Strona 1 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 156, 157, 158, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data
![]() |
30.05.2017 |
Matthew ![]() |
23:36:43
Matthew rozglądał się. Nie znał tego świata, a jednak to ten świat przyciągnął go najbardziej. Takich ścieżek jak thaary nie robiło żadne ze znanych mu zwierząt. Myśliwi też nigdy nie byli uważani za znaczących, a jednak według Darka stanowili podporę społeczności. Dla Mathewa świat się niby nie zawalił, ale zmienił się diametralnie. |
Darek ![]() |
23:41:56
Darek stał teraz wyprostowany, zerkając na wschód, jak w obraz. Prawie bez ruchu. Cokolwiek widział, chyba było warte ujrzenia. |
Matthew ![]() |
23:43:21
Matthew szedł za myśliwym. Jednak gdy tylko on się zatrzymał, również Cazedor zastygł w skalnym bezruchu. Spojrzał w stronę... |
Narracja ![]() |
23:53:15
![]() |
Matthew ![]() |
23:55:49
Matthew zrobił kilka kroków w tył. Chwycił za swoją piersiówkę. Ah, zostawił. Chwycił za liście w kieszeni. Nie zabrał. "Co do cholery?". |
Darek ![]() |
23:58:23
Darek 'Zapamiętaj ten widok. Jest się czym pochwalić' - powiedział zadowolony. 'Ale pamiętaj, że tego strzała nie zabije. A denerwować nie warto' |
Data
![]() |
31.05.2017 |
Matthew ![]() |
00:01:21
Matthew "Chłopie, widziałem różne stworzenia. Ale tego nawet nie wiem jak...". Zmrużył oczy. "Boskie stworzenia, tak?". |
Darek ![]() |
00:01:52
Darek 'Tak. Wierzą że pazur tego zwierzęcia osłoni przed niebezpieczeństwem i przyniesie bogactwo' |
Matthew ![]() |
00:05:22
Matthew "Nie mnie oceniać, ale według mnie powinniśmy ruszać. Byłyby do zestrzelenia z łuku, dobrze by nam było". Zastanowił się nadal zapatrzony w ogromne zwierzę. "Wiesz gdzie jesteśmy?". |
Darek ![]() |
00:06:13
Darek 'Na północy Trisam. Jadąc na wschód, dotrzemy do mojego kraju. Jadąc na północ, pewnie do jakiejś tawerny' |
Matthew ![]() |
00:13:31
Matthew "Mości kompanie, wielce daleko stąd twój kraj?". Właściwie był wyjątkowo zainteresowany tawerną, ale jeśli kraj myśliwego jest daleko, to przy tawernie można kupić lub ukraść konia. |
Darek ![]() |
00:14:21
Darek 'Daleko. Dzień w siodle by dotrzeć do miast. Półtora dnia pieszo, by dotrzeć do granicy' |
Darek ![]() |
00:22:14
Darek 'Ale my pójdziemy na południe, wóz jakiś złapać, i pułapek uniknąć. W tych lasach zbój siedzi na zbóju. Miej łuk w pogotowiu' |
Matthew ![]() |
00:22:19
Matthew "Idziemy tam, gdzie weźmiemy konie. Wtedy ruszymy, ale jeszcze...". Spojrzał na ogromne zwierzęta. "Wróćmy tu!". |
Darek ![]() |
00:23:17
Darek 'Wedle życzenia. Szlak jest popularny, problemu nie będzie. A więc na południe. Cokolwiek widzisz, strzelaj. Groszem nie śmierdzę, a nikt nic nie da za darmo' |
Matthew ![]() |
00:24:55
Matthew poklepał swój łuk. "W drogę przyjacielu. A z konia ruszymy w twoje strony. Ile w nich nie bywałeś?". Szedł niemal marszem obok myśliwego. |
Darek ![]() |
00:25:46
Darek 'Będzie z pół roku... W sam raz wracałem do domu' - powiedział, zawracając przez ciemniejący las. Wiedział że osada musiała być gdzieś niedaleko. |
Narracja ![]() |
00:26:53
![]() |
Matthew ![]() |
00:31:04
