Postać   Wpis  
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #47698
21:28:57 Narracja: Leśną dróżką jechał powóz, piękny, bogato zdobiony, choć wcale nie chroniony. Na koźle siedział elegancko ubrany jegomość. Zasłony powozu były zasłonięte, więc nie sposób było odgadnąć, kto siedzi w środku. 21:33:57 *Kłusownik - Hej, słyszycie to? Lary! Przestań się bawić tą klatką! 21:34:27 *Lary uniósł klatkę na wysokość oczu, obserwując z zainteresowaniem znajdujące się w środu zwierzątko. 21:34:56 * Lif kuliła się w klatce, próbując uniknąć wzroku człowieka. Bała się. Okropnie się bała 21:37:22 *Lary zmarszczył brwi. - Tchórzliwe bydlę. I z ciebie ma być potężny smok? Nikt nie uwierzy i nic nam za ciebie nie dadzą. 21:37:29 * Lif odsunęła się na dokładnie przeciwną stronę klatki, piszcząc cicho. Już dawno zaprzestała prób wydostania się. Nie miała szans. Ile się nie obijała o kraty, metal pozostawał niewzruszony. Żeby miała choć część siły swojej matki, ale nie. Była tylko biednym, niedawno wyklutym pisklakiem. 21:38:19 * Lif kichnęła, spluwając mężczyźnie w twarz kłębem wrzącej pary. 21:39:19 *Lary - Psiakrew! - prawie krzyknął, wypuszczając klatkę. Zaczął wściekle w nią kopać i przygniatać, jednak pręty były solidne. 21:40:10 *Kłusownik natychmiast do niego podbiegł i brutalnie odsunął. Przystawił nóż do gardła. - Opanuj się! - syknął. 21:40:37 *Lif, mimo że nic jej nie groziło, była przerażona. Kręciła się po klatce. Pisnęła dużo głośniej niż wcześniej, gdy klatka przygniotła jej ogon. 21:41:41 *Wartownik - Jedzie wóz! Bez obstawy... Pewnie nic cennego nie mają, ale sam powozik niczego sobie... Można nieco ozdób pozdzierać. 21:42:07 * Farika nawykła codziennie biegać i ćwiczyć walkę z najstarszym bratem Leonem. Jednak dzisiaj na trening poszła sama, bowiem brat wyjechał wraz ze świeżo upieczoną małżonką do nowego domu. Farika czuła pustkę i była wściekła. Leon ją opuścił na rzecz jakiejś tam kobiety. 21:42:12 *Kłusownik - Mamy smoka... Jeszcze - spojrzał wymownie na Lary'ego. - Opłaca się? 21:42:30 *Wartownik - Tylko spójrz! 21:43:22 *Kłusownik - Lary, ucisz tę pokrakę! - rzekł i podszedł do mężczyzny, obserwując wóz. - Dobra, wygląda że mamy szczęście - uśmiechnął się paskudnie. 21:44:28 *Lary podniósł klatkę i potrząsnął nią. - Zamknij się, do diabła! 21:45:02 * Rowena siedziała na drzewie, słuchając tego, co miało jej do powiedzenia. Czekała na zmianę pogody, tchnienie nowego wiatru. 21:45:30 * Lif zwinęła się w kłębek i pisnęła jeszcze, gdy potrząsną klatką. Przyglądała się Laremu. 21:46:22 *Kłusownik - Lary, chodź! Zbliżają się. 21:46:52 * Farika biegła przez las. Tym razem dystans do przebiegnięcia był potrójny. Chciała się zmęczyć. 21:47:43 *Lary posłał groźne spojrzenie Lif, odstawił klatkę na ziemi i zasłonił kawałkiem materiału. Podszedł do reszty grupy, wyciągając łuk. 21:48:45 Narracja: Powóz zmierzał nieubłaganie w pułapkę. 21:50:16 *Kłusownik skinął głową na towarzyszy. Zza drzew posypały się strzały, zabijając Jednego konia, raniąc drugiego, który chciał czym prędzej się oddalić, rżąc przeraźliwie. 