____________________________________________________________
29.12.2016
____________________________________________________________
17:26:09 *Amelia siadła sobie z wodą i piła spokojnie. Kiedy ostatnio piła wodę? Trochę czasu zejdzie.
17:36:01 *Essy - Woda... Gdzie ja bym myślała, że u was to takie cenne.
17:36:40 *Essy - Latałam z tym rumem jak głupia. Choć nie brałam go na wymianę, tylko na toast dla nas.
17:40:41 *Amelia zaśmiała się- Toast?-odstawiła butelkę.-Wody jest dużo, ale niezdatnej do picia.
17:41:02 *Amelia-ALe alkoholu też mogę się napić.
17:42:54 *Essy - Uciekłaś przed północą, nie zdążyłam ci nawet życzeń złożyć - rzuciła, szperając za barem w poszukiwaniu szampana. W końcu wróciła z butelką i dwoma wąskimi, wysokimi kieliszkami.
17:43:10 *Essy - Chcesz otwierać?
17:47:04 *Essy - Do kąpania też jest niezdatna, rozumiem?
17:47:50 *Amelia -A wykąpiesz się w mieszaninie kwasów, utleniaczy i bóg wie co jeszcze?
17:48:25 *Amelia- Mogę otwierać.-wzruszyła ramionami, wstając i wyciągając rękę po butelkę.
17:51:11 *Essy przysunęła do niej butelkę i sama siadła obok. - Wolałabym nie próbować - odparła na pytanie o kąpiel. - Swoją drogą niezły biznes możnaby tam zrobić. Stawić taką budkę z wodą... Więcej niż na tych tunelach by się można obłowić.
17:53:06 *Amelia -Wyhaczyliby cię i wypytali o źródło. Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę mieć tej zgrai w karczmie
17:54:18 *Essy - I tak nigdy nie miałam głowy do interesów - odparła z uśmiechem.
17:58:08 *Amelia chwilę mocowała się z korkiem, ale w końcu dało się słyszeć charakterystyczny huk. Amelia nie wstrząsałą wcześniej butelki, więc korek został grzecznie w jej dłoni, a szampan równie uprzejmie nie zalał podłogi.
17:59:54 *Essy podsunęła do niej kieliszki. - Czym się właściwie zajmujesz w tym swoim świecie? - zapytała.
18:01:57 *Amelia- Próbami poskładania go do kupy.-nie chciała mówić o tym zbyt wiele. Poprzestanie na ogólnikach.
18:05:07 *Essy - Plusem tego, że wybrałam się do ciebie w tej kiecce było to, że ludzie tłumaczyli mi wszystko jakbym się nie znała, hah... Dzięki temu trafiłam do ciebie. A jeden koleś uznał, że pochodzę z wyższych pięter... O co chodziło?
18:08:34 *Amelia z kieliszkiem opadła na siedzenie. Rozejrzała się, czy jest tu ktoś, kto obroni ją przed pytaniami Essy, bo sama albo nie da rady tego zrobić, albo zrobi to dużo bardziej skutecznie niż by chciała.
18:09:52 *Amelia napiła się szampana. -To co widziałaś to slumsy. Tam jest przerąbane, bo tam nikt prawie nie ma dokumentów. Bez nich trudno się dostać powyżej pewnych pięter miasta
18:10:44 *Essy - To takie dosłowne piętra, czy chodzi po prostu o bardziej bogatsze dzielnice?
18:11:41 *Amelia- Piętra.
18:11:58 *Amelia -Miasta to grupy wysokich wierzowców połączonych ze sobą. Im wyżej, tym lepiej.
18:13:14 *Amelia -Na pierwszysm piętrze jest niewiele lepiej niż w slumsach, 50-te jest nawet znośne, a 427 to elita.
18:13:33 *Essy - Jak tam jest? Wyżej...?
18:14:52 *Essy była w swoim żywiole. Poznawanie obcych, nieznanych miejsc, choćby w opowieści...
18:15:05 *Amelia- Zajebiście-powiedziała tylko.
18:15:41 *John z prędkością światła pobiegł do Essy i dotknął ją w klatkę piersiową. To samo zrobił z Amelią. Na miejscu dotkniecia pojawił się znaczek. Następnie wrócił na swoje miejsce przed barem. Nikt nic nie zauważył, no po za magicznym Gabrysiak
18:17:29 *Essy - Nie ma jakiegoś portalu na te wyższe piętra?
18:19:10 *Amelia- Nie wiem. Może. W sumie to nie zdziwiłabym się specjalnie, skoro jest nawet jeden do Paryża.
