Strona 2 z 6 | [ Wszystkie wpisy: 118 ] | Poprzednia 1, 2, 3, 4, 5, 6, Następna |
Postać | Wpis | |
---|---|---|
3984
PD: 2543
|
PostID #47645
|
|
» | Zamieszczono 21-09-2016 15:070 | |
3984
PD: 2543
|
PostID #47665
|
|
» | Zamieszczono 23-09-2016 16:280 | |
660
PD: 538
|
PostID #47715
|
|
» | Zamieszczono 26-09-2016 19:570 | |
660
PD: 538
|
PostID #47932
23:32:14 *Amelia -Jeszcze...-westchnęła- Jak umrzesz przed moimi dwudziestymi ósmymi urodzinami, to cię zabiję, rozumiesz?
23:33:08 *Aleks spoglądał przed siebie. Wymacał jej dłoń, obejmując swoją. 'Obiecuję że będę żywy aż do śmierci. Ani dnia krócej...'
|
|
» | Zamieszczono 08-10-2016 01:370 | |
1361
PD: 1301
|
PostID #48213
GUBERNATROLL
* Gubernator 'Witam panie Aleksie, co cię sprowadza?'
* Gubernator 'Jak wiem, w porcie nie ma nic ciekawego do zrabowania!'
*Aleks rozejrzał się. Nikt mu nie odpowiedział. Spojrzał nad siebie. 'Widzę, że nikt nie zadawał sobie tym razem trudu z ustawieniem szubienicy na rynku.' - skomentował. 'Zgodnie z obietnicą, przywiodłem Krwawego Kła.
*Aleks 'Jego statek nie wpłynie, dopóki ludzie nie doczekają stosownego oświadczenia.'
* Gubernator 'Aaa ile jest warte słowo pirata?'
*Aleks 'Czy ktoś kiedyś wydał na mnie wyrok?' - zapytał wprost. 'Jedynym potwierdzeniem mojego rzekomego piractwa jest słowo poprzednika który powiesił pół miasteczka'
* Gubernator 'Piękne czasy' Rozmarzył się gubernator, aż mu łezka poleciała z tych ładnych wspomnień.
*Aleks czuł, że tonie. Statki floty wysłane po Kła nigdy nie wróciły. Na niego nie było sposobu. Chyba, że miał do kogoś sentyment.
*Aleks 'Wydacie oświadczenie, że Kieł... Ani ja. Ani nasi ludzie. Nikt nie zostanie powieszony'
* Gubernator 'Król jest dla takich jak ty zbyt łaskawy, ja bym zamiast sznura użył żelazneej dziewicy!'
*Aleks czuł, że piekli się w środku. 'Na takich czyli jakich? Skuteczniejszych od twojej floty?' - postanowił uderzyć w bezczelną strunę.
* Gubernator 'Haha! Chcesz dostać amnestie? Czy zawisnąć razem że swoimi towarzyszami?'
*Aleks nachylił się nad gubernatorem. 'Mam uratować skórę kosztem załogi?' - przyjrzał się gubernatorowi.
* Gubernator 'Panie, moje zadanie to egzekwować prawo, daj mi tu tego najgorszego pirata, a wyciągnę z mojej magicznej kieszeni dokument o twoją amnestie i twoich towarzyszy, ba ! nawet podpisze moim piórem z pawia!
*Aleks 'Na mnie nie ma wyroku' - powiedział. 'Podobnie ... na mojego brata nie było. Pewnie też był piratem? Wezwę go. Ale proszę o oświadczenie wobec tłumu. Że powieszony nie zostanie. Ani on, ani moja załoga'
*Aleks 'Ani wtrącony do lochu'
* Gubernator 'Chyba kpisz! To ja dyktuje warunki, a nie jakiś bękart Neptuna!'
*Aleks 'A co zrobisz?' - wyprostował się. 'Jeden znak z mojego pokładu, i będziesz ścigał Kła kolejne dwa lata. I co? Ostrzelasz jego statek?'
* Gubernator ‘A co będzie z twoim imieniem? Będzie nadal obciążone rzekomo "fałszywymi" oskarżeniami o piractwie'
*Aleks 'Ponoć jest amnestia.' - powiedział. 'Musiałbyś mieć naprawdę dobry powód do tej szubienicy. Zresztą, wieszanie mnie ostatnio kiepsko wam wychodzi.' - poszedł na pełną bezczelność, czym jednocześnie przyznał się gubernatorowi, że ten się nie myli. Może i poprzedni gubernator zniszczył akt oskarżenia, ale nie dokumenty z depozytu.
* Gubernator 'Dobra, bo mam jeszcze herbatkę z Lady Konwalik. Parafkę ci palne a ty mi przyniesiesz tego łachudrę?'
KTO SIĘ CZUBI, TEN SIĘ LUBI #2
*Aleks 'Neko, jak zobaczysz Essy to krzycz. Ma muchy w nosie. Lepiej przed nią uciekać.'
* Essy znów miała lornetkę przy oczach. - Hmm, z tym pocałunkiem to niezły pomysł. Widziałeś ich kapitana? - uśmiechnęła się zadziornie.
*Aleks 'Rzucę ci go pod nogi z przegryzionym gardłem'
* Essy - Ała... A już miałam chrapkę na kapitana z lepszym... Okrętem - uśmiechnęła się szerzej.
*Aleks 'Kapitana brać żywcem! Znana głowa. Tego drugiego, jak się da, to też. Weźmiemy za nich niezłą sumkę!' - uśmiechnął się. 'Po podejściu artyleria na pokład! Każda szabla się przyda!'
* Essy - Czyli wciąż mam szansę na całusa od kapitana - uśmiechnęła się figlarnie.
*Aleks 'Naprawdę podoba ci się... taka pipa jak on?' - spojrzał na nią. 'Jak chcesz całusa od kapitana, to nie czekaj aż tam wskoczę' - roześmiał się.
* Essy zaśmiała się. - Zazdrosny?
*Aleks 'Ani trochę. Raczej zażenowany twoim gustem’
*Aleks 'Mieliśmy na to trochę czasu' - uśmiechnął się, upijając rumu.
* Essy - Wyjątkowo długo. Chyba wdzięki Neptuna nie działają aż tak dobrze, skoro zajęło to aż tyle czasu - skrzyżowała ręce. - Ach, i przykro mi z powodu twojego dziecka, Neptunie. Jak się nazywa?
*Aleks w tym jednym momencie zrozumiał, dlaczego niektórzy mężczyźni, pozornie bez powodu, mordują swoje towarzyszki.
*Aleks nie zamierzał się z nią kłócić na pokładzie. Złapał za ramię. Usiłował wyrwać jej obręcz. 'Odbiło ci?!'
* Essy w odpowiedzi przywaliła mu metalowym okręgiem w twarz.
*Aleks spojrzał na Essy wymownie. Wiedział że ma delikatność siekiery spadającej z dachu.
*Essy - Koń ci sra, czy co tak stoisz? Leć, bo ci statek odpłynie!
LOSOWE #3
* Essy - Ruchy, ruchy! - wyganiała ludzi z kajut. - Wszelkie skargi proszę zapisać na karteczce i wsadzić sobie w dupę.
*Aleks 'Powinienem kazać ci klęczeć na grochu. Teraz słucham, jakie dwie rzeczy zrobiłeś, które są niedopuszczalne?'
