Karta Postaci: “Foxy” Lilith Gray
“Foxy” Lilith Gray

Płeć: Kobieta
Rasa: Człowiek | Wiek: 17
Wzrost: 167
Waga: 63
Udźwig: 38

Klasa/Specjalizacja: Konstruktor
Historia:

 Mała większość życia przed Abaddonem spędziła w Thunder Bay, średniej wielkości mieście położonym w Ontario, dość blisko granicy z USA. Była raczej z dzieciaków, co w ogródku miały swoje prywatne laboratorium. Umiała zrobić proch w wieku pięciu lat. Tata ją nauczył. Podobnie jak nauczył ją odkrywać materiały, budować własne konstrukcje oraz z ciekawością badać świat. Mała kuszę potrafiła zrobić nawet z patyczków po lodach. Wprawdzie malutką wersję, ale i tak nieźle, skoro wbijała wykałaczki na głębokość prawie 2 centymetrów w karton. Zdarzało jej się rozrabiać, coś stłuc, coś poplamić, ale umiała się przyznać i sprzątała po sobie. W końcu w większości wypadków robiła to przez przypadek.

 W międzyczasie jej rodzice przygotowywali się na nadejście końca świata. Informowali Lilith na bieżąco co udało im się już zdobyć, zbudować, załatwić, ale ku wielkiej irytacji dziewczynki nie tłumaczyli nigdy po co to, nie chcąc jej straszyć wielką kometą zachrzaniającą w stronę ich planety.

Po Abaddonie działo się z nią różnie. Najpierw wraz z rodzicami i sąsiedztwem ukrywała się w schronie, ale szybko się okazało, że nie ma skąd brać nowych zapasów, a obecne się kurczą. Trzeba było kogoś wywalić. Kozłami ofiarnymi stali się właśnie oni. Siedmioletnia Lilith i jej rodzice. Trudno powiedzieć, czemu akurat na nich padło. Sąsiedzi się zgadali i pewnego dnia Pan Gray obudził się, dostał do ręki dwa spakowane plecaki i słowny nakaz wyprowadzki. To było jakieś dwa lata po Abaddonie i najgorsze zdążyło minąć, ale i tak zważywszy na brak przystosowania, było im na początku bardzo trudno. Potem już tylko trudno, bo umówmy się, nikomu nie było łatwo. Lil razem z ojcem szukali sposobów na możliwie najlepsze dostosowanie się do nowej sytuacji. Pani Gray nie miała do tego głowy. Ona gotowała i opatrywała rany.

 Całkiem sprawnie odnaleźli się w tym nowym świecie dzięki dobrym pomysłom Lilith i jej ojca oraz szybkiemu zrozumieniu z kim się nie zadawać. A nie należało się zadawać z żadną z band grasujących w mieście. Były tam trzy duże grupy, od których najlepiej było trzymać się z daleka.

