Strona 19 z 20 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 18, 19, 20, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 27.07.2019 |
Brynjolf |
21:10:51
Brynjolf - Już dość gadania, oddawaj biżuterię - powiedział spokojnie. |
Rubi |
21:15:17
Rubi wybrała drogę do Rzecznej Puszczy. W razie potrzeby będzie mogła tam odpocząć. |
Salora |
21:17:07
Salora zaśmiała się - Poważnie? Nie mogłeś mi go odebrać na górze? Musiałeś mnie tu przynieść by twoi koledzy ci pomogli? - rzuciła mu błyskotkę pod nogi. |
Narracja |
21:18:29
Rubi mogła oszacować, że wieczorem dotrze do Rzecznej Puszczy. Droga powinna być bezpieczna, gdyż była bardzo uczęszczana. Mozliwe nawet, że napotka jakieś towarzystwo. |
Brynjolf |
21:22:07
Brynjolf podniósł naszyjnik i obejrzał upewniając się, że niczego nie brakuje. Wtem do zgromadzonych dołączył jeszcze jeden mężczyzna. |
Salora |
21:22:28
Salora przyjrzała się kto. |
Mercer, |
21:25:21
Mercer, blondwłosy Breton i oceniając po stroju, ktoś ważny. - A to co za nowa taktyka? - zapytał z niezadowoleniem. |
Brynjolf |
21:26:11
Brynjolf - Gdyby to nie było istotne, nie posunąłbym się do tak nikczemnego podstępu, ale spójrz mistrzu... - wystawił do niego rękę z naszyjnikiem z czarną różą. |
Salora |
21:30:10
Salora - Chyba nic tu po mnie to może ja już pójdę? |
Mercer |
21:31:22
Mercer wziął do ręki biżuterię zafascynowany. - To ona go ukradła? Myślę, że ktoś o takich zdolnościach przyda się w Gildii, a ty powinieneś jej okazać nieco więcej szacunku. Opuście broń! - zaśmiał się na jej słowa. - O nie, tak szybko cię nie wypuszczę. Dziewczyno, nawet nie pytam jak tego dokonałaś, ale będzie mi niezmiernie miło przywitać cię w szeregach naszej Gildii. |
Brynjolf |
21:31:45
Brynjolf spojrzał na Salorę bardzo znacząco. I z sympatią. |
Salora |
21:50:51
Salora - Hola hola. Wstrzymaj konie - zagestykulowała też rękami - Nie chcę obudzić się ze sztyletem pod gardłem a sądzę, że po takim przywitaniu mogłabym się tego tu spodziewać. |
Mercer |
21:59:36
Mercer - Rozumiem twoje obawy, ale rozejrzyj się - wskazał na pozostałych członków Gildii. - Wszyscy jesteśmy zaskoczeni czynem Brynjolfa. Z mojej strony mogę jednak obiecać, że to się więcej nie powtórzy. Chyba, że sama zasłużysz. |
Brynjolf |
22:00:22
Brynjolf - Naprawdę mi wstyd - odezwał się. Mercer spojrzał na niego ze zmrużonymi oczami. Coś mu ta uległość nie bardzo pasowała. |
Salora |
22:00:43
Salora - O co chodzi z naszyjnikiem? |
Mercer |
22:03:46
Mercer - To własność osoby, na której zaufaniu bardzo nam zależy. |
Vex |
22:04:11
Vex - To nie sprzedajemy? Za to cacko dużo by nam dali. |
Mercer |
22:06:29
Mercer - Wolę zaczekać, czy poprosi nas o pomoc w odnaleziemu zguby, czy od razu oskarży o kradzież. Spodziewam się tego drugiego, dlatego ta oto dunmerka niejako uratowała nam skórę, przynosząc świecidełko prosto do nas. |
Vex |
22:07:16
Vex - Ta, a wcześniej sama naraziła... |
Salora |
22:10:12
Salora - Naraziła czy pomogła... chyba niejako coś mi się za współpracę należy? |
Mercer |
22:13:00
Mercer - Vex jest zazdrosna, sama uważała to zadanie za niewykonalne i wysyłała na nie młodzików, którzy jej zaszli za skórę. Powiedz jak masz na imię dunmerko i czy mimo wszystko rozważasz dołączenie do nas. |
Rubi |
22:15:01