Matthew doceniał ciemność. Nieopatrzny znak, że ma się do czynienia z porządnym lasem. Trochę dezorientowały go odgłosy zwierząt, ale póki prowadzący go nie wykonywał gwałtownych ruchów to Mathew też był spokojny. |
Matthew ![]() |
00:31:42
Matthew "Jak więc z tą armią? Tylko szlachetnie urodzeni czy wojsko pospolite też macie?". |
Darek ![]() |
00:32:11
Darek 'Dla ludzi, ludzie są szlachetnie urodzeni. Nie kończy dobrze ten, kto wyjdzie z Zakonu' |
Matthew ![]() |
00:33:13
Matthew wzruszył ramionami. "A ten co nie ma pojęcia o czym mówisz? Jak kończy?". |
Narracja ![]() |
00:35:18
![]() |
Narracja ![]() |
00:37:49
![]() |
Darek ![]() |
00:43:07
Darek przykucnął, miał tylko kilka strzał, ale wszystkie trzymał tuż przy łuku. Mógł wystrzelić niemal jedną za drugą. Zapewne nie miał co marzyć o celności Mathewa, ale też i nie byl ostatni. Dwóch agresorów zdołał powalić na ziemię, skoro ich zbroję stanowił len. |
Matthew ![]() |
00:43:54
Matthew napiął łuk i wymierzył w hołotę. Bliższy wojak niż zbuntowane chamstwo. Niedawna wojna rozgrzała jego zmysły, więc zaczął szyć z łuku jak w amoku. "Nie rozbiegać się! Do broni! Do broni!". Krzyczał na uciekających. Kolejny strzał. Kolejna strzała prosto w korpus wroga. |
Narracja ![]() |
00:46:08
![]() |
Darek ![]() |
00:49:29
Darek wybiegł na pobojowisko. Złapał leżącą na ziemi obok poległego rycerza kuszę, by ustrzelić jednego z uciekających. Podszedł do rannego rycerza, sprawdzając jego stan. |
Matthew ![]() |
00:50:13
Matthew rzucił się za uciekinierami. Dalej szył ze strzał, jednak im dalej byli, tym mniejsza była jego celność. W końcu, gdy strzały już nie mogły sięgnąć jego przeciwników rzucił broń o ziemię i biegł w kierunku rannych rycerzy. |
Matthew ![]() |
00:53:10
Matthew zanim rzucił się do pomocy stanął za Darkiem. Nie wiedział kim są rycerze, nie wiedział również czy akurat im się to opłaciło. "Kto wy?!". |
Ranny ![]() |
00:54:37
Ranny spojrzał spłoszony na strój Mathewa. Czyżby agent królowej? 'Zakon!' - odpowiedział szybko. 'Wierny sługa cesarza!' - złapał się za nogę, nie radząc sobie z bólem. Najwyraźniej był też ranny w brzuch. |
Darek ![]() |
00:58:18
Darek 'Od nas, z Naruntii' - wyjaśnil łucznikowi. Przykucnął przy rycerzu. Raczej nie dało się wiele zrobić. |
Matthew ![]() |
01:01:06
Matthew sięgnął do kieszeni. Nie zabrał przyjemności, ale bandaże w kieszeniach miał zawsze. Podał Darkowi jeden płat. "Za cesarza...". Mruknął. Nie miał pojęcia o kim wojak mówi, jednak starał się ulżyć rannym. |
Narracja ![]() |
01:01:12
![]() |
Narracja ![]() |
01:04:37
![]() |
Darek ![]() |
01:05:33
Darek przyjął pomoc, ale dyskretnie pokręcił do Mathewa głową. Mógł tylko markować pomoc przed rannym, by ten nie umierał jak pies. Nie trwało to długo, nim ranny przestał oddychać. |
Matthew ![]() |
01:06:36
Matthew opuścił łuk. Wolałby nie skończyć swojego i tak treściwego życia jako hybryda człowieka i strzał. W marnym świetle mogło to uchodzić za człeko-jeża, ale wyjątkowo nie ruchliwego. "Łowcy. Z łowów idziemy. A wam co chłopstwo szkodziło?". W obliczu bezczelnego kłamstwa wolał zmienić temat. |
Rycerz ![]() |
