Strona 45 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 44, 45, 46, ... 134, 135, 136, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 14.01.2018 |
Narracja |
22:35:40
Mathew mrugając poczuł, że nie jest tam, gdzie był ostatnio. Niepokojące było nagłe zniknięcie trunku. Po chwili mógł skumać, że był w ciele Agasharr. Agasharr natomiast była w ciele Mathewa. Mathew poczuł dodatkowo swąd rozkładającego się ciała. |
Luna |
22:36:21
Luna uspokojona już - nie wiedząc o zamianie, nie spodziewała się nic ponad nagłe zgaśnięcie świec. Podeszła do stołu i rzuciła kością. |
Mistrz Gry |
22:36:59
PatrickLavender rzuca kością: (Czy Mathew będzie umiał się odmienić w Agasharr-człowieka? ) 1.1k100(m0%) = 8 2.1k100(m0%) = 86 3.1k100(m0%) = 73 [Wynik:TAK] |
Mathew-Agasharr |
22:37:43
Mathew-Agasharr to widok... Wyjątkowo nieciekawy. Nie ruszał się, nie czuł takiej potrzeby. Jednak skupiony na tym, by stać się chociaż ludziopodobnym zaczął zmieniać się w kobietę. O ja... |
Agasharr |
22:37:46
Agasharr rozejrzała się przerażona, zważywszy że w jednej chwili była gdzie indziej. Zobaczyła siebie na stole. Zaklęła pod nosem. Niemożność podpalania nie była śmieszna... choć... sprawdziła czy ma swoje moce |
Narracja |
22:38:39
Kość: 5, pionek znalazł się na polu z numerem "14" i przeskoczył o 5 pól dalej znajdując się na polu z numerem "19". Napis: "Desz złota". |
Narracja |
22:39:08
Jedyną mocą Agashar było postrzeganie świata za mgłą oparów alkoholowych. |
Mathew-Agasharr |
22:39:43
Mathew-Agasharr pierwsze co zrobił to wolał się upewnić. Sięgnął rękami na klatkę piersiową i pozwalając sobie na chwilę przyjemności (w imię nauki!!!) sprawdził, czy jego nowe ciało zostało wyposażone przez twórcę w atrakcyjną parę piersi. Zawsze warto się upewnić. |
Agasharr |
22:40:24
Agasharr widząc co ten wyprawia rąbnęła go z całej siły w twarz. Co tam, że to jej ciało |
Luna |
22:41:10
Luna 'Cokolwiek to jest... pożycz nożyk' - powiedziała do Mathewa-Agasharr, nie zamierzając odpuścić złota spadającego z nieba z powodu jakiejś potwory siedzącej na dachu. |
Narracja |
22:41:11
Coś uderzyła w dach i najwyraźniej przebiło się na wylot. Była to grudka złota. Wielkości pięści. Leżała wbita w podłogę. |
Mathew-Agasharr |
22:41:21
Mathew-Agasharr spojrzał na Mathewa. Spojrzał na siebie. Po czym został zwalony ciosem, który wymierzył sobie sam. "Co jest kur...?!" - wypiszczał najgłośniej jak umiał. |
Rozalii |
22:41:26
Rozalii nie przeszkadzała temperatura, więc chętniej rzuciła kostką po raz kolejny. |
Agasharr |
22:42:11
Agasharr - Jak to co idioto! Wara od mojego ciała! - warknęła |
Mathew-Agasharr |
22:42:23
Mathew-Agasharr miał przy sobie tylko jakiś miecz. Akurat leżał... Leżała... Leżało na podłodze po autodestrukcji. |
Narracja |
22:42:28
Po chwili na ziemię spadł deszcz wielkich grud złota z łatwością przebijając dach karczmy. Rozalia chciała rzucić kością lecz zloto spadło nawet na planszę. Stół został złamany, a plansza odleciała kawałek dalej. Na szczęście cała. |
Hyve |
22:42:58
Hyve weszła między Acasharr, a Mathew. Nie miała pojęcia o co chodzi, nie wiedziała o zamianie. |
Mathew-Agasharr. |
22:43:35
Mathew-Agasharr. "Kto ma cycki ten ma władzę!". Zaczął umykać przed złotem, a przypuszczał, że zwierzoludź ma dość szybsze ruchy niż... No, Mathew który nie jest zwierzoludziem. |
