[ Wszystkie wpisy: 254 ]  1, 2, 3, ... ... 11, 12, 13, Następna


 Postać   Wpis  
Status Status
SŻ753
PD: 463
PostID #47133
21:33:57 Narracja: Dagon 'Szkoda. Nie zamierzam marudzić. Dziwisz mnie. To że wnuk nie robi na tobie wrażenia. Jak mnie to wszystko dziwi...' 21:36:18 *Ryuu -W przeciwieństwie do innych tutaj mieszkających, ja byłam go obejrzeć, nawet jeśli cel wizyty był inny- odpowiedział. 21:38:04 ‹Laila› Ja też nie mam talentu [pokazuję co narysowałam. Widać tam dużo patyczaków ze skrzydłami, wieżę i trzech patyczaków z których lecą promienie w stronę patyczaków ze skrzydłami] 21:38:11 Narracja: Dagon pokręcił głową. 'Nie wiem, czy masz szansę na bycie człowiekiem' - powiedział. 'nie wiem czy potrafisz. Ona nie potrafi, może czas potrafi' 21:42:27 *Ryuu -Przebywanie tutaj uważam za karę a nie nagrodę bycia finalnie człowiekiem- 21:44:25 *Amelia w końcu jednak przegrała ze zmęczeniem. To był dynamiczny dzień. Spojrzała jeszcze na swój szkic, oraz na to, na czym się wzorowało. Jak zwykle znalazła sporo szczegółów, na które mogłaby się powkurzać, ale już niemal zasypiająca na siedząco uznała, że nie chce jej się w to bawić. Poodkładała przybory do odpowiednich przegródek w szkicowniku i poszła do kajuty. 21:45:17 * Amelia nie była pewna jak ze spaniem, bo łóżko było tylko jedno. Najwyżej znowu spędzi noc na krześle, z głową opartą na stole. 21:45:23 *Bhandra milczał. Było mu przykro że dzień dobiega końca. 21:46:23 Narracja: Dagon 'Ty nie rozumiesz, prawda?' - zapytał. 'Wiesz, co oznacza zczyszczenie?' 21:46:49 Narracja: Dagon 'Ile lat czarostwa ci to wynagrodzi? Trzysta? Tysiac? Dwa tysiące?' 21:49:21 *Ryuu - Nie chcę Ci przypominać, ze jedno przewinienie nie należy do mnie, a zostało mi przypisane, a autorka tego przewinienia tuli Twojego syna do snu- 21:49:44 * Nill widząc domek z radością pomyślała o ciepłej, miękkiej pierzynie. Mimo wszystko, musiała odpocząć. Jeżeli uda jej się zasnąć... Jeżeli to nie był najszczęśliwszy dzień jej życia, to nie wie, co mogłaby tak nazwać. Wyjęła klucze i otworzyła drzwi. Jakoś nie była sobie w stanie wyobrazić, żeby po tym wszystkim miała się z nim żegnać na progu. - Wejdziesz na chwilę? - zapytała, otwierając drzwi. 21:51:29 *Aleks wszedł do kajuty i podszedł do Amelii. 'Połóz się na łóżku. Ja będę na pokładzie.' - powiedział stawiając przy niej świecę. 'Zagaś, zanm zaśniesz. Dobranoc. I... spodziewałem się że gorzej zniesiesz sztorm' - powiedział wychodząc. 21:52:14 *Bhandra uśmiechnał się. 'Na chwilę' - przytaknął. 21:52:43 *Bhandra nie spodziewał się zaproszenia. Był pewien że po prostu odejdzie na rynek. 21:53:22 * Amelia -Ja też. Byś mnie widział, jak usłyszałam, że idzie.-przyznała, odkładają do torby rysownik- Dobranoc. 21:53:28 * Nill rozejrzała się po ciemnym pomieszczeniu. - Gdzie masz świece i zapałki? 21:53:44 Narracja: Dagon 'Z takim podejściem i milenium to mało na karę.' - powiedział. 'Naprawdę uważasz że ma znaczenie ile osób zginęło? Albo kto je zabił? Ważne jest dlaczego zginęły. Co sprawiło, że to było możliwe.' 21:55:40 *Bhandra po omacku poruszal się po domu. 'Zapomniałem przygotować. Oraz że... mój wzrok to nie twój' - powiedział. Po chwili niósł z salonu świecznik który postawił w korytarzu. 'na stole na jest kaganek' - powiedział. Najwidoczniej od razu rozpalił świece w salonie. 21:56:30 Narracja: Dagon 'To nie czyny cię stąd wyciągną. Ale tylko podejście.' 21:56:52 *Ryuu -Przypomnij sobie ile jej to zajęło? 2 minuty? Zresztą nie ważne, przyprowadź tu ją, bo też nie mogę patrzeć jak to się mazgai i ryczy po kątach- machnął ręką. Denerwowało go to, że Dagon go rozlicza. 21:56:56 *Andre odsunął się nieco. 'Nie wiem jak ty, ale ja muszę się napić.' - rozejrzał się. Najwyraźniej musi zejść na dół. 21:57:33 Narracja: Dagon wrócił na salę. Rozejrzal się za Miką. 21:58:11 * Mikaela siedziała obok Lailii i patrzyła na jej rysunki. 21:58:16 * Nill - Jak to jest, że masz taki dobry wzrok i słuch? To jakieś magiczne? 21:59:37 * Amelia przeciągnęła się, ziewając szeroko, gdy Aleks już wyszedł. Nie chciało jej się jakoś szczególnie bawić. Zdjęła buty, spodnie i poskładała je, a bluzę odwiązała po czym zwinęła w kłębek i użyła jako jaśka. 21:59:56 *Bhandra 'Nie wiem. Większość z nas to ma. Jakoby cecha przyrodzona, która sprawia że jesteśmy przydatni bractwu. Każdy ma jakiś talent. Ty potrafisz ponoć wspaniale szyć. I masz w sobie niezwykłą lojalność. Aleks jest walecznym duchem nie znającym w walce strachu. A ja mam dobry wzrok i słuch.'
»Zamieszczono 25-08-2016 13:160
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47328
20:02:20 *Ryuu -Poszedłem sprawdzić, czy nie potrzeba jej zmienić, to bym Erse wysłał, a ona nawet nie reagowała na to co mówię, jak zahipnotyzowana.- odpowiedział. A co będzie ukrywał. Chociaż do indywidualnych odwiedzin Diego się nie przyzna. 20:03:01 *Patrick skinął głową i odwrócił się do Ersy na krześle. 20:03:08 *Aleks spojrzał w stronę nabrzeża. Statek czekał. 'Twój bilet do nowego życia' - powiedział. 20:03:45 * Nill ścisnęła go za ramię, patrząc z zachwytem w dal. - Przepiękny... 20:04:14 *Ersa poznała go. To był ten sam który zabił przed karczmą Aleksa. Dlaczego Aleks go przyniósł i kazał leczyć? 'Rana powinna zagoić się w spokoju. Ta podróż naprawdę jest tak pilna?' - odwijała mu poprzedni opatrunek pilnując by - jeśli przykleił się do rany, nie rozjątrzył jej od nowa. 20:04:58 *Aleks 'Zdaje się że nie inny od mojego, który niespecjalnie cię zachwycił' - powiedział. 'Właściwie nie jest mój. Ale to bez znaczenia.' 20:05:29 *Andre czekał na sprzyjający moment. 'Jak się czujesz?' - zapytał jej kontrolnie. 20:06:00 *Patrick - Po prostu nic mnie tu nie trzyma, a portal mam parę kroków stąd. Chyba jakoś tam się dowłóczę. 20:06:14 *Amelia -Oj tam, oj tam. Czepiasz się. 20:07:06 *Taria przygarbiła się. Wciąż była świadoma tego, gdzie jest. -Chcę wrócić.-powiedziała wprost 20:07:07 *Ersa 'Słyszalam że ma pan zostać do wyzdrowienia. No ale ja nie jestem pana mamą' - uśmiechnęła się nerwowo. Opatrunek odwinęła, po czym złożyła tyle o ile i położyła na krzesło obok. 'Przemyję i nałożę nowy. Pewnie boli' 20:07:30 * Nill uśmiechnęła się do niego figlarnie. - Masz mi za złe, że nie pochwaliłam twojego statku? 20:07:51 *Aleks 'Za złe niekoniecznie, ale jest godzien pochwalenia' 20:09:08 Narracja: Postać w szarym płaszczu zniknęła z pokładu. Po chwili pojawiła się znowu, usiłując zablokować komuś przejście, zepchnąć z powrotem i zawrócić. Bhandra pojawił się na górze. Stał, przyglądajac się idącym. 20:09:13 * Nill próbowała zachować spokój, ale nie wytrzymała i zachichotała. Aleks zachowywał się jak dziecko, które pokazuje rodzicom rysunek i oczekuje pochwały. Położyła mu rękę na ramieniu. - Jest... Piękny... - zachichotała znów. 20:10:36 *Amelia- Od środka ciekawszy.-uśmiechnęła się 20:11:13 *Aleks podniósł dumnie wzrok. 'I ma lepsze żagle' - powiedział. 'Twój golas czeka' 20:11:52 * Nill odwróciła się w stronę, w którą zerknął Aleks. Cholera... 20:11:58 Narracja: Istotnie, Bhandra nie miał na sobie płaszcza ani koszuli. Jedynie bandaż. Nie robiło to wielkiej różnicy poniędzy marynarzami, którzy chodzili w strojach najróżniejszych. Lub bez nich. 20:13:25 *Amelia zaśmiała się.-To... powodzenia.-rzuciła Nill- Wygląda na to, że i w tym stroju możesz się nie wpasować. 20:14:10 * Nill - No to tego... - poszła jak zahipnotyzowana w stronę statku. Zastanawiała się, czy Bhandra poznał ją od razu. Trochę huczało jej w głowie. Jakim cudem go jeszcze nie widziała bez koszulki? A teraz... W pełnym słońcu... Wyglądał po prostu bosko. 20:15:02 *Amelia -Jasne. Trzym się. 20:15:32 * Sulik opuszcza pokój. 20:17:30 *Taria przyglądała się mężczyźnie. Wciąż ze strachem, ale jakby mniejszym. Czemu jej nie odpowiadał. Wiedziała, że nie takich zwierzeń się spodziewa, ale chyba bez przesady. 20:18:03 *Ersa w końcu przemyła ranę, delikatnie, zerkając na Patricka czy nie sprawia mu bólu. Sięgnęła po opatrunek nakładając 'lekarstwo'. 'Proszę mi pomóc i przytrzymać, ja nie sięgnę naokoło' - powiedziała, wskazując na gazę z chlebem przylożoną do rany. 20:19:33 *Patrick w milczeniu przyłożył rękę do gazy, najpierw delikatnie, by Ersa zdążyła zabrać palce, potem mocniej. Jeżeli coś go bolało, nie dał tego po sobie poznać. 20:20:22 *Andre 'No dobrze. Ja odprowadzę cię ale najpierw porozmawiamy. Może być?' - najwyraźniej specyfik zadziałał. 20:21:11 * Nill weszła po belce i szła w stronę Bhandry. Poznał ją? Nie poznał? 20:21:50 *Ersa owijała go dookoła bandażem. 'Mam nadzieję, że się pan chociaż najadł.' - powiedziała. 'Nie godzi się nikogo bez posiłku wypuszczać' - gdy uznała że skończyła, zawinęła resztę pod już owinięte części i spięła agrafką. 'Opatrzone' - powiedziała z dumą, prostując się. 20:22:27 *Bhandra odsunął Cień i ruszył do Nill. Bez słowa i bez ceregieli objął ją, ale trzymał na dystans. 'Nie sądzilem że przyjdziesz' - powiedział. 20:22:38 *Patrick - Dziękuję - rzekł tylko, nie odpowiadając na pytanie. 20:23:20 *Ersa 'O, nie ma za co. Ja tu pracuję' - uśmiechnęła się wskazując mu wzrokiem na wino, ktore najwyraźniej było nietknięte. Skierowała się do drzwi. 20:23:39 * Nill - Jak mogłabym nie przyjść... - spojrzała nieco w dół i delikatnie dotknęła jego bandaży. - Bardzo źle? 20:24:09 *Taria przyglądała się chwilę człowiekowi. W końcu kiwnęła głową. 20:24:26 *Aleks spojrzał na tę scenę z miną nie wyrażającą w zasadzie niczego. Szturchnął Amelię w ramię. 'Nic tu po nas, ciekawska duszo' - uśmiechnął się. 20:24:57 *Amelia- Masz rację.-kiwnęła głową- Wracamy? 20:25:16 *Patrick zaczekał aż wyjdzie, po czym zaczął ubierać koszulkę, na której krew zdążyła już wyschnąć. 20:25:28 *Andre' W jakim wieku rosną kły jadowe?' - zapytał nagle. Jeśli zdradzi mu tą tajemnicę, znaczy że jest dokładnie taka jaką potrzebował i nie musi jej więcej kłuć. 20:26:18 *Aleks skinął jej głową. 'Znam Nill aż za dobrze. Jeśli tu będziemy sterczeć, spanikuje i jeszcze skoczy ze statku. Uciekinierka' - roześmiał się przechodząc między ludźmi taszczącymi bagaże. 20:27:11 *Taria aż zapomniała, ze powinna się bać. Nie spodziewała się takiego pytania.- Przed dziesiątym rokiem życia, ale... po co ci ta wiedza...? 20:28:37 *Andre 'Lubię dowiadywać się nowych rzeczy. Ale... w takim razie gdzie są twoje? Dziesięć to ty miałaś... dawno temu. Wyglądasz na szesnaście? Siedemnaście?' 20:29:15 * Nill nie zauważyła w tej chwili, że odchodzą. Pewnie potem zrobi jej się smutno, gdy nie dostrzerze ich na nadbrzeżu. 20:29:24 *Andre 'Wyłupiłaś je by narzeczonego nie pokąsić?' 20:30:17 *Amelia poszła za nim- Ale już do karczmy?-spytała- Miałam nadzieję nauczyć się kiedyś jeździć. 20:30:50 *Dagon w końcu dotarł na górę. Dał Mice wodę. I kawę. 'Bezkofeinowa. Bezcynamonowa. Pigułek nie było' - powiedział. 20:31:17 *Taria wbiła wzrok w kąt pokoju- Nie sądziłam, że będziesz chciał rozmawiać o tym.-powiedziała. 20:31:42 *Andre 'Wiele nie ryzykujesz. Nie znam ciebie i twojego otoczenia' - odparl. 20:32:24 *Andre 'Teraz jestem po prostu ciekaw. A porozmawiamy gdy przestaniesz się bać. Gdybym chciał zrobić ci krzywdę, to uderzenie ogonem byłoby dobrym powodem' 20:32:58 *Aleks 'Obejrzeć mój nowy dom' - powiedział, wyciągając klucze z wewnętrznej kieszeni. 20:33:13 *Bhandra 'Nill? Czemu wróciłaś? Tak naprawdę?' -zapytał. 20:33:51 *Amelia zerknęła na klucze- A parapetówkę zrobisz? 20:34:16 * Nill - Głupie pytanie - zabrała wzrok z bandaży i spojrzała mu w oczy. - Kocham Cię. 20:34:22 *Aleks spojrzał na nią zdziwiony. 'A co to takiego?' 20:34:25 *Taria-Niby nie ryzykuję, ale nie powiem. 20:35:16 *Bhandra nic nie powiedział. Nie uśmiechnał się. Zamyślił. Objął Nill mocno. Bardzo mocno, przyciągając ją do siebie. 'Potrzebowałem to słyszeć' 20:35:28 * Mika biła się z myslami, czy wstać czy nie wstać. Narazie usiadła i ujęła w dłonie kubek. -Napój bogów- powiedziała upijając łyczek. -Pewnie mi zaraz mi przejdzie. Za długo spałam. - dodała. 20:35:31 *Amelia -... A, no tak.- uśmiechnęła się- Taki zwyczaj bogatszych dzieciaków. Jak się wprowadzają do nowego domu to robią imprezę. 20:35:52 * Mika -Jak Diego? Śpi?- zapytała Dagona. 20:36:20 *Dagon 'Jadł jak zajrzałem. Meggy śpiewa mu kołysankę. Bez urazy, ale lepiej jej to wychodzi' - roześmial się. 20:37:05 *Dagon 'I tak dobrze, że dogadali się bez magicznych gwiazdek' - usiadł obok Miki przeciągając ręką przez jej warkocz. Upił kawy. 'Cholera, gorąca. On to chyba robi specjalnie'
»Zamieszczono 03-09-2016 12:300
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47421
23:48:53 *Amelia umiała nurkować długo. Gdy było trzeba, ustawiała się w pionie, tak, by podczas wdechy wystawiać tylko usta i nos. 23:49:27 * Essy - Ty, ty i ty, do łodzi! - zarządziła. - I w dół! 23:50:37 *Aleks spojrzał na nią jak zbity pies. 'A ja?' 23:51:28 *Amelia dopłynęła w końcu i uczepiła się tyłu statku, by ci w szalupie jej nie widzieli. Cholera. Nie może teraz robić tego, co miała. Nie uszkodliwi armat. Chyba, że tamci jakimś cudedm będą zajęci tylko Aleksem. Na razie obserwowała. 23:51:34 * Essy - Poradzisz sobie. Wskakuj. 23:52:55 Narracja: Łódzi jeszcze nie zaczęto opuszczać. 23:53:35 * Adm. de Lángara zmienia swój nick na wadm. de Bazan 23:53:58 * Essy - Nie chciałam cię posyłać, bo nie wiem jak sobie radzisz na dole - rzuciła do Aleksa. 23:55:28 *Aleks 'Na dole przejmuję inicjatywę!' - krzyknął. 23:56:40 * wadm. de Bazan rozejrzał się po twarzach pozostałej czwórki, próbując odczytać, co oni czują. Osobiście odczuwał lekki strach, w końcu do takich sytuacji nie dochodzi na co dzień. Rozsądek jednak podpowiadał mu, że to zwykli handlarze, niegroźni... pewnie opowiedzą jakieś brednie i odpłyną. Nic trudnego. W razie czego ma dwójkę gotowych muszkieterów obok, a także pozostałych dwóch, którzy wiosłują. 23:57:32 Narracja: Łódź w końcu spuszczono i zaczęła płynąć w stronę galeonu. 23:58:18 *Aleks 'Uśmiech panowie! Wyglądacie jakbyśmy płynęli mordować' 23:58:45 * wadm. de Bazan oparł nogę o przód łodzi, a ręce oparł na jej kolanie. Pochylony, przyjął groźną minę i wydał rozkaz odbicia się od burty. Ruszyli w stronę fregaty, by spotkać się na samiutkim środku. 23:59:40 *Amelia kombinowała jak nie spaść. Obserwowała dalej tych na szalupie. Patrzą w stronę swojego statku? 23:59:54 * Aleks odłączenie (timeout) 00:00:14 *Aleks modlił się w duchu, by Amelia zdołała się przesunąć bezpiecznie nim łodzie zaczną wracać. 00:00:44 * Essy próbowała wypatrzeć Amelię. Miała nadzieję, że nikt jej nie zauważy. 00:01:09 *Mehim zszedł ponownie do Beatrycze. 'Jesteś tam?' - zapytał. 00:01:21 * wadm. de Bazan dał znak ręką, by zatrzymać łódź na kilka metrów od ich łódki. Wszyscy trzej wpatrzeni w przeciwną ekipę, muszkieterzy z bronią przy ramieniu, gotowi do strzału. Wioślarze obróceni byli przez całą drogę tyłem, gdyż tylko tak byli w stanie wiosłować w dobrym kierunku. Gdy się zatrzymali, również się obrócili i przygotowali. 00:01:50 * Beatrycze siedziała na łóżku owinięta w kocyk. -Tak- odpowiedziała słysząc znajomy głos. 00:02:39 *Mehim 'Przyszedłem sprawdzić, co z tobą. Póki co wypłynęli rozmawiać. Nie bój się' - powiedział przez drzwi. 'Wiesz że w razie czego wróćę po ciebie?' - zapytał. 00:03:21 *Amelia widziała okazję. Ryzykowną przeokrutnie, ale okazję. Wspięła się wyżej, przylegając ciałem do statku. 00:03:37 * wadm. de Bazan zaczął mówić z hiszpańskim akcentem po angielsku. Nie była to perfekcyjna mowa, lecz wystarczająca, by zajmować takie stanowisko w marynarce. 'Czym zawracacie nam głowę, herbaciarze?' 00:04:32 * Beatrycze -Tak wiem, dziękuję- odpowiedziała. 00:05:11 *Aleks 'Zaraz herbaciarze! Ile to już dni w drodze? Kto by nie wiedział jak nerwowi są żołnierze to by pomyślał że złoto ze srebrem wieziecie' 00:05:30 *Aleks 'Pan jest kapitanem?' 00:06:08 *Mehim zastanawiał się czy tam nie wejść. Wyciągnął rękę do drzwi. Ale zrezygnował. Stał nadal. 00:06:46 *Amelia ''raz kozie śmierć.'' pomyślała i przesunęła się na burtę, tuż poniżej armat. 00:07:43 *Aleks widział ją kątem oka. Postanowił grać na czas. 'I my w drodze, ucieszeni że żywego ducha na wodzie widzimy.' 00:08:00 * Essy w końcu dostrzegła Amelię. Przygryzła wargę. 00:09:07 * Beatrycze nadal okryta kocem wstała z łóżka. Podeszła do drzwi i otworzyła je niepewnie. 00:09:31 *Mehim stał za nimi zaskoczony. 'Nie mów że czytasz też w myślach' - uśmiechnął się. 00:10:19 * Beatrycze odłączenie (timeout) 00:10:47 * Beatrycze -Nie, bo musiałbyś nazwać mnie wiedźmą- odpowiedziała. Chyba stres rozwiązał jej język. Bardziej stresowała ją sytuacja niż Mehim. 00:11:24 *Mehim 'Słuchaj... Zaraz będzie tu nieprzyjemnie. Gorzej niż podczas buntu' - powiedział. 'Ale... nie boj się. Nic ci się nie stanie.' 00:11:47 *Amelia czuła presję. Adrenalinę. Przyśpieszyła. Zależało jej na zapchaniu drugiej armaty z pominięciem tych najbardziej z tyłu. Zadanie było trudne. Pierwsza armata. Odwiązała od paska jeden koniec liny. Jedną ręką nie było to proste, ale wysżło. Wzięła ten koniec w zęby i zsunęła pierwszy kłąbek. Wsunęła go do lufy czwartej armaty od końca. 00:12:38 *Amelia pilnowała, by przy tym pozostać niewidoczną dla tych w środku. Tylko ręka, zakryta zresztą przez grubą metalową rurę. 00:12:58 *Mehim 'Widziałem to dziesiątki razy. Ci na górze muszą sobie postrzelać. Na dół nie zajrzą' - powiedział. 00:13:29 * wadm. de Bazan 'Jam jest wiceadmirał Martinez Alvaro de Banaz, sługa Króla Karola II, niższy stopniem od Admirała de Langary, kapitana naszego statku. Nasz cel, nasza sprawa. Dlaczego utrudniacie nam kurs, hm?' 00:13:44 * Beatrycze -A jak przejmą statek, to zajrzą wszędzie.- powiedziała cicho. 00:14:09 *Aleks 'Utrudniamy? Gdybyście chcieli, przepłynelibyście przez nas jak przez rzęsę!' - roześmiał się. 'Z ostrzeżeniem podpłynęliśmy' 00:14:38 * Aleks odłączenie (timeout) 00:15:04 *Mehim 'Widziałaś kapitana Johnsona i kapitan Essy? Nikt nic nie przejmie.' - uśmiechnął się. 'No, może przejmie. Ale na pewno nie oni nas' 00:15:21 *Amelii lepiej poszło z następnymi armatami. Po trzech, czterech miała już wprawę. 00:15:27 *Mehim kłamał jak z nut. Był pewien że tego nie przeżyją. Przyszedl dodać jej otuchy. Nie chciał by się bała. I tak już bali się wszyscy inni. 00:15:59 * wadm. de Bazan 'Jakież znowu ostrzeżenie nam niesiecie, herbaciarze? Na morzu było pusto i byłoby pusto, gdybyście nam nie zawadzali.' Pokręcił głową na boki, odwracając się na chwilkę, by spojrzeć na admirała. 00:16:12 * Aleks odłączenie (timeout) 00:16:36 *Amelia jak zamierzała, pakowała szmatę do co drugiej armaty. W końcu skończyła. Przez dziub przeszła na drugą stronę statku. 00:17:16 *Aleks 'Złudne poczucie bezpieczeństwa! Nigdy nie można spuszczać oczu z zagrożenia!' - powiedział. 'Tu, na tych wodach, nie dalej jak przewczoraj, piraci statek podpalili. Wybili wszystkich. I nas by usiekli, szczęściem fregata szybka. Prawdziwi wariaci, jeden w drugiego! Wyrzynali się nazwajem o łupy!' 00:17:27 * Beatrycze podniosła głowę do góry. -Oni naprawdę to potrafią? - zapytała nieco niedowierzając. -Ja widziałam tego olbrzyma, nie ma opcji wyjść z tego cało- dodała potem. 00:18:06 *Aleks 'W zatokach się czają, jak psy w budzie. Dziwię się, żeście nie słyszeli!' 00:19:39 *Amelia jak już zniknęła z widoku, odetchnęła z ulgą. Najszybciej jak potrafiła zachowując ciszę, przeszła na rufę. Tam zanurkowała i wróciła na statek tą samą drogą co wcześniej. 00:20:42 *Mehim 'Nie takie rzeczy się robiło panienko. Zobaczysz, jeszcze będziesz się z tego śmiała' - powiedział. 'Jak,... zrobi się gorąco, muszę być tam. Ale póki co, mogę chwilę zostać' 00:22:19 * wadm. de Bazan 'Głupiś, Angliku czy tylko udajesz? Myślisz, że wozimy tyle uzbrojenia i tylu żołnierzy na pokaz? Piraci byli, są i będą... Poza tym, w przeciwieństwie do was, nie są takimi idiotami, by pchać się wprost na hiszpański galeon. Adios, herbaciarzu. Oby Bóg dopomógł Ci w innych sprawach bardziej, niżeli podarował rozsądku. Odpływamy!' Dał znak wioślarzom do odpływu. 00:23:24 *Amelia szybko wspięła się po burcie fregaty, oczywiście tej niewidocznej. Weszła jak wyszła. Przez okienko armatnie.-Zrobione.-zakomunikowała, wyciskając wodę z bluzki.
