Strona 145 z 157 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 144, 145, 146, ... 155, 156, 157, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data
![]() |
01.09.2018 |
Mistrz ![]() |
16:05:32
Mistrz 'Owszem, ale możesz pobrać coś lżejszego. Trisam roi się od niezrzeszonych myśliwych i poszukiwaczy przygód, od najemnikow i przewodników. Dziś wieczór Morgont powinien wieźć towary do gildii. Zwykle zbiera po drodze podróżnych, by karawana była większa, a tym samym bezpieczniejsza. Kojarzysz go, prawda? To ten który dowozi nam skóry i dobra' |
Mistrz ![]() |
16:06:09
Mistrz 'Możesz podać się za najemnika z Trisam. Powinni uwierzyc' |
Rugiet ![]() |
16:13:24
Rugiet Reed - Co mogę konkretnie pobrać, jakieś zwykłe ubrania? Przecież widzisz co mam na sobie. - Rugiet Reed jest ubrany w skórzany pancerz, ma na głowie skórzany hełm, drewnianą tarczę i miecz jednoręczny w pochwie przy pasie. - Lepiej się zgłosić do niego jako najemnik, który pójdzie z nim w jedną stronę, czy jako podróżnik, który zmierza do myśliwych? |
Mistrz ![]() |
16:20:45
Mistrz 'Podróżnk jest poza podejrzeniem. Ale jako najemnik nie musisz zmieniać nawyków. Pobierz maści z beneraty. I koniecznie sproszkowany wilkat, na wypadek magów' |
Rugiet ![]() |
16:25:55
Rugiet Reed - Jakie nawyki masz na myśli? Pobiorę, co trzeba. Czemu magowie mieliby mi przeszkadzać? |
Mistrz ![]() |
16:26:57
Mistrz 'Nie ma powodu sądzić że magowie będą przeszkadzać. Ale jest powód by sądzić że ten o którego pytasz dysponuje magią |
Mistrz ![]() |
16:28:24
Mistrz 'Gildia wysoko wycenia to zadanie. Dostaniesz jedynie 80 xenów zaliczki. Ale jako myśliwy, możesz zarabiać w podróży poprzez skóry i mięsa.' |
Rugiet ![]() |
16:29:13
Rugiet Reed - Nie jestem myśliwym. |
Mistrz ![]() |
16:49:37
Mistrz 'Wiem kim jesteś. Ale chyba w lanokę strzelić potrafisz, co?' |
Rugiet ![]() |
17:14:54
Rugiet Reed - Potrafię, ale nie mam łuku przy sobie. |
Mistrz ![]() |
17:18:39
Mistrz 'Zostanie ci wydany' - podsunął Rugietowi zapieczętowany list. 'Gdybyś po drodze wpadł w kłopoty, ten zapieczętowany list będzie podkładką dla strażnikow i urzędników. Jest adresowany do szefa gwardii więc nikt prócz niego samego nie ma prawa złamać pieczęci ani pozbawić cię wolności. No, chyba że kogoś zabijesz albo okradniesz... I dasz się złapać' |
Mistrz ![]() |
17:19:25
Mistrz 'Nie bierz kuszy. Jasno wskazuje na militarne przeszkolenie' |
Rugiet ![]() |
17:38:50
Rugiet Reed Zabiera list i chowa go. - Co prawda potrafię odpowiednio pokroić i wykroić mięso, ale skóry raczej będzie mi ciężko dobrze ściągnąć, ale mogę próbować. |
Mistrz ![]() |
17:50:22
Mistrz 'Nie sądzę by robili ci sprawdzian z umiejętnosci' - zaśmiał się. 'Zależy nam by wysłać kogoś młodego, kto nie przesiąknął jeszcze nawykami bractwa. Pięćdziesięcioletniemu Skelbardowi trudno byłoby ukryć zachowania, których wymagano od niego przez ostatnie 30 lat. Ludzie adoptują się szybciej' |
Mistrz ![]() |
17:51:13
