[ Wszystkie wpisy: 30 ]  1, 2, Następna


 Postać   Wpis  
Postać
Status Status
SŻ: 0
PD: 0
PostID #48800
SPIS TREŚCI 1. Porwanie 2. Kapitan Reginald Barclay i U.S.S. Horizon 3. Kapitan Rhiannon Hallinger i U.S.S. Einherjar 4. Kapitan Anjaal Uruza i U.S.S. Neptune 5. 3 miesiące później... * *1 misja
*1 rozmowa z Aleksem
*2 rozmowa z Aleksem
*2 misja
*Holodeck
*3 rozmowa z Aleksem

6.
»Zamieszczono 15-01-2017 00:480
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48801
PORWANIE 00:56:15 *Aleks w końcu wszedł do domu. 'Rozalia?' - zawołał już od drzwi. 00:56:59 *Rozalia podeszła do męża. -Witaj w domu. Zawsze chciałam to powiedzieć- 00:57:38 *Aleks 'Witajcie obydwie' - spojrzał na Rozalię, następnie na jej brzuch. 'Posłałem po Farikę. Im szybciej wyruszę, tym szybciej wrócę by się wami zająć' 00:58:31 *Rozalia -Ty naprawdę jesteś przekonany, że to córka?- 00:58:50 *Rozalia -A jak będzie drugi łobuz, to się nie rozczarujesz?- 00:58:53 *Aleks 'Nie. Ale mam gorącą nadzieję' - uśmiechnął się. 00:59:29 *Aleks 'Pewnie rozczaruję, ale cóż mi pozostanie więcej nad dokupienie dodatkowej pary szabel?' 00:59:47 *Aleks 'Pokochałem jednego syna, to i drugiego pokocham tak samo. To oczywiste' 01:01:02 *Rozalia podeszła bliżej i spojrzała wprost w niebieskie oczy męża. -Też chcę córkę- przyznała się. -Ale tak cholernie boje się co tam zastaniecie. Nie chce by scenariusz się powtórzył- 01:03:20 *Aleks objął Rozalię w pasie i pocałował. 'Mamy sonar. Amelię. Karabin snajperski. Nawet...' -wyjął smartfona z kieszeni 'urządzenia pozwalające na kontaktowanie się na odległość. Do tego liny, łodzie i wielu śmiałków. Sam bóg nad nami czuwa' 01:06:46 *Rozalia po pocałunku wtuliła się mocniej. -Dobrze, rozumiem. Te wszystkie rzeczy są dla mnie nie do pojęcia, szczególnie to nie pasujące kolorem do mężczyzny, ale jestem spokojna, że je masz- 01:07:25 *Aleks 'Za jasne?' dopytywał. 'W sumie, to też prezent od mężczyzny' 01:08:04 *Rozalia zaśmiała się. -Kiedyś musisz mi pokazać jak to działa, intryguje mnie to- 01:09:51 *Aleks włączył telefon, pokazując numer do Amelii. 'W ten sposób mogę rozmawiać z Amelią' - powiedział. 'Na razie tylko z nią' 01:10:21 *Rozalia -Niesamowite- powiedziała i przyjrzała się 01:11:18 *Rozalia - Aleks... - spoważniała - Nie daj się im i wróć do nas.- położyła jego dłoń na swoim brzuchu. -Wczoraj o mały włos jej nie straciliśmy, tak samo jak i Emilio, nie chcę by to się powtórzyło, a z Tobą czuje się bezpieczniej- 01:14:14 *Aleks 'Mark i Johan wiedzą co robić. Wystarczy nie wpuszczać wampira do domu. Proch który stoi w beczkach zawiera duże stężenie srebra. Nie na darmo dom obsadzony jest od tygodnia dziką różą. I nie patrz mu w oczy. Choćby nie wiem co 01:15:01 *Rozalia -Ale on mi kazał się nie bać- 01:15:06 *Aleks 'Szanse na to że nie wpadnie w mój fortel są nikłe. To rady na wypadek gdyby jakoś uszedł' 01:15:34 *Aleks 'Nieistotne co mówił. Zaufałabyś wilkowi merdającemu ogonem?' 01:16:02 *Rozalia -Nie, bo taki wilk ugryzie- 01:16:27 *Rozalia -Nie będę patrzeć mu w oczy, obiecuję- 01:19:30 *Rozalia -Jak dużo mamy czasu?- zapytała. 01:20:35 *Rozalia -Napijesz się ze mną herbaty?- tak naprawdę zrobiła ją dla dzieci, ale równie dobrze może ją wykorzystać i zrobić młodym drugi raz. 01:21:44 *Aleks 'Siądźmy. Mark, sprawdź czy cię nie ma w kuchni' 01:23:22 *Rozalia dała się poprowadzić i usiadła w salonie na kanapie. 01:28:22 *Rozalia zastanawiała się co Aleks chciał jej powiedzieć, ze aż wyprosił własnego brata. 01:33:09 *Aleks nalał im herbaty. 'Wiem że nie chcesz bym płynął. Ale... taka okazja nie zdarza się raz w życiu. W ogóle nie istnieją takie okazje' 01:36:12 *Aleks 'Jeśli słowa Fariki są prawdziwe, zapewnię nam byt do trzeciego pokolenia' 01:36:28 *Aleks 'A jeśli nie są prawdziwe... i tak zdobędę to czego nie zdobył nikt inny. A jakąś wprawę już w tym mam' - wskazał na jej łańcuszek. 01:36:38 *Rozalia - Wiem, dlatego to akceptuje, z trudem, ale akceptuje. Nawet to, ze płynie Essy, bo wiem co mi obiecałeś, dlatego będę wyczekiwać Twojego powrotu, bo ... - tu na chwilę zrobiła pauzę. - bo po prostu Cie kocham- 01:37:35 *Aleks na chwilę zamilkł spoglądając na Rozalię. Co ona właściwie powiedziała? Tego się nie spodziewał. Nie miał pojęcia jak na to reagować. Po pierwszej fali paniki w której czuł, że robi z siebie głupka, wstał i podszedł do Rozalii. 01:40:09 *Rozalia spojrzała na niego. Powiedziała głośno coś co powinna zrobić 11 lat temu, coś co się uśpiło i coś co zawrzało w niej na nowo. Nie wiedziała tylko jak zinterpretować jego milczenie. 01:40:32 *Aleks podał Rozalii rękę uśmiechając się. 01:41:44 *Rozalia chwyciła jego dłoń. Po chwili zadrżała i spanikowała. Czy właśnie się wygłupiła? 01:45:20 *Aleks 'Wiem o tym' - uśmiechnął się szerzej przyciągając Rozalię do siebie. 'Widziałem twoje zmieszanie gdy mnie opatrywałaś. Czerwone policzki gdy zaproponowałem małżeństwo. Wstyd gdy przy mnie płakałaś. Błysk w oczach gdy pokazałem ci wisiorek z różą. Ranę w sercu gdy sądziłaś że to nie wypadek skierował mnie do pokoju Essy. Wszystko zawsze za fasadą wojownika' 01:46:19 *Aleks 'Jak myślisz? Co kazało mi zmienić nawyki? Etykieta? Sąsiedzi? Ksiądz?' 01:47:15 *Rozalia -Sądziłam, że rozsądek i chęć dania Emilio domu- 01:47:49 *Aleks 'Te zaproponowały ci małżeństwo. Tylko tyle' 01:49:20 *Rozalia -Tak było początkowo, bez konsekwencji, pamiętasz?- zaśmiała się. 01:50:22 *Aleks 'Nabrałaś się. Mój zysk' - puścił do niej oko. 01:50:58 *Rozalia zaśmiała się. -Mój zysk, bo mam coś cennego przy sobie- 01:52:00 *Aleks objął Rozalię szczelnie, jakby przytulał ją pierwszy raz, 'Wiesz przecież że wrócę. Mógłbym do was nie wrócić? Do ciebie?' 01:53:42 *Rozalia -Wierzę- odpowiedziała. 01:54:55 Narracja: Rozmowę Aleksa i Rozalii przerwały błyszczące światła pojawiające się wokół nich. 01:55:02 *Aleks 'Też cię pokochałem' -szepnął jej do ucha nim światła wytrąciły nastrój. 01:55:10 Narracja: Nim zdążyli zareagować, byli otoczeni przez trzech obcych ludzi, odzianych kompletnie w czarne kombinezony. Dwóch z nich wyszarpało Aleksa z objęć Rozalii i rzuciło nim o ścianę. Ostatni chwycił Rozalię od tyłu. 01:56:00 *Aleks osunął się na podłogę. Oczy otworzył dopiero po chwili. Co się dzieje? Nie miał pojęcia. 01:56:33 Narracja: Ból był potężny, jednak nie pozbawił Johnsona przytomności. Napastnicy dobyli broni, która Aleksowi skojarzyła się z bronią Amelii 01:56:36 *Rozalia -Nie, zostawcie!- krzyknęła i szarpała się z oprawcą. 01:57:38 *Aleks ocknął się natychmiast. Przeturlał się tam, gdzie widział przestrzeń. Za sofę. Sięgnął po swoją broń. Tą, którą dała mu Amelia. 01:57:43 *Rozalia -Puszczaj mnie, kurwi synu!- próbowała przerzucić napastnika przez plecy. 01:58:04 Narracja: Mężczyzna trzymający Rozalię szarpał się z nią, aż przystawił jakiś tajemniczy przedmiot do szyi Rozalii. Kobieta poczuła lekkie ukłucie i nagle cały pokój zaczął znikać za mgłą 01:58:59 *Aleks wysunął się zza sofy, celując w napastnika i oddając strzał. W głowie mu szumiało ale adrenalina pchała go do walki. 01:59:50 Narracja: Uzbrojeni napastnicy nie otworzyli ognia, tak jakby czekali na ruch Aleksa. Gdy Johnson wystrzelił tylko jeden z nich oddał strzał. Promień energii trafił ścianę obok pirata, zostawiając osmolony ślad. 02:00:14 *Eliza rozpoznała dźwięk wystrzału. Obejrzała się na dom. Wyglądała na przestraszoną. Zresztą co się dziwić? 02:00:34 *Rozalia ze łzami w oczach rozglądała się po pomieszczeniu. Czuła, ze słabnie i odpływa. 02:00:57 *Emilio -Co się dzieje?- zapytał, widząc, ze Eliza się wystraszyła 02:01:02 *Johan słysząc zamieszanie wepchnął Olgę do pokoju zamykając drzwi. Podbiegł do okna otwierając je. 'Uciekaj za dom, tam jest las! Ja poszukam pozostałych!' 02:01:43 Narracja: Jeden z napastników rzucił - Nie możemy dłużej zwlekać, zobaczył ile mógł. Reszta nie może tego widzieć. 02:01:58 *Aleks, gdyby nie Rozalia, strzelałby przez sofę. Teraz nie mógł. 'Kur&a, świeżo po remoncie' - pomyślał. Odczekał chwilę nim spróbował ponownie. 02:02:10 *Olga od razu wykonała polecenie. Pobiegła w stronę lasu. 02:03:02 *Eliza- Strzały w domu.-powiedziała i pobiegła zobaczyć co się dzieje. Tak, była jednym z tych dzieci, które instynkt samozachowawczy mają zakorzeniony tak głęboko, że aż nie chce im się go szukać. 02:03:41 *Johan wrócił do mieszkania, wychylając się na korytarz. nie wiedział w którą stronę się udać. Może są na górze? Ale jak tam przejść? Postanowił zaczekać. 02:03:49 Narracja: Rozalia straciła przytomność. Napastnik, który ją trzymał powiedział. - Horizon, dwoje do przeniesienia. - po czym zniknął z żoną Aleksa w takim samym błysku w jakim się pojawił. 02:04:07 *Mark dawno już był w piwnicy. Z kuchni do piwnicy prowadziło małe przejście, zwieńczone klapą w kuchennej podłodze. 02:04:49 *Olga dobiegła do dzieci jako pierwsza. -Chodźcie ze mną, nie wchodźcie do domu przez chwilę- 02:05:20 *Aleks zamierzając po raz trzeci strzelić, tym razem trafniej, zbaraniał widząc co się dzieje. Gdzie oni byli do cholery?! 'Johan! Szukaj Rozalii!' - krzyknął. 02:05:29 *Eliza- Co się dzieje?-spytała, próbując wyjrzeć kobiecie przez ramię. 02:05:43 *Emilio - Jak to nie możemy?- zapytał 02:06:07 Narracja: Jeden z pozostałych napastników tracił cierpliwość i strzelił prosto w zamierzającego się Aleksa. Promień zadziałał natychmiastowo - Johnson stracił przytomność. 02:06:11 *Olga -To taka zabawa, ale bawią się dorośli, ja tez jestem za młoda, więc musimy zostać tutaj- 02:06:16 *Mark wybiegł z piwnicy w stronę ogrodu. 'Szybko! Do lasu!' - krzyknął w stronę dzieci i Olgi. 02:06:46 *Emilio uwierzył Oldze, -Wuj Mark też jest za młody?- zapytał 02:07:14 *Eliza posłusznie ruszyła we wskazanym kierunku, oglądając się na pozostałych, czy idą. 02:10:34 Narracja: Napastnicy, w błysku światła, dołączyli do swojego towarzysza i porwanej Rozalii. W pokoju pozostał jedynie nieprzytomny Aleks.
»Zamieszczono 15-01-2017 00:510
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48802
Kapitan Reginald Barclay i U.S.S. Horizon 23:23:58 Narracja: Pierwsze co Rozalia ujrzała po przebudzeniu to ostre, zimne i, w odczuciu kobiety, sztuczne światło. Na pewno nie była już w Liverpoolu. Gdy jej wzrok się dostosował, zobaczyła, że wnętrze w którym ją zostawili porywacze zbudowane jest z jakiegoś obcego materiału. Na szczęście Rozalia czuła się w pełni sił, nie była też skrępowana. 23:24:26 Narracja: W pierwszej chwili nie zauważyła nikogo, ale długo nie pozostała sama. Z prawej strony pojawiła się kobieta w dziwnym, kolorowym stroju. Gdy zauważyła, że Rozalia jest przytomna dotknęła dziwnej broszki na piersi i powiedziała - Kapitanie Barclay, Pani Johnson jest już przytomna. 23:25:23 *Rozalia miała cudowny sen. Była z Aleksem i wreszcie odważyła się i zaufała na tyle, by powiedzieć co czuje do własnego męża. A on odpowiedział tym samym. Ciężko określić słowami jakie szczęście wówczas poczuła. Potem. Potem było coraz gorzej, błysk, szarpnięcie. Widok jak Aleks odbija sie od ściany. Wszystko jak w zwolnionym tempie. Jej krzyk, wyzwiska i próba wyswobodzenia się. 23:25:25 *Na nic się to zdało. Potem poczuła na szyi ukłucie i świat jej zawirował. Na początku myślała, że obraz jej się rozmył z powodu łez, potem jednak czuła coraz większe osłabienie, a na końcu ciemność. 23:26:11 *'Też cię pokochałem'- kołatało jej się w myślach. Otworzyła leniwie oczy, myśląc że obok ujrzy autora tych słów, jednak rzeczywistość szybko ją ocuciła. TO wcale nie był sen, to wydarzyło się naprawdę! Widzac obcą osobę koło siebie od razu zacisnęła dłoń w pięść i bez ostrzeżenia uderzyła ją prosto w twarz. 23:33:58 Narracja: Kobieta oberwała prosto w nos. Cios widocznie był na tyle solidny, że krzyknęła z bólu. Gdy odsunęła rękę, Rozalia zauważyła, że nos porywaczki jest nienaturalnie pomarszczony. Kobieta wycierała cieknącą z dziurek krew, ale Rozie nie wydawało się, że miała tyle siły żeby zniekształcić jej nos. Coś było bardzo nie tak. 23:38:25 Narracja: Rozalia nie wiedziała na czym skupić się bardziej - na wrogu czy na wnętrzu. Była w pokoju pełnym różnokolorowych świateł, a w uszy drażnił jakiś delikatny, ale nieustający szum. Kobieta skorzystała z zagubienia Rozy i ubezpieczająco wyciągnęła rękę w jej stronę - Pani Johnson, wiem, że to dla pani szok, ale zaraz wszystko się wyjaśni. 23:39:32 *Rozalia zerwała się na proste nogi. Suknia do kostek uniemożliwiała jej obronę w pełni. -Co to za miejsce?!- warknęła. -Gdzie jest mój mąż? i kim do cholery jest Barclay?- zalała swoją przeciwniczkę pytaniami. Szum nie dawał się skoncentrować w pełni. Za jasne oświetlenie drażniło ją w oczy. 23:44:46 Narracja: Rozalia usłyszała nagły syk po lewej stronie. Ściana otworzyła się i do środka wkroczył siwy mężczyzna o ostrych rysach. - Ja jestem Barclay, pani Johnson. Kapitan Reginald Barclay i to ja porwałem panią z rodzinnego domu w Liverpoolu. Jeżeli zechce pani spokojnie usiąść, wszystko pani wyjaśnię. 23:45:00 Narracja: Kapitanowi towarzyszyło dwóch mężczyzn. Jeden, w bardzo niestylowych, prosto ściętych włosach i szpiczastych uszach oraz drugi...kompletnie niebieski, z białymi włosami i dwoma...czułkami jak u owada na głowie. To był zbyt duży szok dla Rozalii, czuła, że słabnie. 23:48:29 *Rozalia odskoczyła od stwora. Widziała już dziwności w karczmie oraz na statku, jednak Ci ... ludzie(?) ... te stworzenia były naprawdę inne. Zakręciło jej się w głowie. -Nie zgadzam się, wracam do domu- jęknęła tylko. 23:51:05 Narracja: Kapitan zbliżył się do niej. - Niestety nie jest to możliwe, pani Johnson. Usiądzie pani na łóżku, da się na spokojnie przebadać, a ja wyjaśnię na czym polega problem. Czy możemy tak zrobić? 23:53:33 *Rozalia - Po moim trupie, prędzej piekło zamarznie niż dam Wam się dotknąć- 23:53:48 Narracja: Kobieta, którą uderzyła Rozalia, dołączyła do kapitana. - Prosimy pani Johnson, nikt nie chce tu zrobić krzywdy ani pani, ani pani córce. 23:58:24 *Rozalia skrzyżowała ręce na piersiach. Skąd niby mieli wiedzieć o jej stanie, jest za wcześnie. - Już zrobiliście- prychnęła. Rozglądała się po pomieszczeniu szukając jakiegokolwiek przedmiotu, którego mogłaby użyć do walki z nimi. 23:59:09 Narracja: Kapitan powoli zbliżał się do Rozalii. - Pani Johnson, gdybyśmy chcieli pani zrobić realną krzywdę, nawet by się pani nie obudziła. I tak nie jest pani w stanie stąd uciec, a nawet w tej chwili, z tego miejsca mogę sprawić, że nie zrobi pani kroku nawet na metr. Owszem, porwanie nie było niczym przyjemnym, ale było niezbędne dla pani czasów i pani męża. 00:01:55 Narracja: Mężczyzna o garnkowej fryzurze, który dotąd się nie odzywał zwrócił się do kapitana. - Kapitanie, myślę, że pani Johnson nie będzie skłonna do współpracy, jeżeli nie przedstawimy jej przynajmniej częściowo przyczyny dla której została przeniesiona na pokład. 00:03:08 *Rozalia -A niby w czym to ma być niezbędne dla mojego męża? To, że się wścieknie jak rozjuszony rój os?- 00:11:52 Narracja: Kapitan kiwnął głową swojemu towarzyszowi i postanowił udzielić Rozalii więcej informacji. - Tak, właśnie między innymi, żeby wściekł się. Po to pokazaliśmy mu naszą broń, po to miał zobaczyć transporter i całe porwanie. Pani mąż udowodnił, że jest sprytnym człowiekiem, a poprawna linia czasu wymaga, by wiedział o pani porwaniu. 00:13:08 *Rozalia teatralnie przewróciła oczami. -No cudowne przedstawienie- zakpiła i zaklaskała w dłonie. 00:16:08 Narracja: Kapitan Barclay - Zwie się pani Rozalia Emanuela White Johnson, z domu Marrero...zwana również w pewnych kręgach Neptune. Jeszcze dwie godziny temu była pani wraz z córką, Anastazją Aurelią White Johnson w Liverpoolu w 1695 roku. 00:24:24 *Rozalia zwątpiła. Nie miała jeszcze wymyślonego drugiego imienia dla córki, ba! nawet nie wiedziała czy to będzie dziewczynka, a oni tak łatwo posługiwali się faktami. - Po co tu jestem?- zapytała wprost. -Aaaaaahhh, jeśli to nie przestanie szumieć, to mnie zaraz trafi szlag- złapała się za głowę. Nie mogła się do tego przyzwyczaić. 00:36:12 Narracja: Kapitan Barclay - Ah tak, rdzeń warp. Nowe osoby nie są przywyczajone do szumu. Z czasem przestanie go pani zauważać. Nie mamy dla pani zadania, przynajmniej nie innego niż żyć i urodzić córkę...w XXV wieku. Według dokumentów historycznych została pani porwana przez tajemniczych sprawców w 1695 roku, po to by jeszcze bardziej tajemniczo pojawić się w roku 2407. 00:40:08 Narracja: Kapitan kontynuował - Jednak z jakiegoś powodu została pani w Liverpoolu i żyła pani jako żona Aleksandra White Johnsona, aż do końca swoich dni. Dość powiedzieć, że taki obrót spraw mocno namieszał w przyszłości i ludzkość znalazła się w poważnych tarapatach w XXVII wieku. Właśnie jesteśmy w trakcie korygowania tego błędu. 00:42:27 *Rozalia analizowała wszsystkie informacje, jakie jej przekazano. W pamięci policzyła różnicę. -Przecież to 712 lat różnicy!!- w przekalkulowaniu na chłodno pomogła jej ówczesna wizyta w karczmie, gdzie nauczyła się akceptować niektóre dziwa. -Tam został mój mąż i mój syn, a Wy sobie tak łatwo mówicie, że mam tu siedzieć, bo setki lat później będzie koniec świata? - 00:42:43 *Rozalia -I sądzicie, ze zacznie mnie to obchodzić?!- 00:51:19 *Rozalia właśnie sobie uświadomiła, że teraz w tym momencie jest w miejscu i czasie, kiedy dwie osoby, na którym zależało jej najbardziej w żuciu, właśnie nie żyją od setek lat. Znów zrobiło jej się słabo, aż ciemno przed oczami. 00:51:25 Narracja: Kapitan westchnął. - Nie chciałem o tym wspominać, ale widzę, że nie mam wyjścia...Pani Johnson, pochodzi pani z czasów w których śmiertelność dzieci i ciężarnych jest potwornie wysoka. Zarówno ciąża, jak i poród to loteria w której mówimy o ogromnym szczęściu, gdy matka i dziecko przeżyją. W XXV wieku szczęśliwy poród to norma. 00:52:36 Narracja: Kapitan dodał. - Poza tym, niech mi pani powie - jaki los czeka dziewczynkę z dobrego domu w pani czasach? 00:55:14 *Rozalia - A czy ja wyglądam na osobę, która ma zaraz rozwiązanie?- 00:56:18 *Rozalia była coraz bardziej zdenerwowana już drugiego pytania nie usłyszała. 00:56:33 Narracja: Niebieski i kobieta zauważyli, że Rozalia słabnie. Podbiegli do niej obydwoje i pomogli jej siąść na łóżku...które ani trochę nie przypominało łóżka w mniemaniu Rozalii. Kobieta wzięła jakieś urządzenie i podeszła do Rozy - Zrobię pani zastrzyk wzmacniający, nie ma powodu do obaw. 00:57:41 *Rozalia pozwoliła się zaprowadzić. W końcu musiała też zadbac o drugie życie, które się w niej rozwija. - Nie chcę tego.- 00:58:17 Narracja: Rozalia chciała się buntować, ale była na to zbyt słaba. W zasadzie mogli ją otruć, ale szok był tak ciężki, że obezwładniliby ją bez trudu. Poczuła lekkie muśnięcie na karku i siły zaczęły wracać. Opanowanie też. 01:05:22 Narracja: Kobieta, wyraźnie zmartwiona, mimo, że pod nosem miała niedotarte ślady krwi, bardziej skupiała się na stanie Rozalii, niż na obolałym, pofałdowanym nosie - Jak się pani czuje? 01:06:38 *Rozalia była zdumiona jak szybko to co zrobili, wróciło jej siły i spokój. -Już lepiej- odpowiedziała i teraz mogła jej się przyjrzeć. -Chyba przesadziłam z tym ciosem, przepraszam- 01:08:18 Narracja: Kobieta uśmiechnęła się do niej tak serdecznie, że Rozie zrobiło się trochę głupio. Co było nienormalne, w końcu została przez tych ludzi porwana. - Gdyby poczuła się pani znowu słabo, niech pani powie. Aktualny zastrzyk powinien wystarczyć na 12 godzin. 01:15:55 *Rozalii faktycznie było głupio, jednak zareagowała instynktownie. Skoro ją uchwycili tak nagle, to i spodziewała się agresorów. -Mysle, ze już nie będzie potrzebny- odpowiedziała. Znów próbowała ustalić co może zrobić i jak wrócić. A wrócić chciała koniecznie. Powiedzieli, że dożyła swoich dni w swoich czasach, więc jakoś znalazła rozwiązanie. 01:17:18 Narracja: Kapitan podszedł do łóżka. - Jak pani widzi nie zależy nam na krzywdzie pani i pani córki. Rozumiem ból jaki sprawia pani oddzielenie od męża i syna, ale...widzieliśmy różne linie czasu. W pani czasach Anastazja, w najlepszym przypadku, dorośnie i zostanie posłuszną żoną swojego męża. 01:19:44 Narracja: Kapitan - Może nawet będzie dla niej dobry, nie będzie jej bił, a ona umrze ze starości, a nie choroby o której w naszych czasach dzieci uczą się z książek. W XXV wieku ma szansę zostać kimś więcej - uczoną, kapitanem statku, politykiem. Może przy tym mieć męża, który będzie traktował ją jak równą sobie partnerkę. 01:25:26 *Rozalia czego nauczyła się przez ostatnie 11 lat, to to, ze należy dostosować się do każdej sytuacji i jeśli nie pomaga rozwiązanie siłowe albo wróg ma przewagę, należy pokazać, ze dało się przekonać. Niech myślą, że im wierzy. Umie udawać, to będzie udawać. -Dlaczego teraz?- zapytała. -Nie mogliście poczekać z pół roku?- 01:31:49 Narracja: Znikąd rozległ się głos - Komandor T'mar proszony na mostek. - niemodnie ścięty towarzysz kapitana skinął na niebieskiego i wyszli przez ścianę. Kapitan - W naszym zawodzie pani Johnson, nie ma nawet sekundy w przód czy w tył. Wszystko musi się zgadzać w czasie. 01:36:13 *Rozalia najpierw zaczęła sie rozglądać, skąd ten nowy głos. Czyżby oszalała? Potem ta otwierająca się ściana. Zamrugała parokrotnie myśląc, ze jej się zdawało. -A ile jest rodzących kobiet w Anglii lub w Europie w 1965 roku, że akurat wybraliście sobie mnie, by moja córka mogła być uczoną, politykiem, czy kapitanem?-
»Zamieszczono 15-01-2017 00:550
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48803
01:38:46 Narracja: Kapitan zaśmiał się. Przy jego rysach twarzy, wyglądało to bardziej przerażająco niż zabawnie. - Wiele, ale tylko pani jest Rozalią Emanuelą White Johnson i tylko pani urodzi w XXV wieku Anastazję White Johnson. 01:46:23 *Rozalia zirytowała się. -Każda może się tak nazywać- prychnęła. -I teraz co? Będe tu siedzieć, w tym pokoju gdzie od światła bolą mnie oczy, od szumu, boli mnie głowa przez całe 9 miesięcy?- 01:50:58 Narracja: Kapitan - Przeciwnie... - nim dokończył, tajemniczy głos znowu się odezwał. - Kapitanie jesteśmy u celu. Einherjar wraca na stację K-7, nie widzą nas. - Kapitan odpowiedział. - Dobrze, zaraz przyjdziemy. Cóż pani Johnson, jesteśmy na miejscu. Tutaj musimy panią wysadzić. Pozwoli pani za mną. 01:54:49 *Rozalia -Jak to wysadzić?- GDZIE?- 21:52:59 *Kaptain Barclay - Musimy panią przenieść na U.S.S. Einherjar, tam znajdzie się pani pod opieką porucznik Sorany. Gdy dolecicie do stacji K-7, przeniesiecie się na pokład kolejnego statku. Porucznik Sorana pomoże pani w aklimatyzacji w nowych warunkach. 22:00:29 *Rozalia - Ja znam jeszcze lepszy pomysł. PRZENIEŚCIE mnie spowrotem do domu! Do męża! Do syna!- warknęła i nie miała zamiaru się ruszyć, dopóki nie spełnią jej żądań 22:25:01 *Kapitan podszedł do dużego świecącego panelu i powiedział. - Komputer, wyświetl plik Liverpool 13B w ambulatorium. Na monitorze wyświetlił się nagrobek. Rozie zmroziło krew w żyłach. Na pomniku było podane imię Anastazja Aurelia White Johnson, i daty 22 września 1695 - 14 listopada 1697. 22:27:30 *Rozalia patrzyła na to ze zgrozą. -Jak nazwę ją inaczej, to Wam pozmieniam te Wasze diable sztuczki!- warknęła. Nie mogła uwierzyć, że jej córka ma żyć tylko dwa lata. 22:28:38 *Kapitan - Gdy mówiłem, że pani córka dożyje spokojnej starości z mężem, mówiłem o najlepszym możliwym scenariuszu. Nie sprawia mi przyjemności pokazywanie pani tego, ale dobro pani i pani córki jest z jakiegoś powodu powiązane z losami przyszłości. 22:32:33 *Barclay westchnął. - Chciałbym pani powiedzieć, że zmiana imienia córki pomoże, że to nie jest prawda...ale fakty są niestety takie, że na ten moment jesteście obydwie najbezpieczniejsze w roku 2407. 22:34:09 *Kapitan - I niech mi pani wierzy, nie jest to pierwszy raz, gdy odbywam tego typu rozmowę. 22:35:45 *Rozalia odruchowo położyła dłoń na brzuchu. -Ale jak mam się z tym pogodzić, jak żyć ze świadomością, że mój syn nie żyje w tym dwutysięcznym coś tam roku?- nie opanowała złości, mimo dawki leku. 22:39:47 *Kapitan - Widzi pani, gdy pracuje się w agencji tempora...zajmującej się czasem, tyle co my, zaczyna się traktować czas bardziej jak odległość. W tej chwili jest to dla pani 712 lat, różnica nie do pokonania i przebolenia. Jednak z czasem również pani zauważy, że jeśli odpowiednio się podejdzie do problemu te 712 lat nie będzie się różnić od, choćby, 712 centymetrów. 22:43:16 *Kapitan - Przystosowanie się nie jest łatwe, ale czasy w których się pani teraz znajduje oferują ogrom możliwości i rozwiązań, których dotychczas pani nie była sobie w stanie wyobrazić. Jest pani zaradną kobietą, co udowodniła pani zarówno swojemu mężowi jak i ojcu. 22:44:51 *Kapitan - Z wiedzą XXV wieku, kto wie co jest pani w stanie osiągnąć? - w głosie kapitana słychać było sugestię, którą Rozalia mogła zinterpretować na wiele różnych sposobów... 22:45:53 *Rozalia - I właśnie teraz kiedy mąż mnie przekonał, że warto odpocząć, ze mogę przestać być zaradna i po prostu cieszyć się spokojem, zjawiacie się wy i wywracacie wszystko do góry nogami- powiedziała z żalem w głosie. 22:47:17 *Rozalia wyłapała delikatne sugestie, jednak nie pokazała, że zinterpretowała to tak, że wykorzysta możliwości na powrót do domu. -Proszę przestać grzebać w moim życiu.- oburzyła się na wzmiankę o ojcu. 22:49:41 *Kapitan się zaśmiał. - Cóż, ludzie mogą próbować nas przekonywać, ale pewne rzeczy, po prostu leżą w naszej naturze, czyż nie? Przepraszam za wzmiankę o ojcu, ale niestety tak wygląda ten zawód. My wiemy o pani, więcej niż to dla pani wygodne, a pani niestety o nas nic. 22:51:01 *Rozalia -Nie boicie się zemsty?- dopiero teraz pierwszy raz spojrzała mu prosto w gadzie oczy. 22:52:26 *Kapitan - Z pani strony? 22:52:55 *Rozalia -Kogokolwiek. Mówił pan, że takich jak ja jest więcej- 22:55:06 *Kapitan - Ryzyko zawodowe, pani Johnson. Wie pani, że zginąłem już trzy razy na służbie? Raz nawet oglądałem własną śmierć, nic ładnego. 22:57:11 *Rozalia zrozumiała, że tak łatwo tej szumowiny się nie pozbędzie. Groźby też nie pomogą. Będzie musiała działać podstępem. -Prosze wybaczyć, ale jakoś mi Pana nie szkoda- 23:01:44 *Kapitan - Żaden problem. Czy możemy się udać do transportera? Wiem, że głupio to zabrzmi, ale w zasadzie czas nagli. 23:12:20 *Rozalia prychnęła. -Nigdzie nie idę, jak już chcieliście mnie tutaj, to się ze mną pomęczycie tutaj- 23:23:01 *Kapitan zwrócił się do kobiety. - Obawiałem się, że tak będzie. - mężczyzna dotknął broszki na piersi, takiej samej jak miała pielęgniarka, i rzekł. - Mostek, prześlijcie proszę panią Johnson na pokład Einherjar.
