Strona 161 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 160, 161, 162, ... 217, 218, 219, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 22.06.2018 |
Kethuir |
23:52:23
Kethuir - Skoro ona jest czasem to nie powinna zadawać tak durnych pytań. |
Narracja |
23:54:33
Mechanizm zacisnął na chwilę rękę w pięść. Zaczęła pisać jeszcze raz " Do kiedy chcecie się udać?" |
Narracja |
23:56:22
[Rose] Pocisk za sprawą jej zdolności wypadł z rany. Ale i tak dla ułatwienia zapewne przydałby jej się bandaż. |
Alexandre |
23:57:01
Alexandre po odczytaniu napisu aż wmurowało, jednak nadal nie puszczał Iki. |
Kitta |
23:58:04
Kitta upewniwszy się, że ogień nie zgaśnie, wycofała się znów między drzewa i ruszyła w stronę większego zagęszczenia domów. |
Felix |
23:58:18
Felix poczuł jak opada mu szczęka... Czyżby on mógł... Nie. To przecież absurd... Ale skoro przed nim stoi samo ucieleśnienie czasu? On musi... Po prostu musi - 1772! Krzyknął. Proszę! |
Kethuir |
23:58:40
Kethuir - Felix?! Co?! - odwrócił się i spojrzał gniewnie na chłopca. |
Rose |
23:59:51
Rose z ulgą zobaczyła, że krew już się nie sączy jak szalona, potem to opatrzy wpierw, tylko pokaże co o czymś takim myśli. Musiała jakimś sposobem doprowadzić do walki w zwarciu... I aby to zrealizować postanowiła się ruszyć, tym razem wykorzystując każde drzewo po drodze jako osłonę, tak aby zbliżyć się do łódki jak najbliżej sie da. A jak się nie da... To postara się przybliżyć na dobrą pozycje strzelecką. |
Data | 23.06.2018 |
Felix |
00:01:03
Felix - 01.03.1772! - powtórzył. |
Narracja |
00:02:24
Kolejne pytanie zawisło w powietrzu "Znowu?" |
Felix |
00:03:15
Felix - J-jak to... znowu? Ale ja nigdy... - coś mu zaświtało... |
Narracja |
00:05:20
" Zawsze prosisz o to samo " |
Felix |
00:05:23
Felix - Czyli... nie mogę ich ocalić tak? Bo gdybym mógł to... oni by tu byli... Nie. Nie byłoby mnie teraz tutaj. Byłbym z nimi. |
Narracja |
00:06:28
Teraz mechanizm wskazał na Alexandre. |
Narracja |
00:06:44
Kethuir i Felix spojrzeli na wampira. |
Narracja |
00:07:30
Wampir miał na ramieniu wijącą i wyrywającą się Ikę. Ciężko mu było cokolwiek zrobić. |
Kitta |
00:07:33
Kitta rozejrzała się i podkradła do kolejnej ofiary, znów rozpalając ogień. Jeżeli znalazła gdzieś grube gałęzie lub nieduże belki, to chętnie je wykorzystała, by rozprzestrzenić ogień na inne budynki. |
Alexandre |
00:08:17
Alexandre - Są inne sposoby by dowiedzieć się o swojej przeszłość. Nie mam zamiaru prosić o cokolwiek. |
Narracja |
00:08:46
"Pokaż mu jego dziennik" |
Felix |
00:08:51
Felix - Niby jakie sposoby? |
Felix |
00:09:22
Felix spojrzał wymownie na Aleksandre - Dziennik? Mój dziennik? |
Narracja |
00:10:07
Ogień rozprzestrzeniał się dalej i dalej. Dało się słyszeć przerażone wrzaski tych co ukryli się w domach. |
Alexandre |
00:11:27
Alexandre - Ika go miała ostatnim razem. |
Kitta |
00:11:37
Kitta pomyślała, że pewnie się zabarykadowali, co teraz może okazać się ich zgubą. |
Yarn |
00:12:17
Yarn - Chodź Kitta, już dość. |
Felix |
00:13:04
Felix - Ale skad go macie? Ukradliście mi go?! - zaczął się wkurzać. |
Alexandre |
00:15:29
Alexandre westchnął. - Pamiętasz jak zemdlałeś na widok martwego ciała? Te martwe ciało to byłeś Ty z innego czasu. A teraz się pośpiesz i Ją ogłusz czy coś. |
