Strona 37 z 42 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 36, 37, 38, ... 40, 41, 42, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 12.12.2018 |
Javier |
00:45:08
Javier zmarszczył brwi - Kto to? |
Essy |
00:46:43
Essy - Pytasz o przyjaciela czy zdrajcę? |
Javier |
01:06:16
Javier - O obu, choć głównie chodziło mi o zdrajcę. |
Essy |
16:15:30
Essy - Dewitt Cossey… Trochę wściekły na mnie jegomość, ale! - nie stanowi już zagrożenia. Był zdesperowany. Trochę sama zawiniłam w tym wszystkim. Ach, mówię bez sensu, co? Jakiś czas temu poprosił mnie o przysługę, miałam odebrać pieniądze, podając się za jego kuzynkę, Anabelle. Nie wyszło to jak być powinno, spotkałam innego mężczyznę, z którym pokłóciłam się. Okazał się kimś poważanym i mającym władzę, a ja zaszłam mu za skórę na tyle, że zarządził porwanie Anabelle. I niewinnej dziewczynie się za mnie dostało. |
Essy |
16:15:40
Essy - Gdy Dew się o tym dowiedział, odszukał tamtego mężczyznę i umówił się, że wymieni mnie na swoją kuzynkę. Potem zadzwonił do mnie, mówiąc o rannym przyjacielu, by mnie ściągnąć… Za późno się zorientowałam, że coś jest nie tak. Planowali mnie wywieźć gdzieś daleko. Udało mi się jednak skontaktować z innym przyjacielem i przyszła pomoc. Przekonali Dewitta, że to nie najlepszy sposób na uwolnienie Anabelle i ten pomógł mi się wydostać. |
Essy |
16:15:51
Essy - Całkiem niezła przygoda jak na jeden wieczór, co? - zaśmiała się. |
Javier |
20:32:55
Javier - Jak daleko to było? - Essy nie wiedziała |
Essy |
20:42:14
Essy zastanowiła się. Nie no, do Liverpoolu nie mogła dostać się tak szybko... - Misterio, mi corazón. Wywieźć jednak chcieli mnie do Nassau, z tego co słyszałam. |
Javier |
21:37:09
Javier - Daleko. Zabrali Ci telefon? Próbowałem zadzwonić, ale mówiło, że nie ma połączenia. |
Essy |
21:43:55
Essy - Wyłączyłam, by nie stracić baterii. |
Javier |
21:47:14
Javier - No tak. - wstał z kanapy i usiadł obok niej na łóżku. Przez chwilę patrzył w oczy, po czym po prostu przytulił - Cieszę się, że nic Ci nie jest. |
Essy |
21:56:31
Essy w sumie spodziewała się bardziej gorącego powitania. Może faktycznie był na nią trochę zły. - Przepraszam, że tak uciekła bez słowa. Chyba dostałam nauczkę, by cię więcej nie opuszczać. |
Javier |
21:59:23
Javier - Mi nic nie jest, tobie nic nie jest. - odsunął się uśmiechając szeroko - Zatem wszystko dobrze. Adán powiedział, że nie długo nie będę już musiał nosić tego- pokazał opatrunek na twarzy - Nieźle się przyjęło. |
Essy |
22:05:34
Essy - A kiedy ty byłeś u Adána? - zapytała zdziwiona. Była pewna, że jest noc po przyjęciu. |
Javier |
22:22:49
Javier -Jakoś przedwczoraj. Malena mnie zawiozła. Musiała się pochwalić, że umie jeździć. |
Essy |
22:23:40
Essy - To głupie pytanie, ale ile w takim razie mnie nie było? |
Javier |
22:28:53
Javier -Z pięć dni? Coś takiego. |
Javier |
22:29:22
Javier zmartwił się. Przyłożył Essy na chwilę dłoń do czoła niby to odsuwając kosmyk jej włosów. |