»Zamieszczono 15-01-2017 00:570
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48804
Kapitan Rhiannon Hallinger i U.S.S. Einherjar 23:28:25 Narracja: Rozalia nie czuła żadnego bólu, ale widziała jak otacza ją błękitne światło. Nim zdążyła zaprotestować, światło zniknęło i była w zupełnie innym miejscu. Pomieszczenie było dużo łagodniej oświetlone i zamiast oślepiających świateł wszędzie były bardzo oszczędne meble. Ściany były szare. Przez coś co wydawało się oknami, Rozalia widziała tylko czerń i białe kreski mknące w jednym kierunku. 23:32:41 *Rozalia zdziwiła się. Mężczyzna nosi broszkę? Jednak nim zdążyła mu dopiec niemęskim dodatkiem do stroju, bo oślepiło ją niebieskie światło. -HEJ!- krzyknęła za nim, ale już go nie widziała. Rozejrzała się po nowym pomieszczeniu. Teraz wydawało jej się o wiele ciemniejsze. Podeszła do okien. -Co to ma być?- zapytała siebie samej. 23:38:04 Narracja: Ściana za plecami Rozalii syknęła i otworzyła się. Do środka weszły dwie młode kobiety. Jedna ruda, wyglądała w zupełności jak człowiek. 23:38:45 *Rozalia była wyczulona na nowe dźwięki, od razu się obróciła i oceniła zagrożenie. 23:39:01 *Rozalia na razie nie mówiła nic, jednak wlepiła w kobiety gniewne spojrzenie. 23:41:19 Narracja: Natomiast druga zdecydowanie człowiekiem nie była. Miała długie, czarne włosy, zieloną skórę, spiczaste uszy i długie, ostre brwi. Na czole miała dwie fałdy układające się w kształt litery V. Obydwie nosiły ten sam krój munduru, jednak ludzka kobieta miała czerwień, a zielona nosiła błękit. Obrazel
23:42:59 *Ludzka kobieta podeszła w stronę Rozalii i wyciągnęła w jej stronę rękę. - Jestem Kapitan Rhiannon Hallinger, kapitan statku U.S.S. Einherjar. - wskazała na towarzyszkę. - To jest porucznik Sorana, nasza doradczyni. 23:43:29 *Zielona dołączyła. - Wiemy jak się pani znalazła tutaj, pani Johnson i chcemy pani pomóc. 23:55:06 *Rozalia uśmiechnęła się uroczo do Pani kapitan, jednak podczas uściśnięcia dłoni pociągnęła ją do siebie wykręcając jej rękę i całe ciało, tak że Pani kapitan była obrócona tyłem do Rozalii. Drugą ręką złapała ją za szyję, jednak nie ściskała jej. -Dzień dobry, poproszę o bilet w jedną stronę do Liverpoolu 1695 roku- 00:11:25 *Pani kapitan nawet nie drgnęła. Po zmianie w głosie Rozalia czuła, że nie jest szczęśliwa. - Pani Johnson, zapewne niejednokrotnie wytłumaczono pani dlaczego jest to niemożliwe, dlatego powiem wprost. Może pani lecieć z nami bez restrykcji jako przyjaciel. Może pani też spędzić czas do porodu zamknięta w kajucie, pod okiem zespołu ochrony. Z każdym kolejnym słowem głos kobiety stawał się coraz bardziej surowy. - Wybór należy do pani. 00:17:18 *Rozalia nie mogła dopuścić do braku swobody nawet w tym dziwnym miejscu. Puściła kobietę. -Nie boję się Was- powiedziała. -Ale też nie chcę tu być, to chyba normalne- Rozalia była coraz bardziej rozdrażniona 00:31:27 *Rozalia -Lecieć gdzie? Jak to lecieć? Nie rozumiem. Kto ma w tym interes? I kto Was opłacił? Dlaczego akurat ja i co stało się z moim synem? Przez Was został sam jak palec!- 00:45:18 *Kapitan Hallinger odwróciła się do Rozalii. Nie była ani trochę spokojniejsza. - Pani Johnson, nikt nas nie opłacił. Lecimy spotkać się ze statkiem na którym pani zamieszka w naszych czasach, U.S.S. Neptune. 00:48:44 *Rozalia -Że jak? To jakiś żart? I jakim cudem statek może latać?- 00:56:44 *Rozalia rozmasowała sobie skronie. -Naprawdę? Mam wejść na statek, który nosi moje imię? Ja chyba śnię.- powiedziała. Przecież to jak chory zbieg okoliczności. 13:13:46 *Sorana dołączyła do rozmowy - Minęły 712 lata, pani Johnson. W tym czasie ludzkość zażegnała konflikty na swojej planecie i wyruszyła ku gwiazdom. Ludzie byli jednym z gatunków założycielskich Federacji, organizacji międzyplanetarnej stojącej na straży pokoju i eksploracji. 13:14:02 *Kapitan Hallinger - I owszem, jesteśmy na okręcie, który pływa w kosmosie. Te kreski, które pani widzi za oknem to gwiazdy, rozmazane, gdyż lecimy z prędkością szybszą niż światło. 13:25:48 *Rozalia podeszła jeszcze raz do 'okna' by się przekonać w jak bardzo beznadziejnej sytuacji się znajduje. Nie dość, ze z dala od rodziny, osób, które kocha, to jeszcze z dala od WSZYSTKIEGO. Musiała wziąć parę głębszych wdechów by się opanować, inaczej ponownie rzuciłaby się na panią kapitan. -Cudownie- powiedziała ironicznie. -Dalej już się nie dało?- 13:41:15 *Rozalia była zrozpaczona, jednak wolała to zachować do siebie. Nie będzie obcym pokazywać, że mogą ją złamać. Właściwie to już złamali, w bardzo okrutny sposób grając na jej uczuciach. 13:41:52 *Kapitan Hallinger uśmiechnęła się, wcale nie w sympatyczny sposób. - Słyszałam, że Kwadrant Delta jest piękny o tej porze roku. - rzuciła od niechcenia, po czym spoważniała. - Pani Johnson, nie wiemy dlaczego ściągnięto panią do naszych czasów. Dostaliśmy tylko informację kim pani jest, gdzie ma się pani znaleźć i adnotację, że jeśli spróbuje pani na własną rękę wrócić do swoich czasów... 13:42:29 *Kapitan Hallinger - ...to mamy pani nie zatrzymywać. Zgaduję, że sami się upomną jeśli jakimś cudem się uda. 13:54:48 *Rozalia -Czyli jestem więźniem. Trzymacie mnie wbrew woli- upierała się. Nie rozumiała sytuacji i nikt jej nie pomagał zrozumieć. Ciągle słyszała jedynie, że musi tak być. Tylko jak to zaakceptować? 14:01:49 *Sorana - Pani Johnson, nie... - porucznik chciała powiedzieć coś więcej, ale kapitan uciszyła ją gestem. - Pani porucznik, podajcie pani Johnson PADD ze zdjęciem, o które prosiłam. - Sorana wyciągnęła mały, świecący prostokąt, który podała Rozalii. Oczywiście bardzo ostrożnie, nauczona doświadczeniem kapitan. 14:02:03 Narracja: Na zdjęciu była kobieta, prawie że identyczna jak kapitan, ale z fryzurą w kok i mundurem, który wyglądał jak błękitna sukienka. 14:02:34 *Kapitan Hallinger odczekała, aż Rozalia dokładnie przyjrzy się zdjęciu i uprzedziła pytania. - To zdjęcie mojej przodkini, Elisabeth Hallinger, dzień przed bitwą o Caleb IV, około 137 lat temu. Uderzające podobieństwo, czyż nie? 14:05:36 *Rozalia przyjrzała się dziwnemu pudełku, które przedstawiało obraz. Dziwnie świecący i bez faktury farb. Przejechała dłonią po przedmiocie. -Jak to jest namalowane?- zapytała w końcu. -I faktycznie jest podobieństwo.- przyznała. 14:28:11 *Sorana zaśmiała się serdecznie - To urządzenie nie korzysta z farb, pani Johnson i może bez problemu wyświetlać różne obrazy, nawet jednocześnie. Na razie nie ma sensu zaprzątać sobie tym głowy, z czasem opanuje pani obiekty codziennego użytku. 14:28:37 *Po czym dodała jeszcze z mrugnięciem. - No i trudno, żeby nie było podobieństwa, skoro to jedna i ta sama osoba. 14:34:02 *Kapitan Hallinger - Odpowiednie służby, które oboje znamy, postarały się, żeby zdjęcie zostało stosownie zniekształcone. 14:42:55 *Rozalia - Wiem, że takich jak ja jest więcej, ale to oznacza jedynie, ze tamci żonglują ludzkim życiem jak chcą, a nie, że mi się lepiej będzie z tym żyć- 14:49:28 *Rozalia teraz upierała się dla zasady. Wiedziała już, że ma nikłe szanse na ucieczkę. Jeszcze raz spojrzała na ten dziwny przedmiot. Ciekawość brała górę nad rozdrażnieniem. -To jak nazywa się ten obraz bez farb?- zapytała nagle. 19:23:27 *Kapitan Hallinger w duchu była wdzięczna, że choć przez chwilę Rozalia skupiła się na czymś innym. - Z reguły przenosimy na nich wszelkie informacje, które muszą być dostępne podręcznie - rozkazy, listy napraw, wyniki badań. Może wyświetlać tekst, jak i grafikę, co bardzo się przydaje właśnie przy badaniach, np. astrometrycznych. 19:23:36 *Kapitan Hallinger - Samo urządzenie działa tak, iż impulsy energii o konkretnych właściwościach, przetwarza na obraz bądź dźwięk. 19:30:34 *Rozalia -Nic z tego nie rozumiem. To ma dźwięk jak instrumenty?- przyznała się i jednocześnie zaciekawiła. nadal trzymała w dłoniach urządzenie. 19:46:07 *Sorana podeszła do Rozy, wcisnęła jeden z przycisków. Zdjęcie zmniejszyło się do maleńkich rozmiarów. Potem porucznik dotknęła palcem w innym miejscu i z PADDa wydobyła się muzyka. [video]https://www.youtube.com/watch?v=wM5wsk8hKr8[/video] 19:48:49 *Rozalia o mały włos nie wypuściła przedmiotu z rąk, kiedy rozbrzmiała muzyka. - Ładne- powiedziała. 19:51:00 *Rozalia obejrzała przedmiot dokładnie. Po prostu płaska deska. Tyle, że się świeci. -W sumie to Aleks miał podobne, tylko mniejsze. Ale miało inny kolor- skomentowała. Pamiętała jak przed porwaniem pokazał jej ten różowy przedmiot. 19:57:02 *Obydwie kobiety spojrzały po sobie. Elektronika w 1695? Może Rozie się przywidziało, ale Flota znała dość dziwnych przypadków żeby wiedzieć, że prawdopodobnie pani Johnson nie ubzdurała sobie tego. Może nawet temu agenci temporalni się nią zainteresowali? 20:03:21 *Kapitan Hallinger - Niestety te urządzenia nadają się tylko do odtwarzania i przeglądania informacji. Mają zbyt mało zaawansowane układy, żeby tworzyć czy rozwiązywać bardziej skomplikowane problemy. 20:07:20 *Rozalia - Biblioteka i opera w jednym?- 20:09:00 *Rozalia -Tak na jednej dłoni? Ile tu jest książek?- zapytała. 20:26:56 *Sorana - Trafiła pani. Nawet i cała biblioteka. 20:29:25 *Kapitan Hallinger - Oczywiście nie pomieści to wszystkich zbiorów, bo mówimy o książkach z Ziemi, Vulcana, Andorii, Telar... 20:34:25 *Rozalia szukała miejsca, gdzie mogłaby usiąść. To zaczęło ją trochę przerastać. -Jeszcze raz. Płyniemy po niebie na statku i mam w ręku książki z całego mojego świata i kilku innych, dobrze zrozumiałam?- 20:35:12 *Rozalia w duchu dziękowała, ze wcześniej trafiła do karczmy, bo inaczej by oszalała. Jeszcze nie wszystko łapie, ale fakt poznania innych przejść i innych stworzeń bardzo jej pomaga być opanowaną. 21:02:50 *Kapitan Hallinger - Nie przesadzajmy, książki z samej Ziemi i parę dzieł z Vulcana. - mimo wybuchowego charakteru, pani kapitan była pod wrażeniem opanowania Rozalii. Na pewno było jej ciężko - przeżyła swoją rodzinę i na domiar złego znalazła się w czasach w których nawet drugi człowiek był kimś zupełnie obcym. 21:02:57 Narracja: Niestety dla Rozy, ten statek też miał duchowy głos, którego właściciela nie mogła namierzyć. - Pani kapitan, zostały nam dwie godziny do K-7. 21:03:11 *Kapitan Hallinger dotknęła znanej już Rozalii broszki na piersi. - Przyjęłam, już idę na mostek. - zwróciła się do Rozy. - Pani porucznik zaopiekuje się dalej panią. - po czym dodała do Sorany. - Pani porucznik, niech pani da znać, gdy będziecie opuszczać okręt. Chciałabym osobiście Was pożegnać. 21:04:13 *Sorana - Tak jest, pani kapitan. 21:10:14 *Rozalia -A do tego wulkanu jest takie przejście jak do wszystkich światów?- zapytała odruchowo, myśląc, ze znali to miejsce. Skoro wiedzieli o niej wszystko. Znów rozglądała się za źródłem głosu. -Tutaj nie ma za grosz prywatności- skomentowała te głosy. 21:12:21 *Rozalia - Ile jeszcze będziecie mnie przerzucać jak worek ziemniaków?- 21:12:21 *Pani kapitan się zaśmiała, tym razem bez cienia złośliwości. - Będę na mostku w razie czego. - rzuciła wychodząc. 21:13:48 *Sorana - Vulcan to nazwa planety w tym przypadku. I U.S.S. Neptune to na ten moment koniec przeprowadzek - dostałam przydział jako doradca, w związku z pani sytuacją. 21:20:19 *Rozalia -No to mówię, że inny świat, jak tam się dostajecie?-
»Zamieszczono 15-01-2017 01:010
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48805
21:21:07 *Rozalia 'Niedoczekanie Wasze, ostatnia przeprowadzka będzie w domu' pomyślała sobie. 21:26:37 *Rozalia rozglądała się po pomieszczeniu. -Każdy pokój wygląda tak samo?- 21:28:51 *Sorana - Wstępnie wyglądają podobnie, ale każdy ma pozwolenie na umeblowanie kwatery wedle uznania. 21:32:17 *Rozalia -Czyli tam będę mogła po prosić o rzeczy jakie są mi potrzebne?- Chciała się wywiedzieć jak najwięcej. 21:32:19 *Sorana - A podróżujemy szybko między planetami dzięki urządzeniu, które nazywamy napędem warp. Musiałabym szerzej to wytłumaczyć, ale statek wytwarza specjalny...bąbel z energii, który pozwala mu mknąć na... specjalnej fali, szybciej niż światło. 21:32:37 *Sorana - Oczywiście, co pani potrzebuje? 21:36:11 *Rozalia -Pióro i pergamin- powiedziała. Była ciekawa co wymyślą. Nie widziała by coś pisali. Mieli te pudełka i nic więcej. 21:39:24 *Sorana podeszła do jednej ze ścian w której była wnęka, otoczona światełkami. Kobieta nachyliła się lekko i powiedziała. - Pióro, atrament i pergamin. - po tych słowach rozległ się elektroniczny świergot i sekundę później w blasku światła we wnęce pojawiły się potrzebne Rozie przedmioty. 21:40:05 *Sorana - To urządzenie to replikator, wystarczy, że poprosi go pani o coś - jedzenie, drobny przedmiot, a on stworzy go dla pani. 21:41:11 Narracja: Rozalii przypomniało się urządzenie stosowane przez profesora Lazarusa, o którym z entuzjazmem opowiadał jej Emilio... 21:43:22 *Rozalia otworzyła szerzej oczy. Znała to słowo. Czyli ten profesor musiał ją namierzyć w karczmie. To jego sprawka, ze tu jest. On wynajął tych ludzi. -Dziękuje za wyjaśnienia- odpowiedziała przyjmując rzeczy. -Jak to działa?- 21:50:31 *Sorana była zaciekawiona. Jak na osobę z XVII wieku Rozalia była wyjątkowo opanowana i ciekawa w starciu z technologią XXV wieku. - Większość rzeczy we wszechświecie składa się z drobnych, niewidzialnych gołym okiem cząsteczek. Replikator to urządzenie, które bierze cząsteczki jednej rzeczy i przetwarza ją na inną, w tym przypadku pióro czy pergamin. 21:55:39 *Rozalia postanowiła zobaczyć reakcje tej kobiety. -Profesor Lazarus pokazywał to mojemu synowi- powiedziała bacznie obserwując Soranę. 21:58:59 *Sorana zrobiła zdziwioną minę, jednak nie oddawała ona w pełni poziomu zdziwienia kobiety. - Chce pani powiedzieć, że miała pani kontakt z replikatorem w XVII wieku? - Ta kobieta skrywała jakąś potężną tajemnicę, oby tylko nie było to coś niebezpiecznego... 22:04:08 *Rozalia -Może. Jak mnie zabierzesz do domu to Ci przedstawię profesora.- 22:09:04 *Rozalia doskonale wiedziała, ze teraz mogą wpaść w panikę. Jednak w Liverpoolu nie znajdą Lazarusa. A portal nie jest widoczny dopóki się przez niego nie przejdzie. 23:07:45 *Sorana nie wiedziała kim jest ów profesor, ale Roza mogła być pewna, że wszystko co powiedziała wyląduje w raporcie dla Floty. - Pani Johnson, wiem, że bardzo chce pani wrócić do domu, ale nie jest to możliwe. Regulamin Floty w naszych czasach zabrania ingerencji w historię, możemy tylko przyjąć skutki działania agentów temporalnych z przyszłości, którzy wiedzą co robią. 23:08:18 *Sorana - Nie jest to uczciwe dla ludzi, którzy zostają rzuceni w obce czasy, ale czasem lepsze to niż alternatywa. Pani kapitan zginęłaby w bitwie, a tak może dalej służyć we Flocie. Panią oderwano od rodziny, ale wiemy, że jest pani w ciąży i dzięki postępowi Federacji pani córka jest bezpieczna i może otrzymać edukację na wysokim poziomie. 23:09:57 *Rozalia - Ale mój syn teraz jest sam. Tęsknie za nim, ma 10 lat i jest w pełni rozumnym człowiekiem, a córka... jeszcze jest w brzuchu- Rozalia powoli łamała się bardziej. Dlaczego oni robią jej taka krzywdę. 23:23:15 *Sorana - Rozłąka z rodziną to potworny ból, zwłaszcza dzieci z rodzicami. - Rozalia zauważyła, że zielonoskóra dziewczyna posmutniała mówiąc to. Jej mina niby się nie zmieniła, ale Roza wyłapała że dziewczyna na doświadczenie w tej kwestii, z jednej bądź drugiej strony. 23:25:30 *Sorana - I zapewne niejedna osoba na pokładzie chciałaby pani pomóc, ale po prostu nie jesteśmy w stanie. Jedyne co możemy zrobić to pomóc pani zapoznać się z miejscem w które pani trafiła i podjąć próby rozładowania tego bólu. 23:27:34 *Rozalia kiwnęła głową. -Jak napisze list, to go przekażecie mężowi, czy tego też Wam nie wolno robić?- 23:29:18 *Sorana - Nie oczekujemy, ze nam pani zaufa czy nas polubi, ale nikt tu pani nie więzi. Neptune leci w głęboko w niezbadane terytoria z misją badawczą, lepsze to miejsce niż Einherjar, który cały czas jest na froncie. 23:33:05 *Rozalia zauważyła, że kobieta pominęła jej pytanie. Czyli nawet jeśli by obiecali, że to zrobią, to list nigdy by nie trafił do adresata. Wzięła parę głębszych wdechów, by po prostu nie przywalić kobiecie. A właśnie tak miała ochotę rozładować ból, jak to ślicznie określiła Sorana. - Co za ironia, kiedy nosiłam imię Neptune, to właśnie miałam chęć wypłynąć w niezbadane terytoria- 23:33:21 *Sorana - Jeśli znajdziemy anomalię temporalną prowadzącą do pani czasów to sama zadbam o to, żeby go tam wrzucono. 23:36:55 *Rozalia -Czyli nie jest to pewne- zauważyła. -WOlę mieć 100% pewność. Bo możliwe, ze prześwietliliście moje życie, ale poziomu wściekłości mojego męża nie znacie. 23:42:27 *Sorana - Wiemy o części przygód pani męża. Zapewne może nam pani opowiedzieć drugie tyle. Jednak straszenie wszystkich wokół jego zemstą w niczym nie pomoże. 23:48:50 *Rozalia zaśmiała się. -Pani jest głupia? czy Tylko udaje? On będzie wściekły na mnie! Jestem niemal pewna, tak na 70% że właśnie myśli, że to jest mój pomysł!- 00:08:41 *Sorana - Brzmi to tak, że najbardziej to pani powinna się obawiać spotkania z mężem, a nie my. 00:12:12 *Rozalia - Dlatego wolę wrócić od razu, niż potem być zmuszona doprowadzać go do porządku- odpowiedziała. Sorana nie rozumiała obaw Rozalii oraz tego co ona czuła, szczególnie, że na chwilę przed porwaniem oboje powiedzieli sobie coś szczerze od nigdy. Rozalia bała się, że to zniknie, kiedy jej nie będzie. Szczególnie kiedy Aleks miał wyruszyć w rejs z Essy. Rozalia była zła na to, że oni biorą tylko swoje widzimisie pod uwagę, kompletnie ignorując to co porwany człowiek czuje. Podeszła do replikatora. -Szklankę wody proszę- powiedziała oschle do urządzenia. Była ciekawa co się stanie. 00:19:25 Narracja: Replikator ze znanym już świergotem wytworzył prostą szklankę wypełnioną krystalicznie czystą wodą. 00:26:03 *Rozalia zadowolona z efektu chwyciła szklankę w dłoń. Najpierw powąchała czy woda nie pachnie dziwnie. Później dopiero spróbowała mały łyczek. Zdatna do picia, więc wypiła większy łyk. Jeśli wiedzieli o niej wszystko to nie powinno ich dziwić, ze szybko zapamiętywała i uczyła się nowych rzeczy. 00:39:48 *Rozalia -Jak szybko kończą się zasoby tej rzeczy? Jak często się to uzupełnia?- próbowała wypytać czy da się wykończyć to urządzenie. 00:48:04 *Sorana wiedziała, że w przypadku Rozy dalsze tłumaczenie nie ma sensu. Romulanka nie była przekonana, żeby powrót do męża był dobrym rozwiązaniem, ich związek sprawiał wrażenie zbyt...toksycznego, ale za mało wiedziała, żeby osądzać. 00:48:57 *Rozalia była ciekawa ich technologii, licząc pewnie na to, że zrozumienie jej pozwoli jej uciec do własnych czasów. Na chwilę obecną, według Sorany, to było najlepsze rozwiązanie - zająć ją nowinkami, zdobywaniem wiedzy. 00:49:34 *W ten sposób najlepiej pozna ich świat i wyrobi sobie zdanie na temat Federacji. 00:49:39 *Sorana - Musimy uzupełniać zapasy co jakiś czas, ale z reguły wystarcza nam na wiele miesięcy. Ponad to jesteśmy w stanie odzyskiwać energię ze śmieci oraz uzupełniać zapasy z mgławic, pasów asteroidów, anomalii - wyliczyła Sorana. 01:01:25 *Rozalia nachyliła się do urządzenia. -Poproszę fortepian- 01:05:01 Narracja: Świergot urządzenia był ostrzejszy i odezwał się głos. - Nie jestem w stanie zrealizować prośby. Obiekt zbyt duży. Proszę skorzystać z odpowiedniego replikatora przemysłowego. 01:05:25 *Sorana śmiała się dość głośno i długo. 01:07:59 *Rozalia skrzywiła się. -Proszę się nie śmiać- powiedziała oburzona. Znów nachyliła się do urządzenia. -Poprosze fortepian w kawałlach- 01:10:20 Narracja: Replikator zaświergotał pytająco. - Proszę podać kolejność replikowania części. 01:12:59 *Rozalia -Od dołu- odpowiedziała. 01:13:42 *Rozalia -Sto sztuk fortepianów w kawałkach- 01:17:46 Narracja: Replikator zaświergotał prawie że gniewnie. - Parametr nierozpoznany. Proszę doprecyzować replikowany przedmiot. 01:19:21 *Sorana się nie odzywała, po prostu obserwowała walkę Rozalii i replikatora z uśmiechem. 01:25:07 *Rozalia myślała chwilę, nie znała całej budowy tego instrumentu. Umiała tylko na nim grać. -Listę części fortepianu proszę- 01:26:59 Narracja: Panel koło wnęki wyświetlił mały, trójwymiarowy model przykładowego fortepianu, a pod nim długą, przewijaną listę poszczególnych składowych 01:28:44 *Rozalia przyglądała się temu -Jak to zrobił?- oderwała wzrok od modeli i spojrzała na Soranę. 01:31:38 *Sorana - Replikatory są podłączone do głównego komputera statku, który przechowuje wzorce i informacje na temat wielu różnych rzeczy - ubrań, potraw, mebli, pojazdów. Wszystko zależy od rozmiaru przedmiotu i wybranego replikatora. 01:34:57 *Rozalia -Nie, nie, nie. Od poczatku. Jak to jest takie dokłądne, ten rysunek- wskazała konkretnie na model. 01:39:13 *Sorana - Pamięta pani, jak wyświetlaliśmy zdjęcie na PADDzie? Obiekt na świecie ma trzy wymiary - długość, wysokość, szerokość. Zdjęcie miało dwa wymiary. Dzięki naszym skanerom jesteśmy w stanie zapisać obraz wszystkich trzech wymiarów, następnie odtworzyć go z opcją interakcji. 01:43:19 *Rozalia spoglądała na model. - Podoba mi się- powiedziała. Podeszła do replikatora -Sto strun do fortepianu proszę- 01:49:47 *Rozalia odwróciła wzrok na Soranę. -Jest tu ktoś, kto mi ten fortepian poskłada? Ja nie mogę, w ciąży jestem- powiedziała z uśmiechem. 01:52:46 *Sorana odwzajemniła uśmiech Rozy. - Musielibyśmy spytać kogoś z inżynierów. 01:54:18 *Rozalia -To przestanę testować marginesy i poprosze o ilości na jeden instrument- 22:21:21 *Sorana - Nie chce pani takiego fortepianu w kajucie na Neptunie? 22:51:04 *Rozalia -Chciałabym, zapomniałam, że jeszcze jeden przystanek nas czeka- 23:14:13 *Sorana - Myślę, że nie będzie problemu. - kobieta wstała i podeszła do panelu na ścianie, podobnego do tego, który używał Barclay. - Komputer, wyświetl wizualizację U.S.S. Neptune. - urządzenie posłusznie wyświetliło nagranie tego tajemniczego kosmicznego statku. Obrazel
23:15:55 *Sorana - Jeżeli potrzebuje pani jakichś informacji, ten panel wyświetli je dla pani. Natomiast tam... - wskazała na przejście do drugiego pokoju. - ...jest sypialnia i łazienka. Czy pokazać pani jak korzysta się z prysznica sonicznego? 23:16:41 *Rozalia podeszła bliżej, by się przyjrzeć. -To nie przypomina statku- powiedziała mając na myśli klasyczne fregaty. 23:18:27 *Rozalia -Sypialnię i łaźnię rozumiem, ale prys...nicz nie do końca- 23:21:41 *Sorana - W przestrzeni kosmicznej nie potrzebujemy masztów, żagli. - wskazała dwie gondole z tyłu. - Te gondole wytwarzają bąbel o którym mówiłam, pozwalający podróżować szybciej niż światło. 23:22:15 *Rozalia -Obrazowo to Pani wyjasniła- 23:25:34 *Sorana gestem zaprosiła Rozalię do obejrzenia łazienki. W sypialni było spore łóżko, natomiast sama łazienka była dość niewielka. Mimo tego było to najbardziej obce pomieszczenie dla Rozalii. 23:26:44 *Jedna misa przyczepiona do ściany, część pokoju odgrodzona od reszty płytą. No i zero wody 23:33:08 *Rozalia -Czemu tu jest tak mało miejsca? Gdzie jest balia z wodą?- zapytała. 23:35:28 *Sorana weszła pierwsza i zaczęła objaśniać. - Kiedyś, dawno temu, na statkach były prysznice z wodą. - podeszła do misy i ruchem aktywowała urządzenie, które zaczęło wydawać wysoki ale relaksujący dźwięk. Sorana wlożyła ręce do środka. - Teraz używamy specjalnie przygotowanego dźwięku by oczyścić ciało. 23:41:14 *Rozalia skrzywiła się. -To i nawet takiej przyjemności jak kąpiel sobie odmawiacie?- 23:48:18 *Sorana podeszła do płyty, która odsunęła się i wpuściła ją do dotychczas odgrodzonej przestrzeni. - Niektórzy tęsknią za kąpieli w wodzie, błocie czy innych materiach, ale generalnie wiele osób uważa soniczne prysznice za bardzo relaksujące. 23:55:18 *Rozalia - Jakoś mi się to nie widzi. Nie ma opcji by była tu woda?- 00:04:43 *Sorana - Niestety nie mieliśmy czasu aby przystosować pani tymczasową kwaterę, ale dam znać inżynierom Neptuna, żeby jakoś to rozwiązali. 00:12:58 *Rozalia westchnęła. -jak długo do następnego przystanku?- zapytała.