Felix |
00:17:02
Felix - Co ty chrzanisz... To znaczy tak wiem domyśliłem się jak odzyskałem przytomność ale... czemu mi nic nie powiedzieliście? O dzienniku? Zaraz zaraz... Spotkałeś tutaj mojego ojca prawda? - jego głos na końcu wydawał się lekko stłumiony. |
Alexandre |
00:18:24
Alexandre - Felix. Czas nas goni. - ton głosu wampira był poważny. |
Felix |
00:20:09
Felix - Nie goni! Stoi tu. W miejscu - pokazał na robota - Odpowiedz mi. Spotkałeś mojego ojca prawda? Tutaj. Masz również mój dziennik z przyszłości. |
Alexandre |
00:23:27
Alexandre - Tak, ale był z innego czasu. Tam samo jak spotkałem postarzałego siebie. Ika go ma, także jeśli coś chcesz się dowiedzieć więcej, musisz go od Niej wziąć. A Ty nie spotkałeś tu kogoś ? |
Kitta |
00:24:35
Kitta wycofała się znów do drzew, jednak zatrzymała się, by choć przez chwilę pooglądać swoje dzieło. - Dobrze, że tu nie ma Tashy, nie chciałaby tego widzieć. Pragnienie zemsty a jej realizacja to dwie różne rzeczy. Dwie różne emocje. Dwie różne osoby. To jak pokusa, gdy po którą sięgniesz, zmienia cię już na zawsze. |
Felix |
00:26:04
Felix - Nie - skłamał - Ja chcę po - upadł i stracił przytomność po tym jak Kethuir położył dłoń na jego głowie i mruknął coś pod nosem. |
Kethuir |
00:27:04
Kethuir - Mam dość tego dzieciaka - spojrzał na maszynę - Chcemy wrócić do swoich czasów. Spojrzał na Aleksandre - podaj datę. |
Narracja |
00:28:20
"Jesteście." |
Alexandre |
00:29:11
Alexandre - Jeśli zaczniemy iść tak samo jak przyszliśmy, to nie spotkają Nas kolejne niespodzianki? |
Rose |
00:31:49
Rose stwierdziła, że to odpowiedni czas, by spróbować użyć ponownie macki z krwi... Zostanie osłabiona w czasie jej używania, to fakt, ale w zamian odpowie pięknym za nadobne... Jak pomyślała, tak rozpoczęła realizacje swojego planu. Krew, która jeszcze przed chwilą była przyklejona do ręki niczym nowa skóra, zaczęła formować się w ostro-zakończoną mackę, a sama wyjrzała nieco zza drzewo, tak by móc nakierować swoją broń w odpowiedni sposób... Zrobiła to będąc przyklejona brzuchem do drzewa, a następnie macka zaczęła się wydłużać zasilana coraz większą ilością płynu i lecąc na łódkę... Po to, by ją przebić. |
Mika |
00:32:43
Mika - Czyli jak idziesz spac, to rośnie ogród?- |
Wilk- |
00:33:23
Wilk- Tak |
Mika |
00:41:22
Mika - To musi być bardzo piękne. A jak zasniemy razem, to bęe miała kołderkę z kwiatków?- |
Wilk |
16:04:09
Wilk 'Chyba i tak.' |
Narracja |
22:52:21
Krew momentalnie uderzyła w łódkę, robiąc dziurę w jej kadłubie. Nie mieli jak tego zablokować, ale... szybko zauważyli wodę która się pojawiła wewnątrz. Dziura nie była na tyle wielka by nie dało się jej zapchać kawałkiem szmaty, zaraza się poruszyli, by naprawić zniszczenie. Kolejny strzał padł obok Rose. |
Rose |
22:55:47
Rose krew posłusznie zaczęła wracać do swojej właścicielki, pozwalając sobie potem na uformowanie swego rodzaju małej tarczy, która miała chronić punkty witalne... A biorąc pod uwagę, że jest szansa na moment przeładowania u nich, to była dobra okazja na ponowienie próby rzutu nożem. Tym razem starając się przy tym przejść do kolejnych drzew. |
Narracja |
22:57:16
Rzeka zdążyła ich ponieść spory kawałek dalej, a teren stawał się coraz bardziej nieprzyjazny. Ziemia stawała się dalej bardziej grząska, brzeg porastały krzaki. |