Essy |
22:35:44
Essy minę miała przybitą. - Mam nadzieję, że przynieśli ci prezent ode mnie, zostawiłam go na przyjęciu. W sumie nic wielkiego. |
Javier |
22:42:27
Javier -Nie, nie przekazali mi prezentu od Ciebie. Może chcieli, żebyś sama dała? |
Mistrz Gry |
22:43:38
Aceris rzuca kością: (Javier dostał prezent?) 1.1k100(m0%) = 13 2.1k100(m0%) = 11 3.1k100(m0%) = 20 [Wynik:NIE] |
Essy |
22:46:03
Essy - Mam nadzieję, że wciąż gdzieś tam jest. Na razie przyniosłam coś innego - podeszła do swojego plecaka. Wyjęła zapiekanki i pokazała, że w środku ma jeszcze butelki wody. - Jak wracałam, to zahaczyłam jeszcze o znajomych. Patriel robi cudowne zapiekanki. |
Javier |
22:52:54
Javier -Chętnie spróbuję. -przygarnął sobie jedną -Może zechcesz zobaczyć inne prezenty? |
Narracja |
23:13:10
Zapiekanki to była właściwie bagietka z makaronem, posypana kawałkami kalafiora i bakłażana. Javier nie tego Javier się spodziewał. Essy również, sądząc po jej minie. |
Essy |
23:17:01
Essy - Zgaduję, że zostały mu same resztki... - mruknęła. |
Javier |
23:21:56
Javier -Jak na moje wygląda nieźle.- stwierdził -To kalafior? I... |
Essy |
23:27:41
Essy - Bakłażan, mam nadzieję - przyjrzała się podejrzanie składnikom. |
Javier |
23:38:29
Javier wziął gryza -Mi smakuje.- stwierdził -Choć makaron na pieczywie to dziwny pomysł. |
Data | 13.12.2018 |
Essy |
00:06:30
Essy również spróbowała. - Przynajmniej ugotowany - uśmiechnęła się z pełnym policzkiem. - Możesz się pochwalić, co tam dostałeś. |
Javier |
00:27:16
Javier -To może zaczniemy od tego -Wypiął pierś z całą rodziną Iron Manów począwszy od Tony'ego Starka, co oznaczało sporo maszyn. -Resztę wrzuciłem tutaj. Jeszcze nie zdążyłem posortować.-wskazał jakieś pudło. |
Essy |
00:37:53
Essy nie mogła utrzymać rączek przy sobie i pogładziła nadruk. - No nieźle. I wszystkie z Marvela? |
Javier |
00:41:12
Javier -Każden jeden od samego powstania człowieka w metalowym kostiumie.-zapewnił. Usiadł na fotelu i przyciągnął sobie karton -A co powiesz na to?- spytał wyciągając przezroczyste slipy -Ktoś miał ciekawe poczucie humoru. |
Essy |
00:47:20
Essy zakryła dłonią usta, by się nie roześmiać. Odchrząknęła i zrobiła już normalną minę. - Musisz przymierzyć, wtedy ocenię. |
Mistrz Gry |
00:48:45
Saoya rzuca kością: (Zapach?) 1. *-*1k100(m0%) = 92 2. nawet yum1k100(m0%) = 36 3. ujdzie1k100(m0%) = 82 [Wynik: *-*] |
Narracja |
00:49:46
Rzut przeskoczył z pokoju Priv, ale pozostaje obowiązujący. |
Javier |
01:00:22
Javier -Może nie dzisiaj. |
Essy |
01:25:36
Essy - Od kogo to właściwie? |
Javier |
01:28:03
Javier -Od Rikiego. Se wymyślił. A myślałem, że Trevona nikt nie przebije. |
Essy |
08:05:11
Essy - Skoro najgorsze już zobaczyłam, to i tę porcję wiedzy przeżyję. Widziałam samo pudełeczko. Trevon przyłapał mnie jak chciałam zajrzeć do środka i potem już nosił prezent przy sobie. |
Javier |
19:28:43