Mistrz położył mieszek z xenami na biurku. 'Twoja zaliczka chłopcze. Nie zapomnij wziąć chleba i owoców na prowiant. Bez tego ciężko ci będzie przejechać pół kraju. Drogi są tu. na wschodzie dzikie i niewiele jest zajazdów' |
Rugiet ![]() |
17:59:02
Rugiet Reed - Co jeśli zawiodę? - Biorę mieszek ze złotem. - W prowiant muszę się zaopatrzyć z własnej kieszeni? |
Mistrz Gry ![]() |
19:23:48
![]() |
Mistrz ![]() |
19:24:55
Mistrz 'Przydział prowiantu masz na wartość trzydziestu xenów. Kuchnia i zbrojownia wydadzą ci potrzebności. Resztę będziesz musiał pokryć sam. O konia się nie martw, weźmiesz konia służbowego' |
Rugiet ![]() |
19:49:10
Rugiet Reed - Postaram się zwrócić konia w nienaruszonym stanie. Mam tylko wypytać o niego? Czy coś jeszcze? Nie wiem ile mi to zajmie, oraz czy nie będę musiał chronić swojego życia, czy wykonywać innych czynności poza zdobywaniem informacji. |
Mistrz ![]() |
19:56:10
Mistrz 'Jesteś Bratem Krwi. Przeszedłeś szkolenia, więc ocenisz ile zdołasz sprawdzić. Jeśli sytuacja będzie niebezpieczna, wróć i przekaż zadanie komuś o większych umiejętnościach albo dobierz kompana. Pamiętaj, że jeśli to ten którego szukamy, może być niebezpieczny' |
Rugiet ![]() |
20:06:49
Rugiet Reed - A kogo szukamy? |
Mistrz ![]() |
20:21:32
Mistrz 'Tego niestety nie mogę zdradzić. Choć wiem że brak tej informacji utrudnia ci zadanie' |
Rugiet ![]() |
20:22:42
Rugiet Reed - Mistrzu czemu nie możesz? |
Mistrz ![]() |
20:24:36
Mistrz 'Rada na to nie zezwoliła' |
Mistrz ![]() |
20:25:33
Mistrz 'Nie przeciwstawię się im bez silnej przyczyny, mimo że wiem jak trudni czasem bywają. Ale niejednokrotnie przekonaliśmy się, że ich sposob widzenia spraw jest szerszy, biorą pod uwagę czynniki które nam, wojownikom, nie przechodzą przez myśl' |
Rugiet ![]() |
20:34:55
Rugiet Reed - Nie wiedząc kogo mam szukać mogę przeoczyć ważne informacje. Dlatego będę musiał ci przekazać nawet to, co je na śniadanie. Z tego co się domyślam to jest silny mag. |
Mistrz ![]() |
20:55:47
Mistrz 'Silny i wrogi bractwu. Stąd całe to cudaczenie. Jest podejrzany o przestępstwo wobec paktu erbeńskiego' |
Narracja ![]() |
21:13:53
![]() |
Narracja ![]() |
21:27:49
![]() |
Dietmar ![]() |
21:47:50
Dietmar zerwał się. To jednak okazało się być błędem. Poczuł jak ból przechodzi całe jego ciało. Wsparł się ręką i spojrzał na swojego towarzysza - A ty? - zapytał zachrypiałem głosem. |
Najemnik ![]() |
21:52:53
Najemnik 'Nie. Ale jakoś ożyję. Jeśli nie jesteś ranny radzę stąd iść. Winnych nie ma. Jeśli nas tu kto znajdzie, winni będziemy my' |
Dietmar ![]() |
21:53:43
Dietmar wstał ledwo co na nogi. Podszedł do towarzysza i podał mu rękę by ten wstał - Wciąż nie wiem jak to mogło się stać... |
Najemnik ![]() |
22:09:52
