Strona 2 z 444 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 442, 443, 444, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Salora |
00:10:43
Salora nie wiedziała, że wszystko, nawet cholerne kwiaty będą przeciwko niej w tym cholernym miejscu. Niezbyt uradowana wsadziła zdobycz do torby. Zagryzła kawałek chleba i wypiła butelkę wody. Zmachała się nieźle tym wszystkim, a jeszcze tego by jej brakowało jakby nagle opadła z sił. Pokrzepiający był fakt, że o ile dobrze pamiętała to główna siedziba była tuż tuż. Kontynuowała podróż. |
Narracja |
00:32:48
Jaskinia faktycznie była już niedaleko. Przejście przez nią, odnalezienie właściwych korytarzy, wydawało się być wyzwaniem na miarę boskiego cudu, jednak Salora doskonale znała już ich ułożenie. Mogła po prostu skierować się od razu do celu. Chleb i woda dały jej wiele, przynajmniej nie dotarła na miejsce umęczona niczym Nerevar pod Czerwoną Górą. Wkrótce jej oczom pośród kamiennych ścian jaskini ukazały się pochodnie i szklane lampy, ustawione na prowizorycznych stołach i skrzyniach. W miejscu takim jak to lepsze meble szybko trafiłby szlag, więc było oczywiste że zamiast łóżek, na drewnianych podestach leżą sienniki. |
Narracja |
00:33:47
Kilka osób grało w "osiem-okrągłych-kamieni" przy stole. Wstali widząc Salorę. Dwoje z nich chwyciło za broń. Dopiero gdy ją rozpoznali, uspokoili się. 'Szef jest na górze' - powiedzial jeden z nich wskazując na drewniany podest. |
Salora |
00:36:37
Salora - Dzięki dupku - odparła i podeszła zobaczyć jak im idzie gra. W sumie hazard był czymś co przykuwało jej uwagę. Oparła dłonie na biodrach. |
Narracja |
00:38:25
"Dupek" wygrywał, nie licząc faktu że gdy wstał, jeden z kolegów usiłował przełożyć jego kamienie. Niewiele to dało bo sześć z nich nadal trzymało się we wgłębieniach planszy. Na stole obok planszy połyskiwało złoto. Czyli faktycznie grali na pieniądze. 'Wyglądasz jakbyś biegła cała drogę. Nie ma za co' |
Salora |
00:40:40
Salora - No pewnie. Nie mogłam się doczekać, aż będę mogła zobaczyć jak przepieprzasz pieniądze. Jednak uważam, że ich miejsce jest w mojej kieszeni. Co ty na to? |
Thamion |
00:42:49
Thamion uniósł brwi. Uśmiechnął się zaraz. Odepchnął mało trzeźwego kolegę tak, że ten spadł na deski podestu, robiąc tym samym miejsce Salorze. 'Wchodne to dziesięć smoków. Masz tyle?' |
Salora |
00:45:27
Salora - Możeeee - odparła przeciągając romantycznym tonem i zbliżyła się do Thamiona gładząc go palcem po ramieniu - A co powiesz na siedem... |
Thamion |
00:47:28
Thamion 'Skoro boisz się postawić dziesięć' - zaśmiał się. Złapał ją jednak za rękę. 'No skarbeczku, albo się z kimś macam albo z kimś pracuję. ' - odsunął na bok wygraną i odliczył siedem monet, rzucając je, a właściwie wypuszczając po jednej z góry na stół. |
Salora |
00:49:52
Salora - Po prostu nie chcę byś przez kolejne dni głodował - spojrzała mu w oczy - No pokaż mi jak się gra. |
Thamion |
00:54:05
Thamion wskazał na stół. 'Wchodzisz albo nie, mała. A jak się gra... jak najlepiej potrafisz. Byle uczciwie' |
Salora |
01:02:09
Salora dała pieniądze na stół - Żeby nie było oszustw. Zasady - usiadła - Krótko zwięźle i na temat. |
System |
01:02:25
[~Przedmiot~] PatrickLavender płaci 7 sztuk złota za postać Salora |
Thamion |
01:05:41