»Zamieszczono 15-01-2017 01:040
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48806
Stacja K7, Kapitan Anjaal Uruza i U.S.S. Neptune 21:29:29 Narracja: Przesiadka spotkała Rozę szybciej niż się spodziewała. Dotychczasowa kajuta była dla Rozy nieco przytłaczająca, a już kiedy zaczęła się do niej przyzwyczajać ci obcy ludzie z przyszłości rzucili ją na jeszcze głębszą wodę. Stacja K-7, mimo, że niewielka na standardy Floty, była dla Rozalii kolejnym szokiem. Te wszystkie rasy, okręty...takiej różnorodności Rozalia się nie spodziewała. 21:29:45 Narracja: Było to doświadczenie równie przerażające, co fascynujące. Sorana starała się po drodze jak najwięcej wytłumaczyć Rozalii, opowiadała jej o różnych napotkanych gatunkach, o sytuacji politycznej Federacji, o wszechobecnej technologii. 21:30:01 Narracja: Gdy obydwie znalazły się na pokładzie U.S.S. Neptune, Telaryta w randze chorążego przekazał rozkaz by niezwłocznie stawiły się obydwie biurze kapitana. W drodze na mostek Sorana objaśniła, że kapitan Anjaal Uruza, Bajorański dowódca Neptune, był odznaczonym weteranem, który niedawno, specjalnie poprosił Flotę o dowodzenie jednostką naukową. 21:31:17 Narracja: Sorana nie poznała go osobiście, ale z tego co słyszała, w przypadku kapitana pozory myliły. I owszem, z wyglądu Anjaal sprawiał wrażenie bezwzględnego żołnierza. Szpakowaty, przystojny mężczyzna w średnim wieku ze starannie przyciętymi włosami i brodą, na wejściu mierzył ich wzrokiem jak dwójkę rekrutów, którzy według niego nie nadawali się do służby. 21:31:41 *Kapitan Anjaal - Witam pani porucznik, pani Johnson. Dowództwo i kapitan Hallinger wtajemniczyli mnie już w sytuację. - jego głos przybrał surowy ton. - Powiem wprost, nie podoba mi się to... - Roza poczuła obawę, że do problemów z dostosowaniem będzie musiała dodać walkę z dowódcą, ale Anjaal dodał: 21:32:01 *Kapitan Anjaal - ...wyrywanie ludzi z ich linii czasowej to koszmar i zachodzę w głowę co też temporalni myśleli, żeby porwać matkę dziecku. Niestety pani Johnson, na ten moment mam związane ręce i Neptune musi być dla pani tymczasowym domem. 21:47:04 *Rozalia miała w sobie dużo skrajnych uczuć. Jednocześnie przerażał i intrygował ją ogrom miejsca, tak samo jak i różnorodność spotykanych stworzeń? Osób? Oczywiście słuchała uważnie wyjaśnień Sorany. Musiała oprzeć się na tym co mówiła pani porucznik. Musiała uwierzyć jej na słowo. Obiecała sobie później, że wszystko zanotuje, jak tylko ponownie będzie miała do czynienia z replikatorem i kiedy sobie stworzy papier i pióro do pisania. 21:49:41 *Sama Rozalia w czarnej sukni do kostek również się wyróżniała. Jednak ignorowała ciekawskie spojrzenia. Obrazel
21:53:18 *Rozalia była gotowa na wszystko. Gniew i agresja wzbierały na sile na równi ze smutkiem i tęsknotą. Jeśli byłoby trzeba to obroniłaby się choćby nawet za pomocą własnych paznokci wbijanych w oczy nowego kapitana. -Nie będę kłamać, że podskakuję z radości- powiedziała. 22:59:38 *Kapitan Anjaal - Dobrze, radość w pani sytuacji byłaby dziwna. - kapitan wziął PADD z biurka i wręczył go porucznik. - Tu lista zadań dla pani. Pani Johnson, moglibyśmy zamknąć panią w kajucie i trzymać tak przez resztę pani pobytu. Mógłbym też zostawić pani pełną swobodę, ale zanudziłaby się pani włócząc się po pokładzie. 22:59:55 *Kapitan Anjaal - Dlatego przydzieliłem pani do sekcji naukowej, pod opiekę porucznik komandor Jhelaai Zh'ran. Stawi się tam pani zaraz po odpoczynku...i wizycie kontrolnej w ambulatorium. 23:05:49 *Rozalia starała się zapamiętać wszystkie stopnie, jakie usłyszała. Kojarzyła jedynie pozycję kapitana. Sapnęła, gdy kapitan wspomniał o zamykaniu w kajucie, co ją dodatkowo zirytowało. I niby nie jest tu więźniem? -Co się robi w seksji naukowej?- uznała, ze dalszy bunt nie ma sensu, musiała wypytać się o wszystko. 23:09:17 *Kapitan Anjaal - Sekcja naukowa zajmuje się wszelkimi badaniami naukowymi, m.in. geologią, ksenobiologią, astrometrią, ksenoantropologią, grawimetryką. Komandor Ch'Rann sprawdzi w którym dziale odnajdzie się pani najlepiej. Czeka panią bardzo dużo nauki, ale lepsze to niż nuda, prawda? 23:15:45 *Rozalia - Uczę się szybko - odpowiedziała i wymusiła delikatny uśmiech. Ambicja kobiety wzięła górę. Miała chęć na naukę. -Do tego z nudów zwykłam rzucać nożami, więc to w Waszej gestii jest bym się nie nudziła- zgrabnie ukryła groźbę w zdaniu. 23:26:24 *Kapitan - Spokojnie, będzie miała więcej niż dość na głowie. Proszę tylko pamiętać, że dotąd morza po których pani pływała są jak kałuża w porównaniu z kosmosem...i morskie potwory są tu dużo, dużo większe. 23:27:29 *Kapitan cały czas mówił bardzo spokojnie. - Warto mieć przyjaciół w starciu z nimi. 23:36:33 *Rozalia -Chyba nie oczekuje Pan, ode mnie, ze nagle będę do Was pałać miłością, po tym jak wyrwaliście mnie z objęć męża. Nie mogliście wybrać sobie innego momentu? Możliwe, że byłabym nastawiona mniej agresywnie- 23:37:32 *Rozalia miała na myśli moment w którym leżała prawie martwa z dziurą w brzuchu, jednak nie powiedziała o tym, bo domyśliła się, że karczma to dla nich zamknięty rewir. Nie wiedzieli o niej, a ona tak łatwo tajemnicy nie wyda. 23:55:35 *Kapitan Anjaal - Nie oczekuję z marszu bezgranicznego zaufania, ale przypominam pani, że nie ja panią wyrwałem z objęć męża, nie zrobiła też tego porucznik Sorana, ani żaden inny oficer Gwiezdnej Floty z tego stulecia, więc obarczanie winą i grożenie wszystkim wokół w żaden sposób pani nie pomoże. Wręcz przeciwnie. 23:59:28 *Rozalia - Dla mnie wszyscy wyglądacie tak samo obco- skrzyżowała ręce na piersiach. 00:05:00 *Rozalia -Pewnie jak każdy zna pan moją przeszłość i na miłość boską, przez 8 lat byłam piratem, najpierw waliłam po gębach, a dopiero potem zadawałam pytania!- wzburzyła się, znowu. 00:08:39 *Głos kapitana z każdym słowem stawał się coraz bardziej nieprzyjemny. - Pani Johnson, dostaliśmy panią na zasadzie to jest kobieta z XVII wiecznej Ziemi, zajmijcie się nią. . Wiedzieliśmy, że została pani odebrana cała rodzina, oprócz córki, dlatego wszyscy wykazują dużą dozę cierpliwości i zaufania, nawet mimo gróźb, którymi podszywa pani prawie każde wypowiedziane zdanie. 00:09:06 *Kapitan Anjaal - Dlatego też kazałem przydzielić pani zadania, żeby pani ambicje zostały wykorzystane w bardziej produktywny sposób. Jednak postawię sprawę jasno. To jest okręt Floty i od każdego oczekuję przestrzegania przepisów. Pomogę pani jak tylko będę mógł, ale nie będę tolerował, jak pani to ujęła, prania po gębach kogokolwiek z załogi. Nie ważne czy był piratem czy partyzantem. 00:09:45 *Kapitan Anjaal - Czy wyraziłem się jasno? 00:14:08 *Rozalia patrzyła mu prosto w oczy, daląc do zrozumienia, że zmiana tonu na oschy nie zamieni jej w płaczliwą zagubioną dziewczynkę. Nawet jesli to były pozory, to nie da się złamać. Odreaguje potem. Słuchała i myślała, ze to jest jakiś żart. -Tak, ograniczę agresywne odruchy- odpowiedziała. 00:18:06 *Kapitan Anjaal znał to buntownicze spojrzenie, widział je nie raz, ale w zupełnie innych warunkach. Nie oszukiwał się, że ktoś pokroju Rozalii nagle zacznie się go grzecznie słuchać, ale miał nadzieję, że liczy się z tym że jej kredyt zaufania właśnie się wyczerpał i przy pierwszym uchybieniu zamkną ją w tej nieszczęsnej kajucie. - Cieszę się, że chociaż w tej kwestii się rozumiemy. 00:21:51 *Sorana stała jak słup soli. Nawet nie oszukiwała się już, że Rozalia posłucha się ostrzeżenia dowódcy, dlatego cieszyła się, że był nim teraz Anjaal. Kapitan Hallinger dużo gorzej by zniosła niesubordynację pani Johnson. 00:23:24 *Kapitan zwrócił się do Sorany, jego głos był z powrotem spokojny. - Pani porucznik, proszę odprowadzić panią Johnson do ambulatorium, a po badaniach do jej kwatery. Następnie proszę wrócić do mnie. Odmaszerować. 00:24:01 *Sorana - Tak jest. Chodźmy do ambulatorium, pani Johnson. 00:28:42 *Rozalia była jak dziecko we mgle. Po omacku poznawała nowe wyrazy, osoby czy interakcje z innymi. Za każdym razem wszystko się z niej buntowało. -Jak worek ziemniaków- powtórzyła cicho porównanie. Jak już ruszyła za Soraną odezwała się. -Mam na imię Rozalia- byle by przestali mówić po nazwisku, które ciągle przypominało jej Aleksa. 00:45:37 *Sorana cały czas patrzyła na nią z niezmąconą serdecznością. Możnaby pomyśleć, że po wszystkich wybuchach Rozalii takie opanowanie jest niepokojące albo nieszczere, ale Romulanka dawała z siebie wszystko, żeby być wsparciem dla tej kobiety. - Wiem Rozalio, po prostu czekałam, aż pozwolisz mi tak do siebie mówić. Chodźmy do turbowindy. 00:47:27 *Rozalia stanęła. -STOP do czego?- zapytała i pokręciła głową. -Muszę zacząć to zapisywać- 00:50:12 *Rozalia - Albo nie, prosze nie tłumaczyć, tylko pokazać, będzie prościej- 00:51:31 *Wszyscy obserwowali z zaciekawieniem Rozalię. Sorana kiwnęła głową i zaprowadziła ją do turbowindy. Na mostku zwracali na siebie uwagę wszystkich oficerów. W środku porucznik podała tylko numer pokładu i Rozalia poczuła, że poruszają się. 00:52:56 *Sorana - Ten okręt ma 30 pokładów, poruszanie się między nimi jest ułatwione dzięki takim urządzeniom przewożącym załogantów w specjalnych korytarzach między pokładami 00:55:13 *Rozalia znów poczuła się jak lalka na wystawie, kiedy czuła na sobie ciekawskie spojrzenia. Jak tylko ruszyli odruchowo przytrzymała się ścian. Zrobiło jej się niedobrze. -Rozumiem, to usprawnia komunikację- 01:01:58 *Sorana - Tak jest, choć nachodzić się trzeba czasem mimo tego 21:23:38 *W drodze do ambulatorium Sorana była wyraźnie niespokojna, co nie umknęło uwadze Rozalii. 21:29:25 *Rozalia przyglądała się Soranie. -Coś jest nie tak?- zapytała w końcu. 21:33:11 *Sorana rozglądała się nerwowo. Miała okazję rzucić okiem na PADD od dowódcy w turbowindzie. Najwidoczniej był transfer głównego oficera medycznego na Neptune o którym wcześniej nie wiedziała. 21:34:15 *Nie żeby miała wątpliwości co do umiejętności lekarza, ale to będzie potworny szok dla Rozalii. Zastanawiała się jak rozpocząć rozmowę. - Rozalio, jak czujesz się wśród wszystkich nowych ras, które poznałaś? 21:38:12 *Rozalia w karczmie widziała już Lailę, gadającego kota oraz demoniczną wersję Ryuu. Jednak nie mogła o tym powiedzieć. -Są naprawdę różnorodne- odpowiedziała wymijająco. -Dopóki nikt nie chce mnie zabić, to chyba nie powinnam się martwić, prawda?- 00:25:44 *Sorana - Oczywiście. Na tym statku nikt nie chce twojej krzywdy, choć przyjdzie ci spotkać jeszcze niejedną bardzo dziwną istotę. 00:31:13 *Rozalia -Jak dziwną? Dziwniejszą niż ten cały Barclay?- zapytała. 00:33:35 *Sorana była zdziwiona. - Barclay? Widziałaś już Telarytów, Kardasjan, Bajoran, Vulcan, Romulankę, ale wierz mi, są jeszcze dziwniejsze gatunki. 00:35:40 *Stanęli przed drzwiami ambulatorium. Sorana postanowiła zaryzykować. - Rozalio, nasz oficer medyczny jest właśnie taki dziwny. To świetny lekarz, ale w razie gdyby coś było nie tak, jestem z tobą i pomogę. 00:39:34 *Sorana obawiała się, że Rozalia zaraz ucieknie, ale nie chciała jej oszukiwać. Kłamstwo czy nieszczerość odsunęłyby Rozalię od wszystkich i nikt by już do niej nie dotarł. 00:46:31 *Rozalia pokiwała głową na znak, że rozumie. -Czyli mam się przyszykować na ...?- ciągnęła ją za język. -... i mam rozumieć, że to mężczyzna, ten medyk? Nie dam się dotykać obcemu mężczyźnie- od razu zaprotestowała. 00:51:07 *Sorana - Najłatwiej będzie ci pokazać... - porucznik gestem zaprosiła ją do środka i pomyślała Rozalio Johnson, mężczyzna lekarz to twój najmniejszy problem...
»Zamieszczono 15-01-2017 01:080
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48807
00:52:52 *Rozalia do tchórzliwych nie należała, dlatego też weszła pewnie do pomieszczenia. 00:55:24 Narracja: W przestronnym ambulatorium krzątało się dużo osób różnych ras, ale szef całego zespołu bardzo się wyróżniał. Ciężko było ominąć ponad dwumetrowego humanoidalnego jaszczura w mundurze Gwiezdnej Floty. 00:56:48 Narracja: Porucznik komandor Ssirass zauwazył nowoprzybyłe i od razu wlepił gadzie oczy w Rozalię. - Pani musi być Rozalią Johnson, dobrze, że przyszła pani na badania kontrolne. - jego głos był bardzo głęboki i słychać było lekkie syknięcie pod koniec każdego zdania. 00:56:59 *Rozalia jedyne podobne stworzenie jakie widziała, to była mała Lif. -SMOK! Moim medykiem ma być smok?!- krzyknęła prawie wskazując na jaszczura palcem. 00:58:27 *Rozalia zmrużyła gniewnie oczy. -Prędzej połamie panu ręcę niż dam się ruszyć- dodała już spokojniej, jednak dalej uparcie. -Nie macie kobiety smoka?- odezwała się do Sorany. 00:59:44 *Ssirass - Nie jestem smokiem pani Johnson, a Gornem. I wątpię, żeby miała pani dość siły żeby chociaż siniaka mi nabić. - syknięcia miały rozbawione brzmienie. 01:01:20 *Sorana zwróciła się do Ssirassa - Panie komandorze, czy jest szansa żeby któraś z pana asystentek przeprowadziła badania? 01:04:21 *Rozalia jak na osobe z XVII wieku zachowywała się nader dziwnie, bo noralnie powinna zemdleć, krzyczeć i uciekać w panice. A ona wręcz przeciwnie przyjmowała wszystko, że tak ma być. 01:07:55 *Rozalia próbowała zaakceptować fakt, że jej akuszerką będzie ogromny jaszczur i ... mężczyzna. - Na czym to badanie ma polegać? Przecież to dopiero początek- 01:10:55 *Ssirass - Badanie jest dość proste, kontrolne. Położy się pani na jednym z naszych bio-łóżek, a ja przeskanuję panią pod kątem podstawowych problemów zdrowotnych pani i dziecka. Proszę się nie obawiać, skan jest zupełnie bezbolesny i bezpieczny. 01:12:43 *Sorana potwierdziła. - Pan komandor ma rację Rozalio, skan medycznym trikoderem jest zupełnie bezpieczny. 01:13:37 *Rozalia - Czym mnie pan przeskanuje?- wypytywała już bardziej z ciekawości. -No dobrze, zgodzę się, bo coś czuję, że i tak kiedyś tu trafię.- 01:18:43 *Ssirass zaśmiał się głęboko. - Rozsądna decyzja, pani Johnson. - Gorn wyciągnął urządzenie przypominające PADD, ale dużo bardziej skomplikowane i grubsze. Ssirass zdjął górną część w kształcie małego walca. - Trikoder medyczny, to urządzenie służące do nieinwazyjnego pobierania badań z pacjentów. Ten maly przedmiot to sam skaner, który przesyła dane do odczytu na większym urządzeniu. [video]https://www.youtube.com/watch?v=uvi-q8ZK5QM[/video] 01:19:19 *Ssirass - Oczywiście w warunkach ambulatorium wyniki wyświetlimy na panelach medycznych, żeby mogła pani również oglądać. 01:21:11 *Rozalia - Raczej musze zdać się na pana wiedzę i uwierzyć w to co pan powie, bo się na tym nie znam- odpowiedziała na sugestię, ze sama może popatrzeć na wyniki. -To gdzie mam się położyć?- zapytała. 01:24:43 *Ssirass wskazał główne łóżko w oddzielonym, okrągłym pomieszczeniu Obrazel
01:27:27 *Rozalia poszła do pomieszczenia i usiadła na łózku. Teraz dopiero zaczęła się stresować. Ale jak trzeba, to trzeba. Położyła się. 01:31:33 Narracja: Ssirass rozpoczął skanowanie, a Sorana stanęła blisko, na tyle, żeby Rozalia ją cały czas widziała. Na panelu który widziała Rozalia pojawił się kształt jej ciała, który rozświetlał się najróżniejszymi kolorami i wzorami. Obok szalały cyfry, litery...ciężko było to okiełznać. 01:32:05 *Ssirass - Hmm, to jest bardzo ciekawe. 01:32:24 *Rozalia patrzyła z zaciekawieniem co działo sie na ekranie. Jednak nie potrafiła zinterpretowac tych wsyztskich liczb i znaków. 01:32:52 *Rozalia - Co ciekawe?- 01:34:51 *Ssirass polecił pielęgniarce, żeby wyświetliła konkretną rzecz. Schematy i cyfry ustąpiły miejsca ruchomym obrazom. Na ekranie pływały teraz duże czerwone monetki, a wśród nich krążyły duże ilości mniejszych, kanciastych rzeczy z małymi mackami 01:36:38 *Ssirass - To jest krew pani córki. Te czerwone obiekty to krwinki czerwone, nic szczególnego, każdy człowiek je ma i dzięki nim żyje. Natomiast te ciemnoszare to coś nowego, nanomaszyny. 01:37:44 *Sorana się zdziwiła. - Jak to możliwe, że w XVII wieku ktoś wszczepił dziecku Rozalii nanomaszyny. Chyba, że...Rozalio, czy pamiętasz jakieś zabiegi na statku agentów temporalnych? 01:37:50 *Rozalia aż się uniosła. -Co? Nano... co?- zapytała zdziwiona. -To wygląda jak jakieś robale.- wskazała palcem na szare obiekty. 01:39:27 *Ssirass - Bardzo istotne robale, pani Johnson. Z tego co zdążyłem zbadać nie są szczególnie aktywne, ale starają się wspomagać układ odpornościowy pani córki. 01:41:15 *Ssirass - A teraz druga ciekawostka. Pani również je posiada, przy czym u pani raczej skupiają się w mózgu. 01:43:49 *Rozalia -Nie dotykali mnie, bo byłam agresywniejsza niz u Was- odpowiedziała. -Chociaż... chwila, było coś. Ta co ode mnie w zęby dostała to dała mi jakiś zastrzyk niby wzmacniający- powiedziała próbujac sobie przypomnieć wszystko co mówili. 01:44:53 *Rozalia -A po co mi robale w głowie?- zapytała. Zrobiło jej się ciepło i słabo. Zestresowała się mocno. 01:47:20 *Rozalii zakręciło się w głowie. Dobrze, ze siedziała. Właściwie jakby nie patrzeć, to jedynym posiłkiem jakim miała tego dnia, to szklanka soku z karczmy, herbata z Aleksem i lek podany przez agentów. 01:50:19 *Ssirass - Spokojnie, nanomaszyny nie robią nic złego, wręcz przeciwnie. Wspomagają ośrodki w pani mózgu odpowiedzialne za koncentrację i pamięć, uczenie się nowości powinno przychodzić pani łatwiej, co jest bardzo korzystne w tej sytuacji. 01:53:22 *Rozalia myślała intensywnie. -Rozumiem- odpowiedziała. Nagle otworzyła szerzej oczy. Przypomniała sobie: to nie agencji a profesor Lazarus miał do niej dostęp. Do niej i do dziecka. Teraz już wiedziała, ze porwanie przypadkowe nie było. -Jaki tu jest dzień- spytała zupełnie zmieniając temat. -ROk znam, ale dnia i miesiaca nie- 01:57:04 *Lekarz zakończył skanowanie. - Data gwiezdna 84363.00, czyli 13 maja 2407 roku. 01:59:35 *Rozalia -U mnie był 1 stycznia 1695 roku, hucznie rozpoczęłam nowy rok- zakpiła. 02:03:24 *Rozalia wstała. -Dziękuję że odbyło sie to bez dotykania. Nadal jestem mężatką- wyjasniła i spojrzała na obrączke na palcu. 02:04:18 *Ssirass lekko się ukłonił i zasyczał. - Cieszę się, że nie było to tak straszne jakby się mogło wydawać. Przydałby się teraz pani porządny posiłek i dużo odpoczynku. Porucznik Sorana, odprowadźcie proszę panią Johnson do jej kajuty. 00:40:08 *Po wyjściu z ambulatorium Sorana prowadziła Rozalię - Chcesz zjeść w swojej kajucie czy w mesie? 00:45:56 *Rozalia - Chodźmy do mesy- odpowiedziała i spojrzała na Soranę czy dobrze odmieniła ten wyraz. -W kajucie jeszcze zdążę się nabyć.- dodała. -Jak wielki jest ten statek? Dużo jest załogi? - wypytywała kobietę. 00:55:08 *Sorana kiwnęła głową przechodzącej kobiecie, z nieco mniej spiczastymi uszami i plamkami ciągnącymi się od uszu i znikającymi na szyi pod mundurem. - 745 oficerów i werbunkowych w sumie. 00:56:36 *Sorana - Długość okrętów klasy Vesta to 672 metrów. Neptune waży 2,777,565 ton metrycznych. 00:58:42 *Sorana - Einherjar, na którym byliśmy wcześniej jest jeszcze większy! 01:02:25 *Rozalia -Niesamowite. Trochę ciezkie do pojęcia. Na razie, mam nadzieję szybko się dostosować- 01:02:44 *Rozalia -Jak opanować tak ogromną załogę by się nie buntowała?- 01:04:06 *Sorana odparła śmiertelnie poważnie - Oddziały ochrony przypalają nieposłusznych. 01:06:53 *Rozalia - To mimo 700 lat, to kary się nie zmieniły. Ja swoich buntowników wywalałam za burtę- zaśmiała się. 01:11:46 *Sorana również się zaśmiała. - Kusząca propozycja, ale przypalanie to żart. Są oczywiscie przypadki niesubordynacji, ale mimo wszystko na okrętach Floty panuje solidna dyscyplina. 01:14:38 *Rozalia -Godne pozazdroszczenia. Bo on lojalną załogę trudno. Daleko jeszcze?- zapytała. 01:20:07 Narracja: Ku niezadowoleniu Rozalii, czekała ich jeszcze podróż turbowindą. Na szczęście niedługo potem były już na miejscu. Sorana wytłumaczyła Rozie, że Neptune, jak każdy okręt Floty, miał parę mes, ale ta była szczególna, zwana Czwartym Dziobowym , od pokładu i położenia na którym się znajdowała.. 01:24:13 *Rozalia -Rozumiem, ze schodów tutaj nie ma?- skomentowała po wyjściu z turbowindy. -Już wiem czego najbardziej nie będę lubić- dodała. 01:24:30 Narracja: W Czwartym Dziobowym było parę wolnych stolików, reszta była zajęta przez załogantów po służbie. 01:29:26 *Rozalia -Podejrzewam, ze ubiór też będę musiała zmienić? Zwracam na siebie zbyt dużą uwagę- skomentowała ciekawskie spojrzenia na sobie. 23:52:38 *Sorana się zaśmiała - Oj tak, lepiej będzie znaleźć Ci coś pasującego do epoki. Na szczęście replikatory tworzą też ubrania. 23:55:11 *Rozalia - A czego replikatory nie robią?- wysiliła się o żart. 23:55:51 *Rozalia rozejrzała się po mesie. Musi jeszcze tak dużo się nauczyć. Czekają ją noce na czytaniu ksiąg. 23:59:00 *Sorana - Mimo zaawansowania replikatorów, są zadania, które najlepiej pozostawić pomysłowości żywego organizmu. Nie są inżynierami, naukowcami, dowódcami, czy doradcami. - mrugnęła. - Czy jest coś konkretnego co chciałabyś do jedzenia? 00:00:50 *Rozalia -Nie wiem co tu serwują. Niech będzie to co wszyscy. Na statku nie byłam wybredna to i tu też nie będę kaprysić- 00:05:55 *Sorana zastanawiała się. - Lubisz ostre jedzenie? 00:10:39 *Sorana - Dam ci coś ciekawego do spróbowania... - po chwili wróciła z replikatora z czymś co wyglądało jak sałaty i mięso zawinięte w kawałek ciasta oraz szklankę jakiegoś przyjemnie pachnącego napoju. 00:11:36 *Sorana - Hasperat i herbata tarkeliańska, spróbuj. 00:12:40 *Rozalia -Już wiem, ze nie chcecie mnie otruć, to spróbuję- odpowiedziała i spróbowała dania. Upiła również łyka herbaty. 00:14:58 Narracja: Już pierwszy kęs obcej potrawy był bardzo pikantny. Rozalia przełknęła go, ale czuła pieczenie i ciepło. Na szczęście herbata, którą popiła jedzenie była kojąca, zarówno dla przełyku jak i nerwów. 00:16:09 *Sorana - Poprosiłam replikator o łagodną wersję, oryginalny hasperat na Bajor powinien wywołać potok łez z oczu. 00:18:23 *Rozalia dała radę przełknąć potrawę, dzięki zamiłowaniu do ostrych dań. -Zamiłowania do ostrego też wyczytaliście z mojej historii?- zapytała. -Czy to akurat przypadek?- 00:18:45 *Rozalia -Jeśli to łagodna wersja, to faktycznie pikantna musi dawać czadu- 00:20:13 *Sorana - Zupełny przypadek, gdybym wiedziała, że tak lubisz ostre jedzenie, postarałabym się o coś bliższego oryginałowi! 00:21:16 *Rozalia -Nie, nie, to i tak jest wystarczające. Dziękuję-
»Zamieszczono 15-01-2017 01:160
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48808
00:21:36 Narracja: Rozalia dojadła, z drobnymi przerwami na rozmowę z Soraną. Porucznik odprowadziła ją potem do kajuty, w której, ku zaskoczeniu Rozalii, stał już fortepian. 00:22:12 *Rozalia - O matko, zrobiliście mi fortepian!- pisnęła zadowolona podbiegając do instrumentu. 00:23:21 *To była pierwsza, naprawdę szczera i pozytywna reakcja Rozalii. 00:25:14 *Sorana - Podczas dokowania na K-7 poprosiłam szefa operacji Neptune, żeby go przygotował dla Ciebie. Mam nadzieję, że jest odpowiedni. - Romulankę ucieszyła reakcja Rozalii i to bardzo. Jej sytuacja była ciężka, ale może ten drobny gest był w stanie choć trochę poprawić jej humor. 00:28:45 *Rozalia przejechała dłonią po klawiszach. -Jest idealny- powiedziała z uśmiechem. -Chyba nie będę nikomu przeszkadzać, kiedy będę grać?- 00:33:32 *Sorana - Spokojnie, ściany są dźwiękoszczelne. Możesz grać do woli. - podeszła do jednego z foteli i przejechała po oparciu palcami. - To na razie jedyny mebel, który odbiega od standardowego wystroju takiej kajuty, ale pamiętaj, że masz pełną swobodę - jeżeli chciałabyś coś dodać lub się pozbyć, daj znać. 00:37:41 *Rozalia - Rozumiem. A ten cały replikator też mam tu w kajucie?- 00:38:08 *Rozalia wolała się upewnić, że będzie mogła sobie zrobić co tylko zechce bez upraszania sie o to.- 00:38:39 *Rozalia - I to pudełko co ma książki i instrumenty w sobie, też bym takie chciała- 00:41:13 *Sorana pokiwała głową i wskazała znajomą wnękę w ścianie - Tam jest replikator, on może zreplikowac ci PADD i wiele innych rzeczy jeśli będziesz ich potrzebować. 00:42:04 *Rozalia -Rozumiem, ze balia z wodą będzie za duża?- 00:45:03 *Romulanka zareagowała śmiechem na upór Rozalii w kwestii kąpieli. - Niestety tak, ale przygotowaliśmy dla Ciebie prysznic z wodą. Zero dźwięków, chyba że będziesz chciała. 00:49:38 *Rozalia - Wolę wodę, jakoś tak mnie uspokaja- odpowiedziała. Rozalia przez chwilę wahała się, jednak podeszła bliżej i spojrzała w oczy Sorany. -Dziękuję za wszystko i przepraszam za nerwy, będę starać się panować nad gniewem- 00:49:38 *Sorana - Czy mogę Ci w czymś jeszcze pomóc, czy wolałabyś zostać sama? 00:50:10 *Rozalia -Teraz chcę przemyśleć parę kwestii.- 00:51:37 *Sorana odwzajemniła spojrzenie. - Nic się nie stało. Wiemy, że to dla Ciebie ciężkie chwile i mam nadzieję, że będziemy mogli Ci jakoś lepiej pomóc. Jakbyś czegokolwiek potrzebowała, poproś komputer, żeby przełączył połączenie do mnie. Do zobaczenia rano! 00:52:10 *Rozalia -Dobranoc- pożegnała Soranę. 00:56:27 Narracja: Sorana uśmiechnęła się na pożegnanie i drzwi kajuty zamknęły się za nią. Rozalia została w pokoju sama. 01:01:27 *Rozalia poszła w stronę łaźni w swojej kajucie. Było to naprawdę wygodne. Taka łaźnia przy pokoju. Nie do końca wiedziała jak z tego korzystać. Najpierw z ulgą rozwiązała gorset, ściągnęła z siebie suknię i zdjęła buciki. Weszła do oszklonej kabiny. Jak to działa? Obrazel
01:06:46 *Rozalia po omacku sprawdzała ścianę. Nagle przycisnęła jeden przycisk dotykowy w panelu na ścianie, gdzie od boku chlusnęła na nią woda. Zaskoczona odskoczyła na bok, znów próbując przyciskać wszystko pokolei. Nawłączała wszystkie natryski na raz. Potem już wściekła walnęła parę razy pięścią w panel. Urządzenie uspokoiło się, jednak z góry leciała tylko zimna woda. 01:10:00 *Rozalia osunęła się na podłogę i zwinęła w kłębek. Wreszcie mogła dać upust emocjom. Łzy leciały jej razem ze strugami zimnej wody. Płakała z bezradności, z tęsknoty, z rozżalenia. Nie chciała tu być. Nie znała tego świata. Chciała by Aleks ją przytulił i zażartował, ze miała głupi sen. Nawet śmiałaby się razem z nim. 01:11:08 * Narracja: Po uderzeniach pięści i strumieniu zimnej wody, prysznic się wyłączył i odezwał się nienaturalny głos, który znała z replikatora. - Aby wybrać temperaturę wody przejedź palcem po świecącym się panelu regulacji, aż do uzyskania pożądanej temperatury. - Spośród wciskanych przez Rozę przycisków, podświetlił się dłuższy pasek 01:16:13 *Rozalia uspokoiła się dopiero po dłuższej chwili. Podniosła się i spojrzała na panel jeszcze raz. Przejechała palcem na środek, skoro teraz leciała zimna woda, to pewnie środkowa temperatura jest odpowiednia. Cały czas minę miała jakby ktoś zamordował jej rodzinę. Ale czy oni tego nie zrobili? Wysłali ją tam, gdzie jej syn i mąż dawno nie żyją. 01:19:54 *Rozalia tym razem posłuchała instrukcji dziwnego głosu, by dokończyć kąpiel. Wyszła odświeżona, ale wcale nie zrelaksowana. Owineła się szczelnie ręcznikiem. Podeszła do replikatora. -Poprosze suknię nocną- rozkazała urządzeniu. 01:21:07 Narracja: Replikator pobrzęczał i po chwili na półce leżała koszula nocna. Obrazel
01:21:35 *Rozalia ubrała się i położyła spać. Od następnego dnia czekało ją sporo nauki.