Radzili sobie dobrze, ale w końcu skończyły się źródła jedzenia, które znali. Zostały tylko te rośliny i ryby, które pierwszy raz na oczy widzieli właśnie po Abaddonie. Pierwszych prób podjął się Pan Gray, głowa i obrońca rodziny. Kilka prób się udało, ale wystarczył jeden błąd przy jakiś jagódkach. Były na tyle niejadalne, że ojciec Lilith po trzech dniach gorączki odszedł. Dziewczynka już tylko z matką próbowały dalej, ale żadna z nich nie umiała walczyć, co bardzo szybko okazało się potrzebne. Dwóch mężczyzn zaatakowało kobietę z dzieckiem (bardzo odważne!). Pani Gray podała dziewczynce plecak i kazała uciekać, doskonale wiedząc, że jak mała zechce, to jej za cholerę nie znajdą. Obserwowała ich później z gałęzi. Nie trzeba chyba opisywać, co zrobili z jej matką prócz ograbienia? To dobrze. Lilith pamięta ich dobrze, nadal miewa koszmary z nimi w roli głównej. Oboje byli koło trzydziestki, chyba bracia, bo bardzo podobni. Bruneci o wysokich czołach i szerokich ramionach. Nie były to wielkie typy, pewnie jeśli atakowali, to właśnie samotne kobiety lub dzieciaki. Później kilka dni dziewczynka bała się jakiegokolwiek hałasu, chowając się po norach lub w koronach drzew. To zadziwiające jak rzadko ludzie patrzą w górę. W końcu znalazła ją grupka przyjaciół. Trzech chłopaków i dziewczyna w wieku między 20, a 35 lat. Rozstrzał duży, ale dogadywali się dobrze. Miny musieli mieć doprawdy przednie, gdy tuż przed nimi nagle z nieba spadła mała dziewczynka. W plecaku miała pozamykane w plastikowych pojemniczkach różne owoce. Z początku chcieli ją zostawić, ale okazało się, że Lil jest w stanie wskazać, które z nich są jadalne, które trujące, a których właściwości jeszcze nie zna. Zaopiekowanie się nią okazało się opłacalne. I to był główny powód, dla którego zajęli się małą, wówczas rudą jak lis dziewczynką. I tak już zostało. Dziewczynka dorastała, jej włosy nieco wyblakły, nabierając mniej agresywnego odcieniu, ale jej przezwisko, Foxy, zostało.

 I tak sobie jakoś z nimi ciuła już 6 lat. Prowadząc koczowniczy tryb życia zmierzają coraz bardziej na zachód. W zeszłym roku Roki, przewodniczący ich grupy zachorował. Nadal gorączkuje i jest osłabiony, ale są do niego zbyt przywiązani, by go zostawić. Poza tym zachował swój spryt i zdolności dyplomatyczne, co bardzo się przydawało. No i trzymał grupę w kupie.


Mocne strony:

-Bardzo logiczna. Potrafi rozumowanie oddzielić od emocji, przeanalizować problem i wyciągnąć wnioski.

-Cierpliwa. Ale jak już cierpliwość straci to… Abaddon to przy tym mały pikuś.

-Dokładna

-Potrafi znieść niewygody bez większego narzekania.

-Konstruktywne myślenie

-Rzadko kiedy myśli pesymistycznie. Optymistką też nie jest. Ona nie myśli jaka jest sytuacja, tylko jak ją poprawić.

-Każda podjęta decyzja musi wynikać z oczywistości lub być wyjaśniona w sposób logiczny (ograniczenie pochopnych ruchów)


Umiejętności: Bojowe: -Całkiem dobra w unikaniu.
-Celne oko. Survivalowe - Ma zdolność zapamiętywania właściwości różnych surowców, oraz kojarzenia ich z problemem. Jednym słowem: prowizorka - Sprawnie się wspina. Czy to na drzewa, czy na budynki. Inne: -Nieźle rysuje. Może nie hiperrealistycznie, ale potrafi w miarę szybko machnąć czytelną mapę lub schemat. -Ma dość czysty głos, ale nigdy nie miała szansy go bardziej rozwinąć.


Słabe strony:

-Każda podjęta decyzja musi wynikać z oczywistości lub być wyjaśniona w sposób logiczny (rozważanie decyzji, które nie wynikają z gwałtownej potrzeby)

-Niezbyt emocjonalna.

-Nie lubi kontaktu fizycznego. Podanie ręki, klepnięcie w ramię, piątka, czy żółwik wśród znajomych spoko, ale gdy próbuje ją ktoś objąć… rodzinę zdzierży(łaby, gdyby żyła), od kumpli się po prostu odsuwa, a obcemu nie zważając na konsekwencje potrafi po prostu przywalić.

-Nie jest trepem, ani wojownikiem. Przejdzie kilka kilometrów z plecakiem, przeżyje spotkanie z jakimś słabym przeciwnikiem, ale zdecydowanie nie przeżyłaby sama w świecie, w którym da się to zrobić tylko walką. Na szczęście w tym świecie można jeszcze uciekać. No i nie jest sama.

-Nie lubi braku higieny. Przynajmniej u siebie. I nie chodzi o to, że nie wejdzie do błota. Raczej o to, że czuje się po prostu źle, jeśli kilka dni pod rząd się przynajmniej nie opłukała w tych co bardziej potliwych miejscach.

