Strona 303 z 407 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 302, 303, 304, ... 405, 406, 407, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data
![]() |
08.10.2018 |
Narracja ![]() |
09:57:05
![]() |
Luna ![]() |
11:28:37
Luna z cholerną niekrytą dumą spoglądała na kotwiczącego Borysa. Nigdy nie spodziewałaby się zobaczyć go kapitanem. Sama wyręczyła nareszcie Włodka. -'Przygotuj się do zejścia na ląd. I tak bardzo dużo już zrobiłes' |
Fabienne ![]() |
16:44:36
Fabienne czuła się źle, kołysanie statku było dla niej niekorzystne, a wcześneij tego nie czuła. |
Narracja ![]() |
16:45:18
![]() |
Luna ![]() |
16:51:18
Luna śmiała się serdecznie, widząc to. Ale postanowiła odnaleźć Borysa. Zapewne i on zechce ostrzec ludzi. -'Fabienne? Wiem że sprobujesz uciec ale ta wyspa naprawdę jest niebezpieczna' |
Narracja ![]() |
18:52:39
![]() Rita pokręciła głową. Obejrzała pod światło poparzoną wcześniej rękę, która przestawała właśnie boleć. -To nie on - oświadczyła. Musiała przyznać że zaskoczyła ją moc tej przypadkowej istoty. Walentyna nieprędko określi co to w ogóle była za istota. To był test pierwszy. Rita i Walentyna namacalnie przekonały się że mogą sobie ufać. Przynajmniej w tej konkretnej kwestii. |
Aden ![]() |
18:53:02
Aden wszedł do jaskini, stanął na moment przed portalem i obejrzał się za siebie. Mimo wszystko szkoda, że nie zdążył zobaczyć chociaż jednego miasta. - "No nic... Czas na mnie" - odwrócił się znów w stronę portalu, który wymacał dłonią, a gdy wymacał - przeszedł przez niego. Nie miał ochoty zwiedzać świata, w którym co trzecia napotkana osoba nie jest do niego wrogo nastawiona. O co chodziło kobietom? Nie wiedział. Teraz i tak nie miało to znaczenia. |
Fabienne ![]() |
22:48:09
Fabienne - Jak już mnie nastraszyłas wszystkimi, którzy chcą mnie zabić to co mi zostało?- |
Luna ![]() |
22:54:10
Luna 'Przeżyć, wracać do stolicy, i z pomocą prawa oczyścić swoje imię?' |
Fabienne ![]() |
22:57:46
Fabienne - Taaa przezyć, jak tyle ludzi na mnie poluje to łatwiej będzie posnąć w krzakach- |
Luna ![]() |
23:04:52
Luna 'Nie poluje. Załoga cię nie ruszy. To już ustalone. A na stałym lądzie liczyć się będzie słowo moje i załogi' |
Fabienne ![]() |
23:11:24
Fabienne - Ale mówiłaś o tym drugim kapitanie.- |
Luna ![]() |
23:14:50
Luna -'Mówiłam że jeśli staniesz do walki to marny twój los. Więc nie planuj takowej. Jest nas tu trzy kobiety, dziecko, i zgraja mężczyzn. Słabsi nie mięśniami ale sprytem wygrywają swoje. Więc lepiej trzymać się razem. Inaczej nawet jako kapitan nie będę miała na nic wpływu. Muszę iść po pasażerkę. Powinna to zobaczyć.' |
Luna ![]() |
23:18:35
Luna weszła do kajuty, rozejrzała się czy Misha śpi czy nie. |
Narracja ![]() |
23:21:05
![]() |
Luna ![]() |
23:22:32
Luna 'Nie szkodzi. Jeśli się zastanawiałaś, co to za zamieszanie i krzyki, właśnie zakotwiczyliśmy przy wyspie. Myślę że to cię zaciekawi. Jak tylko znajdę Borysa, zajmie się Adamem, mam nadzieję.' |
Luna ![]() |
23:23:10
Luna 'Twój syn ma jeszcze w zanadrzu kilka przydatnych talentów' |
Luna ![]() |
23:24:38