Agasharr |
22:44:03
Agasharr - Sio z drogi smoczku - rzuciła rozwścieczona - Nie widzisz co ten zboczeniec wyprawia z moim ciałem?! |
Narracja |
22:44:39
Grud było coraz więcej. Ptactwo ucichło i słychać było silne uderzenia o ziemię. Jak długo wytrzyma dach? Kolejne grudy złota oderzały o podłogę karczmy. Jedna uderzyła bardzo blisko ciała Mathewa. |
Hyve |
22:45:17
Hyve spojrzała na łamany stół. O w mordę, nawet ją by zabolało. {To jest...} spojrzała na jedno, na drugie. Teraz nie miała pojęcia czy powinna... powinien... powinno...? czy powinna kierować się męską czy kobiecą solidarnością. W końcu po prostu przepuściła Agasharr. |
Mathew-Agasharr |
22:45:59
Mathew-Agasharr wskazał oskarżająco na Mathewa, który aktualnie był... No, nie był sobą. "Możesz też się podotykać!" Mial świadomość, że jego ciało mogło nie być tak fajne jak kobiety-lisa. |
Hyve |
22:46:35
Hyve starała się unikać złota, ale przy jej rozmiarach przy okazji porozbijała "trochę" mebli w karczmie. |
Agasharr |
22:46:54
Agasharr rzuciła się na Mathewa, choćby miała ponadrywać mięśnie w nowym ciele. - A wara od mojego ciała albo ci łeb utnę a potem popełnię seppuku! - wywarczałą |
Narracja |
22:46:58
Smok poczuł jak coś mocno uderzyło ją w skrzydło. |
Mathew- |
22:47:03
Mathew- Agasharr uciekał jak najdalej od deszczu złota. Pamiętając, żeby nigdy nie pomylić go ze "złotym deszczem". Choć w tym ciele jego myśli gnały równolegle. |
Rozalia |
22:47:35
Rozalia zrobiła krok do tyłu, jak złoto spadło na planszę. Rozglądała się za kostką. Zaczarowane złoto jej nie interesowało, chyba, zę zrobiłoby jej krzywdę. |
Luna |
22:47:50
Luna korzystała na ile mogła ze swojej nowej powierzchowności - rozłamała jedno z krzeseł by jego oparciem chronić głowę i odrzucała co większe kawałki złota pod schody. Tam miała skrzynię w której lubiła sobie składować różne rzeczy. |
Narracja |
22:48:13
Kostka dalej trzymała się magicznie planszy. Obok niej spadł kolejny solidny kawał złota prawie łamiąc rękę Rozalii. |
Rozalia |
22:48:59
Rozalia robiła uniki, by żaden kawałek bryl złota jej nie uszkodził. |
Luna |
22:49:15
Luna zauważyła w końcu co się dzieje. Podbiegła do Rozalii ustawiając oparcie nad nią i pochylając się tak, by Rozalię osłonić. |
Mathew-Agasharr |
22:50:02
Mathew-Agasharr ruszył przed siebie. "Zamknij się głupia dziewczyno, bo za chwile oba te ciała będą na ch... Komu potrzebne". Uciekał przed wszystkimi kawałkami złota, które mogły mu zrobić krzywdę. To pod bar, to obok schodów, jak najdalej od tego burdelu. "Rzućcie ą pieprzoną kością!". Wykrzyczał w stronę Luny i Rozalii. |
Narracja |
22:50:41
Dach karczmy był w strzępach. Poza uszkodzeniem skrzydła smoka oraz kilku niebezpiecznych sytuacji, w końcu wszystko ucichło. Jedna i ostatnia z grudek uderzyła w oparcie krzesła odbijając się. Siła była tak duża, że wytrąciła oparcie z rąk Luny. Meble w karczmie były w opłakanym stanie. Prawie jak cała karczma. |
Rozalia |
22:51:11
Rozalia posłuchała się Matta i podeszła do planszy, by rzucić kostką. |
Hyve |
22:52:17
Hyve zaskowytała gdy oberwała w skrzydło. Gdy już wszystko ucichło, poruszyła nim by sprawdzić czy to coś poważniejszego czy po prostu zabolało. Szykując się do leczenia, podeszła do planszy, by zobaczyć wynik |