18:24:18 *Essy - Życzę Ci, żeby kiedyś slumsy przestały być slumsami i żeby u was też było zajebiście - uśmiechnęła się.
18:29:16 *Amelia- Dzięki.-uśmiechnęła się- A ja tobie życzę, żebyś znalazła sobie jakieś ciepłe gniazdko. Dobrze ci to zrobi.
18:32:00 *Essy - Coś tam mam, wynajmuję mieszkanie w Nowym Jorku. Ale teraz... - machnęła ręką, wytwarzając małą falę wody. - Mam możliwości, o którym kiedyś marzyłam a już straciłam nadzieję.
18:37:56 *Amelia spojrzała na wodę poruszaną najwyraźniej samą wolą Essy.-Ciekawa umiejętność.-przyznała.-Tylko czy zamierzasz w związku z jej posiadaniem opuścić NY?
18:38:06 *Amelia- Bo twoja wypowiedź tak zabrzmiała
18:39:10 *Essy - Powiedzmy, że dostałam jeszcze ciekawszą propozycję niż rolę Lady Makbet - wyszczerzyła ząbki.
18:41:18 *Amelia -Nie znam tej Lady Makbet, ale rozumiem, że masz się z czego cieszyć.
18:43:45 *Essy - To postać z dramatu z... W sumie nie wiem, którego wieku, autorstwa Szekspira. Bardzo znany w naszych czasach, rozumiem, że u was taki staroci już nie odgrywają na scenie.
18:44:37 *Amelia-SZekspir... cośtam świta, ale naprawdę nie wiem pod którą latarnią.
18:44:58 *Amelia- Pewnie żaden egzemplarz się do moich czasów nie ostał.
18:45:09 *Essy - Być albo nie być, oto jest pytanie...
18:46:50 *Amelia -Być? Nie być? Zależy gdzie.
18:48:11 *Essy zaśmiała się. - Skoro tego cytatu nie znasz, to nie wiem jak ci pomóc. Mogę ci podesłać książkę, jeśli chcesz, mnie się bardzo podoba.
19:00:24 *Amelia- Wiesz, jakoś daję sobie radę.
19:04:57 *Essy - W sumie podziwiam cię za to. Pewnie, gdybym żyła w twoich czasach nie marzyłabym o niczym innym, by się stamtąd wyrwać, a ty nie dość, że radzisz sobie doskonale, to zamiast uciekać, próbujesz walczyć. Nie znaleźć lepsze miejsce, ale zmienić świat wokół siebie.
19:06:40 *Amelia wzruszyła ramionami- Parę rzeczy tam lubię. Choćby zachody słońca z piętra 428.
19:13:58 *Essy - Nie sądzę, by różnił się tak bardzo od innych zachodów - odparła. Choć miały ze sobą sporo wspólnego, obie wychowane na ulicy, bez rodziców, w biedzie i nędzy, później trafiły do organizacji: Essy do mafii, gdzie została złodziejką, Amelia do asasynów, walczących o wolność.
19:14:15 *To je różniło. Essy zgarniała światy dla siebie. Amelia zgarniała świat dla innych. Essy nigdy nie była typem gotowym do poświęceń, za to Amelia ryzykowała życie, by jej świat stał się lepszy.
19:17:20 *Amelia uśmiechnęła się-Zachody są bardzo różne. Tego na morzu nie pobije, ale i tak warto zobaczyć.
19:24:48 *Eliza długo myślała. Chciała spotkać Daniella. I bała się go spotkać. Pamiętała jednak dlaczego się go boi. Hipnoza Fyllipa... Uśmiechnęła się kącikiem ust. Będzie widywać się z Daniellem. Po pierwsze: jest ciekawy. A po drugie (ważniejsze): ma nadzieję utrzeć w ten sposób nosa blondynowi.
19:24:54 *Essy wyszczerzyła ząbki. - Czyli jednak jakąś wrażliwość w sobie masz - zaśmiała się, choć krótko. - Zgaduję, że bez tego nie mogłabyś robić tego, co robisz. Nawiasem... Trochę cię ominęła z przyjęcia. Patrick został zahipnotyzowany przez wampira i próbował zabić Emilio. Rozalia go osłoniła i została ranna, na szczęście pomógł im ten dziwny profesor.
19:25:48 *Essy - Kojarzysz Patricka? Wspominał, że się znacie.
19:26:23 *Rozalia obudziła się z bólem głowy. Powoli dochodziły do niej zdarzenia dnia poprzedniego, aż chwyciła się za miejsce, gdzie została postrzelona. Potem przypomniała sobie, ze profesor użył jakieś dziwnego przedmiotu z jeszcze bardziej dziwna nazwą.