21:50:26 * Lif korzystając z nieuwagi kłusowników podjęła kolejną próbę sforsowania zamka. Kratom nie byłaby w stanie nic zrobić, niezależnie od tego, ile by próbowała. Jednak zamek może w końcu uda jej się pokonać. 21:50:31 *Woźnica - AAA! Panie, atakują! 21:51:42 * Fyllip westchnął i uchylił nieco zasłonki. - Wybacz moja droga, trzeba pozbyć się natrętów - otworzył drzwi powozu. 21:52:19 *Clara - Smacznego - mruknęła do siebie. Choć wiedziała, że usłyszy. 21:53:27 Narracja: Lif miała utrudnione zadanie, bo nic nie widziała, przez materiał zarzucony na klatkę. Ale może uda się przewrócić klatkę? 21:55:12 Narracja: Po lesie rozległy się rozdzierające krzyki przerażenia. 21:56:04 * Lif już nie raz przewracała tą klatkę, próbując wyważyć kraty. Wiedziała więc, że jest w stanie. Już miała się rozpędzić, gdy usłyszała krzyki. Co tam się działo? 21:57:18 * Farika słysząc okrzyki zatrzymała się. Postanowiła sprawdzić co się stało. Poszła, zakradając się, w stronę odgłosów. 21:57:54 * Rowena też usłyszała krzyki. Coś znowu się działo, ludzkie sprawy. Ale ludzkie sprawy ciekawiły driadę, może dlatego, że jej drzewem była jabłoń, ludzkie drzewo. Przeskoczyła na sąsiednie drzewo i z gałęzi na gałąź zaczęła przemieszczać się w stronę krzyków 21:57:55 *Kłusownik widział wartownika, który w jednej chwili stał obok niego, a w drugiej... Leżał, podczas gdy jego głowa potoczyła się pod jego nogi. Wrzasnął. Rozejrzał się. - Lary?! - w drżących dłoniach trzymał miecz, rozglądając się dookoła. 21:59:50 * Lif równocześnie chciała się wydostać, zobaczyć co się dzieje, uciec. Jednak te krzyki... Nie krzyczeliby bez powodu. Może lepiej jest pozostać w kryjówce? 21:59:53 Narracja: Jakiś cień, zmara zdawałoby się znalazła się nagle za kłusownikiem. Odchyliła jego głowę tak gwałtownie, że od razu złamała kark. Nie poprzestawała jednak na tym, lecz wbiła się zębami w jego szyję, rozszarpując ją. 22:01:00 *Lary widział to, zamarł w przerażeniu. Po chwili wypuścił miecz, zaczął płakać i błagać o litość. 22:02:36 * Farika zakradła się na miejsce masakry. Stała za drzewem obserwując sytuację. Dłoń trzymała na rękojeści miecza, na wypadek jakby sama musiała się bronić. 22:02:43 * Lif ''Co tam się dzieje?'' pomyślała. Spróbowała łapką unieść brzeg materiału. Może coś zobaczy? 22:04:20 * Fyllip stanął tuż przed nim, spoglądając z góry zimnymi jak lód oczami. Usta miał zakrwawione. - Żałosne - powiedział z odrazą i wbił w pierś mężczyzny rękę, po chwili wyrywając z niego serce. Patrzył jak Lary pada martwy. Wyjął chusteczkę, bardzo dokładnie wytarł twarz i ręce. 22:05:09 * Lif walczyła z materiałem, ale nie mogła sięgnąć łapką jego brzegu. 22:06:23 * Fyllip podszedł do woźnicy, spojrzał w jego przerażone oczy. - Nic nie widziałeś - powiedział spokojnym, kojącym głosem. Woźnica uspokoił się. 22:07:12 * Fyllip spojrzał na konie. Jeden martwy, drugi kulawy, nic z tego. Podszedł do drzwi powozu, otworzył i wystawił rękę. - Tutaj wysiadamy. 