01:07:28
Rycerz zsiadł z konia. Rozejrzał się. 'Zbojnicy. W lasach się kryli, wyskoczyli na nas znienacka' |
Darek ![]() |
01:09:59
Darek zerknął wymownie na Mathewa. Nie wierzył, ale nie będzie się kłócił z rycerzami. To miało krótkie nogi. |
Narracja ![]() |
01:10:53
![]() |
Matthew ![]() |
01:12:59
Matthew "Spotkaliśmy chodzące góry. Thaary. Sam rozumiesz rycerzu, że taka potęga i majestat nie na ręce łowców". Łgał. Łgał jak najęty, ale stwierdził, że ludzie wszędzie są ludźmi. |
Matthew ![]() |
01:13:19
Matthew wyciągnął rękę do schodzącego z konia. |
Darek ![]() |
01:18:49
Darek 'Z Naruntii' - powiedział zawczasu, widząc gest łucznika. |
Narracja ![]() |
01:21:29
![]() |
Matthew ![]() |
01:23:00
Matthew "I wam niezgorzej w sercach, kiedy żeście ruszyli na buntowników. Zmierzamy do najbliższej tawerny". Powiedział, bogowie, pierwszy raz w tej historii prawdę. |
Narracja ![]() |
01:26:58
![]() |
Matthew ![]() |
01:28:26
Matthew spojrzał na Darka. On ponoć tak, ale nie był pewny jak daleko ten dom. |
Darek ![]() |
01:32:16
Darek 'Jeśli bóg da, to prosto do domu... No, może przez tawernę' |
Narracja ![]() |
01:33:36
![]() |
Matthew ![]() |
01:36:43
Matthew "Dziwne rzeczy prawicie, rycerzu. Buntownicy nie tylko zagrożeniem dla was, ale i dla wędrowców". |
Narracja ![]() |
01:41:09
![]() |
Narracja ![]() |
01:41:45
![]() |
Matthew ![]() |
01:47:53
Matthew wsiadł na konia i ruszył za rycerzami. "Mości rycerze, nie moja rzecz, ale jutro już po wsi wieść się rozejdzie, że zasadzka wyrżnięta. I wioska ukryje szczury. A dziś wystarczy dzieci i baby wygnać, chaty spalić... A tych przy broni powiesić". |
Narracja ![]() |
01:50:02
![]() |
Narracja ![]() |
01:54:45
![]() |
Matthew ![]() |
01:55:35
Matthew "Mathew Cazedor". Ukłonił się z konia. "A waszmość myśli o taktyce, a nie zwraca uwagi, że i nam buntownicy mogą łby poodcinać i zdobycz zabrać". Wzruszył ramionami. |
Matthew ![]() |
01:56:51
Matthew "Choć po odcięciu głowy nawet i najbogatsza zdobycz będzie nam obojętna". |
Rycerz ![]() |
01:58:36
Rycerz również skłonił głowę. 'Grandir' - przedstawił się. 'Waszmość, widzę, nie z chłopstwa. Albo całkiem nowy na tych ziemiach, albo z północy' |
Narracja ![]() |
01:59:36
![]() |
Matthew ![]() |
02:02:42
Matthew "Ani z północy, ani z południa. Nijak w waszych stronach". Znów wyglądał na rozczarowanego. "Ot, waszmości, myśliwy któremu żołdactwo w głowie". |
Grandir ![]() |
02:03:47
Grandir uśmiechnął się kiwając głową. 'Nie zabraknie okazji do służby na wschód stąd' |
Matthew ![]() |
02:06:11
Matthew "Tedy oczyśćmy trakt. A to akurat moja rzecz, bo to wspaniałe lasy, więc i zwierzyna w koło będzie". |
Narracja ![]() |
02:10:08
![]() |
Matthew ![]() |
02:13:19
Matthew "Gdzie reszta waszych kompanów?". Naliczył trzech. Miał nadzieję na więcej. |
Grandir ![]() |
02:19:56
Grandir 'Polegli, widziałeś waść. Wypuszczamy po jednym, dwa oddziały. Patrolujemy okolicę i wracamy na wschód, do przesmyku.' |
Grandir ![]() |
02:20:43
Grandir 'Dwa kolejne pojechaly w miejsce, gdzie ponoć ognista potwora masakruje ludzi' |
Matthew ![]() |
02:25:12