Rose |
22:59:21
Rose zauważyła, że tyle z przyjemnej defensywy. Pozostało zdać się na tarczę oraz własny wzrost, nie śpieszyło jej się a grunt nie napawał optymizmem, więc powoli ruszyła przed siebie przy tym schylając się, by nie dostać kuli w łeb. |
Narracja |
23:07:36
Rose była po chwili praktycznie całkowicie skryta za jakimś zielskiem, przed wzrokiem tamtych na łódce. A oni oddalali się coraz to bardziej. |
Rose |
23:09:22
Rose nie myśląc długo, ruszyła do przodu nie chcąc się śpieszyć, ale chciała też nie dać im uciec... A póki rzeka nie skręca, to jest dobrze. |
Mistrz Gry |
23:13:17
Wilcza rzuca kością: (Wlezie w bagno?..) 1.1k100(m0%) = 4 2.1k100(m0%) = 2 3.1k100(m0%) = 21 [Wynik:TAK] |
Narracja |
23:14:12
Rzeka zakręcała ale na tyle łagodnie, że Rose nawet mogła nie zauważyć. Miała jednakże większy problem. Po kolejnym kroku jej noga zapadła się w bagno aż po kolano. |
Rose |
23:18:59
Rose - Co do! - warknęła zirytowana, że wdepła w... Bagno. Cholerne bagno. Na nic się zdał powolny krok. Zaczęła więc się siłować z gruntem, by jak najszybciej z tego wyjść, przy okazji asekurując się krwią, która nie była potrzebna w postaci tarczy. |
Narracja |
23:25:57
Na szczęście jakoś udało jej się z bagna wyrwać przy pomocy krwi. |
Rose |
23:28:18
Rose już "schowała" krew ponownie w organizmie, przy okazji tamując ranę za pomocą szala. A następnie ruszyła biegiem, przy okazji starając się przeskoczyć nad "niepewnym gruntem"... Z tej odległości raczej jej nie trafią. |
Rose |
23:31:33
Rose co warto zaznaczyć, przy napotkaniu DUŻEJ PRZESZKODY, ją omija a nie nad nią skacze. |
Rose |
23:40:48
Rose zatrzymała się przed bagnem, widząc, że przejście jest praktycznie niemożliwe... Musiała w takim razie dorwać cokolwiek-tu-żyło i to zabić. Może jakiś Utopiec się pojawi? I szczerze na takie coś liczyła rozglądając sie. |
Mistrz Gry |
23:42:54
Wilcza rzuca kością: (Co fajnego czai się w okolicy?..) 1. Utopce1k100(m0%) = 73 2. niepokojąco tu cicho...1k100(m0%) = 28 3. Bagiennik1k100(m0%) = 94 [Wynik: Bagiennik] |
Narracja |
23:45:34
Pośród wszechobecnej zieleni drzew od strony bagna, wysokich traw, brudnobrązowej wody ciężko było coś wychwycić. Utopce nie wychylały się jak dotąd z wody rzeki. Ale po kilku chwilach dojrzała stworzenie, wychylające czubek łba znad wody i przyglądające jej się mętnozielonym ślepiem. |
Rose |
23:50:59
Rose uśmiechnęła się krwiożerczo widząc stworzenie, trochę żałowała, że zatamowała ranę ale cóż... Noże wystarczą. Wyciągnęła jeden do rzucania i miotnęła nim, celując prosto w łeb. |
Data | 24.06.2018 |
Narracja |
00:00:15
Ostrze wbiło się prosto w oko, po brudnym błocie rozeszła się czerwona stóżka. Woda zabulgotała, a bagno przed nią poruszyło się. Najpierw wymienił się łeb, o szerokim na metr pysku, pełnym zębów, przypominający nieco żabi, następnie dwie, ratykaturalne wręcz łapy, patykowate, pokryte bąblami, brodawkami. Zakońćzone długimi szponami. |
Rose |
00:04:59
Rose gwizdnęła z wrażenia, spodziewała się czegoś mniejsze... Ale to dobre. Dużo krwi. Nie czekając na reakcje stworzonka, wyjęłą kolejny nóż i tnęła się nim po zdrowej ręce, a następnie rzuciła nim w jedną z łap. Przy tym się cofając. |
Narracja |