22:08:33 *Clara szybko zasłoniła zasłonki, odwróciła się do Fyllipa, patrząc nań zimno. Potwór, myślała. Podała mu rękę i wyszła na zewnątrz, starając się nie patrzeć na zmasakrowane ciała. 22:08:38 * Rowena dotarła do ostatniego drzewa i ukryta wśród liści spojrzała na to, co się wydarzyło 22:08:53 * Lif już nic nie słyszała. Ale czuła. Gruba szmata dopiero teraz przepuściła zapach krwi. 22:10:29 Narracja: Nie była to mara, ani cień, lecz zwykły mężczyzna, który teraz trzymał za rękę płomienno rudą kobietę, ubraną w długą, elegancką suknię, która odkrywała jej gładkie ramiona. Jedynie bogata kolia szczęślie zasłaniała jej szyję. 22:10:49 Narracja: szczelnie 22:11:52 * Farika wyszła zza drzewa. Podeszła do zmasakrowanych ciał. Im nie dało się już pomóc. Dopiero teraz zauważyła parę. -Wszystko w porządku?- zapytała stojąc parę metrów od nich. 22:13:30 * Fyllip - Ktoś się zbliża - szepnął, jednak nie odwracał się, dopóki kobieta do niego nie zagadała. - Nasze konie wielce ucierpiały, nam i naszemu woźnicy na szczęście nie stała się krzywda - przyjrzał się jej uważnie. 22:15:08 * Uther odpoczywając pod drzewem usłyszał nadjeżdżający powóz 22:15:48 * Rowena zeszła po pniu, chcąc przyjrzeć się bliżej. Takich ludzi jeszcze w tej okolicy nie widziała. 22:17:01 * Farika miała jak zwykle spięte włosy w koński ogon. Była ubrana w skórzany uniform. U lewego boku miała przypięty miecz. -Co tu się wydarzyło?- zapytała. 22:17:12 * Fyllip Ale zbiegowisko, pomyślał. Spojrzał ciekawie na Rowenę. Driada, no proszę. 22:18:18 * Lif krążyła po klatce, niepewna co powinna zrobić. Kichnęła parą raz, drugi. 22:19:16 * Uther ujrzał zmasakrowane ciała i na mężczyznę kucającego obok niego 22:20:01 * Uther dobył łuku i wycelował w niego -Hej TY!!!- 22:20:05 * Fyllip nie miał czasu na zabawy. Mógł ją zabić, ale był prostszy sposób. Podszedł do niej parę kroków i spojrzał w oczy hipnotyzująco. - Jacyś ludzie nas zaatakowali, lecz wtem dopadła ich bestia... Prawdziwa masakra - nie mogła tego uznać za kłamstwo. 22:21:00 * Farika patrzyła mu prosto w oczy. Uwierzyła. -Bardzo mi przykro. Potrzebujecie pomocy?- zapytała patrząc na powóz.
»Zamieszczono 25-09-2016 01:020
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #47699
22:21:22 * Rowena przyglądała się ciałom kompletnie beznamiętnie. To tylko ludzie, ludzie przychodzą i odchodzą. Czuła, że Fyllip jest trochę inny, ale nie przejmowała się różnicą. Gdyby jej zagrażał, Matka powiedziałaby jej o podobnych niemu. 22:22:04 * Fyllip - Przypuszczam, że kłusownicy mieli w pobliżu obóz, może i konie wzięli ze sobą. 22:22:08 * Lif w końcu nie wytrzymała. Musiała zobaczyć, co się dzieje. Rozpędziła się na tyle, na ile mogła w ciasnej klatce i wbiegła w jedną ze ścian. Już nie raz w ten sposób ją przewróciła, więc i teraz powinno się udać. 22:22:50 * Uther schował się za drzewami -Najwyraźniej mnie nie słyszał- 22:24:00 Narracja: Klatka rzeczywiście przewróciła się, jednak stała na pochyłym gruncie i wpadła do dołka. 22:25:11 * Fyllip wyczuwał Uthera, słyszał, ale nie był zagrożeniem. 