Karta Postaci: Edward Kelley
Edward Kelley

Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek | Wiek: 24
Wzrost: 172
Waga: 68
Udźwig: 40

Klasa(Główna): Mag
Klasa(Poboczna): Uczony
Klasa/Specjalizacja: Nekromanta
Informacje: BP = HP = reg hp ENE = reg ene MANA = reg many DUSZE = * PERKI * 1. Zjadacz Dusz : Exp zabitego moba = Zdobyte dusze Max zużyte 20% dusz w 1 turze. * TALENTY *
Historia:
Fakty Historyczne:
Edward Kelley (lub Kelly), znany także jako Edward Talbot (ur. 1 sierpnia 1555 w Worcester, zm. w 1597 roku w Moście) – angielski alchemik. Przez pewien czas pracował w Pradze na dworze króla Rudolfa II. Był współpracownikiem Johna Dee. Twierdził że odkrył Kamień filozoficzny – substancję pozwalającą zamieniać metale nieszlachetne w złoto. Uważany za medium oraz krystalomantę, czyli osobę posiadającą umiejętność wzywania duchów i aniołów za pomocą kryształowej kuli.
Urodził się prawdopodobnie 1 sierpnia 1555. Niewiele wiadomo o jego wczesnym życiu. Przypuszczalnie terminował jako uczeń w aptece, aczkolwiek niektóre źródła mówią o tym, że był notariuszem. Historycy przypuszczają, że mógł studiować na Uniwersytecie w Oksfordzie, pod nazwiskiem Talbot. Znał łacinę i podstawy greki. Prawdopodobnie stanął pod pręgierzem w Lancaster za fałszerstwo (legenda mówi, że obcięto mu oboje uszu i dlatego nosił długie włosy).
Współpraca z Johnem Dee w Anglii
Kelley poznał Johna Dee w 1582 roku. W tym czasie Dee podejmował nieudane próby kontaktowania się z aniołami. Kelley pokazał mu swoje zdolności w tym zakresie i zaimponował mu na tyle, żeby stać się jego stałym współpracownikiem w latach 1582 – 1588.
Po upływie około roku współpracy Kelley ujawnił książkę o alchemii – The Book of Dunstan, oraz tajemniczy czerwony proszek, które rzekomo znalazł w Northwick Hill, wiedziony przez jakiegoś "ducha". Kelley wierzył, że za pomocą proszku (którego sekret miała ukrywać księga) stworzy tynkturę, która pozwoli mu zamieniać metale nieszlachetne w złoto.
Współpraca z Johnem Dee na Kontynencie
W 1583 roku Dee poznał interesującego się alchemią Olbrachta Łaskiego, wojewodę sieradzkiego z nadania króla Zygmunta Augusta. Korzystając z zaproszenia razem z Dee opuścili Anglię i udali się z nim do Polski, gdzie jednak szybko ich drogi rozeszły się. Dee szukał protekcji u cesarza niemieckiego i króla czeskiego Rudolfa II i u króla Polski Stefana Batorego, jednak jego starania nie przyniosły powodzenia. Nie mając innego wyjścia Dee i Kelley wędrowali po Europie Środkowej, organizując seanse spirytystyczne.
W 1586 Kelley i Dee znaleźli patronat u bogatego Czecha, Wilema Rožemberka. Osiedli w mieście Trzeboń i kontynuowali swoje poszukiwania. Rok później Kelley wyjawił Dee, że anioły nakazały im dzielić wszystko co posiadają, nawet swoje żony. Historycy twierdzą, że w ten sposób Kelley chciał zerwać z Dee i poświęcić się wyłącznie alchemii, która go interesowała bardziej niż spirytyzm, i dzięki której zaczął się bogacić. Po krótkim czasie Dee zaprzestał seansów spirytystycznych i w 1588 roku powrócił do Anglii. Nie spotkał już nigdy Kelleya.
Ostatnie lata życia
Do 1590 Kelley wiódł dostatnie życie, otrzymując od Rožemberka duże sumy pieniędzy oraz kilka posiadłości. Przekonał też wiele wpływowych osób, że umie produkować złoto, między innymi Rudolfa II.
 Jednak król, zniecierpliwiony bezskutecznym czekaniem na rezultaty prac Kelleya, kazał go aresztować w maju 1591 i osadził w Zamku Hněvín w mieście Most, gdzie w 1597 Kelley umarł w wieku czterdziestu dwóch lat. Legenda mówi że zginął podczas ucieczki – użył za krótkiej liny aby spuścić się po niej przez okno w wieży, spadł i zmarł z powodu odniesionych obrażeń.

