:02 Felix - Co ty chrzanisz... To znaczy tak wiem domyśliłem się jak odzyskałem przytomność ale... czemu mi nic nie powiedzieliście? O dzienniku? Zaraz zaraz... Spotkałeś tutaj mojego ojca prawda? - jego głos na końcu wydawał się lekko stłumiony.
Alexandre
00:18:24 Alexandre - Felix. Czas nas goni. - ton głosu wampira był poważny.
Felix
00:20:09 Felix - Nie goni! Stoi tu. W miejscu - pokazał na robota - Odpowiedz mi. Spotkałeś mojego ojca prawda? Tutaj. Masz również mój dziennik z przyszłości.
Alexandre
00:23:27 Alexandre - Tak, ale był z innego czasu. Tam samo jak spotkałem postarzałego siebie. Ika go ma, także jeśli coś chcesz się dowiedzieć więcej, musisz go od Niej wziąć. A Ty nie spotkałeś tu kogoś ?
Kitta
00:24:35 Kitta wycofała się znów do drzew, jednak zatrzymała się, by choć przez chwilę pooglądać swoje dzieło. - Dobrze, że tu nie ma Tashy, nie chciałaby tego widzieć. Pragnienie zemsty a jej realizacja to dwie różne rzeczy. Dwie różne emocje. Dwie różne osoby. To jak pokusa, gdy po którą sięgniesz, zmienia cię już na zawsze.
Felix
00:26:04 Felix - Nie - skłamał - Ja chcę po - upadł i stracił przytomność po tym jak Kethuir położył dłoń na jego głowie i mruknął coś pod nosem.
Kethuir
00:27:04 Kethuir - Mam dość tego dzieciaka - spojrzał na maszynę - Chcemy wrócić do swoich czasów. Spojrzał na Aleksandre - podaj datę.
Narracja
00:28:20 img "Jesteście."
Alexandre
00:29:11 Alexandre - Jeśli zaczniemy iść tak samo jak przyszliśmy, to nie spotkają Nas kolejne niespodzianki?
Rose
00:31:49 Rose stwierdziła, że to odpowiedni czas, by spróbować użyć ponownie macki z krwi... Zostanie osłabiona w czasie jej używania, to fakt, ale w zamian odpowie pięknym za nadobne... Jak pomyślała, tak rozpoczęła realizacje swojego planu. Krew, która jeszcze przed chwilą była przyklejona do ręki niczym nowa skóra, zaczęła formować się w ostro-zakończoną mackę, a sama wyjrzała nieco zza drzewo, tak by móc nakierować swoją broń w odpowiedni sposób... Zrobiła to będąc przyklejona brzuchem do drzewa, a następnie macka zaczęła się wydłużać zasilana coraz większą ilością płynu i lecąc na łódkę... Po to, by ją przebić.
Mika
00:32:43 Mika - Czyli jak idziesz spac, to rośnie ogród?-
Wilk-
00:33:23 Wilk- Tak
Mika
00:41:22 Mika - To musi być bardzo piękne. A jak zasniemy razem, to bęe miała kołderkę z kwiatków?-
Wilk
16:04:09 Wilk 'Chyba i tak.'
Narracja
22:52:21 img Krew momentalnie uderzyła w łódkę, robiąc dziurę w jej kadłubie. Nie mieli jak tego zablokować, ale... szybko zauważyli wodę która się pojawiła wewnątrz. Dziura nie była na tyle wielka by nie dało się jej zapchać kawałkiem szmaty, zaraza się poruszyli, by naprawić zniszczenie. Kolejny strzał padł obok Rose.
Rose
22:55:47 Rose krew posłusznie zaczęła wracać do swojej właścicielki, pozwalając sobie potem na uformowanie swego rodzaju małej tarczy, która miała chronić punkty witalne... A biorąc pod uwagę, że jest szansa na moment przeładowania u nich, to była dobra okazja na ponowienie próby rzutu nożem. Tym razem starając się przy tym przejść do kolejnych drzew.
Narracja
22:57:16 img Rzeka zdążyła ich ponieść spory kawałek dalej, a teren stawał się coraz bardziej nieprzyjazny. Ziemia stawała się dalej bardziej grząska, brzeg porastały krzaki.
