Strona 11 z 42 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 10, 11, 12, ... 40, 41, 42, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 26.01.2018 |
Barry |
00:28:47
Barry -Mój projekt. Kropka... kurwa... w kropkę.- odetchnął, bo czuł już, że zaczyna go nosić. Zaczął zamykać urządzenie -Kable poplątane jak łoniaki pod wieczór i zbyt słaba płytka sterująca, ale schemat i funkcja się zgadza. |
Reaper |
00:29:51
Reaper - Mówiłeś coś o strzelaniu... Czyżbyś pragnął czyjejś śmierci? |
Barry |
00:53:51
Barry machnął ręką. -Teraz to trzebaby gnoja tropić. Ale... wiesz może kto to skonstruował? |
Reaper |
00:54:32
Reaper - Oświeć mnie. |
Barry |
00:55:51
Barry -Miałem nadzieję, że ty to zrobisz.- nie wiedział. Po to właśnie pytał. |
Reaper |
00:57:17
Reaper wzruszył tylko ramionami - Podobno to dzieło stworzone na podstawie twoich planów. Aż prosi się o wytoczenie ci pewnej umowy. Moje "darmowe" usługi w zamian za zmodernizowanie tej zabawki tak by działała prawidłowo. Z pewnością masz z kimś na pieńku. |
Barry |
01:01:31
Barry -Raczej nie na tyle.-powiedział.- Poza tym zrobienie z tego idealnie działającego cudeńka jest niewykonalne. To manipulator grawitacyjny. Nawet jeśli zrobię co mogę, może czasem robić żarty. |
Reaper |
01:03:05
Reaper - Wszelkie dążenie do doskonałości ma sens. Postaraj się - położył ręce na ramionach Barrego. |
Barry |
01:15:11
Barry -No proszę, w czymś się zgadzamy.- uśmiechnął się.-Mogę to ulepszyć na tyle, na ile się da. Wciąż jednak uważaj gdzie i na czym tego używasz.- powiedział powoli. -Prace nad grawitacją wciąż jeszcze raczkują. Obecnie nie da się zrobić modułu, który nie zwróci przy tym żadnego błędu. |
Barry |
01:15:25
Barry -Będę potrzebował środków i czasu. |
Reaper |
01:15:42
Reaper - A jakich środków potrzebujesz? |
Barry |
01:25:57
Barry -Większość rzeczy znajdę tu, u siebie... -rozejrzał się po pomieszczeniu robiąc pobieżną inwentaryzację. -Z trzy koła. Skoro jednak nie korzystam z twoich usług, to doliczyłem robociznę. |
Reaper |
17:42:49
Reaper - Wysoko się cenisz. Podobasz mi się - zaśmiał się lekko - Niech będzie. |
Barry |
17:59:23
Barry -Jest co cenić.- powiedział nad wyraz skromnie.- Teraz potrzebuję jednej trzeciej z tego. Chyba, że chcesz od razu zapłacić całość? |
Data | 06.02.2018 |
Reaper |
12:47:06
Reaper - Dla kogoś z moją profesją pieniądze nie są problemem. |
Bary |
12:54:00
Bary sięgnął swoją kartę płatniczą i wystawił w stronę Reapera spodziewając się, że ma podobną lub moduł w pancerzu. Albo oba, kto tam wie. Prosta transakcja elektroniczna, wystarczyło przyłożyć, potwierdzić kwotę przelewu i go wykonać. Pozbywanie się oszczędności jeszcze nigdy nie było takie proste. |
Reaper |
12:56:50
Reaper przesunął kartą po swoim przedramieniu - gotowe. Liczę, że to cacko będzie sprawne. |
Barry |
12:59:34
Barry -Czasem będzie sprawiać małe niespodzianki, ale będzie działać. |
Reaper |
13:02:00
Reaper - Ja również potrafię sprawiać niespodzianki - zaśmiał się - Ile ci to zajmie? |
Barry |
13:03:59
Barry -Tydzień. Jak się zepnę, pół tygodnia. |
Reaper |
13:05:04
Reaper - W takim razie żegnaj. Widzimy się za tydzień - udał się do wyjścia. |
Barry |
13:08:31
Barry skinął głową. Tydzień. No, da radę. Trzeba będzie wysłać kogoś do miasta po części do lepszego generatora. Już teraz notował sobie co potrzebuje i co z tego ma, a czego nie. Odpalił komputer i zaczął przeszukiwać, u których sprzedawców spod miasta najlepiej będzie tego wszystkiego szukać i czy może coś przy okazji kupić. |