Matthew uśmiechnął się pod nosem "Dobrodzieju, ognista potwora powiadasz?". |
Grandir ![]() |
02:27:03
Grandir 'Smok, ciemny jak nocne niebo. Piąty oddział znalazł tylko szczątki i relację paru przerażonych chłopów' |
Grandir ![]() |
02:27:32
Grandir 'Nikogo i nic nie oszczędził, nawet konie padly bez życia' |
Matthew ![]() |
02:29:46
Matthew "Bez to, skoro 5 oddziałów padło, to może źle się z bestią rozprawić chcecie, mości rycerze?" jechał spokojnie na koniu. Ciekaw był, czy zobaczy wioskę, czy karczmę. |
Narracja ![]() |
02:33:44
![]() |
Matthew ![]() |
21:38:02
Matthew "Mości rycerze, pierwsze odwiedziłbym jednak karczmę. Pochodni nam trzeba, a może i szabli dla mnie i towarzysza mojego". Jechał spokojnie na koniu, rozglądając się po nieznanej jednak sobie krainie. |
Grandir ![]() |
21:40:24
Grandir 'Na południowschód stąd mamy obóz. Szabla się znajdzie. I łuk idzie na kuszę wymienić' - przyjrzał się ręcznie zdobionej broni łucznika, skoro jechali równo. 'Z rana pogrzebią zmarłych. Wtedy do nich zawrócimy. Naprzód! - zarządził, popędzając konia we wspomnianym kierunku. |
Matthew ![]() |
21:43:36
Matthew ruszył za Grandirem. Ruszył za nim zastanawiając się po co mu kusza, i gdzie rano mają wracać. Dwuznaczność, która go trafiła była tym dziwniejsza, że ani trupów może rano nie być, a jeszcze lepiej by było, gdyby nie było wioski. "Naprzód". Powtórzył. |
Darek ![]() |
21:45:27
Darek - widać po nim było że do siodła nawykł najgorzej ze wszystkich, bo preferowanym przez niego stylem jeździeckim był ten nazywany profesjonalnie rozpaczliwym, tym razem nie wtrącał się w rozmowę. Mial wielką nadzieję nie spaść na tyłek, a nadzieja ta, niczym najlepsza pochodnia, oświetlała mu drogę za pozostałymi. |
Narracja ![]() |
21:49:14
![]() |
Matthew ![]() |
21:49:23
Matthew jeździł przeciętnie. W jego stronach koń był jedynym sposobem na szybkie przemieszczanie się, w jego oddziale też. Wirtuozerii nigdy nie opanował, gdyż strzelanie z jadącego konia jest trudne. A właściwie strzela się w masy ludzi, tylko wtedy czasami trafiał. |
Matthew ![]() |
21:52:12
Matthew dojeżdżając do obozu zrzucił kaptur i poczekał na Darka. W obcych stronach w dwójkę raźniej. "Jak myślisz, dadzą nam te szable?". |
Darek ![]() |
21:58:47
Darek 'Nie wiesz w co wvhodzimy. W paszczę lwa. Nie mniej, nie więcej. Tutaj konflikt trwa jeszcze z poprzedniej władzy. Koszą całe wsie i osady. Lada moment zaczną wysyłać nie patrole, ale oddziały na wojnę' |
Grandir ![]() |
22:00:00
Grandir 'Witajcie w obozie Zakonu. Polecę podać wam strawę i udostępnić namiot. ' - powiedział, choć wiedział że poleci też mieć ich na oku. To jednak byli obcy, nawet jeśli naruntyjczycy. Każdy mógł powiedzieć, że jest po stronie zakonu - choć nie każdy ratował im życie. |
Matthew ![]() |
22:00:59
Matthew "Tedy nie będziemy głodować, a i zajęcia może nam nie braknie". Zszedł z konia i zaczął przywiązywać zwierze. Zwrócił się do Grandira. "Kiedy chcesz ruszyć do wioski?". |
Grandir ![]() |
22:05:10
Grandir 'Po świcie. O świcie natkniemy się zapewne na patrol erbeński. Lepiej go unikać skoro smoka mają' |
Darek ![]() |
22:05:48
