[ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... ... 442, 443, 444,   Następna  

Autor Wiadomość
Salora
00:10:43 Salora nie wiedziała, że wszystko, nawet cholerne kwiaty będą przeciwko niej w tym cholernym miejscu. Niezbyt uradowana wsadziła zdobycz do torby. Zagryzła kawałek chleba i wypiła butelkę wody. Zmachała się nieźle tym wszystkim, a jeszcze tego by jej brakowało jakby nagle opadła z sił. Pokrzepiający był fakt, że o ile dobrze pamiętała to główna siedziba była tuż tuż. Kontynuowała podróż.
Narracja
00:32:48 img Jaskinia faktycznie była już niedaleko. Przejście przez nią, odnalezienie właściwych korytarzy, wydawało się być wyzwaniem na miarę boskiego cudu, jednak Salora doskonale znała już ich ułożenie. Mogła po prostu skierować się od razu do celu. Chleb i woda dały jej wiele, przynajmniej nie dotarła na miejsce umęczona niczym Nerevar pod Czerwoną Górą. Wkrótce jej oczom pośród kamiennych ścian jaskini ukazały się pochodnie i szklane lampy, ustawione na prowizorycznych stołach i skrzyniach. W miejscu takim jak to lepsze meble szybko trafiłby szlag, więc było oczywiste że zamiast łóżek, na drewnianych podestach leżą sienniki.
Narracja
00:33:47 img Kilka osób grało w "osiem-okrągłych-kamieni" przy stole. Wstali widząc Salorę. Dwoje z nich chwyciło za broń. Dopiero gdy ją rozpoznali, uspokoili się. 'Szef jest na górze' - powiedzial jeden z nich wskazując na drewniany podest.
Salora
00:36:37 Salora - Dzięki dupku - odparła i podeszła zobaczyć jak im idzie gra. W sumie hazard był czymś co przykuwało jej uwagę. Oparła dłonie na biodrach.
Narracja
00:38:25 img "Dupek" wygrywał, nie licząc faktu że gdy wstał, jeden z kolegów usiłował przełożyć jego kamienie. Niewiele to dało bo sześć z nich nadal trzymało się we wgłębieniach planszy. Na stole obok planszy połyskiwało złoto. Czyli faktycznie grali na pieniądze. 'Wyglądasz jakbyś biegła cała drogę. Nie ma za co'
Salora
00:40:40 Salora - No pewnie. Nie mogłam się doczekać, aż będę mogła zobaczyć jak przepieprzasz pieniądze. Jednak uważam, że ich miejsce jest w mojej kieszeni. Co ty na to?
Thamion
00:42:49 Thamion uniósł brwi. Uśmiechnął się zaraz. Odepchnął mało trzeźwego kolegę tak, że ten spadł na deski podestu, robiąc tym samym miejsce Salorze. 'Wchodne to dziesięć smoków. Masz tyle?'
Salora
00:45:27 Salora - Możeeee - odparła przeciągając romantycznym tonem i zbliżyła się do Thamiona gładząc go palcem po ramieniu - A co powiesz na siedem...
Thamion
00:47:28 Thamion 'Skoro boisz się postawić dziesięć' - zaśmiał się. Złapał ją jednak za rękę. 'No skarbeczku, albo się z kimś macam albo z kimś pracuję. ' - odsunął na bok wygraną i odliczył siedem monet, rzucając je, a właściwie wypuszczając po jednej z góry na stół.
Salora
00:49:52 Salora - Po prostu nie chcę byś przez kolejne dni głodował - spojrzała mu w oczy - No pokaż mi jak się gra.
Thamion
00:54:05 Thamion wskazał na stół. 'Wchodzisz albo nie, mała. A jak się gra... jak najlepiej potrafisz. Byle uczciwie'
Salora
01:02:09 Salora dała pieniądze na stół - Żeby nie było oszustw. Zasady - usiadła - Krótko zwięźle i na temat.
System
01:02:25 img [~Przedmiot~] |Ekwipunek| PatrickLavender płaci 7 sztuk złota za postać Salora
Thamion
01:05:41 Thamion ułożył kamienie po swojej stronie planszy, w rzędzie. Wskazał Salorze jej komplet i miejsca na kamienie. Gra polegała na przechylaniu planszy w taki sposób, by kamienie znalazły się jak najbliżej środka. Wygrywał ten, kto na środku umiescił najwięcej swoich kamieni, nim skończyły się tam miejsca, a było ich 10.