Reaper |
13:09:06
Reaper wsiadł na swój motor i pojechał go zwrócić. |
Narracja |
13:10:51
Na zewnątrz już słońce wstało, kilka osób przechodziło ulicą, ale mało kto zwracał na Reapera uwagę. Z otwartego teraz okna wychyliła się dziewczynka, którą wcześniej widział na dole. Nic nie mówiła, nic nie robiła. Tylko się patrzyła. |
Senna |
13:16:40
Senna szła powoli w kierunku miasta. Jej twarz skryta była pod kapturem. Nie rozumiała za bardzo czemu musi się ukrywać ale nie kwestionowała. |
Narracja |
13:16:47
Na miejscu przywitał go właściciel wypożyczalni. Przyjął pojazd, obejrzał go oceniając na szybko czy na pewno wszystko jest, po czym zwrócił kaucję. Skoro Reaper na nim przyjechał, silnik nie hałasował i nic z zewnątrz urwane nie jest, to widać nic nie podpierdolił. Teraz, rano była prócz niego jeszcze dwójka jakiś młodzików, którzy uwijali się naprawiając jakiś samochód na warsztacie. Ktoś nim musiał zaszaleć, bo było co klepać. |
Reaper |
13:21:59
Reaper wrócił do swojej kryjówki. Musiał uzupełnić braki w wyposażeniu i przejrzeć generator. |
Narracja |
13:27:40
[Senna] Widziała jak w miarę zbliżania się do miasta, ludzi jest coraz więcej. Zaczęły się też pojawiać stoły, przy których gromadziło się po kilka- kilkanaście osób. Jeśli do któregoś podeszła, mogła odkryć, że to są stragany, przy których kwitł handel wymienny. Wymieniano jedzenie, części, broń, informacje, czasem pieniądze. Mogła zauważyć, że jedzenie i woda były dość mocno cenione. |
Narracja |
13:28:07
[Senna] Przy jednym grupka mężczyzn grała w jakąś karciankę. Karty zawierały obrazki i opisy maszyn i były układane na specjalnej planszy obok pionków i kości. Było to wyraźnie coś bardziej skomplikowanego niż makao. Nieduży tłumek wokół obstawiał zakłady, podpowiadał graczom lub po prostu dopingował. |
Narracja |
13:29:33
[Reaper] Po drodze nikt go nie zahaczył. Nie działo się też nic niezwykłego. Ot, jakiś złodziej coś zgarnął z kieszeni lub stołu, innego zdążyli zastrzelić. Dzień jak co dzień w slumsach. |
Senna |
13:30:17
Senna oglądała i skanowała wszystko co mogła z wielkim entuzjazmem. Może nie posiadała uczuć jednak jakby je miała to byłaby nimi wielce przepełniona. Zaciekawił ją tłum ludzi, którzy chyba się w coś bawili. Podeszła do nich i przyglądała się grze w karty. |
Reaper |
13:31:59
Reaper był zniesmaczony tym, że nikt nie bije mu braw. W końcu odstawił taki spektakl, że wszyscy wnet wiwatowali w jakieś knajpie. A tu? Zero szacunku. Wszedł do swojej dobrze zabezpieczonej kryjówki i zajął się konserwacją sprzętu oraz jego uzupełnianiem. |
Narracja |
13:44:51
[Senna] Ludzie się bawili i to świetnie. Na niektóre zagrania reagowali z ogromnym entuzjazmem. Z czwórki graczy jeden zdawał się dominować z największą ilością pionków na planszy. Gra najwyraźniej polegała na wytępieniu pozostałych wojsk. Czasem dochodziło do konfrontacji pionów różnej barwy. Wtedy gracze mieli do wyboru negocjacje lub bitwę. Wiadomo oczywiście co chciał tłumek i zwykle dostawał czego chciał. Negocjacje polegały na wymianie lub nieagresji, nic ciekawego. Natomiast podczas bitwy gracze wyrzucali karty akcji z ręki i jednostek ze stołu próbując przebić pod tym względem. |
Narracja |
13:48:31