»Zamieszczono 10-09-2016 11:440
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47422
00:23:46 *Aleks 'Oby dopomógł' - powiedział. 'panowie, wiosłujemy!' - krzyknął by wrócić na statek. 'Cholera... byłem pewien że podpłynę!' - pomyślał. 'Trzeba znaleźć lepszy sposób.' - próbował wzrokiem wybadać ilu żołnierzy jest na góze. Oby jak najwięcej! 00:24:10 *Martin 'Oszalałaś! Po prostu oszalałaś! Ile?' 00:24:26 * Beatrycze otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła go do środka. Tak naprawdę nie chciała zostać sama. Wskazała mu te samo krzesło co ostatnio a sama usiadła na koi. - 00:25:05 * Beatrycze -Jak przeżyjemy nauczy mnie pan robić szablą?- zapytała. 00:25:07 *Mehim 'Czemu właściwie rozważasz pozostanie na statku piratów? Coś nie tak w domu?' - zapytał wprost. 00:25:12 * Beatrycze odłączenie (timeout) 00:25:37 *Mehim 'Jeśli będziesz chciała, mogę cię nauczyć. Nieco... mniej brutalnie niż uczyła się dziś kapitan' 00:25:41 * wadm. de Bazan dopłynął wraz ze swymi ludźmi do burty po drugiej stronie, tej niewidocznej. Tam zostali wciągnięci, a szalupa przywiązana do galeonu. Martinez niezwłocznie poszedł zdać raport swemu admirałowi, który z niedowierzaniem potrząsnął tylko głową na boki. De Banaz wiedział, jakie słowa nasuwają mu się na język. Czuł to samo. 00:26:00 * wadm. de Bazan zmienia swój nick na Adm. de Lángara 00:26:24 *Amelia -Dziesięć.-powiedziała, zakładając z powrotem trochę mniej mokrą bluzkę.- Co drugą nie licząc czterech ostatnich. 00:27:23 * Beatrycze -To nie tak, ze jest źle. Szanuję matkę, a ona obdarza mnie opieką, ale ...- nie wiedziała jak zacząć taki temat- z takim ciałem nadaje sie jedynie do zakonu, męża już nie znajdę- powidziała czerwieniąc się straszliwie. 00:27:34 *Martin 'Przy założeniu że wybuchnie nie więcej niż siedem, zostanie tam około siedmiu ludzi do obsługi dział. Niech dwoch nosi kule... pięć dział to coś z czym mogę się mierzyć. A jeśli trzymają tam zapasowych żołnierzy, to jeszcze lepiej' - zatarł ręce. 'Przecież wszyscy w ładowni nie siedzą. Ani w kajutach' 00:28:02 * Essy zbiegła pod pokład. Dostrzegła kobietę. - Amelia. Bomba. Brawo! - zawołała do niej. Cały czas obserwowała jej pracę z zapartym tchem. 00:33:02 *Amelia spojrzała na Essy. Kiwnęła głową na znak, że przyjęła pochwałę.- No dobra.-zawołała do tych szczurów od ładowania armat.- Robimy swoje. Ładować! 00:28:42 *Mehim 'Naprawdę uważasz że tych kilka zadrapań dyskwalifikuje cię w świecie?' - zapytał. 'Nadal jesteś piękna. I skromna. Mężczyźni lubią skromne żony' 00:28:52 * Adm. de Lángara zrobił znak krzyża, po czym ucałował dłoń, którą go wykonał. Dał sygnał dla sternika do odpłynięcia, lecz marynarzy wciąż pozostawił na pozycjach. Ufał swojej intuicji, w przeciwieństwie do de Bazana, który jej nawet nie miał. Próżny człowiek. Gdyby to była jego decyzja, nigdy nie postawiłby go na tak wysokim stanowisku. 00:29:32 *Amelia pakazała Martinowi fu'cka.-Najpierw przeżyjmy ten armagedon. 00:29:46 * Saoya odłączenie (timeout) 00:29:46 *Martin 'I przeżyła. Jeśli teraz my przeżyjemy...' - pamiętal co obiecala Amelia. Prawie zatarł ręce. 'Ładować to!' - krzyknął do Amelii. 'Nie dostaniemy więcej jak dwoje, troje. Z czego jeden to kucharz.' - powiedział. W ogóle się zdziwi jak kogoś dostaną. 00:30:35 * Adm. de Lángara gdy już zaczęli odpływać, ukłonił się w stronę "Anglików", podnosząc nieco kapelusz z głowy. Nadal nie stopował obserwacji, prawdopodobnie uczyni to dopiero wtedy, gdy oddalą się poza ich widoczność. Albo gdy zrobią to oni. 00:30:47 *Aleks rozglądał się za Essy. Ktoś wciągnie tę łódź? Czy tak będzie stał? 00:31:21 * Beatrycze -I nie używane przez nikogo- wydusiła wreszcie powód dlaczego tak panikuje przy każdym mężczyźnie. 00:31:41 * Essy wróciła na górę. - Co to ma być? Czemu nie wciągacie łodzi? Mam wam palcem wszystko pokazywać?! Na kiblu też będziecie czekać na rozkaz do podtarcia się?! 00:32:22 *Dwóch mężczyzn zaczęło wciągać łódź. 00:32:58 * Essy wychyliła się zza burty. - I jak? - zapytała Aleksa. 00:33:54 *Aleks 'Kapitana brać żywcem! Znana głowa. Tego drugiego, jak się da, to też. Weźmiemy za nich niezłą sumkę!' - uśmiechnął się. 'Po podejściu artyleria na pokład! Każda szabla się przyda!' 00:35:37 * Essy - Czyli wciąż mam szansę na całusa od kapitana - uśmiechnęła się figlarnie. 00:36:35 *Aleks 'Naprawdę podoba ci się... taka pipa jak on?' - spojrzał na nią. 'Jak chcesz calusa od kapitana, to nie czekaj aż tam wskoczę' - roześmiał się. 00:36:57 * Essy zaśmiała się. - Zazdrosny? 00:37:38 *Aleks 'Ani trochę. Raczej zażenowany twoim gustem. Podchodzimy!' - kzyknął nagle. 'Uwaga! Na pewno zechcą sobie strzelić!' 00:38:03 *Aleks 'Podchodzić od ich prawej burty! Kierować się na dziób!' 00:38:10 * Essy - Niech strzelają! Amelia im załatwiła niespodziankę. 00:38:32 *Amelia -To kto bierze prawą?-spytała Martina. 00:38:43 *Aleks 'Załoga! ukryć się. Za katapulty! Essy, działa to nie jedyna broń. Lepiej się schowaj. Przynajmniej dopóki nie wystrzelą czego mają' 00:39:18 * Essy - A bandera? - uśmiechnęła się. 00:39:44 *Martin 'Dawaj ze mną na lewą!' 00:40:11 *Aleks 'Essy... jest jeszcze dla ciebie nadzieja. Na całusa' - uśmiechnął się. 'Czarna bandera w górę!' 00:40:42 * Saoya odłączenie (timeout) 00:41:32 * Essy zadarła głowę do góry, by zobaczyć jak wywieszają piracką flagę. 00:41:40 *Aleks zbiegł na dół. 'Oby zostala wam choć jedna prawdziwa bomba! Macie?' 00:41:47 * Beatrycze czuła jak palą ją policzki. No tak zawstydzona to jeszcze nigdy w życiu nie była. 00:42:26 *Amelia -Karty na stole.-mruknęła słysząc komendę o banderze. Rzuciła Aleksowi bombę, której jakimś cudem nie zdołała nigdzie upchnąć. 00:42:58 *Mehim 'Nie wstydź się. Przecież nie mówię nic niestosownego. Czas powalczyć. Zaczekaj tu i bądź dobrej myśli. Za chwilę będziemy bogaci' - powiedział. 00:42:59 * Adm. de Lángara widząc czarną banderę powiewająca na fregacie, momentalnie wybałuszył oczy i chciał wydać jakiś rozkaz. Pohamował się jednak. Po cóż się spotykali? By przeprowadzić rekonesans? A może... De Banaz wydał rozkaz do ostrzału. Nie! Przeklęty, niedomyślny głupiec! ...... Armaty wystrzeliły, a Francisco nie mógł nic już zrobić... 00:43:12 *Aleks 'Prawdziwa?' - zapytał. 00:44:31 *Amelia -Podróę bym dawała? 00:45:42 *Aleks 'Im rozdałaś!' - roześmiał się. 'Idę na górę. Tam jest cala zabawa!' 00:45:51 * Beatrycze przytaknęła i odprowadziła go wzrokiem. Czyżby nie słyszał, może to i dobrze, drugi raz na pewno już mu nie powie jaka krzywda ją spotkała. Nie będzie miała okazji, bo pewnie dzisiejszej nocy zginie albo wezmą ją w niewolę i zrobią powtórkę z rozrywki. 00:46:26 *Mehim 'Beatrycze... strzelamy!' - krzyknął i wybiegł z jej kajuty. 00:46:43 *Aleks 'Amelia! Wystrzelać wszystko co mamy! Nie uszkodzić im burty!' 00:46:54 *Aleks byl już na górze. 'Podchodzimy?' - zapytał Essy. 00:47:31 * Sio opuszcza pokój. 00:47:34 Narracja: Armaty, zgodnie z tym co powiedział Martin, wybuchły. Odłamki boleśnie raniły ludzi ich obsługujących. Jednak kilka kul doleciało. Fregatą zatrzęsło porządnie. Ze trzy takie salwy, i będzie po nich. 00:47:38 * Essy skinęła głową. 00:48:09 *Aleks pokazał jej bombę. 'Czas się zabawić!' - krzyknął. Spojrzał na pokład drugiego statku. Nie strzelają... Czekają na czysty cel. 00:48:18 *Aleks 'Przygotować katapulty!
»Zamieszczono 10-09-2016 11:440
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47846
20:58:09 *Rozalia-Aleks użył kamienia. Dziecięce ręce pod nieuwagą strażnika poluźniły więzy nim wrócił do ostatniej postaci. Na widok zamieszania postanowił odsłonić twarz. 20:58:36 Narracja: Henry dobył szablę i pociągnął przerażaoną Beatrycze do siebie. 20:59:12 Narracja: Do sali w tym samym momencie wpadł Kieł przez główne drzwi i Rozalia przez boczne. 20:59:20 *Rozalia-Aleks odwrócił się z oswobodzonymi rękami, celując ostrzem wprost pod szyją strażnika. Druga ręka powędrowała w ramię gubernatora. Postać powoli przybierała wygląd Johnsona. 'Opowiedz innym psom w piekle, coś widział' - prychnał. 21:00:01 Narracja: Pierwszy strażnik padł od razu. 21:00:26 *Gregor 'Poszli fort zdobywać.' - powiedział. 21:00:38 *Aleks 'Łapać Every'ego!' 21:00:55 Narracja: Wściekły Kieł mierzył z samopału w Henrego. -Wypuść dziewczyne, a zabiję Cie szybko psie- zarknął 21:01:04 *Neko -fort ? taki zamek? 21:01:19 *Gregor 'Tak. To co widać za portem' 21:01:26 *Rozalia w kapturze zaatakowała strażików trzymających Essy. 21:01:42 * Sulik wchodzi do pokoju PBC 21:01:45 * Beatrycze odłączenie (timeout) 21:01:57 Narracja: Gubernator wyją broń i zaczął celować w Aleksa. -Stać- 21:02:32 *Aleks obejrzał się na Rozalię. Raziła sobie. Dobiegł do dwóch kolejnych. Nie dali się zaskoczyć. Nie miał szabli, widział w Dublinie że Rozalia jej nie nosi. 'Chronić dziewczynę!' - krzyknął. 'Every ma pierścień! 21:03:35 *Aleks rzucił mu wyzywające spojrzenie. Jego krzyk wystarczyl by dwoje kolejnych ludzi padło od ostrzy. Odwrócił się do gubernatora. 'Na twoje pytanie - przybiegnę' 21:03:52 * Sulik opuszcza pokój. 21:04:27 Narracja: Henry przycisnął do siebie Beatrycze. A do jej szyi szablę. -Jeszcze krok, a suczka straci głowę- 21:04:56 * Essy wchodzi do pokoju PBC 21:05:38 *Neko po zjedzeniu rybki - polecę tam! Jak by się Tori obudziła to powiedz jej że poleciałem. -leci w stronę fortu wysoko nad ziemią 21:05:42 *Aleks wiedział że Henry blefuje. Nie pozbyłby się skarbu za cenę ręki czy nogi. 21:06:04 *Gregor 'neko! Nie! Co im papuga pomoże?!' 21:07:04 *Rozalia w kapturze zabiła dwój strażników a trzeci złapał ją od tyłu i trzymał w żalaznym uścisku. J 21:07:11 *Rozalia w kapturze zabiła dwóch strażników a trzeci złapał ją od tyłu i trzymał w żalaznym uścisku. J 21:07:41 *Rozalia starała się wyciągnąć z uda ukryte ostrze by wbić je w udo oprawcy. 21:07:55 *Neko nie słysząc Gregora leci przed siebie w kierunku fortu 21:08:04 *Aleks ocenił sytuację. Every miał Beatrycze. Kłopot Kła. Strażnik miał Rozalię. Essy nadal była skrępowana? Co robić?! Ruszył przed siebie na strażnika, który trzymał Rozalię. 21:09:38 *rozalia wyciągnęła ostrze u wbiła w oprawce, jednak ten tylko zakął, ale nie puścił jej. Zaczęła się szarpać. -Puszczaj- syknęła 21:10:09 * Essy został już tylko jeden strażnik do pilnowania. Chyba sobie poradzi? Zdzieliła go łokciem, próbując się odwrócić i wyciągnąć szablę. 21:11:22 *Aleks obrócił się. 'Nie Leo! Aleks!' - krzyknął do Essy. Ślizgnął się na butach by mieć okazję do oswobodzenia Rozalii. Atakując z boku czy z tyłu ryzykował że otrzyma cięcie. Musiał złapać go za rękę trzymającą ostrze. Ryzykowne ale mogło się udać. 21:11:54 Narracja: Z zewnątrz zbiegały się straże. Część ludzi Kła, Rozalii i Aleksa musiała walczyć na zewnątrz. 21:13:57 Narracja: Kieł podchodził do Henrego. -Jakim tchórzem trzeba być, by zasłaniac sie bezbronną dziewczyną?- 21:16:24 *Neko rozkłada się za znaną twarzą po czym na jego plecach tworzy się wielki niebieski okrąg z nieodcztywalnymi znakami 21:16:45 *Aleks 'Kieł! Za tobą!' - wydarł się łapiąc rękę strażnika trzymającego Rozalię. Oby był słabszy od Aleksa! 21:17:44 Narracja: Kieł obrócił się i zastrzelił jednego zestrażników nacierającego na niego. Na drugiego wyciagnął szablę i wbił mu w brzuch. 21:17:53 Narracja: Do środka wciąż napływali strażnicy. 21:19:35 Narracja: Strażnik trzymający Rozalie spanikował, ale było za późno, Aleks zdązył go złapać. Jednocześnie Rozalia poczuła, ze uścisk zelżał. 21:19:35 *Neko z powiększonymi skrzydłami leci bliżej walki tak by coś zobaczyć i być po za atakami 21:19:55 * Daarin3 odłączenie (timeout) 21:20:49 *Aleks pociągnął nieszczęśnika za sobą. Już szykował drugą rękę, a na niej ostrze. Krtań była odsłonięta. 21:21:13 Narracja: Essy wykorzystała elemrnt zaskoczenia i wyswobodziła się z uscisku strażnika i nawet przechwyciła jego broń 21:21:19 * Nicole Eirin wchodzi do pokoju PBC 21:22:01 * Essy obkręciła się i cięła strażnika w pierś. Niestety rana dała o sobie znać. Wolną ręką objęła się za brzuch. 21:22:15 Narracja: Rozalia próbowała się uchylić widząc, co zamierza Aleks. Na szczęście jej nie drasnął. Cięcie było czyste. Strażnik padł na podłodę, a kobieta mogła odskoczyć. 21:22:20 * Nicole Eirin opuszcza pokój. 21:22:57 *Aleks odwrócił się szukając wzrokiem gubernatora. Everym zajmie się Kieł. 21:24:14 Narracja: Gubernator próbował się wycofać tym samym wejściem, co wszedł, jednak jego straże zostały już dawno wybite przez ludzi Aleksa i Rozalii. 21:24:14 Narracja: Gubernator próbował się wycofać tym samym wejściem, co wszedł, jednak jego straże zostały już dawno wybite przez ludzi Aleksa i Rozalii. 21:25:04 *Aleks 'Pojmać tą świnię!' - krzyknął. 21:25:13 *Neko leci do środka unikając walki by zobaczyć co się tam dzieje 21:25:29 *Rozalia -Dzieki- rzuciła szybko i pobiegła w strone drzwy, na kolejnych strażników. Wśród walczacych zauwazyła Emilio. Naprawdę? Kieł był tak bezczelny by wziąść chłopca ze sobą na pewną rzeź? 21:26:03 Narracja: Dwóch załogantów bardzo łato poradziła sibie z rozbrojeniem Gubernatora. 21:27:05 * Sio odłączenie (timeout) 21:27:17 * Marrakasz odłączenie (timeout) 21:27:25 * Essy oparła się na szabli, zachowując jednak baczenie na to, co się dzieje. Spojrzała na Every'go i Beatrycze. - Nie masz szans - warknęła na pirata. 21:27:44 *Aleks podążył wzrokiem za Rozalią. Dlaczego się zatrzymała? Ujrzał niską, jasnowłosą postać. 'Sukinsyn!' zaklął zerkając na Kła. 21:28:59 *Neko będąc nad walczącymi mówi -Hoi! Gdzie reszta? -mówi to oglądając jak się biją 21:29:33 *Aleks 'Neko! Zabierz stąd chłopca!' - wydarl się w niebogłosy. 21:30:06 *Rozalia była teraz zdeterminowana. Cięła bez opamiętania kazdego strażnika, który wszedł jej w droge, byleby tylko dotrzeć do syna. Nie był już daleko. 21:30:22 *Neko usłyszawszy głos leci do Aleksa -Hoi! 21:31:33 *Aleks 'Neko! Dzieciaka zabierz!' 21:32:00 *Neko -jakiego dzieciaka? 21:32:06 Narracja: Jeden z żołnierzy zamierzył się szablą wprost nad głową chłopca. 21:32:15 *Aleks 'Mojego!' - krzyknął. 21:33:15 *Rozalia doskoczyła do strażnika. -Bez honoru- warknęła próbując mu wybić szablę z rąk. 21:33:38 *Neko łapie chłopca po czym podnosi go i trzyma do nas ziemią -gdzie do mam zabrać? 21:34:01 * Essy wyprostowała się i wyjęła pistolet, mierzyła teraz w Every'ego tak jak Kieł. 21:34:10 *Aleks 'Jak najdalej!' - rzucił się w stronę Rozalii. Już wbijał ostrze w żebra tchórza który usiłował ciąć dziecko. 21:34:36 *Emilio był zaskoczony. -Puszczaj- pisnął 21:35:06 Narracja: Nad Neko pojawiła się świetlna tarcza znaków. 21:35:29 *Neko -Aye! -poleciał jak najszybciej można w stronę wyjścia z fortu 21:35:46 *Rozalia -Papuga Cie zabierze w bezpieczne miejsce- uspokoiła chłopca
»Zamieszczono 05-10-2016 18:010
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47847