Moje dopiski:
Lecz prwada na temat śmierci Edwarda jest zupełnie inna...
Edward pewnej wiosennej nocy przechadzając się po ogrodzie tydzień przed swoimi 42 urodzinami zauważył spadającą gwiazdę, która w pewnym momencie zmieniła trajektorie lotu i leciała wprost na jego posiadłoś podarowaną mu przez króla...
Przerażony stopniem rozgrzania i czerwoności pędzącej gwiazdy, nie myślał długo i skoczył do fontanny, aby uchronić się przed ogniem. Chuk był ogromny. Kiedy po około 20 sekundach Edward odważył sięwyłonić z fontanny. Ujżał straszny obraz, połowa jego posiadłości została zmieciona z powieżchni ziemi. Jako, że widział wiele dziwnych zjawisk w życiu, to ta też nie była w stanie długo powstrzymywać jego ciekawości. Niepewnie zbiżał się coraz bardziej do skały która była cała biała i wydzielała białe opary. Skała była dosłownei wbita w jego alchemiczną wieże, z dołu widział, że zabiła wszystkei zwierzęta, które trzymał tam w klatkach, pomyślał, że to siła uderzeniowa je zabiła, dopiero potem uświadomił sobie, że nigdzie nie było ciał zwierząt, nawet zwęglonych szczątek. Szybko wszedł do rego co zostało z posiadłości i nie zważając na niebezpieczeństwo dostał się do resztek pracowni na 3 piętro. Gdy tylko wszedł do swojej pracowni alchemicznej, skała zaczęła energicznie wibrować, kiedy Kelley wyciągnął rękę w jej kierunku skała otworzyła się jak sarkofag oraz wydała z siebie ogromny huk, który był słyszalny w wielu pobliskich wioskach.

Oczom alchemika ukazał się śnieżnobiały kamień 
 
Jednak w kameniu, zamiast swojej twarzy zobaczył trupią czaszkę i kości przedramienia oraz kościaną dłoń wyciągnięta w kierunku kamienia, było to lustrzane odbicie jego własnych szczątków.

Dotknął kamienia, poczuł wolność, swobodę, ogromną przestrzeń.
Usłyszał : Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz...
Kiedy ocknął się z letargu, zobaczył, że na górnej części jego prawej dłoni uformował się biały romb z tego magicznego kamienia, lecz romb nie był wbity w skórę, był zamocowany w kości dłoni, ponieważ Edward nie posiadał już skóry ani mięśni na prawej ręce aż do wysokości barku. Nie odczuwał żądnego bólu, ani obrzydzenia, jedynie był zdezorientowany całą sytuacją, jednak w głebi duszy czuł swobodę i spokój, mało tego wyczuwał wszystkie zwierzęta ze swojego zwierzyńca, które teraz szalały w jego głowie krzycząc i wylewając swój żal za życie w klatce, eksperymenty i  śmierćw okropnych płomieniach. Kelley bardzo ceirpiał od tych pretensji, w dodatku cały czas słyszał subtelny głos jakiejś kobiety która wołała : Pokaż, że jesteś coś wart, udowodnij mi, że nie jesteś tylko zwierzęciem...
Edward został bardzo zmobilizowany tym zdaniem ... Kamień zabłysnął, a wszystkie zwierzęta w głowie alchemika ucichły...
Po tym uwolnieniu mocy Kelley odkrył bardzo wiele fascynujących mocy, w ciągu 4 h zrekonstruował i naprawił wszelkie zniszczenia falii uderzeniowej. Nauczył się za pomocą kamienia ukrywać stan swojej ręki, podnosić skały, drewno, gruzy siłą woli ( a przynajmniej tak mu się wtedy wydawało, w rzeczywistości Edward do naprawy swojego ogromnego domu wykorzystał całą esencję życiową kilkunastu zwierząt, które zostały tej nocy zabite. )
Alchemik z czasem czuł, że kamień ma coś wspólnego ze zmarłymi, był nim bardzo zafascynowany, zapomniał o całym świecie, pragnął tylko rozwijać swoje zdolności i zgłębiać tajemnice tego potężnego przedmiotu. 

