Strona 1 z 1169 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 1167, 1168, 1169, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data
![]() |
22.03.2017 |
Rozalia ![]() |
22:44:09
Rozalia - Będzie, postaram się o to.- |
Robert ![]() |
22:45:49
Robert 'Rozumiem że trzeba będzie w takim razie waz odwieźć? ' |
Mark ![]() |
22:46:07
Mark 'Dopiero przyjechali. Możnaby pomyśleć że ich wyganiasz' |
Rozalia ![]() |
22:46:17
Rozalia - nawykłam do pozbywania się kłopotliwego wszystkiego- dodała do wypowiedzi męża |
Aleks ![]() |
22:47:00
Aleks spojrzał jej w oczy gdy mówiła, swoje lekko mrużąc, ale nic na głos nie powiedział. |
Rozalia ![]() |
22:49:46
Rozalia posłała mu uroczy uśmiech. Prawie prowokujący. Jednak zgodnie z obietnicą nie będzie go denerwować na siłę. |
Aleks ![]() |
22:56:40
Aleks 'Nie trzeba nas odwozić. Spojrz jak Rozalia promienieje po spacerze. Możemy przejść się do powozu' |
Rozalia ![]() |
22:58:43
Rozalia - Obiecałam, ze nie uciekniemy po herbatce.- |
Robert ![]() |
23:00:17
Robert 'Ależ ja was nie wyganiam. Jeśli chcecie mogę rozkazać poscielić wam na górze.' |
Emilio ![]() |
23:03:29
Emilio - To zostaniemy dłużej?- zapytał spoglądając to na Rozalię to na Aleksa upewniając się czy się zgadzają. |
Rozalia ![]() |
23:04:16
Rozalia sama była ciekawa odpowiedzi męża. Podejrzewała, że jednak spieszy mu się do swoich spraw. |
Aleks ![]() |
23:14:56
Aleks wyłapał ich spojrzenia. Uznał że chcą zostać. A i jemu pomysł poprzebywania z rodzicami i bratem odpowiadał. Skinął głową. 'Do jutra możemy na pewno zostać. Rozalia świeżo wiziała się z lekarzem. Nie powinno być problemów' |
Mark ![]() |
23:17:38
Mark 'Fantastycznie. I Olga nareszcie będzie miała nieco ciekawsze towarzystwo w postaci innych młodych kobiet.' |
Sauda ![]() |
23:17:55
Sauda aż się rwała, ale wiedziała też, że nie powinna. Grzecznie czekała, aż Wiktor poprowadzi. Jego pracownia, jego zasady i jego pierwszeństwo. |
Robert ![]() |
23:19:04
Robert 'Czyli możemy porozmawiać nareszcie jak rodzina. I bardzo dobrze. Doszły mnie słuchy że mój syn para się herbaciarstwem i hodowlą koni. Jakkolwiek ani do handlarzy, ani hodowców, nie mam nic, to raczej nie po to inwestowaliśmy w wykształcenie naszych synów' |
Narracja ![]() |
23:20:31
![]() |
Aleks ![]() |
23:20:56
Aleks 'To dobrze że nic nie masz. Przypomnę ci że wyszedłem z domu w wieku nastu lat, więc nie przesadzajmy z tym inwestowaniem' |
Essy ![]() |
23:22:54
Essy przebiegła wzrokiem od jednego do drugiego, zastanawiając się, czy zapowiadają się kłopoty. |
Rozalia ![]() |
23:23:24
Rozalia - Konie kupiłam na aukcji ja, jednak o hodowli nie myślałam- odpowiedziała nie wiedząc że jej dwa czarne diamenty są w stajni u teściów. |
Yerick ![]() |
23:23:35
Yerick poszedł po Ashiela. Musiał go przynieść do karczmy. Jeśli tego nie zrobi, będą kłopoty. |
Robert ![]() |
23:25:10
Robert przyjrzał się Rozalii uważniej. 'Wiesz, moja droga, co kupiłaś?' |
Eliza ![]() |
23:25:57
Eliza zajrzała na zaplecze.-Ryuu? |
Narracja ![]() |
23:26:49
![]() |
Aleks ![]() |
23:26:58
Aleks zniecierpliwił się. 'Oczywiście że wie. Nie wziął bym na żonę głupiej gąski.' |
Yerickowi ![]() |
23:27:46
Yerickowi nie zajęło to dużo czasu. Spieszył się. Wrócił po kilkunastu minutach z czarnym smokiem na ramieniu. |
Mark ![]() |
23:28:06
Mark 'No to się zaczęło. Przesłuchanie świadka' |