Mistrz Gry
01:06:14 imgLuna_s20 rzuca kością:
(Kto wygra grę?)
1. Thamion1k100(m0) = 57
2. Salora1k100(m0) = 24
[Wynik: Thamion]
Salora
01:06:35 Salora podniosła głos - Oszukiwałeś!
Thamion
01:07:21 Thamion ze śmiechem zgarnął złoto na swoją "kupkę". 'Jak? Patrzyłaś mi cały czas na ręce. Jak będę głodował, zjem monety' - roześmiał się. 'Zawsze możesz sprobować się odegrać. Jak masz co wnieść'
Tahmion
01:09:38 Tahmion 'Widzę że podałaś rękę naszemu netchowi' - skomentował poparzenie. 'Pełno tu tego cholerstwa. Lepiej idź do szefa bo od tygodnia zastanawia się, czy szanowna Balmora zamierza kogoś przysłać'
Salora
01:09:57 Salora - Odegram - wstała i oparła się o ramię Thamiona. Drugą ręką złapała go za jaja - Jak jeszcze raz nazwiesz mnie małą - syknęła z uśmiechem - Tak ci je wykręcę, że będziesz biegać po magach szukając pomocy.
Salora
01:10:35 Salora potem puściła go - Nie twój interes gdzie sie szlajam - udała się na górę.
Thamion
01:11:06 Thamion 'Spokojnie dziewczyno' - w tej sytuacji nie zamierzał jej prowokować. 'Przecież nie ja wzrost rozdawałem'
Salora
01:12:40 Salora uderzyła się w tyłek i zniknęła mu z zasięgu widzenia.
Narracja
01:13:11 img Szef czytał właśnie jakąś książkę. Gdyby Salora go nie znała, wzięłaby go za tragarza. Dawno przydałby mu się golibroda. Jednak trzymał tą bandę twardą ręką.
Narracja
01:14:30 img Niedaleko siedziała zestresowana kotka. Spoglądała na Salorę nieco dzikim wzrokiem. W odróżnieniu od wiekszości przedstawicieli swojej rasy, Khajiitka nie miala ozdob na uszach i szyi. Właściwie miała jedynie prostą spódnicę z taniego materiału, i równie tanią koszulę, zapewne zdobyczną, i wartą zmiany.
Salora
01:14:46 Salora weszła i stanęła przed szefem kłaniając się nisko. Oczywiście sarkastycznie - Na twe rozkazy o panie... - odparła dostojnie.
Szef
01:17:47 Szef spojrzał krytycznie na Salorę. 'Spotkanie z netchem?' - najwyraźniej obrażenia było widać z każdą chwilą bardziej. 'Powiedz że przychodzisz z Balmory, bo niemal korzenie tu zapuściliśmy, jak nie przymierzając te grzyby' - wskazał na kilka seledynowych kapeluszy które ktoś dla zabawy przeniósł do doniczki, czyniąc z nich ozdobę.
Salora
01:19:57 Salora - Urocze - skomentowała ozdóbkę - Ta. Z Balmory. Podobno szukacie kogoś, kto potrafi zniknąć i zapewne sprawić, żeby coś zniknęło.
Szef
01:27:18 Szef 'Codziennie. Raczej kogoś kto potrafi być niewidzialny i nie mam tu na myśli magii iluzji. Trzeba coś dostarczyć do Balmory. A raczej w jej okolice.'
Salora
01:28:46 Salora - Szukasz gońca? - parsknęła śmiechem.
Szef
01:31:33 Szef 'Nawet jakbym szukał pucybuta, to moja decyzja. Wstawaj M'Dar' - polecił kotce. 'Widzisz tego kota? Trzeba go... y... ją zaprowadzić do nowego właściciela'
MDar
01:32:22 MDar struchlała ze strachu wstała posłusznie. Wzrok wbijała w deski podestu.
Salora
01:32:31 Salora spojrzała z obrzydzeniem na pchlarza - Chyba żartujesz... Mam się z nią włóczyć taki kawał drogi?
Szef
01:33:53 Szef 'Tak. Masz się z nią nie tylko włóczyć, ale dostarczyć ją na miejsce w jednym kawałku. I radzę ci się z nią obchodzić delikatnie. Jest dla nas bardzo cenna'
Salora
01:34:37 Salora - Śmiem wątpić, ale nie mnie oceniać. Skoro tak... to gdzie jest haczyk?