Najemnik 'Skelbardowie gdy atakują to z drzew' - wstał jako tako, przytrzymał się Dietmara. 'Może w okolicy będzie któryś z koni. Wszystkich rozpędzić nie mogli.' - powiedział. Gdy tylko stanął na nogi wyjał nóż i począł rozcinać pasy pozostałych, poległych kolegów, szukając wszystkiego co może się przydać. Zabrał też jeden bukłak. 'Jesteśmy na odludziu. Najbliżej nam przez góry. Wezmę to co może utatować nam tyłki' |
Dietmar ![]() |
22:12:12
Dietmar - Dobry pomysł. Im to już raczej się nie przyda - poszedł w ślady najemnika. Kiedyś ani by myślał o okradaniu trupów, jednak ostatnie wydarzenia nauczyły go jakimi prawami rządzi się świat. |
Mistrz Gry ![]() |
22:33:48
![]() ![]() (Co znajdzie Dietmar?) 1. Złoto, wino, prowiant1k100(m0%) = 89 2. Prowiant, wodę, sztylet1k100(m0%) = 6 3. Sztylet, łuk, miksturę1k100(m0%) = 24 [Wynik: Złoto, wino, prowiant] |
Narracja ![]() |
22:35:36
![]() |
Mistrz Gry ![]() |
22:35:43
![]() |
Dietmar ![]() |
22:41:33
Dietmar schował łupy do swojej torby. Rozejrzał się po ziemi za śladami kopyt. Jeśli udałoby im się znaleźć choćby jednego konia to szansa na przeżycie wzrosłaby znacząco. |
Narracja ![]() |
22:51:12
![]() |
Dietmar ![]() |
22:53:23
Dietmar spojrzał na najemnika - Coś czuję, że będzie to jak szukanie igły w stogu siana. |
Najemnik ![]() |
22:59:56
Najemnik 'Więc dajmy sobie czas, powiedzmy pół słońca i spotkamy się kawałek stąd, przy stawie' - wskazał ręką w obrośnięte kilkoma krzewami oczko. 'Tam jest droga na zachód do osady. Ty sprawdź na wschodzie. Ja na południu stąd. Konie raczej w lesie nie siedzą tylko na jakiejś łące' |
Dietmar ![]() |
23:11:45
Dietmar kiwnął tylko twierdząco głową. Poszedł na wschód. Szedł wolnym krokiem. Nadal nie odzyskał w pełni swoich sił. Dostał solidne manto. Zbóje zapewne ruszyły w pogoń za niedobitkami jednak ta myśl nie zapewniała mu bezpiecznego samopoczucia. Z pewnością zbiry tu jeszcze wrócą. Dla pewności zdjął tarczę z pleców. |
Data
![]() |
02.09.2018 |
Mistrz Gry ![]() |
00:31:48
![]() ![]() (Czy Dietmar znajdzie konie?) 1.1k100(m0%) = 58 2.1k100(m0%) = 54 3.1k100(m0%) = 12 [Wynik:TAK] |
Narracja ![]() |
00:33:18
![]() |
Dietmar ![]() |
00:36:42
Dietmar nie był głupi i doskonale wiedział jak należy podchodzić do konia. Zdjął metalową rękawicę i wziął w dłoń kawałek chleba. Podchodził spokojnie mając ten chleb na otwartej dłoni. Wyciągnął rękę w stronę koni chcąc tym samym pokazać im, że nie ma złych zamiarów i jak podejdą to czeka je malutka nagroda. Zapewne niewiele warta w zamian za to co one mu dadzą, ale lepszy rydz niż nic. Oby podziałało. |
Narracja ![]() |
00:39:38
![]() |
Dietmar ![]() |
00:46:44
Dietmar złapał konia za wodze i wyjął jeszcze kawałek. Jeśli tak dalej pójdzie to zostanie mu tylko cypoka. No cóż. Nie można mieć wszystkiego. Pogładził konia po czole. Następnie spróbował go dosiąść. |
Narracja ![]() |
00:48:22
![]() |
Narracja ![]() |
00:48:38
![]() |
Dietmar ![]() |
00:51:16