Narracja |
22:52:44
Kostka: 5, pionek przeszedł na pole z numerem "19" i odbił się wędrując dalej o 5 pól. Zatrzymał się na polu z numerem "24". Napis: "Nie szata zdobi człowieka". Rozalia zauważyła, że jej ubranie zaczyna lekko prześwitywać. Powoli znikało. Bardzo powoli. |
Agasharr |
22:53:34
Agasharr zignorowała sytuację i rzuciła się do kostki. Cokolwiek byle odwrócić zamianę. Rzuciła. |
Mathew-Agasharr |
22:54:19
Mathew-Agasharr uniósł ręce w geście zwycięstwa. Choć jeśli chodzi o Rozalię, to ten wąs przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Raj dla zwyrodnialców wszelkiej maści właśnie był tutaj. |
Hyve |
22:56:26
Hyve pamiętała, że ludzie nie chadzają nago. Przynajmniej nikogo tak nie widziała. Podeszła do Rozalii i okryła ją zdrowym skrzydłem jak parawanem. |
Rozalia |
22:56:27
Rozalia zauwazyła, że jej suknia własnie znika. - Kurwa mać, co za popieprzona ta gra!- rozejrzała się za czymś, czym mogłaby się okryć. |
Mathew-Agasharr |
22:57:16
Mathew-Agasharr sięgnął po kufel cydru i popuścił wodze alkoholowych fantazji. Łyk był na tyle potężny, że oczywiście nieznaczna - jednak widoczna część alkoholu popłynęła na ubranie niegdyś Asgasharr, teraz Mathewa-Agasharr. Jednak po pytaniu Rozalii podszedł do Luny, wyrwał jej chusteczkę po czym podał niemal nagiej kobiecie. "Proszę". |
Mathew, |
22:58:00
Mathew, choć w ciele Agasharr miał ludzkie odruchy. |
Luna |
22:58:08
Luna zaśmiała się nie dość damskim głosem. 'Uznajmy że nic nie powiemy Aleksowi. Wąs jakoś się zgoli' |
Narracja |
22:58:55
Kostka: 6, pionek przeskoczył na pole "13" i odbił się wędrując na pole "19". Tam odbił się raz jeszcze i znalazł się na plu z numerem "25". Napis: "Grawitacja? A co to?". Napis mówił sam za siebie. Nic ani nikt nie odczuwał już ziemskiego przyciągania. Przy dziurawym dachu mogło okazać się to niebezpieczne. |
Narracja |
22:59:40
Naczynia, resztki karczmy i nawet sami gracze zaczęli unosić się powolutku w powietrzu. Plansza również. |
Mathew-Agasharr |
23:00:12
Mathew-Agasharr z chusteczką wyciągniętą do Rozalii, w końcu powinna się okryć zaczął lecieć w górę. A po chwili zdał sobie sprawę z tego, dlaczego to ma go niepokoić. |
Mathew-Agasharr |
23:00:58
Mathew-Agasharr "Rzucaj tą przeklętą kością, bo może być tak, że spierd... Się z wysokości na dół po rzucie. Dbam o swoje ciało! I... Swoje obecne ciało" - wypiszczał szybko. |
Rozalia |
23:01:43
Rozalia - łatwo Ci mówić Luna, nigdy nie miałaś wąsów!- |
Luna |
23:02:30
Luna spojrzała po sobie. 'Wąsy da się zgolić. Zgaduj co mogę zrobić będąc taką. Sznurek i ...' |
Luna |
23:03:09
Luna "podpłynęła" by złapać się jednej ze ścian i wystającego z niej kawałka belki. |
Hyve |
23:03:59
Hyve próbowała się czegoś chwycić i złapać planszę żeby nie odleciała. z pewnym trudem pchnęła kość. Nie bawiła się w branie do łapy i upuszczanie na planszy. Po prostu ją popchnęła żeby się przekulała. |
Narracja |
23:04:38
Kostka na planszy zachowywała się normalnie. Inaczej kręciła by się chyba wieczność. |
Mathew-Agasharr |
23:05:59
Mathew-Agasharr wykonał kozła w powietrzu. W sumie cieszyła go ta nieważkość, te ciało - choć miał zamiar poznać je jeszcze bardziej - i prawie naga kobieta w pobliżu. Mimo, że z wąsem. |
Narracja |
23:06:01