*Emilio -Dałem się złapać-
*Amelia -Lubię go.-powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
*Mehim - Beatrycze, gdyby Aleks był typem, który o tym myśli to właśnie budowałby dla niej dom z białym płotkiem i zagrodę dla smoka.
*Rozalia -Nie groził mi, nie szantażował, ani nie zmuszał- uprzedziła pytania Johna.
*John schował uniesiony palec. 'Więc nie mam pytań' - powiedział. 'Chodź, pokażę ci dom. Miło cię poznać.' - uśmiechnął się. 'Nigdy nie wspominał że ma syna'
*Emil podniósł na niego zaskoczone oczy. Mina mówiła coś pomiędzy 'Co tu się dzieje do cholery' a 'Ja nic nie wiem, ja tu tylko gotuję'. Wziął książkę i wyszedł.
|
|
» | Zamieszczono 22-10-2016 03:120 | |
1361
PD: 1301
|
PostID #48215
GUBERNATROLL #2
*Gubernator ‘I to oto wychodzi brud na ziemie, pff'
Narracja: Skrępowani, brudni mężczyźni stanęli przed gubernatorem.
Narracja: Na samym końcu wyprowadzono nieogolonego człowieka, ubranego w drogi ciemny uniform.
*Gubernator 'No to co? Trza wykorzystać punkt w umowie, że wszyscy piraci na terenie królewskim są strącani do lochów!' Gubernator nakazał swoim strażnikom obezwładnić wszystkich piratów na lądzie, ponieważ w umowie jest punkt, małym drukiem że piraci na ziemiach królewskich nie są chronienie amnestią
*Aleks spojrzał wściekły na gubernatora. 'Ty szujo!' - krzyknął. 'Może ich jeszcze powieś?'
*Aleks wyciągnął w górę pismo. 'Podpisane przez gubernatora!' - krzyknął.
*Gubernator 'Prawo to prawo, a ja jestem od egzekwowania go!'
*Aleks 'To egzekwuj! Rób co twoje!'
*Gubernator 'Przeczytaj uważnie, tam masz małym druczkiem że piraci na ziemiach czyli lądzie królewskim nie są obejmowani amnestią!'
*Aleks 'Znam dekret. Przyłapani, nie. Amnestii cofnąć nie można!' - krzyknął. 'To zdrada dekretu!'
*Aleks 'Jaki masz dowód ich piractwa?'
*Gubernator 'a masz dowody na nie piractwo?'
*'STRAŻNICY! ZABRAĆ MI ICH DO LOCHÓW! MIGEM!'
*Aleks 'Mam dowód na amnestię! Kieł nie otrzymał!'
*Gubernator 'A co mnie to? Nie wywiniecie się i tak!'
*Aleks 'Więc odpłynie!' - wykrzyczał.
Narracja: Ze statku nie miał już kto puścić salwy. Może, gdyby ludzie nie zostali pojmani... Jednak Kieł miał czekać na sygnał. A sygnału nie dostał.
*Gubernator 'HAHA!' Strażnicy podchodzą do piratów.
Narracja: Piraci przerażeni, nadal byli zakneblowani i związani.
Narracja: 'Kieł ' - kręcił głową. Najwyraźniej usiłował coś powiedzieć.
*Gubernator ' i co teraz panie wielki P?'
Narracja: 'Kieł' nadal kręcił głową mrucząc coś przez knebel.
Narracja: 'Kieł' zaczął płakać.
*Oficer 'I co z nim gubernatorze robimy? Zaraz zostanie tu bohaterem narodowym'
*Aleks postanowił oddalić się z tlumu. Tak, jak jego ludzie.
*Gubernator 'Wieszamy!' Przez co Gubernator, zdjął knebel i inne szmaty z twarzy tego złoczyńcy
*Kieł 'Gubernatorze... Jestem oficerem! Przysięgam! To też oficerowie! Kieł uciekł!'
*Gubernator 'Coooooo? Do dupy Syreny!'
*'Kieł' Kapitaj Trisa leży zastrzelony na pokładzie. Dorwali nas dwa din drogi stąd. Zrobili masakrę!'
Narracja: Statek floty na horyzoncie odpływał. Nie było już możliwości by go dogonić.
*Gubernator rzucił czapką, po czym ją podeptał że złości.
ALEKS VS. KOBIETY
*Aleks 'Dokładnie' - uśmiechnął się. 'I tak, wiem że teraz ty zechcesz oblać mnie rumem'
*Aleks 'Dwudziestolatkowi by uszło'
*Rozalia zacisnęła dłonie w pięści. -Wolę użyć krzesła, będzie bardziej skutecznie- powiedziała złowrogo.
*Aleks 'Zdążysz? Bo ja tak'
*Rozalia - Zdążę, już parę razy w łeb dostałeś ode mnie- zaśmiała się.
*Aleks 'Bo ci pozwoliłem'
*Rozalia - Łaskawca-
*Aleks 'Dziękuję za uznanie. Cokolwiek chciałaś mi rekompensować, na pewno wyobrażałem to sobie jako coś milszego' - roześmiał się.
*Rozalia -Czekaj, na razie muszę oswoić się z myślą, ze uwiódł mnie 10 lat starszy mężczyzna, który potem zaszył się w magicznej karczmie by różnica wieku nie była tak wielka-
*Essy - O nie. Jak się nie zgodzisz, to Soul cię posadzi na najwyższej sośnie, na samym czubku! - może żartowała... A może nie. Warto tak ryzykować?
*Aleks 'Sam wlezę na najwyższą sosnę' - roześmiał się. Jednak po chwili dał się namówić. Upił tylko spory łyk rumu. W końcu... chciał się bawić!
*Essy - Znowu chcesz mnie upijać? - uśmiechnęła się, chowając szablę. Podeszła do niego, bardzo blisko. Wyjęła pistolet, który dał jej wcześniej i wsunęła mu za pas. - Oddaję.
*Aleks uśmiechnął się do niej. 'Powinnaś go zachować' - powiedział. 'To pierwszy pistolet na świecie, który mnie ustrzelił' - powiedział.
*Essy - Więc codziennie będzie ci przypominać o twojej sromotnej porażce.
*Rozalia podała Aleksowi talerzyk z sernikiem. - Wiesz, że będziesz testował każdy kawałek jaki zdołam zrobić, podczas nauki?- zagroziła mu.
*Aleks 'Skakałem z wieży kościołów. Zdobyłem galeon. Pokonałem wampira... powinienem dać radę'
*Rozalia zaśmiała się. -Oby zakalec żony Cię nie zabił.-
*Aleks 'Zawsze możemy próbnie rzucić nim w byka. Jak byk ustoi to spróbuję'
*Aleks roześmiał się. 'Tamten może i jest szybki. Ale słyszałem że kobiety wolą większe' - powiedział.
* Essy - Mmm... Masz jakiś konkretny w zanadrzu?
*Aleks spojrzał jej w oczy. 'Pamiętasz jak wspomniałem że nie byłem w stanie wybrać nic prócz tej sukienki? Nie chodziło o to że nie było niczego innego. Tylko nie byłem w stanie' - roześmiał się.
* Essy uśmiechnęła się. - Domyśliłam się. Cóż, osobiście wolę już twój uniform.