00:08:36
Nóż wbił się w łapę stwora, ale ten jakby nic sobie z tego nie robił. Otworzył paszczę i ryknął prosto na nią. Poczóła obrzydliwy odór mułu, zgnilizny i rokładającego się ciała. Stwór potrzebował jeszcze chwili by wygramolić się z bagna. Dostrzegła płetwiasty ogon i podobne do żabich tylne łapy. |
Rose |
00:12:26
Rose zakaszlała ze względu na odór, który poczuła... Normalnie, by zwymiotowała ale atmosfera walki uniemożliwiła to. A teraz czas przetestować kontrolę cudzej krwi... Jej własna już znajdowała się w organizmie stwora, więc na dobry początek można, by "pęknąć" jakąś tętnice za pomocą tejże krwi, najlepiej szyjna ale jakakolwiek byłaby dobra. Przy tym gotowała się do odskoku, bo jak z tymi nogami skoczy to raczej do niej doleci. |
Narracja |
00:56:14
Coś zaczęło się dziać, jednakże... nawet jeśli poszła tętnica, stwór jużrozdziawił paszczę, by ją chapnąć. |
Rose |
01:00:47
Rose uśmiechnęła się od ucha do ucha, widząc, że potworek zaraz rozpocznie atak. Trzeba więc jak najszybciej potwora unieszkodliwić, a więc czas skupić magię z tętnicy szyjnej na mózg... Krwotok Mózgowy, byłby... Niefortunny dla Bagiennika, szczególnie taki intensywny. Pozostaje czekać na efekty, normalnie próbowała by unikać, ale musiała sie skupić. |
Narracja |
01:16:05
Kiedy Rose zaczęła działać swoje "żaba" już szykowała się do skoku. Gdzieś w połowie jedna kończyna odmówiła jej posłuszeństwa, czego skutkiem zwierz wybił się nierówno. Teraz jednak tak czy siak prosto na Rose miał spaść wielki stwór, czy to nieprzytomny czy może wciąż jeszcze żywy, z wciąż otwartym pyskiem. |
Rose |
01:23:54
Rose otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia widząc niebezpieczny obiekt, lecący prosto na nią. Wypadało tego uniknąć... Dlatego czas na krew z jej organizmu, krew wystrzeliła z rany na ręce w podłoże pod pewnym kątem, by w pewnym sensie "odbić" ją od podłoża i zwiększyć szanse na unik, przy tym także skoczyła w bok, by na pewno wszystko zadziałało. |
Mistrz Gry |
01:28:38
Wilcza rzuca kością: (Unik?) 1.1k100(m0%) = 10 2.1k100(m0%) = 5 3.1k100(m0%) = 6 [Wynik:TAK] |
Narracja |
01:32:26
Rose zdołała uniknąć zgniecenia przez ogromne cielsko, jednakże gdy tylko stwór uderzył o ziemię, fala błota i brudnej wody rozeszła się w koło, zwalając ją z nóg. Od stup do głów była wysmarowana "bagnem" i bóg wie czym jeszcze wchodzącym w jego zawartość. Stwór jeszcze nie zdechł, jedna jego łapa drapała o ziemię, jakby chcąc sama poddźwignąć całe ciało. Wielkie szczęki pozostały otwarte w upiornym uśmiechu. Jedno przekrwione oko mrugnęło, cielsko zaczęło powoli zapadać się w błoto. |
Rose |
14:46:12
Rose była poważnie zdegustowana tym-co-ją oblało, nie miała zamiaru sprawdzać zawartości... Nie miała. Potem wypłucze się w tej rzece, ale na razie trzeba przejść do biznesu... Dlatego z wcześniej zrobionej rany zaczęła wydobywać się w zastraszającym tempie krew, która przy okazji podłączyła się "macką" do jednej z ran . Teraz pozostało wypompować tyle płynu ile sie da, zanim potworuś zapadnie się. |
Narracja |
15:05:41
Z rany wydobyło się całe mnustwo krwi, ku uciesze Rose. Mogłoby być tego więcej, ale... część już zdążyła zmieszać się z błotami bagna na tyle, że nie nadawała się do użytku. |
Rose |
15:14:30