-Niewielka styczność z walką, a co za tym idzie, również z bronią.




Statystyki:
Cel, motywy:
-Przeżyć
-Znaleźć lekarstwo dla Rokiego
-Dotrzeć na zachód do podobno istniejącego azylu

Charakterystyczne zachowania i cytaty:
-> Musi, po prostu MUSI coś robić z rękoma. Cokolwiek. Może obracać w palcach jakiś kamyczek, zaplatać linę lub bawić się palcami. Zdarza jej się to nawet przez sen.
->Potrafi się doczepić każdego, najbardziej trywialnego i wynikającego z głupiego przejęzyczenia, błędu logicznego.
->“Po co być normalnym? To tylko utrudnia.”

Ekwipunek: Ma oczywiście ubrania, co najmniej dwie litrowe butelki, które stara się mieć zawsze pełne wody, jedzenie, a także jagódki, liście itp., zeszycik formatu A6 z zapisanymi właściwościami roślin oraz sposobami ich wykorzystania, których nie była przecież w stanie spamiętać, kilka długopisów, jakieś ołówki, gumki do mazania, kilka metrów miedzianego drutu, szpulka żyłki wędkarskiej, haczyk z wygiętej na gorąco igły do szycia, trzy nie wygięte igły do szycia, oraz dwie szpulki nici (biała i czarna się wyczerpały; została różowa i niebieska), dwa bandarze wkrotnie już prane, lina żeglarska 7 metrów oraz nagromadzenie wszelakich gumek recepturek, kapsli, nakrętek, drucików, blaszek, kawałków materiału oraz innych z założenia omijanych przez innych śmieci. Mała ma tendencję do chomikowania.
 Wszystko popakowane w woreczki lub pudełka i pochowane po przegródkach tak, że Lil jest w stanie łatwo znaleźć co akurat potrzebuje.

Awatar postaci


Opis charakteru:
 Dziewczyna jest dość nieśmiała względem osób, których nie zna lub które zna krótko. Małomówna, wycofana. Odzywa się właściwie tylko wtedy jeśli uważa to za potrzebne. Trudno jest ją “odblokować” osobom, które poznała już po Owej Nocy, bo tak jej grupa nazywa Abaddon. 
 Za to ze znajomymi może dyskutować. W tych dyskusjach dużo częściej kieruje się logiką, niż emocjami. Jest osobą, do której idzie się po radę. Można też iść się wypłakać, wysłucha, nie wyrzuci za drzwi, ale i nie przytuli. Kiepskie też z niej pocieszenie. Ona takiemu komuś poda możliwe w jego sytuacji opcje i poda po kilka przykładowych argumentów za i przeciw lub pomoże zająć uwagę czym innym.


Wygląd:  Posturę ma raczej przeciętną, choć może wydawać się trochę masywniejsza przez stosunkowo szerokie jak na jej płeć ramiona. Okrągła twarz, oraz znajdujące się na niej jasne oczy sprawiają wrażenie łagodności i przez to dziewczyna wydaje się być godna zaufania. Przynajmniej tym, którym tej ufności jeszcze choć trochę zostało. Na pewno nie wygląda na seryjnego mordercę. Długie rudawe włosy teraz jak u każdego prawie zawsze tłuste ma związane w warkocz. Rozplątuje go bardzo rzadko, gdy akurat się zdarzy okazja do jako takiego umycia lub chociaż wypłukania głowy. Nawet w nim śpi, więc jej normalnie proste włosy wydają się być lekko kręcone. Stara się dbać o higienę, co jak na te czasy może wydawać się dość dziwaczne, ale dzięki temu nawykowi również o rany dba z niemal paranoiczną dokładnością (chyba, że jest to absolutnie niemożliwe). Goją się więc dość ładnie.