*Aleks odwrócił się. 'Bo wiesz, że zawsze mogę zdecydować byś go zdjęła' - wyszedł z kajuty uśmiechnięty.
*Aleks przystanął patrząc przed siebie. 'Kiedy wreszcie przyznasz że chciałaś tego, Essy? Że chciałaś zobaczyć pirata, splamionego krwią i zdecydowanego na śmierć?'
*Essy zerknęła na niego. - Na takich już się napatrzyłam - rzekła. - Ale co innego człowiek niebojący się sięgnąć po to, co mu się należy.
*Aleks 'Przypomnij mi te słowa w kajucie' - roześmiał się.
*Aleks 'Swojego czasu' - zwrócił się do Essy 'Dużo podróżowałem na południowschód. Mają tam ciekawy zwyczaj. Im mężczyzna bogatszy, tym więcej ma żon. Biedni nie mają wcale. To dobry zwyczaj. Żony trzeba w odosobnieniu by mu nie suszyły głowy. Ważniejsze są te, które dadzą mu synów, ale każda w końcu doczeka swojej kolejki'
*Essy - Skoro tak ci się tam podobało, to czemu nie zostałeś? Jak chcesz, mogę cię tam podrzucić, a potem popłynąć sobie w znacznie ciekawsze miejsca.
*Aleks 'Wyruszyłem zdobyć bogactwa' - roześmiał się.
*Essy prychnęła. - To musiała być dobra motywacja.
ALEKS VS. PATRICK
*Patrick - Oj, Aleks, Aleks, kombinujesz zamiast słuchać i przekombinowałeś. Kruk nie miał żadnego artefaktu. Chciał go dopiero zdobyć.
*Aleks 'Zaraz się dowiem jak było. Tobie jak psu nie można ufać'
*Patrick spojrzał na swoje paznokcie z uśmieszkiem. - Aż tak nie możesz przeżyć tej przegranej partyjki?
*Aleks 'Zdaje się, że to tobie leży na sercu skoro przyszedłeś' - spojrzał na niego wyzywająco. 'Tak się bałeś przegranej, że musiałeś iść na osobność?'
*Aleks 'Z wiedźmą na wypadek gdybyś stłukł kolano'
*Patrick - Nie pochlebiaj sobie, nie przyszedłem po ciebie, tylko po Nill.
*Aleks 'Powiedziałbym, że po moim trupie. Ale to nie mój trup ozdobi tę przestrzeń'
*Patrick - Zniknęła nagle, medyk nie wiedział, gdzie jest... Martwiłem się - uśmiechnął się do Nill.
*Aleks 'Ponoć pod sierocińcem jest zapotrzebowanie na bajki'
*Aleks 'Miałeś to przeżyć. Ale jesteś uparty jak muł' - powiedział ciężko.
*Patrick wyjął nóż z łydki. Czekał, ale nie poddawał się. - O, a to ciekawe. Może trzeba było wywiesić transparenty, że darujecie mi życie, zamiast po cichu strzelać - warknął.
ALEKS VS. MEHIM
*Mehim wypadł z kajuty rozemocjonowany. 'Co do cholery?! Dlaczego stoimy?!'
*Aleks 'Bo się zmęczyłem. ładne miejsce na odpoczynek' - rozejrzał się.
*Mehim 'Ruszaj albo wsadzę cię na łódź!'
*Amelia uśmiechnęła się. Potem obejrzała na Mehima. -Ta. Idzie mi prezent urodzinowy załatwić.
*Aleks 'Zaraz sam na nią wsiądę. Złowię rybkę i wracam'
*Mehim zacisnął zęby. 'Szlag mnie trafi z tym idiotą! Ryb mu mało a cztery skrzynie pod pokładem żarcia. Może jeszcze kawior pozbieraj?! Pereł nałów?'
*Aleks pokręcił głową. 'Bycie mną ci nie wychodzi. '- roześmiał się. 'Zdążysz dopłynąć. I tak masz tam wyrok. Nie wiem po co ten pośpiech. A tu proszę, słońce, woda, wolność'
*Mehim 'Aleks... wsiądziesz na tą łódź to możesz nie wracać. Odpłynę'
*Aleks 'Wiem. Myślisz że po co zsiadam? Radosnego zdobywania Clare Island'
*Aleks 'Mehim. rozumiem że mnie kochasz, ale spróbuj znaleźć sobie ciekawe zajęcie gdy ci zniknę z oczu. Choćby Beatrycze. Zdaje się że pod koszulą jest całkiem ciekawa' - pokręcił głową. 'Łódź gotowa?'
*Mehim 'Doigrasz się. Teraz ja tu jestem kapitanem, zdaje się że za twoją wolą. Odpuszczę ci boś po prostu głupi'
ALEKS VS. BHANDRA
*Bhandra 'Nadal nie ma dowodów. Jakieś cienie. Mgliste przesłanki.' - powiedział. 'Rada szybko wydała na niego wyrok. Obawiają się czegoś?'
*Nill przysłuchiwała się ciekawie. Nie miała pojęcia jak działają asasyni. Jakaś rada?
*Aleks spojrzał na Bhandrę ze złością. 'Kto ci wydał wyrok na gubernatora?'
*Nill przygryzła wargę. Aleks chyba nie wiedział, co gubernator chciał jej zrobić... Na co sama przyzwoliła. Zerknęła na Bhandrę. Chyba jej nie sypnie?
*Bhandra szukał odpowiedzi pod nogami. 'No dobrze. Ja gubernatora. Ty pływałeś z Kłem. Może jako pokładowy kapłan?' - prawie prychnął.
*Aleks 'A ty? Ilu topór wbiłeś w łeb?' - zapytał Bhandry. Zaczynali zachowywać się jak przedszkolaki.
*Bhandra 'Broniłem swojej wioski!' - krzyknął.
*Aleks 'A ja swojego miasta!'
*Nill postanowiła się nie wtrącać. Chyba, że przesadzą. Czasem dobrze jest wykrzyczeć wzajemne pretensje. A i ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.
*Bhandra 'A kto Jacquesowi gębę oliwą wyparzył?' - uśmiechnął się złośliwie.
*Aleks 'Zasłużył. To nie ja chciałem Selene język odejmować!'
*Bhandra 'Pewnie że nie! Kazałeś ściąć jej łeb!' - odparował.
*Aleks 'Miałem powody.' - powiedział.
*Bhandra 'Też je miałem'
Narracja: Mierzyli się chwilę wzrokiem. Aleks był wściekły. Bhandra wzburzony. Co chwilę któryś spoglądał na Nill. Najpewniej by ją drugiemu wypomnieć jako ostateczny powód. Po chwili obydwoje umilkli. Żaden nie miał odwagi.
*Nill pomyślała, że to była scenka jak z rodzinnej kłótni dwóch braci. I było w tym coś kojącego.
*Oni się kłócili, a ona uśmiechała się głupkowato.
*Bhandra wolałby objąć Nill. Ale... był spostrzegawczy. Zresztą, nie od dziś Aleks chciał mu za to wypruwać flaki. Jakkolwiek Bhandra specjalistą od flaków nie był, wolał by pozostały tam gdzie są.
TEKSTY AMELII
*Amelia -Kupić coś jeszcze, jak będę wracać? Snajperkę? Granaty?
*Amelia -MountainDew?