Robert ![]() |
23:28:39
Robert 'Mark, darowałbyś sobie synu te uwagi. Przypominam że jesteś w moim domu a tutaj obowiązują moje zasady. W nim, i w całej jego okolicy.' |
Rozalia ![]() |
23:28:50
Rozalia - O, nie nie. Nie przyznaję sie do winy, więc przesłuchanie nie jest potrzebne- zażartowała. |
Ryuu ![]() |
23:29:29
Ryuu - Co się stało? Coś Cie ugryzło?- |
Robert ![]() |
23:29:30
Robert 'A więc, Rozalio, możesz powiedzieć coś więcej o swojej rodzinie?' |
Robert ![]() |
23:30:13
Robert 'I nie traktuj tego jak przesłuchanie. Chciałbym wiedzieć kogo wpuściliśmy pod tak dumne nazwisko jak nasze; |
Rais- ![]() |
23:30:55
Rais- Ja.-potwierdził spokojnym tonem. |
Narracja ![]() |
23:33:27
![]() |
Rozalia ![]() |
23:34:35
Rozalia domyślała się, ze takie pytania w końcu padną, jednak nie miała powodów by kłamać. -Pochodzę z Hiszpanii, mój ojciec to Sergio Marrero, jest konsulem- |
Rais- ![]() |
23:34:39
Rais- Naprawdę tutaj też zamierzasz?-spojrzał na piegowatego z politowaniem. |
Robert ![]() |
23:35:11
Robert uśmiechnął się. 'Zdaje się, że nie tylko konsulem' |
Piegus ![]() |
23:35:35
Piegus dobył pałki elektrycznej- A czemu nie? Każda okazja jest dobra.-jego kompan mu przytaknął. |
Robert ![]() |
23:38:12
Robert 'Miałem okazję widzieć go na kilku bankietach. Wiem że co dwa, trzy lata bywa w tych okolicach.' |
Rozalia ![]() |
23:38:41
Rozalia - Owszem, handel również jest w kręgu jego zainteresowań- |
Robert ![]() |
23:39:49
Robert 'Ale chyba nie najlepsze macie stosunki' |
Aleks ![]() |
23:40:07
Aleks zerknął kontrolnie na ojca. Czyżby wiedział więcej? |
Rais ![]() |
23:40:21
Rais wyglądał na znudzonego. Gdy złotowłosy się na niego zamachnął, odsunął się. |
Eliza- ![]() |
23:40:45
Eliza- Nie, ale zamierza. Wywaliłam pijawkę, a ta warknęła, że pożałuję i uciekła. |
Aleks ![]() |
23:40:47
Aleks i tak zdumiał się, że ojciec wie o jego nowych interesach na morzu. Czy istniała możliwość, że ma te informacje bezpośrednio od jego teścia? |
Essy ![]() |
23:41:03
Essy poszukała wzrokiem jakiegoś miejsca przy stoliku. - Można? - zapytała, lecz usiadła nie czekając na odpowiedź. Obserwowała rozwój sytuacji. Przy okazji zagadała kolesia obok. - O co im poszło? |
Eliza- ![]() |
23:42:12
Eliza- Jeśli spróbuje coś... Ja... no.... nie chcę, by komuś zagroził... |
Eliza ![]() |
23:42:38
Eliza miała oczywiście na myśli głównie Emilio. W końcu to jego uważa za główny powód. |
Narracja ![]() |
23:43:20
![]() |
Rozalia ![]() |
23:43:59
Rozalia - Mogę powiedzieć, że są to stosunki neutralne. Ojciec odwiedził nas w Bright Lawn, gdzie doszliśmy do porozumienia- |
Ryuu ![]() |
23:44:57
Ryuu - No już, już. - |
Ryuu ![]() |
23:45:10
Ryuu - Przecież wiesz, ze nie dopuszczę, by Cie skrzywdził.- |
Robert ![]() |
23:45:12
Robert 'Cieszy mnie to. Mnie również odwiedził będąc wówczas w okolicy.' - wstał z krzesła, krążąc chwilę po salonie. W końcu znalazł to czego szukał. Jakąś starą książkę dotyczącą leczenia naturalnego. |
Robert ![]() |
23:46:03
Robert 'Wiem że pewnych rzeczy nie należy przyspieszać. Że pewne zmiany muszą iść swoim własnym torem. Powiedzcie mi zatem....' - wyjął złożoną na cztery kartkę rozkładając ją na stole. 'Czy to nie jest przypadkiem kopia waszego aktu ślubu?' |
Rozalia ![]() |
23:46:15
Rozalia zastanawiała się, czy jej ojciec był najpierw w Liverpoolu czy w Londynie. |
Essy ![]() |
23:46:19