Javier - Teraz możesz śmiało zajrzeć. - wygrzebał to, o czym wspomniała - I błagam, nie każdy mi tego zakładać. |
Mistrz Gry |
21:48:53
Aceris rzuca kością: (Essy w ogóle wie, co to?) 1.1k100(m0%) = 11 2.1k100(m0%) = 49 3.1k100(m0%) = 83 [Wynik:NIE] |
Essy |
21:52:06
Essy zajrzała do pudełka i wyjęła świecące coś. Na opakowaniu tajemniczy przedmiot był podpisany, ale po hiszpańsku. - A co to właściwie? Mogę jedno otworzyć? |
Javier |
22:23:48
Javier - Jeśli musisz... |
Essy |
22:33:45
Essy otworzyła i rozwinęła to coś. Wciąż starała się rozgryźć co to. |
Mistrz Gry |
22:34:03
Aceris rzuca kością: (Domyśli się w końcu?) 1.1k100(m0%) = 29 2.1k100(m0%) = 27 3.1k100(m0%) = 71 [Wynik:NIE] |
Essy |
22:34:59
Essy - To jakaś ozdoba do włosów? Nie wiem jak inaczej można by to nosić. |
Javier |
22:52:19
Javier wyglądał na naprawdę zaskoczonego. Przecież to już jest używane od naprawdę dawna -No więc... To zakłada facet, by nie zrobić sobie małych biegających.- wyjaśnił. |
Javier |
22:52:43
Javier - Nazywa się pre-zer-wa-ty-wa.- powiedział jak do dziecka. |
Essy |
23:02:43
Essy trochę speszyła się, zdając sobie sprawę, co trzyma w ręku. - Ale czemu to świeci... - odłożyła prezerwatywę do pudełka i spojrzała na Javiera. - Ty... Nie chcesz tego nosić, bo... Chcesz mieć dzieci? - Narunt wie jakim cudem zdołała to z siebie wydusić. |
Javier |
23:12:30
Javier zaśmiał się z miny Essy-Nie wszystkie świecą, tych najzwyklejszych nawet za bardzo nie widać. Ta miała się widocznie wpisywać w tematykę imprezy. |
Essy |
23:50:11
Essy - Powinnam się tego spodziewać po Trevonie, ale i tak brak mi słów. |
Data | 14.12.2018 |
Javier |
22:55:50
Javier - Trzeba przywyknąć do niego. |
Data | 16.12.2018 |
Essy |
13:17:12
Essy zamierzała później poczytać sobie o tym więcej. - Czuję, że mój prezent wypadnie przy tych dość słabo. Właśnie, zapytam Rikiego, czy go znalazł. |
Mistrz Gry |
13:17:51
Aceris rzuca kością: (Co z prezentem?) 1. Zaginął na dobre1k100(m0%) = 36 2. Trzeba poszukać1k100(m0%) = 41 3. Jest i czeka1k100(m0%) = 99 [Wynik: Jest i czeka] |
Essy |
13:19:37
Essy uśmiechnęła się, czytając wiadomość. - Uf, jest! Muszę się tylko sama wybrać po niego, ale to już nie dzisiaj - zerknęła na Javiego. - Na razie poznam resztę konkurencji. |
Javier |
15:53:56
Javier - No głupszego czegoś nie wymyślisz, ale coś lepszego czemu nie? Chociaż nowy telefon od Susany i młodej się przydał. |
Essy |
16:23:50
Essy - Mówisz o Malenie? - zapytała niby obojętnie. - Miło, że o tym pomyślały. |
Javier |
16:44:51
Javier - Mhm. Malena wpadła na to chyba tylko po to, by móc ustawić siebie na tapecie. Zmieniłem już. |
Essy |
16:50:02
Essy zaśmiała się. - Co za - (szmata) - zabawna osóbka. Szkoda, że sama na to nie wpadłam. |
Javier |
17:08:42
Javier roześmiał się - Oj tam. Twoje zdjęcie lepiej pasuje. |
Essy |
17:15:09
Essy - Masz mnie na tapecie? - ostatnio nie chciał się przyznać, co sobie ustawił. - Nie może być. Jeszcze uznam, że naprawdę ci się podobam - zachichotała słodko. |
