Strona 177 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 176, 177, 178, ... 217, 218, 219, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 08.09.2018 |
Scarlet |
13:42:06
Scarlet Nie była medykiem, ale widziała że coś jest nie tak. Już nieco śmielej glaskała pysk smoczycy. Spytala Bakalla -Coś jej się stało? |
Blakall |
13:45:09
Blakall - Długa historia - podrapał się - Co tu robisz? Kim jesteś? |
Scarlet |
14:04:25
Scarlet -Mówiłam już. Jestem Scarlet. A teraz czekam aż moi kompani skończą pracę żeby pojechać to Atharis. |
Blakall |
14:13:24
Blakall - Pojechać? Dokąd? Gdzie leży Atharis? |
Scarlet |
14:29:16
Scarlet Zastanowiła się chwilę. -kilkadziesiąt kilometrów w głąb kontynentu. |
Blakall |
14:37:20
Blakall - Daleko. Nie szybciej polecieć? |
Scarlet |
14:48:28
Scarlet -Pewnie tak. Ale mam kroczącą maszynę. Nie latajacą. |
Blakall |
14:49:47
Blakall - Maszynę? |
Scarlet |
14:58:39
Scarlet -Tak. A czym innym miałabym polecieć? Skrzydla wychodować?- burknęła oburzona. |
Blakall |
15:01:54
Blakall - No... - spojrzał wymownie na Sabriel - Na smoku? Albo żółwiu? Chociaż widzieliśmy jak żółwik spadł.. |
Narracja |
15:16:03
[Rose|Rosie] Obok kępki trawy nagle, niby znikąd pojawiła się druga. |
Rosie |
15:17:47
Rosie -Och... szyki jesteś.-zaszeleściła do kompana po czym rzekła do Rose -Znalazł się. |
Rose |
15:18:25
Rose - Tooo... Jest ten twój brat czy coś? - zadała szybkie pytanie, ale odpowiedź pojawiła się równie szybko. - Świetnie! To wy sobie pogadajcie czy coś o sprawach rodzinnych, a ja zgarnę te nieszczęsne butelki, za którymi uganiam się bez przerwy. |
Rosie |
15:33:47
Rosie Opisała bratu wygląd takiej butelki. Po czym spytała szeleszcząc -Co robiłeś? |
Shibafu |
15:36:46
Shibafu "Szukałem cię" zaszeleścił, dla Rose niestety niezrozumiale |
Rosie |
15:41:24
Rosie -Gdzieś pobiegłeś jeszcze przedemną. Co tam znalazłeś?-szekeściła dalej |
Shibafu |
15:46:19
Shibafu - Nic. Wpadłem na ludzi. |
Narracja |
15:48:49
[Rose] Na zewnątrz nic rzecz jasna nie stało, poza kilkoma porzuconymi narzędziami. Musiałaby sprawdzić w barakach. Te zaś, pobrzegi wypełniały półki zapełnione skrzynkami. |
Rose |
15:52:00
Rose nie miała nic lepszego do roboty poza rozmową z trawą, więc po szybkiej dedukcji uznała, że przeszukanie skrzyń było najsensowniejszą opcją. - Hmm... Może po prostu będę losować, którą otworzyć? - mruknęła do siebie wchodząc od baraków i chcąc sprawdzić pierwszą lepszą skrzynię. |
Rosie |
15:52:49
Rosie -Nic ci nie zrobili?-szeleściła z troską. -Mnie chcieli złapać.- pożaliła się w ten sam sposób. |
Narracja |
15:58:36
Wewnątrz Roze dojrzała rzędy identycznych butelek, wypełnionych jakąś cieczą. |
Shibafu |
15:58:47
Shibafu - Nie, nie |
Rose |
15:59:54
Rose - O! Mam was! - rzuciła uradowana próbując wyciągnąć pierwszą butelkę i powąchać, aby się dowiedzieć czym jest wypełniona. Podejrzewała na razie tamten podejrzany specyfik, ale to może coś innego? |
Rosie |
16:02:57
Rosie -ufff-westchnęła. Pociągnęła Rose za włosy i rzekła wskazując na butelki -Tu są butelki. |
Rose |
16:08:11
Rose mruknęła coś pod nosem, gdy tylko pociągnięto za jej włosy. - Nie musiałaś tego robić. Widzę je, tylko coś w nich podejrzanego jest! A i jak Pan Trawa? - zapytała od razu, grzebiąc przy butlach. |
Rosie |
16:11:50
Rosie Spytała go czy może go przedstawić. Po tym powiedziała do Rose -Chciałam pomóc. |
Shibafu |
16:14:31
Shibafu się zgodził. |
Narracja |
16:15:09
Rose miała rację. Wewnątrz była ta sama ciecz o otumaniającym zapachu od której oparów w gruncie rzeczy nagle zrobiło jej się dziwnie weselej. |