Essy pokiwała ze zrozumieniem głową. Sama jak się z kimś pogryzła, to mogła z nim toczyć wojny do końca świata. - No dobra... A co tu dają do jedzenia? |
Złotowłosy ![]() |
23:46:34
Złotowłosy ponownie wymierzył krótkie uderzenie, a jego zielony kumpel próbował podciąć Raisa. Ten znowu się odsunął, obchodząc złotowłosego i zręcznie omijając tego drugiego. |
Essy ![]() |
23:47:14
Essy - Panowie, tak dwóch na jednego? Chyba, że nie z panami mam do czynienia. |
Narracja ![]() |
23:47:23
![]() |
Aleks ![]() |
23:48:57
Aleks z trudem ukrywał zaskoczenie. Spoglądał to na dokument, to na Rozalię. |
Narracja ![]() |
23:49:00
![]() |
Rozalia ![]() |
23:49:25
Rozalia nawet nie musiała patrzeć na kartkę, wiedziała, że na nieszczęsnej kopii będzie taka z 1694 roku, chyba, ze ojciec wykazał się sprytem i 9 poprawił na 8 i wówczas daty pasowałyby do ślubu po narodzinach Emilio, a nie 10 lat później. |
Narracja ![]() |
23:49:37
![]() |
Essy ![]() |
23:49:43
Essy - Ok - odparła i korzystając z porady podeszła do szafek. Wybrała... Coś w miarę niezgniecionego i nieprzeterminowanego. Przyglądała się walczącym kątem oka. Rais sobie zadziwiająco dobrze radził. |
Rozalia ![]() |
23:49:57
Rozalia w końcu zerknęła na papier. |
Narracja ![]() |
23:50:15
![]() |
Robert ![]() |
23:51:47
Robert 'Ale są też takie zmiany, które decyzje powinny przyspieszać. Choćby zmiana stanu cywilnego w wyniku ciąży' |
Narracja ![]() |
23:51:49
![]() |
Narracja ![]() |
23:54:20
![]() |
Rozalii ![]() |
23:56:03
Rozalii zrobiło się ciepło. Czuła wstyd jak dziecko przyłapane na kradzieży w sklepie. -Emilio, jest taka piękna pogoda, oprowadź proszę Ludmiłę po ogrodzie- poprosiła. Wiedziała, że taki temat musi zostać omówiony bez dodatkowych par uszu. |
Emilio ![]() |
23:56:48
Emilio skinął głowę matce i stanął przed Ludmiłą. Ukłonił się i podał dłoń dziewczynie, która zrozumiała, że powinni się ulotnić. |
Essy ![]() |
23:57:22
Essy wybrała gotowe danie obiadowe, jakieś puree z kurczakiem. - Dobrze się bawisz? - rzuciła do Raisa, majstrując przy 41-wiecznej mikrofalówce. Jeżeli zaraz nie ogarnie jak tego używać, to chyba przerzuci się na zupkę do zalania wrzątkiem. |
Narracja ![]() |
23:57:39
![]() |
Aleks ![]() |
23:58:15
Aleks 'Są i takie, które przyspieszać nie powinny. Na przykład decyzje Wilhelma Orańskiego. Rozalię poznałem w Irlandii gdzie początkowo zamieszkiwała' |
Narracja ![]() |
23:58:46
![]() |
Robert ![]() |
23:59:39
Robert 'A któż wam bronił tu przyjechać?' |
Data
![]() |
23.03.2017 |
Aleks ![]() |
00:01:34
Aleks 'Po dwunastu latach nadal skłonny jesteś wykazywać, że moje małżeństwo jest niepolityczne, mimo że ani Hiszpania, ani Irlandia obecnie oponentem naszego kraju nie jest' |
Essy ![]() |
00:02:06
Essy trochę poklikała, aż mikrofalówka zaczęła działać. Zadowolona, odwróciła się do walczących. - Widzę, że tak - mruknęła pod nosem, widząc poczynania Raisa. |
Mark ![]() |
00:03:13
Mark stuknął filiżanką o blat. 'Skończycie to wreszcie? Dalibyście spokój przynajmniej raz na dekadę. Są tu trzy kobiety, dziecko, i choć raz można ich zobaczyć wszystkich na raz. Nie pozwolę tego zmarnować na pseudopatriotyczne przepychanki' |
Rozalia ![]() |
00:03:17
Rozalia odprowadziła wzrokiem syna i Ludmiłę. A więc o to chodziło, o pochodzenie. Nie jest Angielską damą, tylko przybłędą z Hiszpanii. Na razie nic nie mówiła. |