Rose uśmiechnęła się od ucha, do ucha... - Ile krwi... Aż za nadto, aby pozbyć się tamtych niemilców! A teraz... - rzuciła sama do siebie, tnąc się w kilku miejscach na ciele, nie były to głębokie rany, by jej nie zagrażały, ale były niezbędne, tak ogromne ilości krwi mogła podłączyć w komfortowy sposób. Następnie zebrane kilka litrów, zaczęła rozdzielać na różną ilość macek i podłączając je do swoich ran, korzystając z tego, że miała już pełną kontrolę nad tą krwią. Tym razem te były sztywniejsze a ich długość wynosiła z 3-4m, bardziej poszły w szerokość. A teraz dzięki "odnóżom", pozostawało usytuować się nad rzeką. |
Narracja |
15:17:10
Kiedy tylko podłączyła do swojego ciała kolejne macki poczuła się... dziwnie. Najpierw odrętwiały jej końcówki palców, chwile potem już całe ręce aż do łokci miała sztywne. To samo nogi. |
Rose |
15:20:13
Rose coś mruknęła niezrozumiale pod nosem, odrętwienie było zaskakujące... Prawdopodobnie dlatego, że pierwszy raz tak robiła. Do krwiobiegu nie włączyła obcej krwi, więc zakażenie jest niemożliwe. Raczej pewnym był szok organizmu, dlatego czas przetestować czy ruszanie jedną z macek działa jak powinno. |
Narracja |
15:22:39
Odrętwienie coraz dalej rozchodziło się po ciele. Już sięgało ramion, poczóła silne zawroty głowy. Świat rozmazywał jej się do tego stopnia, że nie była w stanie stwierdzić, czy to ona porusza macką czy to świat faluje jej przed oczyma. |
Rose |
15:31:54
Rose czuła, że sytuacja wymyka się delikatnie mówiąc spod kontroli... Toksyny? Bakterie? Nie wiedziało co jej zaszkodziło, ale musiało to zostać jak najszybciej usunięte... A więc czas wprowadzić w ruch najsilniejsze zaklęcie jakie ma, krew w jej organizmie zaczęła się powoli powielać w sposób bolesny, bardzo bolesny ale przy tym stymulując bólem mózg a także zwiększając ilość białych krwinek. Stara krew w tym czasie była usuwana za pomocą ran, możliwe, że jej to nie pomoże ale przynajmniej zmniejszy powikłania. |
Narracja |
15:33:36
Ból jeszcze bardziej ją oszołomił, zapadła ciemność. |
Rose |
15:35:11
Rose jedynie ostatkiem sił starała się za wszelką cenę utrzymać formę macek, nie wiedziała na ile to wyjdzie bo jej umysł na dobrą sprawę już nie kontaktował. |
Narracja |
15:36:39
Kto wie czy minęły skundy, minuty czy godziny kiedy mrok przed jej oczami zelżał, nie czuła już ogarniającego jej ciała odrętwienia. Wokół niej po bagnie wciąż rozchodziły się strużki krwi, część jeszcze uformowana przez nią magią, częśćnie. Na pewno straciła jakieś dwa litry z tych świeżo pozyskanych. Poczuła ból w okolicy dłoni. Jakieś jeszcze zatrucie?.. Nie, to wielkie czarne ptaszysko właśnie dziobnęło ją w tękę i teraz przekręciło łeb, przyglądając się czy ta żyje. |
Rose |
15:41:06
Rose - O kurw... - westchnęła a raczej warknęła, jej umysł starał się łączyć fakty za sobą... Tylko jakieś ptaszysko przeszkadzało, mimo wolnie starała się ruszyć jedną ze stróżek krwi, by odgonić to natręctwo i zobaczyć jak źle jest z nią. |
Narracja |
15:43:04
Kruk spłoszony zakrakał, usiadł nieopodal na konarze wystającym z wody. Cóż, rany wszelkie które sobie zrobiła, były - jak i reszta jej ciała - całe od błota, zatem... zakarzenie gwarantowane. Ale już normalnie czuła swoje kończyny. |
Rose |
15:45:02
