Strona 52 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 51, 52, 53, ... 134, 135, 136, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 02.02.2018 |
-Javier.-uścisnął |
00:31:02
-Javier.-uścisnął jej rękę, a potem wyciągnął swoją do Patriela -Miło mi. |
Essy |
00:31:23
Essy - To Patriel, uszowaty plagiator. |
Patriel |
00:31:46
Patriel uścisnął dłoń Javiera - Patriel. |
Essy |
00:32:17
Essy - Widzisz wszystko musi po mnie powtarzać - wystawiła kotkowi język. |
Javier |
00:33:13
Javier -Zauważyłem. Tak się właśnie zastanawiam które ściągało od kogo...- nie mógł się powstrzymać i poczochrał Essy za uchem, ale tylko chwilę tym razem. Usiadł. Zakładał, że Essy umie odsunąć sobie krzesło. |
Zuri |
00:33:31
Zuri również już usiadła. -Mam wrażenie, że ode mnie.- zachichotała. |
Patriel |
00:34:06
Patriel - Nic nie papuguję. Jesteś psowatym. |
Javier |
00:34:12
Javier spojrzał na nią pytająco, ale jego wątpliwości rozwiały się, gdy ta pokazała co ma pod kapeluszem. |
Zuri |
00:34:32
Zuri -Tu fakt.- zgodziła się z Patrielem. |
Javier |
00:34:54
Javier -Podobno zmieniłaś Essy... To tak długo będzie? |
Essy |
00:35:06
Essy poszła po coś do picia dla całej czwórki. Postawiła naczynia na stole. Chyba nie zauważyła wolnego krzesła, bo skorzystała z kolan Javiera. |
Zuri |
00:35:39
Zuri -A co, nie podoba ci się? |
Essy |
00:36:20
Essy - Właśnie? - spojrzała psimi oczami na Javiego. |
Javierowi |
00:36:38
Javierowi nie przeszkadzało co zrobiła Essy. -Nie, właśnie zastanawiam się ile mam czasu, by to wykorzystać... |
Zuri |
00:37:15
Zuri -Póki ktoś tego nie cofnie lub 48 godzin. Teraz pewnie mniej. |
Essy |
00:37:51
Essy - A może sam byś chciał spróbować? - uśmiechnęła się. Spodobał jej się ten pomysł. |
Javier |
00:38:16
Javier -M-może... Ale to może później. |
Zuri |
00:38:54
Zuri -Ja mam czas teraz.- uśmiechnęła się. -Zabrałam dwa na wypadek jakby miało się coś stać. Na przykład Amelia by przyszła bez stroju. |
Essy |
00:39:30
Essy - Chyba się nie obrazi, jak pożyczysz ogonek. |
"Ghazi" |
00:39:57
"Ghazi" -Jak myślisz, zaczął się już festiwal świateł? |
Patriel |
00:40:18
Patriel - Wybaczcie ale muszę iść coś załatwić. Dzięki za wspólną zabawę - wstał i poszedł na górę jak to miał w zwyczaju. Wydawał się trochę smutny. O ile mógł mieć takie uczucie. |
Zuri |
00:40:49
Zuri -Będę mogła przyjść później? |
Patriel |
00:41:04
Patriel - Pewnie. |
Javier |
00:41:12
Javier -No dobrze, zobaczymy. |
Zuri |
00:41:25
Zuri kiwnęła głową -Dziękuję. |
Zuri |
00:41:35
Zuri -Więc... więc chcecie? |
Essy |
00:43:39
Essy podążyła wzrokiem za Patrielem. Co go ugryzło? |
Javier |
00:43:39
Javier -Spróbujemy. Tylko... tutaj? -rozejrzał się -I czy to będzie przeszkadzać?- wskazał swoją rękę. |
Rawana |
00:44:18
Rawana -Pewnie zaraz będzie. Idź, ja już widziałam. Później dołączę.- zapewniła. |
Ghazi |
00:44:59
Ghazi zerknął na Daniela. Ten mógł zobaczyć błysk niepewności, ale kiwnął głową.- Przyprowadź kolegę. Z pewnością chętnie zobaczy. |
Daniel |
00:46:47
Daniel popędził go widłami, ale nie dotykał. |
Ghazi |
00:48:46
Ghazi -Już, już. Tylko się nie spóźnijcie.- zaśmiał się i wyszedł. |
Rawena |
00:49:40
Rawena -Wiesz, festiwal świateł to naprawdę ciekawa okazja w tamtym mieście. Moglibyśmy pójść...-zaproponowała -Miałbyś okazję mnie przekonać. |
Daniel |
00:51:02
Daniel - Że co, że jednak dobrze gryzę? - zaśmiał się. |
Essy |
00:52:39