Rose
22:59:21 Rose zauważyła, że tyle z przyjemnej defensywy. Pozostało zdać się na tarczę oraz własny wzrost, nie śpieszyło jej się a grunt nie napawał optymizmem, więc powoli ruszyła przed siebie przy tym schylając się, by nie dostać kuli w łeb.
Narracja
23:07:36 img Rose była po chwili praktycznie całkowicie skryta za jakimś zielskiem, przed wzrokiem tamtych na łódce. A oni oddalali się coraz to bardziej.
Rose
23:09:22 Rose nie myśląc długo, ruszyła do przodu nie chcąc się śpieszyć, ale chciała też nie dać im uciec... A póki rzeka nie skręca, to jest dobrze.
Mistrz Gry
23:13:17 imgWilcza rzuca kością:
(Wlezie w bagno?..)
1.1k100(m0%) = 4
2.1k100(m0%) = 2
3.1k100(m0%) = 21
[Wynik:TAK]
Narracja
23:14:12 img Rzeka zakręcała ale na tyle łagodnie, że Rose nawet mogła nie zauważyć. Miała jednakże większy problem. Po kolejnym kroku jej noga zapadła się w bagno aż po kolano.
Rose
23:18:59 Rose - Co do! - warknęła zirytowana, że wdepła w... Bagno. Cholerne bagno. Na nic się zdał powolny krok. Zaczęła więc się siłować z gruntem, by jak najszybciej z tego wyjść, przy okazji asekurując się krwią, która nie była potrzebna w postaci tarczy.
Narracja
23:25:57 img Na szczęście jakoś udało jej się z bagna wyrwać przy pomocy krwi.
Rose
23:28:18 Rose już "schowała" krew ponownie w organizmie, przy okazji tamując ranę za pomocą szala. A następnie ruszyła biegiem, przy okazji starając się przeskoczyć nad "niepewnym gruntem"... Z tej odległości raczej jej nie trafią.
Rose
23:31:33 Rose co warto zaznaczyć, przy napotkaniu DUŻEJ PRZESZKODY, ją omija a nie nad nią skacze.
Rose
23:40:48 Rose zatrzymała się przed bagnem, widząc, że przejście jest praktycznie niemożliwe... Musiała w takim razie dorwać cokolwiek-tu-żyło i to zabić. Może jakiś Utopiec się pojawi? I szczerze na takie coś liczyła rozglądając sie.
Mistrz Gry
23:42:54 imgWilcza rzuca kością:
(Co fajnego czai się w okolicy?..)
1. Utopce1k100(m0%) = 73
2. niepokojąco tu cicho...1k100(m0%) = 28
3. Bagiennik1k100(m0%) = 94
[Wynik: Bagiennik]
Narracja
23:45:34 img Pośród wszechobecnej zieleni drzew od strony bagna, wysokich traw, brudnobrązowej wody ciężko było coś wychwycić. Utopce nie wychylały się jak dotąd z wody rzeki. Ale po kilku chwilach dojrzała stworzenie, wychylające czubek łba znad wody i przyglądające jej się mętnozielonym ślepiem.
Rose
23:50:59 Rose uśmiechnęła się krwiożerczo widząc stworzenie, trochę żałowała, że zatamowała ranę ale cóż... Noże wystarczą. Wyciągnęła jeden do rzucania i miotnęła nim, celując prosto w łeb.
Data 24.06.2018
Narracja
00:00:15 img Ostrze wbiło się prosto w oko, po brudnym błocie rozeszła się czerwona stóżka. Woda zabulgotała, a bagno przed nią poruszyło się. Najpierw wymienił się łeb, o szerokim na metr pysku, pełnym zębów, przypominający nieco żabi, następnie dwie, ratykaturalne wręcz łapy, patykowate, pokryte bąblami, brodawkami. Zakońćzone długimi szponami.
Rose
00:04:59 Rose gwizdnęła z wrażenia, spodziewała się czegoś mniejsze... Ale to dobre. Dużo krwi. Nie czekając na reakcje stworzonka, wyjęłą kolejny nóż i tnęła się nim po zdrowej ręce, a następnie rzuciła nim w jedną z łap. Przy tym się cofając.