*Aleks 'Pierwsze znam. Przydatne. Drugie znam. Wiem jak użyć. Trzecie - za cholerę nie wiem co to jest'
*Amelia- Napój. Po jednej puszeczce chodzę jak koliber po espresso.
*Rozalia - Mam wrażenie, że ta karczma to brama piekielna- powiedziała i wzdrygnęła się.
*Amelia -Bez przesady. Pić można za darmo, więc raczej nie piekło.
*Amelia przejechała dłonią po włosach.-sprawdziłeś, tylko... Tabsy antykoncepcyjne mi się kończą. Większość utonęła razem z galeonem.
*Martin 'Nie mam pojęcia o czym mówisz' - spojrzał na nią zaskoczony.
*Amelia -Coś, co dawało mi pewność, że nie będzie małych Martinów i małych Amelek.
*Lars 'Bóg sprytnie dał nam, ludziom, taniec, by złagodzić kobiecy gniew' - uśmiechnął się.
*Amelia -Czemu tylko kobiecy?-uniosła brew.
*Lars 'Nasz łagodzą kobiety' - powiedział.
*Lars 'Gdy nie są zagniewane. Bóg wie co robi' - wskazał ręką w górę, żartując.
*Amelia zaśmiała się. Postanowiła nie mówić, że jest ateistką.- Uwierz mi, gdybym była zagniewana to i taniec by nie pomógł.
*Amelia -Tylko wiesz... Ja nie kłamałam. Z tym dziewictwem...............
*Martin zmieszał się. Widać to było po jego minie. Dotknął własnego karku. 'Jakby to powiedzieć...'
*Martin 'I na to są sposoby' - powiedział w końcu.
LOSOWE #4
*Aleks uśmiechnął się. 'Ktoś tu przestał się mnie bać. Niech ci będzie. Skończyły mi się groźne miny.' - Aleks zdawał sobie sprawę, że zachowywał się przy Nill jakby odwiesił jaja na kołek.
*Aleks 'Dobrze. Wysłać skoro świt kogoś niech kupi prowiant. Kto odmówi sprzedaży, zdemolować kram'
*Aleks 'Gadanie, gadanie, a klęczysz tu jak portowa dziewka przed bogatym podróżnym'
[gdy Amelia ranna…]
*Andre zerknął na nią nieobecny. 'Szykować klatkę na Aleksa' - powiedział. 'Co jej się mogło stać? Rana zaleczona. Bark, rozumiem też?' - zapytał. 'Bez tego nadgarstka nie nastawię bo zrobię jej większą krzywdę'
*Mehim 'Racja. Tylko gdzie go znaleźć?'
Narracja: Drzwi otworzyły się z hukiem i wleciał przez nie Aleks. Upadł na plecy. Zerwał się naraz wybiegając.
*Mehim 'Dobra. Nie było pytania'
*Aleks 'Nathan, powiedz mi jak to jest, ludzie notorycznie wypadają za burtę, giną od kuli, trują się nieświeżym żarciem, ale nigdy nie ty?'
*Kotek wylatuję z pokoju i leci w dół do Laili po czym siada na krześle koło niej
*Ryuu przyglądał się stworzeniu. -Ersa, nie dolewałaś mi niczego do herbaty?- zapytał się kontrolnie.
*Aleks pijany jak stado osłów spojrzał triumfalnie na Ryuu. 'Karniaka mu!'
*Bhandra 'powiedz, co Aleks powiedział jak mu powiedziałaś o ... medyku?'
*Bhandra spojrzał na Nill uważnie.
* Nill - Że jest mi winien bukiet... Czy coś takiego.
*Bhandra 'Chciał mnie zabić za to że cię objąłem, a to załatwić bukietem?' - zdziwił się.
*Nill nagle coś sobie przypomniała. Uniosła palec. - Bukiet z twoich kiszek! - rzekła triumfalnie.
*Neko leci i siada na ramieniu Rozalii
*Rozalia spojrzała na Neko -Co to za niebieska pokraka?-
*Aleks 'No wiesz? Ranisz jego uczucia. To papuga. Bardzo egzotyczna'
[płynąc, by mordować]
*Aleks 'Uśmiech panowie! Wyglądacie jakbyśmy płynęli mordować'
[o Teumerze]
*Aleks rozłożył ręce. 'Ja nic nie robię. To dżin się gniewa'
|
|
» | Zamieszczono 22-10-2016 13:140 | |
1361
PD: 1301
|
PostID #48216
NA CZACIE
‹Luna_s20› Aleks i Wiliam są teraz jak Robin Hood i Mały John.
‹Luna_s20› Z tym, że Aleks odbiera bogatym i oddaje sobie.
KŁOPOTLIWY PACJENT
* Nill po chwili wróciła. Uklękła przed Adrienem. - Leż spokojnie - poleciła. - Nie znam się na tym za bardzo...
* Adrien 'Chyba mam niedobór krwinek, albo jesteś tak piękna że tak mdleje, jakbyś była kubkiem słodyczy ' po czym parsknął śmiechem
* Nill obejrzała jego plecy. Czy kule przeszły na wylot?
* Adrien 'Nie' Patrząc w oczy Nill, odpowiedział.
* Nill speszyła się. - Czytasz w myślach?
* Adrien 'Nie, myślałem że pytałaś czy mam dziewczynę '
* Adrien 'Bo zastanawiałaś się no nie?'
* Nill - Żarty! - obruszyła się. - Trzeba wyjąć kule, bo rana zacznie ropieć.
* Adrien 'Czekam, nie patrz że boli'
* Nill wyjęła nóż zza pasa, chwyciła butelkę alkoholu pozostawionego na stole. Potem na nowo zbliżyła się do Adriena. Była blada. - Nigdy tego nie robiłam - przyznała, wahając się.
* Adrien 'Podobno jest to łatwe, pomyśl sobie że to płótna, a twoje palce to pędzle, albo się lepiej zamknę...'
* Nill oblała nóż alkoholem, a następnie... - Przepraszam - rozbiła butelkę na głowie Adriena. Jeżeli zemdleje, nic nie poczuje. Taką miała nadzieję.
* Adrien <JEB O PODŁOGĘ>
NA RAUSZU
*Aleks widział, że Bhandra jest już uszczęśliwiony rumem. Polał mu jeszcze. Im bardziej się pokłócą, tym bardziej mu to na rękę. Życzył im zgody, ale jej nie pragnął.
*Bhandra 'Jeśliby działałby na ciebie, jeśliby miał jakąkolwiek nieznaną nam moc, miałem jedną szansę na milion'
* Nill spojrzała w bok z gniewnym wyrazem twarzy. - Teraz już nie masz żadnych szans.
*Aleks 'Teraz opowiedz jej o żalu. To dobra metoda. Schlać się jak wieprz i miauczeć do ucha kobiecie.' - uśmiechnął się.
* Nill oblała Aleksa zawartością swojej szklanki.
*Aleks spojrzał na mokry uniform. ''A mnie za co? To on cię dźgnął!
* Nill następnie nalała sobie rumu i wypiła sporo.
* Nill - A ty mnie wkurzasz.
TEKSTY AMELII #2
*Amelia wypatrzyła takiego, co komentował najgłośniej. Miał pasek od spodni? Miał. Ruchem tak szybkim, by nikt nie zdążył zareagować wyjęła pistolet i strzeliła tak, by zahaczyć właśnie o ten pasek. Na tyle, by go w tym miejscu zerwać, ale nie zranić człowieka.