Luna -'Jeśli Adam do tej pory nikogo nie zaraził to choroba na pewo jest do opanowania' |
Misha ![]() |
23:27:56
Misha - Przebywałam z nim cały czas, ja pierwsza bym zachorowała.- |
Luna ![]() |
23:33:57
Luna 'Jeśli śpi, to niech śpi. Zaraz do niego wrócimy. Chodź, zobaczysz wyspę którą odkryliśmy w drodze' |
Misha ![]() |
23:39:37
Misha wstała i podeszła do Luny. - O co chodzi z innymi zdolnościami Borysa?- |
Luna ![]() |
23:44:59
Luna 'Wiele się zna na leczeniu. ' - odpowiedziała. Nie wiedziała czy może, czy powinna mówić o jego magicznym usposobieniu. To bylo bezpieczne. Przecież po ślubie Leona to Borys opiekował się rodzeństwem. Hodował też zwierzęta. -'Jeśli ludzie Borysa pierwsi rozgoszczą się na wyspie, stracę wiarę w moje kapitańskie zdolności. Chodźmy' - uśmiechnęła się. |
Misha ![]() |
23:59:39
Misha - To wiem, i to bardzo mnie dobiło, gdy odzyskałam świadomość. - poszła za Luną. |
Data
![]() |
09.10.2018 |
Luna ![]() |
00:02:55
Luna -'Za wiele od siebie wymagasz' - uznała że poprosi kilku ludzi o spuszczenie łodzi, bo Mishy nie mogła polecić skakania w wodę przy brzegu. Na ląd dowiosłowała sama, wpływając na piach dosyć dynamicznie, nie tyle talentem wlasnym co uderzeniem niedużej fali. -'Nie oddalaj się do lasu. On zabija. Człowiek zasypia i umiera' |
Misha ![]() |
00:05:51
Misha - Przystanek na tej wyspie to przymus?- zapytała. |
Misha ![]() |
00:09:50
Misha - Bo jeśli nie musimy się tu zatrzymywac, to może płyńmy dalej?- |
Luna ![]() |
00:10:20
Luna 'Tak. Zakazałaś nam zebrania zapasów w rozsądnym terminie, a tutaj możemy zebrać owoce i wodę pitną' - wskazała na drzewa przed nimi. -'Jeśli pominiemy wyspę, umrzemy z glodu lub pozabijamy się z braku wody. To podobno bardzo boli' |
Misha ![]() |
00:13:47
Misha - Zakazałam, bo na wyspie zapasy się kończą. Ziemia robi się jałowa.- |
Luna ![]() |
00:18:35
Luna 'Jak to? Sądzisz że to przez brak zimy?' |
Luna ![]() |
00:19:04
Luna pierwsza wysiadła z łodzi i podała Mishy rękę by jej pomóc. Nie każdy nawykł do kołysania. |
Misha ![]() |
00:20:32
Misha skorzystała z pomocy. - Mieliśmy mrozy, ale nie takie jak wcześniej. Ziemia robi się jałowa, bo to zbyt mały teren do upraw. Musielibyśmy zając drugą częśc wyspy, co nie oznacza, ze pierwsza część się uzdatni- |
Luna ![]() |
00:23:08
Luna 'Po karencji się uzdatni. Nie nawozicie? Przecież macie drób, a teraz na wyspie są też konie.' |
Luna ![]() |
00:24:05
Luna pomyślała, że istnieje możliwość, że ludzie po prostu nie wiedzą. I po wsiach wokół stolicy miewali problem z uprawą, mimo że Lessica była wybitnie urodzajna. |
Misha ![]() |
21:08:52
Misha - Nowozimy, ale to nie wystarcza. To za mały teren.- |
Luna ![]() |
21:13:07
Luna 'Może znajdziemy jakieś rozwiązanie. Pewne jest że nieprędko palac sfinansuje kolejny rejs' |
Rita ![]() |
21:15:15
Rita 'Jesteś cała?' - zapytała w końcu. Zajrzała do kubka i po prostu wypiła to co w nim było. |
Walentyna ![]() |
21:17:26
Walentyna była spocona, blada, ale trzymała się. - Tak, nic mi nie jest. Ale on Cie trafił wcześniej?- |
Sawannah ![]() |
21:48:38
Sawannah bardzo mozno zacisnęła ręce na Patricku. Cały czas ryczała. - Zostaw mnie, to boli!- |
