Strona 35 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 34, 35, 36, ... 215, 216, 217, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 12.05.2018 |
Vlanca |
22:09:26
Vlanca - Wygląda na to, że ja również. |
Elf |
22:15:04
Elf - Więc umrzesz. |
Vlanca |
22:15:39
Vlanca - Wy nie chorujecie? |
Elf |
22:21:10
Elf - Nie. |
Vlanca |
22:21:55
Vlanca - I to nie właśnie dzięki Clarice? |
Elf |
22:39:49
Elf - nie. |
Vlanca |
22:41:59
Vlanca spojrzała na niego, czekając na wyjaśnienie. |
Narracja |
22:54:00
Wyjaśnienia nie było. Elf odwrócił się tyłem do niej z zamiarem wyjścia z domku. |
Vlanca |
22:56:20
Vlanca - Zaczekaj! - ogon stał się na nowo nóżkami, na które szybko stanęła. - Nie masz pojęcia jak daleką drogę przybyłam, a wszystko z nadzieją, że jednak wyjdę z tego. Czy naprawdę, mimo tych wszystkich starań czeka mnie tylko śmierć? |
Elf |
23:00:15
Elf zatrzymał się. Odwrócił się lekko do Vlanci ale ta dalej nie widziała jego twarzy - Tak. |
Vlanca |
23:05:19
Vlanca zesztywniała. - Już wydaliście na mnie wyrok. Nie chcę czekać aż całkiem oszaleję. Zabijcie mnie szybko. |
Elf |
23:09:07
Elf nic nie odparł. Wyszedł. |
Vlanca |
23:21:28
Vlanca rozejrzała się, gdzie właściwie była. Co widać za oknem? |
Narracja |
23:26:10
Okien nie było. Vlanca znajdowała się pod ziemią, w jednej z ziemianek. Na ziemi leżało tylko futro jakiegoś zwierzęcia. Za drzwi służyły gałęzie splecione ze soba. |
Vlanca |
23:30:40
Vlanca położyła się na skórach, podkulając nogi. Naprawdę umrze? Zabiją ją jak druida? Zaszła tak daleko, ale tylko dzięki pomocy innym. Sama nie miała sił, by przeciwstawić się okrutnemu losowi. |
Data | 24.05.2018 |
Mistrz Gry |
19:28:05
Wilcza rzuca kością: (Kto wygra?) 1. Patriel1k100(m0%) = 7 2. Solento1k100(m0%) = 87 3. Remis1k100(m0%) = 83 [Wynik: Solento] |
Data | 15.06.2018 |
Narracja |
19:29:30
Amelia słyszała jak charczenia, piski, skrobania i inne niepokojące dźwięki wdzierają jej się siłą do głowy. Dochodziły zewsząd. Otaczały ją. Amelia zdawać by się mogło była w potrzasku. Za zakrętem zobaczyła jednego z tych potworów. Był dwa razy większy od poprzedników. Miał większe szczęki, bardziej umięśnione kończyny i coś na rodzaj pancerza, który pokrywał większą część jego ciała lecz tak samo jak pozostali - nie miał oczu. Bestia odwróciła się w stronę Amelii tak jakby ją widziała bez żadnych przeszkód. Syknęła przeraźliwie tocząc ślinę z pyska. Była gotowa się rzucić na biedną kobietę jednak nie zrobiła tego od razu dając Amelii czas |
Narracja |
19:29:33
do reakcji. |
Amelia |
19:31:33
Amelia wyciągnęła przed siebie broń. Pancerz pokrywał większość ciała. A zatem nie całe. Strzeliła kilka razy czekając aż stwór padnie. |
Mistrz Gry |
19:37:09
PatrickLavender rzuca kością: (Czy pociski działają na stwora?) 1.1k100(m0%) = 81 2.1k100(m0%) = 96 3.1k100(m0%) = 26 [Wynik:TAK] |
Narracja |
19:42:36
Plazma działa bardzo dobrze na stwora. Przebijała jego pancerz i mocno raniła. Stwór podbiegał do Amelii po każdym strzale i upadł centymetry od niej. Kwas wydobywający się z stwora palił grunt pod nogami. Amelia nie mogła długo cieszyć się zwycięstwem, ponieważ kolejny stwór podbiegał do niej od tyłu. |
Amelia |
19:46:38
Amelia obiegła kałużę bokiem i poleciała dalej, strzelając za siebie z dwa razy. W biegu trudniej było trafić, ale wzbogacona o świadomość, że pociski przebijają te pancerze, celowała w środek przeciwnika. Przynajmniej mniej więcej. |
Narracja |
19:49:04
Amelia dotarła do zawaliska. Jej intuicja po raz kolejny sprowadziła ją na skraj śmierci. Mogła być jednak pewna, że zawalisko nie jest zbyt szerokie. Przez otwór pomiędzy kamieniami widziała dalszą część korytarza. |
Amelia |
20:05:04
Amelia musiała się cofnąć. Ciekawe ile tego ścierwa za nią polazło. Wyglądało to jak mrowisko, więc mogło być tego od nasrania i jeszcze trochę. Z telefonem w lewej i pistoletem w prawej ruszyła przeciwko tym potworom. Nie musiała biec. |
Narracja |
20:09:30
Zza zakrętu, przy którym Amelia zabiła jednego z Nich wyskoczyły trzy mniejsze stwory. Zatrzymały się przy zabitym żołnierzu i zaczęły go obwąchiwać. Amelia zauważyła, że stwory nie wiedzą chyba o jej obecności.