Essy była ciekawa odpowiedzi Zuri. Niby nic nie powinno się złego stać, w końcu futerka na ręce mieć nie będzie. Zerknęła na jego ramię, przyglądając się gwiazdeczce. Urocze. |
Zuri |
00:53:16
Zuri -Niby czemu? |
Essy |
00:53:52
Essy - Nie znajdziesz wymówki - wyszczerzyła ząbki, ukazując małe kiełki. |
Javier |
00:53:55
Javier -No dobrze, w takim razie tu, w jej domku? Nie wiem, czy to wszystko nie przeszkadza...- spojrzał po swoich ubraniach. |
Zuri |
00:54:42
Zuri -Owszem, pójdziemy do domku Essy. I tak tam mam torbę z tym zaklęciem. Spodnie będziesz musiał nieco zsunąć.- powiedziała całkiem poważnie. |
Rawena |
00:55:27
Rawena spojrzała na Daniela zimno. Bardzo zimno.- Że nie jesteś taki zły.- westchnęła kręcąc głową i wstała, by pójść za Ghazim. |
Daniel |
00:57:57
Daniel zatrzymał ją, łapiąc za ramię. - Nie wiem, kim jestem, prawda? - nie znał imienia, jednak mogła mu mówić o tajemniczym wampirze. |
Rawena |
00:58:55
Rawena -Nie wie. Nikomu nie mówiłam. |
Javier |
00:59:25
Javier -O... No dobrze.- popchnął lekko Essy by wstała -To chodźmy zobaczymy jak to będzie wyglądać. |
Essy |
00:59:38
Essy wstała i poprowadziła ich do domku. Była ciekawa jakie zwierze kryje się w Javierze. |
Javier |
01:03:08
Javier i Zuri poszli za nią. Lisiczka chichocząc radośnie, a udając, że niczego się nie boi. Maska pomagała. |
Daniel |
01:04:22
Daniel - Tyle chciałem wiedzieć - puścił ją, jednak postąpił krok w jej kierunku. Miał nadzieję, że wciąż pozwoli mu pójść z nimi. |
Essy |
01:05:28
Essy - Ty się tak nie ciesz, spodni zdejmować nie będzie. |
Zuri |
01:06:34
Zuri już w domku pogrzebała w swojej torbie. - Nie potrzebuję widzieć tego ogona. Ale ten, który mu wyrośnie gdzieś musi wyrosnąć.- powiedziała spokojnie.- Bardziej mnie bawi ten zapach. Tak człowiek pachnie gdy się boi. |
Javier |
01:09:28
Javier -Bez przesady.- uspokoił się. -To chyba normalne, że się obawiam trochę, co? |
Essy |
01:10:02
Essy aż tak dobra w tym nie była, dla niej Javier pachniał po prostu zniewalająco. - Naprawdę można to wyczuć? Przydatna sprawa, zwłaszcza przy takim uparciuchu. |
Zuri |
01:11:13
Zuri -Spokojnie, to tylko chwilę zaboli. I w zasadzie tylko za pierwszym razem.- zapewniła -No, chodź. I serio, nie musisz ściągać tych spodni, ale zsunąć już tak. Na tyle, by ci ogon ich nie rozerwał.- przyłożyła mu tabliczkę z ciemnego kamienia do zdrowego ramienia i zaczęła czytać. |
Essy |
01:12:13
Essy przekrzywiła główkę, przyglądając się zabiegowi. |
Javier |
01:14:00
Javier zrobił dobrą minę do złej gry. Nawet nie reagował tak źle jak Essy, choć faktycznie przyłożył sobie dłoń do ust tak samo. |
Mistrz Gry |
01:14:32
Saoya rzuca kością: (Czy Javi będzie:) 1. królikiem 1k90(m0%) = 39 2. lisem 1k100(m0%) = 5 3. lwem 1k100(m0%) = 33 [Wynik: królikiem ] |
Essy |
01:15:18
Essy po chwili też miała dłonie przy ustach, ale nie z bólu, tylko ze śmiechu. |
Javierowy |
01:15:56
Javierowy zaczęły rosnąć długie białe uszy i puchaty ogonek. Gdy spojrzał w lustro zrobił duże oczy. -No nie wiem, czy to do mnie pasuje...- poruszył uchem. |
Essy |
01:17:03
Essy - Już wiem, czemuś taki płochliwy - nie mogła pohamować szczerzenia się. |
Zuri |
01:17:13
Zuri zaśmiała się -Mogę spróbować to zmienić.- zaproponowała. -Tylko to też będzie boleć. |
Javier |
01:17:44
Javier pokiwał głową -Jeśli się da. Ja poproszę. Te jedynki są wkurzające. |
Essy |
01:18:42
Essy podeszła do Javiera i się przytuliła. Jej słodki biedaczek. - I tak cię kocham. |
Zuri |
01:18:55
