Strona 25 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 24, 25, 26, ... 134, 135, 136, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 20.10.2017 |
Javier |
00:16:50
Javier pokręcił głową -Jak te dzieciaki. -wskazał głową gdzieś na zewnątrz. |
Essy |
00:25:27
Essy - Wspominała mi, choć nie za dużo. Przynajmniej tyle nas łączy. |
Javier |
00:30:38
Javier wzruszył ramionami- Nie lubi o tym mówić. Również dlatego, by nie robić takim jak te dzieciaki niepotrzebnej nadziei. Miała dużo szczęścia... |
Essy |
00:39:16
Essy - Kto ją nauczył tak strzelać? - skoro Javi był taki chętny, by o niej opowiadać, szkoda by było tego nie wykorzystać. Mogła się dowiedzieć czegoś więcej o przyjaciółce. |
Javier |
00:42:28
Javier machnął ręką -O to już ją spytaj. Urwie mi łeb jak się dowie, że wiesz. |
Essy |
00:43:30
Essy - Nie musi wiedzieć, że wiem od ciebie - uśmiechnęła się, zachęcająco. |
Javier |
00:45:41
Javier -Gdyby chciała żebyś to wiedziała, wiedziałabyś.-wzruszył ramionami.- Miała przeżycia. Nawet ja nie wiem wszystkiego. |
Essy |
00:49:44
Essy - Nie martw się, Martin pewnie też nie - palnęła. |
Javier |
00:51:50
Javier -Pewnie nie. W sumie ciekawe gdzie go poznała... wydawał się trochę zagubiony. |
Essy |
00:53:45
Essy - Jakbym ci powiedziała, to by mi łeb urwała... Zaraz po kończynach - o, słodka zemsta. |
Javier |
00:56:25
Javier zaśmiał się -To może zamiast o niej, opowiesz mi coś o sobie?-uniósł brew -Jesteś z niższych części miasta, tak? |
Essy |
01:01:02
Essy - Mhm - mruknęła potwierdzająco. Musiała ładnie spleść prawdę z fikcją. - Mimo, że nie miałam rodziców, jakoś ominął mnie sierociniec. Trzymałam się z paczką przyjaciół, Astherem, Gildą i Edwardem. W większości nasze drogi się rozeszły. Tylko ja i Asther trafiliśmy pod opiekę Roche'a. To on nauczył mnie sztuki złodziejskiej. |
Javi |
01:02:59
Javi -Dobrze, że cię ominęło... W mieście nie ma czegoś takiego. Przynajmniej w Brazylii nie słyszałem, by było...-zastanowił się. Może przyszła spod jakiegoś mniejszego.- Nieźle. Złodzieić w mieście trzeba umieć. |
Essy |
01:07:30
Essy mimo ostrożności zaliczyła pierwszą wpadkę. Brawo. - Dlatego dla pozorów zajęłam się tańcem i śpiewem, a i parę groszy się zawsze trafiło. Poza tym, uwielbiam to. |
Javier |
01:09:20
Javier -O. A zaśpiewałabyś kiedyś dla mnie? Wiesz, dla swojego bohatera i tak dalej? |
Essy |
01:13:22
Essy - Ktoś już napisał dla ciebie hymn pochwalny? - wyszczerzyła ząbki. - Dla ciebie mogę - dodała niby po chwili namysłu. Tak naprawdę ucieszyła ją ta prośba. Kto się nie lubi chwalić? Zwłaszcza, gdy wypije... |
Javier |
01:14:23
Javier -Zatem...?- spojrzał jakby oczekiwał, że zrobi to teraz. |
Essy |
01:14:38
Essy wpierw zanuciła melodię, tworząc krótki wstęp. Potem doszły słowa. ( https://www.youtube.com/watch?v=Fs4_0NJH200 ) |
Javier |
01:16:52
Javier słuchał w ciszy. -Oldschool. Podoba mi się. Wymaga więcej.-uśmiechnął się obracając kieliszek w dłoni. -Ciekawy dobór słów. |
Essy |
01:22:21
Essy uśmiechnęła się lekko. - Nie moje, jakby co. Piosenka jest przepiękna i smutna zarazem, i przez to prawdziwa, z duszą. |