21:38:12 Narracja: Henry był otoczony przez Kła i Essy. -Nie puszczę, jest moim gwarantem, że będę żyć i pławić się w złocie.- 21:39:49 *Neko leci w stronę statku wolniej niż wcześniej -co ty tu robisz? 21:40:01 *Rozalia nie ogladała się na niego, wiedziała, że z papugą będzie bezpieczny. Skoncentrowała się na atakowaniu strażników. 21:40:27 * Essy - Pierwsze jest niepewne, a jeszcze o złocie myślisz - spróbowała się do niego zbliżyć. 21:45:14 Narracja: Kieł dał znak jednemu ze swoich, żeby obszedł Henrego od tyłu. CHciał być pewny, ze Beatrycze będzie bezpieczna. 21:48:59 Narracja: Rozalia nie zauważyła kolejnego strażnika który zaszedł z jej boku. Gotował się do ataku. 21:51:55 *Aleks 'Rzućcie broń!' - krzyknął w walczących. Gubernator i Every byli osaczeni 21:52:47 * So Ji Sub odłączenie (timeout) 21:53:34 *Rozalia obróciła się za późno. Jednak spróbowała się obronić przed ciosem. 21:55:34 Narracja: W ferworze walki, żaden ze strazników nie miał zamiaru sie poddawać. W szczególnosci ten, który miał Neptune na wyciągnięcie ręki. 22:00:06 * Aleks odłączenie (timeout) 22:00:34 *Aleks ruszył w ich stronę. Usiłował zareagować, ciąć strażnika przez szyję. Tylko tyle mógł zrobić z miejsca w którym stał. 22:02:04 Narracja: Trafili oboje. Jednak Aleks był pierwszy, a strażnik zamiast wbić szablę w bok przejechał wzdłuż robią zaledwie płytką ranę. 22:02:49 *Rozalia złapała się za bok. Oceniła ranę za niegroźną. Jedynie troche krwawiącą. 22:03:33 *Emilio długą chwilę nie wiedział czy odpowiedziec na pytanie dziwnej papugi czy nie. -Szkoliłem się- odpowiedziałz dumą. 22:03:38 *Neko leci w stronę statku -czemu taki ciuchy jesteś? 22:03:52 *Emilio długą chwilę nie wiedział czy odpowiedziec na pytanie dziwnej papugi czy nie. -Szkoliłem się- odpowiedział z dumą. 22:04:20 Narracja: Statek był tuż, tuż. Ludzie zaskoczeni wskazywali palcem. 22:04:36 *Neko -szkoliłeś się czego? 22:04:43 * Balwur wchodzi do pokoju PBC 22:04:47 *Aleks podniósł się. Zerknał na Rozalię. Na swoją ofiarę. Dźgnął ostrzem jeszcze raz. I jeszcze. Dla pewności. 22:07:06 Narracja: człowiek Kła zaszedł od Tyłu Henrego od tyłu. Przyłożył mu nóż do boku. -To koniec- powiedział. 22:07:37 *Kieł -Jesteś w szachu psi synu. Oddawaj dziewczynę!- 22:08:55 Narracja: Henry spanikował. Takiej masakry sie nie spodziewał. Miał przejąć obie kobiety bez problemowo. Bo miały się nie spodziewać. Puścił Beatrycze. 22:09:01 * Sio zmienia swój nick na Rocky Balboa 22:09:05 * Beatrycze odłączenie (timeout) 22:10:01 * Beatrycze podbiegła do Essy i wtuliła się w dziewczynę. Bała się tak bardzo. 22:11:05 * Essy upuściła szablę z brzdękiem i objęła Beatkę. - Już po wszystkim - pogłaskała ją po główce. 22:11:27 *Rozalia pozbierała się i rozejrzała. Mieli przewagę. Teraz wystarczy resztę wybić, albo sie poddadzą. 22:12:01 *Nate znalazł się obok kobiet, był nieco zdyszany, a na jego szabli była krew. Patrzył teraz w stronę Every'ego. Czyżby jednak miał tutaj zginąć? 22:12:05 Narracja: Kłu wybitnie nie spodobało się, że jego córka podbiegła do obcej kobiety, a nie do ojca. Chociaż on dla niej też był obcy. 22:13:24 *Rozalia dała znak załogantom pilnującym Gubernatora by podeszli z nim. Kiedy to zrobili przyłożyła mu szablę do szyi. -KONIEC ZABAWY! - krzyknęła 22:13:49 *Emilio -Fechtunku. Jak robić szablą- odpowiedział 22:14:45 *Neko -fajnie to brzmi. tak w ogóle to Neko jestem -lądujemy na statku 22:16:23 Narracja: Strażnicy widząc, że ich najemca zaraz zginie puścili broń. Martwy im nie zapłaci. 22:16:48 * Hound_Dog wchodzi do pokoju PBC 22:17:37 *Aleks czekał na rozwiązanie sytuacji. Nie doczekawszy, postanowił nadal bawić się w kapitana. 'Tych dwoje na galeon. A tym' - wskazał na Kła i Beatrycze '-pozwólcie porozmawiać' 22:18:27 * Hound_Dog opuszcza pokój. 22:19:49 * Daarin3 wchodzi do pokoju PBC 22:20:12 * Beatrycze odcunęła sie od Essy. Czekała ją trudna rozmowa. 22:20:56 * Essy - Dasz radę - powiedziała, uśmiechając się i ściągając ręce z jej ramion. 22:21:23 Narracja: Kieł przeszukał Henrego zabierając pierścień Grace. Podszedł do Beatrycze, ujął jej dłoń bez słowa i wsunął pierścień na palec. wskazał jej krzesło, by usiadła. 22:21:26 * Daarin3 zmienia swój nick na William 22:22:20 *Emilio - Marrero Eilio- przedstawił się papudze. 22:22:48 * Miska wchodzi do pokoju PBC 22:24:36 *Toriel budzi się ze snu po czym rozgląda się za kotkiem -gdzie on znowu poszedł? 22:24:55 *Aleks dał znać gestem kobietom i pozostałym z załogi, że powinni wyjść. 22:26:25 *Rozalia wyszła z sali. Powinna zająć się raną, z tego co czuła, nie trzeba bedzie szyć, wystarczy opatrunek. 22:26:34 * Essy zarknęła jeszcze na Beatrycze i zaczęła iść powoli w stronę wyjścia, wciąż obejmując się za brzuch. 22:27:42 *Neko -głodny nie jesteś? mamy tu dobrą rybkę 22:28:05 *Aleks 'Odstawić te ścierwa na galeon. Zamknąć w ładowni. Ktokolwiek się zbliży - zabić' - przykazał ludziom. 22:29:08 * Balwur opuszcza pokój. 22:29:11 *Aleks rozglądał się za Miką. Mówiła że będzie walczyć... 22:32:02 * .Szpajku odłączenie (timeout) 22:32:03 *Mika stała na końcu korytarza. Była niewysopana, nie w humorze i cała we krwi. Trzymała w reku miecz. Zauwazyła Aleksa. Podeszła. -Cześć, ale zabawa- powiedziała z uśmiechem. 22:32:14 *Toriel wychodzi z kajuty i rozgląda się za Neko 22:33:00 * Beatrycze siedziała naprzeciw Kła. Próbowała patrzeć na niego, ale nie miała śmiałości. 22:33:06 *Nate podszedł do Essy i pomógł jej iść. Ta nachyliła się do niego i szepnęła coś na ucho. 22:33:30 * William stanął przed bramą fortu z głową okrytą kapturem. -Teumer sprawdź co się tam dzieje.- 22:34:02 *Teumer zmaterializował się koło Essy -Panno Essy. William przysłał mnie by sprawdzić co się tu dzieje.- 22:34:18 *Aleks 'Jesteś w stanie powiedzieć co z Essy?' - zapytał. 22:34:20 Narracja: Kieł -Właśnie dlatego zdecydowaliśmy z matką, że nie poznasz pirackiego świata- powiedział patrząc prosto na nią. -Ale jak widać ten świat upomniał się o Ciebie- 22:34:47 *Mika -Musiałabym ją wymacac troszkę- odpowiedziała. 22:34:55 * Essy uśmiechnąła się. - Wszystko skończone... Prawie. 22:35:22 * Aleks odłączenie (timeout) 22:35:23 *Neko patrzy się na Toriel -Tori! Widzę że wstałaś. Mam chłopczyka który macha szabelką 22:35:25 *Teumer -Jak to prawie?- 22:36:43 * Essy - Została ostatnia sprawa - zerknęła na Aleksa. Chyba pamięta? 22:37:10 *Teumer -Chodzi ci o Soula?- 22:37:24 *Mika -Poczekaj- powiedziała do Aleksa. Znalazła Essy, którą prowadzili na galeon. 22:37:40 *Teumer podążył za jej wzrokiem -Czy może ukrócić życie tego blondaska?- 22:38:10 *Toriel -coś ty robił kiedy spałam? Dzieci porywasz?- zaśmiała się 22:38:30 * Essy - Nie i nie - odparła Teumerowi. - Aleks, teraz albo nigdy, co? 22:38:55 *Mika podeszła do niej i bez słowa rozpięła parę guzików w jej wdzianku. -Mówiłam, cholero mała (nie szkodzi, ze to Mika jest niższa), byś nie szarżowała.- zganiła ją. -Czekajcie, trzeba ja opatrzeć-powiedziała i skoncentrowała się. 22:39:51 *Znów biała poświata otaczała głoń Miki, która przyłożyła ją do brzucha Essy z bardzo nieprzyjemnym uczuciem chłodu. 22:40:01 *nie wiedział co powiedzieć i powiadomił Willa ,że coś się prawie skończyło -Tylko co?- pomyśleli nawzajem William i Teumer
»Zamieszczono 05-10-2016 18:010
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47848
22:40:47 *Emilio był zaskoczymy, że na statku jest taka ładna Pani i to jeszcze w sukni. -Witam- powiedział do Toriel 22:40:49 * Essy zadrżała na dotyk zimna. 22:42:15 * Beatrycze -Ale ja się o to nie prosiłam- powiedziała cicho. 22:42:17 * Essy zerknęła wymownie na Nate'a. 22:42:48 *Nate podszedł do Aleksa. - Essy pyta, czy o czymś nie zapomniałeś. 22:42:56 *Rozalia na chwilę zniknęła z oczu Aleksowi. Gdzie poszła? 22:43:34 *Aleks jeszcze słyszał Essy. Ale nie rozumiał tego co powiedziała. 'Nie. Nie zapomniałem' - odparł. 'Co masz na myśli?' - zerkał na drzwi w oczekiwaniu Kła. 22:43:38 *Teumer poczuł się przyjemnie gdy poczuł chłód, nie wiedział skąd ale czuł ,że gdzieś jest...obudziło to w nim wspomnienia o swoim Lodowym Pałacu na dalekiej Północy. 22:44:03 *Toriel -Witaj dziecko. Ty tutaj... ktoś cię tu przysłał? 22:44:13 *Aleks 'Zostawiliśmy z nim Beatrycze samą' - powiedział. 22:44:50 *Mika kontynuowała -Jeszcze chwilka- powiedziała łagodnie. 22:45:29 * William podszedł do bram fortu 22:45:34 *Nate - Emily - powiedział cicho. 22:45:46 *Mehim szedł w zupełnie przeciwną stronę niż pozostali wracali. Zerknął na Aleksa. 'Gdzie Beatrycze?' 22:45:59 *Aleks wskazał mu na drzwi główne. 22:46:21 *Nate - Hm? 22:46:31 *Mehim, cokolwiek pomyślał, nie było to nic dobrego. Ruszył biegiem. Ubranie miał mokre. Najwyraźniej fregacie brakło miejsca do zacumowania. 22:47:01 * William wszedł na swego rodzaju dziedziniec 22:47:19 Narracja: Kieł -Dlatego nie zostaniesz na statku. Nie zasługujesz na to. Odeślę Cie na Clare Island.- postanowił. 22:47:58 * Beatrycze -Nie chcę- odpowiedziała nad wyraz stanowczo i pewnie. 22:48:11 * Essy odetchnęła głęboko. Czuła jak ból słabnie. 22:49:13 *Mika -No i już. Powinnaś poczuś się lepiej, ale i tak Laila powinna to poprawić. 22:49:49 * Essy - Niech tylko ją dopadnę - uśmiechnęła się. - Dziękuję po raz kolejny. 22:50:08 *Aleks 'Pamiętam o tym' - powiedział. Znów się obejrzał. 'Nie mam pewności. Tylko czemu Essy o to pyta?' 22:50:33 Narracja: Kieł zdziwił się. -To gdzie pójdziesz? Przecież wiem, ze Eliza ... Twoja Matka nie zyje. Nie masz gdzie iść.- 22:50:33 * Essy zerknęła na Aleksa i Nate'a. Co oni tu jeszcze robią? Fregata czeka. 22:51:11 *Mehim dobiegł do drzwi. Otworzył je na oścież. 'Beatrycze!' - krzyknął. Zatrzymał się na widok Kła. 22:51:53 *Teumer zmaterializował się koło Mehima 22:52:00 *bez ujawniania się 22:52:19 *Neko -nie jesteś głodny? 22:52:26 * Essy obejrzała się za przemoczonym, biegnącym Mehimem. 22:52:56 * Essy cicho westchnęła. Jakie to cholernie romantyczne. 22:54:16 *Nate - Cóż, ponoć to najszybszy okręt, więc najszybciej wrócimy nim do Liverpoolu - nie był pewnien, czy o to chodzi. 22:55:13 * Beatrycze zerwała się z krzesła i pobiegła w jego stronę, rzucając się mu na szyję. Nie przejmowała się ojcem, wręcz zachowała się bezczelnie. 22:55:45 * William idąc przez fort ujrzał Essy i kobietę ze statki -Essy.- 22:55:47 *Aleks 'Probleme w tym, że nie mam nim po co płynąć. Oczywiście, musiała się wtrącić. Posiedziałbym w pieprzonym lochu, odesłał małą z połową skarbu i wynegocjował Emily. Teraz muszę ją ukrać zostawiając Kła z niczym. Odebrałem Emilio. Za chwilę odejdzie Beatrycze. Skarb przepadnie. Straci statek. Chyba będę dziś świętował. 22:56:39 * Essy - Will! Nie widziałam cię wśród walczących. Co tu robisz? 22:57:19 * William -Słychać was było z daleka...Pomyślałem ,że wpadnę.- uśmiechnął się ciepło
»Zamieszczono 05-10-2016 18:020
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47849
22:57:20 Narracja: Kieł był wściekły, ze im przerwano. Jednak zauważył jedno. Dziewczyna przez całą akcję była przygaszona, blada i wystraszona, a przy tym piracie nagle odzyskała siły, blask i pewność siebie. 22:57:26 *Mehim 'Cholera... Myślałem że już za późno. Dzięki bogu!' - odsunął się w końcu od Beatrycze spoglądając na Kła. 'Przepraszam' - powiedział. 'Mehim. Należę do załogi Johnsona. Należałem do twojej' 22:57:56 *Mehim 'To my mieliśmy Beatrycze pod opieką' 22:59:00 *Nate - Chyba lepszego powodu nie będzie. 22:59:04 *Emilio był zmieszany pytaniem. -Matka kazała mi iść tam gdzie papuga zabierze- 23:00:02 * Sio odłączenie (timeout) 23:00:41 Narracja: Do Aleksa podszedł jeden z żeglarzy, przekazując mu, że jest oczekiwany w sali piętro niżej. 23:00:46 *Neko siada na ramieniu Toriel 23:01:54 *Toriel -chcesz coś? 23:01:55 * Raszuu wchodzi do pokoju PBC 23:02:08 Narracja: Dwóch z ludzi odprowadzających Every'ego i gubernatora padło na ziemię z wbitymi w szyję sztyletami. Po chwili kilka cieni otoczyło resztę strażników, a takując bez wahania, by zabić. 23:02:32 *Emilio przytaknął. 23:03:43 * Essy - Się narobiło... Ale udało się. Beatrycze bezpieczna, Every pojmany... 23:03:43 Narracja: Kieł podszedł do ich obojga. -No widze, ze Ty miałes pod szczególną opieką- brzmiał jakby zadowolony nie był. 23:03:44 *Toriel idzie do kuchni -chodź za mną 23:05:16 Narracja: Jeden z mężczyzn przeszedł nad trupem strażnika i stanął tuż przed Everym. Ściągnął kaptur. 23:05:52 *Thomas Tew - Henry! Witaj, przyjacielu, i wybacz proszę to spóźnienie. 23:06:42 * William -Jasna cholera...porobiło się.- 23:08:27 Narracja: Henry nie był zadowolony. Thomas przyszedł za późno. -Co Cię zatrzymało?- spytał 23:09:10 * Essy - Ważne, że wszystko skończyło się dobrze - miała wyraźnie dobry humor. - Spóźniłeś się na jatkę! - rozejrzała się, patrząc gdzie są znajome twarze. 23:09:39 *Emilio podąrzał za Toriel 23:11:35 *Tew - Obstawili kuszników w lesie. Nie spodziewali się, że ktoś zamiast uciekać z fortu, planował do niego włazić, więc poradziliśmy sobie, ale i tak popsuli mi szyki. 23:12:49 *Tew - Ale nie czas na pogawędki. Chodźmy! - podał Henry’emu i gubernatorowi płaszcze. 23:14:18 Narracja: Henry - ta suczka O'Malley tu ciagle jest, mozemy przejąć jeszcze jej skarb- zwietrzył na nowo interes 23:14:26 *Aleks, pełen przemyśleń, krążących głównie wokół Kła, został z nich wyrwany. Poszedl za żeglarzem. 23:14:44 *Toriel -Dzień dobry! Przyniosę ci tutaj dziecko. Zajmiesz się nim? 23:15:22 *Gregor zerwał się na równe nogi. 'Mi? Od kiedy niańczymy dzieci?!' 23:15:28 *Żeglarz zaprowadził go przed wejście do sali. Identycznej jak ta na górze. -To ja tu pana zostawią Panie kapitanie- 23:16:03 *Emilio był przyzwyczajony do krzyku, stał wyprostowany obok Toriel. 23:16:26 *Aleks postanowił pozostać czujnym. Sprawdził czy broń jest przeładowana. Czy ostrza są pewne. 23:16:40 *Toriel- ja go samego nie mogę zostawić. nie dasz rady się nim zaopiekować? 23:16:52 *Tew pokręcił głową. - Henry, Henry... Straciłeś wszystkich ludzi, a ja nie zamierzam tracić moich. Czas iść nim się zosrientują. Trupy na środku drogi do statku raczej rzucają się w oczy - ruszył przed siebie. 23:16:54 *Gregor 'Kim jesteś chłopcze? Głodnyś?' - spojrzał w wyczekiwaniu na Toriel czy i ona chce jeść 23:17:51 *Gregor 'Mówią, żeś z tego samego miejsca co Neko i się znacie. Głupi papug na wojenkę poleciał. Wrócił z innymi?' 23:17:59 *Toriel -to ja go tu zostawię 23:18:36 *Do Sali ukrytym przejściem weszła Rozalia. Podeszła do Aleksa. -Moja część umowy- powiedziała i dała mu klucz. - Za tymi drzwimi jest Twoje złoto- powiedziała. -W Laxe nie ma nic. A Henry myśli, ze to w Laxe jest fortuna- 23:19:00 *Mehim 'To prawda. Znam zasady' - powiedział Mehim prostując się i stając naprzeciw Kła. 23:19:13 *Toriel wraca do swojej kajuty -do zobaczenia! 23:19:38 * Miska opuszcza pokój. 23:20:44 *Aleks spoglądał, uśmiechając się z niedowierzaniem, na klucz. 'Wiesz, że i tak w końcu musimy go wypuścić?' 23:20:47 *Henry zrezygnował. Życie jednak było wazniejsze. 23:22:15 *Aleks 'Pójdzie dla ludzi. Dość się naczekali. Twoi również' 23:22:51 *Aleks nagle prawie zgiął się w pół, opierając o własne kolana. 'Rosa? ' - nie przestawał się śmiać. 23:23:27 *Rozalia -Pozwoliłam im splondrować cały fort.- powiedziała 23:23:54 *ROzalia spogladała na niego zdziwiona. -Co Cie tak śmieszy?- 23:23:56 *Aleks 'Obiecałem ci, że zabiorę cię do ciepłych krajów' - śmiał się nadal w najlepsze. 23:25:04 *Rozalia -Tak pamiętam. Obiecywałeś mi dwa razu poznanie nowych swiatów i wiele przygód.- 23:25:35 *Rozalia -Za pierwszym razem po nowe światy i przygody sięgnęłam sama. - 23:26:35 *Aleks rozłożył ręce. 'W końcu spełniłem obietnicę.' - powiedział. 'Niech ludzie to dźwigają' - powiedział. 'Wrócę z nimi jeszcze dziś. Wiesz co z Essy?' 23:27:23 *Gregor 'Mały! - upomniał się o uwagę. 'Biedne dziecko... Co za ojciec na to pozwolił byś widział tą walkę!' 23:28:06 *Rozalia -Racja, naczekałam się trochę. -Nie wiem, nie kazałeś jej zaciągnąć na galeon?- 23:28:13 *Aleks 'Chodźmy stąd. Miałem nadzieję porozmawiać z Kłem. Nie będzie mi dane.' 23:28:33 *Martin rozglądał się po powracających. Chciał wiedzieć kto jest w jakim stanie. 23:28:54 *Aleks 'A ja sobie mogę kazać. nie wiesz że ja sobie a ona sobie?' 23:29:24 *Emilio był zamyślony. -Mam na imię Emilio Marrero i jestem głodny- powiedział jak nakręcony 23:29:50 *Rozalia - To chodźmy na górę, moze jeszcze będziesz miał okazję- 23:30:09 *Gregor 'To świetnie! Bo właśnie wczoraj przyszły na statek gruszki. Lubisz gruszki?' 23:30:12 * Essy - No i gdzie ta fregata? - pytała Nate'a, idąc obok niego wraz z kilkoma członkami załogi. Aleks nie chce Emily, to ona sobie weźmie. Ha! 23:30:22 *Gregor 'Na drugie danie tradycyjna wołowina' 23:31:13 Narracja: Kieł bacznie przyglądał się Mehimowi. Potem córce. Mimo, że stali obok siebie, to widać, że ciągło ich do siebie. Zwrócił się do córki -Zdajesz sobie sprawę, że będziesz żyć jak matka, wyczekując jego powrotu?- zapytał wprost. Nie owijał w bawełnę. 23:32:03 *Mehimowi zrobiło się przykro. To samo jej mówił. Wiele razy. Wszyscy jej mówili. Nie chciał dla niej takiego życia. 23:33:19 * Beatrycze -Nie przeszkadza mi to- powiedziala pewna siebie. 23:34:17 *Mehim obserwował Kła. W uszach dźwięczało mu jedno przeświadczenie. Johnson miał cholerną rację. 23:35:01 *Aleks 'Cholera... Jesteś ranna?' 23:36:21 *Rozalia -To upierdliwe zadrapanie- powiedziała -Ale wymaga opatrunku. Zrobię jak wróce na statek- 23:36:51 Narracja: Kieł -Nie wyrażam zgody- odpowiedział w końcu. 23:37:24 * Essy - Jest! Tam! To na pewno Emily. Zachować czujność! - zaczęli zbliżać się w stronę statku. 23:37:45 *Mehim skinął posłusznie głową. 'Ona nie chce życia przy wujostwie. Cokolwiek jej dasz, daj jej morze' 23:38:46 *Aleks 'Upierdliwe zadrapanie ci krwawi. Podciągnij te ciuszki' 23:39:47 * Beatrycze nie rozumiała o co chodzi, dlaczego Mehim tak szybko się zgodził. -Ale, dlaczego?- 23:41:04 *Rozalia rozpięła gorset, została w luźnej koszuli. Podwinęła ją do góry. 23:41:38 *Mehim złapał dziewczynę za ramiona. 'Beatrycze. Posłuchaj ojca. On przepłynął pół świata żeby cię odbić. Ja z cyplu do portu. Rozumiesz że czeka cię samotność? Że będę wracał raz na pół roku aż kiedyś nie wrócę? Że ścigają mnie we wszystkich krajach pod władaniem Królowej Marii?' 23:43:15 *Frank zdyszany wbiegł do fortu, podciągając portki. - Every uciekł! Gubernator uciekł! 23:43:28 *Aleks zdjął uniform, oraz koszulę. Ta była w najlepszym stanie - bo była nowa. Rozdarł ją tworząc prowizoryczny opatrunek. Odwinął swój pas opatrując tyle, ile mógł. 'Na statku poprawisz. Zanim tam dojdziemy cała krew ci uleci' - powiedział na powrót się ubierając. 'I nie dyskutuj bo nie potrzeba mi dwóch trupów, starczy że Essy znów potrzebuje uzdrowiciela.' 23:44:35 * Beatrycze słuchała go, ale nie słyszała go. Nie chciała tego słyszeć. Pokręciła przecząco głową. Oczy napełniły się łzami. -Ale ja tam nie chcę iść, chcę być przy Tobie- nie ułatwiała mu tego w żadnym stopniu.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:020
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47850