*Marynarz z przestrzeloną klamrą stanął jak wryty. Był pewien że oberwał. Musiał to poczuć. Gapił się na Amelię. Następnie na swój brzuch. Na pasek. Nie powiedział ani słowa.
*Martin 'Skoro już po wymianie grzeczności, wy do dział, a my... do Gregora' - uśmiechnął się.
*Amelia uśmiechnęła się. Rozejrzała się, czy znalazł się jakiś jeszcze kozak.
Narracja: Panowie kolejno odwracali się, wracając do swoich zajęć. Najwyraźniej nie mieli więcej pytań. Ani komentarzy.
*Martin 'Nieźle' - powiedział. 'Pewnie celowałaś w głowę' - zdobył się na uszczypliwość.
*Amelia kiwnęła zadowolona głową i poszła z Martinem.-Ciiii.-przyłożyła palec do ust-Jeszcze któryś się dowie.
LOSOWE #5
* William spojrzał za nimi i szepnął do Mehima -Czy oni są... blisko ze sobą?-
*Mehim 'Zależy o której godzinie' - roześmiał się klepiąc Wiliama po ramieniu.
* William odpowiedział mu śmiechem- Chyba raczej po którym kuflu-
*Mehim 'Mnie nie pytaj, ja ile bym nie wypił, Johnsona nie przytulę' - roześmiał się w głos.
*Rozalia zdarła z siebie suknię, pod spodem miała ciasny gorset i obcisłe spodnie. Na udzie miała przyczepione sztylety i mały samopał. Wyciągnęła pistolet w stronę Essy. -Chcesz spróbować, która zdąży pierwsza?- zapytała
* Essy - Zawsze na widok pukawki się rozbierasz?
*Aleks 'Musiałem cię zastrzelić. I mam nadzieję że nie będę musiał ponownie.
* Adrien 'Podałbym ci dłoń, ale jestem za słaby aby odwrócić się tyłkiem, wiesz co? Pocałuj mnie w dupę'
*Ryuu -Przepraszam, ale nie żałuję- powiedział z perfidnym uśmieszkiem. -Ni status żony nie przeszkadza-
*Aleks 'A status wściekłego męża?'
*Aleks 'Gwarantuję ci, cokolwiek widziałeś przez portal w moim wykonaniu, ona potrafi to samo' - uśmiechnął się cwaniacko.
*Ryuu -No dobra, poddaję się, siłą kobiet nie biorę, ale kiedy sama przyjdzie to się nie powstrzymam-
*Aleks 'Czekaj tatka latka' - roześmiał się.
*Rozalia -Ej, ja tu jestem- prychnęła.
*Aleks 'Przepraszam. Jak pewnie widzisz w niektórych miejscach etykieta schodzi na dalszy plan. Na przykład w tych w których demon usiłuje cię macać'
*Rozalia -Po moim trupie- powiedziała.
*Ryuu -No akurat to by mi przeszkadzało- zażartował
*Aleks 'Zasady tutaj są proste. Żadnych pasażerów na gapę.* Wszyscy pracują.** Zmienisz się w kundla czy innego niedźwiedzia, to cię zastrzelę.*** Nie wykonasz rozkazu, to cię zastrzelę.****'
* Adrien ‘Byłem szlachcicem w epoce oświecenia w Polsce!’
* Adrien ' Więc mam być zdegradowany na parobka?'
*Aleks walczył ze sobą na ile potrafił. Miał ogromną ochotę strzelić. Miał wrażenie że chłopak nie wie co tu robi. 'Na parobka zasłużysz myciem pokładu'
* Adrien 'Daj mi tu ponton i uciekam'
|
|
» | Zamieszczono 22-10-2016 14:170 | |
: 0
PD: 0
|
||
» | Zamieszczono 24-10-2016 11:470 | |
: 0
PD: 0
|
PostID #48226
No i co ja ci kobieto zaradzę? Sama sobie tak wybrałaś. Jedenaście lat... Wiesz ile to jest nocy?
|
|
» | Zamieszczono 25-10-2016 02:060 | |
: 0
PD: 0
|
PostID #48230
Ty uważaj, bo ja wszystko widzę, Aleksandrze. :>
|
|
» | Zamieszczono 26-10-2016 11:260 | |
: 0
PD: 0
|
PostID #48232
Może lubisz sobie Rozalio pooglądać. Tym razem nie ma czego podejrzeć. Jak było mówione do Ryuu, nie tyle przy Mice przeszkadza status mężatki co ewentualny status wściekłego męża...
|
|
» | Zamieszczono 26-10-2016 12:420 | |
1670
PD: 1973
|
PostID #48274
*Mika - Swoją drogą, to całkiem niezłe ciasteczko wyrosło z tego Twojego szczeniaka- zaśmiała się.
*Aleks roześmiał się. 'Miał po kim dziedziczyć' - powiedział z dumą.
*Aleks 'Jeszcze w historii świata rumak osła nie spłodził' - dodal.
*Essy - Ale osioł rumaka już tak.
|
|
» | Zamieszczono 01-11-2016 21:430 | |
: 0
PD: 0
|
PostID #48600
|
|
» | Zamieszczono 13-11-2016 18:300 | |
1670
PD: 1973
|
PostID #48604
|
|
» | Zamieszczono 14-11-2016 19:110 | |
3984
PD: 2543
|
PostID #48697
|
|
» | Zamieszczono 02-01-2017 16:200 | |
1361
PD: 1301
|
PostID #48709
ALEKS VS. TECHNOLOGIA
*Amelia podeszła do Aleksa i podała mu różową opakówkę, zawierającą w sobie równie różowego smartphone'a, zachowując przy tym doskonałą powagę, jakby ten prezent, a zwłaszcza jego kolor idealnie pasował.
*Essy dała urządzenie Aleksowi, a sama włączyła drugie. Nacisnęła przycisk. - Uważaj, za tobą! A... To tylko niedźwiedź. Odbiór.
*Aleks odruchowo chwycił rękojeść szabli nim zorientował się, że to tylko test. Roześmiał się. 'To nie niedźwiedź. To wściekły Dagon. Odbiór' - odpowiedział, starając się powtórzyć to, co widział u rozmawiających przez telefon. Czyli urządzenie pomiędzy uchem a szczęką.
*Aleks 'Nauczysz mnie tego?' - zapytał wprost. Było mu głupio, że jest jedną z niewielu osób w karczmie ktore nie znają tego typu urządzeń.
*Aleks 'I czy nie wydaje ci się że ten kolor ' - wyciągnął swój telefon z kieszeni 'jest zbyt krzykliwy?'
*Essy nie mogła powstrzymać chichotu, biorąc od niego telefon. - Jest idealny... Dla ekstrawertycznej damulki - odblokowała jego telefon. - Spójrz, tu masz ikonkę aparatu... Klikasz, namierzasz, robisz zdjęcie.
*Aleks 'Tak po prostu?' - wziął telefon i spróbował. Zdjęcie wnętrza jego własnej dłoni było idealne. Spróbowal ponownie. Pół dłoni i parę plam za nią. 'Czekaj... To dziwne dla mnie' - w końcu mniej więcej zrozumiał co robi nie tak. Uchwyciwszy oparcie fotela i własnego buta, nakierował aparat na Essy.