»Zamieszczono 15-01-2017 01:180
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48809
13:06:00 Narracja: Obudzona przez komputer, Rozalia zjadła śniadanie i zreplikowała sobie ubiór, który mniej rzucał się w oczy niż jej suknia. Dzisiaj był pierwszy dzień jej nauki. Neptune był okrętem naukowym, najróżniejsze laboratoria zajmowały wiele pokładów, dlatego Roza była wdzięczna, że komputer sprawnie pokierował ją do właściwego. W środku czekał już porucznik komandor Ashrahr Ch'Rann. 13:06:13 Narracja: Sorana mówiła jej, że komandor jest Aenarem, odmianą Andorianina. Rozalia miała juz okazję zobaczyć Andorianina w towarzystwie Barclaya. Aenarzy różnili się tylko białą skórą i tym, że byli niewidomi. Aenarzy widzieli dzięki wysoko rozwiniętej telepatii, co było dla Rozy dość niepokojącą koncepcją. 13:32:59 *Rozalia nie spała dobrze. Ciągle była czujna. Kiedy nad ranem udało jej się zasnąć, to obudził ją TEN GŁOS. Bardziej wściekła być nie mogła, szczególnie, ze okazało się, ze nadal jest na statku kosmicznym, więc to nie był koszmar, tylko rzeczywistość. 13:34:29 *Rozalia miała też ciężki orzech do zgryzienia przy wyborze stroju. Każda sukienka była za krótka, więc dobrała do tego grube czarne rajstopy, by zakryć nagie uda. Obrazel
13:39:42 *Rozalia w końcu trafiła do laboratorium. 13:46:52 *Jak tylko weszła do środka, Ashrahr się odezwał - Ah, pani musi być Rozalia Johnson. Witam w moim małym laboratorium. Gotowa zacząć naukę? - Rozalia czuła się zakłopotana, bowiem komandor Ch'Rann mówiąc to cały czas stał do niej tyłem lub bokiem. Wciąż skakał między konsolami, które pokazywały zmieniające się wykresy. 13:47:13 *Rozalia -Dzień dobry- odpowiedziała. Całe pomieszczenie było jak jedna wielka zagadka. -Jestem gotowa, tylko od czego zacząć? Wszystko dla mnie jest nowe- 13:49:52 *Rozalia nieco niegrzecznie przyglądała się komandorowi. Jego zachowanie było niepokojące i intrygujące zarazem. Postanowiła, że będzie opisywać poszczególne rasy w notatkach, wraz ze swoimi uwagami. Szybciej przywyknie. 13:49:56 *Ashrahr gwałtownie się odwrócił, jakby nagle sobie o czymś przypomniał. Miał niepokojące, mleczne oczy, pozbawione jakiejkolwiek tęczówki czy źrenic. Komandor nagle ruszył szybkim krokiem w jej stronę. Zatrzymał się metr przed Rozalią i wyciągnął dłoń na powitanie. 13:52:04 *Rozalia zrobiła krok do tyłu. Zbyt nagłe ruchy spłoszyły ją. Dopiero po chwili podeszła i niepewnie wyciągnęła dłoń, by się przywitać. 13:55:41 Narracja: Komandor szybko skłonił się, ujął jej dłoń i pocałował. Po chwili wyprostował się i powiedział. - Witam panią. Mam nadzieję, że nie uraziłem i prawidłowo przywitałem damę. 14:08:16 *Rozalia uśmiechnęła się. -Odpowiednio- odpowiedziała przyjaźnie. Sama przed sobą przyznała, ze komandor mile połechtał jej ego. 14:08:51 *Rozalia -Co to wszystko robi?- zapytała rozglądając się po pomieszczeniu. 14:26:45 *Rozalia przetarła oczy. Ostre białe światło nadal ją drażniło. Była przyzwyczajona do naturalnego oświetlenia. 14:29:45 *Komandor Ch'Rann - Specjalizuję się w badaniach nad anomaliami podprzestrzennymi, pani Johnson. Aktualnie pracuję nad Świętym Graalem tej dziedziny - proste tworzenie stabilnych korytarzy podprzestrzennych, czyli korytarzy pozwalających na błyskawiczną podróż między dwoma nawet najbardziej odległymi punktami w galaktyce. 14:32:59 *Rozalia zainteresowała się. Oczywiście nie znała połowy słów, jakie wypowiedział, ale się dowie. -A co ze skokami w czasie? Da się tak?- zapytała od razu, 14:39:05 *Rozalia -Pan po prostu robi takie przejścia, portale- klasnęła w dłonie przypominając sobie nazwę przejść z karczmy. 14:39:46 *Ch'Rann - Gwiezdna Flota ma udokumentowane przypadki podróży w czasie jednak są to często przypadki albo niebezpieczne eksperymenty. Ja skupiam się na przestrzennych aspektach podróży przez podprzestrzeń. Podróże w czasie to trochę inne zagadanienie, choć sądzę, że z czasem wyniki w obu dziedzinach będzie można łączyć, do podróży zarówno w czasie jak i przestrzeni. 14:41:59 *Komandor się zainteresował. Słyszał już, że ta kobieta czasem mówi o rzeczach, o których XVII-wieczny człowiek nie powinien mieć pojęcia, ale teraz zetknął się z tym osobiście i nie mógł przepuścić okazji do pociągnięcia Rozalii za język. - Coś w tym stylu. Skąd pani wie o tych, portalach? 14:47:13 *Rozalia -Czy da się przeczytać te dokumenty?- była zainteresowała się konkretnie podróżą w czasie. Wiedziała, że przejścia istnieją. Widziała ich multum przed karczmą, więc zrobienie ich była kwestią czasu. -Widziałam już te przejścia, jest ich wiele.- wyłożyła kawę na ławę. Jeśli jest ktoś, kto może jej pomóc, to właśnie komandor Ch'Rann. 14:52:49 *Rozalia -Nie są widoczne, dopóki nie przejdzie się przez nie pierwszy raz.- kontynuowana. 14:56:47 *Ch'Rann w duchu cieszył się, że przysłali do niego Rozalię. Było ryzyko, że kobieta zmyśla lub się pomyliła, ale słyszał już o nanomaszynach w jej organizmie, więc była duża szansa, że Rozalia miała wcześniej kontakt z technologią, która pomoże im zrobić krok naprzód w dziedzinie korytarzy. - Przygotuję pani zaraz wszystkie dokumenty, zaczynając od podstaw dziedziny. 14:56:55 *Ch'Rann - Cieszę się, że tak szybko znalazła pani interesującą panią dziedzinę, ale ostrzegam od razu - czeka panią bardzo dużo pracy. 15:02:40 *Rozalia -Jestem gotowa się doszkolić i ciężko pracować, by osiągnąć to co chcę. Znam przejścia w praktyce, w teorii nie wiem o nich nic. Więc muszę nadrobić zaległości- 15:07:42 *Ch'Rann zniknął na chwilę w innym pomieszczeniu, po czym wrócił z trzema PADDami. - Na jednym są podstawowe zagadnienia naukowe i inżynieryjne, które będzie pani musiała bezwzględnie poznać. Na drugim są opisane problemy ściśle związane z podprzestrzenią, a na trzecim mamy dokumentację naukową i raporty związane z mechaniką temporalną. Przynajmniej to co moja ranga pozwoliła mi pobrać. 15:08:32 *Ch'Rann - Na razie nie będę pani więcej męczył, poprosiłbym o zaznajomienie się z częścią zagadnień przed jutrem, popracujemy nad pani wiedzą. - uśmiechnął się. Rozalia czuła zaraźliwą motywację w jego głosie. - No i oczywiście przeprowadzimy parę eksperymentów. 15:11:36 *Rozalia - Pokaże mi Pan jak z tego korzystać?- zapytała, prosząc o instrukcje. PADD było dla niej nowością. -Jak wejść do tych książek?- 15:14:50 *Ch'Rannowi zrobiło się głupio. No tak, Rozalia w jednej chwili mówiła o stabilnych korytarzach, ale jednak wymagał od niej za dużo na start. - Jak najbardziej, już wszystko pokażę. 15:15:02 Narracja: Po lekcji korzystania z PADDów, uzbrojona w nowe informacje, Rozalia wróciła do kajuty 16:01:59 *Rozalia rozsiadła się w fotelu i zaczęła czytać pierwszą książkę. Nieprzyzwyczajony wzrok do świecącego ekranu szybko się męczył. Postanowiła zrobić sobie przerwę. Podeszła do replikatora. 16:04:10 *Rozalia - Proszę o pióro, atrament, papier, koperty, lak, świecę i hmmm, czym rozpalić ogień?- 16:08:48 Narracja: Replikator zabrzęczał i w błysku światła pojawiły się zamówione przez Rozalię rzeczy oraz jakiś dziwny mały przedmiot przypominający malutki pistolet. 16:10:39 *Rozalia zebrała przedmioty. -Proszę instrukcję obsługi tego ostatniego, do zapalania ognia- 16:13:48 Narracja: Panel replikatora piknął raz i pokazał wyświetlił animację jak trzyma się i zapalna przedmiot oznaczony jako zapalniczka plazmowa. 16:14:14 *Rozalia -Proszę o pieczęć rodową White Johnson z XVII wieku- powiedziała. 16:15:29 *Rozalia przy okazji oglądała instrukcje obsługi i trzymając zapalniczkę w ręku uczyła się, jak z niej korzystać. 16:15:30 Narracja: Replikator posłusznie stworzył pieczątkę. Wyglądała zupełnie jakby została wyciągnięta z biurka w domu w Liverpoolu. 16:17:11 *Rozalia była zdumiona. Jeszcze chwila, a cały dom sobie odtworzy w replikatorze. Jednak teraz zastanawiała się co jeszcze może wiedzieć? Jakie informacje może wyciągnąć? -Historię rodu White Johnson poproszę- 16:21:21 Narracja: Panel na ścianie rozświetlił się, ale nie wyświetlił jeszcze nic. Głos komputera spytał - Proszę sprecyzować datami interesujący okres historii rodziny White Johnson. 16:22:13 *Rozalia - Od stycznia 1695 roku- 16:28:25 Narracja: Komputer zaczął wyświetlać pożądane informacje. Lęk Rozalii zaczynał ustępować miejsca rozpaczy. Ostatni wpis na temat Aleksa datowany był na 9 stycznia, gdy niedługo po jej porwaniu zniknął gdzieś bez śladu. Emilio został przewieziony z rodzinnego domu do domu dziadków, lecz dwa lata później o nim również słuch zaginął. 16:32:17 Narracja: Kolejne informacje dotyczyły już Marka, jego dzieci i pozostałych członków rodziny, aż do lat obecnych. Komputer skrupulatnie posegregował informacje według dekad, po prawej stronie ekranu. 17:29:06 *Rozalia zamarła. Nie mogła uwierzyć w to co czyta. Napisy szybko jej się rozmyły z powodu łez. Wygląda na to, że Aleks porzucił Emilio i wypłynął na rejs w nieznane, na morze bez powrotu i nie wrócił! Jak mógł? Przecież sam jej wpajał, ze jak któregoś z nich zabraknie to ich syn się załamie. 17:30:37 *Na dodatek Emilio też zaginął. Rozalia usiadła, bo zrobiło jej się słabo. Nie umiała się już uspokoic. -Wyłącz to- wyjąkała w przestrzeń. 17:36:46 Narracja: Komputer z właściwym maszynie brakiem taktu spytal - Znaleziono jedną nieprzeczytaną notatkę na temat zaginięcia Aleksandra White Johnsona. Czy na pewno chcesz zamknąć? 17:37:42 *Rozalia -Czekaj, otwórz to- 18:20:14 Narracja: Komputer: Naoczni świadkowie ostatni raz widzieli Aleksandra White Johnsona w towarzystwie nieznanej kobiety o czarnych włosach i, cytując, nieprzyzwoitej odzieży. 18:26:37 *Rozalia znała tylko jedną kobietę z czarnymi włosami, która lubowała się w nieprzyzwoitych szatach i która kleiła się do jej męża. To musiała być Essy. Teraz bolało ja jeszcze bardziej. Najwyraźniej już nie ma po co wracać. -Teraz wyłącz wszystko!- wyżyła się na urządzeniu. 18:35:07 *Rozalia ryczała dobre 15 minut, dopiero odświeżenie się pod prysznicem pomogło jej się opanować. Tym razem wiedziała już co przycisnąć, by woda leciała tak jak chciała i z taką temperatura jaką chciała. Po ogarnięciu się zasiadła do fortepianu. Znalazła książeczkę z nutami i spróbowała zagrać. [video]https://www.youtube.com/watch?v=4Tr0otuiQuU[/video] 19:36:57 *Rozalia podczas gry całkowicie oczyściła myśli. Postanowiła ratować syna. cokolwiek stanie się za 2 lata, ona temu zapobiegnie. Ma niecałe 24 miesiące, by wrócić i uratować syna i zabrać w bezpieczne miejsce. Nie dopuści do tego by zniknął. Podeszła do replikatora. -Proszę coś, w czym mogę czytać PADD, by mnie oczy nie bolały- poprosiła. 21:18:04 Narracja: Replikator zabrzęczał niezadowolony. - W przypadku problemu zdrowotnego proszę zgłosić się do ambulatorium. 21:22:35 *Rozalia - No dobrze- powiedziała zrezygnowana i udała się do ambulatorium, by zaradzili na jej problem ze wszechobecnym światłem.
»Zamieszczono 15-01-2017 01:220
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48810
3 miesiące później 21:49:35 Narracja: Rozalia chciała ratować syna najlepiej natychmiast, jednak uwięziona w XXV nie miała wyjścia - musiała sama wymyślić metodę powrotu. Na szczęście mogła liczyć na pomoc załogi U.S.S. Neptune. Tak rozpoczęły się 3 miesiące spędzone na nauce, nie tylko o anomaliach podprzestrzennych i podróżach w czasie, ale również o obcych kulturach i niespokojnych czasach w jakich przyszło jej teraz żyć. 21:55:01 *Rozalia nauczyła się wiele. Dużą pomoc niosły nanoboty, które wspomagały jej koncentrację i okulary z antyrefleksem, które ubierała do czytania na ekranach. Zaakceptowała fakt, że jest gdzie jest, jednak nie zrezygnowała z powrotu. Żeby oswoić się ze wszystkim pomogło jej pisanie listów do Aleksa. oczywiście każdy wkładała do koperty, lakowała i odbijała pieczęć rodową. Podpisywała koperty datą na 1695 rok. 18:48:16 Narracja: Gdy Rozalia skończyła przygotowywanie listu, odezwał się interkom. 18:48:27 *Komandor Ch'Rann - Rozalio, przyjdź proszę do laboratorium, mam dla ciebie ważną informację. 18:53:17 *Rozalia podpisała się pod listem. Włożyła do koperty i zalakowała ją. Odłożyła list do pudełeczka. Wiedziała doskonale, ze żaden nie trafi do adresata, ale pisanie ich uspokajało ją. Wyszła z kajuty i udała się do laboratorium. -Jestem, cóż to za wiadomość?-zapytała. 19:59:29 Narracja: Gdy Rozalia weszła do laboratorium, komandor Ch'Rann akurat przekazywał dyspozycje dwójce młodych chorążych. Jednym z nich był młody Benzyta Tazzud, który pracował w laboratorium astrometrycznym. Kobiety Rigelianki Rozalia jeszcze nie poznała. Obydwoje wzięli PADDy od Andorianina, skinęli Rozalii i wyszli z pomieszczenia. 19:59:37 Narracja: Komandor był głównym oficerem naukowym, więc to na jego głowie spoczywało koordynowanie działań wszystkich działów. 19:59:47 *Ch'Rann był wyraźnie podekscytowany, od razu podszedł do Rozy - Rozalio, przed chwilą wróciłem ze spotkania starszych oficerów. Za dwie godziny Neptune dotrze do stacji obcej konstrukcji o której informował nas U.S.S. Aldrin. 20:00:00 Narracja: Nic dziwnego, że Ch'Rann się cieszył. Od trzech miesięcy tylko badali typowe mgławice, pulsar i nieco prostych anomalii grawimetrycznych. Obca stacja kosmiczna to prawdziwy rarytas. 20:00:07 *Ch'Rann - Ich zespół zwiadowczy zabezpieczył teren i wykluczył wstępnie zagrożenia, ale nie mają sprzętu do potrzebnych badań. Dlatego naszym zadaniem będzie zbadać stację! 20:06:36 *Rozalia uśmiechnęła się. -To naprawdę wspaniała wiadomość. Nareszcie coś konkretnego do badań. Wiadomo coś więcej na temat tej stacji?- 20:07:22 *Ch'Rann uśmiechnął się. - To będzie do zbadania, również przez Ciebie Rozalio. 20:13:55 *Rozalia otworzyła szerzej oczy. -Naprawdę mogę? Przez Anastazję wszyscy traktują mnie jak jajko. Dziękuję.- ucieszyła się. 20:17:49 *Rozalia -Jakieś zagrożenia występują na tej stacji?- 20:36:23 *Ch'Rann - Nic co byśmy znali. - jego uśmiech nabrał nieco przepraszającego wyrazu - Jest to trochę ryzykowne, ale Kapitan Anjaal wyraził zgodę, żebyś uczestniczyła w misji. Oprócz zespołu naukowego będzie nam towarzyszyć porucznik Sorana i zespół ochrony. 20:39:52 *Rozalia -To, że teraz jestem matką, nie znaczy, że nie lubię ryzykować.- odpowiedziała. - Właściwie, to lubię dreszczyk emocji. Nawet i z chęcią komus przywalę, jeśli będzie trzeba- 21:03:59 *- Niech strzegą się wszyscy wrogowie Federacji, Rozalia Johnson nadchodzi! - Rozalia rozpoznała ten rozbawiony, lekko mruczący głos. Należał do M'Narr, Caitiańskiej inżynier, z którą Rozalia współpracowała przy projektach dla komandora Ch'Ranna. 21:06:42 *Rozalia zasmiała się szczerze. Po tylu tygodniach przebywania na statku czuła się już swobodnie, jednak nie zapomniała o swoim prawdziwym celu. -Tylko miszę skołować jakieś fajne noże do rzucania, wtedy nikt mi nie podskoczy- dopowiedziała żarcik. 21:09:29 *M'Narr - Noże? Rozalio, pamiętasz jeszcze, który to wiek? - M'Narr była specyficzną osobą. Zawsze droczyła się z Rozalią, ale nigdy nie było w tym złośliwości. Ich pierwsze spotkanie było dość...wybuchowe, ale od tego czasu nauczyły się dogadywać. 21:14:59 *Rozalia prychnęła z udawaną pogardą. -Te błyskające zabawki nie mają w ogóle finezji- 21:21:20 *Rozalia - Kiedyś może się przyzwyczaję do innej broni. - puściła do niej oczko. 21:23:04 *M'Narr - Ja myślę, są bardzo skuteczne! - Caitianka błysnęła ostrymi zębami, w udawanej groźbie. Po czym zwróciła się do komandora Ch'Ranna i podała mu PADD - Sprzęt gotowy komandorze, tu jest potwierdzenie wszystkiego czego pan potrzebował. Do zobaczenia na stacji piratko! - M'Narr opuściła laboratorium. 21:27:37 *Ch'Rann - Wszystko się zgadza, jesteśmy gotowi. 21:29:56 *Rozalia -Ja mogę iśc nawet teraz- odpowiedziała. Paliła się do zbadania tej stacji. 21:32:32 *Ch'Rann - Wiem Rozalio, wiem. - zaśmiał się. - Za dwie godziny będziesz mogła się wykazać. Na razie objaśnię ci plan działania... 21:34:15 *Rozalia -Zamieniam się w słuch- #1misja 21:53:19 Narracja: Dwie godziny później, wszystkie zespoły zostały przeniesione na pokład stacji. Rozalię przywitał chłód i ciemności. Wnętrze stacji było zupełnie inne niż jasne wnętrza Neptune'a. Ściany były ciemne, zbudowane z czegoś co było zimne niczym metal, ale z wyglądu przypominało coś organicznego. W pobliżu miejsca lądowania było parę konsol, które świeciły ciemno zielonym, obcym pismem. 22:17:18 *Rozalia potrzebowała chwili by przyzwyczaić wzrok do ciemności. Chłód jej nie przeszkadzał, pozwalał na trzeźwa myślenie. Kobieta czuła ekscytację. Pierwszy raz od tygodni wyszła gdzieś poza statek. 22:54:16 Narracja: Ch'Rann rozkazał M'Narr i Franklinowi Witterowi rozstawiać sprzęt. Porucznik Gumusso i jego zespół zabezpieczali pomieszczenie, które miało być ich centrum dowodzenia na czas badań. Chorąży Poprikrek, Pakled, zaczął powoli analizować konsole. Rozalia i chorąży Tazzud zaczęli skany. Raport zespołu U.S.S. Aldrin, wskazywał na obecność licznych podprzestrzennych anomalii na pokładzie stacji. 22:54:50 Narracja: Rozalia wykryła jedną z anomalii dość szybko. Musieli wyjść na sąsiedni korytarz i zajrzeć do drugiego pomieszczenia. Chorąży Tazzud był zaskoczony, jego trikoder nic nie wskazywał. 22:56:26 *Rozalia była bardziej czuła na anomalie i portale, bo już doświadczyła przejść osobiście i parokrotnie. Żałowała jednak, że nie była w innych światach, za wyjątkiem jednej pomyłki. Jednak szybko stamtąd wróciła. Skoncentrowała się na znalezisku i skanowała każdy centymetr anomalii. 23:07:21 *Ch'Rann podszedł do Rozalii - Znalazłaś coś? 23:08:07 *Rozalia spróbowała dotknąć to dłonią. A nuż anomalia zareaguje na to. -Na to wygląda, że tak -odpowiedziała. -Spójrz- podała mu skaner 23:14:34 Narracja: W chwili gdy dłoń Rozalii zbliżyła się do anomalii, usłyszeli głos krzyczący - Olga, gdzie ona polazła? - był mocno zniekształcony, ale nie miała wątpliwości. Był to głos jej męża. 23:18:55 *Rozalia zamarła. -Czy wy słyszeliście to samo!?- 23:19:10 *Rozalia -To zdecydowanie głos mojego męża!- 23:19:33 Narracja: Chwilę później anomalia zaczęła się załamywać i zniknęła. 23:20:19 *Rozalia -Nie!- krzyknęła. -Szlag by to trafił! Trzeba szukać następnych- była zdeterminowana. 23:20:39 *Sorana dotąd rozmawiała z porucznikiem Gumusso, ale gdy podeszła, gdy usłyszała wzburzony głos Rozalii. Wszyscy byli mocno zaskoczeni. - Jesteś pewna, że słyszałaś męża Rozalio? Komandorze, co się stało? 23:21:26 *Ch'Rann w zamyśleniu obserwował trikoder. - Fascynujące. Anomalie są w stanie...uśpienia, ale coś w organiźmie Rozalii aktywuje je na krótki czas, po czym wypalają się. 23:21:43 *Rozalia -Tak, jestem pewna. Chyba, że już oszalałam doszczętnie. Ktoś jeszcze to słyszał?- 23:22:14 *Ch'Rann - Faktycznie słyszeliśmy męski głos. 23:24:55 *Rozalia po raz pierwszy od chwili porwania poczuła pewność, ze jest w stanie wrócić do domu. Musi tylko umiejętnie znaleźć stabilny portal. -Skaner coś nagrał? jakieś zmiany, inną częstotliwość?- 23:26:06 *Ch'Rann - Trikoder zebrał sporo danych, ale potrzebujemy znaleźć kolejne. Na ten moment anomalie są zbyt nietrwałe, musimy mieć więcej informacji żeby je ustabilizować 23:29:08 *Rozalia -No to trzeba znaleźć kolejną anomalię i zebrać dane. Z dwóch odczytów będzie łatwiej porównać dane- powiedziała. 23:33:55 Narracja: Trikoder Rozalii zaczął piszczeć, wskazując kolejną anomalię, tym razem nieco dalej. 23:37:39 *Ch'Rann zwróciłł się do porucznika Gumusso. - Poruczniku, weźmiemy chorążego Baumanna i Frishniga ze sobą. Poruczniku Sorana, chorąży Tazzud, pójdziecie też. Sprawdźmy tą anomalię. 23:38:43 *Rozalia od razu pobiegła w tamta stronę. Musiała koniecznie sie przekonać co tym razem pokaże jej 1sekundowa wizja. 23:40:12 *Sorana krzyknęła - Rozalio, czekaj! 23:40:23 *Ch'Rann rozkazał wszystkim. - Za nią! 23:43:08 *Rozalia nie miała zamiaru czekać. Podbiegła do drugiej anomalii i od razu wystawiła do niej rękę 23:45:33 Narracja: Anomalia która się otworzyła była wielka, o bardzo chaotycznych brzegach. Tym razem widziała co dzieje się w środku... 23:49:55 Narracja: Rozalia zobaczyła swojego męża. I półnagą Essy w jego objęciach. Aleks gładził jej włosy. 23:52:05 Narracja: Reszta zespołu wpadła do pomieszczenia. Ch'Rann był wściekły, a Sorana zaniepokojona. Rozalia opisywała jej swojego męża i to był zapewnie on...z inną kobietą. 23:54:03 *Rozalia nie mogła uwierzyć w to co widzi. W dodatku Essy była prawie nago. łzy pociekły jej od razy. -TY PIER.DOLONY ZDRAJCO!- krzyknęła w portal i potem zalała się łzami. Zrobiło jej się momentalnie słabo. 23:54:35 Narracja: Anomalia załamała się i z błyskiem zniknęła 23:57:34 *Rozalii zrobiło się ciemno przed oczami. Osunęła sie na podłogę. Nawet nie poczuła upadku, zemdlona. 00:13:11 Narracja: Zemdlenie na szczęście nie trwało długo i Rozalia odzyskała siły. Klęczała nad nią porucznik Jalla Arix, lekarka, którą wzięli w razie problemów medycznych. Komandor Ch'Rann i Sorana podnieśli ją. Roza widziała, że jej przełożony jest bardzo niezadowolony i szybko o tym usłyszała. 00:13:34 *Ch'Rann - Rozalio, jesteśmy na obcej, potencjalnie niebezpiecznej stacji, a ty wyrwałaś się do przodu samotnie, nie czekając na resztę zespołu, która swoją drogą jest bardziej doświadczona niż ty. - głos komandora był ostry, Rozalia nigdy go takim nie widziała. - Potraktuj to jako upomnienie Jeszcze jeden taki wybryk to wrócisz na Neptune i pożegnasz się z misjami. 00:18:01 *Rozalia najpierw wytarła twarz. Słuchała reprymendy w skupieniu, jednak w środku wrzała. Czuła ogromny ścisk w gardle. -Rozumiem, to się więcej nie powtórzy, przepraszam.-odpowiedziała. -Mam drugi odczyt- dodała. 00:23:05 *Rozalia -Możemy iść po kolejny. Tym razem będę czekać na zespół- powiedziała nagle. ton głosu miała chłodny. Wizja jaką pokazała jej anomalia wpłynęła na nią, mimo, ze wiedziała, ze on zniknął, że też z nią zniknął. Ale suche fakty z komputera, a zobaczyć to na własne oczy, to dwie różne kwestie. 00:23:21 *Ch'Rann złagodniał. Trikoder zaczął piszczeć, wskazując kolejną anomalię w głąb stacji. Ta była dużo większa niż pozostałe. 00:23:40 *Ch'Rann - Jesteś gotowa na to co możesz tam zobaczyć? - spytał Rozę 00:28:09 *Rozalia -Muszę- odpowiedziała. Była gotowa nawet wpaść im tam w samym środku miłosnej sceny, by tylko móc ukręcić im obu łby. 00:31:23 Narracja: Cała drużyna szła powoli w głąb stacji. Chorąży Tazzud wykrywał drobne anomalie, ale nie były to te które reagowały na Rozalię. Ch'Rann wyglądał na zaniepokojonego odczytami. 00:35:50 *Sorana zrównała krok z Rozalią. - Wiem, że nie chcesz tego słyszeć teraz, ale może te anomalie zakrzywiają rzeczywistość i twój mąż nie był z tą kobietą. 00:38:06 *Rozalia -Nie chcę o tym teraz rozmawiać. Przepraszam- powiedziała. 00:38:48 *Rozalia szła na równi z każdym, nie wyrywała się do przodu. 00:39:31 *Sorana uszanowała jej prośbę. 00:40:58 *Rozalia obserwowała odczyty idąc nadal w głąb stacji.