|
Amelia |
20:27:06
Amelia przyglądała im się chwilę. Po czym wystrzelała całą trójkę. Podeszła bliżej i zaczekała aż większość kwasu, który wypłynął na "strażnika" odparuje i spróbowała odkroić jakiś kawał jego pancerza, choć pewnie bez użycia rąk to będzie trudne. |
Narracja |
20:53:54
Kiedy Amelia wystrzeliła 3 robotnice to na ich miejsce zjawiły się kolejne. Te jednak były bardziej uświadomione od poprzedniczek. Zlokalizowały Amelię i pognały w jej stronę. Najpierw dwie, ale z tyłu czaiło się ich więcej. Z pewnością. |
Amelia |
21:02:55
Amelia zmarszczyła nos. Niedobrze. W końcu skończą się jej naboje, a to oznacza przypał. Nie miała gdzie uciekać, za nią był tylko zawalony tunel. Może byłaby w stanie coś wysadzić, ale nie chciała tracić baterii. Poza tym te robotnice biegły na nią TERAZ. Nie miała czasu bawić się w małego inżyniera. Skoro i tak już miała pistolet w łapie to i do tych zaczęła strzelać, ale z pewnością potrzebowała jakikolwiek mądrzejszy sposób. Tylko jaki? Miała tam przed sobą kilka trupów, ale nic sensownego nie zdąży zrobić, musi się najpierw pozbyć napastników. |
Mistrz Gry |
21:05:37
PatrickLavender rzuca kością: (Amelia sobie poradzi?) 1.1k100(m0%) = 9 2.1k100(m0%) = 69 3.1k100(m0%) = 7 [Wynik:NIE] |
Narracja |
21:06:59
Amelia strzelała raz za razem w maszkary pędzące w jej stronę. Jedna padała za drugą jednak dystans się zmniejszał cholernie szybko. Amelia została postawiona przed ścianą bez możliwości dalszego wycofywania się. Jedna z robotnic skoczyła w kierunku Amelii. |
Amelia |
21:15:59
Amelia usunęła się w bok i wtedy zastrzeliła stwora tak, by nie bryzł na nią cały kwas. Nie jest dobrze. Było ich przecież jeszcze więcej. Wetknęła telefon w kieszeń tak, że latarka wystawała i sięgnęła drugi pistolet. Teraz powinno pójść lepiej. O ile zdąży wykonać ten manewr. |
Mistrz Gry |
21:21:32
PatrickLavender rzuca kością: (Zdąży?) 1.1k100(m0%) = 67 2.1k100(m0%) = 28 3.1k100(m0%) = 78 [Wynik:TAK] |
Narracja |
21:23:17
Szczęście nareszcie uśmiechnęło się do Amelii lub był to zwykły grymas przypominający uśmiech. Fakt faktem Amelii udało się wykonać ryzykowny manewr. Teraz z podwójną siłą w dłoniach miała szansę odpierać ataki stworów. Amelia po kilku sekundach strzelania poczuła, że stwory te zaczęły niszczyć zawalisko za jej plecami. Zaraz będzie otoczona. |
Amelia |
21:29:20
Amelia -No chyba kurwa nie.- mruknęła i zaczęła oddalać się od ściany. Taktyka strzelaj i spierdalaj. Walić buty, choć tyle o ile starała się unikać największych kałuż. Jak ona miałaby z tego wyleźć? |
Narracja |
21:30:02
Drogę Amelii torowały niebezpieczne zwłoki postrzelonych kreatur. |
Narracja |
21:44:52
Rolkimus pokonał kilka robotnic oraz dwóch żołnierzy. Walka była ciężka i wyczerpująca. Rolkimus powoli opadał z sił... aż tu nagle zewsząd słychać było te poczwary. Widział nawet jak niektóre z nich wychodzą ze ścian czy sufitów. Olały one jednak elfa i pędziły tunelem w prawo. Coś musiało przyciągnąć uwagę całej koloni. |
Rolkimus |
21:48:00
Rolkimus zdziwił się. Zebrał w sobie resztę sił i ruszył za kreaturami. Próbował rozpędzić pocisk wiatru tak by móc ćwiartować potwory. |
Amelia |
21:48:37