Zuri - No dobrze.- pogrzebała jeszcze w torbie.- Sporo siły mnie kosztujesz. Przynajmniej dobrze zasnę. W zasadzie to było tak specjalnie dla Amelii... |
Javier |
01:19:14
Javier -I mi się oberwało rykoszetem? Przecież mam strój! |
Zuri |
01:19:28
Zuri -Dlatego proponuję zmianę. |
Essy |
01:20:02
Essy - Następnym razem Ame nie odpuścimy. |
Essy |
01:20:42
Essy nie mogła się oprzeć i pogilgotała króliczka przy ogonku, ale odsunęła się, dając miejsce Zuri do działania. |
Rawana |
01:21:04
Rawana -Spłoszyłeś go. -spojrzała na drzwi.- Jeśli spróbujesz zająć jego miejsce, nie rób mu krzywdy.- poprosiła i poszła przodem. |
Javier |
01:21:46
Javier podskoczył aż rąbnął głową o sufit.- Ło...- pokręcił głową.- No to to by się mogło całkiem przydać. |
Daniel |
01:23:07
Daniel - Jeżeli jest tylko bratem, to nie zamierzam. Ale skrzywdzić, nie skrzywdzę. |
Rawana |
01:23:42
Rawana -Jakim bratem? Pochodzimy z innych światów. i Ghazai są rodzeństwem. |
Daniel |
01:24:24
Daniel - Wciąż może traktować cię jak siostrę. |
Eliza |
01:25:34
Eliza -Starał się zostać adoratorem. Póki co mu wychodziło, ale to też może dlatego, że jest moim jedynym rówieśnikiem na statku.- zaśmiała się. |
Zuri |
01:26:36
Zuri -Każde stworzenie coś umie.- upewniła się czy jest już spokojny i powtórzyła zabieg, ale z innym zaklęciem. Tym razem na czole Javiera aż wystąpił pot. To zaklęcie było widocznie trochę bardziej wymagające od niego. W końcu królicze uszy zamieniły się na mniejsze, trójkątne, a puchaty ogonek się wydłużył. Spojrzał po sobie.-No, od razu lepiej.-spojrzał na -Dziękuję. |
Zuri |
01:27:10
Zuri -Dla mnie to zawsze forma nabierania doświadczenia.- uśmiechnęła się.- Miłej nocy.- wzięła swoją torbę i poszła do pokoju w karczmie. |
Daniel |
01:28:47
Daniel wyszedł z karczmy. - No to w którym portalu zniknęłaś mi na tyle czasu? |
Eliza |
01:29:28
Eliza poprowadziła Daniela -Świat nazywa się Lenatha. Jest niezwykły, zobaczysz. |
Essy |
01:30:24
Essy wciąż się uśmiechała, tym razem jednak z odmiennym błyskiem w oczach. - Jednak wilk. |
Javier |
01:30:37
Javier -No wiec...- stanął przed Essy -Który ja ci się podoba bardziej? |
Essy |
01:31:25
Essy - Z tych, których widziałam dzisiaj? Żaden. |
Javier |
01:31:47
Javier -Jak to?- zrobił smutną minkę. |
Daniel |
01:32:47
Daniel - Co do tego nie mam wątpliwości. Dokąd dokładnie idziemy? |
Essy |
01:33:54
Essy zsunęła jego maskę. - Teraz lepiej. Odrobinkę. Jeszcze sporo zostało do ideału - wymruczała. |
Javier |
01:34:52
Javier -Rozumiem, że mam dokończyć?- zerknął na zsunięte spodnie i machnął ogonem. |
Eliza |
01:35:35
Eliza -Miasto nazywa się Madara. Jest w środkowej warstwie...- zaczęła entuzjastycznie mówić.- Zresztą zobaczysz.- przeszła przez portal. |
Essy |
01:36:14
Essy wsunęła rękę za jego uszko, drapiąc delikatnie. Niech wie jak to jest. |
Narracja |
01:37:11
Festiwal świateł już się zaczął i od razu było widać skąd taka nazwa. W powietrzu czuć było nieco siarkę, ale co ważniejsze, widać było ogrom puszczanych w niebo rac i sztucznych ogni. Były momenty, że nie dało się zobaczyć gwiazd. Byli w miejscu, w którym widok był raczej kiepski, w wąskiej uliczne, ale Eliza od razu zaczęła ciągnąć Daniela na główny plac, a potem szeroką ulicą w stronę portu. |
Narracja |
01:38:35
Ludzie na ulicach byli... no cóż, ludźmi, ale wielu miało szarawą skórę podobnie jak Eliza teraz i spiczaste uszy. Budynki przy ulicy miały po kilka kondygnacji, 4-5. Wiele tych od strony głównej ulicy miało rzeźbione fasady. |