Narracja
00:08:36 img Nóż wbił się w łapę stwora, ale ten jakby nic sobie z tego nie robił. Otworzył paszczę i ryknął prosto na nią. Poczóła obrzydliwy odór mułu, zgnilizny i rokładającego się ciała. Stwór potrzebował jeszcze chwili by wygramolić się z bagna. Dostrzegła płetwiasty ogon i podobne do żabich tylne łapy.
Rose
00:12:26 Rose zakaszlała ze względu na odór, który poczuła... Normalnie, by zwymiotowała ale atmosfera walki uniemożliwiła to. A teraz czas przetestować kontrolę cudzej krwi... Jej własna już znajdowała się w organizmie stwora, więc na dobry początek można, by "pęknąć" jakąś tętnice za pomocą tejże krwi, najlepiej szyjna ale jakakolwiek byłaby dobra. Przy tym gotowała się do odskoku, bo jak z tymi nogami skoczy to raczej do niej doleci.
Narracja
00:56:14 img Coś zaczęło się dziać, jednakże... nawet jeśli poszła tętnica, stwór jużrozdziawił paszczę, by ją chapnąć.
Rose
01:00:47 Rose uśmiechnęła się od ucha do ucha, widząc, że potworek zaraz rozpocznie atak. Trzeba więc jak najszybciej potwora unieszkodliwić, a więc czas skupić magię z tętnicy szyjnej na mózg... Krwotok Mózgowy, byłby... Niefortunny dla Bagiennika, szczególnie taki intensywny. Pozostaje czekać na efekty, normalnie próbowała by unikać, ale musiała sie skupić.
Narracja
01:16:05 img Kiedy Rose zaczęła działać swoje "żaba" już szykowała się do skoku. Gdzieś w połowie jedna kończyna odmówiła jej posłuszeństwa, czego skutkiem zwierz wybił się nierówno. Teraz jednak tak czy siak prosto na Rose miał spaść wielki stwór, czy to nieprzytomny czy może wciąż jeszcze żywy, z wciąż otwartym pyskiem.
Rose
01:23:54 Rose otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia widząc niebezpieczny obiekt, lecący prosto na nią. Wypadało tego uniknąć... Dlatego czas na krew z jej organizmu, krew wystrzeliła z rany na ręce w podłoże pod pewnym kątem, by w pewnym sensie "odbić" ją od podłoża i zwiększyć szanse na unik, przy tym także skoczyła w bok, by na pewno wszystko zadziałało.
Mistrz Gry
01:28:38 imgWilcza rzuca kością:
(Unik?)
1.1k100(m0%) = 10
2.1k100(m0%) = 5
3.1k100(m0%) = 6
[Wynik:TAK]
Narracja
01:32:26 img Rose zdołała uniknąć zgniecenia przez ogromne cielsko, jednakże gdy tylko stwór uderzył o ziemię, fala błota i brudnej wody rozeszła się w koło, zwalając ją z nóg. Od stup do głów była wysmarowana "bagnem" i bóg wie czym jeszcze wchodzącym w jego zawartość. Stwór jeszcze nie zdechł, jedna jego łapa drapała o ziemię, jakby chcąc sama poddźwignąć całe ciało. Wielkie szczęki pozostały otwarte w upiornym uśmiechu. Jedno przekrwione oko mrugnęło, cielsko zaczęło powoli zapadać się w błoto.
Rose
14:46:12 Rose była poważnie zdegustowana tym-co-ją oblało, nie miała zamiaru sprawdzać zawartości... Nie miała. Potem wypłucze się w tej rzece, ale na razie trzeba przejść do biznesu... Dlatego z wcześniej zrobionej rany zaczęła wydobywać się w zastraszającym tempie krew, która przy okazji podłączyła się "macką" do jednej z ran . Teraz pozostało wypompować tyle płynu ile sie da, zanim potworuś zapadnie się.
Narracja
15:05:41 img Z rany wydobyło się całe mnustwo krwi, ku uciesze Rose. Mogłoby być tego więcej, ale... część już zdążyła zmieszać się z błotami bagna na tyle, że nie nadawała się do użytku.