Kość: 2, pionek znalazł się na polu z numerem "15". Napis: "Niespodziewany gość". Wszyscy z powrotem runęli na ziemię. Wtem do karczmy ktoś wszedł. |
Luna |
23:06:26
Luna stanęła na baczność o ile tylko się pozbierała. 'Wszyscy cali?' |
Mathew-Agasharr |
23:08:07
Mathew-Agasharr huknął kośćmi o ziemię. Chroniąc zapewne atrakcyjne miejsce, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę upadł na bok. "Chyba... Nie wiem". Wypiskał. |
Dietmar |
23:08:15
Dietmar - Wszystko w porządku? Co robicie w tych ruinach? - Rozejrzał się zwracając uwagę na złoto leżace na ziemi - Co się stało? - zapytał zdezorientowany. |
Hyve |
23:08:46
Hyve stanęła i otrząsnęła się z dotychczasowych przeżyć. {Żebyś ty wiedział... w życiu byś nie uwierzył.} przekazała rycerzowi. |
Dietmar |
23:09:14
Dietmar cofnął się i wyciągnął miecz - SMOK?! |
Rozalia |
23:09:46
Rozalia nie wstawała. Siedziała na ziemi zwinięta w kłębek, bo była bez ubrania. |
Agasharr |
23:09:48
Agasharr zerknęła na przybysza - A, to ty - burkneła, pamiętając jak zostawił ją na pastwę kapłanki rzucającej ludźmi o sufit |
Hyve |
23:10:01
Hyve przewrócił oczami wydając z siebie głośne "gasp". {Schowaj tą wykałaczkę. Nic ci nie zrobię.} |
Luna |
23:10:24
Luna 'Smok, nasz smok. Schowaj miecz w tej chwili!' |
Mathew-Agasharr |
23:10:48
Mathew-Agasharr splunął na widok jakiegoś pancernego. "Zamknij dziób rycerzyku, bo wbije ci strzałę ucho. I z jednej, i z drugiej strony. Zaczął iść na czworaka do planszy". |
Narracja |
23:10:48
[Mathew] Kość: 6, pionek przesunął się na pole z numerem "18". Napis: "Trochę radości". Mathew nie widział w tym nic śmiesznego. A może jednak? Niepowstrzymany śmiech wyszedł z jego gardła. A raczej z gardła lisiego demona. |
Mathew-Agasharr |
23:11:33
Mathew-Agasharr tarzał się ze śmiechu po podłodze. Był tęczowy, rozbawiony i nie był sobą. Nie ma minusów, tylko same plusy. |
Agasharr |
23:12:11
Agasharr nadepnęła mu na ogon. Teraz już miał pewien minus. |
Dietmar |
23:12:15
Dietmar spojrzał na Łucznika - Nie znam cię - spojrzał na ciało Agasharr - Ale ciebie już kojarzę... to ty jesteś odpowiedzialna za ten chaos?! |
Agasharr |
23:13:05
Agasharr nie ja tylko ta durna gra! - wrzasnęła na rycerza. To jej się pytał w końcu |
Dietmar |
23:13:22
Dietmar cofnął się jeszcze bardziej. To było chore. Tęczowa kobieta tarzająca się po podłodze ze śmiechu. Dziwny zielony stwór. Smok. Jakiś typ, który go chyba zna i naga kobieta... to było dla niego za dużo. Uciekł. |
Mathew-Agasharr |
23:13:41
Mathew-Agasharr po nadepnięciu na ogon rzucił się na siebie. Znaczy, na swoje ciało akurat pozostające po za jego wpływem. Zaczął okładać swoje prawdziwe ciało piąstkami po klatce piersiowej. "To boli!". |
Agasharr |
23:14:38
Agasharr - Jakbym nie wiedziała - nie reagowała na jego... Swoje... Na ciosy. |
Mathew-Agasharr |
23:14:41
Mathew-Agasharr śmiał się przy okładaniu siebie jak opętany. Na swój sposób był. |
Mathew-Agasharr |
23:16:17
Mathew-Agasharr "Luna, rzucaj!". Opętaniec-matrioszka rzucił przez śmiech do dziewczyny. |
Hyve |
23:17:11
Hyve poszła za Dietmarem. Chciała sprawdzić skąd i dokąd poszedł. |
Luna |
23:17:30
Luna podeszła do planszy i rzuciła |
Dietmar |
23:17:55
Dietmar uciekał w popłochu. Zatrzymał się gdy ujrzał znów to dziwne opętane miejsce - zgliszcza karczmy. Przecież biegł ciągle przed siebie. Jak tu trafił... - O co chodzi... |