22:25:45 * Lif spojrzała na drzwiczki. Zablokowane pod nią. Niezadowolona, wydała z siebie dźwięk między mruknięciem, a warknięciem. Teraz nie miała żadnych szans, by się samodzielnie wydostać. 22:27:45 *Clara westchnęła cicho. Nieznajoma wyglądała na wojowniczkę, może nawet mogłaby jej pomóc, ale tak jak każdy poddawała się urokowi Fyllipa. Przyjrzała się rudowłosej kobiecie z rogami. 22:27:46 * Uther spojrzał na mężczyzne i kobiete 22:31:29 * Farika nie uzyskała odpowiedzi. A to oznacza, że nie potrzebują pomocy. -Nic tu po mnie- stwierdziła. 22:32:10 * Fyllip - Panie wybaczą - powiedział z lekkim ukłonem. Podał Clarissie ramię i udali się w stronę obozu. Mężczyzna bez wahania podszedł do dołka i wyciągnął klatkę. Uśmiechnął się na widok zwierzęcia. 22:33:39 * Lif podskoczyła ze strachu, gdy ktoś poruszył klatką i ją podniósł. Spojrzała na mężczyznę z mieszaniną ciekawości i strachu. Szansa na wolność? Kolejny kat? 22:34:12 * Uther podkradł się bliżej cały czas w gotowości do strzału 22:34:45 * Fyllip otworzył klatkę i podstawił pod nią rękę. Nic nie mówił, tylko przyglądał się zwierzęciu. 22:35:22 *Clara objęła się ramionami, rozglądając dookoła niepewnie. 22:35:37 * Rowena -Bestie się rozpanoszyły ostatnimi czasy - mruknęła driada. Pożegnała skinieniem głowy dziwnego mężczyznę i jego towarzyszkę, po czym spojrzała na mężczyznę, który chciał strzelać. -A kim ty jesteś? 22:36:02 * Lif przyglądała się temu... człowiekowi? Nie, chyba nie. Pachniał inaczej. Powoli i ostrożnie wyszła na wystawioną rękę, ciągle go obserwując, gotowa uskoczyć w każdej chwili. 22:36:42 * Uther -Cholera- skrył się za drzewem, -Jak ona mnie widziała- szepnął do siebie 22:37:45 *Clara podeszła do Fyllipa. - Ktoś się tu czai - powiedziała cicho. 22:38:08 * Lif cofnęła się na widok kogoś innego. 22:38:13 * Uther wspiął się na drzewo po gałęziach najciszej jak potrafił 22:38:50 * Fyllip - Wiem - odparł nie odwracając się do niej. - Znudzi się. Spójrz na to! - wystawił w jej stronę małego smoka. - Jak go nazwiesz? 22:39:19 * Farika przytaknęła. Skoro sytuacja była opanowana, postanowiła dokończyć trening. Miała do przebiegnięcia jeszcze parę kilometrów na rozgrzewkę. -Bądźcie ostrożni- rzuciła na pożegnanie. 22:39:22 *Clara - Nie chcę od ciebie prezentów - rzekła zimno, lecz musiała przyznać, że zwierzak był wyjątkowo słodki. 22:39:44 * Uther ujrzał w ręku mężczyzny coś małego, z łuskami-Bogowie,czy to jest...Nie na pewno nie- 22:40:09 * Rowena wątpiła, że do niej strzeli, ale drzewo nie było pewne. Drzewa szukają łuczników, ponieważ polują na jelenie, a driady czasem z daleka są mylone z jeleniami. Ale tamten ją widział. Ją, a nie samo poroże. Nie strzeli. Ale czy zabije tamtych? Ciekawe 22:41:57 * Fyllip - Więc zaczekaj, może ta driada się nim zajmie - obejrzał smoka od spodu. - Nią - poprawił się. Wziął klatkę, i poszedł za zapachem driady. 22:42:18 * Uther schował strzałę i wyciągnął z kieszeni lusterko 22:42:47 * Uther spojrzał na nieznajomych w lusterku 22:43:06 *Clara, tak jak jej przykazał, została w obozie. Znalazła pieniek i przysiadła. 