Rose |
16:17:05
Rose powąchała kilka razy i w odpowiedzi na zapach tylko się uśmiechnęła. - Ale cudo! Hah! - zaśmiała się patrząc na ten płyn, niestety musiała wylać go z dwóch butelek, by móc tam wlać krew, ale jedną z czymś takim sobie może zostawi... Na razie jednak wyciągnęła drugą i ruszyła wylać to na zewnątrz. - Dajcie mi chwilę, tylko to wyleję. |
Rosie |
16:24:11
Rosie -Jasne.-zgodziła się i jeśli ją gdzieś odłożyła to zeskoczyła z jej reki. -Shibafu to Rose. Rose to Shibafu. - przedstawiła ich sobie. |
Scarlet |
16:52:22
Scarlet - C-Co? Skąd żeś się urwał? Ten żłów to Atharis.-wyjaśniła zaskoczona tym że ktoś tu tego nie wie. -Po za tym na smo...- spojrzła na głaskanego smoka -Że niby ja mam na tym lecieć? |
Blakall |
20:10:59
Blakall - Na niej? Powinniście mieć chyba swoje smoki.. gdzieś, nie? |
Scarlet |
20:16:46
Scarlet -Co?! Tutaj o smokach są najwyżej baśnie i legendy. Niewielu je widziało. A "mieć swoje smoki"... to wręcz nierealne.-m |
Blakall |
20:23:02
Blakall - Naprawdę? Dziwna ta kraina |
Scarlet |
20:27:50
Scarlet -Dziwne jest to że teraz jednego smoka głaszczę...-stwierdziła zakłopotana. |
Blakall |
20:37:01
Blakall - Niee, Sabriel jest całkowicie normalna |
Scarlet |
20:42:28
Scarlet Spojrzała na niego nie rozumiejąc jak to się ma do sytuacji. -Emmm... To... Oferujesz transport czy coś? |
Blakall |
20:45:58
Blakall - Nie - przekrzywił głowę - Tak się składa, że jesteśmy trchę zajęci |
Scarlet |
21:09:11
Scarlet -To czemu... ech nie ważne. |
Blakall |
21:22:17
Blakall - Otwieramy restaurację - oświadczył ni z tgo ni z owego |
Scarlet |
21:29:04
Scarlet -Potrzebujesz jakieś reklamy promocji czy coś? |
Blakall |
21:30:06
Blakall - Co to reklamy promocji |
Scarlet |
21:36:22
Scarlet -No... żeby ludzie o restauracji wiedzieli i chętniej odwiedzali. |
Blakall |
21:37:58
Blakall - Po prostu im o tym powiemy to będą wiedzieli, nie? Po co im jakieś reklamy? |
Narracja |
21:53:14
[Vaat] Z daleka dojrzał Blakalla, na granicy lasu rozmawiającego z jakąś kobietą. A mieli już co robić, w końcu posprzątanie całej ptaszarni i wyremontowanie stanowiło trochę roboty. |
Scarlet |
21:54:16
Scarlet -Żeby zwiększyć zasięg. |
Vaat |
21:57:00
Vaat Przydreptał do nich jak najszybciej, oczywiście z Pączusiem na ogonie - Blakall, co ty robisz? |
Blakall |
22:00:27
Blakall wskazał na Scarlet - Ona mówi, że brzydka raszpla potrzebuje reklamy |
Blakall |
22:00:47
Blakall nachylił się ku Vaatowi - Wiesz co to jest?.. |
Vaat |
22:01:15
Vaat popatrzył na malutką osóbkę - Reklamy? To jakieś wasze danie narodowe? |
Scarlet |
22:03:01
Scarlet Dzisiaj już ją chyba nic nie zaskoczy. -Nie. Reklamy to nie danie. To informacja dla ludzi o świadczonych przez was usługach.-wyjaśniła. |
Vaat |
22:06:11
Vaat - I co taka informacja im da? |
Blakall |
22:06:48
Blakall - Podobno więcej ich przyjdzie |
Scarlet |
22:08:13
Scarlet -Będą o was wiedzieć. |
Scarlet |
22:09:13
Scarlet -Możecie też ich jakoś zachęcić... może jakieś wielkie otwarcie czy tylko dzisiaj darmowa degustacja? |
Scarlet |
22:10:19
Scarlet -Z resztą wymyślicie coś. |
Vaat |
22:12:12
Vaat zmarszczył brwi i widać było jak w jego głowie z trudem przetaczają się procesy myślowe - A sprzątać umiesz? Bo musimy posprzątać przed otwarciem. |
Scarlet |
22:15:26
Scarlet -Co? Przecież to wy powinniście się tym zająć albo zatrudnić kogoś kto się tym zajmie. Nie mnie.-powiedziala oburzona. |
Blakall |
22:16:50
Blakall - Czemu nie ciebie? Przecież nic teraz nie robisz? |