Essy |
01:24:11
Essy - Każde prawdziwe piękno kryje w sobie jakąś tragedię - dodała po chwili. |
Javier |
01:26:12
Javier -To prawda.-odchylił się na krześle. Wiedziała doskonale, że to do niego trafi. Musiałaby mieć watę zamiast mózgu, by się nie domyśleć. Zmienił nieco kierunek swoich myśli-Pewnie jeszcze nie raz mi zaśpiewasz.-uśmiechnął się. Jemu też alkohol dodał śmiałości. |
Essy |
01:30:40
Essy - Och, jeszcze zaczniesz mieć dosyć - zaśmiała się. |
Javier |
01:31:38
Javier -Jeśli zbyt dużo przy tym wypijesz? Na pewno. |
Essy |
01:36:04
Essy - Chyba, że będziesz mi dotrzymywać kroku - uniosła szklankę z drinkiem, zachęcając do tego Javiera. Wypiła. - Jeszcze trochę, a może się odwdzięczysz tym samym. |
Javier |
01:41:43
Javier -Nie chcesz tego. Nawet jeśli będziesz nadążać za mną.- zaśmiał się. Zrezygnował z drinka. Zamiast tego nalał sobie jeszcze whisky. |
Essy |
01:54:15
Essy zawtórowała mu, tworząc radosną mieszankę śmiechów. - Ani trochę nie zniechęca mnie to od spróbowania - puściła mu oczko. - Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł? |
Javier |
01:58:11
Javier -Na razie nie.-zerknął na telefon -Teraz już lepiej tu zostać. Chyba że skończymy picie na tym co tu mamy. |
Essy |
02:02:40
Essy - Ile do godziny policyjnej? - wychyliła się, zerkając na jego ekran w komórce. |
Javier-Tak |
02:06:02
Javier-Tak z minus dziesięć minut.- przechylił telefon w jej stronę. Godzina była 22:09. -Da się przemknąć, ale nie jest to łatwe gdy zamiast jednego drona widzisz trzy. |
Essy |
02:06:33
Essy - Drinków powinno starczyć, przecież piętnaście na nas dwoje to... - zawahała się. Nosz cholera jasna. Ale inaczej wyjść nie chciało - Siedem i pół... |
Javier |
02:16:50
Javier -Oj nie sądzę. I jeśli mamy tu siedzieć do rana, to przejdziemy do pokoju. |
Essy |
02:29:38
Essy - No proszę, nawet pokoje tu mają... - rzekła, wodząc oczami po ścianach. Po chwili przeniosła wzrok na drinki. Nie przeniosą wszystkich be tacki. |
Javier |
02:33:42
Javier chrząknął- Pokój. |
Javier |
02:34:09
Javier -Poza tym nie mówię, że teraz. Po prostu po tych drinkach. |
Essy |
02:44:24
Essy - Sprytnie - skomentowała obecność tylko jednego pokoju. - Przynajmniej po tym wszystkim będziemy mieć pewność, że trafimy do właściwego - zaśmiała się. Spróbowała tego super mocnego drinka. Dawno się nie krzywiła po alkoholu, ale to... To było cholerne chili. Gdy Javier mówił, że jest mocne, przypuszczała że chodzi o procenty, a nie piekło w ustach. Musiała popić to gówno innym drinkiem. |
Javier |
21:29:43
Javier -Ostrzegałem.- próbował zachować powagę, ale mina Essy była po prostu zbyt zabawna. |
Essy |
21:37:28
Essy - Mówiłeś mocne! To się w przedziale "mocne" nie mieści! - napsioczyła, kręcąc noskiem. - Jak będziesz niegrzeczny, to ci to podaruję zamiast wody. W ciemnej butelce - uśmiechnęła się. |
Javier |
21:38:44
Javier uśmiechnął się -Wodę jesteś mi winna. A to... nie skłamałem. Mocne też jest. |
Essy |
21:44:14
Essy spojrzała w szklankę. - Niepotrzebnie zaciągnęłam ten dług. Prezent był dla dziecka przyjaciela, z którym się pokłóciłam. Z przyjacielem w sensie... To miał być taki podarek na zgodę, ale gówno z tego wyszło. |