22:44:10 Narracja: W lusterku odbijała się płomiennoruda kobieta, siedząca na pniu w eleganckiej sukni. Gdy przesunął lusterko dalej dostrzegł... Małego smoka lewitującego w powietrzu. 22:46:01 * Uther rozszerzył oczy -O Jasna Cholera- zbladł i dobył strzałę 22:46:41 * Lif wyskoczyła z klatki na ziemię. Odbiegła gdzieś w krzaki. Gdziekolwiek. 22:46:43 * Fyllip - Nie radzę - powiedział, przystanął i odwrócił głowę prosto w stronę mężczyzny na drzewie. 22:46:55 * Farika pobiegła w swoją stronę. Gdy oddaliła się od miejsca zamieszania, przypomniała sobie spojrzenie czerwonowłosej. Postanowiła wrócić się i zapytać czy na pewno jest wszystko w porządku. Zakradła się ponownie, chciała porozmawiać z kobietą na osobności. 22:47:08 * Rowena odłączenie (timeout) 22:47:36 * Uther -Skąd jesteś i czemu brukasz ten pradawny las swoją obecnością?- 22:49:08 * Farika zauważyła, że kobieta jest sama. No nie do końca, ale to zwierze, to nie ten blond mężczyzna. Podeszła do niej. -Na pewno jest w porządku?- zapytała. 22:49:20 * Lif była głodna. Sama nie umiała nic upolować. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Cofnęła się do obozu kłusowników. Pamiętała, że oni mieli coś do jedzenia. 22:49:21 * Fyllip zaśmiał się. - Wybaczcie człowieku, że was uraziłem, nie taka była moja intencja. Podróżujemy do miasta, innej drogi, niż przez las nie było - wzruszył teatralnie ramionami. Bawiło go to. 22:51:19 *Clara wstała gwałtownie. Spojrzała w stronę, w którą poszedł Fyllip. - Tak, dziękuję pani za troskę. Naprawdę, nic nam się nie stało, chociaż... Ta bestia była przerażająca - mówiła szybko. Z jednej strony była przerażona, z drugiej... Cieszyła się, że może z kimś porozmawiać. - A pani co tutaj robi? - zapytała zaciekawiona. 22:51:31 * Rowena nie rozumiała co się dzieje. Nie "brukał lasu", las bardziej przejmował się łucznikiem, niż dziwnym i towarzyszką. Ludzie mają dziwne pomysły. 22:51:43 * Uther -Radzę ci szybko opuścić ten las...Niedalko jest patrol Elfów liczący 30 chłopa i dziewek- krzyknął nadal w niego celując 22:53:13 * Fyllip - Taki mam zamiar - zmrużył oczy. - Odłóż broń, to irytujące. 22:54:03 * Farika -Ćwiczyłam sprawność i wytrzymałość, gdy usłyszałam krzyki tych nieszczęśników- odpowiedziała. Dziewczyna obserwowała panią uważnie. -Wygląda pani na spanikowaną.-stwierdziła 22:54:21 * Rowena -Właśnie - poparła go driada. Drzewa się niepokoiły, czuła to. 22:54:23 * Uther -Wybacz nie ufam obcym...zwłaszcza gdy ten obcy jest cholernym wampirem- 22:55:24 * Lif weszła do obozowiska tych, co ją wcześniej więzili. Mijając z bezpiecznej odległości dwie kobiety podeszła do jednej z toreb i zajrzała do niej. Najpierw pod materiałem zniknął pysk, później głowa, aż w końcu cały smok. Ogon tylko wystawał, majtając sie na prawo i lewo, gdy Lif radośnie zajadała się kiełbasą. 22:55:58 *Clara przejechała ręką po nadgarstku, na którym była złota bransoleta. - To co się stało, było przerażające - odparła po prostu. - Pani jest wojowniczką? Żaluję, że sama nie potrafię walczyć. 22:56:40 *Clara dostrzegła zwierzątko. Dziwne, Fyllip miał je zaprowadzić do driady. Czyżby odmówiła? 