19:27:44 *Rozalia wstała z łóżka i podeszła do misy z wodą. obmyła twarz. Podeszła do szafy łudząc się, ze jeszcze jakaś suknia została i nie będzie musiała iść w tej podartej i zakrwawionej do domu w Liverpoolu. Znalazła się. Czarno złota (
http://img.szafa.pl/ubrania/0/012932826 ... suknie.jpg )
19:29:45 *Amelia -Tak, pomagał mi trochę. -pokiwała głową-Kurde, po co ten wampir miałby to robić? W sensie co? Dla zabawy?
19:29:56 *Amelia- Nawet nie miałby z tego za dużo krwi do picia...
19:33:09 *Eliza założyła na siebie lekką niebieską sukienkę. Wyszła z pokoju i poszła na dół, na zaplecze. Nie wiedziała, czy Ryuu już jest, a była głodna, więc postanowiła sama sobie zrobić śniadanie.
19:34:14 *Essy - Nie mam pojęcia... Chyba się nie bardzo dogadali z Aleksem.
19:36:07 *Amelia- No tak. W sumie nic dziwnego.-zaśmiała sie-Aleksa się uwielbia albo nienawidzi. Ewentualnie się go nie zna.
19:40:45 *Essy zaśmiała się cicho. Coś w tym było. Dolała sobie szampana i obserwowała wspinające się po ściance kieliszka bąbelki. - Jest jeszcze jedna rzecz. Rozalia... - zawahała się. - A zresztą. Aleks pewnie wolałby sam ci o tym powiedzieć - wypiła.
19:43:29 *Rozalia w końcu wyszła z pokoju, po drodze zajrzała do pokoju, gdzie spał Emilio. Przykryła go tylko i wyszła. Skierowała się schodami w dół, potem do baru. -Dzień dobry- powiedziała do kobiet i nie widząc barmanów, weszła za bar w poszukiwaniu soku, którego mogłaby się napić.
19:44:26 *Eliza wyszła z kuchni z miską owsianki. Spojrzała na Rozalię.-Ryuu nie lubi jak mu grzebać za barem...-ostrzegła
19:44:49 *Eliza -Ale ja mu nie powiem. Tylko żeby Pani poodkładała wszystko, bo będzie na mnie.
19:45:56 *Essy nie odezwała się, ale skinęła Rozie głową.
19:46:13 *Rozalia -Myślę, ze Ryuu będzie w stanie mi wybaczyć wkroczenie do jego królestwa.- odpowiedziała tajemniczo do Elizy. -Szukam czegoś co nie zawiera procentów.-
19:48:07 *Eliza- To nie ta półka.-skorygowała kobietę- Tu są soki.-powiedziała, wskazując odpowiednie miejsce. Odstawiła owsiankę na stolik, po czym wzięła dwie szklanki.-Jaki Pani chce?
19:51:53 *Rozalia zwróciła uwagę na półke, którą wskazała Eliza. Już chciała odpowiedzieć, ze wszystkie, ale się powstrzymała. -Jesteś kochana, ale sobie poradzę, możesz wrócić do śniadania- chwyciła sok jabłkowy i nalała do jednej ze szklanek. -Też masz chęć na jabłkowy?- zapytała.
19:53:59 *Eliza kiwnęła głową-Poproszę.-powiedziała odstawiając tą szklankę, którą wzięła dla Rozalii, a podstawiając swoją.
19:58:57 *Amelia zerknęła na Rozalię dyskretnie.-Poczekam.-odpowiedziała tylko, choć już się chyba domyślała.- A wiadomo kiedy wreszcie ta wyprawa?
19:59:27 *Rozalia nalała soku do drugiej szklanki. - Widzę, że już lepiej wyglądasz. Pierwsze nasze spotkanie zaniepokoiło mnie-
20:01:52 *Eliza- Całkiem możliwe. Musiałam wyglądać okropnie.-powiedziała, siadając przy krześle- Ryuu mnie poił czekoladą. Trudno nie odzyskać przy tym trochę ciała.
20:02:20 *Essy - Zapewne jak tylko Farika wróci. Przyszły już krótkofalówki.
20:04:17 *Amelia- Ja przytachałam sonar.
20:04:43 *Essy - Słyszałam, świetny pomysł. Z takim sprzętem na pewno damy radę.
20:05:19 *Amelia- I zasilanie do niego.-nagle ją oświeciło.-Przeż mogłam zgarnąć akumulator z tamtego drona!-powiedziała i spojrzała na drzwi, jakby zamierzała wyjść, jedkan zdała sobie sprawę z tego, że już pewnie go tam nie ma.