Rubi ciężko znosiła kolejny dzień drogi, ale sił dodawała jej myśl o rodzicach i bracie. Gdy o nich myślała, była wręcz zła na siebie, że nie mogła iść szybciej. |
Narracja |
22:18:32
Rubi na wieczór dotarła do Rzecznej Puszczy, tak jak przewidywała. Droga była spokojna i bezpieczna. Mijała sporo nordów po drodze. W oddali słychać było młyn wodny. |
Salora |
22:20:56
Salora przedstawiła się tylko z imienia - Chyba lepiej nie być przeciwko wam, przynajmniej w obecnej chwili - odparła pół żartem. |
Mercer |
22:33:01
Mercer - Świetnie! Vipir wprowadzi cię w szczegóły, ale teraz pozostaje jeszcze jedna kwestia. Jak chcesz ukarać Brenjolfa za zniewagę? |
Salora |
22:35:06
Salora parsknęła śmiechem - Ukarać? - uśmiechnęła się. |
Mercer |
22:39:33
Mercer - Byle bez trwałych uszkodzeń. Mimo wszystko jest czasem przydatny - dało się wyczuć w jego zachowaniu jakąś osobistą urazę do Brynjolfa. Oskarżany za to przyjmował swój los spokojnie, a nawet z lekkim rozbawieniem, które znikało z jego twarzy szybko, gdy tylko na niego spojrzał. Tylko obecna tu Salora mogła się domyślić skąd takie podejście. |
Salora |
22:49:42
Salora - na dzisiejszą noc zajmę jego wyro. Może być? |
Mercer |
22:56:14
Mercer był trochę zbity z tropu. - Widzę, że radość z dołączenia do Gildii zmniejszyła twoją urazę. Będzie jak chcesz - nim odszedł, rzucił niechętne spojrzenie Brynjolfowi, mówiące "tym razem ci się upiekło". Zgromadzenie rozeszło się, Brynjolf chciał podejść do Salory, ale uprzedził go kto inny. |
Vipir |
23:03:55
Vipir - Hej, siostro, miło cię poznać. Do tej pory nie mieliśmy wśród swoich dunmerki. Zresztą jak na dunmerkę wcale źle nie wyglądasz. Ale do rzeczy. Jestem Vipir, nie chwaląc się, najlepszy tu kieszonkowiec. Tamta to Vex, która moża cię podszkolić w otwieraniu zamków, jeżeli byś tego potrzebowała. Delvin jest za to dobry w skradaniu. Łuku przy tobie nie widzę, ale jakbyś i tego chciała spróbować, to do Niruina. Wszyscy ci zajmują się szkoleniem i są najlepsi w swych dziedzinach. Na pewno ci pomogą. Poznałaś też pana i władcę... Znaczy Mistrza Gildii, Mercera. Jest w porządku i trzyma nas wszystkich w kupie, mimo że czasy ciężkie. |
Vipir |
23:07:47
Vipir - I nie bój się, za taką przysługę co nam zrobiłaś nie odprawi cię z niczym. Teraz tylko zajęty. Chodź, trzeba ci załatwić odpowiednie wdzianko - ruszył z miejsca. Krok miał równie szybki, co sposób mówienia. Czasem wręcz trudno było wszystko co mówił od razu zrozumieć. Sprawiało to wrażenie dużej żywości, ale też chaotyczności. Można się domyślić, że ręce ma równie szybkie. |
Data | 27.08.2019 |
Salora |
21:21:10
Salora patrzyła krzywo na norda. Za specjalnie ich nie lubiła... Miała lekko rozdziawione usta bo nie wiedziała co powiedzieć... ale był wygadany, niczym jakaś przekupa. Po chwili ocknęła się. Niemal 90% tego co powiedział wymknęło się jej z drugiej strony głowy - Yyyy tak ciuchy jasne. Czemu nie - Ruszyła za nim niepewnie. |
Data | 09.09.2019 |
Agyar |
12:38:12
Agyar szedł a milczeniu, od czasu do czasu coś pomrukując po żabiemu sobie pod nosem. Nie zwracał uwagi na towarzysza jeśli ten nie zagadał sam. Rozglądał się na wypadek gdyby wilki zapędziły się aż tu |
Drogan |
12:40:55