Javier |
17:26:04
Javier - No widzisz. |
Essy |
17:33:02
Essy - Co widzę? - zachciało jej się droczenia. |
Javier |
17:37:40
Javier przyciągnął ja mocno do siebie, pocałował, po czym spojrzał głęboko w oczy - To. |
Essy |
18:16:08
Essy poczuła dreszcze wzdłuż całego kręgosłupa. Nie chciała, by przerywał i choć uwielbiała patrzeć w jego oczy, szybko zmniejszyła znów dystans. - Już myślałam, że się nie doczekam - wymruczała i powtórzyła pocałunek, wtapiając rękę w jego białe włosy. |
Javier |
18:20:37
Javier - Nie doczekasz czego? - teraz on się droczył. |
Essy |
19:08:19
Essy odpowiedziała w ten sam sposób, co on przed chwilą. Pocałowała go nieco bardziej napastliwie, siadając na nim okrakiem (choć ciężar ciała utrzymywała na własnych kolanach, by mu nie sprawić bólu). Jej palce błądziły po jego twarzy, karku, szyi, ramionach. Oderwała się dopiero wtedy, gdy poczuła, że poddał jej się całkiem. - Tego - wymruczała, patrząc na niego roziskrzonymi oczami. |
Javier |
19:18:09
Javier przymknął oczy obejmując Essy w pasie rękoma. Jedna zaczęła błądzić nieco wyżej po plecach Essy. - Ach, tego. - uśmiechnął się - Sama zniknęłaś na tak długo. |
Essy |
19:33:42
Essy - I to z twojego przyjęcia urodzinowego - lekko posmutniała. Przytuliła się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu. - Przepraszam. Musiałeś się czuć okropnie. |
Javier |
19:37:16
Javier -Jak widać nic mi nie jest.- szepnął jej do ucha -Ale teraz już Cię nie puszczę.- ręce zacisnęły się mocniej. |
Essy |
19:44:45
Essy uśmiechnęła się. - Ledwo wydostałam się z jednej pułapki i już wpadłam w następną. Ja to mam pecha. |
Javier |
19:47:04
Javier -Aż tak źle wyglądam?- "zmartwił się". |
Essy |
19:52:13
Essy - Właściwie lepiej niż pamiętam... Niestety. Jak już całkiem wyzdrowiejesz, to ty będziesz mi uciekał na misje. |
Javier |
19:53:54
Javier -Już Adan zadba, żebym miał przerwę.- uśmiechnął się -Poza tym nie będą one tak często. No i póki co mamy czas dla siebie. |
Essy |
20:42:36
Essy uniosła brew. - I co taki łowca adrenaliny będzie robił, zamknięty w czterech ścianach? |
Javier |
20:45:29
Javier -Coś sobie znajdę. Zagram może w jakiś horror, Malenę zaproszę. Rozdzielanie was będzie dostarczało wystarczająco adrenaliny. |
Essy |
20:58:20
Essy rozchyliła usta w zdumieniu, a po chwili gniewnie zmarszczyła brwi. - Wiesz, że się w tobie buja i... Podoba ci się to? |
Javier |
21:11:04
Javier -Nie.- stwierdził -Ale już próbowałem jej o tym powiedzieć. Nie przyjęła. |
Essy |
21:19:52
Essy prychnęła cicho. - Bo znając ciebie zamiast powiedzieć "odpierdol się w końcu" rzekłeś jej, że niestety, nie czujesz tego samego, mając przy tym minę zbitego psa i patrząc jej prosto w oczy. |
Javier |
21:29:36
Javier -Bez przesady. Zaraz "odpierdol się" nie powiedziałem, ale jasno i bezpośrednio dałem do zrozumienia, że nie jestem nią zainteresowany. |
Essy |
21:37:40