*Essy - Zabierz palec z obiektywu - powiedziała, kręcąc głową z rozbawieniem.
*Aleks nareszcie osiągnął sukces. Zdjęcie rozbawionej Essy ozdobiło jego wyświetlacz. 'Jeszcze raz' - powiedział z miną dziecka bawiącego się elektryczną kolejką. Jakby całkowicie na chwilę zapomniał, że miał robić coś zupełnie innego.
*Essy - Czekaj, pokaż - doskoczyła do aparatu, oglądając swoje zdjęcie. - E... Poruszone - skasowała bez pytania.
*Aleks 'Zaraz, gdzie to teraz jest?' - spojrzał na nią z miną uderzonego psa.
MIZIU
*Essy skinęła głową na znak, że rozumiem. - Dużo masz takich summonów?
*Mizu -One są terytorialne. Można miec tylko jednego.-
*Essy - To tą galaretkę sobie podaruję. Pomyślę nad czymś ciekawszym.
*Mizu zaśmiał się. -Nie wystarczy stworzyć zwierzaka by móc z nim iść na deal, trzeba odwiedzić go w jego naturalnych środowisku -
*Essy - Czyli w lodówce? Nie wiem, gdzie żyją galaretki.
*Essy wzdrygnęła się, gdy poczuła kroplę na nosie. Znów otworzyła oczka, by zobaczyć niewielką mżawkę. Zerknęła na Mizu, czy już aby zabrał całą swoją moc z niej.
*Mizu -Spróbuj na mniejszej powierzchni.-
*Essy wybrała obszar nad Mizu. Jakżeby inaczej. Deszczyk wesoło padał na demona.
*Mizu akurat nie był zdziwiony. Przypadkowo sprawiła też, ze w kroplach deszczu, zmrozone okolice oczy iskrzyły jeszcze bardziej. -Zaraz przez Ciebie ściągnę koszulę-drażnił się
*Essy - U... Nawet Ryuu nie siał takiej grozy.
*Laila - To dla tego tacy podobni. Tyle że Ryuu nie maluje sobie powiek - zaśmiała się i odpwiedziała Mizu - A ja Laila jestem.
*Essy prychnęła w rękę. Coraz bardziej zaczynała lubić Lailę.
*Mizu zamknął na chwilę oczy. -To nie makijaż- odpowiedział. Spojrzał na Essy karcąco, jakoś wczesniej jej nie przeszkadzało to.
*Laila - To co to w takim razie? Przecież to nie ma sensu by powieki od tak sobie były niebieskie
*Mizu -Są zamrożone, to są niebieskie-
*Essy - Jak tak będziesz mroził wokół spojrzeniem, to całe oczy pokryją ci się lodem - zaśmiała się.
*Mizu przyewrócił oczami. Przecież Essy widziała jak wygląda blokada czegokolwiek w jego wykonaniu. -Mi to nie przeszkadza- odparł do Essy.
*Mizu - Od lodów to są nałożnice-
*Essy - A ja myślałam, że Ryuu ma gównianą profesję - wyszczerzyła ząbki.
*Mizu stłumił śmiech. Rozbawiła go. Nie wierzył, że ludzka kobieta jest do tego zdolna.
*Essy przyglądała im się ciekawie. - A więc jednak potraficie normalnie rozmawiać - zauważyła. - Mizu, poważnie, co ty tutaj robisz? Chyba nie uciekasz przed dziewczynami?
*Mizu - Nie. Nie uciekam. Na nie mam sposób. Wiesz rzucam koszulką i zabijają się która złapie- odpowiedział złosliwie.
BAT-MAN
*Mat wskoczyl na bar. 'Panowie! Widział ktoś Garetta? Tego co dostał w kiszki!'
*Ryuu jednym szybcim ciosem podciął Mata z batu -Gdzie z butami na czysty blat- warknął
*Mat spadł na dół, jednak młode ciało zdołało wykorzystać refleks i odsunąć się na bok.
*Mat podniósł się z klęczek, opierając o bar. 'Nerwowy jesteś! Ale wiedz że z naszym kapitanem nikt nie zadrze' - roześmiał się. 'A już na pewno nie karczmiarz'
*Ryuu wziął ścierke i wytarł bat, by był nieskazitalnie czysty
*
[kochana siostrzyczka]
*Nikka -Zuri, czyli ty...?-spojrzała zaskoczona na siostrę. Zuri westchnęła. Wiedziała, co właśnie zainicjował Andre.- A tutaj to nie jest jakiś problem? Bo w końcu nie mieliśce tu ślubu, dopiero miałąś nas zaprosić. Jak to jest być w ciąży? Kopie już? Jak myślisz, jakie będą miały ogony? A runy? Chyba nie będą dziećmi runicznymi, co nie?
[gdy Garrett to nie Garrett]
*Mat 'Więc pijmy jego zdrowie! ' - wykrzyknął. 'Chudy, wątły, ale z jajami!'
*Garrett - Z tymi jajami to bym nie przesadzał.
*Aleks 'No, masz swojego Garetta. Sztuki cyrkowej jej się zachciało i wąsy sobie doprawiła na statku' - wyjaśnił matowi pokrótce.
*Mat 'Jaja sobie ze mnie robicie!'
*Mat 'Niemożliwe. Kobiety nie znają się na żegludze!'
*Aleks 'To prawda, ale cóż było robić. Kobieta z wąsami to unikat. Zostawiłem je sobie na pamiątkę o ile pamiętam'
*Ryuu postanowił uchlać wszystkich nieproszonych gości, wyciągnął z zaplecza: Rum Inner Circle Black Label 76% mocy. -Ja podaję jedynie alkohol. Ta pani zajmuje się gotowaniem- wskazał na Essy. TO była zemsta, że nie posprzątała po sobie. A to gorsza kara niż smierć.
*Essy zerknęła gniewnie na Ryuu, siegając po komórkę. Szybko odnalazła numer Nate'a i przyłożyła telefon do ucha.
Narracja: 'Pani kapitan przy garach!' - roześmiał się jeden z żeglarzy. 'To dobre! muszę to zobaczyć!
*Essy – Stefan – powtórzyła. – Twój syn nazwał psa Stefan. To podlega pod jurysdykcję obrońców praw zwierząt.
*Ryuu rzucil do Johna butelkę rumu. Złapie?
Narracja: Butelka doleciała do Johna, odbiła się od jego lewego ramienia i spadła na podłogę rozbijając się
*Aleks 'Na boga! John! Udam że tego nie widziałem. Dziecko zabiłoby cię kapciem i byś nie zauważył!'
*Aleks 'Czyli... nie jesteś już... czarownicą?' - zapytał wprost.
*Eliza- I bez magii jest.-zdobyła się na przejmość zanim wyszła, nie zostawiając czasu na odpowiedź.
*Essy prychnęła za Elizą.
*Mała siksa dumna z siebie poszła dalej.
[gdy Emilio spada z łóżka]
*Lif wraz z Hyve wskoczyły na górę. {Co się stało?}spytała Aleksa młodsza.
*Aleks 'Nic takiego. Emilio postanowił wstać z hukiem' - zażartował.
*Smoczyce wywróciły jedno krzesło nim Hyve przygwoździła Lif do pogłogi. Wygrała. Zawsze wygrywała.