Patrick ![]() |
21:50:28
Patrick resztkami zdrowego rozsądku zahamował swój popęd. Wypił tyle by ssący głód zniknął. Nie czuł się nasycony jednakże... Nie chciał pozbawiać życia Sawannah. Przestał. Jednakże dalej ją trzymał by nie uciekła. |
Sawannah ![]() |
21:52:11
Sawannah próowała sie wyrwać, a teraz jak poczuła, ze Patrick wysuwa swoje kły z jej ciała, wpadła w histerię. - PUSZCZAJ!- |
Patrick ![]() |
21:55:26
Patrick - Nie mogę tego zrobić - odparł smutno. |
Sawannah ![]() |
21:57:22
Sawannah w akcie desperacji kopnęła Patricka w to co mężczyzna ceni sobie najbardziej. |
Patrick ![]() |
21:58:13
Patrick schylił się mocno i stęknął. Mimo to dalej trzymał Sawannah w żelaznym uścisku - W-wcale mi tego nie u-ułatwiasz... - wyjęczał - P-posłuchaj mnie... |
Sawannah ![]() |
22:06:25
Sawannah - ZOstaw mnie, Ty potworze!- |
Patrick ![]() |
22:07:45
Patrick - Doskonale wiem kim się stałem! - krzyknął i chwycił kobietę dwoma rękami - Nie jestem taki z wyboru! |
Sawannah ![]() |
22:11:28
Sawannah zadrżała, tak cholernie się bała. Patrick mógł czuć jak ona sie trzęsie. Nogi miała jak z waty i jak Patrick ją teraz puści, to ona zemdleje. |
Patrick ![]() |
22:14:47
Patrick spróbował użyć swojej mocy by choć trochę uspokoić Sawannah. Jego manipulacja umysłem była jednak bardzo słaba. Ale, kto nie próbuje ten nie zyskuje. |
Mistrz Gry ![]() |
22:18:21
![]() ![]() (Czy Patrickowi uda się uspokoić Sawannah?) 1. Tak sobie1k100(m0%) = 84 2. Nawet nawet1k100(m0%) = 66 3. Wcale1k100(m0%) = 41 [Wynik: Tak sobie] |
Narracja ![]() |
22:21:49
![]() |
Patrick ![]() |
22:23:28
Patrick - Proszę cię uspokój się... ta klątwa... ona mnie zmusiła. Nie chciałem wyrządzać ci żadnej krzywdy... |
Sawannah ![]() |
22:36:45
Sawannah - Ale wyrządziłeś.- złapała się za ugryzioną ręką i zobaczyła ślad krwi na dłoni. |
Patrick ![]() |
22:40:41
Patrick - Wybacz mi proszę... nie panuję nad tym. Od kiedy dwa dni temu zostałem ugryziony w ogrodzie pałacowym... Błagam nie mów nikomu. |
System ![]() |
22:41:11
![]() ![]() |
Patrick ![]() |
22:42:46
Patrick - Zajmę się twoją raną... pozwól. |
Sawannah ![]() |
22:43:44
Sawannah próbowała się cofnąć. - I teraz ja taka będe, jak zostałam pogryziona?- |
Patrick ![]() |
22:46:45
Patrick - Nie... chyba nie. Proszę. Nie uciekaj - delikatnie ją puszczał - Opatrzę ci ranę... Mam nadzieję, że nic poważnego z tego nie wyniknie. |
Data
![]() |
11.10.2018 |
Rita ![]() |
20:57:23
Rita pokazała dłoń, która regenerowała się może nie błyskawicznie, ale o wiele szybciej niż u zwykłego człowieka, -'Do wesela się zagoi' - uśmiechnęła się. -'Gorzej że nie mam pojęcia kto to był. Musimy szukać dalej, może Siemar zidentyfikuje tego... chyba wampira. Maga?' |
Walentyna ![]() |
21:00:11
Walentyna - Ja będę musiała chwilę odpocząć, to słowo mocy jest najbardziej męczące.- |
Sawannah ![]() |
21:01:53
Sawannah - Ale... Ty też byłeś ugryziony - złapała sie znów za szyję. - Teraz ja jestem przeklęta?- |
Misha ![]() |
21:04:15
Misha - Pałac finansuje rejsy? Naprawde dużo się zmieniło.- |
Narracja ![]() |
21:05:02
![]() |