23:44:50 *Mehim 'Jak chcesz wychować dzieci? W zapitej Hawannie licząc że nikt wiecej nie będzie szukał skarbu?' - spojrzał na nią smutno. 23:45:46 *Mehim 'Jestem tu by dopilnować twojej decyzji. ale ... niech będzie mądra. Życiowo mądra' 23:46:16 Narracja: W drzwich pojawił się mężczyzna, widać było, że biegł tu pospiesznie. Spojrzał na Beatrycze, na Mehima, na Kła. - Panie kapitanie... Emily odpływa! 23:47:40 Narracja: Kieł spojrzał gniewnie na posłańca. -Jak to do kur.wy nędzy odpływa? Nie było rozkazu!- warknął 23:48:29 *Rozalia pozwoliła mu się opatrzeć. -Dziękuję- odpowiedziała. 23:49:06 Narracja: Mężczyzna schylił głowę jakby oczekuwał łupnia. - Przejęli statek... 23:49:39 *Aleks 'Co to za krzyki?' - zdziwił się. 23:49:54 *Mehim 'Johnson?' - zadał głośno pytanie. 23:50:38 Narracja: Kieł był wściekły. -Za niedługo będziesz miał martwego kapitana. - 23:51:22 *Mehim 'Pożyjemy, zobaczymy' - powiedział. 'Tyle razy ile go widziałem martwego' - ruszył za Kłem do wyjścia. 'Nawet ciebie nabrał' - roześmiał się. 23:51:59 * Beatrycze nie myślała racjionalnie, chciała pobiec za Mehimem, jednak Kieł chwycił ją za ramię. 23:52:15 Narracja: Kieł -A Ty dokąd?- zapytał. 23:53:02 *Mehim odepchnął Kła. 'Ona decyduje. Zrozumiałeś?' 23:53:03 * Beatrycze -Proszę mnie puścić, ja nie chcę. Chcę iść do Mehima- zaczęła płakać. 23:53:58 Narracja: Kieł był słabszy od Mehima, przede wszystkim ze wzgledu na wiek. Puścił dziewczynę. 23:54:48 * Beatrycze dokonała wyboru już dawno i nadal chce go utrzymać. Wtuliła się w ukochanego. 23:54:57 *Mehim 'Nawet nie zna twojego imienia.' - powiedział z wyrzutem. 'Dajcie naszym sygnał ogniowy. Za galeonem czeka fregata z ludźmi Rozy' 23:55:25 *Mehim objął Beatrycze. 'Spokojnie. To twój ojciec. Nie rób mu przykrości' 23:56:51 Narracja: Kieł -I nie pozna, skoro własnie teraz wyparła się całej rodziny- 23:57:32 *Nate - Umiesz kierować statkiem? - zapytał niepwenie, patrząc na Essy stojącą za sterem. 23:57:56 * Essy - No pewnie! - odparła bestrosko, wykręcająz z zatoczki. 23:59:38 *Mehim zacisnął pięści. 'I gdzie ta rodzina była gdy dwa tygodnie bito ją, cięto i gwałcono na przemian? Gdy stała zapłakana patrząc na pochodnię z własnej matki? Dzielili łupy?!' 00:00:30 *Martin 'Co jest do cholery?!' - zerknął przez lunetę. 'Essy ucieka statkiem Kła?!' - zdziwił się co niemiara. 'Gdzie fregata?!' 00:00:46 Narracja: Cokolwiek się działo, Emily musiała przepłynąć koło nich. 00:02:33 *Aleks zignorował konieczność rozmowy z Kłem. Chciał wiedzieć co z Essy. Widział jak wychodziła trzymając się za brzuch. 00:02:36 Narracja: Kieł - Tak, dzielili łupy, dlatego nie zasługują by je mieć, to Eliza miała pierścień babki od samego początku, a teraz ma go Beatrycze. - 00:03:10 *Mehim 'Wierzysz że nalegają na nią z troski?' - zapytał cierpko. 00:03:27 *Mehim 'Ruszcie dupy bo nigdy nie dobiegniemy na tą pieprzoną fregatę!' 00:03:48 *Mika przez ponowne udzielanie pomocy magią, która nie wzpółgrała z jej naturą była kompletnie nieprzytomna. Musiała usiaść pod ścianą. Zasnęła. 00:04:58 *A że była cała we krwi strażników, to modła wyglądać na martwą. 00:05:29 *Aleks 'Roza, możesz biec?' 00:05:57 *Aleks 'Martin dał sygnał ogniowy!' 00:06:01 *Rozalia -Tak. Już się ruszam- 00:09:38 Narracja: Załoga Kła dobiegała do brzegu, pomstując i wygrażając widząc kremowe żagle Emily. 00:11:46 * Sio odłączenie (timeout) 00:11:52 *Kieł -Nic jej nie będzie, wydadzą ją za mąż, urodzi dzieci i będzie żyć jak pączek w maśle. jak nie pokocha męża to dzieci na pewno- odpowiedział Mehimowi, choć nie brzmiał przekonująco 00:12:50 *Mehim jeszcze przyspieszył kroku przekrzykując się z szumem w uszach. 'A ona, jako osoba... ma jakieś znaczenie?' 00:13:50 *Kieł -A kto normalny da wybór nastolatce?-
»Zamieszczono 05-10-2016 18:020
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47851
00:15:40 *Mehim 'A gdzie tu masz normalnych?' - roześmiał się, tym głośniej, im mu bardziej jaśniały kremowe żagle. 00:16:14 *Mehim 'Dałeś sobie ukraść statek?' - roześmiał się jeszcze głośniej. 00:16:44 *Aleks dobiegał już do galeonu. Obejrzał się na Rozę. 'Dasz radę?' 00:17:41 *Rozalia oceniła swoje szanse. Biec mogła. -Tym razem nie będę zgrywać bohatera, nie dam- 00:37:01 *Aleks zawrócił po nią chwytając ją pod nogi i plecy. 'To i tak szybciej niż idąc!' - biegł w stronę galeonu, choć o wiele wolniej. 00:38:14 * Essy - Panowie, co tak tu cicho? Czujecie ten wiatr we włosach? Słyszycie szum fal? Czas na szanty! 00:40:00 * Mikaela wchodzi do pokoju PBC 00:40:55 Narracja: Aleks był już na brzegu. Spojrzał w bok, a Kła, Mehima i Beatrycze. Roześmiał się. 'Kieł! Fregata stoi!' - krzyknął. 00:41:43 *Aleks 'Mehim! Bierz Martina i płyńcie po tą wariatkę! Daleko się nie zapędzi!' 00:42:19 *Aleks wniósł ostrożnie Rozę na pokład. Skierował się do kajuty. 'Jest kto od opatrunku?!' - krzyknął. 'Mika wróciła?' 00:43:09 *Martinowi nie trzeba było mówić dwa razy. Nie fatygował się nawet na maszt. Skoczył do płytkiej przyprzeżnej wody i jął się wspinać na burtę fregaty. 00:44:18 *Mehim obejrzał się na Kła. Rzucił się jako następny do wody, by dobić do burty. 00:44:40 *Aleks 'Bez ostrzału!' - wydarł się. 00:44:55 Narracja: Po chwili fregata Rozy ruszyła śladem Emily. 00:45:56 *Nate - Płyną za nami - zauważył. 00:46:48 *Rozalia nie była umierająca, wiec mogła po statku poruszać się sama. 00:46:49 *Aleks 'Zaczekaj Rozalia' - powiedział kładąc ją na łóżko. 'Zaraz poślę po kogoś kto umie to opatrzyć' 00:46:59 * Essy - Fregatą! Szkoda. Miałam ochotę na wyścig z galeonem. Hm... Zobaczmy czego chcą! - zawróciła. 00:47:16 *Aleks po historii z Essy był panikarzem jeśli chodzi o rany u kobiet. Musiała mu to wybaczyć. 00:47:54 *Rozalia ostatecznie dała położyć się na łóżko. 00:48:08 * Essy wpadła na pewien pomysł. Ustawiła statek tak, by płynął prosto na fregatę Rozalii. - Zobaczymy, kto czmychnie pierwszy! - zaśmiała się. 00:48:10 * Beatrycze odłączenie (timeout) 00:48:16 *Mehim zauważył co się dzieje. Odtrącił sternika i sam przejął stery. Ustawił statek natychmiast tyłem. Statek przechylił się, niebezpiecznie, prawie pod kątem prostym, nawracając. 00:48:48 *Martin 'Ona oszalała! Bez ostrzału zniszczy obydwa1' 00:48:58 *Mehim 'Bez ostrzału!' - powtórzył. 00:49:15 *Kieł został na brzegu. Wolał nie zostawiać samej Beatrycze z jego załogą 00:49:17 * Essy - Ale tak od razu do ucieczki? Co za ciota stoi przy sterach? 00:49:17 *Aleks 'Gdzie Mika do cholery?!' 00:49:45 *Mehim 'Spróbuję ją okrążyć. Ty wejdziesz na pokład!' 00:50:53 Narracja: Załogi obydwu statków były zdezorientowane. Statek Neptune pod wodzą Mehima płynął na statek Kła. I na odwrot. 00:51:35 *Aleks zbiegł pędem na dół, szukając Miki w kajucie. Nie było. Rozejrzał się. Czyżby zginęła? Co do cholery? Przecież widział ją, jak wychodziłą z innymi. Rozmawiał z nią. 00:52:01 *Beatrycze dziwnie się czuła pod opieką ojca, ale nie uciekała 00:52:45 * Essy stała spokojnie przy sterze, dołączając do śpiewu. 00:53:02 *Mika spała nadal w środku fortu. Przed salą, gdzie rozegrała się cała akcja. 00:53:16 *Aleks 'Nikt nie wchodzi, nikt nie schodzi!' - krzyknął do załogi. Zszedł ze statku. Puścił się pędem do fortu. 00:54:51 Narracja: Jeden z załogi Kła podszedł do niej. 'Jeśli się wybawiłaś, wracamy po naszych ludzi' 00:55:19 *Aleks przystawał co kilka kroków, rozglądając się. Przecież gdzieś do cholery musiała być! Nawet jeśli dostała! 00:55:31 *Mika - Daj mi spać Aleks. Leczenie cholernie męczy. - wymamrotała. 00:55:51 * Essy - Dopiero zaczynam zabawę! Ale wracać możecie, nie bronię! 00:56:00 *Aleks 'Mika! Oszalałaś?! Wzięli cię za trupa!' 00:56:14 *Załogant wyciągnął maczetę. 'To nie była prośba' 00:57:12 *Mika podniosła głowę. - To nie moja wina. Nie jestem Lailą - 00:57:23 *Nate wyciągnął szablę, stajac pomiędzy nim, a Essy. - Teraz ci się przypomniało o lojalności? 00:57:28 *Aleks 'Mika... Jesteś cała?' - oglądał ją dokładnie, lekko szarpiąc ubranie. 00:58:00 *Załogant 'Baba za sterem i druga z szabelką! Dawaj!' - wskazał za siebie. 00:58:16 *Mehim 'Zaraz się wyłuką!' - powiedział okrążając statek. 00:58:25 *Martin strzelił ostrzegawczo w powietrze. 00:58:38 Narracja: Odpowiedział mu ostrzał z pistoletów załogi Kła. 00:58:49 *Mika rozbudza się. -Tak, to nie moja krew. Wracaj my juz- 00:59:26 *Aleks podał Mice rękę by mogła wstać. 'Chodź. Statek czeka' 00:59:58 * Essy skuliła się za sterem. - No to proszę, kto chce prowadzić?! 01:00:45 *Martin 'Wstrzymać ogień durnie!' 01:01:04 *Mehimowi udało się okrążyć Emily. 01:01:08 *Mika wstała. Wzięła Shiori ze sobą. -Już, juz - powiedziała I poszła za Aleksem 01:01:37 *Aleks był zadowolony że ma siłę iść. Nanosił się już w życiu. 01:02:43 Narracja: Załoga, instruowana przez Martina, co ruszp odnosiła uzbrojone ręce na znak że nie chcą walki. Jednak broni nie wypuszczali. 01:03:00 *Załogant odepchnął Essy biorąc się za stery. 'Co tu się dzieje do cholery?!' 01:03:03 * Essy puściła ster. - No proszę, zapraszam. 01:05:04 * Essy skrzyżowała ręce z naburmuszoną miną, stając obok. - Nudziarze. 01:05:14 *Martin przytrzymał się lin przy maszcie. 'Zawracać!' - krzyczał wsazując im drogę do portu. 01:06:15 *Mika była już na tyle przytomna by sama wskoczyć na galeon. 01:06:19 * Essy - Mówiłam, by związać tych od Kła - mruknęła do Nate'a. 01:06:19 Narracja: Kolejna seria strzałów padła na pokład fregaty Rozalii. Tym razem troje ludzi padło trupem. Ludzie Johnsona otworzyli ogień. Piątka spośród ekipy Kła przestała strzelać. 01:07:18 *Sternik zerknął w bok. Dostrzegł Mehima. 'To ludzie Johnsona!' - krzyknął. 01:07:40 Narracja: Ogień na statkach ustawał. 01:08:13 *Aleks 'Cholera, Mika... Nastraszyłaś mnie. Dagon się nie dowie. Tak się umawiamy? Ty nic nie powiesz, ja nic nie powiem, on nie urwie mi nóg od dupy' 01:08:31 * Essy nie miała wpływu na ten ostrzał i na pewno nie planowała strzelaniny. 01:08:43 Narracja: Mehim zwrócił ostro kurs zawracając do portu. Przepłynął idealnie obok Emily. 01:08:45 * Aleks odłączenie (timeout) 01:10:51 *Martin obserwował, czy nikt nie planuje odstrzelić Essy. Najwyraźniej smakowite kąski należały się Kłu. 01:12:24 * Essy straciła cały zapał do zabawy, zbladła i oddaliła się, siadając na schodkach przy rufie. 01:14:20 Narracja: Dwóch mężczyzn podeszło do Essy. Woleli jej teraz pilnować. Dwóch kolejnych obserwowało Nathana. 01:15:13 *Mehim 'Musisz zaryzykować' - pwiedział do Martina. 01:15:45 *Nate miał się na baczności, obserwował kurs statku. 01:15:46 *Martin niechętnie ale przeskoczył na pokład Kła. Od razu skierował się do sternika, pokazując nieuzbrojone ręce. 01:15:54 * Essy wyglądała na załamaną.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:030
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47852
____________________________________________________________
30.09.2016
____________________________________________________________
»Zamieszczono 05-10-2016 18:030
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47853
14:20:30 Narracja: Żeglarz 'Spokojnie, panienko. Śpiewajmy!' - roześmiał się wyjmując broń i siadając obok Essy. 'Kwestie bezpieczeństwa ' - wyjaśnił. 14:21:27 *Mika -Aleks nie bierz mnie za idiotkę. Nic mu nie powiem. - odpowiedziała 14:22:14 *Aleks skinął głową 'Musisz odpocząć. Ja poszukam Emilio i zejdę porozmawiać z Kłem' 14:22:25 * Essy wstała gwałtownie i wbiegła po schodkach na górę. Nie miała tam dokąd uciec więc po prostu stanęła na rufie. 14:24:32 Narracja: Kilka pistoletów było już wycelowanych w Essy. Najwyraźniej uznali, że dziewczyna jest podstawiona i chce odciągnąć ich od skarbu. Jednak fregata Rozalii była wprost przed nimi i prowadziła z powrotem do portu. 14:27:59 * Essy nie zwracała na nich uwagi i po prostu gapiła się w morze. Nastrój miała conajmniej podły. Walczyła z łzami. 14:32:35 Narracja: Martin gestami dogadywał się ze sternikiem. Najwyraźniej ten był 'mehimem' Kła. W końcu, czując się odważniej, dał znak by zrównali kursy i przeskoczył na pokład Emily. Pogadał z owym, nim podszedł do Essy. Był nieuzbrojony. 14:33:25 *Martin 'Pani Kapitan! Co to ma znaczyć? Mogli panią zabić!' 14:33:30 * Essy widziała go kątem oka, ale nie obróciła się. 14:33:36 *Mika -To gdzie mogę pójść?- zapytała. Bo właściwie nie znała statku. 14:33:54 * Essy - Może powinni - odparła. 14:34:38 *Emilio zajadał się wołowiną od Gregora. Walka go wymęczyła. Co innego treningi, gdzie nikt specjalnie nie chciał go zranić, a co innego prawdziwa walka, gdzie przeciwnik chce zabić. 14:35:14 *Martin 'Johnson się wścieknie' - mruknął. 'Nie wiem o co wam poszło. Ale dlaczego naszym kosztem?' 14:36:17 *Aleks zszedł do Gregora. Całą resztę statku już sprawdził. 'Gustuje w wołowinie. To dobrze bo tu o frykasy ciężko' - powiedział opierając się o drewnianą framugę. 14:36:19 * Essy - Wybacz - zacisnęła pięści. - Nie chciałam, żeby tak wyszło. To nie tak miało wyglądać. 14:36:32 *Martin 'A jak miało wyglądać?' 14:37:03 * Essy - Nie wiem... Idź już. 14:38:36 *Martin 'No, tak to sie faktycznie nie dogadamy.' - mruknął. Zerknął na rówine strzeżonego Nathana. Naprawdę obydwoje pomyśleli że ludzie Kła odpłyną bez zapłaty i wizji zapłaty? 14:38:40 *Emilio dokończył posiłek i spojrzał na Aleksa. -A pan jest kim?- zapytał. 14:39:39 *Aleks zmarszczył brwi. Nie powiedziała mu. Cudownie... 'Nikim ważnym' - odwrócił się zmierzając do powrotu. 'Kapitanem' - dodał odchodząc. 14:40:02 *Aleks 'Aleksander White Johnson!' - krzyknął za siebie. 14:41:15 *Nate stał spokojnie. Tyle dobrego, że mu broni nie zabrali. 14:42:02 *Martin 'Nie ze mną, to z Johnsonem pogadacie' - powiedział, jakby do siebie. 14:42:37 *Emilio wyglądu ojca nie znał, ale to nazwisko już tak. Zerwał się z krzesła i pobiegł za Aleksem. -To Ty?!- powiedział o ton głou wyżej. -Kieł mówił, że nie żyjesz.- 14:42:45 Narracja: Statki zbliżały się do portu. Mehim uśmiechał się z satysfakcją. 'Mamy Emily!' - krzyknął. Wskazał załodze Kła na brzeg, gdzie stał ich kapitan i pozostali. 14:43:31 *Aleks odwrócił się zaskoczony. 'Tak szybko mnie diabli nie wezmą. Powiedzmy że miewam równe szczęście co ty wczoraj' - uśmiechnął się. 'Jednak ci powiedziała' 14:44:24 * Essy wiedziała, że rozmowa z Aleksem i tak by jej nie minęła. 14:45:16 *Aleks 'Chcę wiedzieć jak byłeś traktowany przez kapitana Harleya.' 14:47:02 *Emilio - Tylko nazwisko- odpowiedział. Patrzył na ojca uważnie. -Miałem dobre warunki by się szkolić- 14:49:40 *Aleks pokręcił głową. 'I równie dobre by zginąć. Ciesz się że matka wczoraj dobiegła na czas. Nieważne jak jesteś dobry, w walce bezpośredniej siła twojego ciosu nie może równać się sile dorosłego mężczyzny. Technika to za mało. Potrzeba sztuki podstępu. Twoja matka... Rozalia, dobrze walczyła. Chodź, pochwal ją. Męska pochwala to wiele w takiej sprawie' - znów sie uśmiechnął. 14:49:48 *Aleks 'A ja pytam czy byłeś tam szanowany' 14:52:40 Narracja: Statek Rozalii przybił pierwszy. Emily czekała kawałek dalej przy galeonie. Wysunięto trap. Essy i Nathan dostali sygnał by przejść do siebie. 14:52:56 *Emilio - Na szacunek trzeba zapracować i mnie się to udało, ale po 2 miesiącach- 14:54:05 * Essy zeszła na brzeg tuż za Nathanem. Zostali na brzegu, stojąc obok siebie, ale nie odzywając się, jak dwójka rozrabiaków przyłapanych na gorącym uczynku. 14:58:20 *Aleks wychodził już na pokład. 'Słyszałem, że dałeś mu popalić' - roześmiał się. 'Odszukaj Rozalię, na pewno odpoczywa stres. Ja muszę z kimś porozmawiać.' 14:59:07 *Aleks 'Kieł! Dałeś sobie ukraść mój statek? Wiesz że skradła go kobieta wespół z uczonym?' - zaniósł się śmiechem, ktoremu zawtórowała część załogi. 15:01:41 *Nate - Mmm... Mam zostać? 15:01:50 *Essy - Nie trzeba. 15:02:14 *Nate - Ok. To ten, no... Powodzenia. - ruszył w stronę galeonu. 15:03:10 *Aleks chciał, chciał ośmieszyć Kła przed Emilio. Spodziewał się, że chłopak postanowi zostać pod jego nauką. 22:42:08 *Aleks przyglądał się Kłu. Najwidoczniej nie dość był rozmowny z brzegu. Wskazał mu by weszli z Beatrycze na pokład galeonu. Ale tylko ich dwójka. Miał z nimi do pogadania i chciał to zrobić poza załogą. Zaś w obecności Emilio. 22:54:22 *Martin wszedł na galeon. Obserwował czy Aleks nie wpadł przypadkiem w swój morderczy nastrój, skoro tylko Essy przyszła. 22:56:21 * Essy Nate wszedł na statek, Essy została na lądzie. Zastanawiała się, czyby po prostu nie zwiać... Ale nie chciała zostawać w tym spływającym krwią forcie. 22:58:34 *Aleks skinął na Nathana, by wziął Essy ze sobą. Ucieknierstwa na dziś miał dosyć. I tak pewnie Kła zainteresuje, czemu jego pani kapitan dźwięknęła Emily. 22:59:59 *Nate również skinął głową na znak, że rozumie. Odwrócił się, krzywiąc lekko. Zawołał Essy z pokładu. 23:00:05 Narracja: Ludzie Aleksa dźwigali już skrzynie. By było łatwiej, ciągnęli wóz. niestety, szło to ciężko bo konie nie zamierzały doczekać końca walki i brzydko uciekły z fortu. 23:01:26 Narracja: Całość asekurowali żeglarze Rozalii. Lecz tylko nieliczni z nich wiedzieli, co wiozą. 23:01:53 * Essy minęła skrzynie ze skarbem. Niedobrze jej się robiło na ich widok. Bez pukania i bez słowa weszła do kajuty Aleksa. Zdołała się już jakoś opanować i na jej twarzy została zimna obojętność. 23:03:07 *przy stole siedziała Rozalia i popijała herbatę. Spojrzała na Essy. 23:03:14 Narracja: Skoro tylko fregata była zacumowana, Mehim wszedł na pokład galeonu. Wolał mieć Beatrycze i Kła na oku. 23:04:04 *Aleks czekając na Kła postanowił porozmawiać z Nathanem. Podszedł. 'Dlaczego żeście to zrobili?' - rozejrzał się. Miał nadzieję że Emilio zorientuje sie, gdzie ich szukać. Oraz, że nikt z załogi nie zrobi mu problemu. 23:04:49 *Nate - Podobno taki był plan, odebrać Emily. 23:05:03 Narracja: Kieł był rozjuszony. Starał się opanować przy córce, by nie dawać jej powodów do strachu. Skorzystał z zaproszenia i wszedł z Beatrycze na galeon. 23:05:08 *Aleks 'Mój plan zakładał, że będę wówczas na jej pokładzie' 23:05:32 *Nate - Zaproszenie dostałeś. 23:07:10 *Aleks 'Nie musiałem. Emily należy do mnie' - powiedział. 'Naprawdę uważaliście że możecie sami dopłynąć?' 23:07:22 *Rozalia -Herbaty? Rumu? Herbaty z rumem?- zpaytała 23:07:55 *Nate - Mieliśmy nadzieję, że dopłyniesz do nas, zostawiając Kła na brzegu... 23:08:53 * Mikaela zmienia swój nick na Beatrycze 23:09:04 *Aleks 'Rozalia oberwała. nie dała rady dobiec do galeonu. Wróciłem po Mikę. Swoją drogą, wyrabiasz się w kłamstwie. Mogli was zabić' - pokręcił głową. 'To wroga załoga. Nie mieliby moich sentymentów' 23:10:28 *Nate wzruszył ramionami. - Nie mój pomysł, nie chciałem jej samej zostawiać.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:050