»Zamieszczono 15-01-2017 01:240
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48811
00:42:12 Narracja: Po dłuższym marszu, dotarli do kolejnej anomalii. Ta była większa od człowieka i nawet nie czekała na dotyk Rozalii. Gdy kobieta pojawiła się odległości paru metrów, zaczął formować się obraz i dźwięk. Tym razem, zamiast męża, poznała kogoś z karczmy, kogoś bardzo podejrzanego... 00:43:49 Narracja: Profesor Lazarus pracował od wielu dni. Próbował znaleźć jakiś ślad Rozalii Johnson w XXV wieku i zbudować korytarz łączący karczmę z zaginioną. Niestety dotychczasowe próby z jakiegoś powodu były bezskuteczne i korytarze nie utrzymywały bezpiecznej stabilności. Ciężko było wyrazić jego zaskoczenie gdy podczas kolejnej próby korytarz się pojawił i zobaczył w nim Rozalię Johnson. 00:44:32 *Lazarus ogarnął się z szoku i krzyknął. - Pani Johnson! Czy słyszy mnie pani? 00:45:15 *Rozalia zamrugała parę razy. -To TY!- warknęła wskazując palcem na Lazarusa. -To przez to leczenie agenci mnie porwali!- 00:45:43 Narracja: Lazarus skanował korytarz. Niestety nie był to korytarz jako taki, a anomalia pozwalająca na dwukierunkowy przekaz. 00:46:57 *Lazarus - Pani Johnson, niech mi pani wierzy, nie jestem odpowiedzialny za pani porwanie! 00:47:08 *Lazarus - Pani mąż panią szuka, obiecałem mu pomóc! 00:47:27 *Dla Rozalii oczywistym było to, że to Lazarus zlecił kapitanowi Barclaya porwanie jej. Wlepiała się z niego cholernie zdziwiona. -A kto? Ja już wiem jak mnie szuka. Widziałam przed chwilą!- była wzburzona. 00:48:43 *Rozalia -Może Pan mu przekazać, że jak wrócę, to nigdzie się nie ukryje! Nawet za tym pieprzonym morzem bez powrotu!- 00:49:21 *Rozalia -Ja go kocham, a ten nawet 3 miesięcy nie wytrzymał, by łap nie kleić to tej zdziry!- 00:52:47 *Rozalia -Anomalie aktywują się tylko w mojej obecności, bo już przechodziłam przez portale- poinformowała Lazarusa. Być może to mu pomoże. 00:54:52 *Rozalia -No niechże Pan coś powie, bo nie wiem czy nie zrywa połączenia!- 00:57:07 *Lazarus krzyknął do Ch'Ranna - Hej, Gwiezdna Flota! Nastawcie wasz sprzęt na przekaz, złapię tu wasze pomiary! Pani Johnson, wydaje mi się że będziemy musieli pracować z dwóch stron, że tak to ujmę! 00:57:42 *Rozalia rozważała czy nie przejść przez anomalię, jednak obawiała się, że może być to zbyt niebezpieczne. jakby była sama, to jeszcze by zaryzykowała. Jednak rozwija się w niej życie. -Co Pan potrzebuje?- zpaytała. 00:59:22 *Lazarus - Na ten moment jedynie Wasze pomiary i... - Lazarus wpadł na pomysł. - Podajcie lokalizację Waszego statku i wyślijcie mi jakąś charakterystyczną sygnaturę energetyczną Waszego statku! 01:00:07 *Sorana i Ch'Rann spojrzeli na Rozę. Nie byli pewni czy powinni wysyłać obcemu takie dane, ale Rozalia widocznie mu ufała. 01:00:23 *Lazarus - Już do cholery! Sygnał słabnie! 01:01:55 *Ch'Rann zaczął wysyłać sygnaturę warp Neptune i lokalizację statku. Portal powoli zaczynał zanikać 01:01:56 *Rozalia -Proszę wysłać co profesor potrzebuje- 01:02:18 *Rozalia -Nie, nie, nie, nie. wytrzymaj jeszcze chwilę- 01:03:05 *Lazarus - Pani Johnson, spróbuję Was znaleźć przy pomocy danych Floty! - zaczął coś wprowadzać w swoim skanerze. - Przesyłam Wam schematy mojego generatora! Dam znać panu... 01:03:48 *Rozalia -No żesz kurwa mać- przeklęła, kiedy urwało połączenie. 01:04:19 Narracja: Anomalia błysnęła i zniknęła zostawiając za sobą falę uderzeniową, która wywróciła cały oddział. 01:08:02 *Rozalia podniosła się z podłogi do siadu. Nie miała na razie chęci na ruszenie się stamtąd. A może Profesor znów otworzy połączenie? 01:11:46 Narracja: Nim wszyscy zdążyli przetworzyć co się stało, chorąży Tazzud gorączkowo prosił Ch'Ranna o uwagę. - Komandorze, anomalie przybierają na sile! 01:16:56 *Rozalia -Poczekajmy jeszcze chwilę- 01:51:55 *Rozalia drgnęła. Anomalia pojawiła się. Wstała i podeszła bliżej. -Profesorze, jest pan tutaj?- 01:54:15 *Lazarus krzątał się, żeby oczyścić komunikację i, co najważniejsze, ustabilizować urządzenie, które wydzielało z siebie bardzo niepokojący pokaz świateł i dźwięków. Profesor warknął na Aleksa. - Na pierścienie Dravany, niech pan mówi co ma pan powiedzieć, póki ta anomalia nie wysadziła tej budy w cholerę! 01:55:14 *Rozalia miała mocno przekrwione oczy. Widać było, ze płakała, a że płakała przy obcych osobach, to znaczy, że emocje były tak silne, że nie umiała nad nimi zapanować. 01:55:54 *Rozalia dopóki po chwili zauważyła Aleksa. Aż zadrżała, jego tu sie nie spodziewała. 01:55:58 *Aleks podszedł. 'Rozalia, słyszysz mnie?' 01:56:28 *Rozalia -Słyszę, ale nie mogę przejść by Cię zdzielić po łbie- 01:57:25 *Aleks 'Pomyliłaś się, rozumiesz? Essy omal nie zginęła z mojej ręki. Widziałaś mnie chwilę później. Był tam Emilio. Jest przekonany że to przeze mnie przestałaś się odzywać.' 01:58:26 *Rozalia -Widziałam Cie w ciemnym pokoju z pół nagą Essy w objęciach. Powiedz mi jak to ma wyglądać z mojej perspektywy? Ja tu 3 miesiące rozpaczliwie szukam drogi powrotu.- 01:59:24 *Aleks 'Wiem. Wiem, ty przynajmniej wiedziałaś gdzie jestem. Co mam powiedzieć Emilio?' 01:59:51 *Rozalia -Tygodnie zajęło mi oswojenie się z myslą, ze Ty i Emilio nie żyjecie w tym czasie, gdzie jestem- 02:01:15 *Aleks 'Emilio jest u mojego ojca. Wraz z Markiem, Olgą, moja mamą. Wyplywam, Rozalia. Nim do nas wrócisz, po wampirach ślad nie zostanie. Będziecie bezpieczni' 02:01:54 *Rozalia - Wiem, ze wypływasz, wiem też jaki bedzie finał tej wyprawy i na pewno do tego nie dopuszczę- 02:02:39 *Aleks 'Jaki finał? Ja nie mam wglądu w przyszłość. Jeśli wiesz o czymś powiedz' 02:03:25 *Rozalia - Wrócę do syna, kocham go i Ciebie też, mimo, ze sprawiasz mi ból. Finał jest taki, ze jak wypłyniesz 9 stycznia, to już nie wrócisz, nic więcej nie jest napisane.- 02:04:23 *Aleks zacisnął zęby i zmarszczył brwi. 'Wiesz że wrócę. Cokolwiek tam jest, to tylko morze.' 02:06:03 *Rozalia miała minę zbitego psa. -Gdziekolwiek wrócisz, to historia nic o tym nie wie. I teraz naprawdę obchodzą Cię tylko wampiry i to morze, naprawdę?- 02:07:08 *Wskaźniki na urządzeniu ostrzegały profesora o krytycznym stanie prototypu 02:07:10 *Aleks 'Fyllip zginie. Dałem słowo tobie i jemu. Co mi pozostało? Mamy tu siedzieć i się upijać czkając w którym miesiącu wrócisz?' 02:09:06 *Rozalia przewróciła oczami. -Przed chwilą powiedziałam, że Cię kocham. nawet nie spytasz jak ja się czuje, jak się czuje Twoja córka? - była w szoku. Jak bardzo nieczuły może być jej mąż? 02:09:56 *Aleks 'Lazarus zaświadczał o twojej dobrej opiece. Więc to pewne, że urodzi się córka?' 02:10:27 *Aleks 'Kazał mi się spieszyć. Chciałem cię uspokoić. I usłyszeć' 02:10:58 *Rozalia - To czemu pieprzysz jedynie o obowiązkach?- 02:11:11 *Rozalia -Tak będzie córka, potwierdzili mi to- 02:11:31 *Rozalia -Tu minęły 3 miesiące, nie 3 dni- 02:12:04 *Aleks 'Więc będzie Anastazja. Odeślą cię nim się urodzi? Wiesz po co cie tam trzymają?' 02:12:56 *Rozalia -Anastazja Aurelia- poprawiła go. -Oni mnie nie trzymają, oni się mną opiekują, nie potrafią mnie odesłać- 02:14:04 *Aleks 'W jakim sensie nie potrafią?' 02:15:08 *Rozalia -Ci co mnie porwali przekazali mnie dalej i zniknęli. Wrócić musze sama, tylko jeszcze nie umiem.- 02:16:01 *Aleks co sądził o takim obrocie spraw, było widać po jego minie. 'Powiedziałem Emilio że niedługo wrócisz. Ale nie wierzy mi. Właściwie ma mnie za gnidę' 02:16:57 *Aleks 'Możliwe że spróbują cię tam zatrzymać. Wygląda na to że uważają nasze czasy za... jak to było? Niegodne i śmierdzące? A, niebezpieczne i śmierdzące' 02:17:27 *Aleks 'Nie pozwól na to. Jesteś przypisana do tych czasów. Do naszego świata.' 02:17:28 *Rozalia -A masz ten różowy PADD?- zapytała. - Mam to w dupie co uważają, a dupę za pół roku będę miała szeroką- 02:18:05 *Lazarus wywrócił tylko oczami. Na więcej nie miał możliwości, prototyp niebezpiecznie się przeciążał 02:18:09 *Aleks 'Z szeroką cię jeszcze nie widziałem. Chętnie zobaczę. Tak, mam.' 02:18:43 *Aleks 'Profesor zaraz mnie pobije. W razie czego ma do mnie kontakt.' 02:19:09 *Aleks 'Zabiję tylko Fyllipa, i wypływam. Dbaj o was' 02:19:22 *Rozalia - Emilio Cie szanuje, jestem tego pewna 02:19:45 *Aleks 'Więc i ode mnie ma szacunek' 02:20:04 *Rozalia -Nie zdążę już mu przesłać jak bardzo go kocham i tęsknie. Za Tobą też- 02:21:41 *Aleks 'Powiedz mu cokolwiek by miał pewność że to twoje słowa. Przekażę mu' 02:22:02 *Rozalia -To włącz nagrywanie- 02:22:34 *Aleks obejrzał się na Lazarusa. 'Mógłbyś? Dopiero zapoznaję się z tym' 02:24:47 *Aleks 'Essy była bez sukienki, ponieważ włożyła ją na fantoma, by zabójca w niego wymierzył' - powiedział. Nie było to w temacie ale nie chciał by Rozalia się stresowała. 02:27:06 *Rozalia -Emilio, kochanie. Nie mogę teraz z Tobą być, ale wrócę do Ciebie. Tata zadba o Ciebie. Nie jestem na Was obrażona, ani nie uciekłam od Was. Synku wrócę do Ciebie, obiecuję. Kocham Cie Emilio. Ciebie też kocham Aleks.- powiedziała mając nadzieję, że się nagrało. 02:28:56 *Aleks przyglądał się rzędowi ikonek. 'Jak to teraz wyłączyć?' - w końcu miał tam raptem dwa przyciski, z czego jeden to pauza. Jest! Udało się. Sprawdził czy umie to odnaleźć. Jednak nieopatrznie zamiast nagrania z Rozalią, włączył nagranie z Elizą. 02:29:06 *Teraz usiłował to w panice wyłączyć. 02:32:25 *Rozalia - Co to za krzyki?- 02:33:32 *Aleks <zatopiony w telefonie> 'To nic, zaraz wyłączę' 02:34:04 *Rozalia -Coś Ty narobił Aleks?- zapytała ze strachem w głowie. 02:34:26 Narracja: Korytarz się nagle zamknął. 02:37:44 *Rozalia czuła sie jeszcze gorzej niż przed wyjaśnieniami. -Co za idiota. Nieczuła kanalia-- prychnęła w stronę zamkniętego korytarza. 02:39:45 *Rozalia - Wrócę tylko po syna. Panowie i Panie, czas się zabrać do roboty. Nie zostawię syna z tym degeneratem- 20:10:38 Narracja: Cała drużyna Rozalii była mocno zaskoczona całą rozmową, zarówno z tajemniczym profesorem, jak i małżonkiem pani Johnson. Sorana spochmurniała. Niestety jej obawy wobec męża Rozalii się potwierdziły. 20:12:48 *Ch'Rann chciał prowadzić zespół dalej, ale nagle odezwał się komunikator, dawniej zwany przez Rozalię broszką. 20:12:50 *Rozalii żal przechodził, bo był zamieniany w gniew. Była coraz bardziej wściekła. Kobieta spojrzała w trikoder, by sprawdzić czy jeszcze coś znajdą na tej opuszczonej stacji.
»Zamieszczono 15-01-2017 01:260
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48812
20:16:35 *Ch'Rann włączył urządzenie i usłyszeli głos M'Narr - Komandorze! Zaatakowali naszą pozycję! Kimkolwiek są, wyłażą ze ścian i ciężko ich zabić! Porucznik Gumusso nie żyje! 20:19:31 *Rozalia uśmiechnęła się złowieszczo. Wreszcie będzie miała na kim się wyżyć. -No to trzeba wracać i im pomóc! W sensie nie atakującym, tylko obronić statek- 20:25:18 *Ch'Rann krzyknął rozkaz - Wracamy do bazy, miejcie broń w gotowości! 20:29:45 Narracja: Nim cały oddział ruszył z miejsca, w ich lokalizacji ściany zaczęły się otwierać. Wyszło z nich pięć istot, wyglądających jak humanoidy zbudowane z tego samego materiału co ściany 20:32:05 *Rozalia dobyła broni, w myślach przypominając sobie nauki strzelania. Wymierzyła w pierwszą najbliższą istotę. 20:33:35 Narracja: Chorąży Tazzud nie miał szczęścia. Szósta istota pojawiła się tuż za nim. Nim zareagował, istota bez problemu wbiła w niego swoje ręce. Materiał zaczął rozlewać się po ciele umierającego chorążego, aż....stał się jednym z nich... 20:33:35 *Rozalia -Co to za paskudztwo?- 20:34:40 *Rozalia wystrzeliła w tego którego zaatakował chorążego i w samego chorążego, który Tazzuda już nie przypominał. 20:35:13 *Otworzyli ogień do pięciu istot, w tym niegdyś chorążego. Niestety nie spowodowali dużych uszkodzeń. 20:35:49 *Ch'Rann - Skupmy ogień na pojedynczych sztukach i biegiem do bazy! 20:39:36 *Rozalia przez chwilę zastanawiała się, czy da się skrzywdzić te stworzenia fizycznie, jednak jeśli by się pomyliła, to rzuciłaby fazerem oddając swoją broń. Kobieta posłuchała rozkazu i razem z resztą załogi strzelali do jednego celu wszyscy na raz. 20:41:31 Narracja: Pod skoncentrowanym ogniem cel rozpadł się na kawałki, wyzwalając z siebie migoczącą zielonymi światełkami, czarną chmurę 20:42:05 *Rozalia w prawej ręce trzymała broń. Lewą zaś wyciągnęła trikoder, by zeskanować chmurę. 22:51:00 Narracja: Trikoder Rozalii wskazywał, iż chmura ma te same właściwości podprzestrzenne co anomalie skanowane wcześniej przez chorążego Tazzuda 22:52:45 *Rozalia - Cokolwiek to jest, było na stacji- 22:53:03 *Rozalia -Teraz już wiem, dlaczego była opuszczona- 23:00:49 *Ch'Rann - Wycofuj się Rozalio! - komandor strzelał i włączył komunikator. Na szczęście wrogowie poruszali się powoli, ale gdy poświęcali całą siłę ognia wykluczaniu pojedynczych jednostek, reszta mogła zmierzać w ich stronę bez przeszkód. 23:01:08 *Ch'Rann - Neptune, zabierzcie nas stąd! 23:02:17 *Rozalia -Zrozumiałam- odpowiedziała, jednak zanim zaczęła się wycofywać, oddała jeszcze kilka strzałów 23:03:10 Narracja: Słychać było trzaski i niewyraźny dźwięk. - Nie możemy Was namierzyć, zakłócenia podprzestrzenne uniemożliwiają nam transport! 23:04:48 Narracja: Chmury, dotąd nieaktywne - ruszyły w stronę Baumanna i Arix. Chmury przeleciały przez nich, powalając na kolana, ale potem szybko zniknęły w ścianach. 23:06:16 *Sorana - Arix! Baumann! Nic Wam nie jest. - Romulanka pytała, oddając bardzo celne strzały. 23:09:48 Narracja: Obydwoje jęknęli z bólu, ale pozbierali się i strzelali dalej. 23:18:39 Narracja: Powoli dotarli na pozycję reszty grupy wypadowej. Z pięciu osób została tylko M'Narr i Poprikrek. Byli wszyscy razem, ale byli osaczeni przez wrogów. 23:30:44 *Rozalia - Niech by ch trafił szlag- warknęła strzelając do każdego stworzenia. 23:31:07 *Rozalia - Jak to cholerstwo zamienia ludzi? Może te nanoboty pomogą?- 23:32:35 *M'Narr warknęła - Próbuję wzmocnić nasz sygnał, żeby Neptune był w stanie nas przesłać, kupcie mi jeszcze trochę czasu! 23:34:56 *Rozalia była zmuszona kopnąć jedno stworzenie, bo podpełzło zbyt blisko. 23:35:02 Narracja: Chorązy Frishnig i Poprikrek również zostali zaatakowani przez chmury. Rozalia zauważyła, że chmur podprzestrzennych zrobiło się dużo...zdecydowanie zbyt dużo. 23:36:31 Narracja: Kopnięty przez Rozalię wróg zadygotał, ale po chwili kontynuował natarcie. Ch'Rann został draśnięty przez jedno ze stworzeń, ale uniknął większych obrażeń. Już gdy sytuacja wydawała się beznadziejna, M'Narr udało się i zostali przesłani na pokład Neptune. 23:38:04 *Rozalia jeszcze nie nawykła do takiego transportu. Rozejrzała się nerwowo w nowym miejscu. 23:39:32 Narracja: Na szczęście byli w przesyłowni, bezpieczni. 23:39:55 *Rozalia - Co to było?- 23:42:51 *Ch'Rann rozglądał się po tym co zostało z zespołu. Zaklnął po Andoriańsku pod nosem...stracił troje oficerów... 23:44:47 *Rozalia miała złe przeczucia. Że to własnie przez jej rozmowę z Aaleksem wyszły te stworzenia, a oni mieli już wracać po rozmowie z Lazarusem. 23:44:58 *Rozalia obawiała się, ze teraz to już ją zamkną na dobre. 23:47:48 *Sorana, władczym tonem, odezwała się do załogantów, których zaatakowały chmury. Wyglądali niewyraźnie. - Arix, Baumann, M'Narr, Frishnig i Poprikrek, natychmiast do ambulatorium. 23:48:34 *Ch'Rann dopiero po chwili spojrzał na Rozalię i uśmiechnął się smutno. - To Rozalio, było właśnie nieznane z którym musimy się zmierzyć. 23:54:05 *M'Narr próbowała spojrzeć na Rozę zawadiacko, ale widać było, że jest bliska zwymiotowania i nawet jakby chciała to nie mogłaby wiele zdziałać. - Czasem nieznane obnaży kły, Roza. Mam nadzieję, że się nie boisz! 23:54:38 *Sorana ścięła Caitiankę wzrokiem. M'Narr szybko uciekła za resztą do ambulatorium. 23:54:48 *Rozalia - I zmierzymy się- była zdeterminowana. -Pfff- fukneła na M'Narr 23:56:00 *Rozalia - Prędzej Twoje plecy zobaczę, jak uciekasz- krzyknęła za nią. 23:57:12 Narracja: Sorana i Ch'Rann popatrzyli po sobie, ale nim coś powiedzieli, cały statek zaczął się trząść. Rozległ się dźwięk alarmu. 00:01:11 *Rozalia odruchowo chwyciła się ściany. 00:02:45 *Rozalia -Co tym razem?- 00:05:48 Narracja: Nim zdążyli coś więcej powiedzieć, dostali komunikat z mostka. - Komandor Ch'Rann i Rozalia Johnson proszeni natychmiast na mostek! 00:07:42 *Ch'Rann odpowiedział. - Przyjąłem. Chodź Rozalio, sprawa pewnie jest pilna. 00:14:02 *Rozalia -No dobrze. Chodźmy- 00:14:11 *Rozalia posłusznie szła za komendorem. 00:19:30 Narracja: Szybkim krokiem i jedną nieprzyjemną jazdą turbowindą pokonali dystans do mostku. Kapitan Anjaal i pierwsza oficer, komandor Renem rozdzielali rozkazy. 00:19:51 *Ch'Rann od razu spytał dowódcy - Kapitanie, co się dzieje? 00:20:20 *Rozalia stała obok. Nie mówiła nic. Czekała aż kapitan sam powie po co ich wezwał. 00:21:04 *Kapitan Anjaal spojrzał na Andorianina srogo. - Zaraz po Waszym powrocie otworzyła się dziura w podprzestrzeni, przez którą w naszą przestrzeń przeleciał wrogi okręt. Od razu nas zaatakował... 00:22:26 *Rozalia przez chwilę myślała, ze to sprawka Lazarusa. Jednak profesor z jakiegoś powodu siedział w karczmie. Na pewno nie miał statku. 00:24:19 *Rozalia - I tak po prostu przestali atakowac, czy zostali zestrzeleni?- 00:24:19 *Komandor Shonan Renem podeszła z PADDem do Ch'Ranna. Rozalia spotkała ją dawno temu razem z Soraną, ale dopiero potem dowiedziała się, że pół-Wulkanka, pół-Trill jest pierwszym oficerem Neptune. Renem spokojnie dokończyła za kapitana. - Niestety okręt wykorzystuje podprzestrzeń do obrony. Gdy my strzelamy, wiązki fazera i torpedy przechodzą bez skutku. Oni natomiast trafiają za każdym razem. 00:25:00 Narracja: Statkiem wstrząsało przy każdym ataku. Oficer taktyczna Paterson krzyknęła - Osłony spadły do 60%! 00:26:29 *Kapitan Anjaal zwrócił się do Ch'Ranna i Rozalii - Komandorze, macie okazję teraz wykazać się czasem jaki poświęciliście pani Johnson na naukę - znajdźcie mi sposób na ustrzelenie tych drani! 00:28:00 *Rozalia -No to wykorzystajmy odczyty, które zebraliśmy na stacji. One otwierały korytarze- 00:28:57 *Rozalia - Może uda się zablokować ich skoki albo nakierować nasze - zmarszczyła brwi zabrakło jej słowa. -No te... kule... na nich- 00:31:28 *Rozalia -Najkrócej korytarz trwał sekundę.- rzucała hasłami by cokolwiek podpowiedzieć. -Może nam się uda skoczyć na tę sekundę /- 00:31:58 *Rozalia nie miała jeszcze na tyle wiedzy by sama cokolwiek zrobić, ale starała się nakierować tych co wiedzą więcej. 00:33:56 *Komandor Ch'Rann zamyślił się - Odczyty sensorów pokazują, że statek ma podobną sygnaturę jak stacja i wrogowie którzy nas zaatakowali, ale te anomalie które zareagowały na Ciebie mają inną...jakby były uwięzione na tamtej stacji 00:35:00 Narracja: Kolejne wstrząsy i głos - Osłony spadły do 40% 00:36:46 Narracja: Wyjący alarm, wstrząsy i nerwowe okrzyki załogi mostka wcale nie pomagały się Rozalii skupić. 00:38:28 *Rozalię rozbolała głowa. Próbowała przypomnieć sobie wszystkie nauki. jednak w ciągu tych 3 miesięcy dostała tak dużą ilosć nowych informacji, ze jej się mieszały. -A promieniowanie tetryonowe?- zapytała. -to chyba jest w podprzestrzeni- 00:41:25 *Ch'Rann uśmiechnął się od ucha do ucha - Tak! Możemy spróbować przesłać promieniowanie tetryonowe przez gniazda fazerów! 00:42:28 *Komandor Renem - Jest ryzyko, że spali pan gniazda fazerów. Jeżeli nie podziała to, zostaniemy tylko z torpedami. 00:44:00 *Rozalia -Chyba to lepsze to niż zostać zestrzelonym?- 00:44:34 *Ch'Rann - Rozalia ma rację, poza tym jak na razie nasze fazery nic im nie zrobiły. 00:44:54 *Kapitan Anjaal - Ch'Rann, Johnson, zróbcie to! 00:46:18 *Ch'Rann wskazał Rozalii konsolę - Rozalio, będę potrzebował, żebyś przeprogramowała tylne gniazda, ja zajmę się przednimi! Pani Komandor, w razie czego niech pani pomoże Rozalii. Kapitanie, musimy ustawić się bokiem do wroga, żeby najwięcej wiązek go objęło. 00:47:13 *Kapitan Anjaal rozkazał sternikowi - Słyszeliście komandora, wykonać! 00:48:58 Narracja: Rozalia potrzebowała nieco pomocy, ale udało im się razem przeprogramować gniazda. Gdy Neptune ustawił się lewą burtą do okrętu wroga, Ch'Rann kiwnął głową Rozalii, na znak pozwolenia by otworzyła ogień 00:50:05 *Rozalia uśmiechnęła się. -Niech to gówno się spopieli raz na zawsze- powiedziała naciskając przycisk. 00:53:10 Narracja: Zamiast typowych pomarańczowych wiązek fazerów, Neptune wystrzelił we wrogi okręt błękitne, tetryonowe promienie. Każda wiązka powodowała zawirowania podprzestrzenne na kadłubie wrogiego okrętu. Każde takie zawirowanie to uszkodzenie poszycia. 00:54:41 Narracja: Wróg nie miał już żadnych szans - jego okręt wpadł wprost w stację i w ostatnim niszczycielskim wybuchu podprzestrzennym zabrał siebie i stację w niebyt. W miejsce stacji rozbłysnęło światło i tysiące...miliony...miliardy małych anomalii wyleciało w przestrzeń. 00:55:34 *Ch'Rann zeskanował pozostałości. - Wygląda na to, że zniszczenie stacji spowodowało stworzenie wielu nowych anomalii, takich jak te z którymi miałaś kontakt Rozalio. 00:55:47 *Rozalia zaśmiała się. -Znikli!- 00:56:34 Narracja: Rozalii przez myśl przeszło, że tak właśnie w przestrzeń powędrowały miliardy nowych portali do nowych miejsc...a może też i do dobrze jej znanych?
