Strona 201 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 200, 201, 202, ... 217, 218, 219, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 12.12.2018 |
Faitar |
21:41:32
Faitar A skoro zgłodniał to poszedł do znanego sobie pirata. Chyba że kosz z rozsypanym jedzeniem nie był jeszcze sprzątnięty. Wtedy idzie zajadać to co było już przygotowane do jedzenia. Nie chce mu się obierać trupa z ubrań żeby się dostać do jedzenia. |
Data | 13.12.2018 |
Rawley |
09:03:31
Rawley rozejrzał się po sklepie, dokładniej jaka tam jest broń i rozejrzał się po mapach, przydadzą mu się na nieznanym mu terenie, chciałby wrócić do swojej rodzinnej wioski spotkać się z siostrą oraz spotkać łowców i ich przeprosić za swoje zachowanie, ale musi się rozeznać w terenie i zdobyć pieniądze oraz znajomości, z tym ostatnim może być jednak dla niego problem. |
Narracja |
09:26:49
[Rawley] Mapy przedstawiały głównie kontynent i jego okolicę, tak, jak i mogł się spodziewać. Były i mały przedstawiające jedynie jakieś wyspy, ale to raczej nic mu nie dawało. Broń, znajdująca się na wystawie była w większości wykonana z kości. Stąd były to raczej noże, sztylety, krótkie miecze. Gdzieś również dojrzał, wykonane z czarnego metalu pistolety. |
Narracja |
09:27:51
[Faitar] Kosz z owocami się znalazł, za to truchło pirrata jakby gdzieś wsiąkło. |
Rawley |
09:34:00
Rawley przyjrzał się tym pistoletom, wygląda na to, że są lepsze od jego pistoletu, no cóż, w końcu trzeba się wreszcie dozbroić w coś lepszego, kilka pocisków również by się przydało, ale szkoda, że nie mają szabli z jakiegoś lepszego materiału. |
Narracja |
09:50:39
[Rawley] Pocisków co prawda nie było nigdzie na wystawie, ale i cóż się dziwić. Inaczej każdy mógłby tu wpaść, zgarnąć broń i od razu zaatakować. Niestety, szable nie wyglądały tu na łatwo dostępny towar. Możliwe, że na wyspach po prostu było o kruszec jeszcze ciężej niż na samym kontynencie (gdzie braki metali, stanowiły od zawsze dosyć poważny problem) |
Rawley |
09:54:59
Rawley podszedł więc do sprzedawcy i powiedział.* - Podczas swoich podróży znalazłem te oto rzeczy. *Pokazał po kolei. Skórę sarny, część jej kości, oraz skrzydła wielkiej modliszki.* - Ile byś mi za nie dał? |
Sprzedawca |
10:01:53
Sprzedawca przejrzał się uważnie. Skóra wyraźnie go zainteresowała, kości już mniej. Zerknął na skrzysło modliszki - A to co? - spytał, oglądając je |
Rawley |
10:03:27
Rawley - To są skrzydła wielkiej modliszki, są bardzo wytrzymałe. |
Sprzedawca |
10:09:35
Sprzedawca - No nie wiem.. chociaż wygląda ciekawie. Za skórę mogę ci dać 20 k'elehi, a za to.. hmm... trzydzieści? |
Rawley |
10:12:10
Rawley - Niech będzie. - Zostawia mu skórę i 2 skrzydła wielkiej modliszki, a kości chowa. No cóż w sprawie kości to lepiej pójść do rzemieślnika. |
Sprzedawca |
10:21:52
Sprzedawca jeszcze raz przyjrzał co bierze i odliczył odpowiednią sumę. Podał Rawleyowi nadziergnięta na sznurek, jak tu często to robiono - k'elehi posiadały specjalnie ku temu zrobioną dziurkę w środku, ponadto nie były tak ciężkie i nieporęczne jak złoto. |
Rawley |
11:52:46
Rawley zadowolony odebrał swoje k'elehi i zapytał. - A te pistolety z czarnej stali po ile? |
Sprzedawca |
12:25:53
Sprzedawca - To nie stał - powiedział. Wyszedł zza lady i podszedł bliżej - Są za siedemdziesiąt cztery k'elehi. To specjalny stop z dodatkiem kości i obsydianu. Sam nie wiem jak to robią, ale mechanizm jest taki, że woda mu nie szkodzi. |