Thamion ułożył kamienie po swojej stronie planszy, w rzędzie. Wskazał Salorze jej komplet i miejsca na kamienie. Gra polegała na przechylaniu planszy w taki sposób, by kamienie znalazły się jak najbliżej środka. Wygrywał ten, kto na środku umiescił najwięcej swoich kamieni, nim skończyły się tam miejsca, a było ich 10. |
Mistrz Gry |
01:06:14
Luna_s20 rzuca kością: (Kto wygra grę?) 1. Thamion1k100(m0) = 57 2. Salora1k100(m0) = 24 [Wynik: Thamion] |
Salora |
01:06:35
Salora podniosła głos - Oszukiwałeś! |
Thamion |
01:07:21
Thamion ze śmiechem zgarnął złoto na swoją "kupkę". 'Jak? Patrzyłaś mi cały czas na ręce. Jak będę głodował, zjem monety' - roześmiał się. 'Zawsze możesz sprobować się odegrać. Jak masz co wnieść' |
Tahmion |
01:09:38
Tahmion 'Widzę że podałaś rękę naszemu netchowi' - skomentował poparzenie. 'Pełno tu tego cholerstwa. Lepiej idź do szefa bo od tygodnia zastanawia się, czy szanowna Balmora zamierza kogoś przysłać' |
Salora |
01:09:57
Salora - Odegram - wstała i oparła się o ramię Thamiona. Drugą ręką złapała go za jaja - Jak jeszcze raz nazwiesz mnie małą - syknęła z uśmiechem - Tak ci je wykręcę, że będziesz biegać po magach szukając pomocy. |
Salora |
01:10:35
Salora potem puściła go - Nie twój interes gdzie sie szlajam - udała się na górę. |
Thamion |
01:11:06
Thamion 'Spokojnie dziewczyno' - w tej sytuacji nie zamierzał jej prowokować. 'Przecież nie ja wzrost rozdawałem' |
Salora |
01:12:40
Salora uderzyła się w tyłek i zniknęła mu z zasięgu widzenia. |
Narracja |
01:13:11
Szef czytał właśnie jakąś książkę. Gdyby Salora go nie znała, wzięłaby go za tragarza. Dawno przydałby mu się golibroda. Jednak trzymał tą bandę twardą ręką. |
Narracja |
01:14:30
Niedaleko siedziała zestresowana kotka. Spoglądała na Salorę nieco dzikim wzrokiem. W odróżnieniu od wiekszości przedstawicieli swojej rasy, Khajiitka nie miala ozdob na uszach i szyi. Właściwie miała jedynie prostą spódnicę z taniego materiału, i równie tanią koszulę, zapewne zdobyczną, i wartą zmiany. |
Salora |
01:14:46
Salora weszła i stanęła przed szefem kłaniając się nisko. Oczywiście sarkastycznie - Na twe rozkazy o panie... - odparła dostojnie. |
Szef |
01:17:47
Szef spojrzał krytycznie na Salorę. 'Spotkanie z netchem?' - najwyraźniej obrażenia było widać z każdą chwilą bardziej. 'Powiedz że przychodzisz z Balmory, bo niemal korzenie tu zapuściliśmy, jak nie przymierzając te grzyby' - wskazał na kilka seledynowych kapeluszy które ktoś dla zabawy przeniósł do doniczki, czyniąc z nich ozdobę. |
Salora |
01:19:57
Salora - Urocze - skomentowała ozdóbkę - Ta. Z Balmory. Podobno szukacie kogoś, kto potrafi zniknąć i zapewne sprawić, żeby coś zniknęło. |
Szef |
01:27:18
Szef 'Codziennie. Raczej kogoś kto potrafi być niewidzialny i nie mam tu na myśli magii iluzji. Trzeba coś dostarczyć do Balmory. A raczej w jej okolice.' |
Salora |
01:28:46
Salora - Szukasz gońca? - parsknęła śmiechem. |
Szef |
01:31:33
Szef 'Nawet jakbym szukał pucybuta, to moja decyzja. Wstawaj M'Dar' - polecił kotce. 'Widzisz tego kota? Trzeba go... y... ją zaprowadzić do nowego właściciela' |
MDar |
01:32:22
MDar struchlała ze strachu wstała posłusznie. Wzrok wbijała w deski podestu. |
Salora |
01:32:31
Salora spojrzała z obrzydzeniem na pchlarza - Chyba żartujesz... Mam się z nią włóczyć taki kawał drogi? |
Szef |
01:33:53
Szef 'Tak. Masz się z nią nie tylko włóczyć, ale dostarczyć ją na miejsce w jednym kawałku. I radzę ci się z nią obchodzić delikatnie. Jest dla nas bardzo cenna' |