[Patrick] Reszta wieczoru, jak i noc przeszły dość lekko. Dziewczyny jeszcze po kolacji oglądały jakieś romansidło. Przyszła jeszcze czwórka chłopaków w strojach pracowników technicznych. Trzech ulokowało się w drugim pokoju, jeden dołączył do Patricka. Nie byli zbyt rozmowni, po prostu cholernie zmęczeni. Wspomnieli tylko, że zrobili co mieli oraz, że przejście szybem jest czyste. Widać takie było ich zadanie. |
Narracja |
13:48:57
[Patrick] Ranek zapowiadał się leniwie. Przynajmniej dopóki Gabi nie wszczęła krzyku, że "W tej lodówce nie ma NIC do jedzenia". Oczywiście Rey uważał, że przesadza i może nawet miał rację. Było coś na chleb, w zamrażarce była pizza, w szafkach chyba też się coś znajdzie... ale ta się uparła, że trzeba iść na zakupy, co zresztą było momentem, w którym chłopak pilnujący domu postanowił się ulotnić. Wszystko, byle nigdzie z nią nie iść. |
Narracja |
13:58:45
Patricka o wiele szybciej obudził sms: "Hm, znam tę lokację. Nie wierzę, dołączyłeś do szczurów? Staczasz się..." |
Narracja |
14:02:56
Patrick: "Boisz się, że już nie będę potrzebował twojej pomocy, pani Zły Wilku?" |
Narracja |
14:04:55
[Reaper] Miał swoją piwnicę w akceptowalnej odległości od miasta. Miał osobne wejście, za którym schody od razu prowadziły w dół do pierwszego pomieszczenia. Z niego było jeszcze przejście do trzech innych. Ogólnie jak na jedną osobę to całkiem spore mieszkanko, ale przecież było go stać. Podobnie jak na całe wyposażenie. Właściciel budynku zgodnie z obietnicą, nie zwracał mu dupy póki nie sprawiał problemów jak na przykład opóźnianie zapłaty. Praca i aparycja Reapera zdawały się nie robić na nim większego wrażenia. Miał po prostu swoje, o które musiał dbać i to robił. |
Patrick |
14:10:17
Patrick wdał się w smsową rozmowę z BadWolfem, mając nadzieję zmusić ją do powiedzenia czegoś więcej. W końcu dostał namiary na jakąś skrytkę. Zamierzał to sprawdzić. Ubrał się, szykując do wyjścia. |
Gabi |
14:12:17
Gabi zatrzymała Patricka- Może ty skoczysz na zakupy? Przyda się chleb, jakieś warzywa, może jakieś obiadki do przygotowania na szybko. Oddam Ci potem. |
Patrick |
14:16:07
Patrick - Ym, jasne - rzucił w drzwiach. - Jak coś sobie jeszcze przypomnisz, to masz mój numer. |
Senna |
14:35:36
Senna obserwowała rozgrywkę za rozgrywką. Chciała wziąć udział ale nie miała przy sobie pieniędzy. Zrezygnowana udała się dalej podziwiając miasto. |
Narracja |
14:45:42
[Senna] Jedna rozgrywka to była dobra godzina. Jak się zebrali gracze na zbliżonym poziomie to nawet dwie-trzy. Miasto, czyli wyróżniająca się grupa wieżowców górujących nad slumsach prezentowało się całkiem majestatycznie, zwłaszcza jeśli patrzyło się w kierunku och szczytów. Bezpośrednio pod miastem było pusto. |
Data | 01.06.2018 |
Javier |
22:45:05
Javier znalazł chwilę, by w końcu odpisać Essy. "Nie martw się. W najgorszym razie już nigdy się nie spotkamy". |
Narracja |
23:37:52
Essy: "W najgorszym razie zaklepuję mieszkanie". |
Narracja |
23:38:41
Javier: "Skoro stać cię na płacenie za nie..." |
Narracja |
23:38:53
Essy: "A jak. W końcu nie będę musiała dzielić się wodą" |
Narracja |
23:39:06
Javier "Na razie nie świętuj. Nadal żyję." |
Narracja |
23:39:28
Białowłosy dostał po chwili zdjęcie torby na łóżku, w której i dookoła której było pełno ubrań. Podpis: "Praca wre". |
Javier |
23:39:59
Javier zrobił wielkie oczy. O rany. "Trzymaj się. Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, ale za jakieś 2 godziny będę." |
Data | 15.06.2018 |
Narracja |
01:48:15
Z portalu wyszła złotooka, a tuż za nią Mizu. |
Mizu |
01:50:02
Mizu - Ojacie, ojacie, Aleks się dowie- przedrzeźniał ją. |