Rose
15:14:30 Rose uśmiechnęła się od ucha, do ucha... - Ile krwi... Aż za nadto, aby pozbyć się tamtych niemilców! A teraz... - rzuciła sama do siebie, tnąc się w kilku miejscach na ciele, nie były to głębokie rany, by jej nie zagrażały, ale były niezbędne, tak ogromne ilości krwi mogła podłączyć w komfortowy sposób. Następnie zebrane kilka litrów, zaczęła rozdzielać na różną ilość macek i podłączając je do swoich ran, korzystając z tego, że miała już pełną kontrolę nad tą krwią. Tym razem te były sztywniejsze a ich długość wynosiła z 3-4m, bardziej poszły w szerokość. A teraz dzięki "odnóżom", pozostawało usytuować się nad rzeką.
Narracja
15:17:10 img Kiedy tylko podłączyła do swojego ciała kolejne macki poczuła się... dziwnie. Najpierw odrętwiały jej końcówki palców, chwile potem już całe ręce aż do łokci miała sztywne. To samo nogi.
Rose
15:20:13 Rose coś mruknęła niezrozumiale pod nosem, odrętwienie było zaskakujące... Prawdopodobnie dlatego, że pierwszy raz tak robiła. Do krwiobiegu nie włączyła obcej krwi, więc zakażenie jest niemożliwe. Raczej pewnym był szok organizmu, dlatego czas przetestować czy ruszanie jedną z macek działa jak powinno.
Narracja
15:22:39 img Odrętwienie coraz dalej rozchodziło się po ciele. Już sięgało ramion, poczóła silne zawroty głowy. Świat rozmazywał jej się do tego stopnia, że nie była w stanie stwierdzić, czy to ona porusza macką czy to świat faluje jej przed oczyma.
Rose
15:31:54 Rose czuła, że sytuacja wymyka się delikatnie mówiąc spod kontroli... Toksyny? Bakterie? Nie wiedziało co jej zaszkodziło, ale musiało to zostać jak najszybciej usunięte... A więc czas wprowadzić w ruch najsilniejsze zaklęcie jakie ma, krew w jej organizmie zaczęła się powoli powielać w sposób bolesny, bardzo bolesny ale przy tym stymulując bólem mózg a także zwiększając ilość białych krwinek. Stara krew w tym czasie była usuwana za pomocą ran, możliwe, że jej to nie pomoże ale przynajmniej zmniejszy powikłania.
Narracja
15:33:36 img Ból jeszcze bardziej ją oszołomił, zapadła ciemność.
Rose
15:35:11 Rose jedynie ostatkiem sił starała się za wszelką cenę utrzymać formę macek, nie wiedziała na ile to wyjdzie bo jej umysł na dobrą sprawę już nie kontaktował.
Narracja
15:36:39 img Kto wie czy minęły skundy, minuty czy godziny kiedy mrok przed jej oczami zelżał, nie czuła już ogarniającego jej ciała odrętwienia. Wokół niej po bagnie wciąż rozchodziły się strużki krwi, część jeszcze uformowana przez nią magią, częśćnie. Na pewno straciła jakieś dwa litry z tych świeżo pozyskanych. Poczuła ból w okolicy dłoni. Jakieś jeszcze zatrucie?.. Nie, to wielkie czarne ptaszysko właśnie dziobnęło ją w tękę i teraz przekręciło łeb, przyglądając się czy ta żyje.
Rose
15:41:06 Rose - O kurw... - westchnęła a raczej warknęła, jej umysł starał się łączyć fakty za sobą... Tylko jakieś ptaszysko przeszkadzało, mimo wolnie starała się ruszyć jedną ze stróżek krwi, by odgonić to natręctwo i zobaczyć jak źle jest z nią.
Narracja
15:43:04 img Kruk spłoszony zakrakał, usiadł nieopodal na konarze wystającym z wody. Cóż, rany wszelkie które sobie zrobiła, były - jak i reszta jej ciała - całe od błota, zatem... zakarzenie gwarantowane. Ale już normalnie czuła swoje kończyny.