Amelia znienawidziła swój pomysł. Zmieniła jeden pistolet na nóż i ponowiła próby odcięcia, tym razem skóry jednej z robotnic. Pojedyncze, szybkie cięcia, więc pewnie nie będzie to wybitnie dokładne, ale przynajmniej nie potrzebowało dóch rąk. O ile ostrze zdoła się przez to przebić. |
Narracja |
21:49:43
Skóra robotnic była o wiele bardziej miękka i plastyczna od skóry żołnierzy. Dało się ją odciąć bez większego zagrożenia jeśli Amelia cięła bardzo płytko. |
Narracja |
21:50:09
Rolkimus skutecznie odwrócił uwagę potworów. Teraz zaatakowały jego. Mogła to być jego ostatnia walka. |
Rolkimus |
21:55:11
Rolkimus próbował wykorzystać wszystkie możliwe metody by pozbyć się stworów. Formował wiatr w różne kształty, by tylko skutecznie raniły i zabijały wrogów. Głównie skupił się na pociskach, chyba że monstra w większej liczbie skupiły się w jednym miejscu. Wtedy wykorzystał on moc wiatru by zgnieść je w bąblu. |
Amelia |
21:58:18
Amelia się starała nie za głęboko. Jakoś to w miarę chyba wychodziło, skoro na każde cięcie miała po 5 sekund. Teraz trudniejsze. Odłożyła nóż. Wolną rękę wsunęła między spodnie, a bluzę przewiązaną w pasie i zaczęła na ślepo szukać otworu rękawa. Wsunęła do niego rękę, odwiązując tym samym węzeł, którym się trzymała. Następnie przełożyła broń do ręki, która już miała rękaw i tak samo założyła drugą połowę bluzy. Następnie odciętą skórę zarzuciła na plecy wnętrzem do dołu licząc, że nie przeżre się przez bluzę w dwie sekundy. Trzymywała ją na razie dłonią, wsuniętą w rękaw, by uniknąć bezpośredniego kontaktu. Jakby miała wór na plecach. |
Narracja |
22:09:16
[Amelia] Udało jej się narzucić skórę ze stwora na siebie. Potwory za nią praktycznie usunęły już zawalisko jednak nie zaatakowały Amelii. Minęły ją i pognały dalej w tunel. Nic już jej nie atakowało. |
Narracja |
22:10:34
[Rolkimus] Ciosy elfa były coraz słabsze. Potwory padały pierw jak muchy, a potem trzeba było więcej ciosów by obalić chociażby robotnicę. Rolkimus zmuszony był się wycofywać. |
Amelia |
22:12:10
Amelia odetchnęła z ulgą. Teraz z takim zapachowy zabezpieczeniem będzie mogła ponownie spróbować zdjąć pancerz ze strażnika. A co. Najpierw jednak zaczekała aż ta główna fala przebiegnie. Wtedy dopiero zbliżyła się do strażnika i spróbowała dokończyć dzieło. |
Rolkimus |
22:19:43
Rolkimus próbował się wycofać. Zmienił swój miecz w wiatr, by wzmocnić siłę swoich ciosów. |
Mistrz Gry |
22:42:10
PatrickLavender rzuca kością: (Amelii się uda?) 1.1k100(m0%) = 100 2.1k100(m0%) = 79 3.1k100(m0%) = 81 [Wynik:NIE] |
Narracja |
22:42:32
Z obecnymi narzędziami i wiedzą Amelia nie zdołała pozyskać nic sensownego. |
Mistrz Gry |
22:42:43
PatrickLavender rzuca kością: (Rolkimus sobie poradzi?) 1.1k100(m0%) = 60 2.1k100(m0%) = 18 3.1k100(m0%) = 50 [Wynik:TAK] |
Narracja |
22:45:44
Rokimus ciągle zmieniał swoje położenie i odpierał ataki stworów. Zdążył wycisnąć całą energię ze swego ostrza. Te zmieniło się w sejmitar i upadło na ziemię. Trochę potrwa nim się zregeneruje. Na całe szczęście Rolkimus zgubił pościg, lub co mniej prawdopodobne wybił wszystko. Nastał spokój choć co jakiś czas słychać były krótkie i ciche drapanie w ścianach. |
Rolkimus |
22:58:56