»Zamieszczono 15-01-2017 01:270
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48868
18:38:20 Narracja: Tydzień po misji na stacji Ch'Rann i Rozalia byli zajęci analizowaniem wyników zebranych z anomalii, a M'Narr pomagała im okiełznać schematy podesłane przez Lazarusa. Na razie udało im się skonstruować generator, który wytwarzał drobne anomalie jednak problem ze stabilnością był jeszcze większy niż na stacji - korytarz miał parę sekund, ale potem się zamykał. 18:38:29 Narracja: Na domiar złego nie wiedzieli dokąd prowadzi... 18:39:00 Narracja: Ch'Rann nie poruszał tematu rozmowy Rozalii z Aleksem, wychodził z założenia, że to zbytnie naruszanie prywatności, jeśli Roza będzie chciała to mu powie. Co innego Sorana, która próbowała namówić ją wielokrotnie na rozmowę...z marnym skutkiem... 18:54:17 *Rozalia wolała nie poruszać całej rozmowy z Aleksem. Samo wspomnienie o tym denerwowało ją straszliwie, dlatego za każdym razem zbywała Soranę. Starała się brzmieć neutralnie. 19:04:28 *Rozalia skoncentrowała się na badaniach. Koniecznie chciała wrócić do swoich czasów. Jeśli nie na stałe, to chociaż po syna. Nie pozwoli by Emilio zniknął w 1697, nie pozwoli też by czuł się porzucony przez nią i przez ojca, który najwyraźniej nie rozumie, że oddanie go do dziadków tak naprawdę go oddala od syna. 23:31:59 *Rozalię po paru godzinach rozbolała głowa. Nie potrafiła skoncentrować się na liczbach, wykresach i schematach. -Ja chyba na dziś mam dość. Pójdę do swojej kajuty- poinformowała komandora. 23:36:37 *Ch'Rann kiwnął jej głową. - Dobrze Rozalio, jutro dokończymy. 23:37:37 *Rozalia poszła do kajuty. Zaraz po wejściu ściągnęła okulary i rozmasowała skronie. Postanowiła się trochę zrelaksować i zagrać na fortepianie. 23:38:28 *Rozalia coraz pewniej czytała nuty. Mogła grać już nieco trudniejsze utwory które wychodziły daleko poza jej czasy. [video]https://www.youtube.com/watch?v=s1ERVXHNSJQ[/video] 23:38:32 Narracja: Gdy siadała do instrumentu, obok niego otworzył się mały, niezbyt niestabilny portal. W środku widać było twarz Lazarusa. 23:39:24 *Lazarus - Pani Johnson, czy słyszy mnie pani? 23:40:18 *Rozalia przez chwilę nie reagowała, by była skoncentrowana na grze. Po minucie drgnęła i odwróciła się do źródła głosu. -Co?- 23:41:34 *Rozalia wstała i już chciała podejść do portalu, ale wystraszyła się, że jak podejdzie, to on zniknie. 23:42:47 *Lazarus - Proszę się nie bać, portal tak szybko nie zniknie. 23:44:19 *Rozalia odeszła od fortepianu i założyła spowrotem okulary. Podeszła do replikatora. -Poproszę trikoder, szybko- 23:44:20 *Lazarus - Nie jest to szczególnie stabilny portal, ale wytrzyma dłużej niż poprzedni. 23:45:03 *Rozalia -I dobrze, że wytrzyma, zdążę zebrać informacje, które mi są potrzebne- 23:45:47 *Lazarus - Udzielę tylu wyjaśnień ile się da, ale wpierw mam tu kogoś kto chciałby z panią porozmawiać. 23:47:51 *Rozalia -Kto to?- zapytała zaciekawiona 23:48:20 *Aleks podbiegł od razu. Przyjrzał się Lazarusowi. Pamiętał bardzo dobrze że ostatnio ten stracił rękę. 'Jak ręka?' - zapytał nim przyjrzał się urządzeniu. Jednak już usłyszał Rozalię i odwrócił wzrok. 23:48:21 *Rozalia obejrzała się a replikator, czy już jej stworzył skaner. Przecież teraz nie pobiegnie do laboratorium. 23:49:04 *Essy zerkała to na Dagona, to na Mikę. Powinna pójść? 23:49:10 *Rozalia spowrotem wróciła wzrokiem do portalu. Wciąż miała na sobie okulary. -Aleks?- zdziwiła się. -Nie wypłynęłeś jeszcze?- 23:51:37 *Aleks 'Nie, sama mówiłaś że jak wypłynę dziewiątego to nie wrócę' - powiedział. 'Jak ci się tam wiedzie?' 23:54:00 *Amelia szturchnęła Martina. - Ty się jeszcze nie wypowiedziałeś 23:54:03 *Rozalia zdziwiła się. Pozytywnie. Aleks zmienił całkowicie nastawienie. -Yyy.. dobrze, chociaż samej jest mi źle. A ostatnia rozmowa z Tobą była szokująca... - 23:54:28 *Aleks 'Nie ufaj pozorom. Tamto nagranie to... teatr.' 23:54:43 *Aleks 'Zresztą, gdy przyjdziesz, sama się przekonasz' 23:55:01 *Aleks 'Wiesz... Dzisiaj w tym świecie obchodziłabyś urodziny. Będę pił twoje zdrowie' 23:56:00 *Rozalia - Jest u Ciebie 15 stycznia? SKąd wiesz, ze dziś miałabym urodzny?- zdziwiła się. 23:56:23 *Rozalia uśmiechneła się. -Dziękuję, to naprawdę miłe..- 23:56:34 *Aleks 'Twoja data urodzenia była na dokumentach ślubnych' 23:58:26 *Amelia - No... - spojrzała po sobie. 23:59:03 *Rozalia -Dziękuję- powtórzyła. -Nawet nie wiesz jak chcę wrócić do domu.- 23:59:43 *Aleks 'Będę czekał. Rejs to tylko parę dni. Za horyzont i z powrotem' 00:00:11 *Rozalia -I do Ciebie i do Emilio.- powiedziała i obróciła się na chwilę. Sięgła po jakieś urządzenie. 00:00:54 *Rozalia -Ja ostatnio zareagowałam tak histerycznie, bo Ci nie powiedziałam o jednej rzeczy.- 00:01:09 *Aleks 'Masz okazję to zrobić teraz' 00:02:30 *Rozalia -Bo po informacji, że Ty nie wrócisz, miałam informację, że w 1697 roku zniknie Emilio. Dlatego tak bardzo zareagowałam nerwowo, ze wypływasz.- 00:03:57 *Lazarus poświęcił uwagę monitorom wyświetlającym stan urządzenia. Tym razem wszystko działało jak należy, ale nie zostało wiele czasu przed zamknięciem portalu. 00:04:51 *Rozalia - Aleks, musisz wrócić przed tą datą. Ja też się postaram.- 00:05:36 *Rozalia - Nie chcę tu zostać sama, szczególnie z tą myślą, ze cokolwiek Wam się stało- 00:07:13 *Rozalia - Kocham Cię i tym razem się nie spóźnię.- 00:10:00 *Aleks 'To niemożliwe. On nie zniknie. Jest pod dobrą opieką a po moim powrocie będę miał nad nim pieczę. Raczej nie powtórzy mojego błędu i nie ucieknie w morze' 00:10:26 *Aleks 'Dbaj o siebie i nie bój się o nas' 00:13:59 *Rozalia czuła się dziwnie. Aleks już po raz kolejny nie powtórzył słów sprzed porwania. Czyżby jej się wydawało? Czy to przez ten środek usypiający? 00:15:42 *Rozalia - Aleks? To co mówiłeś u nas w domu. Zaraz przed porwaniem, było naprawdę?- zapytała. 00:16:18 *Aleks 'Tak' - uśmiechnął się mrużąc oczy. 'To było naprawdę. Sam się dziwię swojej śmiałości' 00:17:26 *Rozalii wyraźnie ulżyło. Uśmiechnęła się. -Cieszę się, bo już miałam wrażenie, ze oszalałam i mi sie wydawało.- 00:18:02 *Aleks roześmiał się. 'Muszę iść na ślub Ande i Zuri. Szkoda że ciebie nie ma. Ty sobie radzisz przy takich okazjach' 00:20:41 *Lazarus odsuął się od monitorów. - Niestety muszę państwu przerwać, zostało nam niewiele czasu. Pani Johnson, potrzebuję aktualne współrzędne pani okrętu. 00:20:50 *Rozalia -Już wysyłam, ale jesteśmy cały czas w ruchu. Misja tego okrętu ma trwać pięć lat- 00:20:56 *Rozalia -Dałeś Emilio nagranie? Nie chcę by myślał, że porwanie jest z Twojego powodu. On ma Cie za bohatera- 00:22:59 *Aleks 'Nie dałem rady. Walczyłem z Fyllipem. A raczej usiłowałem' 00:23:44 *Aleks 'Rozalia? Muszę iść. Z pewnością jesteśmy spóźnieni.' 00:24:02 *Rozalia - To się nie upij i nie podrywaj panienek- zażartowała. 00:24:06 *Aleks 'Gdy wrócę, spróbuję skontaktować się z tobą. Po ślubie udam się do Emilio' 00:24:33 *Aleks roześmiał się. 'Czekaj czekaj... mam nie upijać panienek i nie ... co?' 00:25:50 *Rozalia -Nie upijaj siebie i panienek i ich nie podrywaj. Pamiętaj, że ściągnięcie obrączki nie neguje małżeństwa- zaśmiała się i pomachała palcem. 00:26:04 *Lazarus spojrzał na jeden z monitorów. Faktycznie, miał potrzebne dane, ale wiele więcej nie uda mu się osiągnąć - portal zaczął się destabilizować. 00:27:19 *Aleks domyślił się, że jest już po rozmowie. Uśmiechnął się tylko do Rozalii. 00:27:50 *Aleks 'Profesorze? Czegoś panu potrzeba? Doceniam tą pomoc ale nie wiem jak się odwdzięczyć' 00:27:55 *Rozalia odwzajemniła uśmiech. 00:28:31 *Rozalia miała o wiele lepszy humor, niż tydzień wcześniej. 00:28:56 *Lazarus podszedł do portalu i zwrócił się do Rozalii. - Portal zaraz się zdestabilizuje, więc nie uda nam się więcej wskórać. Wiem mniej więcej w jakim rejonie jesteście, więc postaram się otworzyć portal jak najszybciej, porozmawiamy wtedy co dalej zrobić z pani sytuacją. 00:30:00 *Rozalia -Rozumiem. Mi też udało się zebrać dane z połączenia. Nie będę siedziała bezczynnie- 00:30:57 *Lazarus - A co do zapłaty proszę się nie martwić, wystarczy mi, że mi pani opowie jak było w XXV wieku. - profesor mrugnął i portal się zamknął. 00:49:39 *Rozalia uśmiechnęła się do siebie. Spojrzała na odczyt. Zapisał się cały. Teraz ma odczyt ze stabilnego korytarza.
»Zamieszczono 16-01-2017 08:220
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48869
12:13:55 Narracja: Dzień po rozmowie z Aleksem, Rozalia dostała polecenie stawienia się w biurze kapitana Anjaala. 12:17:40 *Rozalia miała o wiele lepszy humor niż po ostatniej misji. Właściwie to promieniała. Jak niewiele trzeba aby zmienić humor kobiety op 180 stopni. Zjawiła się w biurze kapitana. -Dzień dobry kapitanie- przywitała się. 12:40:18 *Kapitan Anjaal miał na biurku trzy PADDy. - Dzień dobry, pani Johnson. Mam nadzieję, że pani badania w tematyce korytarzy podprzestrzennych postępują dobrze? 12:50:49 *Rozalia - Tak, chociaż większość jest niestabilnych. Jednak staramy się zrobić by utrzymały się dłuższy czas.- powiedziała, jeszcze nie zdradzając, że ma dane na temat stabilnego korytarza. Tą informacją podzieli się z komandorem. 13:35:06 *Kapitan Anjaal uśmiechnął się - Bardzo dobrze, liczę na raport i demonstrację jak tylko uda się ustabilizować korytarz. - Bajoranin wziął jeden z PADDów. - Mam nadzieję, że sytuacja na stacji nie zraziła pani do misji? 13:48:10 *Rozalia - Oczywiście, jeśli wyniki będą zadowalające, to przekażemy wszystko.- odpowiedziała. -Żartuje Pan? Ja się bała, ze mnie zamknięcie w 4 ścianach i nie wypuścicie ze względu na osobliwy stan, ja się cieszę, ze mogę wyruszyć na misję.- 14:09:30 *Anjaal zaśmiał się na słowa Rozalii i wręczył jej PADD. Na ekranie Rozalia zwróciła uwagę na tytuł dokumentu - Arien. 14:09:39 *Kapitan Anjaal - Cieszę się, że nie złamało to pani ducha, bo chciałbym, żeby wzięła pani udział w kolejnej misji. 14:09:53 *Kapitan Anjaal - Nie wiem czy to panią rozczaruje czy nie, ale tym razem nie będzie pani miała okazji wykorzystać w praktyce ćwiczeń bojowych. Za to na pewno przydadzą się pani zajęcia z dyplomacji. 14:10:11 Narracja: Rozalia przypomniała sobie wykłady, które prowadziła jej komandor Shonan Renem. Rozalia była bardziej zainteresowana wykładami Ch'Ranna z anomalii podprzestrzennych, ale może w praktyce nawet misja dyplomatyczna może być ciekawa. 14:31:55 *Rozalia uśmiechnęła się. -W mojej sytuacji jestem ciekawa wszystkiego. Co muszę wiedzieć?- zapytała. Rozalia pamiętała wykładów z dyplomacji tyle, ze były cholernie nudne. Jako, że była wychowywana na żonę idealną, to łudząco przypominało jej zasady protokołu dyplomatycznego. 14:58:49 *Kapitan Anjaal - Weźmie pani udział w jednej z najważniejszych misji jaka może zostać powierzona załodze statku Gwiezdnej Floty, w pierwszym kontakcie. Parę godzin temu znaleźliśmy się na orbicie niezbadanej dotąd planety klasy M, zamieszkałej przez inteligentną rasę. 14:59:01 *Kapitan Anjaal oparł się o swoje biurko. - Na początku myśleliśmy, że to wczesna cywilizacja parająca się rolnictwem, ale potem dostaliśmy sygnał, z powierzchni. 15:04:13 *Rozalia zdziwiła się. -I chcecie wysłać na najważniejszą misję osobę, która jest tu 3 miesiące i jawnie mówi, ze chce wrócić do domu. Czy tylko mi to wydaje się dziwne?- zapytała. Rozalia była osobą rozsądną i zapobiegawczą. Ona osobiście nie wysłałaby siebie na taką misję. 15:10:51 *Kapitan Anjaal - Wyobrażam sobie, że wydaje się to ryzykowne i zapewne w przypadku niektórych ras nawet bym nie pomyślał o wysłaniu świeżego załoganta żeby uczestniczył w pierwszym kontakcie. Jednak jak pani doczyta w dokumentacji. - wskazał na przekazany Rozalii PADD. - Arien są bardzo tolerancyjną i zaawansowaną rasą. 15:12:02 *Kapitan Anjaal - Poza tym sądzę, że dobrze będzie jeśli pozna pani jak najpełniejszy zakres działań Gwiezdnej Floty. 15:14:07 *Rozalia spojrzała na PADD z informacjami. -Dobrze, dziękuję za szansę- odpowiedziała. -Kiedy mam być gotowa?- 15:15:32 *Kapitan Anjaal - Za trzy godziny ruszamy na powierzchnię z transportera numer pięć. Proszę się jeszcze zgłosić teraz do komandora Ch'Ranna, ma dla pani dodatkową wiadomość, którą chciał przekazać osobiście. 15:40:32 *Rozalia - Będę gotowa o czasie- odpowiedziała i udała się najpierw do swojej kajuty, po trikoder, na którym zapisała wczorajszą anomalię. Następnie poszła do laboratorium. -Dzień dobry- przywitała komandora 16:13:58 *Komandor Ch'Rann spojrzał znad generatora nad którym pracowali i z uśmiechem przywitał Rozalię. - Witaj Rozalio! Rozumiem, że przyszłaś prosto od kapitana? 16:15:40 *Rozalia - właściwie, to po drodze zahaczyłam o swoją kajutę. - odpowiedziała i pokazała co ma w rękach. 16:18:10 *Ch'Rann wziął trikoder i przejrzał odczyty. Zaskoczony, spytał od razu. - Twojemu znajomemu profesorowi udało się powtórzyć eksperyment? 16:25:35 *Rozalia - Tak, głównie dlatego, że mój mąż jest uparty. - powiedziała. - No i to, że profesor jest geniuszem. 17:08:26 *Ch'Rann uśmiechał się, ale Rozalia dobrze zauważyła, że był to nieco drapieżny uśmiech. - Ciekawi ludzie, zarówno twój mąż jak i ten profesor. Skąd znasz kogoś o tak zaawansowanej wiedzy? 20:20:50 *Rozalia - Profesor Lazarus zamieszkał w... -szukała odpowiedniego zamiennika na karczmę- sąsiedztwie- odpowiedziała nie zdradzając szczegółów. Wiedziała doskonale, że o karczmie powiedzieć nie może, bo zaraz tam będą mieli nalot ludzi z kosmosu. 20:36:05 *Ch'Rann - W XVII wieku? 20:36:50 *Aenar nie był jedynym, który był ciekawy sekretu Rozalii, ale nikt dotychczas nie ciągnął jej bardziej za język. 20:42:02 *Rozalia wzruszyła ramionami. -Wy ciągacie ludzi z XVII wieku do siebie, to czemu Was dziwi, ze jest odwrotnie?- 20:45:47 *Ch'Rann - Jest taka możliwość, choć nie sądzę, żeby agenci temporalni wysłaliby w przeszłość kogoś, kto zanieczyszczałby linię czasu wiedzą z przyszłości. 20:48:32 *Rozalia - Dlatego mieszka w sąsiedztwie.- odpowiedziała z uśmiechem. -Ta nowa cywilizacja, którą mam spotkać, to jacy są na pierwszy rzut oka?-zmieniła temat. 20:48:32 *Rozalia - Dlatego mieszka w sąsiedztwie.- odpowiedziała z uśmiechem. -Ta nowa cywilizacja, którą mam spotkać, to jacy są na pierwszy rzut oka?-zmieniła temat. 20:53:53 *Tym razem to Ch'Rann wzruszył ramionami. - Przyznam szczerze Rozalio, że nie wiem o nich nic. Słyszałem tylko od M'Narr, że nikt nie spodziewał się, że zwykli rolnicy nagle nawiążą komunikację z naszym statkiem. 20:54:22 *Ch'Rann - A właśnie, mamy ważniejszą sprawę! Rozalio, baczność! 21:00:52 *Rozalia kiwała na znak, ze rozumie -Dowiem się, co chcą- powiedziała zamyślona i ... zesztywniała na rozkaz i mimowolnie się wyprostowała. 21:08:02 *Ch'Rann stanął przed nią i również wyprostował się po żołniersku. - Rozalio Emanuelo White Johnson. Z rozkazu dowódcy U.S.S. Neptune, kapitana Anjaala Uzury, w uznaniu twojej wzorowej służby i osągnięć, awansuję cię do stopnia załoganta pierwszej kategorii. 21:08:49 *Po czym dodał dużo swobodniej. - Spocznij. Gratuluję Rozalio. -Ch'Rann wyciągnął do niej dłoń. 21:17:52 *Rozalia była nieco zdumiona, bo bardzo łatwo zdobyć awans na takim statku. By to ukryć uśmiechnęła się. -Dziękuję- odpowiedziała i uścisnęła dłoń komandora. 23:19:20 *Ch'Rann uścisnął jej dłoń, zadowolony z postępów Rozalii. - No, a teraz leć przygotuj się do misji. Pamiętaj o mundurze! 23:21:32 *Rozalia -Oczywiście, dostosuje ubiór do rangi- uśmiechnęła się. -A i postaram się szybko ją podnieść.- 23:23:51 *Rozalia - Powodzenia z odczytem ze wczoraj, ja przywitam nowych ludzi kosmosu- powiedziała wychodząc. 23:24:38 *Ch'Rann - Powodzenia! - komandor pomachał jej, po czym wziął się do pracy. 23:27:04 *Rozalia odwiedziła kajutę, zreplikowała sobie nowy mundur. Splotła włosy w długi warkocz i stawiła się u kapitana, informując że jest gotowa. 23:28:38 Narracja: Kapitan Anjaal wykorzystał wolny czas, żeby odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania odnośnie Arien. Oczywiście Sorana, jako doradca, również uczestniczyła w misji i pouczyła Rozalię na co uważać podczas pierwszego kontaktu. 23:32:27 *Rozalia - Nie zepsuję Wam tych nowych ludzi, jednak jeśli będzie trzeba, będę się broniła- 23:33:37 *Sorana - Spokojnie Rozalio, nie sądzę, żeby Arien nas zaatakowali. Administrator Lam'Thran był bardzo pomocny i wychodził z siebie, żeby przesłać nam co się da na temat ich świata. 23:34:04 Narracja: Niedługo potem cały zespół był na planecie. Rozalii podobała się nowa planeta - była podobna do Ziemi, choć kolory trochę się nie zgadzały. Niebo było mocno błękitne, ale trawa i drzewa były coś za bardzo czerwone. Przynajmniej Rozalii wydawało się, że te dziwne poskręcane, porośnięte trawą struktury to drzewa. 23:37:22 *Rozalia po raz pierwszy od porwania mogła stąpać po trawie lub po czymś co przypominało trawę. Bez względu na to jaki to miało kolor, czuła się cudownie. Rozglądała się uważnie. Każda rzecz wzbudzała jej ciekawość. 23:41:33 Narracja: Znajdowali się na równinie, pełnej pól uprawnych Arien. Niedaleko stały pękate, niskie domki Arien, które faktycznie łatwo można było pomylić z lepiankami. Bardzo zaawansowanymi, ale lepiankami. 23:42:24 Narracja: W ich stronę szło dwoje Arien. Z dokumentacji, Rozalia wiedziała, że jednym z nich jest Administrator Lam'Thran. 23:43:20 Narracja: Arien przypominali z wyglądu humanoidalne kozy, porośnięte lekkim futrem, z dwoma parami rogów i dziwnie spłaszczonymi twarzami. 23:44:17 * Jinza odłączenie (timeout) 23:45:38 Narracja: Lam'Thran miał futro koloru brązowo-białego i oczy błękitne jak niebo ich planety. Towarzyszyła mu drobniejsza Arien, zgodnie z notatkami samica, o krótkich różkach, jasno brązowym futrze i oczach identycznych jak Lam'Thran. 23:46:59 *Rozalia próbowała sobie przypomnieć, czy widziała kiedykolwiek takie stworzenie. Z wyglądu przypominały biesa. Na szczęście kobieta zdążyła nawyknąć do ras, które wyglądają inaczej niż ludzi i nie była zni zszokowana alni niegrzeczna. Błękit oczu Arienów bardzo przyciągał wzrok Rozalii, jednak starła się nie gapić. 23:48:25 *Lam'Thran wykrzywił szerokie usta w uśmiechu i przywitał ich. - Witam Kapitanie na Urugo! Oto moja córka, Pur'Thran. Pomaga mi zarządzać naszą kolonią. 23:50:03 *Pur'Thran dygnęła w nieco zabawny sposób, na sztywnych nóżkach. - Witamy was na naszej planecie! 23:50:37 *Rozalia również się uśmiechała. Nie miała spódnicy, to nie miała jak dygnąć, więc lekko ukłoniła się. 23:54:34 *Kapitan Anjaal podjął inicjatywę. - W imieniu Zjednoczonej Federacji Planet witam was i zapewniam, że przybywamy w pokoju. - kapitan wskazał na Soranę. - To moja doradczyni, Porucznik Sorana.... - potem na Rozę. - ...a to Rozalia White Johnson, nasza młodsza asystentka ds. anomalii podprzestrzennych. 23:57:09 *Lam'Thran - W imieniu ludu Arien, witamy was serdecznie! Niech złoty Ba'nam odradza się nieskończenie w waszych spichlerzach!