Salora |
01:34:37
Salora - Śmiem wątpić, ale nie mnie oceniać. Skoro tak... to gdzie jest haczyk? |
Szef |
01:37:41
Szef 'Przy wędce. Wybierasz się na ryby? Wątpić to ja mogę w twoje zapewnienia, nie ty w moje. Opłaci ci się to. Zresztą, czy kiedyś cię zawiodłem? Dostarczysz ją pod północno-zachodnią bramę Balmory, do domu niejakiego Genyvela. Zapłaci ci szczodrze o ile M'Dar dotrze tam w zdrowiu. ' |
Szef |
01:38:29
Szef 'Oczywiście, domyślasz się że wolałbym, by straże nie interesowały się tym, po co Genyvelowi Khajitka. Im mniej osób was zobaczy tym lepiej.' |
Salora |
01:39:15
Salora - Nie byłabym sobą, gdybym ci odmówiła - fuknęła - Dobra. Biorę pchlarza. Coś wymyślę, ale dobrze by miała na sobie jak najwięcej, żeby nie widać jej było choćby pyska. |
Szef |
01:40:03
Szef 'To jej daj. Ja mogę jej dać portki ale to niewiele zmieni. Ogona jej przecież nie utniesz bo ci się wykrwawi nim dobrze wyjdziecie z jaskini' |
Salora |
01:42:58
Salora - Wyglądam ci na tragarza? - rozłożyła ręce. Niby skąd miała wytrzasnąć wdzianko? Machnęła ręką - Nie ważne. Daj mi smycz i zaniosę ją tam gdzie trzeba. |
Szef |
01:43:39
Szef 'Jeśli obejdziecie górę dookoła, możesz udać się na północ. Wyjdziecie wtedy nad rzeką Odaii. Wystarczy ją przekroczyć i iść na wschód, zgodnie z jej biegiem. Miniesz kopalnię rodu Hlaalu i będziesz w Balmorze. Cicho i dyskretnie. Traktuj ją ostrożnie, nie powinna walczyć' |
Szef |
01:45:27
Szef podszedł do Khajiitki. Dosyć brutalnie obwiązał jej ręce liną, której koniec podał Salorze. 'Ruszaj, klient czeka już za długo' |
Salora |
01:55:35
Salora - Macie tu kogoś kto opchnie mi prowiant na drogę? Czy mam żreć grzyby i te bezkręgowce? - chwyciła linę i pociągnęła pchlarza do siebie. |
Szef |
01:59:21
Szef podszedł do skrzyni, otworzył ją kopniakiem. Pogrzebał w niej trochę. W końcu wyjął jakieś rzeczy, owinięte w płótno. 'Bryndza. Nie musisz płacić. I chleb. Powinno wystarczyć' |
Salora |
13:18:56
Salora wzięła od niego pakunek - Nim się obejrzysz będzie po robocie - uśmiechnęła się i udała się do wyjścia. Szarpnęła Khajiitkę za sobą. |
M\'Dar |
13:28:27
M\'Dar omal się nie potknęła, ale poszła posłusznie za Salorą. Nie rozglądała się po twarzach. Wiedziała że nikt z obecnych jej nie pomoże. |
Salora |
13:32:20
Salora wyszła z jaskini i udała się zgodnie za wskazówkami szefa. Musiała obejść górę dookoła i iść na północ. Dopóki niewolnica się nie odezwała, ona też milczała i szła ciągnąc ją za sobą. |
Narracja |
13:42:27
M'Dar była bardzo słaba. Nie tylko jak na Khajitkę. Co chwilę zwalniała, potykała się. Być może to ze strachu. W końcu, nim jescze przeszły przez linię sękatych drzew, w stronę rzeki Odaii, zatrzymała się jak muł. |
Salora |
14:01:29
Salora spojrzała gniewnie na pchlarza - Czego? Coś ci się nie podoba? - odparła z chęcią rąbnięcia ją w twarz. |
M\'Dar |
14:29:07
M\'Dar podniosła wzrok na Salorę. 'M'Dar umrze?' |
Salora |
14:32:14
Salora - Umrze jak będzie stać w miejscu jak słup - szarpnęła linę. |
M\'Dar |
14:33:53
M\'Dar potknęła się znowu, tym razem lądując na rękach. 'Umrze jak pójdzie. Zabiją M'Dar' |
Salora |
14:37:14
Salora - Kurwa mać. Co jest z tobą nie tak?! Co ty chrzanisz do cholery - podeszła do niej - wstawaj! |
Khajitka |
15:01:45