Drogan okazywał już spore oznaki zmęczenia. Wlekli się taki kawał drogi bez przystanku - Wiesz. Przełożyłbym to polowanie na jutro. Nie dam dziś rady, jestem padnięty. Chodź do jakieś gospody napić się czegoś ciepłego a jutro o świcie zapolujemy. Co ty na to? |
Agyar |
12:41:59
Agyar - Jeśli padniesz na twarz na nic mi się nie przydasz - mruknął jaszczur - Chodźmy |
Drogan |
12:42:50
Drogan - A tobie przyjacielu co? Głód, zimno ani zmęczenie we znaki nie wchodzi? Normalnie posąg. |
Agyar |
12:44:06
Agyar - Moja siła pochodzi od histów |
Drogan |
12:45:43
Drogan tylko machnął ręką. Nie chciał nacisnąć jaszczurowi na odcisk. Chłop wierzący i co zrobisz - Dobra to mam nadzieje, że histy dały ci też trochę drobnych na drogę. |
Agyar |
12:50:11
Agyar popatrzył nie zrozumiawszy żartu - histów nie używają dóbr materialnych. To drzewa - mruknął - ale mam trochę swoich |
Drogan |
12:52:11
Drogan - Dobre i to. Licz, że będa mieli dziś dobry humor. |
Narracja |
12:52:45
Przed sobą widzieli już ogromny most prowadzący do Wichrowego Tronu. Ogrom tego miejsca robił spore wrażenie. Wydawać by się mogło, że to twierdza nie do zdobycia. |
Agyar |
12:54:15
Agyar zatrzymał się na chwilę przyglądając się tej zimnej kamiennej budowli, jakże drastycznie odmiennej od jego rodzinnych mokradeł. Ruszył zaraz znów do przodu, licząc że unikną problemów ze strony gromowladnych |
Narracja |
12:54:52
Jeśli chodziło o problemy... |
Strażnik |
12:55:13
Strażnik - Stać! A wy dokąd? - odezwał się jeden z 4 którzy stali przy bramie. Dwóch miało pochodnie. |
Drogan |
12:55:52
Drogan postanowił byc glosem ludu - Jesteśmy myśliwymi. Przychodzimy ogrzać się do waszej ciepłej i bezpiecznej gospody. |
Strażnik |
12:56:21
Strażnik - Myśliwy? A no nie bardzo widać. Ani sprzętu, ani zwierzyny, jak na moje to szmuglerzy jak nic. |
Agyar |
12:59:55
Agyar - Na zlecenie od towarzyszy. Stąd sprzętu na zwykłą zwierzynę brak, jako że na tę lepiej sprawdzi się ostry miecz. A przed polowaniem na drapieżniki chcemy wypocząć . |
Strażnik |
13:01:18
Strażnik - Powołujesz sie na towarzyszy? Albo jesteś bardzo dzielny albo bardzo głupi... ale tak. Mamy ostatnio problemy z wilkami. Bądźcie lepiej ostrożni. To spora wataha... musi być spora skoro zagryzła dwóch farmerów. |
Narracja |
13:02:33
Strażnicy jak za dotknięciem magicznej różdżki rozeszli się na boki a wrota Wichrowego Tronu stały otworem. Już stąd, przed wejściem widać było cel - Gospodę pod Knotem. |
Agyar |
13:04:11
Agyar ruszył przodem ani się oglądając. obyło się bez zbęnej awantury ale w końcu to profit z nie mienia nic do ukrycia |
Drogan |
13:09:11
Drogan - Dobra jednak masz gadane... wiesz, już się bałem, że powiesz coś o histach czy coś... Ogólnie musisz uważać. Gromowładni nie należą do ludzi tolerancyjnych. Zresztą... całe Skyrim takie jest. Wszyscy patrzą na ciebie krzywo jeśli wyróżniasz się chociażby kolorem skóry. |
Agyar |
13:11:22
Agyar zatrzymał się i spojrzał na niego swoimi żółtymi oczami - Mnie to mówisz? |
Drogan |
13:14:21
Drogan - No wiesz... lubie gadać. Akurat wy macie nieco lżej w tych stronach niż Khajiity. Wiesz. Macie co najwyżej wyryte na czole "płatny zabójca". Ale wciąż to lepsza robota niż handlarz skoomą. |
Drogan |
13:15:03
Drogan otworzył drzwi gospody i wszedł do środka. Od razu zalała ich fala przyjemnego ciepła i zapachu dobrze przyprawionego mięsa. |