Essy |
21:45:05
Essy - Ucieszył się nawet, myślałam że już będzie w porządku, ale potem... Eh. |
Javier |
21:49:37
Javier -Gdybym był kobietą zapewne powiedziałbym, że faceci ssą. Jednak skoro sam należę do tej grupy, to sprecyzuję. Niektórzy ludzie ssą. |
Essy |
21:57:48
Essy - Nie lubię tak uogólniać. Chuj to chuj i nic mu do innych chujów - ach, ta pijacka logika. Jednak ktoś równie podchmielony powinien zrozumieć. - Właściwie... To ludzie są w porządku. Trzeba mieć pecha, by trafić na kretyna. |
Javier |
22:03:41
Javier -Neh. Zależy też kim jesteś dla takiej osoby...-stwierdził -Możesz być ważna to niektórzy z nich ci nawet skałę z Plutona załatwią, a mogą mieć cię gdzieś... Ty ze swojej strony dobrze zrobiłaś, że chciałaś no wiesz, pogodzić was. To że tego nie przyjął to już jego własna ślepota. |
Lif |
22:06:07
Lif nagle "podskoczyła" do góry jak wóz na wertepie. {Jestem po prostu ciekawa.} wyjaśniła {Jak to jest latać na smoku?} |
Essy |
22:14:14
Essy - "Nie przenoś gór dla kogoś, kto nie podniesie dla ciebie nawet kamienia" - włączył jej się cytatomat. Po chwili namysłu jednak dodała. - Jest skończonym dupkiem, ale zawsze gdy wpadałam w tarapaty, to mi pomagał, bez proszenia i bez słowa. Tego nie mogę mu odmówić. Ale dość o dupkach - oderwała wzrok od szklanki i spojrzała na Javiera. - Co dzisiaj świętujemy? |
Javier |
22:18:46
Javier -A ja wiem? Udane podminowanie West Tower? |
Essy |
22:21:33
Essy udała, że się zastanawia. - No, niech będzie - uśmiechnęła się. |
Essy |
22:21:58
Essy - Nie dajecie miastowym chwili oddechu. |
Javier |
22:23:01
Javier -Nie zamierzamy tego wysadzać. Tam też są ludzie. Niewielu ma wpływ na to co się tu dzieje. |
Essy |
22:26:10
Essy - Ale postraszyć można. Pewnie mają was za potwory zdolne do tego. Zresztą... Czasami jednak coś wysadzacie - przypomniała sobie zawalony wieżowiec, w którym ucierpiała Amelia. To chyba była sprawka Pustych? |
Javier |
22:29:53
Javier -Ta, ale to był budynek magazynowy. Pracownicy wiedzieli, mieli czas się wydostać. -powiedział -I coś jest w tych potworach. Wiesz co mówią o nas. Jesteś sobie pewnie w stanie wyobrazić jak się baliśmy zejść na dół... |
Javier |
22:33:26
Javier mówił o wieży, którą wysadzili, by przekonać wysokich w Oriximinie. Powiedzmy, że było mu to bliższe. Nie wiedział przecież o wszystkim co się wydarzyło w Parintins. |
Essy |
22:35:43
Essy - Na pewno mówimy o tym samym? Amelia nie zdążyła wyjść. |
Javier |
22:40:28
Javier -A, tobie chodzi o jakąś akcję tutaj. Pewnie o jedną z tych jej legendarnych śmierci. -wzruszył ramionami- Jeśli się nie mylę, tamten budynek wysadzili assasyni. Jeszcze cośtam dla nich robiła... No ale przecież szeregowemu nie będą o wszystkim raportować. Możliwe, że źle wiem. |
Essy |
22:44:01
Essy nagle wyprostowała się na krześle, kładąc piąstki na biodrach. - Słucham? Jaki znowu szeregowy? Może jeszcze mam do ciebie mówić panie podpułkowniku, czy jak cię tam zwą. |
Javier |
22:46:11