Essy - Zmuszasz mnie do tego, bym sama z nią porozmawiała. A wolałabym jej tego oszczędzić. |
Javier |
21:40:41
Javier -Daj jej spokój. Poboczy się i odczepi w końcu. Znajdzie sobie kogoś. |
Essy |
21:49:52
Essy - Doprawdy? A jak długo to trwa? |
Javier |
21:51:50
Javier -Kilka lat... ale teraz skoro mam kogoś to chyba w końcu dotrze. |
Essy |
22:07:42
Essy teraz to już zupełnie zrzedła mina. Wstała (albo chociaż próbowała). |
Javier |
22:11:06
Javier przekrzywił głowę -Co jest...? |
Essy |
22:13:37
Essy - Naprawdę myślisz, ze teraz się podda, po takim czasie? Moje pojawienie się raczej ją przekona, że jednak można do ciebie dotrzeć i teraz będzie działać tylko bardziej zdecydowanie - odwróciła się od niego. |
Javier |
22:22:51
Javier -No i co ja mam z nią zrobić...?- westchnął -Przecież jej nie pobiję, żeby do siebie zniechęcić. |
Essy |
22:31:59
Essy - Po prostu nie rób jej nadziei - rzekła cicho. |
Javier |
22:32:44
Javier -Nie robię. Powtarzam jej, że nie.- TERAZ zrobił minę zbitego psa. |
Essy |
22:34:11
Essy - Tak, a potem tańczysz z nią na imprezie. |
Javier |
22:35:11
Javier - Fair point. - stwierdził. |
Essy |
22:40:33
Essy - Teraz pewnie uważasz, że przesadzam - cały czas była od niego odwrócona, więc jego miny na nią nie działały. |
Javier |
22:49:53
Javier - Słuchaj, ja sobie żyję, wszystko fajnie, mam przyjaciół, mam słodką, uratowaną dawno dziewczynkę, dla której byłem przekonany że jestem bardziej wujkiem i pewnie dlatego nie zauważyłem. Nagle, dwa tygodnie temu Susana mówi mi, że młoda jest we mnie zakochana i że trwa to już x lat. Nie odwrócę tego w kilka dni. |
Essy |
22:54:04
Essy w końcu zerknęła w jego stronę. - No nie mów... Ona tak dobrze się z tym nie kryje. Praktycznie wcale. Ja wiedziałam niemal od pierwszej chwili. I to co wcześniej mówiłeś brzmiało jakbyś wiedział od tych kilku lat. |
Javier |
23:04:35
Javier - Nie wiedziałem. Nigdy mi nie powiedziała, ja też jej nigdy nie traktowałem inaczej niż po prostu dzieciaka. Do głowy by mi nie przyszło, że może tak czuć do mnie. |
Javier |
23:06:29
Javier - Ona nawet miała chłopaka. |
Essy |
23:12:29
Essy - Widziałeś go kiedykolwiek? - zapytała z przekąsem. |
Javier |
23:20:59
Javier kiwnął głową - Widziałem. Dogadywali się raczej,zerwali jakoś po roku. |
Essy |
23:31:24
Essy usiadła w końcu obok niego. - Właściwie to rozumiem, co możesz czuć. Miałam przyjaciela, przynajmniej myślałam, że to tylko przyjaźń. Gdy się kogoś dobrze zna i jest się z nim związanym, pozwala się na więcej, jednocześnie nie uważając tego za nic poważnego... Póki nie padnie ci taki na kolana tuż przed tobą. Wtedy nagle spada zasłona z oczu. Wiedziałam, że w tym momencie straciłam go na zawsze, a jednak próbowałam jeszcze ratować tę relację. Naprawdę musiało minąć sporo czasu, bym zrozumiała, że cokolwiek było między nami, jest skończone raz na zawsze. |
Strona 37 z 42 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 36, 37, 38, ... 40, 41, 42, Następna |