Szef
01:37:41 Szef 'Przy wędce. Wybierasz się na ryby? Wątpić to ja mogę w twoje zapewnienia, nie ty w moje. Opłaci ci się to. Zresztą, czy kiedyś cię zawiodłem? Dostarczysz ją pod północno-zachodnią bramę Balmory, do domu niejakiego Genyvela. Zapłaci ci szczodrze o ile M'Dar dotrze tam w zdrowiu. '
Szef
01:38:29 Szef 'Oczywiście, domyślasz się że wolałbym, by straże nie interesowały się tym, po co Genyvelowi Khajitka. Im mniej osób was zobaczy tym lepiej.'
Salora
01:39:15 Salora - Nie byłabym sobą, gdybym ci odmówiła - fuknęła - Dobra. Biorę pchlarza. Coś wymyślę, ale dobrze by miała na sobie jak najwięcej, żeby nie widać jej było choćby pyska.
Szef
01:40:03 Szef 'To jej daj. Ja mogę jej dać portki ale to niewiele zmieni. Ogona jej przecież nie utniesz bo ci się wykrwawi nim dobrze wyjdziecie z jaskini'
Salora
01:42:58 Salora - Wyglądam ci na tragarza? - rozłożyła ręce. Niby skąd miała wytrzasnąć wdzianko? Machnęła ręką - Nie ważne. Daj mi smycz i zaniosę ją tam gdzie trzeba.
Szef
01:43:39 Szef 'Jeśli obejdziecie górę dookoła, możesz udać się na północ. Wyjdziecie wtedy nad rzeką Odaii. Wystarczy ją przekroczyć i iść na wschód, zgodnie z jej biegiem. Miniesz kopalnię rodu Hlaalu i będziesz w Balmorze. Cicho i dyskretnie. Traktuj ją ostrożnie, nie powinna walczyć'
Szef
01:45:27 Szef podszedł do Khajiitki. Dosyć brutalnie obwiązał jej ręce liną, której koniec podał Salorze. 'Ruszaj, klient czeka już za długo'
Salora
01:55:35 Salora - Macie tu kogoś kto opchnie mi prowiant na drogę? Czy mam żreć grzyby i te bezkręgowce? - chwyciła linę i pociągnęła pchlarza do siebie.
Szef
01:59:21 Szef podszedł do skrzyni, otworzył ją kopniakiem. Pogrzebał w niej trochę. W końcu wyjął jakieś rzeczy, owinięte w płótno. 'Bryndza. Nie musisz płacić. I chleb. Powinno wystarczyć'
Salora
13:18:56 Salora wzięła od niego pakunek - Nim się obejrzysz będzie po robocie - uśmiechnęła się i udała się do wyjścia. Szarpnęła Khajiitkę za sobą.
M\'Dar
13:28:27 M\'Dar omal się nie potknęła, ale poszła posłusznie za Salorą. Nie rozglądała się po twarzach. Wiedziała że nikt z obecnych jej nie pomoże.
Salora
13:32:20 Salora wyszła z jaskini i udała się zgodnie za wskazówkami szefa. Musiała obejść górę dookoła i iść na północ. Dopóki niewolnica się nie odezwała, ona też milczała i szła ciągnąc ją za sobą.
Narracja
13:42:27 img M'Dar była bardzo słaba. Nie tylko jak na Khajitkę. Co chwilę zwalniała, potykała się. Być może to ze strachu. W końcu, nim jescze przeszły przez linię sękatych drzew, w stronę rzeki Odaii, zatrzymała się jak muł.
Salora
14:01:29 Salora spojrzała gniewnie na pchlarza - Czego? Coś ci się nie podoba? - odparła z chęcią rąbnięcia ją w twarz.
M\'Dar
14:29:07 M\'Dar podniosła wzrok na Salorę. 'M'Dar umrze?'
Salora
14:32:14 Salora - Umrze jak będzie stać w miejscu jak słup - szarpnęła linę.
M\'Dar
14:33:53 M\'Dar potknęła się znowu, tym razem lądując na rękach. 'Umrze jak pójdzie. Zabiją M'Dar'
Salora
14:37:14 Salora - Kurwa mać. Co jest z tobą nie tak?! Co ty chrzanisz do cholery - podeszła do niej - wstawaj!