Javier -W najlepszym wypadku dowodzę pojedynczymi misjami. Nie muszę wiedzieć więcej niż to, co dotyczy misji, w których brałem udział i ogólnych wydarzeń ze świata. Dowództwo nie musi i nie zawsze mi mówi o wszystkim. To normalne.-wzruszył ramionami- Zresztą i tak nie wszystko by mnie zainteresowało. |
Essy |
23:30:22
Essy - I to wszystko na wypadek gdyby ciebie złapali, prawda? |
Javier |
23:33:14
Javier -Mhm, ale też po prostu nie muszę. O większość bieżących wydarzeń jakbym spytał, to pewnie by mi powiedzieli. |
Essy |
23:39:52
Essy - W zamian pewnie oczekujesz tego samego. Nie wtrącania się w twoje sprawy. |
Javier |
23:42:23
Javier -Nigdy nie czują takiej potrzeby. Mogę po pracy robić co chcę. Byle nie kolidowało z ich interesami. |
Essy |
23:49:27
Essy - To ciekawe. Czyli randka z podejrzaną o szpiegostwo jest całkiem w porządku? - uśmiechnęła się niewinnie. |
Javier |
23:50:09
Javier -Ame to odwołała. Choć niemałych kłopotów jej dostarczyłaś. |
Javie |
23:53:54
Javie dopił drinka, którym Essy tak brutalnie wzgardziła -Powinnaś jej za to załatwić coś naprawdę dobrego na ocieplenie nowego mieszkania. |
Essy |
23:55:30
Essy - Miała okazję się na mnie wyżyć, choć z nieznanych powodów nie skorzystała. |
Essy |
23:55:39
Essy - Mam już dla niej pewną niespodziankę. |
Javier |
23:59:12
Javier -Tak?- oparł się przedramionami o stół, nachylając do Essy. Jego spojrzenie mówiło "zamieniam się w słuch" |
Data | 21.10.2017 |
Essy |
00:04:04
Essy pstryknęła go w nos. - Sio, ciekawski. Nic nie powiem! Może potem ci się pochwali wycie... Niespodzianką. |
Javier |
00:06:52
Javier cofnął głowę, łapiąc Essy za nadgarstek, ale fakt pstryknięcia został już dokonany -Wiesz, że wycieraczki nie będzie miała pięć sekund po położeniu?- uśmiechnął się nieco kpiąco- Pomyślałem, że moglibyśmy razem pójść coś wybrać i zrobić zrzutę. |
Essy |
00:15:20
Essy ułożyła dłoń na kształt mówiącego, kaczego dzioba. - A masz jakiś pomysł? - zapytał. |
Javier |
00:20:25
Javier -Myślałem o jakimś sprzęcie. Wiesz, tu nie każdy ma w domu piekarnik czy coś podobnego. |
Javier |
00:20:47
Javier -I może by się dało załatwić jakiś koc. |
Essy |
00:24:31
Essy zrobiło się wręcz trochę smutno. Amelia z pewnością będzie umiała sobie coś takiego załatwić. Ona wie skąd. Ale inni? - Hm. A ty, co chciałbyś mieć w mieszkanku najbardziej? - zapytała jakby to miało im pomóc w doborze prezentu dla Amelii. |
Javier |
00:26:12
Javier -Mam to, co potrzebuję. Ona pewnie też sobie załatwi to, co jej potrzebne. Trzeba znaleźć nadwyżkę. Na przykład właśnie piec. Albo coś bardziej dla żartu... |
Essy |
00:30:06
Essy - Kiedyś widziałam takie świstaki, które świszczały za każdym razem jak ktoś przechodził... Ale to chyba zbyt skromne. |
Essy |
00:31:19
Essy - Może nawet nie tyle świszczały, co gwizdały tak, no wiesz - wydała z siebie odgłos typowy dla facetów, którzy dostrzegli zgrabny tyłeczek jakiejś panny. |
Javier |
00:32:50
Javier -Ciekawe jak szybko by ten gwizdek dostał w twarz.- udało mu się zachować pokerface'a. Z trudem, ale się udało. |
Essy |
00:37:59