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47854
23:11:25 * Beatrycze czuła się niezręcznie wśród obcych. Bała się szczególnie ojca. Z drugiej strony miała żal, że nie pozwolił jej zostać z Mehimem. 23:12:06 *Aleks pokiwał głową. 'Porozmawiam z nią. Narobiła nam nie lada kłopotów. Nie dość że wszyscy mogli zginąć. Every i gubernator uciekli, to na domiar złego nie wiem gdzie szukać skarbu O'Malley. 23:13:07 *Nate - Uciekli? - zdziwił się i po chwili zaśmiał. - Jednak ciężko zmienić przyszłość. 23:13:38 Narracja: Ponad trzydziestu ludzi z obydwu statków zbierało się na burcie, wpatrując w Kła i Beatrycze. Nastroje mieli podburzone. Nie wiedzieli co o tym wszystkim myśleć, ale nie ośmielali się zareagować. Nie mieli w ogóle pojęcia co się dzieje. Mogli czekać tylko na polecenia. 23:14:10 *Emilio błąkał się po galeonie. Chciał poznac każdy kąt. 23:14:17 *Aleks 'Sama również pchała się w paszczę lwa. Cudem nie straciła życia nim wszedł gubernator' 23:15:20 *Mika poszła do pierwszej lepszej kajuty i legła się na koi. Zasnęła od razu. 23:16:30 *Nate - Nie jestem zaskoczony - przyznał. 23:16:59 *Aleks zawrócił do kajuty. 'Muszę porozmawiać z kilkoma osobami' - powiedział. Otworzył drzwi. Sam siebie rugał za naiwność. Dlaczego w ogóle przyszło mu do głowy że będzie mu dane i z Essy, i z Rozalią, porozmawiać na osobności? Pewnie na rozmowę z Kłem zjawi się więcej osób... Podszedł do stołu nalwając sobie rumu. Butelkę zostawił. Nie miał ochoty bawić się w kelnera a najwyraźniej obydwie 23:17:06 *panie czuły się tutaj swobodnie. 23:18:34 *Mehim podszedł do trapu, zerkając na Kła. Chybal ubił gdy na niego czekano. Jednak... to on odbił Emily. Więc nalżała do Johnsona. Przynajmniej w tym momencie. 23:19:27 *Aleks 'Rozalia? Dziękuję że po nas przyszliście.' - powiedział.'Choć planowałem posiedzieć nieco w lochu' 23:19:47 *Kieł wraz z Betrycze weszli na pokład. Minął Mehima bez słowa i łapiąc dziewczynę za ramię pociągnął w stronę kajuty kapitańskiej. 23:20:12 * Essy - Właśnie, zamieniłeś się w Rozalię, co to za nowa sztuczka? - zapytała jak nakazywała jej wrodzona ciekawość. 23:20:16 *Mehim wszedł za nimi. Zamknął drzwi stając przy nich by nikogo dalej nie przepuścić. 23:20:27 *Rozalia - Nie zwykłam czekać aż zrobi się samo. - odpowiedziała 23:20:51 *Aleks 'Po prostu. nowa sztuczka. Byłoby nudno gdybym pokazał ci wszystkie sztuczki za pierwszym razem' - odparł z uśmiechem. 23:21:32 *Aleks 'Zauważyłem. Rozmawiałem z Emilio' - roześmiał się. 'Właściwie, może to i dobrze że jesteśmy tu wszyscy' - powiedział wskazując Beatrycze i Kłu krzesła. 23:22:27 * Essy usiadła na łóżku, w oddaleniu. Minę miała pochmurną. 23:23:02 *Kieł usiadł na krześle, zmusił też Beatrycze by usiadła obok. 23:23:43 *Mehim postanowił obserwować sytuację, nie wtrącając się. Wiedział że Aleksowi zależy na skarbie dziewczyny. Tym samym będzie grał dobrego wujka przed Kłem. 23:24:02 *Aleks 'Kieł? Wiesz że naraziłeś życie Emilio?' 23:25:02 *Kieł - Jak inaczej nabrałby wprawy w walce?- 23:25:08 *Aleks 'Twoim zdaniem dziesięciolatek to odpowiedni format siłowy i emocjonalny do walki?' 23:25:44 *Aleks 'Nie graj głupca. To dziecko do cholery. Dziecko. Małe. Słabe. Cokolwiek umie, przewróci go nawet niedbały cios dorosłego człowieka' 23:26:37 *Kieł -Przeżył? Przeżył, o co się pieklisz?- 23:26:40 *Aleks 'Nie dziwię się, że Beatrycze błagała by odbić ją z twojego pokładu' 23:27:10 *Aleks 'Jest od niego dwukrotnie większa. Ciekawe ilu mam przeciw niej wystaić by nabrała wprawy' 23:29:03 *Kieł -Beatrycze długo nie bedzie na statku. Będzie mieszkać na Claire Island- 23:30:37 * Beatrycze wbiła wzrok w podłogę. Nie chciała tam płynąć, ale nikt jej nie słuchał. 23:30:43 *Aleks 'No cóz. Pomagałem jej w zamian za podział jej skarbu' - uśmiechnął się. 'Ale nie będę świnią. Pozwolę tobie decydować.' 23:30:51 *Aleks 'O tym ktorą połowę skarbu mi oddasz' 23:33:14 * Essy spojrzała na Beatrycze. Cholera... Ale obiecała jej bezpieczeństwo, a tam będzie bezpieczna. Every pojmany, nie będzie już stanowił dla niej zagrożenia. 23:33:48 *Kieł zaśmiał się. -Żadną- odpowiedział. 23:34:45 *Aleks 'A ty Beatrycze? Też jesteś tego zdania? Zdaje się że twoja matka, popełniając mezalians, wykluczyła i siebie i ciebie z rodu, a jedyną przepustką do skarbu jest pierścień który masz na palcu?' 23:36:38 *Aleks zerknął na Essy siedzącą w oddali. 'Pokładowa mamka też jest zaproszona do stołu' -przysunął jedno z krzeseł stawiając obok Beatrycze. 23:36:46 * Beatrycze -Obiecałam podział i dotrzymam słowa- odpowiedziała podnosząc wzrok na Aleksa. 23:37:46 *Kieł pokręcił głową z dezaprobatą. Jakaż ona jest naiwna. 23:38:14 * Essy zmrużyła na niego oczy i nie ruszyła się z miejsca. - Zbyt wyborowe towarzystwo jak dla mnie. 23:38:31 *Aleks 'Skoro ustaliliśmy już, kto jest negocjatorem...' - przeniósł wzrok na Beatrycze 'Ile warta jest Emily?' 23:38:59 *Aleks 'Przy założeniu że i tak mogę ją zabrać. Dawna lojalność nie pozwala puścić dawnego kapitana z niczym' 23:40:19 *Aleks 'Powiedzmy że dziś mam gest' - odgryzł się Essy. 23:40:32 * Beatrycze -Nie umiem określić ile jest warta- odpowiedziała zgodnie z prawdą. 23:41:04 *Aleks 'Rozalia, twoja decyzja. Czym wracasz?' 23:42:31 *Rozalia -Lubię swoją fregatę, nie pozwolę Ci na odebranie mi jej- 23:43:10 *Aleks 'Postanowione w takim razie. Radzę pożegnać się więc z Emilio.' - powiedział. 23:43:28 *Aleks dziwiłi się, że Kieł się nie odezwał. 23:44:17 *Aleks zwrócił się do Kła i Beatrycze. 'Co zamierzacie? Po tej rozmowie? Po powrocie do angielskich brzegów?' 23:44:18 *Rozalia -Jego Ci tez nie oddam- odpowiedziała pewnie. 23:44:32 *Aleks 'Nie musisz. To mój syn' 23:45:18 *Aleks 'Poza tym,skoro jest dość dorosły by walczyć jak mężczyzna, to jest dośc dorosły by zdecydować' 23:45:36 * Essy - Jakoś radził sobie bez ciebie - wtrąciła się, stając po stronie Rozalii. 23:45:45 *Kieł wstał nagle i uderzył pieścią o stół. -Kto dał Ci prawo decydowania chopcze?!- warknął. Uratowałem Wasze tyłki dzisiaj, bo gdyby nie moi ludzie, to strażnicy zasiekliby Was co do nogi- 23:46:40 *Aleks 'Jakoś na pewno. Jeszcze obwińcie mnie o to, że nikt nie powiadomił mnie o jego istnieniu. No dobrze. Więc Kieł zabiera Emily, Beatrycze i Emilio za skrzynię srebra? To jakieś ćwierć skrzyni złota' 23:48:31 *Aleks 'Czystego. W monetach. Nie w pucharkach wypełnionych powietrzem' - roześmiał się. 23:50:05 *Aleks 'Widzę że nikt nie wnosi sprzeciwu' 23:50:35 *Rozalia prychnęła. -Nie oddam nikomu syna i tyle. - 23:51:38 *Rozalia -Emilio wraca ze mną.- 23:51:54 *Aleks uderzył kubkiem o stół. 'Już oddałaś!' ryknął. 'Przypomnij mi Kieł' - zmienił dosłownie na chwilę, na czas wypowiadania tych słów, postać na Rozalię, nim wrócił do swojej. 'Coś ty tam mruczał na pokładzie? Posłuszny jak pies? Jest jak Johnson i musisz nad nim zapanować? I co ty miałeś z nim robić za dwa lata?' 23:53:00 *Aleks 'Jestem przekonany że Rozalia jest tego równie ciekawa co i ja byłem. A, ofertę wspólnej nocy odrzuciłem' 23:58:24 *Rozalia nie wytrzymała. Wstała. -Tak, poprosiłam Kła o pomoc, bo sobie nie radziłam, bo przecież nie poszłabym do Ciebie, mówiąc cześć Aleks, pamiętasz mnie, 10 lat temu oddałam Ci się i tak wyszło, ze masz syna, pomożesz mi w wychowaniu!? Najlepiej by było, jakbys w ogóle nie wiedział- warknęła i wyszła Mijając Mehima. Trzasneła drzwiami. 23:59:04 *Rozalia szła przez pokład wzburzona. Rozglądała się gdzie mógłby być Emilio. 23:59:05 *Aleks 'A powinnaś była' - odpowiedział spokojnie. 'Teraz masz pretensje tylko o to, że tego nie zrobiłem' 23:59:50 *Aleks wiedział że mówi sam do siebie. 'Mehim, nie wolno jej opuścić tego pokładu do czasu, nim wszystko będzie wyjaśnione, bo cholera wie komu odda dziecko tym razem. Dopilnuj tego i daj kurs na północ. Emily płynie za nami' 00:03:39 *Kieł był jeszcze w szoku widząc sztyczke Aleksa. -Trza było sobie portową kur.wę nająć, a nie za takimi się uganiać, byś nie miał problemu- zakpił. 00:03:58 *Aleks pokręcił głową. 'Przepraszam na chwilę. Sprawy rodzinne.' 00:05:13 *Aleks wyszedł na pokład szukając Rozalii. w końcu znalazł. 'Masz gdzieś jakie były jego plany wobec dziecka. Chcesz mi utrzeć nosa? Proszę. Umowa byla taka że idziesz w swoją stronę. Z kłem umówiłaś się na jeszcze przynajmniej dwa lata. Więc miej honor, bierz małego za fraki i wracaj do kajuty zdając temu, do kogo dzieki tobie należy. A jeśli ja jestem tu wrogą stroną, umywam ręce'
»Zamieszczono 05-10-2016 18:050
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47855
00:06:39 *Rozalia -Bo mówisz tak, jakbym się go wyparła, a to nie jest prawda- 30/09/2016 23:44:17 *Aleks zwrócił się do Kła i Beatrycze. 'Co zamierzacie? Po tej rozmowie? Po powrocie do angielskich brzegów?' 30/09/2016 23:44:18 *Rozalia -Jego Ci tez nie oddam- odpowiedziała pewnie. 30/09/2016 23:44:32 *Aleks 'Nie musisz. To mój syn' 30/09/2016 23:45:18 *Aleks 'Poza tym,skoro jest dość dorosły by walczyć jak mężczyzna, to jest dośc dorosły by zdecydować' 30/09/2016 23:45:36 * Essy - Jakoś radził sobie bez ciebie - wtrąciła się, stając po stronie Rozalii. 30/09/2016 23:45:45 *Kieł wstał nagle i uderzył pieścią o stół. -Kto dał Ci prawo decydowania chopcze?!- warknął. Uratowałem Wasze tyłki dzisiaj, bo gdyby nie moi ludzie, to strażnicy zasiekliby Was co do nogi- 30/09/2016 23:46:40 *Aleks 'Jakoś na pewno. Jeszcze obwińcie mnie o to, że nikt nie powiadomił mnie o jego istnieniu. No dobrze. Więc Kieł zabiera Emily, Beatrycze i Emilio za skrzynię srebra? To jakieś ćwierć skrzyni złota' 30/09/2016 23:48:31 *Aleks 'Czystego. W monetach. Nie w pucharkach wypełnionych powietrzem' - roześmiał się. 30/09/2016 23:50:05 *Aleks 'Widzę że nikt nie wnosi sprzeciwu' 30/09/2016 23:50:35 *Rozalia prychnęła. -Nie oddam nikomu syna i tyle. - 30/09/2016 23:51:38 *Rozalia -Emilio wraca ze mną.- 30/09/2016 23:51:54 *Aleks uderzył kubkiem o stół. 'Już oddałaś!' ryknął. 'Przypomnij mi Kieł' - zmienił dosłownie na chwilę, na czas wypowiadania tych słów, postać na Rozalię, nim wrócił do swojej. 'Coś ty tam mruczał na pokładzie? Posłuszny jak pies? Jest jak Johnson i musisz nad nim zapanować? I co ty miałeś z nim robić za dwa lata?' 30/09/2016 23:53:00 *Aleks 'Jestem przekonany że Rozalia jest tego równie ciekawa co i ja byłem. A, ofertę wspólnej nocy odrzuciłem' 30/09/2016 23:58:24 *Rozalia nie wytrzymała. Wstała. -Tak, poprosiłam Kła o pomoc, bo sobie nie radziłam, bo przecież nie poszłabym do Ciebie, mówiąc cześć Aleks, pamiętasz mnie, 10 lat temu oddałam Ci się i tak wyszło, ze masz syna, pomożesz mi w wychowaniu!? Najlepiej by było, jakbys w ogóle nie wiedział- warknęła i wyszła Mijając Mehima. Trzasneła drzwiami. 30/09/2016 23:59:04 *Rozalia szła przez pokład wzburzona. Rozglądała się gdzie mógłby być Emilio. 30/09/2016 23:59:05 *Aleks 'A powinnaś była' - odpowiedział spokojnie. 'Teraz masz pretensje tylko o to, że tego nie zrobiłem' 30/09/2016 23:59:50 *Aleks wiedział że mówi sam do siebie. 'Mehim, nie wolno jej opuścić tego pokładu do czasu, nim wszystko będzie wyjaśnione, bo cholera wie komu odda dziecko tym razem. Dopilnuj tego i daj kurs na północ. Emily płynie za nami' 00:03:39 *Kieł był jeszcze w szoku widząc sztyczke Aleksa. -Trza było sobie portową kur.wę nająć, a nie za takimi się uganiać, byś nie miał problemu- zakpił. 00:03:58 *Aleks pokręcił głową. 'Przepraszam na chwilę. Sprawy rodzinne.' 00:05:13 *Aleks wyszedł na pokład szukając Rozalii. w końcu znalazł. 'Masz gdzieś jakie były jego plany wobec dziecka. Chcesz mi utrzeć nosa? Proszę. Umowa byla taka że idziesz w swoją stronę. Z kłem umówiłaś się na jeszcze przynajmniej dwa lata. Więc miej honor, bierz małego za fraki i wracaj do kajuty zdając temu, do kogo dzieki tobie należy. A jeśli ja jestem tu wrogą stroną, umywam ręce' 00:06:39 *Rozalia -Bo mówisz tak, jakbym się go wyparła, a to nie jest prawda- 00:07:10 * Essy , Kieł, Beatrycze, Mehim i krępująca cisza. Cudownie. 00:07:53 *Rozalia -Zapytałam go o zdanie i chciał iść do Kła, cały był podekscytowany wizją szkolenia.- 00:10:18 *Rozalia -Może i jestem bezwzględnym mordercą, ale też i jestem matką, która tęskni. Popełniłam błąd, wiem o tym, ale nie masz prawa mnie tak oceniać- 00:16:24 *Aleks 'Oddałaś go człowiekowi z którym mam na pieńku wiedząc, że będzie szukał za mnie pomsty na dziecu. Ja w jego wieku biegałem z Edgarem po łące do cholery. A on patrzy na wyprute flaki. Widzisz jakąś różnicę?' 00:16:48 *Aleks 'Na dwa lata. Szkoda że wtedy ci się na tęsknotę nie zebrało.' - uspokajał się, choć wesół nie był. 00:18:08 *Aleks 'Gdyby to nie była ta walka, ale jakakolwiek inna, zostałaby ci już tylko tęsknota' 00:18:50 *Aleks 'Znajdź go i wróćcie do kajuty. To rozkaz' - zawrócił. W kajucie byli jeszcze Kieł, Beatrycze i Essy. 00:19:04 * Sio Hindus Hind opuszcza pokój. 00:20:20 * Essy - Mogę płynąć na Emily? - zapytała nagle. Ten galeon jej już obrzydł. 00:20:48 *Aleks otwierał właśnie drzwi kajuty. spojrzał chłodno na Essy. 00:21:06 *Rozalia chciała już coś powiedzieć, ale uznała, ze to zbędne, bo nic nie zmieni. Poszła pod pokład szukać syna. 00:21:16 *Aleks 'Skoro tak się mnie boisz, to czemu za wszelką cenę próbujesz wyprowadzić mnie z równowagi?' - zapytał Essy. 00:21:46 *Mehim był już na pokładzie. Dał znak do odpłynięcia. Wolałby być obok Beatrycze. Choć jeszcze przez chwilę. 00:22:08 * Essy - To, że nie chcę z tobą płynąć, nie znaczy, że się ciebie boję. 00:22:09 *Kieł - Na statku pod moimi żądami buntownik traci głowę, długo nie pożyjesz na Emily- odpowiedział Essy 00:22:42 * Essy - Postaram się być grzeczna - odparła. 00:24:22 *Kieł -I tu jest pies pogrzebany, że sie nie postarasz- 00:24:55 * Essy - Zgadzasz się, czy nie? 00:25:43 *Aleks 'Przepłynąłem za tym statkiem pół mórz. 'I niech zgadnę, mam go oddać bo prosi o to kobieta, ktora pozbawiła mnie planów, dla ktorych się tu zjawiłem' - pokręcił głową. Nalał rumu wszystkim do kubków podając. 00:26:48 *Rozalia znalazła Emilio w ładowni. -Tu Cie mam rozrabiako- powiedziała z uśmiechem. 00:27:18 *Kieł - Odmawiam. - 00:27:49 *Emilio podbiegł do matki. Ale trzymał rezerwę. W końcu byli na statku. 00:27:52 * Essy zmarszczyła brwi. - Nie chcę całego statku - machnęła na kubek, którego też nie chciała. 00:28:06 * Essy na słowa Kła odwróciła głowę w bok wyraźnie nieusatysfakcjonowana. 00:28:24 *Aleks wylał jej rum na podłogę, wyrzucając kubek za siebie. 'Płyn z Rozalią. Ona nikomu nie odmawia; 00:29:24 * Essy - Dziękuję za sugestię. 00:31:59 *Kieł -Wystarczyło, ze Tobie nie odmówiła, a straciła wszystko co miała.- 00:32:12 *Aleks 'Pozostaje kwestia małego niedomówienia. Zapomniałem powiedzieć ludziom Beatrycze że jesteś jej ojcem, Kieł. Zdaje się, że oczekują na pokładzie, zbaraniali do szczętu' - uśmiechnął się. 'Mógłbym to zrobić teraz. Ale chciałeś posłać mojego syna na śmierć' 00:33:10 *Kieł - Ten dzieciak od samego początku żyje na statku. Myślisz, że zepsułem mu dziecięcą niewinność?- 00:33:30 *Aleks 'Jeszcze raz o tym wspomnisz, zabiję cię. Pamiętasz? Bodaj trzeci wspólny rejs do Dublina. Narobiłeś takich kłopoów, że w środku nocy wyciągnięto mnie z zajazdu na statek. Pewnie do dziś uważa że wtedy zrobiłem swoje i uciekłem.' - uśmiechnął się. 'Niech będzie. nawykłem do damskiej zemsty' 00:35:13 *Aleks 'Wiele dzieci żyje na statkach. Ale mało któremu każe się walczyć z żołnierzami' 00:37:02 *Aleks 'On nigdy nie nauczy sie grać na fortepianie. Nie zakocha. Nie założy rodziny. Ilekroć przybije do brzegu, zawsze zastanie tylko obce twarze. Aż kiedyś powieszą go. Ciebie, mnie. Nas wszystkich' - powiedział dopijając rum. 'Wiem że nie zrobiłeś tego z dobroci serca, że mieliście układ. To zasługa Rozalii, ale jej nic nie przetlumaczę.' 00:39:53 *Kieł - I bez względu na to czy dała go mnie, czy by był przy niej, byłby ten sam scenariusz.- 00:40:04 *Aleks 'A, przypomnialem sobie istotną rzecz. Zdaje się, że w ferworze przygotowań obiecałem Beatrycze, że zostanie tutaj. A ja dotrzymuję słowa. Niech decyduje co chce zrobić. Za drzwiami ma trzydziestu ludzi a na palcu jakieś dwadzieścia kilogramów złota' 00:42:17 *W Essy budziło się coraz więcej emocji i uznała, że czas najwyższy znaleźć sobie jakiś odludny kąt. Podniosła się powoli. - Muszę zmienić bandaże - powiedziała, kierując się do wyjścia z grobową miną. - I... Przepraszam za dzisiaj. 00:42:24 *Aleks miał nadzieję na rozmowę z Essy. Ogromną nadzieję. Ale po tym co usłyszał w tej kajucie,nie miał już ochoty w ogóle się do niej odzywać. 00:42:42 *Rozalia ukucnęła przy synu. Położyła mu dłonie na ramionach. -Byłeś dzisiaj bardzo dzielny. Jestem z Ciebie dumna- powiedziała. Miała wyrzuty sumienia, ze zgodziła się na ten układ z Kłem. Mogła się domyślić, ze pół roku zmieni sie w dłuższy okres czas albo na nie zobaczysz go w ogóle. -Musimy teraz pójść do kapitana- powiedziała