Rano wpadł na pomysł, który był zbyt absurdalny nawet jak na niego. W ciągu następnego tygodnia zajął siętransportem szczątek swoejej matki z rodzinnego miasta do swojeje posiadłości...
Kiedy nadszedł dzień jego 42 urodzin zorganizował przyjęcie urodzinowe, a kiedy się skończyło pełen entuzjazmu przygotował seans okultystyczny, który miał na celu z pomocą kamienai wskrzesić jego własną matkę.
Cała procedura powidoła się, a Kelley okazał się na prawdę utalentowanym użytkownikiem kamienia. Edward już podchodził do swojej matki, aby ją przywitać, kiedy ta obróciła się w jego kierunku, a na jej twarzy malował się żal jakiego Edward nie widział przez całe życie. Już miał otworzyć usta i zapytać o co jej chodzi, ale ona przemówiła pierwsza : Jedynę czego pragnę to śmierć moja i twoja...
Wtedy z jej twarzą zaczęly się dziać dziwne rzeczy, transformowała się momentalnie w wielką paszczę i wgryzła się prosto w szyję swojego rodzonego syna, krew zaczęła tryskać na wszystkie strony. Edward nie chciał się bronić, zmusił kryształ do braku ingerencji, sam powiedział tylko : Wybacz matko, że zgrzeszyłem przeciw tobie, zniszcz mnie razem z moim dobytkiem, chwile po tych słowach jego matka zacisnęła szczękę na jego szyi z całej szyi i dobiła go.

Zjadła jego ciało w raz z kamieniem, a potem wybiła całą jego słurzbę i współpracowników, była bardzo potężna, straże nie mieli z nią szans, kiedy spełniła ostatnią wolę swojego syna, dokonała samobójstwa...

Tym sposobem Edward Kelley zaakceptował swój los i zrobi to ponownie po trafieniu do nowego świata...

Wkrótce po śmierci jego osobę zaczęła otaczać tajemnica i legenda. Stał się wzorem alchemika – szarlatana.


Broń: Inna

Mocne strony:



Słabe strony:



Statystyki: SIŁA

ZWINNOŚĆ

CHARYZMA

PERCEPCJA

PRECYZJA

SKRADANIE

REFLEKS

SKRYTOŚĆ

WRAŻLIWOŚĆ MAGICZNA

SIŁA WOLI

WIEDZA

ROZUMOWANIE







Ekwipunek:

Awatar postaci


Charakter: Chaotyczny neutralny
Opis charakteru:
Bardzo żadny wiedzy, chciwy, ciekawski, potrafi być współczujący i pokorny, dla starych przyjaciół stara się być miły. To co spotkało go w życiu sprawiło, że czasami jest niepoczytalny. 



Wygląd:
Poza walką
Edward nadal posiada swój kamień, ale poza walką posiada normalną rękę. Z racji tego, że biały to kolor śmierci, to kryształ doprowadził do tego, że Edward ma bardzo bladą cerę, białe włosy i tęczówki.
Ma 172 wzrostu, waży 68kg, czyli jest dość szczupły. Porusza się w białym płaszczu z franciszkańskim kapturem, ma pojemny biały plecak, pożądne czarne buty, więcej mu do szczęscia nie potrzeba.

W walce:
Edward podczas walki traci uszy, których został pozbawiony przed śmiercią, a jego lewa ręka wraca do kościanej postaci sprzed śmierci.
Podczas starć kryształ otacza go pancerzem i wzmacnia w zależności o d tego ile dusz zebrał już w tym świecie, zaczynając od kościanej prawej dłoni ze szponami. Czym więcej sług Edward przywoła tym bardziej pancerz będzie wracał do kryształu, ponieważ utrzymywanie innych form życia wymaga spalania dusz.
W ostatecznej formie bez przyzwanych sługusów pancerz będzie wyglądał tak, jak na awatarze.



Ubranie:
Informacje o postaci:




Dziennik postaci:


Ta postać należy do użytkownika Baastor. Kliknij tutaj aby zobaczyć profil użytkownika.