Patrick ![]() |
21:05:30
Patrick - Możesz mi nie uwierzyć ale... Zostałem napojony krwią tego potwora. |
Sawannah ![]() |
21:08:22
Sawannah - Nie chcę pić krwi- zmartwiła się. |
Patrick ![]() |
21:11:42
Patrick - Nie zamierzam ci jej dawać - uśmiechnął się - To prawda... Jestem przeklęty. Wierzę jednak, że każdą klątwę da się zwalczyć. Sawannach... Głupio mi ciebie o to prosić... Tym bardziej po tym co ci zrobiłem ale... Potrzebuję twojej pomocy. |
Sawannah ![]() |
21:13:32
Sawannah - To trochę boli, kiedy przestanie? Nie zgodzę się w ciemno, mów co potrzebujesz- |
Patrick ![]() |
21:16:05
Patrick - Wsparcia. Wiem... To skandal prosić cię o to. Ale widzisz... Jestem sam. Chcę postawić Riembierg na nogi i jednocześnie muszę cały czas walczyć ze sobą. Chcę też byś nikomu nie mówiła o tym czym jestem |
Patrick ![]() |
21:18:31
Patrick - Wynagrodze ci wszystko. Przysięgam. |
Sawannah ![]() |
21:20:44
Sawannah oparła się najbliższe drzewo i skuliła do siadu. Zakryła twarz dłońmi izaczęła płakać. - Nie wiem czy dam radę- wydukała między łzami. |
Cloud ![]() |
21:21:13
Cloud tymczasem wybrał się na spacer do ogrodów Kalahari, ubrany w codzienne ubrania oraz czarny płaszcz. |
Patrick ![]() |
21:22:47
Patrick kucnął obok kobiety - Przepraszam... Nie powinienem. Proszę nie płacz - położył dłoń na jej ramieniu. Bardzo delikatnie - Kiedy dotrzemy do wioski to cię opatrze. Dobrze? |
Luna ![]() |
21:26:58
Luna -'Ten na pewno bo płynęłam odzyskać własność króla. Nadal żal mi koni, które błąkają się po wyspie. Pewnie niejeden wiele by dał za takie konie. Odważne i ułożone. ' - rozglądała się za Borysem. |
Narracja ![]() |
21:27:52
![]() |
Sawannah ![]() |
21:30:01
Sawannah przytaknęła. Jednak jeszcze nie wstawała. Za bardzo się bała? A może coś innego. - Chwila, zaraz mi przejdzie.- |
Patrick ![]() |
21:31:02
Patrick - Spokojnie... Wiem jak się czujesz. Jesteś wspaniałą kobietą. |
Cloud ![]() |
21:31:47
Cloud zaciągnął się tutejszym zapachem, przymykając na moment oczy. Nie interesowało go zamieszanie, gdyż wiedział z jakiego powodu ono powstało. Szukał więc jakiegoś miejsca, w którym mógłby pobyć w ciszy i spokoju, jakiegoś kameralnego a jednak wyjątkowego. Nie śpieszył się. Szedł powoli spacerkiem, rozglądając się po bokach. |
Sawannah ![]() |
21:37:02
Sawannah - Przyjechałam tu by zacząć nowe życie, bez krzywd. Nie dość, że ienawidzą mnie inni na targu, to jeszcze to. A nie chce wracac tam skąd przysżłam, to większy koszmar- |
Patrick ![]() |
21:40:45
Patrick - Ja uciekłem przed konfliktem... Życie moje i mojej siostry było zagrożone. Przyjechałem z nią tutaj by zacząć życie od nowa. Lepsze życie... Dzień po tym jak tu przyjechałem... Zostałem napadnięty przez wampira, który zmienił mnie w jednego z nich... |
Patrick ![]() |
21:41:06
Patrick - To się nazywa brak szczęścia co? |
Sawannah ![]() |
21:46:01
Sawannah - Wampira? Przeciez tylko bajarze o nich mówią- |
Patrick ![]() |
21:47:12
Patrick - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ludzie w nie nie wierzą? |
Patrick ![]() |
21:48:32