»Zamieszczono 05-10-2016 18:060
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47856
00:43:17 *Aleks spojrzał za nią. Czy tak właśnie żegnała się nim wsiądzie na fregatę? Nalał sobie znów rumu. 00:44:27 * Beatrycze -Ja... Ja chcę tu zostać- powiedziała wpatrując się z Kła. -To nie jest zwykły kaprys- 00:45:00 * Essy skierowała się pod pokład, do kajuty której użyczył jej Will. Nie chciało jej się szukać Rozalii. 00:45:11 *Rozalia przyprowadziła syna do kajuty. Mijała się po drodze z Essy. Weszła do środka wraz z Emilio. 00:46:31 *Aleks wskazał im krzesła. Czekał aż między Kłem a Beatrycze zapadną decyzje. 00:46:53 * Essy zatrzymała się, widząc Emilio. On był... Tak niesamowicie podobny. Szybko zasłoniła oczy, nim się zaszkliły i ruszyła szybkom krokiem przed siebie. 00:47:57 *Martin obejrzał się na Essy. 'Wszystko w porządku?' - zadał głupie pytanie. Było oczywiste że coś jest nie w porządku. 00:48:57 *Kieł - Popatrz na siebie. Ledwo trzymasz się na nogach. Masz czerwone oczy od płaczu. Życie na statku jest bezlitosne. Lepiej będzie Ci na wyspie- tym razem spróbował negocjowac spokojniej 00:49:13 * Essy - Tak! - krzyknęła prawie, mijając go. 00:49:26 *Rozalia i młody usiedli na wskazane miejsca. 00:50:31 *Martin 'Szlag!' - zaklął idąc za nią. 00:51:35 * Essy nie zwróciła na niego uwagi, zatrzaskując drzwi kajuty za sobą. 00:52:15 *Aleks 'Dzięki twoim układom trzymano ją dwa tygodnie w skrzyni. Wyciągano tylko po to by sobie poużywać, pobić, pociąć i związać z powrotem. Powiedz jej że nie jest dość twarda' - rzucił znad uniesionego rumu. 00:53:41 *Kieł zamachnął sie na Beatrycze, ale w ostatniej chwili zatrzymał dłoń przed jej policzkiem. -Widzisz teraz? Nawet byś nie zareagowała. Tylko się kulisz. To chyba oczywiste, ze na wyspie nikt nie będzie chciał Twojej zguby- 00:54:04 * Beatrycze faktycznie skupiła sie przed uderzeniem, które nie nastapiło. 00:54:10 * Beatrycze faktycznie skuliła sie przed uderzeniem, które nie nastapiło. 00:56:01 *Aleks pokręcił głową. Podszedł do Beatrycze. Obszedł ją dookoła. Złapał za koszulę, ściągając w dół do piersi, tak że odsłonił ciało na ramionach. 'Znajdź jej zatem męża. Albo wyślij do klasztoru.' - odszedł w tył, spodziewając się że Kieł się teraz wścieknie. 'Zawiodłaś mnie Beatrycze. Jedyna osoba na tym statku która zdołala dać mi po pysku' 00:57:22 *Aleks miał świadomość, że w kajucie znajduje się dziecko. Nie chciał tu bijatyki. Miał też świadomość że dziewczyna siedzi przed ojcem, dlatego nie szarpnął koszulą mocniej. 01:00:34 * Beatrycze zadrżała i pisnęła gdy Aleks ognażył jej ramiona. Oczywiście znów twarzy miała czerwoną tym razem bardziej z bezsilności niż ze wstydu. -Nie mogłam ćwiczyć z Mehimem, bo otwierała mi się rana na nodze- odpowiedziała. -Nie chce też męża, ani do klasztoru, chcę tu zostać- musiała się bronić, bo zaraz podejma decyzje nie biorąc pod uwage jej zdania. 01:01:47 * Beatrycze zaciągnęła spowrotem koszulę na ramiona. 01:02:50 *Aleks postanowił dać im porozmawiać bez wtrącania się. Tyle powinno wystarczyć Kłu by zrozumiał, na ile dorosła jest jego córka. Podsunął krzesło bliżej Rozalii i Emilio. 'Rozalia, obiecałem ci że po wszystkim weźmiesz dzieciaka i odpłyniesz w siną dal. To pamiętam.'' 01:03:21 *Kieł był wściekły, był też bezradny, bo mała się uparła, a Johnson miał rację. -Wydziedziczą Cie, jeśli zwiążesz się z piratem- 01:03:33 *Aleks 'Tyle, że zapomniałaś mi wspomnieć o jednym szczególe, że to mój syn. W sumie, zapomniałaś to zrobić przez ostatnią dekadę. Nie życzę sobie by uważał że się go wyparłem. A już na pewno nie z powodu urojonego honoru' 01:05:03 *Martin mimo wszystko zapukał po jakiejś chwili do kajuty Williama. 01:05:33 *Rozalia - Nie chciałam byś myślał, ze przychodzę z roszczeniami i oczekiwaniami- 01:06:08 *Aleks 'Każda kobieta ma roszczenia i oczekiwania, niezależnie od mojego myślenia. Na tym właśnie polegacie. Jakie byłyby twoje, gdyby były?' 01:06:34 * Essy - Zajęte! - krzyknęła rozeźlona, wycierając łzy z twarzy. Miała tylko nadzieję, że to nie Will. 01:07:02 *Martin 'Wiem. Dlatego pukam' 01:07:15 * Essy - Odejdź! 01:07:47 * Beatrycze -Zdecydowałam już dawno. Nie chcę jechać na wyspę, chcę zostać na statku- odpowiedziała stanowczo. 01:10:03 *Rozalia -Jeszcze 10 lat temu powiedziałabym, ze chcę byś ze mną był, wiesz, pierwszy mężczyzna, zakochałam się, ale teraz? Teraz możesz jedynie uznać syna- 01:11:13 *Aleks uśmiechnął się. 'Pewnie bym był' - powiedział. 'Już go uznałem. Szkoda tylko, że on sam nie ma nic do powiedzenia' 01:12:00 *Kieł. -Dobrze, zatem zostaniesz na statku, ale moim. - w sumie nie specyzoała na jakim statku chce zostać. 01:14:21 *Emilio spojrzał na Aleksa. -Jak nie ma nic do dodania, to po co się odzywać?- powiedział nagle. -Chcę się uczyć i chcę Ci dorównać- dodał 01:15:28 *Aleks nalał chłopcu herbaty podając. 'Więc miejmy nadzieję że twoja matka umie tyle samo, bo z Kłem odpłynąć ci nie pozwolę. Jak widzisz, nie wypuści własnej córki. Ciebie też nie' 01:16:42 *Aleks 'Rozalia, jaki jest twój plan? Na was obydwoje? Prosiłaś o uznanie syna, jednocześnie dalaś mi prawo bym wiedział. I decydował' 01:17:03 * Beatrycze - Chcę zostać tam gdzie jest Mehim- odpowiedziała konkretniej 01:17:18 *Martin pokręcił głową. Po prostu wyszedł do pokładu. 01:20:12 *Rozalia - Nie zejdę na ląd. Jest za wcześnie. Jednocześnie chcę by Emilio pływał ze mną. Tak jak do teej pory zanim nie poszedł do Kła- 01:20:32 *Mehim kręcił się po pokładzie. Nie mógł sobie znaleźć miejsca. Należała do niego. Mógł co mu się podobało. Mogł decydować. Czemu tego nie zrobił? 01:21:02 *Kieł -Ty Johnson, ile chcesz za tego jej kochasia? Kupie go dla niej, niech go sobie ma- 01:22:25 *Rozalia -Jeśli chcesz tu syna, masz i mnie w pakiecie- 01:22:26 *Aleks 'To ukręć mu łeb od razu. Wychowasz bezużytecznego tumana, po którym piractwo znać będzie nim zbliży się do lądu. Bez szkół, bez znajomości czegokolwiek prócz życia na statku. A jedynymi jego wspomnieniami będą wypadające flaki.' - pokręcił głową. 'Piraci pływają dla złota. Ty masz złoto. Więc po co? 01:22:50 *Aleks 'Mehim nie jest na sprzedaż. To mój kwatermistrz i przyjaciel. Swoją drogą miał gest że ci ją zwrócił, dostał ją ode mnie w prezencie' 01:24:36 *Aleks 'Chcę byście żyli normalnie Rozalia. Mam gospodarstwo. Jestem w stanie zatrudnić lojalnych ludzi. Nauczycieli. Chce pływać, niech płwa. Ale do cholery, daj mu choć namiastkę normalności. Pozwól zdobyć przyjaciół. Nauczyć się języków. Bawić się, biegać.' 01:25:15 *Aleks 'Do nauki nie jest mu potrzebny widok zachlanych piratów. Może się uczyć bez ryzyka utraty życia.' 01:26:44 *Kieł -Nie sprzeciwiał się, kiedy mu jej odmówiłem, a mógł- 01:27:29 *Rozalia -I tego obawiam się najbardzej. Nie wiem czy ja umiem żyć normalnie- 01:27:31 *Aleks odwróćił się do Kła. 'Mehim nie zejdzie raczej na ląd. Obiecałem mu własny statek' - powiedział. 'I tak, wiem że robię tę samą głupotę co ty przed paru laty' 01:28:00 *Aleks 'Jeśli zgodzi się z wami płynąć, to ma moją zgodę' 01:30:05 *Aleks 'Nawet ja umiem' - odpowiedział. 'Jeśli nie spróbujesz, nie dowiesz się.' 01:30:43 *Kieł -U mnie nikt za darmo pływa, jesli zawali w akcji bo migdalił się z moją córką, to zaje.bie jak psa- 01:31:50 *Aleks 'Wallis, ja mam propozycję. Odbiorę ci Beatrycze. A ty zbijesz Mehima by ją odzyskać. Ty przeciwko niemu. Moja załoga przeciwko twojej. A ja tu zostanę, jak widzisz mam sprawy osobiste. Nie będę się wtrącał. Co ty na to?''''' 01:33:07 *Aleks 'Jeśli oczywiście uważasz że chłopak w czymś ci ustępuje. Inaczej to byłoby samobójstwo' 01:33:31 *Kieł -Dlatego chciałem by jechała na wyspę!- 01:34:30 * Beatrycze wstała nagle. Straciła cieprliwość, znów targują się o nią jak przekupki na targu. -DOŚĆ!- powiedziała. -Przejmijmy tę cholerną wyspę, bo już nie mogę o niej słuchać!- 01:34:37 *Aleks 'Ja cię rozumiem Kieł. Ale ona jest dorosła' 01:35:15 *Aleks 'O! Jestem za! Pani O'Malley, ma pani moje wsparcie' - uśmiechnął się. 01:36:18 *Aleks roześmiał się, nim znów zwrócił się do Rozalii. 'Układ to układ. A obietnica to obietnica. Zrobisz co zechcesz. A ja proszę, byś zechciała przyjąć moją ofertę.' - powiedział. 'Gościnę na galeonie i dom w Liverpoolu' 01:38:56 *Kieł był zdziwiony. To o to chodziło Aleksowi, gdy mówił, ze się na niej zawiódł. Toż to niewyszlifowany diament. -Jesteś bardziej szaona niż Twoja matka- rzucił komentarz tak by ukryć zdziwienie. 01:39:29 *Aleks odwrócił się. 'Zrobić ci z niej żeglarza?' - uśmiechał się jak głupi.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:060
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47858
02:52:54 *Nate - Ostatnio nie - rzekł zgodnie z prawdą. 02:53:59 * Miska wchodzi do pokoju PBC 02:54:03 *Aleks znów się rozejrzał. Może była w kajucie. Zszedł na dół. Skierował się do kajuty Williama. Zapukał. 02:54:42 * Essy postanowiła zignorować pukanie. Niech Martin się już odczepi. 02:55:59 *Aleks zapukał głośniej. 02:57:01 * Essy - Nic mi nie jest! - rzekła. 02:57:21 *Mehim 'Też mogłaś. Nie zrobiłem tego, bo myślalem o tobie. Nie o sobie' 02:57:58 *Aleks 'Jeszcze nie' - wymamrotał prawie niesłyszalnie. Zapukał ponownie. Miał w sumie czas. 02:58:37 * Essy zaczęło to irytować. Usiadła. - Czego?! 02:59:23 * Beatrycze - I się sprzeciwiłam. Wolę czekać na Ciebie raz na pół roku, niż być zmuszona do życia u boku kogoś innego- 02:59:36 *Aleks spróbował otworzyć kajutę w nadziei, że nie jest zamknięta. 02:59:59 *Mehim 'Masz na myśli... Zostajesz tutaj?' 03:00:03 Narracja: Drzwi otworzyły się. 03:00:41 * Essy zerknęła obojętnie w stronę drzwi, ale gdy zobaczyła Aleksa, wzrok jej się zmienił. - Obrady skończone? 03:01:35 *Aleks 'Pewnie tak' - powiedział. 'Aż tak cię nudziły? 03:02:01 * Beatrycze -Tak.- odpowiedziała. -Zdenerwowałam się i zaproponowałam przejęcie tej wyspy, na którą ojciec usilnie chciał mnie wepchać- 03:02:38 * Essy - Skąd ta niepewność? Skoro uciekłeś wcześniej to powinieneś wiedzieć. 03:04:17 *Mehim 'Teraz albo naigrywasz się ze mnie, albo jeszcze nie dość się obudziłem' 03:04:48 *Mehim 'Jeśli to prawda... ' -roześmiał się podchodząc do niej. 'Wiesz że to niebezpieczne?' - objął ją w nadziei że nie dostanie po twarzy. 03:05:23 *Toriel wstaje z łoża po czym wychodzi z kajuty i idzie w stronę kuchni 03:05:25 *Aleks 'Nie bywam niepewny. Po prostu, nawet ty sama nie wiesz co masz w głowie to skąd ja mam wiedzieć? Siadaj, mamy do pogadania' 03:07:34 * Beatrycze tak bardzo tęskniła za jego dotykiem. Nawet nie mogła długo być na niego zła. -Zdaję sobie sprawę, że to bardzo niebezpieczne, ale stawiam na jedną kartę.- 03:09:25 * Essy nie odparła nic na to. Chyba miał rację. W tej chwili miała mętlik i trudno jej było ogarnąć samą siebie. Usiadła na jedynym niezdemolowanym meblu, czyli łóżku, robiąc mu miejsce. - No to co mi wyrzucisz pierwsze, statek czy pierścień? 03:10:34 * Beatrycze w końcu też sie wtuliła w Mehima, dając do zrozumienia, że już nie jest zła. 03:11:36 *Toriel wchodzi do kuchni -Dobry! 03:13:46 *Gregor krzątał się już. Wczasy się skończyły. Znów byli w rejsie. Znów musiał wykarmić setkę gąb. 03:14:31 *Aleks 'Statek. Jeśli naprawdę uznałaś że ludzie Kła to mili chłopcy na wyprawę, to tylko znaczy że naprawdę jestem za miękki jako kapitan' 03:14:59 *Aleks 'Nie przyszło ci do głowy, że jedyny powód dla którego dopłynęłaś z nimi tak daleko, to odciągnięcie cię z widoku?' 03:16:53 *Mehim objął mocniej dziewczynę. 'Porozmawiajmy o tym gdy się już tobą nacieszę' - powiedział. 'Powinnaś była się domyślić, że nie ośmielę się dyskutować z twoim ojcem. Jest rodzicem. Miał prawo. Ja nie' 03:16:55 * Essy - Nie było źle i nawet ładnie śpiewają - odparła beztrosko. - To teraz pierścień i możesz iść. Choć tutaj nie ma za dużo do gadania. 03:18:01 *Aleks 'Mogłaś zginąć idiotko!' - wydarł się. 'A to co zrobiłaś z pierścieniem podpowiada mi że to właśnie planujesz. Dać się zarżnąć pod pachę jak świniak. Co ci odbiło?! Rozumiesz w ogóle konsekwencje? Pokaz u Gregor był za slaby?' 03:19:41 *Aleks 'Rozalia zostaje na galeonie. Chcesz czy nie chcesz, podporządkujesz się moim rozkazom albo sam rzucę cię do wody!' 03:21:24 * Essy - Nawet nie udawaj, że byś przejął - prychnęła. Spojrzała na niego zimno na wspomnienie tamtego wydarzenia... I trochę niepewnie. - Nie, to było nad wyraz jasne - odwróciła wzrok. - Rozalia... Czemu przyszedłeś wtedy z Beatrycze? Przecież mogła sama - zerknęła na niego. To nie dawało jej spokoju. 03:21:59 * Beatrycze poczuła się o wiele spokojniej. - Ojciec mówił, ze miałeś prawo, ale to juz nie ważne. Ważne, że jesteś blisko- zamruczała 03:22:45 *Aleks 'Gdybyś choć raz... choć jeden pieprzony raz słuchała, wiedziałabyś że to była pułapka. Dziewczyna nie doczekałaby swojego powieszenia' 03:23:05 * Essy - Zagroź mi jeszcze parę razy wywaleniem za burte, to może się mokra zrobię... 03:23:23 *Mehim 'Już się nie wstydzisz?' - przytulił głowę do jej szyi całując ją w ramię. 'Wiesz że masz rozerwaną koszulę? 03:24:08 *Aleks 'Wiele reakcji na mnie widziałem, ale samobójstwa to lekka przesada. Nie masz pojęcia co narobiłaś! Ilu ludzi mam strzelić w łeb przy tobie byś rozumiała, że moje niepowodzenia kosztują ich życie?' 03:26:09 * Essy - Ten raz był wystarczający. I to co się stało na Emily... - warga jej zadrżała. - Miałeś rację, zawsze płaci załoga. I to jest cholernie niesprawiedliwe. 03:28:02 * Beatrycze zadrżała. Poprawiła to ramie do którego nie przylegały usta Mehima. -Musiała znów się zsunąć- powiedziała. -Chociaż przy Tobie się nie wstydzę 03:28:46 *Aleks 'Oby tym razem zapłaciła tylko zaloga. Ledwo cztery lata po wojnie. Nie wiem czy w ogóle rozumiesz. Gdybyś nie zrobiła swojego kawału, pojechałbym na egzekucję zamiast Rozalii, na wyspę. Zginęliby tylko ci, ktorzy wypłynęli za mną. Widziałaś ile trupów tam leży? Wszyscy wiedzą że do miasteczka przypłynęły dwie angielskie szychy. Królowej bardzo ciężko będzie to wyjaśnić' 03:29:22 *Mehim 'Jeśli chcesz, Johnson obiecał mi statek. Możemy olać wyspę, wszystko, i popłynąć. Lub zostać i zdobyć to, co odebrano twojej matce' 03:31:57 * Essy - Co mój kawał miał do tego?! - wiedziała, że spierdoszyła, że zginęli przez nią ludzie, ale teraz trochę przesadza. - Jeszcze mi powiedz, że zaraz wywołam drugą wojnę! - wstała rozeźlona. 03:33:15 * Beatrycze - Jak zdobędziemy wyspę, to umocnimy swoją pozycję, ale to ryzykowne- 03:33:15 *Aleks ''To już zależy od rozgarniecia sąsiedniego miasteczka. Jeśli mają cokolwiek oleju, nie dopuszczą do tego. Francja się zbroi, jeśli się wtrąci to czeka ich marny los. Jeśli mają choć kroplę tego oleju, posprzątają po nas. Jeśli nie, będzie bardzo głośno. Będzie to zapewne twój najgłośniejszy kawał' 03:33:50 *Aleks 'Dodatkowo, Every uciekł. Nie odpuści, to pewne. Podobnie gubernator. Wystarczy że ktoś ich widział i potwierdzi że uszli bez szwanku... ' 03:36:25 * Essy - Że co?! - odwróciła się gwałtownie, zamiastając włosami. - Pozwoliłeś Every'emu uciec?! - złapała głośno wdech. - Ta jedna rzecz dawała mi spokój, że ten sku4wysyn jest zamknięty. Jak mogłeś... - podeszła do niego, puszczając błyskawice z oczu. 03:37:22 * Essy niespodziewanie dotknęła jego policzka. - Wciąż masz ślady pazurów - zauważyła. - Gdyby wszyscy, których skrzywdziłeś zostawili ci pamiątkę, nie byłbyś taki przystojny - zaśmiała się, zabierając od niego rękę. 03:37:44 *Aleks 'Sprzątałem twój bajzel!' - warknął. 'Wszystkie nasze plany, moje, Rozalii, Beatrycze, poszły się szczekać bo musiałem ratować twoją dupę! Ocknij się, do cholery, obudź! Wszystko ma konsekwencje!' 03:38:23 *Aleks złapał ją za rękę. 'Póki co zostawiają je tylko ci ktorych ratuję' - powiedział. 03:38:41 * Beatrycze -Jak będę miała tę wyspę, to nie straszny mi Every, ani zalecający się gubernator- 03:39:26 *Mehim 'Zalecający się? niech ja tego sk&%syna dorwę...' - uśmiechnął się z błyskiem w oku. 'Wiesz że to oznacza wycięcie twojej rodziny?' 03:39:55 *Aleks 'Wiesz że nie pozwoliłbym im tego zrobić. ' 03:40:04 * Essy - Teraz będziesz zrzucał wszystko na mnie, bardzo to wygodne - syknęła, gdy ją złapał. - To dobre wytłumaczenie, dlaczego wciąż wyglądasz jak wyglądasz. 03:41:09 *Aleks 'Wszystko było dopracowane. Wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Omówione dziesiątki razy. Wszystko prócz ciebie w sali.' 03:42:45 * Beatrycze -Miałam wrażenie, ze to wlasnie u jego boku bym skończyła jako laleczka z nazwiskiem- wzdrygneła się. -Dam im szanse negocjacji.- 03:43:37 * Essy - Może trzeba było mi powiedzieć coś, cokolwiek? A nie pozwolić mi wierzyć, że masz Beatkę gdzieś, że bez wahania oddałbyś ją za statek, za skarb... Dlaczego tak bardzo się starasz bym ci nie ufała, bym nienawidziła?...
