Strona 4 z 4 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, 4, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data
![]() |
10.06.2023 |
Aden ![]() |
14:15:12
Aden zerknął na dziewczynę, jednak szybko przekierował wzrok na Francisa. To był on? |
Narracja ![]() |
14:15:56
![]() |
Aden ![]() |
14:16:37
Aden - 'Tak. Powiedzmy' - wrócił wzrokiem na dziewczynę - 'Chciałbym go zobaczyć. Dagona również' |
Narracja ![]() |
14:17:45
![]() |
Aden ![]() |
14:18:03
Aden ściągnął brwi - 'Komu?' |
Narracja ![]() |
14:19:02
![]() |
Aden ![]() |
14:20:12
Aden - 'Zdajesz sobie sprawę, że mówisz mi właśnie, że Dagon zabrał mojego syna nie wiadomo gdzie ani nie wiadomo do kogo i to bez mojej wiedzy a ja mam się nie martwić?' |
Narracja ![]() |
14:21:20
![]() |
Aden ![]() |
14:23:05
Aden westchnął zrezygnowany. Jednak nim odszedł, zapytał - 'Powiedz mi jeszcze jedno. Ile czasu minęło, od kiedy zostawiliśmy tu Francisa? Te portale czasem płatają figle. Z mojej perspektywy minął kwartał, może niecały. Wiem, że stanowczo za długo, jednak słowo że dopiero teraz miałem jakąkolwiek sposobność się pojawić' |
Narracja ![]() |
14:24:46
![]() |
Aden ![]() |
14:25:27
Aden odetchnął z ulgą - 'Dobrze. Dziękuje za opiekę nad nim' - skinął jej głową i ruszył na dół do Ryuu' |
Narracja ![]() |
14:26:46
![]() |
Aden ![]() |
14:28:22
Aden zatrzymał się dopiero przed ladą - 'Cześć Ryuu' - przywitał się z kiwnięciem głową - 'Nie zabawię tu długo. Potrzebuję jednak wiedzieć gdzie, do kogo i jak dawno Dagon zabrał Francisa. Za problemy przepraszam, nie dało się wrócić wcześniej' |
Ryuu ![]() |
14:30:13
Ryuu - To mnie przepraszasz? To nie ja zrobiłem z Dagona panią domu - uśmiechnął się. - Lepiej się wykąp. Gdzie, do kogo, czemu. Czemu sam go nie zapytasz? |
Aden ![]() |
14:30:45
Aden - 'Zamierzałbym, gdyby mi nie przekazano, że to Ty mi powiesz gdzie go znaleźć' |
Ryuu ![]() |
14:31:50
Ryuu sięgnął coś spod blatu i przesunął po ladzie. Jakieś pudełko - Może tak? |
Aden ![]() |
14:32:42
Aden odłożył swoje rzeczy na taboret przy ladzie i zajrzał do kartonu |
Narracja ![]() |
14:33:56
![]() |
Aden ![]() |
14:35:23
Aden spojrzał się na Ryuu ze swego rodzaju lękiem w oczach. Natychmiast wyjął telefon, by go włączyć i zadzwonić do Dagona. Jego numer zapewne był w książce telefonicznej. Nie wiedział, czy tu jest zasięg, jednak szybko się przekona |
Narracja ![]() |
14:36:39
![]() |
Dagon ![]() |
14:36:55
Dagon - Poznaję ten numer. Wrócili? - zapytał. |
Aden ![]() |
14:38:28
Aden - 'Poniekąd. Aden z tej strony. Luny tu nie ma' |
Dagon ![]() |
14:40:47
Dagon - Jak przyszedłeś po Francisa, to zaczekaj tam. Kiedy ona będzie? |
Aden ![]() |
14:42:18
Aden - 'Kiedy wróci do śmiertelnej formy. Sprawy się pochrzaniły, wyrwałem chwilę by się tu dostać, ryzykując późniejszymi problemami tam na miejscu. Pracujemy nad rozwiązaniem, by... Żeby wróciła do siebie. Opowiedz mi proszę co z Francisem. Ile czasu minęło, czy wszystko z nim w porządku?' |
Dagon ![]() |
15:25:07
Dagon - Jest w porządku. Zaraz... jak to śmiertelnej? Jest w jakiejś nieśmiertelnej? - zdziwił się. - Francis ma się dobrze. Na razie jestem u Petera. Pracujemy nad jego odpornością. Nie pochodzi z miejsca w które trafił. Nic mu nie jest, opiekuje się nim... Luna ci nie mówiła o wiadomości, którą zostawiła? |
Aden ![]() |
15:27:24
Aden przetarł palcami nasadę nosową, przymykając oczy - 'Nie... Nie wdając się w szczegóły, zranił ją wampir i została jednym z nich. Musi pić krew, bo jak nie, po dwóch dniach wygląda jak blady trup z żyłami na twarzy i dłoniach. Pracujemy nad jej powrotem do człowieczeństwa, w tamtym świecie jest taka opcja, jednak nie wiem ile to zajmie. Wróćmy do Francisa. Jaka odporność, o czym Ty mówisz? Jest wampirem, z natury choroby nie powinny się go imać |