Dietmar postanowił nie brać ze sobą więcej koni. Jeśli jego towarzyszowi nie uda się nic znaleźć to wskaże mu miejsce gdzie konie znajdzie. Poza tym nie planował z nim dalszej wspólnej podróży. Nie łączyło go z nim nic więcej jak tylko wspólne zlecenie, które zakończyło się niestety wielką porażką. Zawsze jednak mogło być gorzej. Mógł już się nie obudzić. Dietmar obrał kurs do stawu, przy którym miał się spotkać ze swoim towarzyszem. |
Narracja ![]() |
01:07:11
![]() |
Dietmar ![]() |
01:10:16
Dietmar - Nie wymagaj zbyt wiele. Wybierz sobie któregoś i ruszymy. Zamierzam odnaleźć jakąś wieś i tam uzupełnić zapasy. A ty? |
Najemnik ![]() |
01:12:02
Najemnik 'Mam taki sam zamiar. Bliżej przez góry, albo tu, w Naruntii ale to daleko będzie. ' - podszedł do koni, oglądał rany. Kręcił głową. 'Nic z nich nie będzie. I tak miały szczęście. Pozostałe ubite. Zbójnikom chyba zależało byśmy nie mieli jak uciec ani wezwać pomocy. Jedź, ja sobie poradzę' |
Dietmar ![]() |
01:15:25
Dietmar - A za górami co? |
Najemnik ![]() |
01:16:36
Najemnik 'Też osada, cech myśliwski, zależy gdzie prędzej dotrzesz, ale wsie ze dwie przynajmniej. I co ważniejsze nasi, bo z Trisam wracać będą' |
Dietmar ![]() |
01:17:39
Dietmar - To już masz odpowiedź dokąd zmierzam. Z pewnością sobie poradzisz? |
Najemnik ![]() |
01:17:59
Najemnik 'Wziąłem tę robotę bo i tak do Utridii jadę. Jak Narunt da napluję na grób tej zołzy Xaviry, to powiadomię Światłych że ich adepci nie dotrą' |
Najemnik ![]() |
01:18:36
Najemnik 'Tak. Do myśliwych zajadę, tam będę miał z kim jechać. Jest w porządku. ' |
Dietmar ![]() |
01:19:27
Dietmar - Trzymaj się zatem. Czuję, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują. Powodzenia. |
Narracja ![]() |
01:22:12
![]() |
Najemnik ![]() |
01:27:51
Najemnik 'Niech Narunt uczyni ci drogę bezpieczną...' - wskazał paręset metrów dalej na pannę zamierzającą właśnie robić pranie. Taka panna to był niezbity dowód na to, że jakakolwiek osada jest bliżej niż za górami. Sama wizja dziewczyny noszącej kosz przez góry była odpowiednio ponad wyobrażenie. |
Valeria ![]() |
01:29:58
Valeria miała na sobie skromną sukienkę w kolorze granatu, ze spódnicą do połowy łydeki i rękawami podwiniętymi nad łokcie. Ociężale położyła balię przy strumieniu i sama kucnęla obok, aby zabrać się do pracy Im szybciej zacznie tym szybciej skończy. |
Dietmar ![]() |
01:31:05
Dietmar nie odpowiedział. Ciężko było w tej sytuacji odpowiedzieć "wzajemnie" kiedy to istnienie bogów na tym świecie, a tym bardziej sprawiedliwych, wychodziło poza jego przekonania. Spojrzał na dziewczę nad strumieniem. Postanowił zatem podjechać do niej. Wyprawa przez góry bez konkretnego prowiantu była dość niebezpieczna, a kobieta ta mogłaby okazać się nieocenioną pomocą w dalszej podróży. Postanowił więc skorzystać. |
Valeria ![]() |
01:34:32
Valeria była zaabsorbowana praniem i dopiero rżenie konia wyrwało ją z zamyslenia. Spojrzała w górę i zauwazyła Dietmara. - Dzień dobry, panie. - przywitała się. |
Dietmar ![]() |
01:38:13
Dietmar - Dobry? Dobry dla ciebie? Czy masz nadzieję, że był dobry dla mnie? A może po prostu życzysz mi dobrego dnia? To by mi się przydało - odparł pół żartem. |