*Dagon 'Hej! Bez bałaganu!' - krzyknął do jaszczurek.
*Essy - Proszę, jedne smoki sprzątają, drugie bałaganią - zażartowała, nawiązując do imienia Ryuu.
[phi, bez przesady]
*Aleks 'Cholera jasna! Przecież ona tam nie ma żadnych szans! Strach ją puścić przez deptak by pod konia dorożkarskiego nie wpadła!'
[słodziaki]
*Rozalia złożyła na policzkach Elizy i Emilio po całusku.
*Emilio od razu wytarł to miejsce dłonią. -Ej, mamo- jęknął. Przy Elizie chciał zgrywać dżentelmena, którego matki nie całują.
*Eliza uśmiechnęła się grzecznie. Spojrzała na Emilio i uśmiechnęła się figlarnie. Po chwili, skoro tak bardzo nie lubił całusów, musiał wycierać drugi policzek.
*Emilio zaczerwienił się. Żadna inna dziewczyna poza matką do nie całowała. Ale tak samo wytarł ślad, jak po ten po całusie matki.
*Aleks 'Wiem że masz wiele ukrytych talentów ale... zdaje się że uśmiechasz się wyginając usta nie w tę stronę' - roześmiał się stawiając Rozalię. 'Wiesz że o was zadbam'
*Laila je sobie ciasto - Tak w ogóle to kiedy ten Bóg ma się narodzić ?
*Dagon 'Oj, czarodziejko, czarodziejko... Bóg nie musi się rodzić. Jest od zawsze i na zawsze. Przynajmniej ten bóg. A że występuje w trzech osobach... To rocznica narodzin jego syna w ludzkim ciele'
*Essy - I tak oto demon tłumaczy czarodziejce istotę Boże Narodzenie - rzekła głosem narratora, po czym zaśmiała się.
*Rozalia przytaknęła. Poczuła ulgę, jednak nadal nie czuła się gotowa. -Anastazja, jak będzie córka, a jak drugi syn to Ty wymyślisz, byś mi znów nie mówił, że głupie imię mu nadałam-
*Aleks 'Powiedziałem, głupie? Sądziłem że powiedziałem, hiszpańskie'
*Rozalia - Powiedziałeś, że idiotyczne, ale jestem w stanie Ci to wybaczyć.-
*Lazarus złapał Aleksa w biegu. - Witam panie Johnson. Jakieś problemy? Jak miewają się Emilio i pani Rozalia?
*Aleks 'Jakoś leci. Emilio wyjeżdża do Londynu a Rozalię porwali magowie'
*Aleks 'Właśnie jej szukam'
*Aleks w końcu wszedł głębiej w salę, chcąc określić co się tu wyprawia. Rozglądał się za Ryuu. Cokolwiek się wyprawiało, łatwiej to będzie pojąć po rumie.
Narracja: Ryuu już na pcozątku przygotowań zwiał do losowego portalu, odgrazając się, ze sami wszystko będa sprzatać. W barze samoobsługa.
*Amelia podeszła do Essy- A gdybym tak zatrzęsła tymi krzesłami?-zaczęła zastanawiać się na głos, specjalnie tak, by Essy usłyszała.
*Essy - Wtedy Laila by się tak nie nudziła - odparła, wieszając bombki. - Albo miałabym najlepszą stypę na świecie. Podasz mi czerwony łańcuch?
Narracja: 'Dokąd płyniemy? Jaka jest zapłata? Kiedy powrót?' - dopytywali ludzie.
*Essy - Płyniemy po złoto. Otrzymacie złoto. Jak zdobędziemy złoto - odpowiedziała.
*Susana- Chcesz powiedzieć, że... zaraz, przecież to oznacza, że wpłynęłyśmy na przeszłość, co powinno mieć wpływ na teraźniejszość... paradoksy, wow. Wszechświat taki wybuchnięty.
*Aleks zaniósł Lailę do jej pokoju. Położył dziewczynę na łóżku. Okrył kocem i wyszedł. Jak najszybciej, by określić czy oszalał, czy może pokój czarodziejki naprawdę jest cały różowy.
*Essy - Tak się zastanawiam... Ile właściwie masz lat?
*Ryuu -Kobiet się o wiek nie pyta- powiedział złośliwie stawiając przed nimi po piwie.
*Essy - Tak wiem, Ryjku, dlatego ciebie nigdy nie pytałam.
|
|
» | Zamieszczono 03-01-2017 21:290 | |
1670
PD: 1973
|
PostID #48716
|
|
» | Zamieszczono 05-01-2017 17:110 | |
1361
PD: 1301
|
PostID #48926
|
|
» | Zamieszczono 21-01-2017 17:330 | |
1361
PD: 1301
|
PostID #48927
*Teumer ujrzał Soula. -Witaj Bracie.- pofrunął do niego
*Aleks roześmiał się. 'Buziaka nie dostaniesz!' - krzyknął.
*Ryuu -Ej, bo jakaś samica się do Ciebie klei teraz-
*Ryuu - Może zostawie Was samych, he he he-
*Aleks 'To Teumer, ten z karczmy!'
*Ryuu - Ach ten martwy-
*Teumer zdziwił się i przeleciał nad nim -Witaj Ryuu.-
*Teumer -Soul co ty tu robisz?-
*Aleks 'Widocznie jestem tak wspaniały że i facetom zacząłem się podobać' -humor mu dopisywał. Spodziewał się że Teumer będzie całkowicie zaskoczony.
*Ryuu - Wziąłem go na spacer.- powiedział i pogłaskał smoka po szyi.
*Teumer dmuchnął nozdrzami zeźlony -Smoki to nie zwierzęta domowe.-
*Ryuu - Tak? A ten się ciszy, ze wychodzi na dwór-
*Aleks 'Spokojnie Teumer, na smyczy prowadza mnie tylko Rozalia'
*Aleks użył pierścienia. Spodobało mu się, że teraz, prócz władania lądem i morzem, może zawładnąć również powietrzem.
*Aleks 'Wskakuj. Przy okazji może odzyskam posłuch wśród tych darmozjadów'
*Ryuu spojrzał na smoka. -No chyba teraz sobie kpisz. Nie będę Cię dosiadał. To pedalskie!-
*Aleks 'Nie mnie, smoka. To skuteczne.' - powiedział. 'Wampiry nie wiedzą o kamieniu. Można im zrobić niespodziankę'
*Ryuu - No dobra, ale jak komuś o tym wspomnisz, to urwę Ci łeb osobiście i dam Johnowi do zjedzenia-
*Ryuu sprawnie dosiadł smoka, nie chcąc nawet mysleć, ze to jego kumpel do chlania.
*Aleks 'Też nie lubię mieć nikogo nad sobą ale wierz mi, podróż w smoczych szponach to jedna z najmniej wygodnych'
*Aleks 'Mam pewien pomysł. Chodźmy.' - powiedział. 'Karczmę pewnie sam wywęszę' - roześmiał się. 'Wiem że to poniżające, ale musicie jeszcze trochę poudawać tresowane ogary'
*Aleks 'Niech pocieszy was że ja udaję hodowcę'
* William -Potrzyjcie kamienie wprawione w podarki.- uśmiechnął się szeroko- I pomyślcie o waszej drugiej połówce.-
*Andre obejrzał podarunek. Z pewnością był bardzo drogi. Darował sobie niezręczne pytania. Podziękował z uśmiechem, natychmiast przepasając broń.