Khajitka znów wstała. Już nie spoglądała na Salorę. Traciła nadzieję że kogokolwiek przekona. Że kogokolwiek to obchodzi. Ruszyła znów za Salorą. Bez słowa, bez ociągania. Salora mogła slyszeć tylko nerwowy oddech i miarowy odgłos kroków na podmokłym terenie. |
Salora |
19:33:41
Salora irytowała się już samą obecnością tego zwierzęcia. Zacisnęła jednak pięści i zęby i brnęła dalej. |
Data | 10.03.2018 |
Narracja |
22:29:18
Było ciemno. I ślisko, bo właśnie zaczął padać deszcz. Przemytnik leżał twarzą w błocie. Żył, ale był mocno nieskory do walki. Ironicznie wobec sytuacji, otaczał go purpurowy coprinus - nazwany tak też chyba ironicznie, skoro jaśniał seledynową poświatą. Agyar mógł dobić nieszczęśnika na miejscu lub zawlec go strażom do najbliższego miasta. Nie mogło być daleko, skoro rzeką obok jaskini bezustannie przepływały śmiecie świadczące o bliskości miasta, i to niemałego, sądząc po jakości tego co ludzie zdolni byli wyrzucić czy też upuścić. |
Agyar |
22:40:32
Agyar przydepnął plecy przemytnika stopą, żeby ten nie zdołał wstać, gdyby postanowił nagle uciec. Oderwał fragment rękawa - rzecz jasna z ubrania przemytnika - skręcił go, i jako, że nie miał przy sobie sznura, związał mu ręce za plecami. Sprawdził, czy ten nie ma broni, jeśli coś się ostało, odrzucił gdzieś na bok (chyba, że dobrej jakości, wtedy wsadził za pasek) i powlókł przemytnika ze sobą. Niech lepiej straże się nim zajmą, może nawet uda mu się załapać na jakąś nagrodę. |
Data | 11.03.2018 |
Narracja |
20:33:51
Przemytnik nie miał wiele możliwości - prócz możliwości grzecznego leżenia i czekania na to co postanowi z nim zrobić Argonianin. Szedł posłusznie, noga za nogą, na południe, do miasta. Dobrze wiedział co go czeka, zgnije w celi. I za co? Za kilka przypraw! Przeklinał pod nosem argoniańską rasę. Nie minęła godzina nim na horyzoncie pojawiły się oświetlone pochodniami mury miasta, oraz górująca nad nim kopuła świątyni. Szli dalej, a droga była coraz równiejsza, chociaż deszcz padał nieustannie, rozmywając górzysto-kamieniste pobocza. |
Narracja |
20:47:43
Ai'Dar czuł jak deszcz kapie mu na futerko na uszach. Otrząsnął krople kilka razy ale pomimo tego starał się jak najszybciej znaleźć pod jakimś dachem. A tu proszę, całkiem darmowy dach jak na zawołanie. Drzwi obok kusiły, i to bardzo. Osiem talerzy - była to tawerna w Morrowind, i to była właśnie ta tawerna do której chadzali ci najzwyklejsi obywatele. Ci bardziej niezwykli woleli zasiadać "Przy południowym murze", ale też wchodzących i wychodzących strażnicy lubili mieć wówczas na oku. Zza drzwi koci czujny węch rozpoznał grzane wino i tartą bryndzę, jakieś pieczone mięso i mnóstwo głosów. |
Ai\'dar |
20:51:13
Ai\'dar wszedł do tawerny, przecież był przemoknięty i głodny! |
Narracja |
20:53:22
W środku bylo ciepło i sucho. Dwie całkiem ładne, choć zupełnie gładkie - bo i dunmerskie, barmanki, obsługiwały klientów tłoczących się i rozmawiających przy barze. Rudowłosa kobieta w stalowej zbroi spoglądała na Ai'Dara podejrzliwie, a rozmawiała z jakimś cesarskim, nie za wysokim, brunetem. |
Ai\'dar |
20:54:51
Ai\'dar podszedł do lady, i rzekł - Ai*Dar Głodny, Ai*dar poprosi ciepły posiłek i piekielną wodę dla Khajita. |
Barmanka |
21:01:25