»Zamieszczono 16-01-2017 23:590
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48870
19:56:35 Narracja: Lam'Thran i jego córka poprowadzili zespół do swojego domu. 20:00:11 *Sorana poklepała Rozalię po ramieniu i wskazała jedno z nieobsianych pól. Z ziemi wykopał się ogromny stwór przypominający pozbawionego oczu nietoperza, który zamiast skrzydeł miał dwie pary silnych łap. 20:01:45 Narracja: Jeden z Arien pracujących na polu podszedł do zwierzęcia, poskrobał je przy czymś co wyglądało jak uszy, następnie wyciągnął z torby jakieś jedzenie, które podał zadowolonemu potworowi. 20:02:50 Narracja: Stworzenie powoli przeżuło, po czym ospale zanurzyło się w ziemi. 20:05:28 Narracja: Rozalia zauważyła, że Arien używają nowoczesnego sprzętu w życiu codziennym, jednak jest on zawsze sprytnie zakamuflowany jako proste narzędzie rolnicze. 20:24:20 *Rozalia drgnęła i zesztywniała na widok potwora. Jednak jak nikt z tutejszych nie reagował nerwowo, czyli okaz był znany. -To jak kret, tylko taki większy- podsumowała zwierzątko. Rozalia pomyślała sobie, że właśnie tak zakamuflowany sprzęt przydałby się jej, jak wróci do swoich czasów. Nikt poza nią nie wiedziałby co używa. 20:28:17 *Pur'Thran pośpieszyła z wyjaśnieniem. - To Thopra, używamy ich między innymi do kopania tuneli i użyźniania gleby. Gdy są zadowolone, ich skóra wydziela substancję, która rewelacyjnie nawozi ziemię. 20:33:47 *Sorana była pod wrażeniem. - Widzę, że wasz lud ceni sobie współpracę z organizmami tej planety. Wszak moglibyście używać maszyn do pracy na roli. 20:34:54 *Rozalia nie do końca znała się na uprawach. Właściwie ta dziedzina życia kompletnie jej nie interesowała. Wiedziała jedynie, że efekt końcowy ląduje zawsze na talerzu. Jednak by nie obrazić gospodarzy kiwała głową z uznaniem. -I wszystkie są takie łase na głaskanie?- zapytała. 20:35:10 *Było to bardzo śmiałe stwierdzenie, które mogłoby urazić nowo poznaną rasę, ale Lam'Thran z dumą odparł. - Gdy przybyliśmy tu wiele wieków temu większość rdzennej fauny polowała na naszych przodków. Dziś, współpracujemy razem dla dobra Urugo. 20:36:17 *Rozalia -Jestem pod wrażeniem idealnej współpracy- odparła. 20:41:08 *Pur'Thran zachichotała. Jej śmiech przeplatał się z delikatnym beczeniem. - Thopra wyglądają groźnie, ale są bardzo łagodne i lubią być głaskane przez opiekunów. Musimy tylko uważać, żeby nie było dwóch koło siebie podczas nagradzania, bo wtedy stają się bardzo zazdrosne o względy opiekuna. 20:43:35 Narracja: W drodze do domu Lam'Thran witał się z przechodzącymi koło nich Arien. Wszyscy odnosili się do niego z szacunkiem. 20:47:16 Narracja: Dom Lam'Thrana nie był imponujący, był minimalnie większą lepianką niż reszta zabudowań mieszkalnych. Nawet spichlerz czy budynki administracyjne go śmiało przerastały. Jednak gdy weszli do środka, okazało się, że lepianki to zaledwie pozory - każdy dom posiadał liczne podziemne pomieszczenia połączone korytarzami. 20:49:43 *Rozalia rozglądała się z ciekawością, jednak nie gapiła się namolnie. Na razie siedziała cicho, bo już zdążyła wywnioskować po minie Sorany, że powiedziała coś nie tak. Spodobał jej się pomysł, że dom z zewnątrz wyglądał na skromny i dopiero w środku był ogromny. W duchu się zaśmiała, że Aleks nigdy by nie pozwolił na takie rozwiązanie. 21:09:43 Narracja: We wnętrzach zniknęła cała maskarada. Oprócz eleganckich mebli, rzeźb i ozdób naściennych, załoga Neptune widziała konsole, sprzęt laboratoryjny, generatory - w zasadzie co dusza zapragnie. 21:11:48 Narracja: Lam'Thran zaprowadził ich do podziemnego tarasu, gdzie stał ogromny stół, nad którym… roztaczało się słoneczne niebo. Rozalia poczuła się zagubiona. Była pewna, że są pod ziemią, a jednak nad sobą miała niebo, wydawało jej się nawet, że czuje powiew wiatru. 21:15:23 *Kapitan Anjaal od razu wiedział o co chodzi, ale z czystej uprzejmości spytał. - Holoprojektory? 21:16:16 *Lam'Thran uśmiechnął się i przytaknął rogatą głową. Dłonią wskazał stół - Proszę, siadajcie. 21:17:24 *Rozalia zamrugała parokrotnie. nawet przetarła oczy ze zdumienia. Pociągnęła Soranę za rękaw. -Jak to jest możliwe?- zapytała po cichu. 21:20:35 *Sorana zerknęła nerwowo na kapitana. Celowo nie pokazywała dotąd Rozalii, że na Neptune mają taką technologię. Odpowiedziała równie cicho. - Specjalne projektory tworzą trójwymiarowe obrazy i efekty takie jak zapachy czy wiatr. To połączenie replikacji z iluzją holograficzną. 21:28:14 *Rozalia -Jak to jest możliwe? Na jakiej zasadzie działa? Czemu jeszcze tego nie widziałam?-Była wyraźnie podekscytowana i nieco rozeźlona faktem, że ukrywali przed nią takie dziwy. 21:30:08 *Sorana wyczuła tą złość. - Pierwsze spotkanie z takimi hologramami może być...przytłaczające...a potem uzależniające, ale obiecuję, że gdy wrócimy na Neptune pokażę ci holodek. 21:32:37 *Gdy siedli przy stole, kapitan zwrócił się do Lam'Thrana. - Przyznam, że zaskoczyło nas, gdy wezwaliście nasz okręt na orbicie. Nie wykryliśmy żadnego statku zdolnego do podróży nadprzestrzennej. 21:34:06 Narracja: Na taras zaczęli schodzić Arien z najróżniejszymi potrawami. 21:36:04 Narracja: Pur'Thran śpieszyła z wyjaśnieniem, który obco wyglądający przedmiot to owoc, warzywo, mięsiwo, a który to po prostu sztućce. 21:37:15 *Rozalia - I ten holocoś może pokazać wszystko co tylko chcę?- zapytała dyskretnie Sorany. 21:38:03 *Sorana obawiała się tego pytania, bowiem wiedziała co Rozalia będzie chciała zobaczyć. Jednak ukrywanie tego nie miało sensu. - Owszem, co się znajdzie w bazie danych Federacji. 21:40:48 *Lam'Thran zaśmiał się. Również beczał przy śmiechu, ale głębiej niż córka. - Nie korzystamy ze statków kapitanie. Nasza rasa przybyła tu przez bramę, która stoi poza miastem. 21:41:24 *Lam'Thran - W ten sposób wszyscy nasi pobratymcy z rodzinnej planety osiedlili swoje nowe domy. 21:50:33 *Rozalia - Rozumiem. Pobawię się tym, jak wrócimy.- powiedziała pewnie. To nie brzmiało jak pytanie, raczej jak stwierdzenie. 21:51:34 *Lam'Thran widział zaskoczenie na ich twarzach, więc szybko dodał. - Jutro mają przybyć do nas pielgrzymi z ludu Morlu, jeśli chcecie powitamy ich razem. 21:52:25 *Lam'Thran - Morlu to kronikarze i naukowcy, więc wyjaśnią wam więcej. Tymczasem, jedzcie i pijcie do woli! 21:52:50 *Rozalia również była zaciekawiona bramą. Podejrzewała, ze to jeden z portali takich jak wiele przy karczmie. Uśmiechnęła się. -Dziękujemy za gościnę- odpowiedziała w imieniu wszystkich. 21:55:09 Narracja: Po powrocie na Neptune zgodnie z obietnicą Sorana zaprowadziła Rozalię do holodeku. 21:57:16 Narracja: Pokój wyglądał dziwnie, cały w czarnych kratkach podzielonych grubymi pomarańczowymi liniami. 21:57:47 *Rozalia - I jak to działa?- zapytała się. Jednak najpierw podeszła do ściany i podotykała ją. 21:58:31 Narracja: Ściana była zimna i twarda w dotyku. Jednak gdy Sorana wydała polecenie, wszystko się zmieniło 21:58:47 *Sorana - Komputer, Akademia Gwiezdnej Floty w San Francisco. 21:59:56 Narracja: Nagle ściany zniknęły. Obydwie stały teraz w ogrodzie pośrodku kompleksu akademickiego Floty Obrazel
22:00:50 Narracja: Rozalia czuła ciepłe promienie słoneczne i lekki wiatr. Było gorące lato. Byli na Ziemi. 22:02:55 *Rozalia była zdumiona. -Jak to jest możliwe? To przenosi Cie do danego miejsca?- kobieta z XVII wieku wiele nauczyła się przez ostatnie tygodnie, jednak tak mocna imitacja była dla niej nie do pomyślenia. 22:03:01 *Sorana - Komputer tworzy iluzję ze świateł zamkniętych w polach magnetycznych. Dlatego wszystko wydaje się realne. Woda ze strumienia jest replikowana, dlatego możesz się zmoczyć. 22:05:34 *Sorana - Niestety to tylko imitacja, mimo, że bardzo wierna. 22:08:31 *Rozalia - A może pokazać osoby?- 23:34:09 *Sorana z lekkim wahaniem powiedziała. - Może, ale przedstawienie zależy od źródeł zawartych w bazie. 00:00:25 *Rozalia - Pokażesz mi mojego syna? Emilio. - Poprosiła. 00:06:34 *Sorana - Komputer, pokaż nam wizualizację Emilio Aleksandra White Johnsona, syna Rozalii Emanueli White Johnson i Aleksandra White Johnsona. 00:07:58 Narracja: Przed Rozalią pojawiła się imitacja jej syna. Było parę różnic i wyglądał na nieco starszego niż ostatnio go widziała, ale poza tym przed nią stał jej syn. 00:09:33 *Sorana zerknęła na panel komputera i cicho dodała. - Podobizna została stworzona na podstawie obrazu, zamówionego przez rodziców Aleksandra White Johnsona...w roku 1697 00:14:52 *Rozalia musiała wziąć parę głębszych wdechów i wydechów, by opanować się i nie podejść i przytulić. Wszak była to tylko iluzja. Ale cholernie prawdziwa iluzja. Teraz dopiero poczuła jak bardzo za nim tęskni. Bardziej niż za Aleksem. Jedną, potem drugą łzę starła, jednak kolejnych już nie mogła. -Cholera, to jednak był zły pomysł- wydukała. 00:18:19 *Sorana spoglądała na nią ze współczuciem. - Dlatego nie wspominaliśmy o holodeku wcześniej. - Sorana podeszła do Rozy i spróbowała ją przytulić. Nie wiedziała czy Rozalia zaakceptuje takie naruszenie prywatności, ale postanowiła spróbować. 00:20:29 *Rozalia - Proszę, wyłącz to już.- odezwała się do Sorany. O dziwo zaakceptowała ten gest. -Ja wiem, że potem zniknął, ja muszę wrócić do tego czasu nie pozwolę na to. A tego, który się na niego zasadzi znajdę na końcu wszechświata i wypatroszę- 00:22:14 *Sorana - Komputer, wyłącz program. 00:22:27 Narracja: Wszystko zniknęło, znowu były w pokoju z kratkami. 00:23:48 *Sorana - Znajdziemy sposób, żebyś mogła wrócić. Komandor Ch'Rann pracuje cały czas żeby pchnąć wasz projekt do przodu. Uratujesz syna Rozalio. 00:28:29 *Rozalia - Dziękuję.- powiedziała. -Pójdę już do swojej kajuty- powiedziała dopiero po chwili jak się nieco uspokoiła. 00:30:36 *Sorana - Dobrze. Będziesz chciała wziąć udział w porannym przywitaniu pielgrzymów czy mam przekazać kapitanowi, że do nas nie dołączysz? 00:31:24 *Rozalia - Będę rano o czasie. Nie chce zaniedbywać obowiązków- 00:32:11 *Rozalia wróciła do siebie. By w ogóle spać tej nocy, musiała uspokoić nerwy. Zasiadła do fortepianu i zagrała. [video]https://www.youtube.com/watch?v=QdXWXO8US3s[/video] 00:33:11 *Dopiero wtedy mogła położyć sie do spania. 00:36:12 *Rozalia wierciła się w łóżku i nie mogła zasnąć. Długo nie mogła uspokoić się po obejrzeniu syna w holodeku. Nawet gra na fortepianie nie dała jej upragnionego spokoju. 00:38:21 *Rozalia usiadła w łóżku, widząc świecący się portal. -Nie śpię- odpowiedziała nie do końca wiedząc komu odpowiada. 00:41:28 *Rozalia okryła się kołdrą. Nie wypada by obcy mężczyzna oglądał ją w samej koszuli nocnej -Panie profesorze?- zapytała. 00:41:45 *Aleks wszedł z Emilio do pokoju, kierując się znaną już drogą. 'Nie przeszkadzajcie sobie' - rzucił do Lazarusa i Clarissy. 'Gotowe?' - postawił Emilio na podłodze. 00:42:23 *Emilio otworzył oczy i zobaczył bardzo zdziwioną matkę. -Mama!- okrzyknął. 00:43:19 *Rozalia była piekielnie zdziwiona. -Tak synku, to ja- odpowiedziała. Próbowała się opanować, by znów nie rozpłakać. 00:44:03 *Clara zerknęła na witającego się chłopca i uśmiechnęła się pod nosem. 00:44:06 *Emilio -Tata mi wszystko powiedział, ja za Tobą bardzo tęsknię, ale czekam aż wrócisz- 00:44:15 *Lazarus - Nie ma o czym mówić. - profesor zerknął na Emilio i Aleksa, którzy już rozmawiali z Rozalią. Nie było na miejscu im przerywać, choć profesor potrzebował standardowego zestawu danych od Rozalii. 00:45:47 *Rozalia - Wrócę, obiecuję, tylko muszę pomóc innym z ich problemem, jak tylko to zrobię to od razu przyjdę do Ciebie- 00:46:11 *Aleks 'No no, tylko nie płacz' - uśmiechnął się. 'Przynoszę ci prezent' 00:47:09 *Rozalia -To ze szczęścia, że Was widzę- powiedziała i przetarła oczy 00:47:43 *Aleks 'Widzisz, Emilio. Kobiety płaczą tylko z trzech powodów. Ze smutku, ze szczęścia, i jakiejkolwiek innej przyczyny' 00:48:07 *Emilio -No tak, wczoraj miałaś urodziny, wszystkiego dobrego mamuś!- powiedział. -Przynieśliśmy Ci noże, które Ci zrobiłem na święta- 00:49:05 *Aleks 'Są noże' - pokazał je wyciągając z kieszeni. 'Emilio je zrobił. I, co zaskakująco radosne, są świetnej jakości. Jest list od niego' - położył list na nożach. 'Będę szukał sposobu by ci to przekazać.' 00:50:05 *Aleks 'Ale i ja mam prezent urodzinowy' - powiedział sięgając po tobołek. 'Coś ci obiecałem. Coś, sądzę, istotnego..' - położył przed sobą zawiniątko odwijając koszulę. 'Poznajesz?' - zapytał z dumą. 00:50:18 *Rozalia - Dziękuję. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. - 00:52:08 *Rozalia - To Fyllip? Martwy Fyllip?- 00:52:10 *Aleks poprawił głowę tak by Rozalia mogła widzieć twarz. Zastyglą w nienawistnej minie. 'Owszem. To on' 00:52:44 *Rozalia -Gratuluję Ci. To imponujące- 00:54:08 *Rozalia -Teraz już nikt nie zagrozi naszemu synowi- powiedziała. - Jestem z Ciebie dumna Aleks- 00:54:20 *Aleks 'To dla was' - powiedział. 00:55:30 *Lazarus dopiero zwrócił uwagę na główę, którą Aleks nosił cały czas ze sobą. Nawet nie próbował zrozumieć niektórych obyczajów tych ludzi, a już w szczególności czemu taka odcięta głowa, była istotnym prezentem. 00:56:02 *Emilio nie chciał wspominać, ze został porwany. 00:56:55 *Aleks 'Profesorze... Sądzę że ten łeb i Clarissa chętnie zobaczy' 00:57:45 *Lazarus - Obdzielajcie się głową śmiało. - pokręcił palcem na truchło. - Byleby tylko nie zapaskudziło sprzętu. 00:57:52 *Rozalia - Dziękuję. Naprawdę dziękuję. Aleks proszę Cię, pamiętaj o tym co będzie za dwa lata- przypomniała mu poprzednią rozmowę. -Ja też o tym pamiętam i wrócę najszybciej jak się da- 00:58:37 *Lazarus podszedł do portalu. - Pani Johnson, jak zawsze będę potrzebował od pani położenie statku. 00:58:39 *Aleks 'Staram się pamiętać. A właśnie. W ramach przygotowań do rejsu, zamówiłem dwa kolejne statki dla twojego ojca. Przydadzą się bo Francja znowu panoszy się w morskiej przestrzeni' 01:01:48 *Aleks 'Nie sądziłem że cię zbudzę.' - powiedział. 'Jeśli jesteś zmęczona, możemy to przełożyć na kiedy indziej. Emilio na pewno wie już jak tu trafić. Mógłbym przykazać komuś by go odeskortował raz w tygodniu' 01:03:30 *Rozalia - Nie spałam dziś dobrze i tak się bym obudziła. - powiedziała 01:03:46 Narracja: Portal zaczął się destabilizować. 01:04:15 *Rozalia - Będę bardzo wdzięczna jakby Emilio mógł tu przychodzić.- 01:05:05 *Aleks 'Jeśli oczywiście będzie miał kto z nim pójść. Nie chcę by ryzykował' 01:05:33 *Aleks 'Sądzę że któryś z demonów przychyli się do mojej prośby' 01:05:44 *Aleks 'Obydwoje są ojcami' 01:06:02 *Aleks 'Śpij dobrze i śnij o powrocie do domu' 01:07:13 *Rozalia - Dobranoc kochany. Ty też synku. Do zobaczenia- 01:07:28 *Aleks 'Do zobaczenia, Rozalio. Dbaj o was' 01:08:41 *Lazarus - Pani Rozalio, będziemy musieli kończyć, portal się załamuje. - zerknął na Emilio. - Emilio może przyjść kiedy tylko będzie chciał. 01:10:05 Narracja: Portal zamknął się. Generator wyłączył się i wypuścił z siebie z sykiem coś co wyglądało jak para. 01:10:34 *Aleks uśmiechnął się jeszcze do Rozalii stając przy Emilio i kładąc mu rękę na ramieniu. 'Zadowlony?' -zapytał gdy portal się zamknął.
»Zamieszczono 19-01-2017 00:360
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48940
10:40:28 Narracja: Dla Rozalii noc była bardzo ciężka. Po spotkaniu z synem była tak pobudzona, że nie mogła zmrużyć oka, dlatego czas do rana spędziła pracując w laboratorium. 10:40:34 Narracja: Rano, Sorana poprosiła Rozalię, żeby pojawiła się w jej kajucie przed przeniesieniem na powierzchnię Urugo. 10:40:41 Narracja: Był to pierwszy raz jak Rozalia odwiedzała kajutę innego załoganta. Pokój Sorany bardzo różnił się od jej własnego - dominującym kolorem była zieleń, wiele mebli i przedmiotów miało estetykę zupełnie odmienną od Federacyjnej. Rozalia wiedziała już, że takie wzornictwo należało do Romulan, rasy Sorany. 10:40:47 Narracja: Na półce stało zdjęcie Sorany obejmującej radośnie drugą osobę. Była to Wulkanka, o krótkich czarnych włosach, blado niebieskich oczach i uroczej twarzy przyozdobionej lekkim uśmiechem. 10:41:58 Narracja: Sorana krzątała się po pokoju ledwie ubrana. Miała na sobie spodnie od munduru, ale na górze miała jedynie sportowy stanik. Rozalii od razu rzuciły się w oczy liczne głębokie blizny jakimi usiana była skóra Romulanki. 10:46:05 *Sorana speszona odezwała się. - Przepraszam cię Rozalio, myślałam, że szybciej uda mi się przygotować. 11:28:14 *Mimo nieprzespanej nocy, Rozalia była szczęśliwa, że w końcu mogła zobaczyć Emilio, a nie jedynie iluzję. Pozbycie się Fyllipa uspokoiło ją i odjęło jedno zmartwienie. 11:28:26 *Rozalia nie odważyła się sprawdzać historii swojej rodziny. Wolała nie wiedzieć, by nie oszaleć. 11:28:56 *Rozalii było bardzo miło i chętnie skorzystała z zaproszenia Saorany. Weszła pewnie do jej kajuty i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zieleń bardzo jej się podobała. Jednak gdy natrafiła na Soranę niemal natychmiast się obróciła. -Przepraszam, nie chciałam podglądać- speszyła się bardziej niż Sorana. 11:29:10 *Dopiero wtedy zauważyła zdjęcie dwóch kobiet. Pierwsza myśl oczywiście była dość niewinna. Siostry? Przyjaciółki? -Bardzo ładne zdjęcie- powiedziała, by zmienić natychmiast temat. 11:41:38 *Sorana w pierwszej chwili była zaskoczona zachowaniem Rozalii, ale szybko przypomniała sobie, że w XVII wieku obowiązywały zupełnie inne konwenanse. Szybko poszukała góry munduru i, już ubrana, podeszła do Rozalii. 11:41:54 *Romulanka uśmiechnęła się ciepło na widok zdjęcia. - Prawda? Też tak sądzę. Choć musiałam długo namawiać T'run, żeby chociaż lekki uśmiech zrobiła. 11:55:21 *Rozalia - Obie wyglądacie na szczęśliwe. To Twoja przyjaciółka?- zapytała. -Bo na siostry nie wyglądacie. 12:04:30 *Sorana w duchu się zaśmiała, bo wiedziała, że to będzie ciężka przeprawa dla Rozalii. Nie było jednak sensu ukrywać prawdy. - To moja żona, Rozalio. Jest oficerem taktycznym na U.S.S. Archer, ale Flota zatwierdziła przeniesienie na Neptune za dwa miesiące. 12:08:58 *Rozalia zamrugała parokrotnie. Próbowała w myślach przeanalizować słowa Sorany. -Żona? - powtórzyła za nią. Rozalia, jako Neptune miała kilka razy styczność z miłością między dwoma kobietami. Sama przecież pocałowała Essy by sprawdzić czy nie podsłuchuje, jednak małżeństwo dwóch kobiet było postrzegane przez kościół jako dewiacja. -Tutaj nie ma zakazów na takie małżeństwa?- 12:23:00 *Sorana - W Federacji nikt nie ma nic przeciwko małżeństwom osób tej samej płci. Nauczyliśmy się akceptować różne rasy i ich zwyczaje, więc taki związek też nie jest niczym szokującym. Mam nadzieję, że nie czujesz się przez to nieswojo? - Romulanka trochę się zmartwiła, w końcu Rozalia pochodziła z czasów, gdy na Ziemi homoseksualizm był karany śmiercią. 12:24:47 *Sorana - Przepraszam też, że nie wspomniałam wcześniej, ale jakoś ten temat nigdy się nie pojawił. 12:41:23 *Rozalia - Nasze czasy różnią się o całe 700 lat, jednak temat nie jest mi obcy, dlatego nie przeszkadza mi to i nie mówię tego jedynie z uprzejmości- odpowiedziała. -Zdziwiłam się jedynie, że dwie kobiety mogą jawnie wziąć ślub- 13:05:32 *Sorana pozwoliła sobie pół-żartem, pół-serio spytać. - Czyżby była jakaś dama, która czyniła ci awanse? - uśmiechnęła się szeroko i dodała. - W tych czasach nie jest to problem. Niektóre kultury, jak na przykład Denobulanie, praktykują poligamię. U Andorian i Aenarów rozróżniamy cztery płcie, więc spytaj się kiedyś komandora Ch'Ranna o rodzinę! 13:21:08 *Rozalia - Powiedzmy, że w młodości byłam dość ciekawska- odpowiedziała tajemniczo. -Nie chcę być wścibska i niegrzeczna. Jeśli temat się nasunie, to oczywiście się zapytam.- dodała. Rozalia dopiero teraz odczuła nieprzespaną noc, przetarła zmęczone oczy. -Zdążymy wypić kawę przed misją?-zapytała. Od kiedy odkryła, iż ten napój jest dostępny od ręki, to dość często piła kawę. 13:21:18 *W jej czasach był to bardzo drogi rarytas. 13:35:04 *Sorana - Pewnie. U mnie czy w mesie? 13:36:09 *Rozalia - Tutaj, jest bardziej przytulnie- 13:37:58 *Sorana - Cieszę się, że podoba ci się moja kajuta. Jaką kawę byś chciała? 13:40:39 *Rozalia - Kolory mi się podobają. A kawa? Z mlekiem bez cukru- 13:45:02 Narracja: Sorana zreplikowała kawę dla Rozalii i dla siebie. Romulanka podała napój i siadły na Romulańskich fotelach. Były wygodne, ale na szczęście nie za bardzo - było ryzyko, że Rozalia zasnęłaby w zbyt wygodnym fotelu. 13:46:24 *Sorana - Jak ci się podoba na Urugo, Rozalio? Arien wychodzą z siebie, żeby nam uprzyjemnić pobyt. Kapitan Anjaal zezwolił na relaks po służbie na planecie i słyszałam już same zadowolone opinie. 13:57:04 *Rozalia - Miło dla odmiany zejść na ląd- powiedziała jeszcze tak, jakby pływała na statku, a nie leciała. -To bardzo przyjazna rasa, ciekawi mnie to jak poukrywali technologię w zwykłych przedmiotach. Kiedy wrócę nie będę miała jak zaspokajać ciekawości i chęci nauki.- 14:01:32 *Sorana posmutniała. Nie dość, że nie będzie miała jak zaspokajać ciekawości, to jeszcze będzie musiała ukrywać swoją wiedzę przed prawie wszystkimi, bo ujawnienie się mogłoby skończyć sie tragicznie dla jej rodziny. 14:03:13 *Sorana - Wybacz, że o to spytam, ale nie myślałaś może o przeniesieniu swojej rodziny tutaj? Wiem, że w Liverpoolu jest wasz dom, ale tutaj możecie zamieszkać gdziekolwiek na terenie Federacji i nikt nie przeszkodzi wam w nauce czy ciekawości... 14:08:57 *Rozalia westchnęła. -Nie będę miała takiej możliwości. Aleksander się nie zgodzi na wyprowadzkę tutaj. Tym bardziej, jakbym wzięła syna tutaj. Wówczas poruszy niebo i ziemię by po nas przyjść. Dodatkowo ma profesora Lazarusa w... sąsiedztwie- 14:15:59 *Sorana upiła łyk kawy. Temat męża był chyba najcięższym ze wszystkich tematów dotyczących Rozalii Johnson. - Czemu twój mąż się nie zgodzi? Wiesz, że jesteśmy w stanie wam zapewnić odpowiednią opiekę. 14:31:40 *Rozalia- Po wszystkich rozmowach jakie udało mi się przeprowadzić z mężem, od kiedy tu jestem, zauważyłam, ze już zdążył się pogryźć z profesorem i najpewniej będzie to opinia o czasie w którym żyjemy, żyliśmy? No, z czasu z którego mnie zabrano- 14:33:07 *Rozalia -Nie wiem czy byłby chętny aby tu zamieszkać. Ja ... w sumie też. Dostosowałam się bo musiałam, ale przywiązanie czuje do domu w Liverpoolu. Bo to pierwsze miejsce, które mogłam określić mianem domu.- 15:56:25 *Sorana - Rozumiem Rozalio, choć boję się, że twój dom może nie być gotów na twój powrót. Zmieniłaś się odkąd pojawiłaś się na Einherjar te trzy miesiące temu. Dalej jesteś tą samą nieustraszoną, ciekawą świata, zdecydowaną Rozalią, ale nasiąknęłaś też XXV wiekiem, manierą floty. To było nie do uniknienia, ale są dni, że mam wyrzuty sumienia, iż zrobiliśmy Ci krzywdę w ten sposób... 16:17:34 *Rozalia - Za porwanie bezsprzecznie odpowiedzialny jest kapitan Reginald Barclay i to jego winię za ten stan rzeczy. A jak go kiedyś dopadnę, to go wypatroszę i każę mu zeżreć swe wnętrzności zanim zdechnie. Możecie to sobie zapisać. Niech sobie za te setki lat, czy gdzie się tam schował, odczyta- 16:19:11 *Rozalia -Nie zrozum mnie źle. Cudownie jest tu siedzieć i pić z Tobą kawę, poznawać nowe rasy, nowe światy, jednak o wiele bardziej chciałabym być z rodziną. Anastazja - pogładziła się po brzuchu -... nie wypełni mi pustki po synu i mężu. To nie jest zamiennik, to członek rodziny, którą powinna poznać- 16:48:52 *Soranę wciąż martwiła krwiożerczość Rozalii w stosunku do owego Barclaya, ale spodziewała się, że agent temporalny bez problemu by sobie z nią poradził. Kto wie, może już parę razy musiał. 16:48:56 *Sorana uśmiechnęła się ciepło do Rozy - W ciągu trzech miesięcy zrobiłaś niesamowite postępy. Sądzę, że wrócisz do nich szybciej niż wszyscy moglibyśmy podejrzewać. 16:54:59 *Rozalia - Mam odpowiednią motywację i podejrzewam, że te robale, jak one się zwą, a nie ważne, to one pomagają mi w pełni skoncentrować się na rozwiązaniu problemu powrotu do domu. - 17:04:57 *Rozalia -Ja wiem, ze mogę Was wszystkich zadziwiać, bo moje nastawienie do Aleksandra zmienia się z chwili na chwilę, ale to mój mąż. Może nie nie jest wylewny w uczuciach, jednak potrafi zaskoczyć, tak jak wczoraj wieczorem, kiedy przyprowadził Emilio na rozmowę- 17:20:25 *Sorana była zaskoczona. - Udało się otworzyć korytarz? Ch'Rann wspomniał, że wasz tajemniczy...sąsiad, współpracuje w tej kwestii. - Romulanka była zaniepokojona owym sąsiadem, który swobodnie ingeruje w czas i przestrzeń, ale poczuła ulgę, że Rozalia rozmawiała z Emilio. 17:20:47 *Sorana - Cieszę się, że porozmawiałaś z synem. Obydwojgu wam ciężko bez siebie, dobrze, że chociaż przez chwilę mogliście porozmawiać. Odnośnie męża to możemy ci przekazać naszą opinię, doradzić, ale nie będziemy cię do niczego zmuszać. 17:29:08 *Rozalia - Właściwie to coraz częściej udaje się otworzyć korytarz. To się stało od zestrzelenia nieprzyjaznego statku, po misji na opuszczonej stacji.- 17:30:57 *Rozalia - Martwi mnie jedynie upływ czasu. U nich minęło 16 dni, u nas 3 miesiące- 17:31:00 *Rozalia - Ufam, nie może, to za mocne słowo, ale wierzę w dobre intencje profesora, bo dzień przed porwaniem leżałam prawie martwa w kałuży krwi z raną postrzałową w brzuchu i gdyby nie profesor, to agenci nie mieliby kogo porywać- 22:23:35 *Sorana - Rozumiem. Mimo tego zachowaj proszę zdrową dozę ostrożności. Wiem, że to co powiem jest na niekorzyść choćby i naszej załogi, ale są osoby, które potrafią robić dobre rzeczy czysto dla przykrywki. Zwłaszcza, że ów profesor ma przewagę technologiczną nad wami... 22:29:50 *Rozalia -Nie ufam mu bezgranicznie, jedynie to co się wydarzyło dało mi rzut, ze agenci nie wiedzą co się dzieje w sąsiedztwie- 22:39:02 *Rozalia - Jestem samotna Sorana i boje się, ze z każdą chwilą coraz bardziej oddalam się od rodziny. Boje się, że mnie nie zaakceptują i odrzucą, wtedy nie wiem co zrobię, ale na pewno to nie będzie miłe dla otoczenia- 18:27:02 *Sorana zmartwiła się słowami Rozalii. - To twoja rodzina Rozalio. Kochają cię i będą cię kochać jak wrócisz z XXV wieku. 18:29:48 *Rozalia - To, ze kochają nie znaczy, ze zaakceptują to co się we mnie zmieniło. Choć będę dwoić sie i troić, by nie zauważyli różnicy.- 18:38:56 *Sorana - Rozalio, rodzina to nie tylko ludzie którzy są związani z tobą genami, to przede wszystkim ludzie którzy cię kochają i akceptują zmiany gdy są dobre, wspierają i pomogą gdy zmiany są złe. Myślisz że twój syn cię nie zaakceptuje? Dla niego będziesz super bohaterką która z kosmosu wróciła do niego. 18:46:30 *Rozalia westchnęła. - Ciężko wytłumaczyć cokolwiek, osobom, które akceptują każdego. W moich czasach wystające gwoździe się dobija. - 18:57:29 *Sorana - Dyskryminacja i prześladowania dalej się zdarzają w XXV wieku. Jestem Romulanką, urodziłam się na kolonii podporządkowanej Imperium, które nic dla nas nie robiło i wszystko zabierało. Moj ojciec się z tym nie zgadzał więc pewnego dnia oddział policji państwowej Tal'Shiar katował mnie na oczach rodziców. A gdy skończyli ze mną zabili mojego ojca. Dla przykładu. 18:57:33 *Federacja stała się naszą rodziną i dala szansę na normalne życie.. 19:01:43 *Rozalia - Przykro mi to słyszeć.- odpowiedziała. -Jednocześnie cieszę się, że znalazłaś swoje miejsce, gdzie możesz czuć się sobą bez potrzeby zakładania maski. - 19:23:26 *Sorana - Rozalio, czy przy swojej rodzinie musisz zakładać maskę? 19:24:15 *Rozalia - Nikt oprócz Aleksandra i Emilio nie wie, o tym, ze przez 10 lat byłam kapitanem statku pirackiego- 19:31:26 *Rozalia -Martwi mnie jedynie, że i w sąsiedztwie, gdzie kazdy zna ten fakt też muszę być łagodną damą z delikatną skórą na dłoniach. 19:32:55 *Sorana - I nie jest to dla nich problem? Boisz się że obaj nie zaakceptują twojej nowo zdobytej wiedzy? 19:33:35 *Rozalia - Boję się, że nawet jeśli się tym przed nimi pochwalę nie będzie to pozytywnie odebrane.- 19:38:32 *Sorana - Nasze życia nie są statyczne. Często bywa tak że nasz rozwój przerasta nasze otoczenie. Wtedy musisz zastanowić się co jest dla Ciebie i twojej rodziny ważniejsze - dostosowanie się do starego otoczenia czy szukanie nowego. Nie jest to wybór łatwy ani przyjemny 20:07:31 *Rozalia -Ja już znam najbardziej prawdopodobny scenariusz. Stad moje obawy- odpowiedziała.