22:58:00 * Fyllip westchnął. - Nie każę ci mi ufać, ani nawet ze mną rozmawiać. 22:58:43 * Uther wstał balansując na gałęzi, schował łuk i strzały i zeskoczył na ziemię powodując tyle hałasu co lecący liść 23:00:19 * Uther ukłonił się kobietom - 23:00:35 * Fyllip spojrzał na Rowenę. - Co driada robi tak blisko ludzkich ścieżek? - wiedział, że raczej stronią od obcych ras. 23:01:32 * Rowena -Usłyszałam krzyki, byłam ciekawa kiedy skończą się zabijać, abym mogła spokojnie posłuchać wiatru. 23:02:05 * Uther odwrócił wzrok na wampira -Jak ci na imię szlachetny panie?- 23:02:08 * Farika -Tak. To niebezpieczna okolica- odpowiedziała. Farika miała nieodparte wrażenie, ze kobieta kłamie. -Tak, ojciec mnie szkolił. Może Pani chciałaby parę lekcji, by poczuć się pewniej?- zapytała. Chciała pociągnąć ją za jezyk. 23:04:50 * Fyllip - Dziś wiatr wyjątkowo niespokojny, zapewne jest co posłuchać - obejrzał się na Uthera. - Fyllip Phantomhive, a tym kimże jesteś? 23:05:59 *Clara - To niemożliwe. Jesteśmy w podróży i nie mamy czasu na dłuższe postoje... Jednak dziękują za propozycję. Czym pani walczy? 23:08:02 * Uther -Uther Wulfryk Raveneye- odparł 23:08:17 * Lif wygramoliła się z torby. Zjadła kiełbę wielkości jej samej. Poważny błąd. Zwierzaczkowi odbiło się. Popatrzyło na kobiety. Na razie się nią nie interesowały, więc chyba nie miały złych zamiarów. Przyglądała im się ciekawie.
»Zamieszczono 25-09-2016 01:040
Zgłoś!
Mistrz Gry
Status Status
SŻ1670
PD: 1973
PostID #47700
23:09:00 * Fyllip - Nie o imię pytam - spojrzał mu hipnotyzująco w oczy. Jeżeli jest człowiekiem, powie prawdę. - Kim jesteś? 23:09:01 * Uther ujrzał kątem oka małego smoka -To wasza jaszczurka?- 23:09:20 * Uther -Ja? Jestem skromnym łowcą.- 23:10:07 * Fyllip - To smok i nie jest nasz. Wpadł w ręce kłusowników, przydałoby się nim zająć. Pani driado, czy udzieli pani pomocy niewinnemu stworzeniu? 23:11:05 * Farika odpięła od boku pochwę z mieczem w środku i pokazała kobiecie. -Walcze mieczem- odpowiedziała. Nie wyciągała go z pochwy, bo na pokaz nigdy miecza nie wydobywała. 23:11:29 * Lif spojrzała na mężczyzn. Patrzyli na nią. Przycisnęła mocniej niezdolne jeszcze do lotu skrzydła. 23:11:36 * Uther wiedział ,że próbuje go zahipnotyzować zaśmiał się w duchu -Niech próbuje, jestem na to odporny.Dzięki ci mistrzu.- pomyślał 23:12:37 *Clara przyjrzała się broni i pokiwała z podziwem. Wtem spojrzała na wystraszonego smoka - Urocza jest - powiedziała. 23:14:26 * Fyllip już wiedział, że źle go ocenił. Nie był tak całkiem nieszkodliwy.- Chyba nie poluje pan na terenie driad? 23:16:51 * Farika przypięła spowrotem broń do boku. Ukucnęła i wystawiła dłoń do zwierzaka. -Prawda, bardzo urokliwe zwierzę. Czyżby kłusownicy porwali ją z gniazda?