Ralwey |
12:28:30
Ralwey - Dobrze się z nich strzela? Jest jakaś różnica w sile i zasięgu strzału oraz celności, względem zwykłego pistoletu? |
Sprzedawca |
12:34:24
Sprzedawca - Celność zależy od strzelającego.. ale ma większy zasięg od zwykłych, no i jak mówiłem, nie szkodzi ku morska woda. |
Rawley |
12:38:46
Rawley - Kupiłbym chętnie jeden. Mam tu też zwykły pistolet o ile byłbyś nim zainteresowany. Jak nie dostanę za niego pieniędzy, to chciałbym kupić taniej ten czarny pistolet. - Pokazuje kupcowi swój pistolet. |
Sprzedawca |
12:40:19
Sprzedawca wziął pistolet i obejrzał fachowym wzrokiem. - z nim mogę odsprzedać ten za połowę |
Ralwey |
12:46:12
Ralwey - Pasuje mi. - Podaje swój pistolet sprzedawcy oraz 37 k'elehi. |
Sprzedawca |
12:50:15
Sprzedawca przeliczył pieniądze i kiwnął z zadowoleniem głową. Zdjął pistolet z wystawy i podał Rawleyowi |
Rawley |
12:52:53
Rawley odebrał pistolet i zapytał - Masz jakieś kule do pistoletów? |
Sprzedawca |
12:55:43
Sprzedawca - Jasne. Do tego czy posiada pan jeszcze broń innego kalibru? |
Rawley |
12:59:45
Rawley - Do tego. |
Sprzedawca |
13:02:39
Sprzedawca poszedł zza ladę i wyjął pudełko z nabojami. Spytał ile i po uiszczeniu opłaty wydał je Rawleyowi, w odpowiednim do tego pudełku, wykonanym z kości by mógł je wygodnie schować. |
Rawley |
13:03:21
Rawley - Wezmę 10 sztuk. |
Narracja |
13:05:42
Rawley otrzymał co chciał. Naboje nie różniły się już od zwykłych |
Rawley |
13:07:41
Rawley pożegnał się i podziękował, zapłacił i udał się w poszukiwanie rzemieślnika zajmującego się obróbką kości. |
Narracja |
13:09:09
Najpierw w miasteczku należało takiego znaleźć, ale kto wie, czy nie zajmował się tu tym każdy po trochu. Rawley przechodząc obok portu mógł zobaczyć rybaków wracających z połowu z również wykonanymi z kości harpunami. Jednakże sądząc po wielkości wioski mogło nie być jednej osoby która specjalizowała by się tylko w tym. |
Rawley |
13:10:58
Rawley podszedł do jednego z rybaków i zapytał. - Nie wiesz kto zajmuje się obróbką kości? Mam ich trochę i chciałbym je komuś sprzedać. |
Rybak |
13:13:30
Rybak przerwał wyciąganie ekwipunku z łodzi. Należał do rasy jaszczurów z tym że miał o wiele jaskrawsze barwy niż te z kontynentu. - Każdy na tyle.co potrzebuje, a co? Wątpię żeby to ktoś kupił, chyba że z jakiegoś zadkiego zwierzaka |
Rawley |
13:19:18
Rawley słysząc, że raczej nikt tego nie kupi. Zaczął więc rozdawać wszystkim rybakom kości zaczął od tego do którego się odezwał. - Proszę to dla ciebie. |
Narracja |
13:22:18
Rybacy wydali się zaskoczeni, ale żaden nie zaprotestował. |
Rawley |
13:24:51
Rawley zadowolony, że skoro nie sprzedał tych kości, to chociaż wspomógł przemysł żywieniowy. Zapytał się jednego z rybaków. - Gdzie znajdę zarządcę tego miasteczka? |
Rybak |
13:27:09
Rybak - Nie mamy zarządcy. A czego ci potrzeba? |
Rawley |
13:28:27
Rawley - Szukałam tylko jakiegoś zlecenia. |
Rybak |
13:29:24
Rybak - Zlecenia? Na co? |
Rawley |
13:33:16
Rawley - Na jakiegoś potwora, bandytów odnalezienie kogoś i tym podobne. |
Rybak |
13:43:20
Rybak - A gdzie tam, to spokojne miejsce. Jak cza coś zrobić sami sobie radzimy i nie trzeba nam pomocy obcych. Jak chcesz zarobić, radzę ci się panie są zwykłą pracę wziąć zamiast przygód szukać |
Rawley |
13:50:35