»Zamieszczono 05-10-2016 18:070
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47859
03:44:21 *Mehim 'Nie ufaj im za wiele. Babka tobie zostawiła pierścień. Tym samym pozbawiła ich skarbu. Ale jesteś dzieckiem mezaliansu. Nie masz prawa do ich tytułów. Zrobili to bez przemyślenia. Nie weźmie mnie dziw, jeśli byli w to zamieszani' 03:44:58 * Essy - Chciałeś, bym myślała, że zabiłeś Mehima - wyliczała dalej. - Że zabijesz Nate'a! 03:45:29 *Aleks 'Dla tego samego dlaczego ten nieszczęsny chłopak dostał kulkę. Ty oczekiwałaś człowieka ktorego nienawidzisz. On po%&^anego sku%$@syna.' 03:46:27 *Aleks 'Od dawna cokolwiek zrobię, zawsze zarzucasz mi złą wolę. Nie myśl że zapomniałem twoje spojrzenie gdy obudziłaś się ranna i zauważyłaś że to ja z tobą zostałem. Ale teraz... Kieł odpływa. Rozalia zostaje. Teraz nie mam wyjścia. Chyba że chcesz wysiąść w Barcelonie' 03:47:05 *Aleks 'Ale to dziura. Miesiąc będziesz czekała na statek. A Nathan musi wrócić w swoje czasy' 03:48:13 * Beatrycze -Oni to dobrze przemyśleli, chcieli mnie niby włączyć do rodziny by odzyskać pierścień albo okłamali gubernatora- 03:48:15 * Essy nadęła wargę, wciąż patrzyła na niego z góry. - Naprawdę nie chciałeś mnie rozczarować, dostała, co chciałam. 03:48:46 * Essy - Zazwyczaj wydaje mi się, że chcesz coś źle robić, a ty... Robisz na odwrót. Kpisz sobie ze mnie. 03:49:23 *Mehim 'Zadaj sobie pytanie gdzie byli przez piętnaście lat. Dopiero gdy zorientowali się kto ma pierścień mogli zacząć działać. Odebranie go dziecku byłoby łatwiejsze. Czekali aż Kieł się zestarzeje?' 03:49:24 * Essy - Nie podziękowałam ci jeszcze za to, co zrobiłeś dla Beatrycze. Ale z Henrym zje.bałeś. 03:49:55 *Aleks 'Nie. To ty mnie wykpiłaś Essy. Nic nie zje&^łem. Henry musi zostać żyw' 03:50:38 *Aleks 'Tam, w karczmie, naprawdę uwierzyłem że to nie tylko zabawa. Dopóki nie musiałem odpłynąć z portu sam by potem znaleźć kartkę. Nie oczekuj słodkiej wylewności teraz' 03:50:57 * Essy - Niech będzie sobie żywy i szczęśliwy, ale teraz będzie szukać pomsty. Stanowi zagrożenie. 03:51:52 * Essy - Tam, w karczmie przekonałam się, że dla ciebie to była tylko i wyłącznie zabawa. 03:52:51 * Beatrycze -Może nie wiedzieli, że matka go ma. Ojcicec wiedział i nie wykorzystał tego- 03:52:59 *Aleks 'Co cię przekonało? Zaproszenie do rejsu?' - odsunął się o krok. Znów najwyraźniej brał go gniew. 03:55:18 * Essy za to zbliżyła się do niego. - Już nie wiem, czy jesteś tak głupi, czy tak bezduszny! - huknęła. - Wziąłeś mnie, gdy byłam pijana, a gdy się obudziłam rano, jedyne co dla mnie miałeś to kawałek świstka! Nie wiem co na to kodeks piratów, ale w normalnym świecie uchodzi to za draństwo i sku4wysyństwo. 03:56:47 *Aleks 'Przeczytałaś do cholery chociaż co było na tym świstku? Czekałem do pieprzonego wieczora robiąc z siebie idiotę. A teraz? Czemu tu jesteś? Czemu w ogóle rozmawiamy? Powiem ci, przez cholerny przypadek!' 03:58:40 *Toriel -można co do jedzenia dostać? 03:58:58 *Mehim 'Ale ojciec się ciebie nie wyrzekł. Choć miałbym na jego miejscu lepsze pomysły na odzyskanie córki niż nasylanie na nią morderców' 03:59:12 *Gregor 'Kurcze, jasne że mam coś do jedzenia. Wracamy z portu' 03:59:18 *Gregor 'Na co masz ochotę?' 04:01:39 * Essy - Mogłeś czekać i wieczność, byłabym idiotką, gdybym po tym wszystkim przyleciała do ciebie! - krzyczała. - Tak, to bardzo, bardzo cholerny przypadek. Ale przynajmniej masz okazję usłyszeć, dlaczego nie przyszłam, choć nie zasłużyłeś na wyjaśnienia... - ściszyła głos i spojrzała na niego z wyrzutem. Skrzyżowała ręce oczekując... Sama nie była pewna czego. 04:02:24 *Aleks 'Wieczór przed tym pytałaś czy potrafiłbym ci mimo wszystko zaufać. Tego głupiego dnia byłem w stanie. Po czym wszystkim? Po czym do cholery? Spodziewałaś się że zostanę tam na zawsze?' 04:03:51 *Toriel - sama nie wiem co chce. może mi coś zaproponujesz coś? 04:03:53 * Beatrycze -Ja wiem, ale dokonałam wyboru. Tam przy ognisku postanowiłam zostać przy Tobie- 04:05:31 *Mehim 'Wiesz że to najgłupsza możliwa decyzja?' - schylił się nieco, patrząc jej w oczy rozbawiony. Jednak nadal ją obejmował. Mając nadzieję że Kieł nie zacznie mu strzelać za tyłkiem. 04:05:55 *Gregor 'Na pewno gruszki. Ale mamy wreszcie niesuszone mięso. Miła odmiana' 04:06:28 * Essy uśmiechnęła się ironicznie, nie wytrzymała jednak długo i zaśmiała się głośno, gorzko. - A może po prostu to wszystko nie powinno się zdarzyć? - spojrzała na niego z mieszanką niedowierzania i niechęci. Nie uwierzy, że sam był aż tak pijany, by po prostu trzymać ręce przy sobie. Wykorzystał ją. Prosty fakt. 04:08:21 * Beatrycze -Tak, wiem. To samolubne z mojej strony.- uśmiechnęła się. 04:08:38 *Aleks 'Nie powinno' - powiedział. 'Jedyne co ci obiecywałem, to że kolejny dzień będzie cholernie taki sam. Jeśli marzyły ci się kwiaty i słodkie słówka, trzeba było się kleić do Every'ego póki była okazja.' - odwrócił się by wyjść. 04:10:15 *Mehim 'Chodźmy coś zjeść. Nie zdążyłem przed walką.' - powiedział. 'Kapitan nie cofnął zgody na posiłki poza porą' - uśmiechnął się do Beatrycze szelmowsko. 'A później pójdziemy do mnie i sprawdzimy, ile zapału wykrzesało z nas zdobycie fortu' - powiedział jej na ucho. 04:11:18 * Essy - Wystarczyłoby trochę szczerości i szacunek - rzekła poważnie, już się nie śmiejąc. Gdy się odwrócił, wyraz rozczarowania odbił się na jej twarzy. A więc tylko tyle miał jej do powiedzenia. 04:13:07 *Aleks 'Ten potwierdziłem ci wtedy w karczmie. Szczerość to nie tłumaczenie się z każdej myśli. Tego nigdy nie obiecałem' - powiedział zatrzymując się. 'Odkąd tu jesteś, robisz wszystko bym wierzył że szczerze mnie nienawidzisz. Załóżmy że uwierzyłem' - skierował się na korytarz. 04:15:06 * Essy - Od pewnego czasu robisz wszystko, bym cię nienawidziła. Powiedzmy, że załapałam aluzję - odparowała. 04:16:50 *Aleks 'Widzisz to, co chcesz widzieć. A przyjacielem Beatrycze nadal nie jestem' - odparł, idąc w stronę wyjścia z pokładu. 04:17:18 * Beatrycze -Dobrze, ja też z tych nerwów nic nie zjadłam- odpowiedziała. Na wyszeptana słowa zareagowała pozytywnie. Uśmiechnęła się tak jak wtedy gdy była z nim pierwszy raz. 04:19:41 * Essy wychyliła się z kajuty - A ty pamiętasz tylko to, co chcesz pamiętać! - potem dodała już ciszej. - Dureń - odwróciła się i kopnęła kawałki kartki. 04:25:42 *Aleks wyszedł na pokład. Siadł pod kajutą. Najwyraźniej miał dziś swoje łóżko dla siebie. I miał pierwszy raz wypróbować je na sen. Podobała mu się ta wizja. Cholera... przecież wiedział że to się nie może udać. Wiedział od początku. Oparł łokcie na kolanach prostując ręce. Przyglądał się pracującym żeglarzom. 04:26:31 *Mehim skierował się w dół, chwytając Beatrycze za rękę. 'Pierwszy przystanek, Gregor' - zakomunikował. 04:31:14 * Essy nie mogła już siedzieć w kajucie, bo jedyne co mogłaby robić to tylko myśleć o nim. I to nie tylko w złym świetle. Wyszał z pokoju i złapała jednego mężczyznę z załogi, tego z którym grała w karty. I który powiedział jej o piwniczce. - Szykuje się może jakaś zabawa niedługo. 04:32:00 *Mężczyzna - Cóż... Teraz, gdy już kapitan wie o tym miejscu... 04:32:00 *Żeglarz 'A, tak. Jak miniemy brzegi Hiszpanii, będziemy topić poranne zwłoki' 04:33:31 * Essy obróciła się do żeglarza. - Nie ciebie pytałam! - zgromiła go. 04:36:05 * Essy czekała aż wtrącacz się oddali, a potem znów zwróciła się do rozmówcy. - A więc załatwione! Dzisiaj, w nocy, po północy - zaśmiała się. - Żartuję. Po zmierzchu. To rozkaz. 04:39:26 *Martin 'Mimo wszystko. Na twoim miejscu poszedłbym sprawdzić co z nią. Kapitan znów wrócił wściekły. Pewnie znowu się kłócili' - powiedział. 04:40:55 *Nate - Dobrze, pójdę, jeżeli się boisz, że zdemoluje cały statek. 04:41:50 *Martin 'Raczej, że wymyśli coś co ostatecznie wyprowadzi go z równowagi i naprawdę ją wyrzuci' 04:42:33 *Nate - Skoro do tej pory nie wyrzucił, to chyba już nie wyrzuci - wstał i udał się do Essy. 04:45:20 Narracja: Nastał wieczór, słońce chowało się za horyzontem. Załoga grzecznie udawała się do swoich kajut... Przynajmniej część tej załogi, bo niektórzy mieli niestety inne obowiązki. Muszę posprzątać kuchnię. Idę wyczyścić balię. Teraz moja wachta... 04:46:34 *Nate - Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - zapytał idąc za Essy. Oczywiście, ze dał się po raz kolejny namówić. 04:46:50 * Essy - A co w tym może być niedobrego? - zaśmiała się. 04:47:51 *Nate - No nie wiem. Łamanie zasad. Upici piraci. Wściekły Johnson. 04:48:38 * Essy przystawiła mu palec do ust. - Jeszcze raz usłyszę to imię i dostaniesz po mordzie - zagroziła. - Idziemy się bawić. Wyluzuj! 04:50:03 *Nate westchnął zrezygnowany i dał się poprowadzić. 04:50:29 * Essy zastukała w podłogę. Po chwili klapa otworzyła się, wpuszczając ich do środka. 04:52:06 Narracja: Po półmroku, który zazwyczaj tu panował nie było śladów, wszędzie poustawiane były lampy. Ktoś jakimś cudem wcisnął też tu stoliki. Było też parę krzeseł dla chcących odpocząć. A za schodkami ustawiła się mała kapela, szykująca instrumenty.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:080
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47860
04:54:04 *Balowicz - Witamy panią kapitan! Proszę! - podał jej i Nate'owi po butelce. 04:55:50 * Essy - Dzięki! Kiedy zaczną gra... - nie zdążyła dokończyć pytania, nim rozbrzmiały pierwsze dźwięki. Zaczęła tupać w rytm muzyki i otworzyła butelkę. - To rozumiem! - uśmiechnęła się do Nate'a. 04:56:42 *Nate też wyglądał już na wyluzowanego. 04:57:36 Narracja: Paru szaleńców już wyrwało się do tańca, wykonując dziwne podskoki na kucakach. Reszta dopiero miała się rozkręcić wraz z ubywającym trunkiem. 04:58:48 * Essy zaśmiała się na ten widok, odłożyła na chwilę butelkę, by móc przyklaskiwać tancerzom. 04:58:52 *Aleks siedział w rogu obserwując bawiących się ludzi. Cholera... jeśli będzie ich topił czy ciął za każdym razem, gdy Essy nakłoni ich do durnych rzeczy, do Liverpoolu dopłynie ich może dwoje... Na razie się nie ujawniał. Celowo przyszedł wcześniej, udając jakoby spał pijany okryty płaszczem. Teraz chciał sprawdzić, na ile sobie pozwolą. 05:00:56 Narracja: Zabawa trwała już jakiś czas. Czasem ktoś dochodził, czasem przychodził, lecz nigdy nie było więcej niż 30 osób, choć i tak wydawało się to dużo jak na tą piwniczkę. 05:02:15 * Essy śmiała się, obkręcając w kółko ze swoim partnerem do tańca, potem klaskali w dłonie i obracali się w drugą stronę, łapiąc pod łokcie. 05:03:53 *Aleks obserwował ją spod kaptura. Teraz już widział. Morze nie było dla niej. Ona potrzebowała zabawy. Bali. Nieskrępowania. Pomylił się. Najwidoczniej świetnie grała, nie tylko w karczmie. 05:03:58 *Mężczyźni raczej nie mieli okazji, by tańczyć tutaj z kobietą, więc była to nie lada atrakcja, a że Essy bawiła się przy tym świetnie, nie wzbraniała się przed porywaniem w tany. 05:06:28 Narracja: Grajkowie załączyli nieco smętniejszą muzykę. 05:07:51 * Essy z początku była zawiedzona, lecz po chwili poznała melodię. Wskoczyła na stół, przewracając kilka butelek i zaczęła śpiewać. 05:09:02 *Aleks przewrócił oczami. Dobrze wiedział jaki będzie tego finał. Będą pchać się jeden przez drugiego do jedynej kobiety bawiącej się z nimi nim dojdzie do szarpaniny. W Muxii się nie wyszaleli. Laxe ominęli. Wątpił czy w Barcelonie znajdą rozrywkę. A czekał ich powrót na wyspę. 05:09:40 *Aleks uznał, że w razie czego pozwoli na taką nuaczkę. 05:09:56 *Przynajmniej do momentu gdy nie przesadzą. 05:11:33 Narracja: Gdy zaczął się refren, muzyka znów przyspieszyła. Essy zaczęła skakać po stole, na szczęście reszta butelek została już zabrana. Zadarła głowę do góry, śmiejąc się wesoło i obkręcając w kółko. Chyba tylko cudem jej nogi nie trafiły poza krawędź stołu. 05:12:09 Narracja: Wtem jakiś pijak padł tuż obok Aleksa, opierając się o jego ramię. 05:12:58 *Pijak - A ty czo tak śledzisz... Siedzisz znaczy się, hę, hę? Wstajemy....! 05:12:59 *Aleks zsunął go z siebie, schylając się i odwracając. nie chciał być rozpoznany. Jeszcze nie. 05:13:40 *Aleks 'Daj spać' - mruknął najniżej jak potrafił. 05:13:45 *Pijak zaczął go ciągnąć za płaszcz. - Hopsa, do góry! 05:14:48 *Aleks zerknął na otoczenie. Nikt nie powinien zauważyć. Chwycił delikwenta dyskretnie, na tętnicy, pozbawiając przytomności. Wciągnął na siedzisko obok siebie i oparł o ścianę. 05:17:55 Narracja: Wszyscy bawili się dalej, nie zauważając incydentu, ale Aleks nie na długo zyskał spokój. Znów kolejny się do niego przyczepił, opoiwadając o połowie ostryg, cudownej żonie, córeczce, dwóch synach a na koniec o cudownej nocy w domu uciech. 05:18:50 *Aleks uśmiechał się kiwając głową. Póki nie czepiał się płaszcza, niech opowiada. Przynajmniej obserwowanie zabawy było mniej denerwujące. 05:20:41 * Essy w końcu prawem grawitacji, logiki i statystyki w końcu spadła ze stołu, na szczęście jakiś uczynny żeglarz złapał ją od razu, obkręcając się wokół. Dziewczyna zaśmiała się i pomachała nóżkami. - A puszczaj mnie to, ano już! 05:21:20 *Bohater - To tak panna traktuje wybawiciela? Żadnej podzięki? 05:22:00 *Aleks zerknął kątem oka. Rozmówca i tak był pijany. Snuł swoją opowieść niezależnie od tego, czy Aleks spoglądał w jego stronę czy skierował głowę w bok. 05:23:58 Narracja: Rozgadany mężczyzna w końcu wstał, opierając się o Aleksa - Miło się gadało, więc... - wtem zauważył rysy twarzy spod kaptura, zapowietrzył się, puścił jego rękę, cofnął się o krok... - Ka... Ka... - runął na podłogę z wrażenia. 05:24:36 *Aleks 'Milcz albo zginiesz' 05:25:05 Narracja: Mężczyzna nie słuchał. Stracił przytomność. 05:25:07 *Aleks zgarnął go, by był dość blisko. 'Cisza' - nakazał z grobową miną. 'Opowiadaj dalej' 05:25:28 *Aleks puścił go. Niech sobie leży. Najwyżej zrobi tu zakątek padłych pijaków. 05:28:31 * Essy zakryła ręką twarz mężczyzny, który próbował ją pocałować. - Paaanie, capi ci z pyska jak ze smoczej groty! 05:29:49 * Essy wpadła plecami na Nate'a. - Jak się bawisz? 05:31:01 *Nate - Przefantastycznie... - zachwiał się lekko i oparł o stół. 05:31:41 * Essy zachichotała na ten widok. - Zatańcz ze mną, za nim padniesz z nóg! - pociągnęła go za rękę. 05:33:19 *Nate w ostatniej chwili zdołał odstawić butelkę na stół, choć ta i tak się przewróciła i rostrzaskała o ziemię. Chwycił Essy za rękę i objął w talii, skacząc z nią po piwniczce. 05:35:11 Narracja: Zabawa trwała już dobrych kilka godzin. Orkiestra grała coraz leniwiej, co chwilę zmieniając skład. W końcu grajkowie też musieli się napić! 05:35:16 *Aleks 'Ciekawe jak u licha miałbym tego nie usłyszeć. Sądziła że upiję się z rozpaczy w trupa?' - mruknął do siebie, przysuwając bliżej kufel. 05:38:42 Narracja: Coraz częściej w kierunku pani kapitan padały niezbyt czyste spojrzenia. Jednak nikt się nie odważył przesadzić. Jeszcze? Pijani byli wystarczająco. Brakowało iskry. 05:41:35 *Aleks zastanawiał się, jak szybko w przypadku bijatyki padnie Nathan. O ile nie ucieknie. Na tym obecnie skupił swoją ciekawość. Dla niego bylo oczywiste że przy takich zabawach panowie w końcu wezmą się za łby. 05:44:48 *Nate nagle przyciągnął do siebie Essy z uśmiechem. Położył rękę na jej plecach i wygiął do tyłu, skupiajac wzrok na jedynym ciekawym punkcie. No, może dwóch punktach. 05:46:08 *Aleks uśmiechnał się patrząc na omdlałego. 'Widzisz przyjacielu, ty i zalany w trupa pamiętasz o żonie' 05:48:19 *Nate drugą rękę położył na jej brzuchu, nachylił się nieznacznie, po chwili jednak opanował się i podniósł ją. A raczej próbował, bo nogi mu się poplątały i koniec końców wylądowali na ziemi, śmiejąc się. 05:49:06 * Essy śmiała się, ale jednocześnie chwyciła za kość ogonową. - Dzięki, ale przyrżnęłam... 05:50:16 *Któryś śmiałek zlapał Nathana za kołnierz podnosząc. 'Nie prss.. przesss.. nie przeginaj' - postawił go tyle o ile do pionu. 05:51:05 *Drugi 'Daj chłopakowi spokój, bawi się to się bawi!' - ktoś pierwszego popchnął. 05:51:31 * Essy wstała, rozejrzała się. Atmosfera gęstniała. 05:52:16 *Nate obrócił się do tego, który go zaczepił. - Pani kapitan zdecyduje, kiedy przesadzam, a kiedy nie - powiedział do niego z wrednym uśmiechem. 05:53:00 Narracja: Wbrew obawom Essy, obrońca z bożej łaski pokiwał tylko glową unosząc butelkę. 05:54:34 *Aleks był tym zaskoczony. Po Nathanie się nie spodziewał. Cóż. Widocznie wziął sobie do serca radę o kłamliwości i przełożył na własne reakcje. 05:55:12 * Essy znalazła sobie jakieś krzesło i usiadła na nim, dysząc ciężko i otwierając kolejną butelkę. 05:57:37 *Jeden z bawiących przysiadł się do Essy. 'Co taka samotna? Tylu ludzi do zabawy!' - roześmiał się. 'Chodź, ja cię nie wywalę' 05:58:12 * Essy - Naaaah, napić się muszę. 05:59:22 *Rozmówca uniósł butelkę. Nadal czekał na swoją kolej do tańca. W końcu po coś tu przyszedł. 06:01:35 * Essy zwilżyła gardło. Dzisiaj rekordów nie biła, więcej tańczyła niż chlała. I wciąż nie miała dość. Odłożyła butelkę i wystawiła obie ręce do mężczyzny, by pomógł jej wstać. - Już jestem twoja! - uśmiechnęła się. 06:02:55 *Żeglarz chętnie pociągnął ją na środek. Jak tańczył, tak tańczył, ale bawił się w najlepsze. 06:04:18 * Essy wolała zachować nieco dystans, widząc jak jego platfusy niebezpiecznie czają się na jej stopy. 06:05:28 Narracja: Nie trwało długo nim przy dziewczynie zrobiło się tłoczno. W końcu nieszczęsny i niewybawiony, został odciągnięty. Kolejka miała swoje prawa. 06:06:13 *Kolejny zabawowicz wykazał więcej kultury w tańcu. Zagadywał wesoło. 06:07:00 * Essy przyjrzała mu się uważnie. - A z panem już tańczyłam! - rzekła, trącając go palcem. 06:07:46 *Męzczyzna 'Od przybytku głowa nie boli' - roześmiał się. 'Żaden z tych durni nie da mi rady, nie rzucą się' - uśmiechnął się cwanie. 06:09:04 * Essy uśmiechnęła się szeroko. Miło się z nim tańczyło, to i czemy rezygnować? 06:10:04 *Męzczyzna 'Zresztą, pozostaje zasada, najważniejsza tutaj' - uśmiechnął się obracając ją.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:080