Narracja |
01:52:28
Essy -> http://ssrpg.pl/forum/viewplayed.php?r=PBC&s=997#p_283900 |
Narracja |
01:59:41
Znaleźli się w jakimś pomieszczeniu. Nie było tam wiele, ale rzucała się w oczy lodówka. |
Mizu |
02:00:01
Mizu - Na bogato widzę.- |
Essy |
02:00:40
Essy rzuciła torbę i odwróciła się do Mizu. - Tego już za wiele, wypierdalaj! |
Mizu |
02:00:50
Mizu - Nie.- |
Essy |
02:02:03
Essy zmrużyła gniewnie oczy. - Więc co niby zamierzasz? |
Mizu |
02:02:23
Mizu - Pójść na spacer po słonecznej Brazylii- |
Essy |
02:04:17
Essy - To znajdź sobie inną Brazylię! - huknęła. |
Mizu |
02:04:44
Mizu - Ta jest ciekawa. Nie muszę szukać.- |
Essy |
02:10:14
Essy zniechęcona usiadła na torbie i oparła czoło na dłoniach. - No to sobie poczekam - mruknęła. |
Mizu |
02:19:21
Mizu - Ja mam wiecej czasu niz Ty - |
Essy |
02:20:41
Essy opuściła ręce i spojrzała na niego ponuro. - Nie pozwolę ci tego zepsuć, rozumiesz? |
Mizu |
02:30:54
Mizu - Nie oceniaj swoją miarą. Ty jestes jak pies ogrodnika. Sama nie zjesz i nikomu nie dasz- |
Essy |
20:43:50
Essy nie miała jak się obronić przed tym oskarżeniem, bo... Ono nie miało w ogóle sensu. - Jeszcze pomyślę, żeś zazdrosny... |
Mizu |
20:46:44
Mizu - Dlaczego bym miał? Bardziej zastanawiam się dlaczego Ty nie chcesz by wszyscy wiedzieli? Zostawiasz sobie bezpieczną furtkęna wypadek jakby nagroda pocieszenia zawiodła?- |
Essy |
20:56:27
Essy - Może po prostu nie chciałam, by zadawano mi durne pytania - syknęła. |
Mizu |
20:58:21
Mizu - Jakie durne pytania? Wiesz, że facet jak jest rzucony to najczęściej ma gdzieś co robi kobieta, która go rzuciła?- |
Essy |
21:02:57
Essy - Tak, tak, możesz już iść - mruknęła. W tym momencie odezwała się jej komórka, informując o nowej wiadomości. Wzdrygnęła się, ale nie wyjęła telefonu. |
Mizu |
21:07:03
Mizu - Pozwiedzam sobie. Zaproponowałaś mi wspólną przejażdżkę. Zgodziłem się. Zmieniło się tylko miejsce docelowe.- |
Essy |
21:09:39
Essy - Mówiłam, żeby to przełożyć, też się zgodziłeś. Nie chcę tu ciebie nigdy więcej widzieć. |
Mizu |
21:13:04
Mizu - Skoro nie chcesz tu, to ani w Kronie, ani w Dirsan, ani nigdzie indziej. Po prostu kłamałaś.- |
Essy |
21:13:46
Essy - Myśl co chcesz, po prostu sobie stąd idź! |
Mizu |
21:15:28
Mizu - Nie. Podoba mi się Twoja panika. Czego sie boisz? Że powiem o jedno zdanie za dużo? Co ukrywasz przed nową zabawką?- |
Essy |
21:22:41
Essy wstała i spróbowała gwałtownie wypchać Mizu przez portal. - Mało ci jeszcze zemsty?! |
Mizu |
21:27:14
Mizu zaparł się. Był wyższy silniejszy, raczej to nie wyszło jej jak planowała. Być może cofnał się o krok. - To nie zemsta. Teraz zastanawiam się czego się boisz? - |
Essy |
21:29:17
Essy - Nie chcę, byś się wtrącał w moje prywatne sprawy, czy tak trudno to pojąć? |
Mizu |
21:31:06
Mizu - Nie wkrącam się. Twoja wyobraźnia jest zbyt daleko idąca.- |
Essy |
21:32:58
Essy - To przestań pytać - jak nie siłą, to spróbowała inaczej. Chwyciła go za rękę i pierwsza przeszła przez portal, ciągnąc go za sobą. |
Mizu |
21:33:46
Mizu pociągnał Essy spowrotem. - Nie, zostaję tutaj. Nie masz praw by mi rozkazywac. Już nie.- |
Essy |
21:35:12
Essy puściła jego rękę i odsunęła się. - Tu nie ma nic ciekawego. Wiem, że coś kombinujesz. |
Mizu |
21:36:15
Mizu - Nie, domyslasz się, ze coś kombinuję i nie daje Ci spokoju bo nie wiesz co zrobię. A zrobię to na co będe miał chęć.- uśmiechnął się złowieszczo. |
Essy |
21:41:01