Rawley westchnął niezadowolony. "Umrę tu z nudów." - Pomyślał i postanowił polatać nad miastem i rozejrzeć się tym samym po okolicy. |
Narracja |
13:52:35
Miasto, a właściwie wioska nie była nazbyt duża. Od kilka budynków, duża gospoda, szeroki port i poza tym same haty należące do mieszkańców. Wyspa nie była szczególnie duża ale posiadała kawałek lasu i ciągnące się niedaleko miasta pola i pastwiska |
Rawley |
13:58:09
Rawley udał się więc do lasu w poszukiwaniu, zwierzyny bądź czegoś innego co przykuje jego uwagę. |
Narracja |
14:09:53
Las wcale do urodzajnych nie należał, w końcu czego spodziewać się po tak niewielkiej wyspie. Jedyną rzeczą która zwracała tam uwage, była wybudowana gdzieś między drzewami kapliczka |
Rawley |
15:08:13
Rawley podleciał bliżej do kapliczki w celu przyjrzenia się jej dokładniej. |
Narracja |
15:32:12
Posążek przedstawiał boginię, najwyraźniej elfią, siedząca pośród zwierząt. Figura była piękna w swej dokładności i ledwie ruszona czasem. Stały tu zapalone świeczki, pod podwyższeniem ustawiono kosz pełen błyskotek i innych darów. |
Rawley |
15:35:45
Rawley "Zostawili mnie na wyspie gdzie nie mam nic do roboty, tutaj jest jak w więzieniu!" - Pomyślał niezadowolony. Postanowił więc przelecieć się po polach i pastwiskach oraz krańcach wyspy. W celu zauważenia, czegoś co mogłoby przykuć jego uwagę i jakiś innych wysp. |
Narracja |
15:45:20
Wysepkę otaczało kilka mniejszych łach, nic interesującego. Gdzieś w oddali dostrzegł wynurzająca się na chwilę z wody płetwę jakiegoś stworzenia. Pastwiska... No cóż, były tam zwierzęta i tyle. Jedyną żywą częścią wyspy był port gdzie cumowało kilka większych statków. |
Rawley |
16:03:11
Rawley udał się więc do portu i obejrzał z dystansu statki stojąc już na nogach, w celu ocenienia, czy na któryś mógłby spokojnie wejść i popłynąć na kolejną wyspę tym razem większą i bardziej urodzajną, albo nawet i wrócić wreszcie na kontynent. |
Narracja |
16:05:18
Statku były głównie startami transportowymi, na każdym kręcili się ludzie. Z pewnością szło się dogadać do do odpłynięcia, ale na pewno nie za darmo. |
Rawley |
16:06:50
Rawley podszedł do jednego ze statków i zapytał pierwszej lepszej osoby. - Dokąd płyniecie? |
- |
16:08:06
- Do Thanos, a co? |
Rawley |
16:13:34
Rawley - Mogę porozmawiać z kapitanem? |
- |
16:15:15
- Jasne, gdzieś tu był na pokładzie się kręcił zrobił mu miejsce by wszedł po trapie na pokład |
Faitar |
16:16:19
Faitar Widząc że ciała nie ma tam gdzie być powinno. Kiedy już się posilił zawartością kosza ze smakołykami wrócił w tamto miejsce i zaczął węszyć albo za piratem, albo za czymś co mu pirata zabrało. |
Rawley |
16:16:19
Rawley zaczął się rozglądać za kimś kto wygląda na kapitana. |
Narracja |
16:23:09
[Faitar] Okazało się, że to wieśniacy odciągnęli ciała. Właśnie układali wielki stos by spalić zwłoki |
Narracja |
16:25:16
[Rawley] Kapitanem najwyraźniej był postawny mężczyzna, nie znanej Rawleyowi rasy. Miał włosy w kolorze zieleni, takież same oczy i wyrastającą z głowy parę rogów. Ponadto grozy dodawał mu brak jednego oka, którego to wbrew przesądom nie ukrył pod żadną przepaską |
Rawley |
16:26:38
Rawley podszedł więc do tego mężczyzny. - Jesteś kapitanem? |
Rogaty |
16:27:50
Rogaty - Tak się składa |
Rawley |
16:31:31
Rawley - Mógłbym się z wami zabrać do Thanos? Nie mam wiele złota, ale mogę pracować na statku za darmo aż do czasu gdy dopłyniemy do portu. Chcę się jak najszybciej wydostać z tego miejsca. Jest tutaj strasznie nudno, żadnych perspektyw na przyszłość. Oraz mam kilka niedokończonych spraw na kontynencie. |