Narracja |
01:38:54
Sporo osób się zebrało, by oglądać widowisko. Niektórzy z okien domów, niektórzy z ulicy. Wielu też było na dachach. W porcie statki utrzymywały się przy kejach... w powietrzu. Nie było morza, tylko bezkresna pustka rozświetlana obecnie przez sztuczne ognie. |
Javier |
01:40:18
Javier zamachał ogonem i przekrzywił lekko głowę, by ułatwić Essy dostęp. Odwzajemnił się jej tym samym. Jedną ręką zaczął ją drapać za uchem, a druga tylko czekała na właściwy moment, by... zacząć łaskotki. |
Daniel |
01:41:18
Daniel zmarszczył nos. Głośno, huczno i śmierdziało. Nie zamierzał się jednak tak od razu zrażać. - Co to, jest tylko jedna wypożyczalnia strojów? - zażartował, zaskoczony tą nieznaną mu dotąd rasą. |
Essy |
01:43:42
Essy natychmiast położyła uszy, śmiejąc się. Niestety, łaskotki były zdecydowanie silniejszym bodźcem, a teraz odczuwała je, zdaje się, w sposób jeszcze dotkliwszy. - Nie! - złapała go za rękę. - Ty okrutniku! |
Eliza |
01:46:20
Eliza -To Undani. Rawana i Ghazai wywodzą się z ich religii.- wyjaśniła już na miejscu. Trzeba przyznać, że to co się działo na niebie jak najbardziej było w stanie wynagrodzić zapach, a hałas o dziwo wcale nie był taki głośny. Kolorowe światła były przemyślane i czasem nawet tworzyły kształty różnych stworzeń i iluzję jakby się poruszały wywoływaną tym, że wiatr przepychał jeszcze dopalające się cząstki. |
Javier |
01:46:56
Javier przestał -Może zanim zaczniemy nasz mały konkurs na mizianie, pójdziemy usiąść?- wskazał skórę przed kominkiem. |
Daniel |
01:47:45
Daniel - Tylko czekać, aż zaczną ci się kłaniać. Kolejny świat, w którym zostałaś boginią - uśmiechnął się. Zerknął w niebo. - Świętują twój powrót. |
Eliza |
01:51:10
Eliza zaśmiała się. -To tylko przebranie. Tutaj też jest coś na kształt karnawału, więc nawet aż tak nie zaskoczysz. |
Essy |
01:51:58
Essy odwróciła się, smyrając go po twarzy ogonkiem. Zamiast usiąść, wyłożyła się na skórach, zajmując całe. |
Data | 05.02.2018 |
Narracja |
12:47:32
.......................................................: THE END :....................................................... |
Data | 03.04.2018 |
Narracja |
22:42:41
................................................: PARYŻ :................................................ |
Adis |
22:56:58
Adis przeprowadził przez portal do Paryża... maszynę. Mechanicznego konia, który by ułatwić wyprowadzenie go na ulicę opuścił łeb i zniżył się na nogach w sposób, którego żaden koń by nie przedsiemwziął. Człowiek-wąż może by i nawet próbować tu na miejscu dojechać dorożką czy czymś, ale nie był pewien pory dnia na miejscu. Poza tym większy lans. Już na miejscu wsiadł na spiżowego konia i pojechał na nim w stronę posiadłości Vanessy. |
Adis |
22:59:12
Adis był ubrany elegancko, w stylu Tierry. Ciemna, krótka peleryna z zielonym wyszyciem osłaniała prawe ramię. Koszula z rękawem do łokcia przewiązana intensywno-zieloną szarfą zawiązaną na boku, z tej samej strony co peleryna. Do tego proste spodnie trzymane szerokim pasem oraz wysokie skórzane buty z niskim obcasem. |
Adis |
23:08:26
Adis zatrzymał konia pod właściwym budynkiem, zsiadając z niego już na podjeździe. Nie przejmował się nim za bardzo. To sobie może stać, nie ucieknie. Podszedł do drzwi i zapukał. |
Strona 52 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 51, 52, 53, ... 134, 135, 136, Następna |