Najemnik ![]() |
01:39:18
Najemnik nie podchodził - miał tylko nadzieję że kobieta prócz konia i Dietmara więcej nie widziała. A w szczególności - wymordowanych uczonych. |
Valeria ![]() |
01:47:00
Valeria - Dziś jest dla mnie dobry, ale jutro taki nie będzie, więc życzę go panu- |
Dietmar ![]() |
01:49:15
Dietmar - Z pewnością się przyda. Jednak poza życzeniami jest panienka w stanie mi pomóc? Potrzebuję prowiantu. Sowicie zapłacę. |
Valeria ![]() |
01:50:47
Valeria - Musze najpierw skończyć to co mam do zrobienia. Nie mogę wrócić z niewypranymi rzeczami- |
Dietmar ![]() |
01:52:33
Dietmar zsiadł z konia i poklepał go po karku. Ponownie spojrzał na kobietę - W takim razie popatrzę sobie. |
Valeria ![]() |
01:56:37
Valeria wróciła do zadań i zaczęła prać. Wyglądała na mocno skoncentrowną, jakby nie zauważała mężczyzny w ogóle. Brała rzeczy jedną po drugiej. przy bardziej osobistych rzeczach nieco zaczerwieniła się. |
Dietmar ![]() |
01:59:30
Dietmar patrzył na kobietę. Była piękna. Z pewnością mógłby ją umieścić gdzieś wysoko na liście kobiet, które w swoim dość długim życiu widział. Patrzenie na nią w pewien sposób również sprawiło, że zapomniał o wydarzeniach sprzed kilku godzin. Jednak jak to ma się z przyjemnościami... czas potrafi przy nich zasuwać niemiłosiernie. |
Valeria ![]() |
02:01:05
Valeria skończyła prać. Mokre rzeczy wsadziłą do misy i ... no wlasnie, tak ciążką balię było ciężko podnieść. - Cholera- mrukneła pod nosem próbując dźwignąć balię. |
Dietmar ![]() |
02:08:24
Dietmar bez słowa podszedł i podniósł misę z praniem - Pozwól. |
Valeria ![]() |
02:11:51
Valeria - Ale nie trzeba, dam radę- |
Dietmar ![]() |
02:13:32
Dietmar - Trzeba. Zanim doniesiesz tą balię do domu to umrę z głodu - zaśmiał się lekko - Prowadź. Możesz za to prowadzić mojego konia. |
Najemnik ![]() |
02:14:55
Najemnik - skoro szli pieszo, ruszył za nimi. Postanowił trzymać się w jakiejś odległości by im nie przeszkadzać |
Rugiet ![]() |
08:49:20
Rugiet Redd - Mistrzu, chyba powinienem wyruszyć jak najszybciej. Dziękuję za wino. - Akurat dopił ostatni łyk wina gdy to mówił. |
Mistrz ![]() |
16:16:02
Mistrz 'Bogowie z tobą chłopcze. Nie ryzykuj. Zgłoś się do kuchni i zbrojowni' - na powrót zatopił się w swoich dokumentach, co oznaczało najwyraźniej że rozmowę uznał za zakończoną. |
Rugiet ![]() |
16:18:57
Rugiet Reed - Dziękuję mistrzu. Bywaj. - Udał się po maść, sproszkowany wilkat, łuk, strzały, oraz prowiant i konia. Po czym udał się w drogę. |
Narracja ![]() |
16:24:42
![]() |
Rugiet ![]() |
16:30:18
Rugiet Reed przyjrzał jeźdźcowi, mistrz mu o nim wcale nie wspominał, więc nabrał podejrzeń. - O co chodzi? |
Męzczyzna ![]() |
16:32:20
Męzczyzna 'O twoje zadanie. Wojska zachowują się jak berserki. Dobrane do armii chłopstwo pomstuje że nie dano im się wykazać w walce. Pewnie już wiesz że bitwa się nie odbyła. Dosyć będziesz miał kłopotów na miejscu.' |