Kapitan |
16:37:30
Kapitan - Spokojnie, nie muszę znać historii twojego życia by cię zabrać... I tak płyniemy w tamtą stronę więc dziesięć k'elehi za przejście wystarczy, a jak jeszcze żechcesz pomóc to z głodu nie zginiesz |
Rawley |
16:39:26
Rawley - Dziękuję, z chęcią pomogę wam na statku. Kiedy wypływamy? |
Kapitan |
19:27:11
Kapitan - Za kilka godzin |
Rawley |
19:38:37
Rawley - No to poczekam na statku, w porcie raczej nie wydarzy się coś co mnie zainteresuje. - Poczekał więc aż wypłyną przy okazji pomagając na statku. |
Mistrz Gry |
19:46:41
Wilcza rzuca kością: (Jak przebiegała podróż?) 1. Jakiś horror1k100(m0%) = 4 2. Tak sobie, dużo roboty1k100(m0%) = 40 3. Wiatry sprzyjały, nie ma co1k100(m0%) = 6 [Wynik: Tak sobie, dużo roboty] |
Faitar |
19:47:41
Faitar Podszedł tam, szybko. Stanął między stertą ciał, a wieśniakiem z ogniem. -Nie chcesz chyba tego spalić?- zapytał spokojnie. łŁagodnie i powoli, |
Narracja |
19:48:39
Kilka dni przemknęło niczym mgnienie oka. Rawley pomagał na statku, zatem, miał co innego do roboty niż rozmyślać nad dłużącą się podróżą. Wreszcie ukazał um się, pięknie uczepiony brzegu kontynentu port w Thanos. Najbardziej okazały port, pełen statków, znacznie żywszy od miejsca które opuścił. |
Wieśnia |
19:49:16
Wieśnia - Jasne, że tak, inaczej zaczną się psuć, przylecą robale i będzie zaraza. |
Rawley |
19:52:46
Rawley już zapłacił 10 k'elehi za podróż więc zostało tylko wyjść na ląd, gdy statek zacumował i mógł wyjść. Pożegnał się z załogą i opuścił zadowolony statek w porcie. Teraz tylko kupić jakąś mapę i odnaleźć łowców i siostrę. |
Faitar |
19:53:32
Faitar Nie bardzo rozumiał w czym problem, ale brzmiało poważnie. -A gdyby thaaaak zakopać?- zaproponował ziewając przy tym. Właściwie woń zgnilizny wydobyła się przy tym z jego pyska, Faitar nie zna szczoteczek do zębów. Z dwojga złego wolał już pogrzebać w ziemi, niż obejść się smakiem. |
Narracja |
19:56:41
[Rawley] W porcie było tłoczno, dużo się działo na raz, jak możnaby to ująć. Ze statków handlowych znoszono towar, gdzie indziej wydzierali się rekrutujący załogę bądź zapraszający na rejs najemnicy. Za portem znajdował się pas sklepów, hoteli i w końcu dość znana Tawerna Pod Jednookim Wielorybem. |
Wieśniak |
19:57:30
Wieśniak - zwierzęta rozgrzebią a ziemia będzie zatruta. Trzeba spalić, żeby złe duchy tu nie zostały |
Faitar |
19:59:34
Faitar -Co?- spytał. Znowu jakieś złe duchy. Może coś jest na rzeczy, ale co? Całe życie robił to co robił i nigdy żadnego złego ducha nie zobaczył. Coś tu nie pasowało. -Ale tamta hałaśliwa w zbroi tak zrobiła.- wyjęczał jako argument. |
Wieśniak |
20:06:25
Wieśniak - Nie wiem o kim mówisz, ale daj mi skończyć, bo mamy jeszcze dużo roboty |
Ralwey |
20:07:19
Ralwey postanowił się rozejrzeć za jakimś sklepem gdzie mógłby kupić mapę kontynentu. |
Narracja |
20:09:11
[Rawley] Sklepów było wiele, różnorodnych. I taki z mapami się znalazł. Tu w końcu dało się rozpoznać je po sklepowych witrynach a miasto miało dość łatwy w orientacji układ. |
Faitar |
20:11:32
Faitar W gruncie rzeczy jednak nie traktowali go tu źle. Cofnął się po czym spokojnie oddalił. Nie chciał tego widzieć. |
Rawley |
20:21:59
Rawley udał się więc, do pierwszego sklepu z mapami i rozejrzał się za przydatnymi mapami kontynentu. |