Mark ![]() |
00:03:19
Mark stuknął filiżanką o blat. 'Skończycie to wreszcie? Dalibyście spokój przynajmniej raz na dekadę. Są tu trzy kobiety, dziecko, i choć raz można ich zobaczyć wszystkich na raz. Nie pozwolę tego zmarnować na pseudopatriotyczne przepychanki' |
Aleks ![]() |
00:05:36
Aleks 'Dlaczego nie opowiedziałeś o tym ojcze mojemu teściowi gdy cię zaszczycił? Nie chciałeś sprawiać mu przykrości?' - zakpił. |
Robert ![]() |
00:06:09
Robert 'Stary nie wie co opowiada. Gada tyle co mu ślina na język przyniesie. Przynajmniej dwa razy utrzymywał że córkę porwali piraci, a raz że sama jest piratem' |
Aleks ![]() |
00:06:31
Aleks 'Niemniej interesy z nim ci nie przeszkadzają.' |
Robert ![]() |
00:08:42
Robert 'Czemuż mialyby mi przeszkadzać, skoro tam gdzie widzi jedno, prawi o mnogości? Dać mu szylinga, powie że dostał dziesięć' - roześmiał się. |
Narracja ![]() |
00:09:35
![]() |
Mark ![]() |
00:09:35
Mark 'Przyganiał kocioł garnkowi. Jakby wypadało lordowi obrażać zaproszoną damę;' |
Essy ![]() |
00:10:33
Essy - Rais, a ty co zjesz? |
Piegus ![]() |
00:11:13
Piegus rozmasował sobie ramię i usiadł, nie zaszczycając Raisa odpowiedzią. |
Mark ![]() |
00:11:25
Mark 'Przyganiał kocioł garnkowi. Jakby wypadało lordowi obrażać zaproszoną damę;' |
Essy ![]() |
00:11:59
Essy otworzyła drzwiczki mikrofalówki, gdy pikanie poinformowało ją, że danie jest gotowe. Po chwili powróciła do obserwowania z puszką i widelcem w ręce. |
Rozalia ![]() |
00:12:07
Rozalia czuła w kościach jeszcze przed spotkaniem, że to spotkanie nie będzie uroczym posiedzeniem przy herbatce. Czuła się jakby zimny kubeł wody wylał się na jej głowę. |
Greta ![]() |
00:12:25
Greta 'Robert? Nie widzisz że Rozalia oczekuje dziecka? Nie godzi się denerwować przyszłej matki' |
Rais ![]() |
00:12:36
Rais - Ja sobie wezmę. - powiedział, podchodząc do niej. Wyjął jednego z batonów. Wyglądał trochę jak taki grubszy i nie podzielony na dwa Twix. |
Aleks ![]() |
00:13:28
Aleks 'Cokolwiek powiesz ojcze, nie pozwolę jej obrażać. Jej ród w niczym nie ustępuje naszemu, a każde twoje kolejne słowo powoli przekreśla twoje interesy z Hiszpanią. Więc napij się herbaty, ochłoń, i dobrze przemyśl co masz do powiedzenia' |
Rozalia ![]() |
00:13:53
Rozalia - Nie szkodzi. Dziękuję za troskę- odpowiedziała Grecie. |
Essy ![]() |
00:13:59
Essy - Co to za lamusy? - zapytała cicho. |
Robert ![]() |
00:15:05
Robert 'Niechaj będzie. Nie zamierzałem nikogo obrażać. Odłożone sprawy są jak odłożony katowski topór. Niby jedynie leży, i nikomu nie zagraża, ale pewne jest że w końcu komuś spadnie na głowę' |
Rozalia ![]() |
00:18:01
Rozalia - W takim razie czego Pan ode mnie oczekuje? - w końcu musiała się odezwać a nie przyjmować obelgi siedząc cicho jak trusia.
Rozalia - To fakt, ślub się odbył, rok temu i w całym tym czasie nie zrobiłam nic co mogłoby splamić honor Pana nazwiska- |
Robert ![]() |
00:19:30
Robert 'Zamierzałem wyjaśnić tę niejasność. Aleks... rzadko bywa w naszych prograch. Na tyle rzadko, że gdyby nie morskie interesy twojego ojca, ktoś gotów pomyśleć że udał się, jak dżentelmen, prosić o twoją rękę.' |
Rais ![]() |
00:20:08
Rais usiadł przy najbliższym stole- Zjemy i spadamy. - poinformował Essy. Cleo pewnie już coś dla ciebie ma. |
Strona 1 z 1169 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 1167, 1168, 1169, Następna |