Khajitka
15:01:45 Khajitka znów wstała. Już nie spoglądała na Salorę. Traciła nadzieję że kogokolwiek przekona. Że kogokolwiek to obchodzi. Ruszyła znów za Salorą. Bez słowa, bez ociągania. Salora mogła slyszeć tylko nerwowy oddech i miarowy odgłos kroków na podmokłym terenie.
Salora
19:33:41 Salora irytowała się już samą obecnością tego zwierzęcia. Zacisnęła jednak pięści i zęby i brnęła dalej.
Data 10.03.2018
Narracja
22:29:18 img Było ciemno. I ślisko, bo właśnie zaczął padać deszcz. Przemytnik leżał twarzą w błocie. Żył, ale był mocno nieskory do walki. Ironicznie wobec sytuacji, otaczał go purpurowy coprinus - nazwany tak też chyba ironicznie, skoro jaśniał seledynową poświatą. Agyar mógł dobić nieszczęśnika na miejscu lub zawlec go strażom do najbliższego miasta. Nie mogło być daleko, skoro rzeką obok jaskini bezustannie przepływały śmiecie świadczące o bliskości miasta, i to niemałego, sądząc po jakości tego co ludzie zdolni byli wyrzucić czy też upuścić.
Agyar
22:40:32 Agyar przydepnął plecy przemytnika stopą, żeby ten nie zdołał wstać, gdyby postanowił nagle uciec. Oderwał fragment rękawa - rzecz jasna z ubrania przemytnika - skręcił go, i jako, że nie miał przy sobie sznura, związał mu ręce za plecami. Sprawdził, czy ten nie ma broni, jeśli coś się ostało, odrzucił gdzieś na bok (chyba, że dobrej jakości, wtedy wsadził za pasek) i powlókł przemytnika ze sobą. Niech lepiej straże się nim zajmą, może nawet uda mu się załapać na jakąś nagrodę.
Data 11.03.2018
Narracja
20:33:51 img Przemytnik nie miał wiele możliwości - prócz możliwości grzecznego leżenia i czekania na to co postanowi z nim zrobić Argonianin. Szedł posłusznie, noga za nogą, na południe, do miasta. Dobrze wiedział co go czeka, zgnije w celi. I za co? Za kilka przypraw! Przeklinał pod nosem argoniańską rasę. Nie minęła godzina nim na horyzoncie pojawiły się oświetlone pochodniami mury miasta, oraz górująca nad nim kopuła świątyni. Szli dalej, a droga była coraz równiejsza, chociaż deszcz padał nieustannie, rozmywając górzysto-kamieniste pobocza.
Narracja
20:47:43 img Ai'Dar czuł jak deszcz kapie mu na futerko na uszach. Otrząsnął krople kilka razy ale pomimo tego starał się jak najszybciej znaleźć pod jakimś dachem. A tu proszę, całkiem darmowy dach jak na zawołanie. Drzwi obok kusiły, i to bardzo. Osiem talerzy - była to tawerna w Morrowind, i to była właśnie ta tawerna do której chadzali ci najzwyklejsi obywatele. Ci bardziej niezwykli woleli zasiadać "Przy południowym murze", ale też wchodzących i wychodzących strażnicy lubili mieć wówczas na oku. Zza drzwi koci czujny węch rozpoznał grzane wino i tartą bryndzę, jakieś pieczone mięso i mnóstwo głosów.
Ai\'dar
20:51:13 Ai\'dar wszedł do tawerny, przecież był przemoknięty i głodny!
Narracja
20:53:22 img W środku bylo ciepło i sucho. Dwie całkiem ładne, choć zupełnie gładkie - bo i dunmerskie, barmanki, obsługiwały klientów tłoczących się i rozmawiających przy barze. Rudowłosa kobieta w stalowej zbroi spoglądała na Ai'Dara podejrzliwie, a rozmawiała z jakimś cesarskim, nie za wysokim, brunetem.
Ai\'dar
20:54:51 Ai\'dar podszedł do lady, i rzekł - Ai*Dar Głodny, Ai*dar poprosi ciepły posiłek i piekielną wodę dla Khajita.
Barmanka
21:01:25 Barmanka skinęła głową. Zaraz ruszyła na zaplecze, póki co kładąc kilka płóciennych chustek, by mógł wytrzeć z pyska wodę. Widocznie miała już do czynienia z Khajiitami i wiedziała, jak bardzo lubią deszcz. Zaraz wróciła, z podsmażonym a ubitym wcześniej mięsem szczura i butelką greefu. Postawila to na barze, naprzeciw kota. 'Niewielu Khajiitów tutaj widujemy' - zagadała.