- 23:18:50 * Lif cofnęła się dwa kroczki. Dopiero po chwili powąchała czubki palców kobiety. Ciągle ją obserwowała i była gotowa odskoczyć na najmniejszy ruch. 23:19:02 *Clara - Możliwe. Fyllip... Ten, z którym podróżuję znalazł ją w klatce. Zna się pani na smokach? Ile on może mieć? 23:21:18 * Farika -Nie do końca. Mój brat Loen wie więcej, ale ona może mieć maks 5 dni. Jeszcze nie umie polować sama i latać- 23:21:29 * Lif czaiła się. Zaufać, nie zaufać? W końcu weszła z ociąganiem na wyciągniętą dłoń. 23:23:35 *Clara miała w ręce patyk, którym skrobała po ziemi. - A wie pani co to za kwiaty? Bardzo ładne - nie było żadnych kwiatów. Clara patrzyła na kobietę uważnie i wskazywała patykiem na to, co naskrobała na ziemi. 23:24:12 * Farika nie robiła gwałtownych ruchów. Trzymała dłoń wyprostowaną, nie zginała palców, by nie wystraszyć zwierzaka. - To konwalie, prosze pani- powiedziała zerkając na napis. 23:25:15 Narracja: Na ziemi były widoczne słowa. 'To wampir. Uważaj' 23:27:14 * Lif uspokoiła się nieco. Wyglądało na to, że kobieta nie ma złych zamiarów. Usiadła na dłoni, rozglądając się już odważniej. Teraz miała w razie czego dużego obrońcę, więc nie bała się wszystkiego z szelestem liści włącznie. 23:28:26 * Farika kiwnęła nieznacznie głową. -Ma na sobie zapach człowieka. Matka jej nie zaakceptuje- powiedziała zerkając na maluśką smoczycę na ręku. 23:28:31 * Rowena -Pomogę, o ile zdołam. - powiedziała. Nie znała zbytnio smoków, ale one przecież też żyją, więc należą w jakiś sposób do Matki Lasu. 23:30:25 *Clara narysowała jeszcze jedną literkę. P. Ale zrezygnowała. Wstała i zamazała napis. Nie będzie prosić o pomoc. Już zbyt wielu ludzi zginęło. Ale nadzieja wciąż się tkliła, że może jednak ktoś kiedyś ją uratuje. 23:31:54 * Fyllip - Chyba ktoś panią wyprzedził - powiedział, zerkając w stronę obozu. - Podejdźmy - ruszył w stronę Fariki. 23:33:12 * Farika słusznie podejrzewała, że zachowanie płomienno- włosej jest podejrzane. -Czy ma jakieś imię?- zapytała kobiety. 23:34:17 *Clara - To nie moje zwierzę. Nie wiem. 23:35:55 * Farika -To może inaczej, a pani ma jakieś imię?- zapytała wprost. Najwyrażniej nie była chowana na dworach by zachować się odpowiednio 23:36:50 *Clara - Clarissa Otton, a panią jak zwą? 23:38:30 * Farika -Farika.- odpowiedziała krótko. Nazwiska nie posiadała. 23:39:44 * Rowena podążyła za dziwnym, ciekawa smoka. Nie widziała jeszcze tak małych osobników. Obejrzała się na Uthera, czy też szedł. 23:40:26 * Lif podniosła się i podeszła do brzegu dłoni. Wyciągnęła pyszczek jak najdalej przed siebie i napięła nogi, jakby zamierzała zaraz skoczyć na ramię kobiety, ale nie była pewna, czy doskoczy. 23:40:31 * Clarissa uznała, że Farika po prostu nie chce podać nazwiska, ale nie miała jej tego za złe. Miała nadzieję, że to przez ostrożność, że wzięła jej ostrzeżenie na poważnie. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale dostrzegła zbliżającego się wampira z driadą. 23:41:13 *Fyllip - No proszę, chyba polubił panią - zwrócił się do Fariki. - Zamierza go pani zatrzymać? 23:45:51 * Lif cofnęła się z powrotem na dłoń i obejrzała na mężczyznę. 23:45:56 * Farika -To maleństwo powinno być jeszcze z matką, ale przez okoliczności, nie będzie to możliwe.- odpowiedziała. -Witam ponownie- dodała. 23:48:21 *Fyllip skinął jej głową. - Pani driada zajmie się smokiem... Fariko. 