Narracja |
23:18:54
Kość: 4, pionek zawędrował na pole z numerem "23". Napis: "Wracasz tam, skąd zacząłeś". Wtedy pionek luny rozpuścił się i pojawił się na polu ze strzałką. Wrócił na start. |
Dietmar |
23:19:44
Dietmar odwrócił się do smoka - To jakaś magia mam racje?! - wydarł się. |
Narracja |
23:20:29
Luna wróciła do całkowitej normy. Znów była seksowną i zadziorną kobietą. |
Agasharr |
23:20:38
Agasharr - Dalej - pogoniła Rozalię. Nie podobała jej się ludzka forma, w której nie mogła niczego podpalać |
Hyve |
23:21:13
Hyve podeszła do rycerza powoli i ostrożnie. Spuściła łeb, jakby się kuląc gdy na nią krzyknął. {To gra. Nie wiedzieliśmy, że tak robi. Teraz musimy ją skończyć.} |
Luna |
23:21:29
Luna czym prędzej rozejrzała się czy złoto zostało, czy zniknęło. |
Mathew-Agasharr |
23:21:34
Mathew-Agasharr zamiatał ogonem wpatrzony w grających. Głównie w Rozalię, gdyż jak powszechnie wiadomo, że na bezrybiu lepszy gołąbek w garści. Nawet z wąsem. |
Narracja |
23:21:42
Złoto o dziwo dalej zostało |
Rozalia |
23:22:11
Rozalia przełamała się i wstała do planszy. Rzuciła kostką. |
Hyve |
23:22:21
Hyve {Nim zaczęliśmy ten budynek był w całości i nie stał w lesie, tamta lisica była ruda, a ja byłem samicą...} |
Dietmar |
23:22:24
Dietmar - Cholera ty mówisz mi w głowie?! Co za gra?! - zaczął panikować. |
Narracja |
23:23:15
Kość: 3, pole: 27. Napis: "Gdy kota nie ma, myszy harcują". |
Narracja |
23:23:48
Rozalia zobaczyła jak obok niej łazi myszka. Po chwili kolejna. Następna i następna. Wychodziły z każdego zakamarku. |
Hyve |
23:23:57
Hyve {Inaczej nie umiem. Ale nie widzę twoich myśli jeśli o to się martwisz.} powiedziała {A gra... sami do końca nie wiemy. Planszowa jakaś. Chodź to zobaczysz.} obróciła się by pójść do karczmy. |
Agasharr |
23:24:29
Agasharr znów dopadła kości jakby to była ostatnia kropla wody na pustyni. Rzuciła. |
Dietmar |
23:24:43
Dietmar - Nie ma mowy, wolałbym iść w diabli niż za tobą tam. Nie wiem co to za magia, ale wolę trzymać się od niej z daleka - głos mu drżał. |
Rozalia |
23:24:55
Rozalia odganiała gryzonie stopami. Przezyła na statkach 8 lat, szczurów i gryzoni się nie bała. |
Narracja |
23:25:40
Kość: 1, pole: 26. Napis: "Miejsce, gdzie wszyscy są równi ". |
Narracja |
23:26:07
Myszy na upartego dalej próbowały atakować Rozalię. Starały się gryźć przy możliwym kontakcie ze skórą. |
Hyve |
23:26:23
Hyve obejrzała się na niego {Próbowałeś już odejść.} przypomniała, po czym westchnęła {Tylko uważaj na siebie. Nie wiadomo co ta plansza sprowadzi. Było już stado wilków, deszcz złota, wielki kruk... trudno powiedzieć co dalej.} |
Narracja |
23:26:57
Przerażenie Dietmara spotęgowało się kiedy to z ziemi zaczęły wyrastać nagrobki, a drzewa zostawały wciągnięte pod ziemię. Krajobraz się zmieniał. Po chwili nie byli już w lesie, lecz na cmentarzu. |
Dietmar |
23:27:47
Dietmar poczuł w głowie zawirowanie i stracił przytomność. |
Mathew-Agasharr |
23:28:07
Mathew-Agasharr znów się skupił. W końcu umiał postać człowieka, a w postaci lisa był. Kiedy tylko wrócić jako tęczowy przedstawiciel rodzaju Vulpes zaczął po psiemu atakować gryzonie. |
Strona 45 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 44, 45, 46, ... 134, 135, 136, Następna |