Agyar |
13:15:37
Agyar tym razem przepuścił orka w drzwiach. |
Narracja |
13:24:15
Karczma była dość zaludniona. Oni jedyni byli nieludźmi. Wszędzie tylko gromowładni. Pili, jedli, śmiali się. Gdzieś z oddali zabrzmiało "Za Ulfrica Gromowładnego!" "śmierć cesarskim świniom!" |
Karczmarka |
13:24:50
Karczmarka spojrzała na nowych - Jeśli szukacie guza to nie tutaj. Teraz wszyscy świętują. Idźcie sobie. |
Agyar |
13:26:52
Agyar - Chcemy tylko odpocząć, może przysłużyć się wam pomocą, jeśli w mieście co ciekawego słychać. |
Karczmarka |
13:28:40
Karczmarka przyjrzała się bliżej Agyarowi - No cóż... dostaniecie miejsce pod dachem. Nie za wygodne ale tanie. Innych miejsc dla was nie mam. A jak żreć to też tam. |
Agyar |
13:32:01
Agyar jedynie kiwnął głową |
Drogan |
13:32:19
Drogan - To ja przy okazji sobie coś zamówię... |
Narracja |
13:36:11
Podostaniu jedzenia Drogan wlazł na górę. Całe szczęście nikt nie zwrócił na nich dużej uwagi. Alkohol, nabuzowany gromowładny i obcy nie są dobrym połaczeniem zwiastującym dobrej zabawy i partyjki w kości. |
Drogan |
13:36:38
Drogan - Pozwolisz, że walne sie w tamtym kącie - wskazał ręką i poszedł się tam usiąść i zjeść. |
Agyar |
13:37:24
Agyar wzruszył ramionami. Usiadł pod ścianą, lekko pochylił łeb by w ten sposób zaznać nieco odpoczynku |
Narracja |
13:38:56
Czas leciał śpiewy po trochu cichły. W końcu przyszedł upragniony sen... który dla Agyara nie trwał zbyt długo. Usłyszał tylko ni to krzyk... nie to szept należący do ni to kobiety ni to mężczyzny - ZBUDŹ SIĘ! |
Agyar |
13:40:33
Agyar uniósł łeb szukając źródła dźwięku |
Narracja |
13:42:18
W środku było ciemno lecz światło księżyca lekko wpadającego do środka pozwoliły mu zauważyć nic nadzwyczajnego. Nikogo tu nie było... oprócz jego towarzysza który najwyraźniej smacznie sobie spał w dość nienaturalnej pozycji. Leżał jakby ktoś nim po prostu rzucił. Agyar mógł się po chwili zorientować, że nie widzi ostro. |
Agyar |
13:43:15
Agyar spróbował się podnieść |
Narracja |
13:45:16
Problemu z tym raczej nie było choć nawet jak stał prosto to miał wrażenie, że raczej nic proste nie jest. Dalej widział jakby lekko przez mgłę. Trucizna w jedzeniu? Nie.. Argonianie są przecież odporni... a może nie na wszystkie? |
Agyar |
13:46:16
Agyar by się zdziwił doprawdy zatruciem jedzeniem zważywszy na to, że nic nie zjadł a od razu poszedł spać. Rozejrzał się jeszcze raz - Kto mnie woła? |
Narracja |
13:47:32
Agyar nie usłyszał odpowiedzi. Usłyszał jednak ciuchutki dźwięk z dołu. Jakby coś spadło, stuknęło, puknęło? |
Agyar |
13:49:48
Agyar spojrzałw dół |
Narracja |
13:50:50
Zobaczył podłogę. Zwykła, lekko niewyraźną podłogę. Trochę dalej leżał jego kompan. |
Agyar |
13:52:50
Agyar nie wiedział co ma zrobić. Ruszył powoli w stronę kompana |
Narracja |
13:56:16
Ten nie ruszał się. Leżał jak leżał. Brzuchem do dołu. Twarzą również. |
Agyar |
13:56:40
Agyar szturchnął go nogą. |
Narracja |
13:58:08
Zero reakcji. Kiedy jednak szturchnął go nogą doszedł do niego lekki słodki zapach zgnilizny. |
Agyar |
13:58:58
Agyar pochylił się na tyle, by chwycić orka za ramię i przewrócić go na plecy |
Narracja |
14:00:39