Darek dowiązał konia obok. Podszedł do Mathewa. 'Poważnie myślisz o służbie tutaj? Ciężki kawałek chleba' |
Matthew ![]() |
22:07:30
Matthew "W dzień też lepiej smoka unikać. Może nawet lepiej niż w nocy, mości rycerzu". Nie znał się na smokach Krona, ale przypuszczał, że te kreatury są wszędzie takie same. |
Matthew ![]() |
22:09:11
Matthew "A masz lepszy pomysł? Mamy protekcję i jedzenie. To chyba lepsze niż dać się zarżnąć zbuntowanemu chłopstwu". Uśmiechnął się do Darka i ruszył po strawę. |
Grandir ![]() |
22:09:48
Grandir 'W dzień, łuczniku, mamy szansę go wypatrzyć. Nikt nie przewidzi jak bestia radzi sobie nocą. Odpocznijcie. Wartownik zaraz zejdzie i wskaże wam namiot' |
Darek ![]() |
22:11:19
Darek westchnął. Czyż nie zaczynał w obozie tak zwanego zbuntowanego chłopstwa, gdzie poza nim był skazany za romans ze szlachcianką, oraz dwoje dzieci, których dom i rodzice spłonęli? Ale Mathew miał rację. A nic tak nie odsuwało podejrzeń, jak służba w Zakonie. Teraz wypatrywał wartownika. Klepnął łucznika w ramię by wskazać, gdy ten nadchodził. |
Matthew ![]() |
22:12:06
Matthew wzruszył ramionami. "Ty dowodzisz, rycerzu. Czekać nam zatem przyjdzie". Spojrzał na nadchodzącego. |
Narracja ![]() |
22:15:11
![]() |
Darek ![]() |
22:18:50
Darek odebrał swój talerz i kubek wina, siadając pomiędzy już siedzącymi, byle bliżej ognia. Nawet jeśli nie czuł się jednym z nich, nie był to dostateczny powód by marznąć. |
Matthew ![]() |
22:20:21
Matthew również zabrał swój talerz. Jednak z kubka z winem pociągnął tak potężny łyk, że napitek polał mu się na czarną kurtkę. Obtarł rękawem usta siadając przy pierwszym, wolnym miejscu. "Czołem rycerze". Mruknął to już zajadających się. |
Narracja ![]() |
22:21:09
![]() |
Narracja ![]() |
22:22:24
![]() |
Matthew ![]() |
22:24:52
Matthew "Z zasadzki. Waszmości kompanów chłopstwo rżnęło, tedy żeśmy pomogli. Nie wiem, czy wiele, ale z dwóch chamów sam strzałą przebiłem". Stwierdził, że lepiej nie rozpowiadać o portalach, dziwnych karczmach i jeszcze dziwniejszych ludziach. |
Rycerz ![]() |
22:29:40
Rycerz przyjrzał się łucznikom, kiwając głową. 'Dolejcie im' - zarządził. W końcu co jak co, ale wino za życie kompanów to nie była wygórowana cena. |
Rycerz ![]() |
22:30:36
Rycerz 'Smoka nie było? Tutaj wszyscy wystraszeni nim przed jutrzejszym patrolem. A dzisiaj jeszcze, mówicie, bunt chłopski. Dowódca słowem nie wspomniał, ale wyruszyli w dwadzieścia osób' |
Matthew ![]() |
22:30:53
Matthew "Serce się raduje z tego pomysłu". Wypił drugim łykiem swój kubek wina, podstawiając opróżnione naczynie. |
Darek ![]() |
22:31:30
Darek również skorzystał z poczęstunków, choć uważał, że proszą się o kłopoty. Ale z natury był zachowawczy i brawura raczej mu nie groziła. |
Matthew ![]() |
22:32:02
Matthew "Ani smoka nie spostrzegłem. Z resztą, smok na pasku chłopstwa?". Znów zagryzł strawę. "Nie może być!". |
Rycerz ![]() |
22:32:44
Rycerz 'Mnie już, drodzy towarzysze, nic w tym padole banickim nie zdziwi. Nic! Choćby się sama królowa smokiem okazała1' |
Strona 1 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 156, 157, 158, Następna |