Essy roześmiana oparła czoło na ramieniu Javiera. Jak się opanowała, to uniosła głowę. - Trzeba to sprawdzić. Mamy pierwszą rzecz na liście. Może jacuzzi? Takie z czystą wodą. |
Javier |
00:41:17
Javier -Ta? A jak przetransportujesz? |
Essy |
00:45:06
Essy - Z jacuzzi poproszę o pomoc jakiegoś silnego mężczyznę, na wodę mam sposoby. |
Javier |
00:46:32
Javier -Ej, to że zajumałem szafkę nie znaczy, że i z jacuzzi dam radę. Takie rzeczy zanoszą do mieszkań i montują. Nie powiem im, że mają iść do slumsów. |
Essy |
21:21:39
Essy - Po prostu je kupimy i zamontujemy sami. Chyba, że chodzi o kasę... Wiesz, nie musisz. W końcu to mnie uratowała. |
Javier |
21:33:23
Javier -Nie kumasz? Kupuje się OD RAZU z montażem. Nie można inaczej. |
Javier |
21:34:08
Javier -Jesteś z miasta. Przecież wiesz jak wygląda z AGD. |
Essy |
21:37:58
Essy - Nigdy nie kupowałam - wzruszyła ramionami. Poczuła się wyjątkowo źle, że nie może mu powiedzieć prawdy. Ale tak będzie lepiej. - Właściwie to zablokowali mi kartę i nie mogę nic kupić. Irytujące. |
Javier |
21:40:41
Javier -Mhm... -pokiwał głową- To tłumaczy czemu sępisz... |
Essy |
22:15:22
Essy zmrużyła oczy. - Po prostu płacę inaczej. |
Javier |
22:16:39
Javier -No tak...-uśmiechnął się cwanie -Tyle się słuchało o kobiecych sakiewkach. |
Javier |
22:18:19
Javier -A tek na serio, to dobrze, że sobie radzisz. Czysta woda to naprawdę dobry interes. |
Essy |
22:25:12
Essy - Komentarz o sakiewkach ci podaruję. Trochę ciężki interes. Wiesz ile rundek musiałam robić do twojego mieszkania, by to wszystko przytaszczyć? |
Javier |
22:27:23
Javier -Domyślam się. Mimo to szybko się uwinęłaś.- stwierdził. |
Essy |
22:33:24
Essy - Nie miałam daleko - uśmiechnęła się tajemniczo. - Jak już spłacę wszystkie długi... - zamyśliła się. - To zacznę podróżować - znów, powinna dodać. Nie chodziło tylko o długi, ale wszystko co ją trzymało czy to w Lessice, czy w karczmie. Coraz mniej było tych rzeczy. |
Javier |
22:42:00
Javier -Podróżować? A wpadniesz czasem do mnie na to zadupie? |
Essy |
22:45:14
Essy - Może czasem... Wyślę ci pocztówkę - zaśmiała się. - A ty nigdy nie myślałeś o tym, by jednak wyrwać się z tego zadupia? |
Javier |
23:15:06
Javier pokręcił głową -Mam tu rzeczy do zrobienia. Mam tu dom. Mam tu przyjaciół. Niedaleko mam Mika... |
Essy |
23:17:48
Essy - Ok, rozumiem - wyraźnie posmutniała. - Żartowałam z tymi pocztówkami. Z chęcią będę cię odwiedzać. Częściej niż rzadziej mam nadzieję. Ale i tak wolałabym nie musieć. |
Javier |
23:21:55
Javier -Wolałabyś nie?-uniósł brew świadomie przekręcając to, co miała na myśli -To w takim razie po prostu nie przychodź. |
Essy |
23:25:39
Essy - Więc chodźmy razem. Na koniec świata - oparła twarz na dłoniach, patrząc na Javiera błyszczącymi oczami. - Teraz. Nie odchodząc nawet od stolika - a to zi zagadka... |
Javier |
23:30:08
Javier przekrzywił głowę, patrząc pytająco. Zgrywał się czy naprawę mimo wieku i świata był taki niewinny? |
Essy |
23:31:13
Essy - Dokąd najpierw? - zapytała z uśmiechem. |
Strona 25 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 24, 25, 26, ... 134, 135, 136, Następna |