Rolkimus - schował broń. Ruszył powoli dalej czystym korytarzem, zastanawiając się co to za kreatury. |
Amelia |
23:36:24
Amelia ucięła jeszcze kawał skóry którejś z robotnic i zrobiła z niej zawiniątko. Gdzie teraz? Mogła pójść dalej, otwartym przez stwory przejściem lub się cofać... Zdecydowała się pójść dalej. |
Data | 17.06.2018 |
Narracja |
17:28:43
Amelia szła dalej brnąc w odmęty jaskiń zamieszkanych przez potwory niczym Xenomorfy. Amelia mogła czuć się jak sama Ripley. Droga była wolna. Żadnych przeszkód, a korytarz był prosty i kończył się schodami, które prowadziły w górę. Za sobą usłyszała odgłosy walki niesione echem odbijającym się od ścian. |
Amelia |
18:38:29
Amelia obejrzała się, marszcząc brwi- Rolkimus?- mruknęła pod nosem. Nie miała pojęcia, ale to była jedyna znana jej osoba, która mogła tam być. Może warto to sprawdzić. O ile zdoła rozróżnić skąd to echo idzie. Spróbowała się cofnąć i może znaleźć źródło dźwięku. Kredą zaznaczała trzy stopnie i strzałkę w stronę, z której przyszła, by mogła wrócić do schodów. |
Narracja |
19:16:28
[Rolkimus] Ciszę przerwały czyjeś kroki, które nadchodziły z naprzeciwka, zza zakrętu. Zobaczył też malutkie światełko wyłaniające się powoli. |
Rolkimus |
19:35:03
Rolkimus spojrzał przed siebie, wyciągając miecz. Zmęczenie dawało mu się coraz bardziej we znaki, wolną ręką podparł się o ścianę. |
Narracja |
19:37:21
Amelia wyszła prosto na Rolkimusa. Widziała pełno ran pokrywających elfa oraz jego zmęczenie. |
Amelia |
19:56:35
Amelia zatrzymała się gdy rozpoznała Rolkimusa -To te stwory?- spytała bardziej retorycznie. Próbowała ocenić ile ran był naprawdę poważnych i które były te NAJważniejsze. |
Mistrz Gry |
20:03:19
PatrickLavender rzuca kością: (Stan Rolkimusa) 1. Wyliże sie1k100(m0%) = 88 2. Nieźle go poturbowały1k100(m0%) = 46 3. Krytyczny1k100(m0%) = 12 [Wynik: Wyliże sie] |
Narracja |
20:04:00
Jedyna poważna rana znajdowała się na ramieniu. Głębokie cięcie, które wymagało szycia. |
Amelia |
20:07:17
Amelia zmarszczyła nos. Nie miała nic, co mogłoby zszyć ranę. Na razie odłożyła tobołek i skórę, którą niosła, zdjęła bluzę, wyskoczyła z koszulki i z powrotem założyła bluzę. Wolała nie mieć gołą skórą kontaktu ze swoim kamuflażem, a bluza miała taką przewagę, że miała długi rękaw -Odłóż ten miecz, poskładajmy Cię najpierw.- powiedziała spokojnie z nadzieją, że rozpozna ją po głosie- Lepiej usiądź. |
Rolkimus |
20:08:30
Rolkimus - Tak. Bywało gorzej. - uśmiechnął się do Niej i schował miecz. Powoli usiadł na ziemi, ciężko oddychając. |
Narracja |
20:10:17
Rolkimus doznał gwałtownego przebłysku pamięci. Widział w nim wejście do jaskini. Była tam Amelia i ktoś ukryty pod kapturem. Coś do niego mówił lecz nie pamięta co. Wręczył mu zwój, który ukryty został pod ubraniem. Że też wcześniej tego nie wyczuł. |
Amelia |
20:11:24
Amelia -Potrzymaj, świeć na swoje ramię.- poleciła Rolkimusowi, podając mu telefon. Zdjęła jeszcze pasek od spodni, póki co pozwalając się kaburom i pochwie potoczyć po ziemi. Zacisnęła pas powyżej rany na ramieniu. Nie pierdzieliła się, to miała być opaska uciskowa, nie ozdoba. Potem dopiero zawinęła ranę podartą na pasy koszulką. |
Rolkimus |
20:19:43