Essy choć starała się tego po sobie nie dać poznać, to bała się jak cholera. Bała się, że go jej odbierze. Z pewnością mógłby to zrobić, gdyby naszła go chęć. - I jak ja mam ci ufać? |
Mizu |
21:43:24
Mizu - Tak jak do tej pory. No chyba, że byłem wtedy dla Ciebie darmową taksówką, czego nie chcesz przyznać.- |
Essy |
21:46:45
Essy - Ubzdurałeś to sobie, nie widzisz innej opcji i próbujesz mnie zmusić, bym przytaknęła twoim wymysłom. Nie chcesz zrozumieć, że się mylisz, bo tak ci jest łatwiej. Wolisz mieć mnie za tą złą, co jest wszystkiemu winna, inaczej trudniej byłoby zachować obojętność. Rozumiem to. Rozumiem wszystko, co ci zrobiłam i jest mi tak cholernie wstyd. |
Mizu |
21:56:25
Mizu - I tak samo teraz Ty ubzdurałaś sobie coś i chcesz mi wcisnąć niemoje zachowanie- skrzyzował ręce na torsie. - Spacer to spacer, możesz zacząć prowadzić po słonecznej Brazylii- |
Essy |
21:58:38
Essy nie miała na to najmniejszej ochoty, ale nie widziała innego wyjścia. - Pokażę ci kawałek miasta, ale potem się rozejdziemy, ok? |
Mizu |
22:04:41
Mizu - CHcę widzić za czym sie tak spieszysz, że jest to wazniejsze niż ratowanie tej za która dałaś duszę- |
Essy |
22:08:34
Essy spojrzała na niego jakby od początku czekała na te słowa i wcale jej nie zaskoczyły. - I ty się dziwisz, że nie chciałam ci nic mówić. Nie ma takiej opcji. |
Mizu |
22:18:46
Mizu - To poczekamy sobie tutaj. Ja mam czas, nie muszę jeść ani pić. - |
Essy |
22:19:27
Essy - Miłej zabawy - rzekła i przeszła przez portal. |
Mizu |
22:28:04
Mizu podszedł do porzuconej torby przez Essy i podniósł ją. Po ciężarze chciał pojąć ile tam napchała rzeczy. Był też ciekawy ile ona wytrzyma. |
Mizu |
22:36:04
Mizu chciał okreslić czy jest jakieś wyjście z tego pomieszczenia. Zastanawiał się też czy nie zamrozić portalu od środka, jednak wtedy by nie wrócił do karczmy, najpierw musiał pozwiedzać czy opłaca sie tu zostać. |
Mizu |
22:54:54
Mizu z nudów otworzył torbę, by zobaczyć co jest w środku. |
Narracja |
23:10:10
W torbie były same letnie ubrania, przykuwająca oko bielizna, klucze, portfel, kosmetyczka, także winne ciężarowi torby trzy butelki z wodą mineralną oraz książki. |
Mizu |
23:13:41
Mizu - Czyli taki ma plan- pomruczął sam do siebie. Znów rozejrzał się za wyjściem z pomieszczenia. Dotknął jednej ze ścian i zamroził ją celem zniszczenia. |
Narracja |
23:23:24
Ściana nie opierała się zamrożeniu, ale zniszczenie zawali na głowę demona trzy kondygnacje. Chociaż tego nie wiedział. Mógł się domyślać istnienia wyższego piętra tylko dzięki drabince w kącie pomieszczenia. Były też drzwi, zamknięte, ale kto wie, może nie zakluczone. |
Mizu |
23:27:45
Mizu zrezygnował z dalszego zamrażania. Za jakiś czas ściana odtaje, będzie nieco zawilgocona. Podszedł do drzwi i pociągnął za klamkę. Torbę wziął ze sobą. |
Narracja |
23:34:04
Był wczesny ranek, sądząc po świetle. Krótko po wschodzie słońca, jednak wielu ludzi przechodziło się po dachach lub brzegiem drogi, na którą łatwo było wyjść z wąskiego przejścia, w którym znajdowało się wyjście. Życie kwitło, ludzie targowali się na rozmieszczonych tu i ówdzie stoiskach. Unikano środka ulic, bo tamtędy często coś przejeżdżało. Nie było to najpiękniejsze miejsce na świecie, budynki budowano ze wszystkiego i dużo było tu prowizorki, ale samo zachowanie ludzi pasowało do normalnego zachowania w jakimś mieście. |
Strona 11 z 42 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 10, 11, 12, ... 40, 41, 42, Następna |