Data | 14.12.2018 |
Narracja |
19:18:34
[Rugiet] Mapy kontynentu były takie, jak oglądał już wcześniej na wyspie. Niezbyt dokładne bowiem kontynent w większej części był dziki i nie zbadany - a co kryło się w jego centrum pośród górskich pasm, nie wiedział nikt |
Rawley |
19:22:52
Rawley kupił jedną z tych map i udał się do lasu na polowanie. |
Narracja |
19:29:50
Mapy nie były drogie. Las znajdował się tuż za miastem, jednakże mógł wydać mu się dziwnie opustoszały. |
Rawley |
19:41:24
Rawley zauważając, że las jest opustoszały udał się do jakiegoś sklepu gdzie mógł kupić racje żywnościowe tak aby dostać się z nimi spokojnie do miasta gdzie spotkał łowców. |
Narracja |
19:43:30
Sklepów, jak i zauważył poprzednio było dość sporo. Mógł zajrzeć do któregoś z nich albo zahaczyć o którąś jadłodajnię. Robiło się powoli coraz chłodniej, a słońce chowało się za horyzontem |
Ralwey |
19:54:04
Ralwey postanowił się udać do sklepu dla poszukiwaczy przygód, na pewno znalazłby tam jakieś racje i inne przydatne rzeczy podczas podróży, takie jak bandaże i pochodnie. |
Narracja |
20:02:35
Nie było czegoś takiego jak sklep przeznaczony jedynie dla poszukiwaczy przygód. Jak nie patrzeć, nie był to oficjalny zawód, równie dobrze mogłyby być sklepy dla włóczęgów... Musiał zajrzeć do zwykłego sklepu z żywnością, bandaży poszukać u medyka, a pochodnie najlepiej zrobić sam. Tu raczej nie opłacało się ich robić. Pytanie tylko, czy starczy mu na to pieniędzy? |
Rawley |
20:05:00
Rawley więc w pierwszej kolejności udał się do sklepu z żywnością. |
Narracja |
20:08:16
W sklepie oferowano głównie warzywa i ryby. Piekarnia znajdowała się tuż obok. Rzecz jasna wszystko było w stanie surowym, także "rację" musiał sam z tego by przygotować. Jakiś mężczyzna, wysoki i rogaty wepchnął się przed niego w kolejkę |
Rawley |
20:12:47
Rawley złapał go za ramię. - Ej śpieszy mi się! |
Narracja |
20:14:05
Mężczyzna odwrócił się - Tak? Dokąd? Mi też! |
Rawley |
20:17:51
Rawley - Chodźby do łowców! |
Mężczyzna |
20:21:23
Mężczyzna - Łowców? Jakich łowców? - spytał.nje wydawał się nazbyt rozgarnięty. Zamyślił się - Może Sabiel coś wie! |
Rawley |
20:26:57
Rawley - Kto to Sabiel? |
Narracja |
20:31:41
Rozległo się skrzypienie drewna nie utrzymującego już dłużej ciężaru i chwilę potem drzwi sklepu zmieniły się w drzazgi. Do środka głowę wepchnął smok. Rozległ się jęk ze strony sprzedawczyni. |
Rawley |
20:38:04
Rawley cofnął się od smoka, gdzieś w bok, aby pierwszy nie oberwać. No cóż nie ma odpowiedniego sprzętu i zaklęć obronnych aby zabić smoka. A nawet jeżeli smok stanowi zagrożenie szybko ktoś go zaatakuje, chodź by straż. On posiadając to co ma zostanie spalony na popiół. |
Mężczyzna |
20:38:57
Mężczyzna - Sabriel! Miałaś czekać na zewnątrz! |
Sprzedawczyni |
20:39:26
Sprzedawczyni - Nauczcie wreszcie te smoki żeby przestały wyważać drzwi |
Rawley: |
20:39:47
Rawley: - Sabriel to twój smok? |
Mężczyzna |
20:40:11
Mężczyzna - Nie poradzę. Denerwuje się jak mnie nie widzi! - zerknął na Rawleya - Moja? Moja towarzyszką! |
Rawley: |
20:43:22
Rawley: - Ten smok mówi? |
Mężczyzna |
20:44:33
Mężczyzna - Po swojemu! |
Sabriel |
20:45:26
Sabriel zablokowała się w wejściu ale sklep duży nie był. Szturchnęła Rawleya nosem, obwąchując |
Strona 201 z 219 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 200, 201, 202, ... 217, 218, 219, Następna |