Rolkimus spojrzał na telefon, przyglądając mu się z zaciekawieniem. Świecił urządzeniem na swoje ramię. Elf tylko lekko się skrzywił. - Dziękuje Ci Amelia.. - po chwili dodał. -Coś mam schowane w koszuli.. Dziwne.. |
Narracja |
20:21:14
Rana nie krwawiła już tak obficie jak wcześniej. |
Amelia |
20:23:02
Amelia -Wyjąć czy dasz radę?- spytała. Jakby nie patrzeć, jedną rękę miał niekoniecznie zdatną do użytku |
Rolkimus |
20:24:49
Rolkimus - Nie mam wolnych rąk.. Jeśli możesz wyjmij to. Co to za dziwna broń? - spojrzał na telefon. |
Amelia |
20:30:25
Amelia -To nie broń.- powiedziała -To... bardzo wielofunkcyjne urządzenie.- streściła. Przejechała po torsie Rolkimusa próbując zlokalizować gdzie dokładnie pod ubraniem ma to "coś", a następnie wyjęła. -Co to? |
Narracja |
20:34:08
Amelia wyciągnęła zwój, który już był odpieczętowany. Kiedy na niego spojrzała usłyszała jakby szept w swojej głowie "tylko wtedy, kiedy będziecie u bram" |
Rolkimus |
20:38:32
Rolkimus - Weź go. Chyba możemy ruszać dalej? - spojrzał na Nią, potem na zwój. |
Amelia |
20:42:35
Amelia wyglądała na... zaskoczoną-Też słyszałeś? |
Rolkimus |
20:46:44
Rolkimus - Nie.. Pamiętam tylko jakąś postać w kapturzę, która mi to wręczyła. Nic więcej. |
Amelia |
20:51:21
Amelia -"tylko wtedy gdy będziecie u bram"... co to mogło znaczyć? -spytała ni to Rolkimusa, ni to siebie. Wstała i pozbierała swoje rzeczy, upychając je jakoś po kieszeniach -A twoją raną będzie trzeba się potem zająć lepiej, bo w taki sposób to skończysz bez ręki.- powiedziała, wyciągając do niego rękę, by pomóc wstać. |
Narracja |
20:54:06
Rolkimus i Amelia poczuli lekkie drżenie ziemi. |
Rolkimus |
20:54:50
Rolkimus chwycił Ją za dłoń by wstać. - Ta ręka jest mi potrzebna. Szczerze nie wiem. Możliwe, że dotyczy to tego, co znajduję się na końcu tych korytarzy..- rozejrzał się. |
Amelia |
20:59:23
Amelia -Pewnie tak. Ja znalazłam schody prowadzące na górę, ale usłyszałam walkę, więc się cofnęłam.- powiedziała. Na drżenie ziemi, rozejrzała się. Wzięła szybko dwa kawały skóry, jakie miała i podała jeden Rolkimusowi, wymieniając na telefon -Najlepiej chwyć przez coś. To ich skóra. Nie atakują.- wyjaśniła i zarzuciła swoje na plecy. |
Rolkimus |
21:07:17
Rolkimus podziękował oddając telefon i zarzucił skórę na siebie. - Ja, już nie nadaję się za bardzo do walki. Dopóki ja i moje ostrze nie zregenerujemy się. Schody na górę? |
Amelia |
21:14:29
Amelia -Mhm.- powiedziała i poprowadziła Rolkimusa po swoich kredowych znacznikach. |
Narracja |
21:15:16
Po drodze nie obyło się bez niespodzianek. Z dziury w ścianie wyszedł jeden z żołnierzy. Zaczął się rozglądać. |
Amelia |
21:17:27
Amelia mimo wszystko wsunęła telefon do kieszeni jak wcześniej podczas walki ze stworami i sięgnęła broń, ale nie strzelała. Tylko usunęła siebie i Rolkimusa z drogi. |
Narracja |
21:18:49
Stwór wyczuł, że coś czai się po jego lewej stronie. Zmierzał w kierunku Amelii i Rolkimusa. Zbliżało się powoli i ostrożnie badało otoczenie. |
Rolkimus |
21:20:55
Rolkimus przyległ do ściany, obserwując co się dzieje. |
Amelia |
21:24:31
Amelia upewniła się, że nie widać niczego obok i strzeliła gnojkowi w łeb. Nie atakował, szedł w ich stronę, nie za szybko. No żeby nie trafić, to jakiś drgawek trzebaby dostać. |
Narracja |