Barmanka skinęła głową. Zaraz ruszyła na zaplecze, póki co kładąc kilka płóciennych chustek, by mógł wytrzeć z pyska wodę. Widocznie miała już do czynienia z Khajiitami i wiedziała, jak bardzo lubią deszcz. Zaraz wróciła, z podsmażonym a ubitym wcześniej mięsem szczura i butelką greefu. Postawila to na barze, naprzeciw kota. 'Niewielu Khajiitów tutaj widujemy' - zagadała. |
Ai\'dar |
21:03:13
Ai\'dar wręczył pieniażki w barmance, niezwykły widok no nie? Khajitt z pieniędzmi ? Odpowiedział - Khajici handlarze, a oni w domu posiłki jedzą bo klienci. Ai*dar nie handlarz, on podróżnik! |
Agyar |
21:14:31
Agyar słysząc kolejne przekleństwo pod swoim adresem odezwał się, warknąwszy lekko - Ciesz się choć z tego że twój trup nie użyźni ziemi. Trzeba się było zająć normalną pracą - mruknął. Był w kiepskim humorze czego zasługą była między innymi pogoda. Nie uśmiechało mu się brodzenie w błocie, kiedy to łatwo się poślizgnąć i stracić równowagę. Znów lekko popchnął więźnia, kierując się w stronę świateł. |
Barmanka |
21:24:03
Barmanka szybko przeliczyła pieniądze, i schowała. 'A skąd podróżnik podrózuje?' - dopytywała. |
Ai\'dar |
21:25:27
Ai\'dar - Vivec, rodzinne miasto khajita to jest! Rzekł z dumą, mimo że nie jest to dobre miejsce do chwalenia się z rodowodu |
System |
21:26:24
[~Przedmiot~] So Ji Sub płaci 39 sztuk złota za postać Ai*Dar |
Narracja |
21:26:52
Światła miasta podnosiły Agyara na duchu niemniej niż widok dwóch strażników, patrolujących pustą w wyniku pogody ulicę. Przemytnikowi zapewne przysparzały innych emocji, ale i jego emocje nie były rzeczą istotną. Strażnicy spoglądali z zainteresowaniem na Argonianina prowadzącego Bretona. 'Ty patrz, życie w negatywie' - zażartował jeden do drugiego cicho. |
Barmanka |
21:28:46
Barmanka 'Nigdy tam nie byłam, ale słyszałam że miasto jest przeogromne i doskonale zarządzane. A Balmora to cel podróży? czy tylko punkt na mapie?' |
Agyar |
21:30:02
Agyar podszedł do strażników, dając im do zrozumienia że chce zamienić z nimi słowo - Witam - oznajmił chłodno - Udało mi się schwytać tego tu przemytnika. Gdzie można go odstawić? |
Narracja |
21:30:13
Salora widziała już ognisko, przy którym pod wysłużonymi drzwiami jaskini siedziało dwoje mężczyzn, bacznie przyglądających się jej i prowadzonej Khajiitce. Dopiero gdy zrozumieli, że i ona ich widzi, wrócili do rozmowy między sobą. Były sprawy w które nie warto było się wtrącać. |
Ai\'dar |
21:30:27
Ai\'dar - Ai*dar sam nie wie, życie jest nieprzewidywalne dla Khajitów Rzekł szczerze |
Strażnik |
21:32:18
Strażnik 'Witaj obywatelu. Najrozsądniej do Fortu Księżycowego. My się tym zajmiemy. To zadaine dla straży. Jeśli masz dowody jego winy, możesz złożyć zeznania i odebrać nagrodę w Forcie Księżycowym. To fort niedaleko stąd, wystarczy wyjść przeciwległą bramą miasta, i iść przed siebie. Miniesz most na rzece Odaii i zobaczysz wkrótce fort.' |
Barmanka |
21:33:28
Barmanka 'Szczególnie tutaj, w Morrowind. Może i jestem Dunmerką, ale również nie jestem stąd. Wiem jak ta wyspa potrafi wstawić w kość' |
Agyar |
21:34:57
Agyar popchnął więc więźnia w ich stronę - W takim razie zajmijcie się nim jak należy - mruknął do strażników. Wymamrotał słowa pożegnania i skierował się do owego księżycowego fortu |
Ai\'dar |
21:36:39
Ai\'dar postanowił sobie umilić noc, więc rzekł szarmancko. |
- |
21:37:02
- Ai*dar pragnie snu, są tu jakieś noclegi dla Khajita? |
Barmanka |
22:13:22
Barmanka 'Za osiem sztuk złota możesz wynająć pokój do jutra.' |
Narracja |
22:24:20