*Zuri wykonała polecenie, lekko przymykając oczy.
* William -Potrzyj rubin Andre i pomyśl o Zuri.-
*Andre 'Zanim wszyscy zginiemy, krwawo i boleśnie, pozwolisz że uczynię to w mniej krępujących okolicznościach?' - zażartował.
*William -E tam, wcisnę im kit że to prezent od królowej Anglii.-
[ciekawe jak to na morzach przeżyło]
*Aleks 'Z pewnością interesował go smok południa. Taki jak ten' - wskazał na Teumera.
*Teumer chrząknął znacząco -Jestem z Północy...-
*Aleks spojrzał na smoka jak na niesfornego psa. 'Co za różnica' - odburknął. 'Zachowuj się bo cię sprzedam do cyrku zamiast łowcy'
Narracja: Po około 10 minutach wypadła kolejna kulka papieru. Napis: 'Cześć, jesteś jeszcze?-
*Aleks 'Jestem. Sądziłem że nie żyjesz więc nie odpowiedziałem. Wiadomość była przerwana i okrwawiona' - odpisał odrzucając kartkę.
Narracja: Reaa: 'Musiałam się opatrzeć, bo jakiś chu niecierpliwy, zamiast odpisać rzucił od razu nożem-
*Aleks roześmiał się. 'Zamiast odpisać, rzuć widłami. Są o wiele skuteczniejsze'
*Teumer -Masz coś co należy do Łowcy?-
*Aleks 'Wampira, ale biega luzem'
*Aleks uśmiechnął się samymi ustami. 'Spieprzyłem po całości. Spieprzyłem tak bardzo, że gdybym starał się spieprzyć to bym tak nie spieprzył'
Narracja: W końcu Teumerowi trafił się prawdziwy grzesznik. 'Zabiłem' - wyznał. 'Zabiłem i czuję, że zabiję znów.' - powiedział. 'Mało tego, nakopię do dupy, nasypię soli w oczy i wrzucę w gnój.' - usłyszał.
Narracja: 'Zabijałem dla złota, dla honoru i na zlecenie. Jeden farbowany lis to niewiele za bezpieczeństwo' - dodał radosnym tonem.
*Aleks przestał się zgrywać. 'Masz nawalone by udawać księdza. W razie czego nie możemy pomóc. To niebezpieczny świat. Płyńcie z nami na morze bez powrotu. Lub chociaż do portu. Lif i jej siostra mogą być zagrożone pojmaniem' - powiedział.
*Yerick uśmiechał się ciągle, słuchając ich. - Przy 78 rzeczy, która może pójść nie tak odechciało mi się liczyć.
*Aleks 'Yerick, ja cię tu nie trudnię do liczenia. Jeśli masz lepszy plan i chcesz to zrobić samodzielnie, chętnie zamienię się i popatrzę z drzewa'
*Yerick - A ogień... Jeśli chcesz zobaczyć nagiego wampira to całkiem skuteczny pomysł.
*Aleks 'Za 50 kilo złota mogę mieć armię. Dwie armie. I wieś. I ze dwa smoki'
*Aleks 'Zresztą, takiej sumy raczej w jednym życiu nie wydasz. '
*Łowca- Dwie armie ci pradawny wybije. Z palcem w prawie nieśmiertelnej dupie.
Narracja: Łowca uniósł brwi.-Na pradawnego?-uśmiechnął się kącikiem ust, spoglądając na nich jak na nieporadne dzieci, które próbują mówią, że opłyną morze kajakiem. -Porywacie się na pradawnego?
*Aleks 'Niedokładnie. Pradawny porywa się na nas. Możemy go uprzedzić lub zginąć. Druga opcja popsuje mi wszystkie plany'
*Ryuu wyciągnął różowe paskudztwo i rzucił do Daniela. -Łap-
*Daniel - Po co nowa, jak stara nigdy nie zawodzi - złapał urządzenie. - Nie mój kolor.
*Amelia -Się śmiejesz, a jak nam rozpije połowę?-spytała nie mniej rozbawiona.
*Martin 'Johnson? Jak zacznie to raczej na połowie się nie zatrzyma. Ale doszły mnie słuchy że kazał sobie zwieść jak zwykle skrzynkę. Sądzę że wywiezie nas nieco dalej niż za ten ich horyzont'
[jak się ładnie samemu wkopać]
*Farika drgnęła kiedy ją dotknął. -Zagoi się- powiedziała uspokajając go.
*Dew wychwytywał odgłosy szalejącej Lif. Wciąż delikatnie gładził ramię Fariki. Gdy smok się nieco oddalił, nachylił się do dziewczyny, składając pocałunek w pobliżu ugryzienia. - Teraz nawet szybciej. Przynajmniej tak się wierzy w moim świecie - uśmiechnął się.
*Farika była zdumiona, nie tyle co pocałunkiem, co znaczeniem jego. -W Twoim świecie ludzie leczą ustami?-
*Lif z jakiegoś nieznanego nikomu powodu została zmobilizowana do tego, by przeszkodzić im w tym jakże romantycznym momencie. Podeszła do Fariki i Dewa ze zmarłą niedawno męczeńską śmiercią, średniej wielkości brązowo-szarą siesścią. {Zepsułam myszę.} poskarżyła się.
*Dew zaśmiał się. - Nie do końca, ale czasem warto spróbować wszelakich sposobów.
*Farika -Dew pocałuje i zacznie działać-
*Lif spojrzała na mężcyznę z entuzjazmem. {Tak?}
*Dew musiał nagle odkaszlnąć. Spojrzał na Lif i na jej zdobycz. - Niestety, aż tak silnego działania to nie ma.
[na czacie. pft.]
Aceris usiłuje od jakiegoś czasu zabić Essy.
Powiedzmy że jej postać jest jak niemowlę usilnie wdrapujące się na balkon, a naszym zadaniem jest pilnować by pod parapetem było dużo poduszek.
*Madeline mierzyła Nikkę z każdej możliwej strony, coś notując. 'Pewnie wiecie, że uszycie czterech sukien w kilka dni to rzecz niemożliwa' - powiedziała. 'Ale słynę z takiego cudotwórstwa. Dlatego moje suknie są najdroższe, że nie tracą wówczas na jakości'
*Zuri wzruszyła ramionami -Andre płaci.
*Sauda -Ty wredny lisie. Nie taką ciebie znam.
*Zuri -No mogłabym, ale uznałby to wtedy za obrazę.
*Madeline 'Czyli podstawy władzy kobiet nad mężczyznami są ci już znane' - roześmiała się.
*Lazarus - Panie Johnson, naprawdę muszę pana kiedyś poddać dokładnym badaniom. Jest pan tak pewny siebie, przy tym wie pan tak niewiele, ale z jakiegoś powodu żadna z panoszących się po tylu różnych światach anomalii nie zamieniła pana w krwawą plamę. Takie szczęście musi być czymś nie z tego świata.
|
|
» | Zamieszczono 21-01-2017 17:330 | |
1361
PD: 1301
|
PostID #48952
BIEDNY DEW...
|
|
» | Zamieszczono 29-01-2017 14:040 |
Strona 2 z 6 | [ Wszystkie wpisy: 118 ] | Poprzednia 1, 2, 3, 4, 5, 6, Następna |