Ai\'dar
21:03:13 Ai\'dar wręczył pieniażki w barmance, niezwykły widok no nie? Khajitt z pieniędzmi ? Odpowiedział - Khajici handlarze, a oni w domu posiłki jedzą bo klienci. Ai*dar nie handlarz, on podróżnik!
Agyar
21:14:31 Agyar słysząc kolejne przekleństwo pod swoim adresem odezwał się, warknąwszy lekko - Ciesz się choć z tego że twój trup nie użyźni ziemi. Trzeba się było zająć normalną pracą - mruknął. Był w kiepskim humorze czego zasługą była między innymi pogoda. Nie uśmiechało mu się brodzenie w błocie, kiedy to łatwo się poślizgnąć i stracić równowagę. Znów lekko popchnął więźnia, kierując się w stronę świateł.
Barmanka
21:24:03 Barmanka szybko przeliczyła pieniądze, i schowała. 'A skąd podróżnik podrózuje?' - dopytywała.
Ai\'dar
21:25:27 Ai\'dar - Vivec, rodzinne miasto khajita to jest! Rzekł z dumą, mimo że nie jest to dobre miejsce do chwalenia się z rodowodu
System
21:26:24 img [~Przedmiot~] |Ekwipunek| So Ji Sub płaci 39 sztuk złota za postać Ai*Dar
Narracja
21:26:52 img Światła miasta podnosiły Agyara na duchu niemniej niż widok dwóch strażników, patrolujących pustą w wyniku pogody ulicę. Przemytnikowi zapewne przysparzały innych emocji, ale i jego emocje nie były rzeczą istotną. Strażnicy spoglądali z zainteresowaniem na Argonianina prowadzącego Bretona. 'Ty patrz, życie w negatywie' - zażartował jeden do drugiego cicho.
Barmanka
21:28:46 Barmanka 'Nigdy tam nie byłam, ale słyszałam że miasto jest przeogromne i doskonale zarządzane. A Balmora to cel podróży? czy tylko punkt na mapie?'
Agyar
21:30:02 Agyar podszedł do strażników, dając im do zrozumienia że chce zamienić z nimi słowo - Witam - oznajmił chłodno - Udało mi się schwytać tego tu przemytnika. Gdzie można go odstawić?
Narracja
21:30:13 img Salora widziała już ognisko, przy którym pod wysłużonymi drzwiami jaskini siedziało dwoje mężczyzn, bacznie przyglądających się jej i prowadzonej Khajiitce. Dopiero gdy zrozumieli, że i ona ich widzi, wrócili do rozmowy między sobą. Były sprawy w które nie warto było się wtrącać.
Ai\'dar
21:30:27 Ai\'dar - Ai*dar sam nie wie, życie jest nieprzewidywalne dla Khajitów Rzekł szczerze
Strażnik
21:32:18 Strażnik 'Witaj obywatelu. Najrozsądniej do Fortu Księżycowego. My się tym zajmiemy. To zadaine dla straży. Jeśli masz dowody jego winy, możesz złożyć zeznania i odebrać nagrodę w Forcie Księżycowym. To fort niedaleko stąd, wystarczy wyjść przeciwległą bramą miasta, i iść przed siebie. Miniesz most na rzece Odaii i zobaczysz wkrótce fort.'
Barmanka
21:33:28 Barmanka 'Szczególnie tutaj, w Morrowind. Może i jestem Dunmerką, ale również nie jestem stąd. Wiem jak ta wyspa potrafi wstawić w kość'
Agyar
21:34:57 Agyar popchnął więc więźnia w ich stronę - W takim razie zajmijcie się nim jak należy - mruknął do strażników. Wymamrotał słowa pożegnania i skierował się do owego księżycowego fortu
Ai\'dar
21:36:39 Ai\'dar postanowił sobie umilić noc, więc rzekł szarmancko.
-
21:37:02 - Ai*dar pragnie snu, są tu jakieś noclegi dla Khajita?
Barmanka
22:13:22 Barmanka 'Za osiem sztuk złota możesz wynająć pokój do jutra.'