20:05:27 *Amelia- Oby.
20:05:34 *Rozalia dosiadła się do Elizy, skoro już zaczęły rozmowę. -I słusznie robił. Widać, że dobrze się Tobą opiekuje co mnie osobiście zadziwia, bo nie wygląda na szczególnie opiekuńcza osobę-
20:06:39 *Essy - Stresujesz się?
20:07:29 *Essy dolała im jeszcze po kieliszku. Zaraz będzie musiała iść po kolejną butelkę.
20:07:39 *Rozalia -Powiedz mi prosze, ten cały Fyllip... nie zrobił Ci krzywdy?-
20:08:00 *Aleks, jak za starych, dobrych czasów, obudził się siedząc na krześle pod ścianą. Zdjął nogi ze stolika chwytając za rum i upijając łyk. Oparł się wygodniej o ścianę, rozglądając po sali.
20:09:19 *Eliza musiała się zastanowić.-Zależy, co uważasz za krzywdę.
20:09:41 *Essy zerknęła na Aleksa, uśmiechając się pod nosem. Stare nawyki jednak zostają.
20:09:48 *Amelia -Czym niby?-spytała.
20:09:56 *Peter zszedł z góry, zmęczony, ale zadowolony. 'Dobra. Zrobiłem co się dało. Będę za dwa dni. Jutro ktoś musi jej zmienić opatrunki' - powiedział, szukając wzrokiem dzbanka z wodą.
20:10:08 *Amelia zerknęła na Aleksa.-Brakuje tylko tony butelek.
20:10:31 *Lif zeszła Aleksowi z głowy, gdy poczuła, że ten się rusza. A było tak fajnie, gdy spał!
20:10:47 *Na środku sali siedziały Amelia z Essy, a blisko baru Rozalia z Elizą.
20:10:54 Narracja: Na środku sali siedziały Amelia z Essy, a blisko baru Rozalia z Elizą.
20:11:32 *Essy - Prawda? Dość szybko padł. Ledwo jedna stoi - zaśmiała się. - No wiesz, nikt jeszcze stamtąd nie wrócił. Nikt a nikt - odpowiedziała na pytanie.
20:11:36 *Aleks 'Zdążę to nadrobić' - roześmiał się podnosząc z krzesła. 'Witaj smoczku' - rzucił do Lif. 'Mała uwaga. Jeśli chciałyście ciasta podczas przyjęcia, wystarczyło powiedzieć. Tutaj nikogo twoja mowa nie zaszokuje'
20:12:25 *Hyve spojrzała na siostrę. Ona tam się nigdzie nie rusza. Poprawiła się tylko na nogach Aleksa. Miękko tak i ciepło...
20:13:02 *Lif i Hyve odpowiedziały równocześnie {To nie o ciasto chodziło.}
20:13:29 *Rozalia -Krzywdę fizyczną- wskazała tę rankę na nadgarstku -Albo taką przykrość po której boli serce-
20:14:00 *Eliza -To przez niego tak się gniewałąm na Emlio.
20:14:25 *Aleks 'No dobrze drogie panie' - powiedział dyskretnie do Lif i Hyve. 'Wiem że damom się nie odmawia ale muszę wstać'
20:16:36 *Essy nie omieszkała zrobić zdjęcia śpiącemu Aleksowi, obładowanemu przez smoki. Idealne na tapetę.
20:18:00 *Rozalia -Ale jak widzisz, Emilio jest wytrwały i mimo, że nie zdawał sobie sprawy z czaru, nadal Cie lubi.-
20:18:27 *Lif już zdążyła zejść z Aleksa. Hyve zrobiła to niechętnie dopiero teraz.
20:19:33 *Amelia- Prześlesz mi tę fotę.-to nie była prośba. To było stwierdzenie.- A wyprawa...
20:20:22 *Amelia -Byłam w Europie. Z niej w moich czasach też się nie wraca. Zmartwychwstałam trzykrotnie. Naprawdę sądzisz, że obawiam się wyprawy na jakieś tam morze?
20:20:28 *Essy podała jej telefon, by wpisała swój numer.
20:20:52 *Rozalia - To bardzo zły człowiek, potrafi zmusić innych by robili to na co nie mają ochoty, a później będą żałować czynów do końca życia-
20:21:38 *Essy - Tylko się zastanawiałam.
20:21:45 *Amelia wpisała 791 536 853.-Proszszsz...