Dagon ![]() |
15:30:20
Dagon - Nie powinny. Normalny człowiek przejedzie się autobusem z dzisięcioma chorymi i nic mu nie jest, a niemowlę pocałujesz w czoło i może umrzeć. On nie taki skory do umierania, ale nic mu się nie stanie jak będzie bezpieczniejszy. Ale jak mi powiesz że ty też jesteś antyszczepionkowcem, to przysięgam, wróce tam by cię wrzucić do losowego portalu. Francisem opiekuje się para, której wasz rodzaj nie jest obcy. My tu z Peterem próbujemy ogarnąć coś przeciwko tężcowi bo to nie jest jakiś wybitnie rozwinięty świat. Jestem u niego co drugi dzień. Nic mu nie jest. Czyli co, nie wiesz kiedy go zabieracie? |
Aden ![]() |
15:33:09
Aden - 'Nie daje stuprocentowej gwarancji, że nawet Luna przestanie być trupem z napadami agresji' - westchnął - 'Francis potrzebuje krwi. Im mniej jej pije, tym słabszy się staje. W moim świecie wampiry nie chorują na nic, z paroma wyjątkami. Napiją się krwi i znów mogą góry przenosić, po prostu dawajcie mu jej więcej, gdy zacznie się coś dziać' |
Aden ![]() |
15:34:33
Aden - 'Pamiętaj, że on wróci do mojego świata. Tam choroby mogą się różnić od miejsca, w którym przebywacie. Wasze szczepionki mogą okazać się dla niego bezużyteczne gdy go zabierzemy' |
Dagon ![]() |
15:35:50
Dagon - Wampir, nie wampir, odporność zbuduje a nie weźmie z gwiazd. Tu mam lekarza, zrobił kilka testów. nikt go niczym niepotrzebnym nie faszeruje. To obcy świat, obce bakterie. Obce zagrożenia. Nie wierzę że o tym nie wiesz. Jeśli twierdzisz że u ciebie będzie bezpieczny, to tym lepiej. Oszczędzi nam to pracy tutaj. Nie bój się. Nikt go nie zagłodzi - słychać było jak się uśmiecha do telefonu. - Wybacz że go przerzuciłem ale nie mogę przez dwa miesiące machać grzechotką. No nie da się. |
Aden ![]() |
15:38:07
Aden - 'Wiem. To miała być krótka wycieczka, daje słowo' - normalnie nie był taki spolegliwy, jednak miał ku temu kilka powodów. To nie było byle jakie miejsce, a Dagon nie był byle kelnerem w byle gospodzie. Wolał mieć z nimi dobre relacje. Mało tego, dawali mu do tego powody. Nie byli opryskliwi, czasem humorzaści, za to nadal sumienni. A teraz jeszcze zajmowali się bachorem, którego Luna zabrała ze śmietnika jak jakiegoś szczeniaka... - 'Spróbujemy Ci to jakoś wynagrodzić. Muszę kończyć' |
Dagon ![]() |
15:39:27
Dagon - Bawcie się dobrze i oby się udało jej pomóc. Trochę pusto bez was. Pamiętaj że sam jestem ojcem, nie zrobię nic, czego bym nie chciał dla Diego. Gdyby oczywiście był wampirem a nie zwykłym demonem. |
Dagon ![]() |
15:40:11
Dagon - Czekaj. |
Aden ![]() |
15:40:22
Aden - 'Ta... Mój pewnie jest mniej problematycznym dzieciakiem' |
Dagon ![]() |
15:41:01
Dagon - Bateria wytrzyma bardzo długo tylko jak telefon będzie wyłączony. To istotne bo w karczmie nie ma gdzie podłączyć. Hmmm no tak. Twojego nie wyrzucą ze żłobka za podpalenia tylko za pożeranie innych dzieci - zażartował. |
Aden ![]() |
15:43:22
Aden - 'Najwyżej wmówcie im, że mu wyrastają stałe zęby i musi coś gryźć' - stwierdził pół żartem - 'Do następnego' - rozłączył się, a następnie wyłączył telefon i odłożył go do pudełka razem z numerem telefonu. Odetchnął z ulgą. Jedna sprawa załatwiona - 'Kąpiel' - powiedział do Ryuu, spoglądając na niego - 'Pamiętam jak brałem tu sesje w saunie. Na nią niestety nie mam czasu, ale za kąpiel dam nawet komplement' |
Ryuu ![]() |
15:45:14
Ryuu - Tak, wiem. Podobno podobam się też mężczyznom. Wolę kobiety. - odpowiedział. Nie miał wyjścia. Musiał tu pracować. Ruszył by przygotować co należy. Mogło się to obyć bez niego. Ale moc ognia miała wielką moc sprawczą w tej kwestii. A im szybciej Aden załatwi po co przyszedł, tym szybciej przestanie zawracać głowę. |
Narracja ![]() |
15:53:03
![]() |
Strona 4 z 4 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, 4, Następna |