Patrick wstał i wyciągnął do niej rękę - Chodźmy bo zanim wrócimy to zacznie świtać. Porozmawiamy w drodze. Obiecuję, że nic ci nie zrobię. |
Cloud ![]() |
21:50:22
Cloud znajdując ustronny kącik, do którego raczej niewiele osób zaglądało, usiadł wygodnie na ławeczce, prostując skrzyżowane nogi. Spacerowanie pośród królewskich ogrodów późnym wieczorem miało swój niepowtarzalny klimat. Odchyliwszy głowę do tyłu, oglądał niebo zachodzące gwiazdami. |
Sawannah ![]() |
21:51:31
Sawannah zawahała się, jednak złapała dłoń Patricka i dała się poprowadzić. Do Riemberg nie mieli daleko, jednak nie chciała iść tam sama. |
Cloud ![]() |
21:52:26
Cloud nie siedział tak długo. Stwierdził, że nie będzie czekał na nie wiadomo co i już teraz wróci do łaźni |
Patrick ![]() |
22:00:58
Patrick prowadził Sawannah do wioski. Potem zamierzał zająć się jej raną. Zaczęły go trawić wyrzuty sumienia gorsze niż wtedy kiedy zabił służącą. Zaczął myśleć nad specyfikiem, który powodowałby krótkotrwałą znieczulicę. Może w Lessice mają jakieś zioła... Wtedy nie martwiłby się bólem, który mogła odczuwać jego pierwsza żyjąca butelka krwi... |
Misha ![]() |
22:06:46
Misha - Kiedyś ten kto wymyślił wyprawę opłacał budowę statku.- |
Luna ![]() |
22:52:08
Luna 'Kto zatem opłacał waszą?' |
Bazalt ![]() |
22:53:46
Bazalt obejrzał się na Zefira. Zarżał nieco piskliwie, jakby pytająco. Czy ten biały tez to widział? Światlo przeniosło go do jaskini. Ale fajnie! Postanowił zawrócić i jeszcze raz pobawić się w "znikanie na zawsze", jednak Wiktor wcale nie zamierzał mu na to pozwalać. No tak, nudni ludzie zawsze psuli całą zabawę. |
Wiktor ![]() |
22:54:08
Wiktor oglądał się zaś na Rozalię. Powinna już być. |
Rozalia ![]() |
23:00:03
Rozalia przeszła z opóźnieniem. - Już jestem. Proponuję w trójkę udać się do pałacu. Bazaltowi potrzeba odpoczynku a Tobie Wiktor posiłku.- |
Misha ![]() |
23:01:43
Misha - Akurat naszą opłacił Roer Ondari- rzekła oschle. |
Narracja ![]() |
23:02:06
![]() |
Luna ![]() |
23:15:39
Luna 'Spodoba ci się nowy król i nowa Lessica' - powiedziała do Mishy. -'Wygląda na to że ceni zdrowy rozsądek. No i zaczął władanie od pokoju z Dirsan. Jest i Borys' - zacumowała łódź o pierwszy lepszy wystający kawałek drewna i podbiegła do blondyna. |
Wiktor ![]() |
23:16:26
Wiktor 'Nie sądzę by moja wizyta w pałacu była dobrym rozwiązaniem. Wolałbym nie miec przyjemności z adeptami akademii magów' |
Rozalia ![]() |
23:20:34
Rozalia - Od zniknięcia Lady Yoli, w pałacu jedynym magiem jest Bratian. - |
Wiktor ![]() |
23:23:05
Wiktor 'Groźnie mi to brzmi' - skoro wyszli z jaskini, spojrzał na niebo i poprawił popręg. |
Borys ![]() |
23:28:06
Borys - Kim jesteś i dlaczzgo udajesz Lunę?- |
Luna ![]() |
23:30:20
Luna -'Mogę. Poza tym trochę bezczelności i rude włosy, i się nabierzesz. Uprzedziłeś załogę o tym, że wyspa zabija? Warto im przypomnieć |
Rozalia ![]() |
23:30:53
Rozalia - Bazalt jest cały obtarty, jednak nie będę Cie zmuszać. - |
Borys ![]() |
23:33:05
Borys - Nie zabicie Mishy jest bardzo podejrzane.- |
Strona 303 z 407 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 302, 303, 304, ... 405, 406, 407, Następna |