Rose chciała bluzgać... Ale była zbyt zdezorientowana, stąd postanowiła się podnieść, asekurując się przy tym krwią... Chciała podreptać w stronę rzeki, jej krwawa broń raczej ochroni ją przed tym co tam żyje, więc wypłukanie było w miare bezpieczne. |
Narracja |
15:58:57
Rose ze spokojem dotarła z powrotem do granic rzeki. Ptaszysko poleciało kawałek za nią, drąc dziób w niebogłosy. |
Rose |
16:02:00
Rose patrzyła raz to na rzekę a raz na irytujące ptaszystko, drugi raz starając się go odgonić za pomocą macki. A następnie gdy reszta "krwawych" kończych znajdzie się w wodzie i będzie służyć jako swego rodzaju zasieki, obniży się, aby woda zmyła z niej ten cały syf. |
Narracja |
16:10:58
Ptak kłapnął dziobem na mackę. Kiedy Rose zanurzyła się pod wodę, poczuła jak jakaś ryba, albo inne pływające stworzenie trąciło jej kostki. |
Rose |
16:13:56
Rose nie specjalnie się przejęła rybą, jedynie macki zwężyły kordon bezpieczeństwa dookoła niej... A jak tylko zmyje z siebie ten syf, to się wynurzy i ruszy do przodu za pomocą macek, które będą nieocenione w pokonywaniu rzeki. |
Narracja |
16:21:03
Nic jej nie zaczeiało, aż w spokoju nie zdąrzyłą się obmyć. |
Rose |
16:23:52
Rose - No to w drogę... - mruknęła w końcu do siebie, ruszając sztywnymi, mackowatymi odnóżami i przemieszczając się do przodu. W jej umyśle, już tworzyła plany jak zabić tamtą ferajnę z łóki... Rozerwać ich, a może ich po prostu przebić i napędzać tym swoją magię? Tak czy inaczej, wypatrywała tej nieszczęsnej łódki. |
Narracja |
16:29:39
Uszła już spory kawałek, a po łodzi na rzece ani śladu. |
Rose |
16:30:22
Rose rozglądała się za możliwymi miejscamy, by wyjść z łódki... Może już wyszli? |
Narracja |
16:31:19
Brzeg porastały wysokie trzciny, szuwary. Kiepskie miejsce do lądowania, dobre, by się ukryć. Jednakże jedynie wędrując obok nie była w stanie nic dojrzeć. |
Rose |
16:54:00
Rose sprawdzała za pomocą macek trzciny, trzymając je tam, za to dwie większe spłaszczyły się tworząc dwu-częściową tarczę w razie czego. W obecnej chwili chroniły jej korpus i głowe. |
Narracja |
17:18:59
W końcu dostrzegła porzuconą łódkę. |
Rose |
17:26:00
Rose uśmiechnęła się krwiożerczo, widząc swój cel. Trochę już ich szukała, dlatego też zaczęła się zbliżać do łódki dalej utrzymując tarcze przed sobą. Chciała sprawdzić, którędy mogli pójść po opuszczeniu swojego środku transportu. |
Data | 26.06.2018 |
Rosie |
20:26:56
Rosie tak jak ostatnio wypatrywała kogoś kogo mogła by łatwo złapać i zapytać. |
Data | 27.06.2018 |
Narracja |
21:38:10
[Rose] Dobrą poszlaką była z pewnością wydeptana i połamana gdzieniegdzie trzcina. |
Narracja |
21:39:37
[Rosie] Podeszło do niej jakieś nie za duże, pokraczne, gadowate stworzonko - O! Patrzcie! Chodząca trawa! |
Data | 28.06.2018 |
Rosie |
22:25:13
Rosie -Jestem Rosie del Grassi.-zawołała w odpowiedzi-Pomożesz mi znaleźć brata?-spytała z nadzieją. |
Data | 01.07.2018 |
Czas |
20:26:40
Czas - To zależy tylko od was - odrzekła wampirowi |
Alexandre |
20:33:59
Alexandre - Od Nas? Nie rozumiem.. Ale mniejsza. Chyba nie powinnaś tu zostać. - spojrzał na Nią. |
Kethuir |
20:34:22
Kethuir - I nie zostanie. |
Czas |
20:34:59
Czas - Dlaczego? |
Strona 161 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 160, 161, 162, ... 217, 218, 219, Następna |