Ubranie:
 Ma dokładnie trzy bluzki, których używa naprzemiennie. Gładka niebieska, zielona w jaśniejsze i ciemniejsze paski, oraz czarna z pomarańczowym, mocno już zdrapanym nadrukiem “sh!t happens”. Zmienia je co jakieś trzy do pięciu dni, a wszystkie ubrania jak tylko się da, pierze w miarę regularnie. Nie ma oporów, by którąś podrzeć np. na bandaż (rana MUSI być opatrzona). Właściwie, to ta niebieska bluzka była kiedyś sukienką do kolan, ale Lil potrzebowała łatki do plecaka.
 Ma też dość grubą bluzę z kapturem w tym brzydkim, zgniłym odcieniu zieleni, oraz spodnie w podobnym kolorze. Bardziej jednak niż wygląd, obchodziła ją wielość kieszeni. Z przodu, z tyłu i po dwie na każdym udzie. Do tego kurtka przeciwdeszczowa. Taka gówniana, czarna wiatrówka. Jakoś tak się znalazło w opuszczonym odzieżowym.
Bielizny też ma kilka sztuk. Chyba nie muszę opisywać żadnej z czterech par majtek, co? Staniki ma dwa. Oba sportowe i już-dawno-nie-białe. Skarpetek też ma kilka par. Wokół dłoni i nadgarstków ma zawinięte chusty, tworzące swego rodzaju rękawiczki bez palców oraz bandanę zawiązaną na szyi.
 No i oczywiście buty. Trekingowe, całkiem dobre buty za kostki.
 Swoje rzeczy nosi w wyblakłym już brązowym plecaku w turkusowe wzorki, parokrotnie reperowanym.
Informacje o postaci:
Należy do niedużej grupki, ledwie pięć osób licząc razem z Lilith. Znają jej imię, ale nazywają ją Foxy od odcienia włosów.
Roki (Ray Parker) [wygląd]
 Nieformalny przywódca grupy. Widzi i rozumie problemy jego podopiecznych, o których stara się dbać nawet jeżeli ostatnio niedomaga. Trzyma drużynę w kupie i pilnuje przestrzegania pewnych zasad.. Uważa, że bez nich niczym nie będą odróżniać się od zwierząt.
 Stanowczy i opiekuńczy. Idealny ojciec, choć podobno nigdy nie miał dzieci. Ma teraz około 45 lat. 


May (nie podała nazwiska) [wygląd]
 Optymistka. I to w stopniu, który Lilith wręcz irytuje. Z drugiej strony dobrze mieć przy sobie kogoś, kto przypomni, że słońce nadal istnieje. Można powiedzieć, że jest dokładnie przeciwnym biegunem niż chłodna, mająca problem z okazywaniem emocji Lil.
Lilith lubi ją. Nawet się dogadują, choć nie zawsze rozumieją. W rozmowach zwykle to May mówi, a Foxy słucha. Lub tylko udaje, że słucha.


Mark Oriato [wygląd]
Ma chińskie korzenie, ale jego rodzina już już od kilku pokoleń mieszka w Ameryce, co mimo że nie ma większego znaczenia po Owej Nocy, podkreślał za każdym razem, gdy o jego pochodzeniu mówiono. Rzadko mówi, jeśli się źle czuje, ale drużyna już go nauczyła, by chociaż o ranach i objawach choroby informował dla własnego i ogólnego dobra.
 Z Markiem Lilith ma najlepsze relacje. To przyjaźń dwóch introwertyków, którzy w zależności od nastroju albo prowadzą żywe dyskusje o sensie egzystencji, prędkości światła, czy rozszerzaniu się wszechświata, albo wspólnie celebrują ciszę.


Fill (Też się nie przedstawił z nazwiska. Może raz, ale Lil nie pamięta) [wygląd]
Można powiedzieć, że jest głównym wojownikiem drużyny. Lil mimo 6 lat znajomości nadal się go boi. O grupę dba, ale dla innych potrafi być okrutny.Poza tym zdarzało mu się wysyłać dość niedwuznaczne sygnały do May, a od niedawna również do Lil.



Dziennik postaci:


Ta postać należy do użytkownika Saoya. Kliknij tutaj aby zobaczyć profil użytkownika.