23:50:28 * Clarissa spojrzała na niego, z prośbą w oczach. Człowiek nie mógł tego słyszeć. Zdradził się. Więc albo znów ją zahipnotyzuje, albo zabije. 23:51:11 * Farika -Nie przypominam sobie, bym się panu przedstawiała- zmierzyła mężczyznę wzrokiem. 23:52:20 *Fyllip patrzył na nią hipnotyzująco. - Owszem, przedstawiałaś. A teraz powinnaś wstać i oddać smoka driadzie. 23:53:04 * Lif może była jeszcze mała i nie rozumiała ludzkiej mowy, ale wyczuła napięcie. Warknęła na wampira. Jak śmiał w jakikowliek sposób atakować jej obrońcę? 23:55:01 * Farika była zapatrzona w oczy męzczyzny, jednak kiedy smoczątko warknęło ocknęla sie i spojrzała na nią. -Nie bój się, nie pozwolę by stała Ci się krzywda- powiedziała do maleństwa. 23:55:22 *Fyllip spojrzał na smoka. Czy obchodził go jego los? Nie bardzo. Ale chciał, by zajęła się nim driada. I tak się stanie. 23:57:02 * Lif spojrzała na Farikę z niezwykle dumnym wyrazem pyska. 00:05:56 * Farika przybliżyła dłoń ze smokiem do siebie. -Mogę zaopiekować się smokiem- powiedziała, tak jakby nie usłyszała jego sugestii. To znaczy pierwszą część usłyszała, a drugiej już nie. 00:07:23 * Lif przeskoczyła na ramię kobiety i na nim zwinęła się w kłębek, wtulając w jej szyję. 00:08:35 *Fyllip zmrużył oczy, przybliżył się do Fariki, próbując złapać jej spojrzenie. 00:10:22 *Najwyraźniej obecność smoka była tak absorbująca, ze Farika nie zwracała uwagi na wampira. 00:13:43 *Fyllip obejrzał się za driadą. Czyżby już poszła? - To nie jest takie proste - powiedział do Fariki poważnie. - Claro, chodźmy stąd. Do miasta jest jeszcze kawałek. - ruszył przed siebie. 00:14:08 * Clarissa - Do widzenia, pani Fariko - pożegnała się i szybko poszła za wampirem. 00:15:21 * Lif obserwowała wampira. Poszli sobie. Połasiła się do szyi kobiety, po czym położyła głowę na łapkach i zasnęła. 00:41:03 *Farika odprowadziła wzrokiem parę. Było jej szkoda Clarissy, ale ciężko jest mierzyć się z wampirem. Udała się więc w stronę domu, uważając by śpiący smok nie spadł jej z ramienia. 00:45:01 *Lif przespała całą drogę. W domu też nie zamierzała się obudzić. Oddychała powoli i spokojnie. 00:49:54 *Małe smocze ciałko było przyjemnie ciepłe. Cieplejsze od ludzkiego. Drobna łuska była idealnie gładka. Pazurki małe i choć ostre, to nadal zbyt miękkie, by kogokolwiek zranić. 00:58:33 *Farika położyła smoczatko na łóżko. Niech sobie śpi. Planowała następnego dnia zająć się legowiskiem dla niej. 01:00:00 *Farika położyła się obok maleństwa. -Jak Cię nazwać mała?- zapytała. Palcem pogłaskała ciepłe łuski. 01:01:07 *Smoczek nie budząc się, ułożył sie wygodniej, chowając łapki pod skrzydłem. Cicho mruknęła, gdy Farika ją dotknęła, ale chyba nie czuła się zagrożona, bo spała nadal. 01:02:33 *Smoczątko kichnęło, wydając z siebie ciche ''pif' i uwalniając obłoczek pary. 01:12:11 *Farika uśmiechnęła się do siebie obserwując zwierzątko. -Widzę Cię i myślę Lif. Tak więc będę od dziś Cie nazywać smoczyco. Lif- powiedziała.
»Zamieszczono 25-09-2016 01:140
Zgłoś!




Kliknij tutaj aby odpisać