Vaat |
22:17:03
Vaat cmoknął i pochylił się do Blakalla - Pewnie nie umie sprzatać... |
Scarlet |
22:17:41
Scarlet Przytaknęła Vaatowi. |
Blakall |
22:17:43
Blakall pokręcił głową jakby z zawodem - Ta dzisiejsza młodzież... |
Vaat |
22:18:58
Vaat klasnął w dłonie - No, młoda damo, masz właśnie jedyną okazję, żeby nauczyć się obsługi mopa. Tylko teraz, tylko dzisiaj - wyszczerzył zęby w uśmiechu. |
Scarlet |
22:20:16
Scarlet -Nie dziękuję.-powiedziala uprzejmie i z uśmiechem stwierdziła -Ten to umie rzeczy reklamować. |
Scarlet |
22:22:19
Scarlet -Cóż nie mogę wam bardziej pomóc. Miłego dnia i powodzenia w interesach.-powiedziała i spróbowala odejść. |
Narracja |
22:23:22
Sabriel stała jej na drodze. A jednak wielki smok to nie jest coś co łatwo wyminąć, szczególnie, jeśli ten smok chce się z tobą bawić. |
Mistrz Gry |
22:25:13
Niania Ogg rzuca kością: (Zrozumiał działanie reklamy?) 1.1k100(m0%) = 49 2.1k100(m0%) = 34 3.1k100(m0%) = 65 [Wynik:NIE] |
Scarlet |
22:25:45
Scarlet Kłopotliwa sytuacja. Nie mniej miziając smoczycę po pysku próbuje odejść od tego towarzystwa. |
Mistrz Gry |
22:27:02
Wilcza rzuca kością: (Da radę uciec Sabriel?) 1.1k100(m0%) = 2 2.1k100(m0%) = 29 3.1k100(m0%) = 44 [Wynik:TAK] |
Narracja |
22:27:38
Scarlet w końcu udało wysmyknąć się smoczycy. |
Vaat |
22:27:49
Vaat wyczuł, że kobietka może im się przydać - Pączuś, bierz! |
Mistrz Gry |
22:28:40
Niania Ogg rzuca kością: (Pączek ją złapie?) 1. No ba1k100(m0%) = 89 2. Ni hu hu1k100(m0%) = 74 3. Złapie i przyklepie do ziemi1k100(m0%) = 77 [Wynik: No ba] |
Scarlet |
22:29:46
Scarlet -Co? Nie ej zostaw!- zawołała do smoka szarpiąc się i wyrywając. |
Pączuś |
22:29:53
Pączuś skoczył przed Scarlet i, oczywiście nie robiąc jej krzywdy, zaczął ją uprzejmie acz stanowczo zawracać pyskiem w stronę Blakalla i Vaata |
Sabriel |
22:31:17
Sabriel ochoczo przyłączyła się do jego wyczynów |
Scarlet |
22:33:08
Scarlet -Nie mam czasu na wasze wygłupy. Śpieszy mi się.- oznajmiła właścicielą. |
Vaat |
22:34:12
Vaat - Dobrze, to wyjasnij mi jeszcze raz, co konkretnie chcesz nam sprzedać? - ukląkł na jedno kolano, tak, żeby ich oczy znalazły się mniej więcej na jednym poziomie. Poczuł się zaintrygowany tą "reklamą", ale nadal nie miał pojęcia jak to działa. |
Scarlet |
22:38:20
Scarlet -Emmm... nie mam nic do sprzedania restauracji. Zajmuję się maszynami. Jeśli wam potrzeba jakieś maszyny czy automatu wraz z pelnym serwisem to możemy rozmawiać. Tylko że w restauracjach nie są chyba powszechnie wykorzystywane.-powiedziała zakłopotana. |
Vaat |
22:47:13
Vaat - To masz jakąś... hmm... reklamę swoich maszyn? - patrz jak szybko się uczy! |
Scarlet |
22:49:08
Scarlet Zastanowiła się. I poklepała po kieszeniach może ma jakąś ulotkę ze sobą. |
Scarlet |
23:00:25
Scarlet Z kieszeni wygrzebała ulotkę z informacjami o firmie i kontakcie. Na obrazku było zdjecie z warsztatu. Widać tam było coś na kształt podnośnika. |
Vaat |
23:01:27
Vaat wziął ulotkę i przyjrzał jej się uważnie, po czym podał dalej do Blakalla. Blakall umie czytać, może coś z tego wywnioskuje. - Dzięki |
Blakall |
23:04:41
Blakall powoli zaczął czytać cokolwiek tam było |
Scarlet |
23:07:05
Scarlet Dane do kontaktu. Lokaluzacja głównej siedziby |
Blakall |
23:08:16
Blakall wskazał adres - A to to po co to komu? |
Scarlet |
23:14:01
Scarlet -No o to w tym chodzi aby inni byli w stanie nas znaleźć w razie potrzeby. |
Data | 09.09.2018 |
Rawley |
07:31:49
Rawley udał się do miasta. |
Narracja |
07:42:44