20:21:49 *Aleks odstawił rum, podchodząc do Rozalii. Nachylił się nad nią nieco. 'Jeśli nie przestaniesz zbawiać świata, skończysz jak Essy' - powiedział. 'Już ci mówiłem. Fylipa masz pozostawić mnie'
20:22:48 *Eliza -To nie człowiek.-poprawiła Rozalię- Ale to prawda. Jest zły. Daniel był jego przyjacielem, a Fyllip zrobił mu coś bardzo złego.
20:24:21 *Essy - Jak mam cię zapisać? Legenda Pustych - wyszczerzyła ząbki. Po chwili do Amelii przyszedł MMS.
20:24:30 *Aleks zapamiętał to imię. Daniel. Przyda mu się. Skoro byli przyjaciółmi. 'Idę na górę' - zakomunikował. Rozejrzał się po barze szukając wzrokiem Ryuu. Obiecał Czerwo jedzenie.
20:24:52 *Amelia- Pustych mam u siebie. Tu chcę mieć spokój.
20:25:10 *Rozalia odwróciła wzrok do Aleksa. - Oczywiście, tylko rozmawiamy, rozmową nie zbawię świata- wytłumaczyła się.
20:25:46 *Essy - To będzie pani ogniomistrz... A właśnie, co tam u pana ogniomistrza? - zerknęła na Ame.
20:26:20 *Aleks 'Niechaj będzie. ' - odpowiedział. 'Już proponowałem tej młodej damie pomoc. Raczej nie była zainteresowana' - odparł, na tyle cicho by nie krępować dziewczynki. 'Zresztą, jest nieprzydatna. O wiele przydatniejsza byłaby Clarrisa'
20:26:29 *Czerwo na górze smacznie sobie spała. Pewnie po przebudzeniu nie będzie pamiętać obietnicy Aleksa. Była już właściwie nieprzytomna. Obudziła się powoli i zaraz tego pożałowała.
20:27:12 *Eliza- Dziękuję.-odpowiedziała Aleksowi na ''komplement''
20:27:28 *Rozalia była świadoma tego, że będzie pilnowana teraz podwójnie, nie sądziła, że nawet rozmowa o czymkolwiek innym niż laleczkowym świecie też będzie problemem. -Chciałam porozmawiać z Clarissą na osobności, to oboje nam nie pozwoliliście-
20:28:18 *Aleks 'Bez urazy. Nie lubię bezcelowości a ty jako dziecko masz do niej wszelkie prawo. To mój problem, nie twój'
20:28:54 *Eliza zresztą nie odrzuciła jego pomocy. Nie powiedziała, że nie chce. Powiedziała, że nie wie. Trudno żeby wiedziała. Miała 10 lat i tak naprawdę nadal się uczyła, co w karczmie jest normalne.
20:28:59 *Słowa Rozalii Aleks po prostu puścił mimo uszu. To nie był czas i miejsce by tłumaczyć jej, skąd jego opór.
20:29:49 *Lif i Hyve podeszły za Aleksem do Rozalii i Elizy. Zielona smoczyca nikogo jeszcze nie znała, ale nie była zbyt ciekawa. Za to młodsza Lif jak najbardziej.
20:30:58 *Aleks 'Jakby ktoś widział Farikę, to krzyczcie. Będę z nową dziewczyną na górze.' - w końcu wyniuchał jakieś ciastka w szafce nad barem, więc zabrał je ze sobą, dobierając butelkę rumu i dzban herbaty. Ustawił to wszystko na tacy i wyszedł zza baru kierując się na górę.
20:31:39 *Lif oparła się przednimi łapami o brzeg siedzenia Elizy i szturchnęła ją lekko, przyjaźnie.
20:32:07 *Eliza spojrzała na smoczka, odchylając się niepewnie. W końcu jednak pogłaskała Lif po główce.
20:33:12 *Aleks zapukał do drzwi w które wczoraj wniósł dziewczynę i nacisnął klamkę.
20:33:57 *Amelia- Może być pani ogniomistrz.-uśmiechnęła się. Mina jej trochę zrzedła, gdy spytałą o Martina. -Nie widziałam się z nim ostatnio...-a chciała. I jemu pewnie by pasowało, że miała chcicę.
20:34:29 *Rozalia upiła łyczek soku. Spojrzała na Lif i na drugiego smoczka. -Widzę, że teraz chodzicie parami.- zażartowała, ale była zła, bardzo zła, jednak postanowiła to ukryć.
20:37:35 *Aleks widział pozostawione przez Petera rzeczy. Jakies opatrunki. Jakieś kartoniki i buteleczki o niezidentyfikowanej zawartości. 'Przyniosłem śniadanie' - powiedział odstawiając tacę.