Tuż za Balmorą droga prowadziła dokładnie tak, jak opisał ją strażnik. Najpierw obok łazika http://oi57.tinypic.com/2nujb4z.jpg a następnie przez podwójny most na rzece Odaii, tej samej wzdłuż której wracała właśnie Salora z "przesyłką". Dalej już prosto do fortu, drogą nieprzyjemną ale przynajmniej równą i utwardzoną. Agyar widział w oddali mury fortu https://i.pinimg.com/236x/1a/0f/b7/1a0fb75696f1aa3784282e7a16e7b48f.jpg którego pomimo późnej pory strzegli strażnicy i na murach, i pod nimi. |
System |
22:24:38
[~Przedmiot~] So Ji Sub płaci 8 sztuk złota za postać Ai*Dar |
Ai*dar |
22:26:18
Ai*dar - Khajit bierze, bo Ai'dar senny! Odparł, i zapłacił barmance |
Barmanka |
22:30:46
Barmanka 'Pokoj jest na górze, na końcu korytarza po prawej. Znajdziesz bez problemu' |
Agyar |
22:33:43
Agyar wszedł do środka, chyba, że zagradzali mu drogę. |
Narracja |
22:38:55
Strażnicy byli zdziwieni widząc Argonianina zmierzającego do fortu księżycowego. Jednak nie zagradzali mu drogi. Zapytawszy o cel wizyty, wskazali odpowiednie - duże, drewniane, dwuskrzydlowe drzwi, polecając odnaleźć kapitana straży. |
Agyar |
22:42:07
Agyar podziękował. Podszedł do drzwi, wszedł do środka, rozglądając się za owym kapitanem. |
Ai\'dar |
23:02:23
Ai\'dar -Khajit woli aby pani zaprowadzić do pokoju, Ai*dar prosi |
Narracja |
23:04:31
Potężny Ork podszedł do Agyara 'A ty, kolego, zgubiłeś się czy jak?' |
Barmanka |
23:05:25
Barmanka 'Czekaj...' - powiedziała. Szepnęła coś koleżance na ucho nim wyszła zza baru. 'Tylko bez żadnych sztuczek. Jedyne usługi jakie oferujemy to nocleg, posiłek i napitki' - wolała zapowiedzieć od razu. |
Agyar |
23:07:01
Agyar - Szukam kapitana straży - oznajmił. |
Ai\'dar | |
Ork |
23:26:33
Ork rozmasował potęzną dłonią kark. 'Gdzie to on... A tak, schodami ' - wskazał na odpowiednie drzwi 'Na dół. Jakby się czepiał powiedz że to ja cię skierowałem. Morbahk, znaczy' |
Narracja |
23:30:41
Kapitan straży, Larrius Varo właśnie oliwił zbroję, najwyraźniej tego dnia miał wolne. Nadejście Agyara miało mu tę radość zmyć. |
Data | 12.03.2018 |
Barmanka |
00:26:46
Barmanka skierowała się w stronę korytarza, i zaczekała na Khajiita. |
Ai\'dar |
00:27:29
Ai\'dar - Khajit dziękować ładnej pani, ładna pani poczochrać Ai*dara po futru? Zaproponował sarmancko khajit |
Barmanka |
00:29:16
Barmanka 'O nie, żadnego macania. Tego w umowie o pracę nie mam' - odpowiedziała. Podeszła do drzwi pokoju i uchyliła je. 'Są ze dwie książki na nudę, wino na pobudkę, i skrzynia na rzeczy.' - powiedziala. 'Można zamówić pobudkę o świcie' |
Ai\'dar |
00:55:04
Ai\'dar -Khajit jest zły, macanko on lubi! Odparł zirytowaniem po czym dodał. - życzy samotności ! |
Barmanka |
01:02:17
Barmanka 'Czasem lepsza samotność.' - fuknęła pogniewana. |
Ai\'dar |
01:05:56
Ai\'dar - Mając takie miękkie futerko nie! Niech dotknie chociaż Khajita, przekona się że Ai*dar to przyjemny futrzak! Rzekł bardzo przyjemnym głosem, a irytacja i nerwy poszły w niepamięć. Może to pomoże? |
Barmanka |
01:07:39
Barmanka nie miała pojęcia czy Khajiit podrywa ją w najmniej umiejętny sposob w całym Tamriel, czy to jakieś typowe tej rasie zachowania. Była co najmniej zaskoczona tą nachalnością. 'Czemu sobie nie poszukasz raczej dziewczyny z... wyżej osadzonymi uszami?' |
Strona 2 z 444 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 442, 443, 444, Następna |