»Zamieszczono 24-01-2017 00:160
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48958
14:37:44 Narracja: Niestety rozmowa Sorany i Rozalii została nagle przerwana. Zabrzmiał komunikator Romulanki - kapitan prosił, żeby pojawiły się już w przesyłowni. 14:37:55 *Sorana potwierdziła rozkaz, po czym westchnęła i zwróciła się do Rozy. - Niestety, służba nie drużba. Jesteś gotowa wziąć udział w przywitaniu pielgrzymów? 14:48:25 *Rozalia dopiła już zimną kawę. - Gotowa. Nie przepuszczę okazji, by zobaczyć tę bramę. Ciekawi mnie, czy to jakiś rodzaj korytarza- 14:54:25 *Sorana odstawiła swój kubek do replikatora, który błysnął i pozbył się naczynia. - Wydaje nam się, że tak, ale dla potwierdzenia leci z nami komandor Ch'Rann, no i ty Rozalio. - odparła poprawiając mundur. 14:54:43 *Po chwili podeszła do Rozy i podała jej rękę. - W ogóle to zapomniałam Ci pogratulować, załogantko pierwszej klasy! 14:58:27 *Rozalia przełożyła kubek do lewej dłoni. - Dziękuję bardzo- uścisnęła jej dłoń. Potem odstawiła kubek do replikatora. - Będę się starać by móc awansować szybko. To będzie moja alternatywa by zająć czymś myśli. - 15:49:12 *Sorana uśmiechnęła się Rozalii. - Bardzo dobry pomysł. Idziemy? 16:38:09 *Rozalia -Jasne. Niech nie czekają na nas.- odpowiedziała i skierowała się do wyjścia z pokoju Sorany. 17:12:24 Narracja: Przenieśli się na miejsce wskazane przez Lam'Thrana. Administrator, jego córka i paru innych Arien już czekali na nic, reszta mieszkańców dopiero schodziła się z pól i domostw. Pur'Thran wyjaśniała im, że każde przybycie nowych Pobratymców, jak określali pozostałe rasy, które dzieliły z nimi rodzinną planetę, było małym świętem dla społeczności. 17:12:29 Narracja: Brama o której mówili była osadzonym w ziemi jednolitym, szarym pierścieniem z wykonanym z czarnego materiału trapezem na szczycie. Arien wyjaśniali, że ów pierścień to oznaczenie świata, z którego przybywają goście. 17:12:34 Narracja: Na czarnym trapezie zaświecił się błękitny symbol i brama otworzyła się. Zgodnie z przewidywaniami był to korytarz - najbardziej stabilny jaki Roza dotychczas widziała. Nawet w karczmie portale nie były tak stabilne jak ten. 17:12:38 Narracja: Przez bramę zaczęli przechodzić pielgrzymi Morlu. Podczas gdy Arien byli humanoidami o kozich głowach, nowa rasa przypominała humanoidalne ośmiornice. Było ich około dwudziestu, różnili się budową ciała i wzorami na wilgotnej skórze. Lam'Thran od razu podszedł do ostatniego z przybyłych. 17:12:48 *Lam'Thran wyrecytował - Witaj synu oceanów i ksiąg! Niechaj Pasterz spogląda na waszą wizytę z przychylnością! 17:12:54 *Morlu odpowiedział bardzo głębokim głosem - Witaj synu łąk i pastwisk! Niechaj Najgłębszy obdarza was mądrością i rozwagą! 17:13:17 *Po oficjalnym przedstawieniu obydwaj dotąd śmiertelnie poważni mężczyźni uścisnęli się serdecznie. Reszta rozmowy przebiegała dużo luźniej. 17:24:17 *Rozalia z radością zeszła na ląd. Nigdy nie sądziła, że będzie się tak cieszyć podczas stąpania po ziemi. Nabrała ochoty by przejść się boso po trawie. Jednak nie wypadało podczas wizyty dyplomatycznej tak się zachowywać. 17:25:48 *Rozalia miała chęć na kolejną rzecz, jakiej nie wypadało jej zrobić. A mianowicie przeskanować tak stabilny korytarz. Może i po powrocie mogłaby pomóc Dagonowi zrobić karczmowe portale takie same. 17:46:46 *Ch'Rann szepnął do Rozalii - Spróbujemy potem przeskanować tą bramę. Może zdobędziemy jakieś ciekawe informacje. 17:46:55 *Lam'Thran podszedł do zespołu Neptune i zwrócił się do przywódcy Morlu. - Kor'Bla, oto nasi przyjaciele z U.S.S. Neptune. Kapitan Anjaal, Porucznik Sorana, komandor Ch'Rann i Rozalia Johnson. Przyjaciele, oto Kor'Bla. Głębinowy ludu Morlu. 17:47:05 Narracja: Rozalia widziała, że Arien witają się radośnie z Morlu. 17:47:12 *Kor'Bla zwrócił się do grupy wypadowej. - Przyjaciele Lam'Thrana są moimi przyjaciółmi. Witajcie synowie i córki gwiazd. Niechaj Najgłębszy obdarza was mądrością i rozwagą. Lam'Thran opowiadał mi bardzo ciekawe rzeczy o... 17:47:24 Narracja: Kor'Bla nie skończył zdania. Na czarnym trapezie zaczęły szaleć symbole. Brama zaczęła wysyłać niebezpiecznie silne fale energii. Ziemia zadrżała. 17:51:45 *Rozalia -Jeśli mi czytasz w myślach, to wolałabym byś nie robił tego cały czas- odpowiedziała żarcikiem. 17:53:21 *Rozalia z uśmiechem powitała nowych gości. Mimo, że ich ośmiornicze postaci wydawały się jej niepokojące. Gdy ziemia zadrżała na początku pomyślała, że tak ma być, że to efekt portalu na ten świat. Jednak później zaczęła się denerwować. -To chyba nie jest normalne zjawisko?- zapytała. 19:12:04 Narracja: Korytarz otworzył się gwałtownie i ze środka wyszła nowa postać. Była to drobna dziewczynką, z piegami wokół nosa, szarymi oczami i szaro-rudymi włosami. Wszyscy zebrani byli w szoku. Dziewczyna miała wiewiórcze uszy i ogon proporcjonalny do rozmiarów ciała. 19:14:36 *Rozalia w momencie spięła wszystkie mięśnie na wypadek, gdyby dziewczynka była agresywna. 19:25:31 *Dziewczynka na agresywną nie wyglądała. Wręcz przeciwnie, była zdezorientowana i przestraszona. Przed chwilą bawiła się z przyjaciółmi w chowanego, a teraz stoi w obcym miejscu, z wśród zapachów i obcych postaci, a za nią była jakaś... brama? Chyba. W każdym razie nie miała pojęcia co się przed chwilą wydarzyło. Przeskakiwała wzrokiem od jednej osoby do drugiej napięta nie mniej niż Roza. 19:38:46 *Kapitan Anjaal rozkazał. - Ch'Rann, sprawdźcie jaki jest stan bramy. Kor'Bla, czy ta dziewczynka pochodzi z waszego świata? 19:38:53 *Kor'Bla zmierzył wzrokiem dziewczynkę i zadudnił. - Nie kapitanie, pierwszy raz widzę ten gatunek. Na pewno nie należy do naszych Pobratymców. 19:39:11 *Nie minęła chwila jak trikoder Ch'Ranna zaczął wyć. Komandor krzyknął. - Kapitanie, brama zaraz się zdestabilizuje! Musimy wszyscy uciekać! 19:40:05 Narracja: Anjaal i Sorana rzucili się w stronę dziewczynki. Wszyscy zaczęli krzyczeć do nieznajomego dziecka, żeby uciekała od bramy. 19:40:55 *Dziewczynka tylko patrzyła po nich. Rozumiała język, ale nie rozumiała o co chodzi. Uszy miała cofnięte i położone po głowie. Na sygnał do ucieczki rozejrzałą się przed czym dokładnie powinni uciekać. Zerknęła na bramę i w kilku susach znalazła się dobre 20 metrów dalej. 19:42:34 *Rozalia była spięta i wolała być ostrożna, ale chyba tylko ona zdawała sobie sprawę, że to jednak dziecko. Kobieta śledziła ją wzrokiem. Zdziwiła się, że mała nagle zniknęła, jednak zaraz się zorientowała, ze mała po prostu uciekła przed zagrożeniem. 19:43:30 *Załoga Neptune popatrzyła po sobie w szoku, ale kapitan zachował zimną krew i od razu nakazal. - Wszyscy jak najdalej od bramy, biegniemy w pola! 19:45:47 *Rozalia posłuchała się kapitana, jednak ciągle obserwowała dziewczynkę. Nie dawała jej spokoju, miała wrażenie, ze kiedyś widziała podobne stworzenie. 19:46:12 *Dziewczynka gdy usłyszała, że nazwali to bramą, zastanawiała się, czy nie pobiec z powrotem. Może zdążyłaby jeszcze wrócić do domu. Na jej twarzy dosłownie szalały emocje. Wrócić? Nie wrócić? Wrócić? Nie wrócić? Wrócićniewrócićwrócićniewrócić... 19:48:29 Narracja: Sorana i Ch'Rann pomagali paru starszym Arien i Morlu. Generalnie silniejsi pomagali słabszym znaleźć się jak najdalej od niebezpiecznej bramy. Kapitan został z samego tyłu by upewnić się, że reszta grupy jest bezpieczna. 19:48:44 *Rozalia -NIE idź spowrotem- krzyknęła do małej, widząc jej dezorientację. Za długo przebywała ze swoim synem, by nie móc przewidzieć ruchów tego dziecka. Brama była zbyt niestabilna. 19:48:55 Narracja: Portal nabrał krwawo czerwonej barwy i błyszczał intensywnie. 19:50:18 *Dziewczynka spojrzała na Rozalię. Broda jej zadrżała. Chciała do domu. Jednak zmiana w zachowaniu bramy przekonała ją, że ta kobieta ma rację. Cofnęła się kilka kroków, nim obróciła się i pobiegła dalej. 19:50:39 *Anjaal usłyszał Rozalię i krzyknął z całych sił do dziecka. - Nie wracaj do bramy! Jest... - kapitan nie zdążył dokończyć... 19:55:27 *Dziewczynka co jakiś czas się oglądała za siebie jak daleko uciekli pozostali i czy ona sama może się już zatrzymać. Nie chciała zabrnąć zbyt daleko w obce miejsce, zgubić się tu. 19:55:51 Narracja: Zebrana energia eksplodowała. Wybuch prawie sięgnął Rozalii i dziewczynki - na szczęście fala uderzeniowa jedynie odrzuciła je na ziemię. Kapitan nie miał tyle szczęścia...
»Zamieszczono 01-02-2017 12:560
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48959
19:57:16 *Mała krzyknęła zaskoczona, lecąc na ziemię. Szybko się jednak podniosła. Prócz małego otarcia skóry na jakimś kamyczku nic jej się nie stało. 19:59:11 *Rozalia podczas upadku asekurowała brzuch. Nie mogła pozwolić by Anastazji cokolwiek się stało. Obejrzała się do tyłu na pozostałości po bramie. -Szlag by to trafił.- fukneła pod nosem i wstała z ziemi. 20:02:29 *Dziewczynka patrzyła na to, co się wydarzyło.-To przeze mnie...?-spytała cicho ni to samą siebie, ni to innych. 20:03:16 *Sorana podbiegła do dziewczynki, a Ch'Rann do Rozalii. Obydwoje równo spytali - Nic Ci nie jest? 20:03:38 *Sorana próbowała uspokoić dziewczynkę. - To nie twoja wina. Czy pozwolisz mi się zbadać? 20:04:00 *Mała odruchowo cofnęła się, widząc, że ktoś do niej podbiega. Pokręciła przecząco głową w odpowiedzi na oba pytania. 20:04:58 *Rozalia - Dziękuję, w porządku.- powiedziała. -Tak myślałam, ze to zbyt pikne aby było prawdziwe, tak stabilny korytarz- 20:06:53 *Ch'Rann pomógł Rozalii wstać. - Sprawdzę trikoderem czy faktycznie nic ci nie jest. - zaczął skanować Rozalię. - Musimy dać znać komandor Renem co się stało z kapitanem... 20:08:25 *Sorana - Nie zrobię ci krzywdy. Widzisz tamtą panią? To zupełnie bezbolesne. Chciałabym sprawdzić czy wybuch nie zrobił ci jakiejś krzywdy. Mogę? 20:09:02 *Rozalia - I jak?- zapytała nieco zniecierpliwiona. 20:09:19 *Dziewczynka przyglądała się Soranie. W końcu kiwnęła głową. 20:12:17 *Mała -A kim Pani jest?-spytała cichym, niepewnym głosikiem. Nie spytała czym, bo sama poczułaby się na takie pytanie urażona. Już raz tak spytała i dostała nie lada burę. 20:14:43 *Ch'Rann schował trikoder i odetchnął z ulgą. - Na szczęście wszystko w porządku. - komunikator zaczął piszczeć i Ch'rann odebrał. Usłyszeli głos komandor Renem. 20:15:55 *Renem - Komandorze, co się stało? Czujniki wykryły wybuch koło kolonii i nie możemy wywołać kapitana. 20:16:42 *Mała spięła się trochę, rozglądając za źródłem głosu. To jakieś nagranie, czy co? 20:16:47 *Rozalia -Całe szczęście- odpowiedziała. Pomyślała sobie za to, że w swoich czasach była mniej narażona na utratę dziecka niż w czasach gdzie na kobietę w ciąży chuchano i dmuchano. 20:16:56 *Sorana skończyła skanować dziewczynkę i uśmiechnęła się do niej. - Nazywam się Sorana i jestem Romulanką. Wszystko w porządku, jesteś zdrowa. 20:17:34 *Sorana - A ty jak się nazywasz? 20:17:42 *Mała spojrzała na skaner.- I wie to pani z tego urządzenia...? 20:19:19 *Rozalii zrobiło się żal kapitana. Był zasłużonym weteranem a zginął w tak idiotyczny sposób. 20:20:34 *Sorana - Tak, to urządzenie pozwala mi sprawdzić wiele rzeczy, między innymi czy ktoś jest zdrowy czy nie. 20:21:20 *Ch'Rann podszedł w miejsce gdzie sięgnął wybuch, cały czas skanując. Ziemia w obszarze eksplozji była spalona na wiór. Nic nie zostało z kapitana Anjaala... 20:24:45 *Rozalia dołączyła do komandora. -Co pokazują odczyty?- zapytała. 20:25:50 *Lam'Thran i Kor'Bla podeszli do Rozalii i Ch'Ranna. - Składamy kondolencje z powodu Waszego kapitana. - rzekł Lam'Thran ze smutkiem, a jego towarzysz przytaknął. 20:26:58 *Ch'Rann - Dziękujemy. Odczyty nie wskazują przyczyny wybuchu, jedynie silne zawirowania podprzestrzenne. 20:27:55 *Dziewczynka przekrzywiła głowę, przyglądając się skanerowi. Ciekawe jak działąło. 20:29:59 *Sorana zauważyła zainteresowanie dziecka trikoderem, więc ustawiła urządzenie i pokazała jej jak łatwo sprawdzić czy ktoś jest zdrów. - Pomożesz mi sprawdzić pozostałych? 20:31:31 *Macki Kor'Bla zafalowały. - Nigdy nie spotkaliśmy się z taką sytuacją, nasze bramy zawsze świetnie działały. 20:32:35 *Dziewczynka zmarszczyła lekko brwi, jakby się zastanawiając czy powinna. W końcu kiwnęła głową. 20:32:43 *Rozalia -Dziękujemy- odpowiedziała na równi z komandorem. -Są jeszcze inne bramy?- zapytała zaciekawiona. 20:40:30 *Rozalia myślała intensywnie. Jakim cudem tak stabilny portal mógł ulec zniszczeniu. Dopiero jej wzrok spoczął na dziewczynce, której towarzyszyła Sorana. Miała dziwne uczucie, że gdzieś już widziała podobną osobę. Ale gdzie? 20:41:09 *Lam'Thran przytaknął. - Tak, na planecie jest więcej kolonii, a każda jest wyposażona w bramę. 20:41:42 *Rozalia -Czyli bezpieczny powrót do domu macie zapewniony?- chciała się upewnić. 20:42:05 *Ch'Rann zwrócił uwagę, że Rozalia jest spięta. - Coś cię niepokoi? 20:45:50 *Mała poszła za Soraną -Na imię mam Tia.-przedstawiła się w końcu, wciąż bardzo cicho. Spoglądała na bramę przekonana, że to jednak była jej wina. Bo niby czemu wybuchło właśnie po jej przejściu? 20:47:36 *Sorana i dziewczynka chodziły od osoby do osoby skanując każdego. Romulanka chwaliła dziewczynkę za poprawnie wykonane skany i zwracała uwagę na różnice w przedstawieniu sińców i zadrapań. Gdy mała była zajęta kolejnym pacjentem, Sorana spojrzała z niepokojem na Rozalię. 20:50:11 *Rozalia zagryzła dolą wargę, taki odruch, kiedy próbowała wymyślić rozwiązanie. Żałowała, że nie zdążyli zeskanować stabilnej bramy. -Jak daleko jest kolejna brama?- zapytała w końcu. 20:53:05 *Rozalia była nadwyraz spokojna. Jak zwykle przy naprawdę dziwnych rzeczach, przy których normalna mieszkanka XVII wiecznej Aneglii uciekłaby z krzykiem. Śmierć kapitana również przyjęła nie tyle co z żalem, co w złości, którą stłumiła. Kobieta koniecznie chciała przeanalizować bezpieczny korytarz. Tu i teraz. 21:09:37 *Tii co chwila drgały uszy raz jedno, raz drugie. Dźwięk trikodera był dla niej głośniejszy. Przynajmniej w porównaniu do człowieka, trudno powiedzieć jaki słuch mieli ci Romulanie. 21:18:00 *Sorana - Miło cię poznać Tio, jak już wspominałem nazywam się Sorana. Udało ci się sprawdzić już wszystkich? 21:19:01 *Tia rozejrzała się. Zapomniała o kimś? Chyba nie. 21:19:23 *Lam'Thran - Kor'Bla i pielgrzymi pojadą na południe, do kolonii zarządzanej przez Jum'Vara. To ok cztery godziny podróży, używając Thoprą. 21:20:48 *Tia -Wydaje mi się, że tak... 21:21:12 *Kor'Bla zwrócił się do Lam'Thrana. - Daj znać Jum'Varowi. Niech poślą informację na Nultano, że potrzebujemy u was odbudować bramę. 21:21:29 *Sorana kiwnęła do Tii. - Dobrze, w takim razie chodźmy do moich przyjaciół. Musimy ustalić co dalej. 21:22:09 *Rozalia uśmiechnęła się uroczo do komandora. -Ch'Rann czy mogę prosić o 10 godzinną przepustkę?- zapytała. 21:22:48 *Tia poszła za Soraną, zostając kilka kroków z tyłu. 21:32:09 *Ch'Rann wiedział na czym zależało Rozalii i normalnie zezwoliłby na to, ale byli w ciężkiej sytuacji. Ich dowódca zginął, brama została zniszczona w niewyjaśnionych okolicznościach podczas misji dyplomatycznej, no i nie mogli zapomnieć o Tii, tajemniczej dziewczynce. 21:32:47 *Ch'Rann odpowiedział Rozalii. - Musimy wrócić na Neptune i ustalić co dalej Rozalio. Porozmawiam potem o przepustce z komandor Renem. 21:34:48 *Sorana i Tia dołączyły do reszty i Romulanka poprosiła Tię. - Tio, czy wiesz jak nazywa się twoja planeta? Albo do jakiej rasy należysz? Chcielibyśmy pomóc ci wrócić do domu. 21:36:52 *Tia -Jestem tierem.-odpowiedziała- Pochodzę z Obis. 21:40:33 *Rozalia miała wrażenie, ze już kiedyś słyszała słowo Tier. -Dobrze, rozumiem.-odpowiedziała komandorowi. Ale tak naprawdę powiedział tylko to co chciał usłyszeć. 21:57:10 *Tia nadal się denerwowała. Widać to było między innymi po uszach, które w żadnym razie nie zamierzały sterczeć jak u wiewiórki. 22:00:38 *Załoga Neptune zafrasowała się. Nie znali takiej planety jak Obis, ani rasy takiej jak Tier. Musieli sprawdzić bazy danych na statku, ale wyglądało to marnie. 22:02:21 *Sorana przejęła inicjatywę. - Tio, możemy zabrać cię na nasz statek? Nie wiemy jeszcze jak znaleźć twoją planetę, ale spróbujemy. 22:04:49 *Tia podrapała się w szyję. Klasyczne odruchowe zasłanianie dekoltu świadczące o zdenerwowaniu, strachu lub poczuciu zagrożenia.- Dobre. 22:17:22 *Rozalia była niepocieszona. Nawet była zła, jednak musiała się zgodzić na powrót na statek. 22:24:45 *Dobrze. 22:26:52 *Sorana zwróciła się do Lam'Thrana - Administratorze skontaktujemy się z panem w sprawie pomocy. Niech pan da znać jak możemy pomóc. Na razie musimy wrócić na odprawę na Neptune. 22:27:00 *Lam'Thran - Oczywiście poruczniku. 22:32:29 *Sorana skontaktowała się z Neptune. - Cztery osoby do przesłania. 22:32:37 Narracja: Nic się nie stało. 22:33:05 *Tia obserwowała wszystkich uważnie. 22:34:52 *Sorana powtórzyła jeszcze dwa razy, z podobnym efektem 22:39:47 *Rozalia -Jakis problem z transportem?- zapytała. 22:46:45 *Ch'Rann również spróbował. - Neptune, odpowiedzcie. - niestety zero odzewu. 22:47:11 *Sorana zamyśliła się i miała już coś powiedzieć gdy zostali przesłani. 22:48:02 *Tia potrząsnęła głową i rozejrzała się zdezorientowana. Jak? 22:51:07 Narracja: Sceneria się zmieniła. Zniknęły łąki, resztka bramy, Morlu, Arien i ich kolonia. Przywitała ich przesyłownia, przyciemnione światła i dźwięk alarmu. 22:51:53 *Rozalia nigdy nie lubiła takich nagłych przenosin. -Czyżby znów atak tych dziwnych stworzeń?!- zapytała. Kątem oka obserwowała Tię. 22:52:52 Narracja: Za konsolą stał doktor Ssirass. Był ranny, ale nie utrudniało mu to ruchów. Od razu się odezwał. - Dobrze was widzieć. Mamy problem na pokładzie. 22:55:00 *Rozalia -Kogo tym razem trzeba ubić?- zapytała. -Akurat teraz kiedy nie spałam całą noc- warknęła 22:56:27 *Tia rozejrzała się po nowym miejscu, uszy przyciskając do głowy dłońmi. 22:58:56 *Nie podobało jej się tam. 22:59:07 *Ssirass zasyczał. - Załoganci Arix, Poprikrek, M'Narr, Baumann i Frishnig zaatakowali nas bez ostrzeżenia. Komandor Renem i paru innych oficerów zginęło. Mnie chorąży Arix zaatakowała w ambulatorium...'obezwładniłem ją', ale po chwili wstała. 23:00:01 Narracja: Dopiero teraz Tia zobaczyła, że rozmawia z nimi ogromny jaszczuroczłowiek. 23:01:32 *Tia już wcześniej czuła zapach gada. Teraz znała jego źródło. Cofnęła się krok, szukając potencjalnych dróg ucieczki. 23:11:47 *Rozalia - W co są uzbrojeni?- zapytała 23:14:13 *Ssirass spojrzał na dziewczynkę, a potem na Rozalię. - Żadna konwencjonalna broń. Dotyk ich rąk działa na innych jak... 23:14:50 *Sorana i Ch'Rann dokończyli - Jak asymilacja Borga... - obydwoje mieli spięte miny. 23:15:35 *Tia przekrzywiła głowę. Dobrze byłoby coś rozumieć. 23:16:05 *Ssirass skinął. - Owszem. Co gorsza, są bardzo wytrzymali. W maszynowni Nemarona i jej inżynierowie utworzyli punkt obrony. Nie wiemy jak reszta statku. 23:16:55 *Rozalia -Co to jest Borg?- zapytała. Akurat korytarze tak ją pochłonęły, ze omineła parę rozdziałów z opisami ras. 23:18:31 *Sorana wystąpiła naprzód. - Komputer, przenieś kody dowodzenia na Komandor Soranę. Autoryzacja Sorana-Theta-2-4-7-7. 23:19:21 Narracja: Ssirass i Ch'Rann patrzyli na nią jak na szaloną, dopóki komputer grzecznie nie potwierdził. - Autoryzacja przyjęta. Kody dowodzenia przeniesione na Komandor Soranę. 23:24:46 *Rozalia spojrzała na małą. -Ja też nic nie rozumiem. Siedzę tu dopiero 3 miesiące- 23:25:49 *Tia była naprawdę zagubiona. Wiele słów słyszała pierwszy raz - Pani też nie z tąd? 23:29:30 *Rozalia -Bardzo nie stąd- odpowiedziała. 23:31:48 *Tia-To znaczy? 23:33:10 *Rozalia - Między moim czasem, gdzie żyłam a tym dniem jest 712 lat różnicy- 23:34:30 *Tia zrobiła wielkie oczy - Podróże w czasie? 23:37:22 *Rozalia - Niestety na razie tylko w jedną stronę.- 23:39:52 *Tia zrozumiała-Przykro mi.
»Zamieszczono 01-02-2017 12:570
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #48960
20:11:12 *Ch'Rann przełamał niezręczną ciszę wśród oficerów i zadał pytanie Soranie. - Poruczniku...czy może Komandorze, o co tu chodzi? 20:11:20 *Sorana bardzo chciała jak najszybciej doprowadzić ich do maszynowni. Podeszła do replikatora w przesyłowni. - Mek'leth, standardowe wymiary. Rozalio, jakich noży do rzucania potrzebujesz? 20:17:17 *Rozalia - Ostrych- odpowiedziała pół żartem. 20:19:15 *Tia słuchała, spoglądając po wszystkich, chodź najczęściej na Soranę i Rozalię. Po nich najszybciej spodziewała się odpowiedzi. 20:21:12 *Rozalia - Ale po co mi noże? Ostatnio moja prośba została wyśmiana, bo wasze zabawki są skuteczniejsze.- 20:22:52 Narracja: Replikator stworzył broń dla Sorany ( https://img0.etsystatic.com/030/1/68991 ... 0_g66b.jpg ). Romulanka przygotowała też 10 noży dla Rozalii. 20:23:01 *Romulanka zaczęła objaśniać. - Ssirass, rozdajcie dorosłym fazery, a ja postaram się streścić o co chodzi. Tak naprawdę nie jestem doradcą ani porucznikiem. Byłam pierwszą oficer kapitana Anjaala jeszcze na U.S.S. Iowa. Po bitwie w systemie Archanis, było jasne, że mamy zdrajcę na pokładzie. 20:29:12 *Tia próbowała coś z tego wyciągnąć. Sorana jest ważna. Ktoś ich zdradził i teraz będą walczyć o statek. Na razie nie zwracali na nią uwagi, ale z drugiej strony to, o czym mówili było bardziej... naglące. 20:32:46 *Rozalia ważyła w ręku jedne z noży, podrzuciła parę razy. -Są dobre.- odpowiedziała. -Tylko skąd mam wiedzieć, kto jest swój a kto wróg? Rzucać w każdego?- 20:37:26 *Ssirass wydawał fazery i odpowiedział Rozalii. - Wrogowie są charakterystyczni. Na początku wyglądali normalnie, ale ich skóra szybko stała się ciemniejsza, z zaznaczonymi żyłami. Poza tym nie zachowują się taktycznie, jak trutnie Borga jednostajnie napierają do przodu, zgarniając na swoją stronę każdego nieszczęśnika, który nie ucieknie. 20:39:44 *Sorana dodała. - Stąd broń biała. Fazery ledwie na nich działają, dlatego broń biała się przyda, choćby żeby ich spowolnić gdy broń energetyczna nie da rady. Panowie mają jakieś doświadczenie w walce wręcz? 20:39:50 Narracja: Ssirass zreplikował dla siebie i Ch'Ranna po bat'lethcie. 20:39:56 *Ssirass - Damy radę. 20:40:17 *Tii to trochę brzmiało jak te straszne historie, które opowiadały sobie starsze dzieciaki przy ognisku. Kuliła się, jakby próbowała stać się jak najmniej widoczna 20:40:28 *Sorana klęknęła przy Tii. - Wiem, że pewnie się boisz, ale będziemy cię ochraniać, masz na to moje słowo. 20:41:50 *Sorana - Pamiętaj tylko trzymać się jak najbliżej nas, dobrze? 20:42:01 *Tia kiwnęła głową na znak, że rozumie. Wolała na razie nic nie mówić. Obawiała się, że głos jej się załamie. 20:43:39 *Ch'Rann zamyślił się, ale po chwili miał pomysł. - Jedyne co działa na te...zjawy...to promieniowanie tetryonowe. Może w maszynowni będą w stanie przygotować coś do obrony przed nimi? 20:43:42 *Rozalia kiwała głową, że rozumie. -Teraz na pewno ich rozpoznam. Na jakiej zasadzie atakują? W sensie, jak zgarniają na swoją stronę tych co nie uciekają?- 20:44:18 *Rozalia -Czyli to jest to samo co na tym statku, którego zestrzeliliśmy?- 20:44:50 *Ch'Rann - Podejrzewam, że tak. Zastanów się Rozalio, co łączy osoby, które jako pierwsze zaatakowały załogę? 20:45:41 *Rozalia -Dziwne anomalie, zaraz zacznę myśleć, że to moja wina, ze tu są- 20:50:29 *Tia poruszyła uszami i nosem. Z całego strachu zapomniała o podstawowych zmysłach. Z drugiej jednak strony, jakby było tu coś bardzo dziwnego, to chyba i tak zwróciłaby na to uwagę. 21:01:39 *Rozalii nie pomagała nieprzespana noc. -Kurde, nie wiem, czarna chmura była ostatnio, jak to ubiliśmy- powiedziała i nerwowo bawiła się nożem trzymając go w dłoni. 21:02:10 * Miska wchodzi do pokoju ST Neptune 21:16:31 *Rozalię dopiero po chwili olśniło. -I ta chmura przeszła przez nich. Czy teraz każdy, kto miał styczność z chmurą może być zainfekowany?- 21:22:30 *Ch'Rann - Musimy założyć, że tak. 21:26:10 Narracja: Podczas, gdy załoga Neptune rozmawiała co dalej, Tia poczuła wyróżniający się zapach. Wszyscy na planecie i na statku pachnieli w egzotyczny, niespotykany sposób, ale ten zapach, był szczególny. Im dłużej Tia się na nim koncentrowała tym bardziej woń opętywała jej zmysły. 21:27:46 Narracja: W pierwszej chwili był to zapach przyjemny, ale to była pułapka. Zaraz za przyjemnością, zachętą, czaily się rozpacz, gniew, zemsta...śmierć. 21:28:31 *Ssirass zapytał Sorany. - Czy szpieg ma coś wspólnego z atakiem na statek? 21:29:21 *Tia prychnęła marszcząc nos i cofając się w kierunku Sorany. Prawi w nią wpadła. 21:29:23 *Sorana pokręciła głową. - Nie, zgaduję, że to kwestia bramy i wyzwolonej podprzestrzeni...szpieg akurat teraz udawał komandor Renem. 21:35:19 *Sorana od razu zwróciła się do zdenerwowanej dziewczynki. - Co się stało Tio? 21:38:08 *Tia -Co to...?-wciąż marszczyła nos, więc pewnie chodziło o zapach. 21:47:50 *Tia wskazała z której strony dochodzi zapach. -To jest tam. -powiedziała.- Za drzwiami. 21:48:01 *Rozalia dopiero tera zwróciła uwagę na dziewczynkę. Oczywiście jako matka chłopca, który był mniej więcej w jej wieku, od razu poczuła sympatię do niej. Szkoda jej się zrobiło dziewczynki, bo pewnie też została wyrwana ze swojego świata i to w tak niebezpieczne miesjce. 21:52:36 *Tia położyła z powrotem uszy po sobie i podkuliła ogon, odsuwając się od wskazanych przez nią drzwi. Nie podobało jej się tu. Chciała na tamte łąki. 21:54:32 *Sorana nie odezwała się słowem. Wskazała Ssirassowi i Ch'Rannowi by stanęli po przeciwległych stronach drzwi. Rozalii wskazała najpierw Tię, a potem kąt przesyłowni. 21:55:01 *Mała sama odszyfrowała ten gest. Poszła we wskazane miejsce. 21:56:56 *Rozalia poszła z dziewczynką. -Hej, nie bój się. Jesteś z nami bezpieczna. Obiecuję- powiedziała z uśmiechem. 21:57:30 *Gdy wszyscy byli na miejscach, Sorana odparła. - Komputer, otwórz drzwi. 21:57:44 *Tia -To nie pachnie dobrze.- szepnęła. Trzymała się blisko Rozalii. 21:58:06 *Dziewczynka po otwarciu drzwi jeszcze przyłożyła dłoń do nosa. 21:58:59 Narracja: Za drzwiami, zgodnie z podejrzeniami, już na nich czekała chorąży Arix. Gdy zobaczyła Soranę, od razu ruszyła w jej stronę, z wysuniętymi naprzód rękami. Sorana oddała strzał w jej stronę, który oczywiście ledwie ją drasnął. 22:00:30 Narracja: Arix wyglądała tak jak Ssirass opisywał, z ciemniejszą, poznaczoną czarnymi żyłami skórą. Miała przekrwione, niewidzące oczy. Gdy przekroczyła próg przesyłowni Sorana krzyknęła. - Tnijcie po rękach i nogach, nie zabijajcie! 22:01:38 Narracja: Ch'Rann i Ssirass najpierw pozbawili chorązy pulsujących zielonym światłem dłoni, a potem, nim zjawa zdążyła zmienić metodę ataku, pozbawili ją nóg. 22:01:39 * So Ji Sub odłączenie (timeout) 22:01:49 *Tia na widok źródła zapachu zwinęła się jeszcze bardziej. W panice poszukała wzrokiem potencjalnych dróg ucieczki. 22:02:24 *Rozalia położyła jej obie dłonie na ramionach. -Nie uciekaj, mała. Bo Cie nie znajdziemy i nie obronimy- 22:02:30 Narracja: Arix leżała na podłodze, dyszała, kręciła głową chaotycznie, ale nie mogła nic więcej zrobić. 22:02:46 *Dziewczynka popatrzyła na tą scenę. Nie na nerwy dziesięciolatki. Zapach krwi mieszający się dodatkowo z jeszcze mocniejszym zapachem tego... czegoś. Wtuliła w kobietę twarz chcąc się odciąć od tego. 22:02:51 *Rozalia zauważyła, ze poradzili sobie z Arix, więc na razie skoncentrowała się na Tii.
»Zamieszczono 01-02-2017 12:580
Zgłoś!


 [ Wszystkie wpisy: 30 ]  1, 2, Następna


Kliknij tutaj aby odpisać