21:28:29
Amelia swoim czynem po raz kolejny zwróciła uwagę kolonii. Szmery w ścianie i w suficie oraz w podłodze przybrały na sile. Ziemia zaczęła drżeć coraz mocniej. Słyszeli też charakterystyczne dźwięki tych stworzeń. Jedna z robotnic wyszła z tego samego otworu w ścianie. |
Amelia |
21:38:37
Amelia -Cholera.- mruknęła. Pociągnęła Rolkimusa, by wyminąć miejsce zbrodni i się ulotnić. Żołnierze po śmierci musieli zwracać jakoś na siebie uwagę. Godne zapamiętania. |
Rolkimus |
21:48:06
Rolkimus pociągnięty ruszył za Nią. Starał się zachowywać cicho. |
Data | 21.06.2018 |
Narracja |
17:52:42
[Vlanca] Syrega mogła tak siedzieć i siedzieć. A mogła też coś zrobić. No chyba, że czekała na przybycie śmierci. |
Vlanca |
18:44:10
Vlanca w końcu zaczęła chodzić po pomieszczeniu i szukać wody, w jakiejkolwiek postaci. Tylko tak mogła się obronić. |
Narracja |
18:51:31
Obok leżała drewniana miska z wodą. |
Vlanca |
18:58:38
Vlanca miała nadzieję, że to nie będzie takie proste i zajmie jej więcej czasu, i nie tak szybko przejdzie do następnego kroku, czyli wyjścia z chatki. Zerkała na wodę, na wyjście. W końcu wyciągnęła ręce do miski i wyciągnęła z niej ciecz. Stworzyła z niej powłokę na swej skórze, bardzo przyjemną i kojącą. Następnie podeszła do gałęzi i wyjrzała przez nie. |
Narracja |
19:00:06
Przed chatką Vlanci stało dwóch elfów. Zapewne jej pilnowali. Byli usytuowani plecami w jej stronę. |
Vlanca |
19:24:41
Vlanca nie bardzo wiedziała, co zrobić. Jeżeli nagle znikną z posterunku, to będzie podejrzane. Postanowiła więc odwrócić ich uwagę. Rozejrzała się za czymś, co mogłaby użyć w tym właśnie celu. |
Narracja |
19:34:54
Vlanca musiała ruszyć głową. |
Vlanca |
20:14:18
Vlanca położyła jedną rękę na ziemi. Z jej ramienia zsunął się wodny wężyk, który prześlizgnął się między strażnikami, na razie niewidoczny. Dopiero jak się nieco oddalił, zaczął się unosić, tworząc dziwne kształty, jakby był jakąś nieustabilizowaną energią. |
Mistrz Gry |
20:16:11
PatrickLavender rzuca kością: (Jak zareagują strażnicy?) 1. Banda debili zacznie uciekać1k100(m0%) = 83 2. Zaczną się tym fascynować1k100(m0%) = 56 3. Są mądrzejsi niż Vlanca myśli1k100(m0%) = 71 [Wynik: Banda debili zacznie uciekać] |
Narracja |
20:17:16
Elfy widząc coś tak absurdalnego jak latająca woda, wpadli w jakiś amok i rozpierzchli się jak tchórze bełkocząc coś w przerażeniu pod nosem. |
Vlancę |
20:39:05
Vlancę znów zaskoczyło, że poszło to tak łatwo. Widocznie szczęście w końcu jej sprzyjało. Już bez lęku wyszła z chatki, choć wciąż zachowywała ostrożność. Nie wiedział, w którą stronę się udać, ale cel był oczywisty. Musiała znaleźć Clarice. |
Narracja |
20:41:37
Vlanca znajdowała się naprzeciw wyjścia z tej osady. Znajdowała się też dość wysoko. Miała do wyboru - zejść na dół, gdzie było najwięcej elfów, bądź pójść lewo lub w prawo dookoła osady. |
Vlanca |
20:52:27
Vlanca zdążyła zauważyć, że drzewa jednak rosną na słońcu, więc postanowiła opuścić podziemie. Clarice znajdowała się na terenie należącym do elfów, ale z pewnością nie tutaj. Przekradała się więc w stronę wyjścia. |
Strona 35 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 34, 35, 36, ... 215, 216, 217, Następna |