Rawley wszedł między wąskie uliczki kluczące między budynkami. Im dalej zagłębiał się w miasto tym wyższe widział budynki, by w końcu znaleźć się w jego najbardziej reprezentatywnej części, gdzie to rzędy kamienic ciągnęły się wzdłuż głównej ulicy, aż do samego rynku. Gdzieniegdzie na najniższych piętrach budynków widział sklepowe witryny na których zarówno prezentowano broń, jak i stroje czy księgi. Długie klomby ciągnęły się z obu stron, dodając do szarości miasta nieco zieleni, obok postawiono zapalane już powoli uliczne lampy. Rawley wreszcie dotarł na rynek, gdzie aktualnie odbywały się pokazy najróżniejszych sztukmistrzów. |
Narracja |
07:43:29
Gdzieś za połykaczami ognia minął mu ratusz - tam właśnie dostał to zlecenie i tam należało zameldować jego efekty, jeśli tylko chciał dostać jakąś zapłatę. |
Rawley |
07:46:08
Rawley udał się do ratusza, opowiedział o wszystkim co się wydarzyło i dopowiedział. - Gdybym tyko miał więcej informacji byłbym bardziej użyteczny w tej sprawie. |
Narracja |
07:52:48
W ratuszu, tak jak zrobił, wystarczyło spotkać się z głównym sekretarzem. Był to sędziwy już kotołak, dawniej zapewne o czarnym umaszczeniu, teraz przetykanym wieloma białymi kępkami. W zielonych oczach Rawley dostrzegał jednakże chytry błysk. Sekretarz poprawił kamizelkę którą nosił i jeszcze raz uniósł pyszczek w jego stronie - Więc - powiedział, akcentując wyraźnie słowo - Znalazłeś kryjówkę stwora, ale wciąż nie wiadomo co z zaginionymi? A on - czy raczej ona twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego? Co prawda nie wykonałeś zadania, ale muszę przyznać, że się nam przysłużyłeś - sięgnął pod stół przy którym siedział i po chwili przed |
Narracja |
07:53:07
Rawleyem na stole wylądował mile pobrzękujący mieszek. |
Rawley |
08:10:39
Rawley wziął mieszek. - Wybacz miałem zbyt mało informacji. |
Sekretarz |
08:12:34
Sekretarz machnął ogonem - Ja twierdzę, że wystarczająco - powiedział przeciągle, świdrując go wzrokiem. Jego ogon gdzieś z tyłu poruszał się z jednej strony na drugą niby drugie stworzenie - Ale nie szkodzi. Gdybyś znowu miał ochotę na jakieś zlecenie, służę pomocą. |
Data | 10.09.2018 |
Amelia |
22:38:30
Amelia weszła w wskazane drzwi do łazienki. Rozejrzała się za przyborami do kąpieli. "Uciekłabym stąd...gdybym miała dokąd" pomyślała ze smutkiem. "Chyba faktycznie, wyssą ze mnie krew przez sen, jak z pisklaka z jajka". |
Data | 12.09.2018 |
Rawley |
09:43:43
Rawley - Dobrze. - Odpowiedział i wyszedł z ratusza do miasta. |
Narracja |
13:07:20
[Amelia] Pomieszczenie nie było wielkie, zadbane, czyste. Wszystko było pochowane, zapewne w szafce. Tak jak w reszcie pomieszczeń panowała tu atmosfera wręcz nienaturalnego porządku. |
Narracja |
13:12:07
[Rawley] Gdy wychodził, zaczepił go jakiś nieznajomy osobnik. Mężczyzna, człowiek, czarnowłosy, ubrany w skórzany płaszcz. Obwieszony bronią jak na polowanie. Na głowę wcisnął kapelusz z szerokim rondem. Rawleyowi mogło się coś przypomnieć. Nazwa która już kilkukrotnie dzisiaj padła. Łowcy, organizacja zajmująca się polowaniem na lękające ludzi potwory. Tak... to określenie idealnie pasowało do nieznanego osobnika. Mężczyzna sięgnął palcami ronda kapelusza w gescie przywitania - Jesteś najemnikiem, prawda? |
Rawley |
18:39:57
Rawley - Tak, o co chodzi? |
Nieznajomy |
18:47:26
Nieznajomy - I ty zajmowałeś się tym zecebiem o znikających w okolicy osobach, prawda? |
Strona 177 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 176, 177, 178, ... 217, 218, 219, Następna |