Narracja
22:24:20 img Tuż za Balmorą droga prowadziła dokładnie tak, jak opisał ją strażnik. Najpierw obok łazika http://oi57.tinypic.com/2nujb4z.jpg a następnie przez podwójny most na rzece Odaii, tej samej wzdłuż której wracała właśnie Salora z "przesyłką". Dalej już prosto do fortu, drogą nieprzyjemną ale przynajmniej równą i utwardzoną. Agyar widział w oddali mury fortu https://i.pinimg.com/236x/1a/0f/b7/1a0fb75696f1aa3784282e7a16e7b48f.jpg którego pomimo późnej pory strzegli strażnicy i na murach, i pod nimi.
System
22:24:38 img [~Przedmiot~] |Ekwipunek| So Ji Sub płaci 8 sztuk złota za postać Ai*Dar
Ai*dar
22:26:18 Ai*dar - Khajit bierze, bo Ai'dar senny! Odparł, i zapłacił barmance
Barmanka
22:30:46 Barmanka 'Pokoj jest na górze, na końcu korytarza po prawej. Znajdziesz bez problemu'
Agyar
22:33:43 Agyar wszedł do środka, chyba, że zagradzali mu drogę.
Narracja
22:38:55 img Strażnicy byli zdziwieni widząc Argonianina zmierzającego do fortu księżycowego. Jednak nie zagradzali mu drogi. Zapytawszy o cel wizyty, wskazali odpowiednie - duże, drewniane, dwuskrzydlowe drzwi, polecając odnaleźć kapitana straży.
Agyar
22:42:07 Agyar podziękował. Podszedł do drzwi, wszedł do środka, rozglądając się za owym kapitanem.
Ai\'dar
23:02:23 Ai\'dar -Khajit woli aby pani zaprowadzić do pokoju, Ai*dar prosi
Narracja
23:04:31 img Potężny Ork podszedł do Agyara 'A ty, kolego, zgubiłeś się czy jak?'
Barmanka
23:05:25 Barmanka 'Czekaj...' - powiedziała. Szepnęła coś koleżance na ucho nim wyszła zza baru. 'Tylko bez żadnych sztuczek. Jedyne usługi jakie oferujemy to nocleg, posiłek i napitki' - wolała zapowiedzieć od razu.
Agyar
23:07:01 Agyar - Szukam kapitana straży - oznajmił.
Ai\'dar
Ork
23:26:33 Ork rozmasował potęzną dłonią kark. 'Gdzie to on... A tak, schodami ' - wskazał na odpowiednie drzwi 'Na dół. Jakby się czepiał powiedz że to ja cię skierowałem. Morbahk, znaczy'
Narracja
23:30:41 img Kapitan straży, Larrius Varo właśnie oliwił zbroję, najwyraźniej tego dnia miał wolne. Nadejście Agyara miało mu tę radość zmyć.
Data 12.03.2018
Barmanka
00:26:46 Barmanka skierowała się w stronę korytarza, i zaczekała na Khajiita.
Ai\'dar
00:27:29 Ai\'dar - Khajit dziękować ładnej pani, ładna pani poczochrać Ai*dara po futru? Zaproponował sarmancko khajit
Barmanka
00:29:16 Barmanka 'O nie, żadnego macania. Tego w umowie o pracę nie mam' - odpowiedziała. Podeszła do drzwi pokoju i uchyliła je. 'Są ze dwie książki na nudę, wino na pobudkę, i skrzynia na rzeczy.' - powiedziala. 'Można zamówić pobudkę o świcie'
Ai\'dar
00:55:04 Ai\'dar -Khajit jest zły, macanko on lubi! Odparł zirytowaniem po czym dodał. - życzy samotności !
Barmanka
01:02:17 Barmanka 'Czasem lepsza samotność.' - fuknęła pogniewana.
Ai\'dar
01:05:56 Ai\'dar - Mając takie miękkie futerko nie! Niech dotknie chociaż Khajita, przekona się że Ai*dar to przyjemny futrzak! Rzekł bardzo przyjemnym głosem, a irytacja i nerwy poszły w niepamięć. Może to pomoże?
Barmanka
01:07:39 Barmanka nie miała pojęcia czy Khajiit podrywa ją w najmniej umiejętny sposob w całym Tamriel, czy to jakieś typowe tej rasie zachowania. Była co najmniej zaskoczona tą nachalnością. 'Czemu sobie nie poszukasz raczej dziewczyny z... wyżej osadzonymi uszami?'
 [ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... ... 442, 443, 444,   Następna