Rose
15:45:02 Rose chciała bluzgać... Ale była zbyt zdezorientowana, stąd postanowiła się podnieść, asekurując się przy tym krwią... Chciała podreptać w stronę rzeki, jej krwawa broń raczej ochroni ją przed tym co tam żyje, więc wypłukanie było w miare bezpieczne.
Narracja
15:58:57 img Rose ze spokojem dotarła z powrotem do granic rzeki. Ptaszysko poleciało kawałek za nią, drąc dziób w niebogłosy.
Rose
16:02:00 Rose patrzyła raz to na rzekę a raz na irytujące ptaszystko, drugi raz starając się go odgonić za pomocą macki. A następnie gdy reszta "krwawych" kończych znajdzie się w wodzie i będzie służyć jako swego rodzaju zasieki, obniży się, aby woda zmyła z niej ten cały syf.
Narracja
16:10:58 img Ptak kłapnął dziobem na mackę. Kiedy Rose zanurzyła się pod wodę, poczuła jak jakaś ryba, albo inne pływające stworzenie trąciło jej kostki.
Rose
16:13:56 Rose nie specjalnie się przejęła rybą, jedynie macki zwężyły kordon bezpieczeństwa dookoła niej... A jak tylko zmyje z siebie ten syf, to się wynurzy i ruszy do przodu za pomocą macek, które będą nieocenione w pokonywaniu rzeki.
Narracja
16:21:03 img Nic jej nie zaczeiało, aż w spokoju nie zdąrzyłą się obmyć.
Rose
16:23:52 Rose - No to w drogę... - mruknęła w końcu do siebie, ruszając sztywnymi, mackowatymi odnóżami i przemieszczając się do przodu. W jej umyśle, już tworzyła plany jak zabić tamtą ferajnę z łóki... Rozerwać ich, a może ich po prostu przebić i napędzać tym swoją magię? Tak czy inaczej, wypatrywała tej nieszczęsnej łódki.
Narracja
16:29:39 img Uszła już spory kawałek, a po łodzi na rzece ani śladu.
Rose
16:30:22 Rose rozglądała się za możliwymi miejscamy, by wyjść z łódki... Może już wyszli?
Narracja
16:31:19 img Brzeg porastały wysokie trzciny, szuwary. Kiepskie miejsce do lądowania, dobre, by się ukryć. Jednakże jedynie wędrując obok nie była w stanie nic dojrzeć.
Rose
16:54:00 Rose sprawdzała za pomocą macek trzciny, trzymając je tam, za to dwie większe spłaszczyły się tworząc dwu-częściową tarczę w razie czego. W obecnej chwili chroniły jej korpus i głowe.
Narracja
17:18:59 img W końcu dostrzegła porzuconą łódkę.
Rose
17:26:00 Rose uśmiechnęła się krwiożerczo, widząc swój cel. Trochę już ich szukała, dlatego też zaczęła się zbliżać do łódki dalej utrzymując tarcze przed sobą. Chciała sprawdzić, którędy mogli pójść po opuszczeniu swojego środku transportu.
Data 26.06.2018
Rosie
20:26:56 Rosie tak jak ostatnio wypatrywała kogoś kogo mogła by łatwo złapać i zapytać.
Data 27.06.2018
Narracja
21:38:10 img [Rose] Dobrą poszlaką była z pewnością wydeptana i połamana gdzieniegdzie trzcina.
Narracja
21:39:37 img [Rosie] Podeszło do niej jakieś nie za duże, pokraczne, gadowate stworzonko - O! Patrzcie! Chodząca trawa!
Data 28.06.2018
Rosie
22:25:13 Rosie -Jestem Rosie del Grassi.-zawołała w odpowiedzi-Pomożesz mi znaleźć brata?-spytała z nadzieją.
Data 01.07.2018
Czas
20:26:40 Czas - To zależy tylko od was - odrzekła wampirowi
Alexandre
20:33:59 Alexandre - Od Nas? Nie rozumiem.. Ale mniejsza. Chyba nie powinnaś tu zostać. - spojrzał na Nią.
Kethuir
20:34:22 Kethuir - I nie zostanie.
Czas
20:34:59 Czas - Dlaczego?
 [ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... 160, 161, 162, ... 217, 218, 219,   Następna