Ork miał przeciętą klatkę piersiową. Wyłamane żebra wyjęte organy. W środku było tylko serce. Martwe zgniłe serce, wśród którego pełzły robaki. Ork miał szeroko otwarte białe oczy oraz usta. Przez moment Agyarowi zdawało się, że Ork coś powiedział... albo dmuchnął. |
Agyar |
14:02:16
Agyar dobył broni - Co to za czary |
Narracja |
14:03:52
Znów dopadł go dziwny hałas z dołu. Jakby wytłumiony stuk. Plask. |
Agyar |
14:04:44
Agyar ruszył powoli po schodach, starając się to uczynić jak najciszej |
Narracja |
14:07:06
Dźwięk stawał się coraz bardziej wyraźny i co dziwne... rytmiczny. Słyszał też jakiś szept. Agyar zauważył też, że wszystko tu wyglądało jak pobojowisko. Czuł zapach śmierci. Widział krew na ścianach, podłodze, zniszczone meble, schody... ale nie widział poza tym żadnych ciał. Gdy zszedł na dół zobaczył czerwony wręcz ogień świec. Widział stół. Na nim leżała dunmerka, którą strasznie rzęziła w agonii, a przed nią stał strażnik, gromowładny. Dźgał ją sztyletem w kółko coś mamrocząc. Agyar nie słyszał co. |
Agyar |
14:08:36
Agyar zatrzymał się pośród cieni, obserwując |
Narracja |
14:09:55
W końcu szepty stały się wyraźniejsze "Słodka Matko... Słodka Matko, ześlij mi swoje dziecko". Powtarzane było w kółko i za każdym razem sztylet wbijał się w ciało, zdawać by się mogło, żywej elfki. |
Agyar |
14:13:35
Agyar oparł miecz ostrzem o ziemię - Chwała Sithisowi - Powiedział głośno |
Narracja |
14:15:06
Po tych słowach strażnik bezwiednie upadł na ziemię, jakby lalkarz który nim sterował przeciął nagle sznurki. Dunmerka leżała na stole cała we krwi. Miała rozpruty brzuch a w rękach trzymała argoniańskie jajo. Głaskała je czule - podejdź do mnie moje dziecko - wychrypiała. |
Agyar |
14:15:51
Agyar podszedł |
Narracja |
14:18:35
Jajo delikatnie pulsowało. W odróżnieniu od innych jaj było czarne. Zupełnie czarne... ale żywe. Z pewnością - Za długo już spałeś... czas się obudzić... - mruczała. Widać mówienie sprawiało jej wiele bólu. Jednak widać jakby mówiła do jajeczka. Nim Agyar cokolwiek zrobił poczuł jak ktoś odpycha go w ramię przewracając go w swoją stronę (napastnika) po czym ujrzał na chwilę tą samą dunmerkę, która wbiła mu palce w oczy krzycząc pomieszanymi głosami - ZBUDŹ SIĘ! |
Narracja |
14:18:42
Zbudź się... |
Narracja |
14:18:46
Halo... |
Narracja |
14:18:59
Ziemia do Agyara... |
Narracja |
14:19:21
Bagna... może tak... halo mokradła i bagna do Agyara. bardzo trujące i śmierdzące... zbudź się wreszcie... |
Narracja |
14:19:29
Agyar poczuł jak coś nim buja. |
Agyar |
14:20:52
Agyar zerwał się gwałtownie |
Drogan |
14:21:32
Drogan - Hej hola - aż odskoczył - Nie strasz mnie tak... już dawno świta a nie szło cię dobudzić. Przez chwilę myślałem, że zapadłeś w ten no... sen zimowy. |
Agyar |
14:23:28
Agyar - Tylko głodny jestem |
Drogan |
14:24:05
Drogan - Tylko mnie nie jedz. Nie wyszłoby ci to na zdrowie. Zbieraj się, zjesz po drodze. Najlepiej wytropić je teraz nim cokolwiek zatrze ślady. |
Agyar |
14:25:24
Agyar - Nie jestem kijanką, nie musisz mi tłumaczyć - podniósł się ciężżko. Zdecydował, że nie powie towarzyszowi o swoim śnie. Z resztą cóż mogło go to obchodzić |
Drogan |
14:26:32
Drogan nic więcej nie powiedział tylko ruszył na dół. |
Strona 19 z 20 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 18, 19, 20, Następna |