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47861
06:10:54 * Essy okręciła się na palcach - To tu są jakieś zasady? Pierwsze słyszę. 06:12:11 *Męzczyzna 'Zawsze jakieś są. Ale tu nie mogę powiedzieć. To tajemnica' 06:14:12 * Essy - Hmm... Co za tajemnica? - zaciekawiła się. Zaczęła szukać wzrokiem jakiegoś ustronnego miejsca. 06:14:52 *Mężczyzna wskazał kawalek przestrzeni pod jedną ze ścian. 06:15:33 * Essy zakręciła się w tamtą stronę. 06:17:11 *Męzczyzna nachylił się do niej łapiąc za ramię. 'Prawo silniejszego. Wiem że nie jesteś kapitanem' - uśmiechał się, było słychać. 'A teraz piśnij to skręcę tę chudą szyjkę nim ktoś podejdzie' 06:18:46 * Essy zmarszczyła gniewnie brwi. - Panu się chyba coś potentegowało. Puszczaj! - syknęła. 06:19:51 *Męzczyzna przyciągnął ją do siebie. 'Daj spokój. Cały wieczór prowokujesz do jednego. Widać żaden nie wiedział jak się zabrać. Cichutko...' 06:20:43 *Mężczyzna położył jej rękę na szyi, z tyłu. 'Jeśli zacisnę, uznają że padłaś od wina' 06:20:46 * Essy przywaliła mu otwartą ręką w krtań. Przynajmniej próbowała. 06:21:41 *Mężczyzna zacisnął mocniej rękę na jej ramieniu, odruchowo. Oberwał. Lecz z mniejszą siłą niż się Essy wydawało. Lub był zbyt pijany by poczuć ból od razu. Szarpnął ją popychając na krzesło. 06:22:03 *'Ja się nie wtrącam, bo ona ich broni' - powiedział jeden z pijanych. Ktoś mu przytaknął. 06:23:35 * Essy krzywiła się, ramię krzyczało z bólu. Padła na krzesło, od razu próbując kopnąć mężczyznę. 06:25:27 *Męzczyzna złapał ją za nogę. Dość mocno, pociągając do siebie. 'Ostra kobieta... Sprawdzimy jak bardzo. A oni już nie takie rzeczy widzieli' 06:26:29 *Nate - Hej! Łapy precz! - podszedł do mężczyzny, podwijając rękawy. 06:26:54 Narracja: Dwóch osiłków, najwyraźniej wiernych psów swojego silnego i stanowczego kolegi, zastawiło go by inni nie przeszkadzali. Ktoś dostał w nos. Ktoś inny został odesłany z wykręconą ręką. 06:27:10 * Essy próbowała ugryźć impertynenta w rękę. 06:27:42 *Męzczyzna odwrócił się chcąc się obronić. Czując ugryzienie jednak odruchowo odwinął się uderzając Essy płaską ręką w twarz. 'A co? Naskarżysz kapitanowi?' 06:28:57 *Nate pokręcił barkiem, jakby się rozgrzewał, uniósł pięści bliżej twarzy, mierząc osiłków wzrokiem. - Zatańczmy - warknął. 06:28:58 Narracja: Pod pokładem rozpoczęła się regularna walka. W jej ferworze coraz mniej osób zwracało uwagę na sytuację pod ścianą. Tylko nieliczni, siedzący w oddali, nadal grali i bawili się ignorując zamieszanie. 06:29:38 Narracja: Dwóch osiłków podeszło do Nathana. 'Ładnie to przeszkadzać? Żeś się z nią tarzał na środku i obłapiał to nikt nie przeszkadzał' 06:30:52 *Męzczyzna uśmiechnął się tylko wracając wzrokiem do Essy. 'Czego się rzucasz, przecież się nie wymydli' 06:31:54 * Essy postanowiła zmienić taktykę. - Hmmm, to zależy co tam masz do zaoferowania - zmrużyła uwodzicielsko oczy, zbliżając się do jego twarzy, by zaraz złapać zębami za jego nos. 06:32:35 *Mężczyzna odepchnął ją. 'Suka!' - wydarł się. 'Zaraz inaczej zaśpiewasz!' 06:32:38 *Nate zamachnął się pięścią na tego po prawej. 06:32:53 *Aleks nadal obserwował, choć ciężko mu było wysiedzieć. Bardzo ciężko. 06:33:20 *Essy spłunęła krwią i stanęła za krzesłem, trzymajac je w pogotowiu. 06:33:41 Narracja: Męzczyzna dostał, ale to nie była powieść. Nie padł jak długi. Zamierzył się by mu oddać, podobnym ciosem, korzystając z tego że wyprowadził cios z ciała stając pod ukosem. 06:34:08 *Męzczyzna złapał za krzesło, mocno, odpychając od siebie. 06:35:00 * Essy pchnięta do tyłu wpadła na ścianę. 06:35:23 *Aleks uznał, że dość tych przebieranek. Ściągnął z głowy kaptur. Wstał. Wystrzelił w górę z obydwu pistoletów. 06:35:32 *Nate próbował obronić się, podbijając jego rękę przedramieniem. 06:36:21 Narracja: Nathanowi udało się. Twarz ocalała. Jednak oberwał w małżowinę uszną. Za słabo by połamać chrząstkę. Ale odpowiednio mocno by cholernie zabolało. 06:36:42 * Essy spojrzała w kierunku, z którego dobiegł strzał. 06:36:53 Narracja: Powoli nastawała cisza. 06:37:49 *Aleks 'Ładna zabawa panowie. Mimo że nie dostałem zaproszenia. Niestety. Nie mam pomysłu jak was ukarać, więc poradzę się mojego przyjaciela, Krwawego Kła. Na pewno będzie miał kilka pomysłów. Ale tym zajmiemy się rano.' 06:37:58 Narracja: Jakiś paru głąbów śmiało się przy stoliku, ale w końcu jeden, pociągnął wesołka za ramię, wskazując kapitana. 06:38:41 * Essy wykorzystując zagapienie mężczyzny, kopnęła go w jaja. 06:39:34 *Aleks 'Essy! Przecież twój kolega stoi grzecznie' - spojrzał na skulonego mężczyznę. 'Czyj to był pomysł?' 06:40:14 * Essy - Że ludzie chcą się bawić? To raczej normalne. 06:41:08 *Aleks 'No to kolejno odlicz' - wymierzył w człowieka najbliżej stojącego. 'Czyj to pomysł?' 06:41:55 *Nate trzymał się za ucho. - Aleks, nie psuj zabawy, przecież nie zrobili nic złego. 06:42:30 * Essy - Mój! - krzyknęła, stając przed mężczyzną, w którego celował Aleks. 06:42:47 *Aleks spojrzał na Essy i trzech osiłków.'Racja. Wrócę jak Essy się wybawi z nowymi kolegami. Reszta do łóżek. Nie płacę wam za chlanie' 06:43:51 Narracja: Przez chwilę nikt się nie ruszał, ale w końcu ludzie zaczęli wychodzić na górę. 06:44:31 Narracja: Osiłki chyba uznały, że to żart, bo też zbierali się do wyjścia. 06:45:26 *Aleks 'A wy dokąd? Powiedziałem, jak się wybawi.' - wymierzył w nich. 'W końcu nie będę wam psuł zabawy. Już i tak słyszę że jestem zbyt surowy' 06:46:30 *Mężczyźni zatrzymali się, choć widocznie odeszła im ochota na zabawę. 06:47:36 * Essy - Jak tak bardzo chcesz popatrzeć, to po co przerywałeś? - syknęła do Aleksa, podchodząc do niego i pchając za rękę, by opuścił broń. 06:48:23 *Aleks 'Nie wyglądało mi to na zabawę. Ale skoro twierdzicie inaczej...' - schował broń. 'To zostaniecie tu z nimi do rana by wam nie zabrakło zabawy' 06:50:21 *Aleks 'Pchałem galeon do Barcelony, by mogli zaszaleć. Najwidoczniej radzą sobie bez postoju' - skierował się do wyjścia. 06:52:41 * Essy - Ku4wa, Aleks! Czy ty masz aż tak bardzo spiep.rzone życie, że musisz wszystkim innym psuć zabawę? - była podchmielona i wściekła. Mieszanka wybuchowa. - Widziałam jak pożegnałeś się z Nill, zmuszając ją do płaczu! Każdą iskierkę radości, nadziei musisz tłamsić bo razi to twoje ciemne i mroczne serce! 06:53:53 *Aleks obejrzał się na osiłków. 'Panowie? Ja wychodzę. Idę spać' - powiedział. 'nie będę wam psuł zabawy' 06:55:06 *Aleks 'Kolega Nathan się widzę wyszalał, aż go uszy pieką, więc zadbajcie by miał co oglądać' 06:55:20 * Essy - Jak ty możesz w ogóle spokojnie sypiać?! Nie mogę uwierzyć, że ja... - przerwała. Szła jednak za Aleksem, nie zamierzała tu zostawać. 06:56:24 *Aleks obejrzał się na nią. 'Dokąd?' - warknąl. 'Wybaw się' 06:57:01 * Essy - Nie będziesz mi mówił, co mam robić! Wracam do siebie! 06:58:44 *Aleks odepchnał ją. 'Ja decyduję o tym co robisz będąc na tym statku.' 07:00:09 * Essy otworzyła usta, wzburzona. Tym razem ona go pchnęła. - Chyba w tych twoich pos4anych snach! 07:01:16 *Aleks uśmiechnął się. 'Jak ją zwiążecie będzie zabawniej' - skinął na załogantów. 07:02:26 * Essy nie odpuszczała i pchała się z Aleksem na schodkach, prowadzących na górę. 07:03:51 *Aleks złapał ją za ręce sprowadzając z powrotem. 'Dokąd, pytam?' - mówił spokojnie, ale spojrzenie miał stalowe. 07:04:57 * Essy - Mówiłam już, powtarzać nie zamierzam - próbowała się wyrwać, nie spuszczała z niego wzroku, patrząc prosto w oczy. 07:09:06 *Aleks 'Słyszałem. Świetnie się bawiłaś lądując pod ścianą. A ja właśnie rozkazałem im dokończyć zabawę. Zdaje się że oboje jesteście zdania, iż popsułem nie lada rozrywkę' 07:10:48 * Essy - Wiesz, że nie to miałam na myśli. To był głupi incydent, z którym sobie świetnie poradziłam. 07:11:28 *Aleks 'To sobie świetnie poradzisz drugi raz.' - znów szedł przed siebie do wyjścia. 'Zostań!' - huknął. 07:13:06 * Essy - Ciebie to bawi? Dlaczego nie zostaniesz? Jest rum, są stoliki, przedstawienie nie lada! - znów postąpiła parę kroków za nim. - I w końcu wymyśliłeś coś innego niż wyrzucanie za burtę, ha! 07:13:33 * Essy - Chociaż, nawet nie... To oni podsunęli ci ten pomysł. 07:15:03 *Aleks odwrócił się przystawiając jej ostrze do szyi. 'jestem mało kreatywny. Cofnij się. Nudziarz ze mnie, nie znam się na zabawie. zamiast rozpędzić was kilka godzin temu czekałem aż dostaniecie po pysku'
»Zamieszczono 05-10-2016 18:090
Zgłoś!
Administrator
Mistrz Gry
Status Status
SŻ3837
PD: 2372
PostID #47862
07:17:05 * Essy nie udało się ukryć zaskoczenia. Siedział tu ten cały czas? Po jakie licho? - A gdyby nie to, nawet byś się nie ujawnił? 07:18:25 *Aleks 'Skoro to twoje największe zmartwienie w tej chwili, bylem tu przed wami' - odsunął ją w końcu. 07:19:59 * Essy - Dlaczego? - zapytała już spokojniej, wwiercając się w niego wzrokiem. 07:20:34 *Aleks 'Nie będę się z tobą użerał. Mam tego dość.' 07:22:38 * Essy - Nie no, powiedz. To bardzo ciekawe. 07:24:37 *Aleks 'By z bliska zweryfikować kwestię tego omawianego zaufania. Teraz się odczep' - odsunął klapę. 07:26:46 * Essy prychnęła. - Metody masz przecudaczne. Co ty się tu spodziewałeś zobaczyć? 07:27:37 *Aleks wyszedł zamykając klapę. 'Nadspodziewanie dość widziałem.' 07:28:44 * Essy postanowiła chwilę przeczekać i również wyszła. A co ma tu siedzieć. 07:29:29 Narracja: Aleksa już tam nie było. 07:31:24 * Essy wróciła do swojej kajuty, dziwnie rozchwiana. Owszem, złościła się na Aleksa, ale to uczucie przyćmiewały pytania, setki pytań. 07:39:17 * Essy pomału zaczęła sobie zdawać, co się właściwie stało... Albo właściwie o mało co nie stało. Wyszła na pokład, by odetchnąć. 07:40:12 *Aleks siedział przed kajutą, dokładnie tak jak poprzednio. Obserwował pokład. Śledził ją wzrokiem ale się nie odezwał. 07:41:54 * Essy bardzo dużo wysiłku kosztowało, żeby do niego podejść. I jeszcze więcej, by powiedzieć: - Nie wiem, co cię podkusiło, żeby tam przyjść, ale... Przerwałeś zabawę w idelanym momencie. 07:42:51 *Aleks 'Wiem.' - pokiwał głową. 'Powinien ponieść karę. Spróbował z tobą, spróbuje z inną. Wystarczy że będzie słabsza. Ale nie mogę. Wybroniłaś go' 07:45:05 * Essy poczerwieniała ze złości, żałując tego całego wysiłku. - Widzisz, nie tylko ty masz prawo gwałcić kobietę po pijaku! - odwróciła się na pięcie. 07:47:00 *Aleks spoglądał za nią wielkimi ze zdziwienia oczami. 'Byś się mniej puszczała to może byś pamiętala kto gwałcił a kogo ty zgarnęłaś' - znów miał wściekłą minę. Tym razem uderzyła poniżej pasa. 07:49:01 *Aleks wstał i przeszedł kawałek. 'Sternik! Kurs na ląd! Posłać do Gregora po prowiant dla dwóch osób na trzy dni marszu!' 07:49:39 * Essy odwróciła się, by spiorunować go wzrokiem. - Nic nie wiesz - powiedziała wskazujac na niego palcem. - Nie masz prawa mnie tak oceniać. 07:50:01 * Essy zaśmiała się. - Po co do lądu? Od razu, teraz, za burtę! 07:51:35 *Aleks 'Skacz sama. Brzyd cię tknąć' 07:52:14 * Essy - Jesteś taki żałosny... Nie radzisz sobie z rozmową, to już, leci nóż, pistolet, groźby! Wykorzystujesz swoją władzę, bo dlaczego nie! Język za słaby, to trzeba szukać innych środków, bo wielki kapitan Johnson nie potrafi odpowiedzieć! 07:53:32 *Aleks 'Z rozmową sobie radzę. Z tobą nie. Biedna, pokrzywdzona. Zgwałcona. Pozbawiona zabawy. Tym razem przesadziłaś. Całkowicie. To nieodwołalne. Wynocha ze statku' - mówił nad wyraz spokojnie. 07:54:43 *Aleks 'Wynosisz się i zabierasz kochasia. Uważajcie na wilki i gady' 07:54:45 * Essy - O jejku, straszne! Powtórz to jeszcze parę razy, może uwierzę. 07:55:23 * Essy - Którego kochasia...? - nie mogła się powstrzymać. 07:56:07 *Aleks 'Mogę ci dorzucić nowego dla atrakcji.' - powiedział. 'Wydawało ci się, głupia dziewucho że będziesz mnie prowokować bez reakcji przez całe tygodnie?' 07:56:47 * Essy - Skądże. Aż tak słabą prowokatorką nie jestem. 07:58:54 *Aleks 'Zamknij się albo zmienię zdanie i oddam cię załodze Kła. Byś przekonała się na własnej nic nie wartej skórze czym jest gwałt i mroczne serce' 07:59:56 * Essy - Nowe groźby. Tak jest! Ale niestety... Z tym lądem to już nieodwołalne... - zrobiła smutną minkę. - Sam tak mówiłeś. 08:01:17 *Aleks rozejrzał się. 'Jeśli miałem sentymenty, przed chwilą kazałaś mi się ich pozbyć.' - skinął na kilku ludzi majstrujących przy linach. 'Związać i wpakować na łódź. Odszukać artystę i posadzić obok' 08:03:32 * Essy - Więc wygrałam, nie umiesz nawet normalnie porozmawiać. - zeszła z błaznowatego tonu. - Ciekawe kiedy odwołasz rozkaz. 08:04:31 *Aleks 'Umiem. Ale z ofiarami gwałtu nie ma o czym. Jak nie przestanie ujadać, zakneblujcie' 08:05:39 * Essy - Więc to tak? Gwałcisz i wywalasz? Następna i nastęona! No, chyba, że któraś ci dzieciaka przyniesie... 08:08:07 *Aleks tym razem był zacięty na doprowadzenie do końca swojego polecenia. Najwyraźniej padło za dużo słów. Dawno już padło ich za dużo. Ale tym razem przesadziła. Uderzyła nie w tę strunę. Przed dwa dni narobiła mu więcej kłopotów niż cała załoga przez dwa tygodnie. 'Szukać artysty!' - powiedział. 'Jeśli wyciągnie broń, zabić!' 08:09:26 * Essy znów poczuła łzy piekące ją pod powiekami. Tylko dlaczego do cholery. Dogryzła mu w końcu, bardzo boleśnie. Powinna być z siebie zadowolona. Ale nie była. 08:10:42 *Aleks pierwszy raz, odkąd ją znał, spoglądał na nią bez żadnej pozytywnej emocji. Dokładnie tym spojrzeniem, które miał dla wrogów. 08:11:03 Narracja: Kilku ludzi ruszyło na poszukiwania Nathana. Rozpoczęli od kajuty Williama. 08:11:35 * Essy w zasadzie czuła się podle. Jeszcze podlej niż wtedy, gdy za jej sprawą doszło do strzelaniny. Wszystko za sprawą jego spojrzenia, którego nie mogła znieść. Odwróciła wzrok i zacisnęła usta oraz pięści. 08:13:15 Narracja: Statek powoli dopływał do brzegu. Sternik nie chciał wprowadzać go za daleko. Brzeg nie był do tego przystosowany a nikt nie znał terenu na płyciźnie. 08:13:32 Narracja: Po chwili doniesiono prowiant i dopakowano obok Essy. 08:15:54 * Essy twarz stężała. Patrzyła na łódź, na pakowane w nią rzeczy. Czyli to tak ma się skończyć? 08:16:18 *Aleks 'Jak doprowadzicie kochasia, zgwałcić obydwoje' 08:17:48 * Essy spojrzała na Aleksa. Po jej twarzy przebiegł cień strachu, jednak już po chwili przybrała surowy wyraz. Plunęła mu prosto w twarz. 08:18:52 *Aleks nadal spoglądał na nią jakby patrzył na pustą łódź. Czekał aż doprowadzą Nathana. 08:19:13 *Wytarł jedynie twarz rękawem. 'Jad żmii' - powiedział oschle. 08:20:30 * Essy - Mówiłam ci, że jestem Żmiją, ale ty pamiętasz tylko to, co chcesz pamiętać. 08:24:18 *Aleks nie odzywał się. Czekał nadal na wyniki poszukiwań. W końcu się zniecierpliwił. 'Jeśli ten człowiek nie znajdzie się za pięć minut, zacznę kolejno strzelać do was' - powiedział. 08:26:10 *Niczego nieświadomy Nate właśnie wygrzebał się z piwniczki, w której zostawił trzech nieprzytomnych zbirów. 08:29:06 Narracja: Ludzie Johnsona otoczyli go. 'Wysiadacie' - powiedzieli. Jeden trzymał linę. 08:30:32 *Nate - Co? - palnął. 08:31:03 Narracja: 'Nie co, tylko kto. Ty i Essy. Wysiadacie' - oświadczył. 08:31:23 Narracja: 'Nie rzucaj się, to i my będziemy spokojni' 08:32:23 *Nate - Chyba mam deja vu... - mruknął. - Zaprowadźcie mnie do kapitana, muszę z nim porozmawiać - szykował się do walki. 08:33:57 Narracja: 'Taki mamy zamiar. Jest rozkaz by was wiązać' - powiedział spokojnie. 'Możez walczyć ale nas jest setka.' 08:35:03 *Nate - W takim przypadku nie ma nawet po co wiązać... - zasugerował. 08:36:16 Narracja: 'Rozkaz to rozkaz' - przypadł do Nathana z liną. 08:37:30 *Nate nie bronił się. Co innego zbić pijanych gości, co innego walka z uzbrojonymi w przewadze. 08:38:07 Narracja: Po chwili ludzie pojawili się z Nathanem na pokładzie. Już z daleka mógł widzieć siedzącą w łodzi, i związaną Essy. 08:39:11 * Essy dojrzała przyjaciela i zerknęła na Aleksa. - Przecież on nic nie zrobił... 08:39:34 *Aleks 'Nie obchodzi mnie to' - powiedział spokojnie. 08:39:47 *Nate - Kapitanie Johnson... Co to ma znaczyć? ] 08:40:39 *Aleks 'Zupełnie nic. Zostaniecie wypuszczeni przy brzegu. Z małym bonusem. Ładować go do łodzi' -zarządził. 08:41:50 *Nate - Chyba wyjaśnienia się jakieś należą! Tak karać za nic? Nawet wśród piratów to przesada. 08:41:52 Narracja: Dwóch mężczyzn znów pochwyciło Nathana by wprowadzić go do łodzi. 08:42:13 *Nate szarpał się. Nie podobało mu się to. 08:43:17 *Aleks 'Za nic to co najwyżej oferowałem pomoc.Niesubordynacja, podważanie decyzji kapitana, kradzież zaprzyjaźnionego statku. Resztę opowie ci twoja...towarzyszka.' 08:45:05 * Essy spojrzała na Aleksa oczami pełnymi smutku, ale szybka przeniosła wzrok na Nate'a. - Bo może. To wszystko.
»Zamieszczono 05-10-2016 18:090
Zgłoś!


 [ Wszystkie wpisy: 254 ]  1, 2, 3, ... ... 11, 12, 13, Następna


Kliknij tutaj aby odpisać