Rugiet ![]() |
16:41:57
Rugiet Reed - Dlaczego akurat ty masz się tym zająć? |
Mężczyzna ![]() |
16:45:52
Mężczyzna nieznacznie uniósł brwi. 'Ponieważ tak postanowiono. Cieszę się żeśmy się tak polubili od pierwszej wymiany zdań. Trudno eskortować podejrzliwego malkontenta. Jedźmy' |
Rugiet ![]() |
16:51:41
Rugiet Reed - Mistrz nic o tobie nie wspominał - Mimo podejrzeń zgodził się jechać z mężczyzną. |
Męzczyzna ![]() |
16:56:47
Męzczyzna 'Nigdy nie wspomina' - zauważył. 'A i ja o nim rzadko plotkuję. Wojska obstawiają drogi i polany po wschodniej stronie. Ale tam droga najpewniejsza.' - konia prowadził powoli i spokojnie by go nie przeforsować od razu na początku drogi. |
Rugiet ![]() |
17:06:54
Rugiet Reed - Nie wspominał mi, że ktoś ma mi pomagać, dlatego byłem podejrzliwy. Wybacz. Mogę wiedzieć kim jesteś? |
Narracja ![]() |
17:28:36
![]() |
Aden ![]() |
17:32:58
Aden zrobił kilka kroków naprzód, podziwiając tutejszą zieleń i czyste powietrze. Przeciągnął się rozkosznie aż mu kości chrupnęły w kręgosłupie i łokciach, po czym z uśmiechem i dziarskim krokiem ruszył w stronę... |
Mężczyzna ![]() |
17:33:10
Mężczyzna 'Renald. Jesteśmy po tej samej stronie. Mnie również polecenia wydaje mistrz Bractwa Krwi' |
Mistrz Gry ![]() |
17:33:25
![]() ![]() (.) 1. Południowego zachodu1k100(m0%) = 72 2. północy1k100(m0%) = 61 3. wschodu1k100(m0%) = 63 [Wynik: Południowego zachodu] |
Narracja ![]() |
17:37:12
![]() |
Aden ![]() |
17:40:39
Aden skrzywił się na widok zniszczonej wioski. Ledwie pożegnał się z wojną w swoim świecie, a tutaj albo spotkał kolejną, albo wyjątkowo brutalnych i głupich bandytów po plądrowaniu. Nie wiedząc nic o tym świecie, postanowił przejść się po wiosce i jeśli nie znalazł tam nic ciekawego ani żywego, ruszył w dalszą drogę. Oglądał się za siebie co jakiś czas, by zapamiętać drogę. W wiosce zwracał uwagi na tabliczki, by może przeczytać gdzieś nazwę tej osady. |
Rugiet ![]() |
17:41:46
Rugiet Reed - Ja jestem Rugiet, ale to pewnie wiedziałeś. Po przeprowadzaniu mnie przez wojska opuszczasz mnie czy dalej mi pomagasz? |
Narracja ![]() |
17:42:35
![]() |
Renald ![]() |
17:44:12
Renald 'Mam polecenie jechać dalej. Ale, w odróżnieniu od innych mogę zmienić swe plany w ramach tego co rada nazywa wyższą koniecznością' |
Aden ![]() |
17:44:49
Aden nie wiedział co to za chata ani do kogo mogła należeć. Wszedł więc do niej ostrożnie z zamiarem poszukania czegoś przydatnego. |
Rugiet ![]() |
17:51:36
Rugiet Reed - Już pamiętam kim jesteś. Mistrz wspominał mi o tobie. Jak mogłem o tym zapomnieć? |
Renald ![]() |
17:56:03
Renald uśmiechnął się szeroko. Nie sądził by mistrz o nim wspominał, ale nie chciał wchodzić w dyskusje o tym, wszak jakimś półsłówkiem mógł coś tam wspomnieć. 'Jak twoja celność?' - zapytał wskazując wzrokiem na łuk który Rugiet miał przy sobie. |
Strona 145 z 157 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 144, 145, 146, ... 155, 156, 157, Następna |