Strona 1 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 156, 157, 158, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 30.05.2017 |
Matthew |
23:36:43
Matthew rozglądał się. Nie znał tego świata, a jednak to ten świat przyciągnął go najbardziej. Takich ścieżek jak thaary nie robiło żadne ze znanych mu zwierząt. Myśliwi też nigdy nie byli uważani za znaczących, a jednak według Darka stanowili podporę społeczności. Dla Mathewa świat się niby nie zawalił, ale zmienił się diametralnie. |
Darek |
23:41:56
Darek stał teraz wyprostowany, zerkając na wschód, jak w obraz. Prawie bez ruchu. Cokolwiek widział, chyba było warte ujrzenia. |
Matthew |
23:43:21
Matthew szedł za myśliwym. Jednak gdy tylko on się zatrzymał, również Cazedor zastygł w skalnym bezruchu. Spojrzał w stronę... |
Narracja |
23:53:15
Gdy Mathew spojrzał na wschód, ujrzał niewysokie, zielone góry. Góry jak góry. Zapewne zastanawiał się, co w nich tak godnego uwagi. Lub i nie. Jednak po chwili coś się poruszyło. Ruchome góry? Też nie. Stado zaczęło się przesuwać. Podobne słoniom,ogromne, jednak zielone stworzenia poruszały się powoli. leniwie, pasąc się na niewysokim wzgórzu, na którym same sprawiały wrażenie obrośniętych mchem skał. Przynajmniej z daleka. |
Matthew |
23:55:49
Matthew zrobił kilka kroków w tył. Chwycił za swoją piersiówkę. Ah, zostawił. Chwycił za liście w kieszeni. Nie zabrał. "Co do cholery?". |
Darek |
23:58:23
Darek 'Zapamiętaj ten widok. Jest się czym pochwalić' - powiedział zadowolony. 'Ale pamiętaj, że tego strzała nie zabije. A denerwować nie warto' |
Data | 31.05.2017 |
Matthew |
00:01:21
Matthew "Chłopie, widziałem różne stworzenia. Ale tego nawet nie wiem jak...". Zmrużył oczy. "Boskie stworzenia, tak?". |
Darek |
00:01:52
Darek 'Tak. Wierzą że pazur tego zwierzęcia osłoni przed niebezpieczeństwem i przyniesie bogactwo' |
Matthew |
00:05:22
Matthew "Nie mnie oceniać, ale według mnie powinniśmy ruszać. Byłyby do zestrzelenia z łuku, dobrze by nam było". Zastanowił się nadal zapatrzony w ogromne zwierzę. "Wiesz gdzie jesteśmy?". |
Darek |
00:06:13
Darek 'Na północy Trisam. Jadąc na wschód, dotrzemy do mojego kraju. Jadąc na północ, pewnie do jakiejś tawerny' |
Matthew |
00:13:31
Matthew "Mości kompanie, wielce daleko stąd twój kraj?". Właściwie był wyjątkowo zainteresowany tawerną, ale jeśli kraj myśliwego jest daleko, to przy tawernie można kupić lub ukraść konia. |
Darek |
00:14:21
Darek 'Daleko. Dzień w siodle by dotrzeć do miast. Półtora dnia pieszo, by dotrzeć do granicy' |
Darek |
00:22:14
Darek 'Ale my pójdziemy na południe, wóz jakiś złapać, i pułapek uniknąć. W tych lasach zbój siedzi na zbóju. Miej łuk w pogotowiu' |
Matthew |
00:22:19
Matthew "Idziemy tam, gdzie weźmiemy konie. Wtedy ruszymy, ale jeszcze...". Spojrzał na ogromne zwierzęta. "Wróćmy tu!". |
Darek |
00:23:17
Darek 'Wedle życzenia. Szlak jest popularny, problemu nie będzie. A więc na południe. Cokolwiek widzisz, strzelaj. Groszem nie śmierdzę, a nikt nic nie da za darmo' |
Matthew |
00:24:55
Matthew poklepał swój łuk. "W drogę przyjacielu. A z konia ruszymy w twoje strony. Ile w nich nie bywałeś?". Szedł niemal marszem obok myśliwego. |
Darek |
00:25:46
Darek 'Będzie z pół roku... W sam raz wracałem do domu' - powiedział, zawracając przez ciemniejący las. Wiedział że osada musiała być gdzieś niedaleko. |
Narracja |
00:26:53
Las istotnie ciemniał nadspodziewanie szybko. Dawało się słyszeć odgłosy, których Mathew nie mógł znać. A to stadko usirak obudzone w krzakach, a to nawołujące się omaki, przemykające drobne zwierzęta. Gdzieś w oddali, słysząc kroki, lanoka uskoczyła w głąb lasu. |
Matthew |
00:31:04
Matthew doceniał ciemność. Nieopatrzny znak, że ma się do czynienia z porządnym lasem. Trochę dezorientowały go odgłosy zwierząt, ale póki prowadzący go nie wykonywał gwałtownych ruchów to Mathew też był spokojny. |
Matthew |
00:31:42
Matthew "Jak więc z tą armią? Tylko szlachetnie urodzeni czy wojsko pospolite też macie?". |
Darek |
00:32:11
Darek 'Dla ludzi, ludzie są szlachetnie urodzeni. Nie kończy dobrze ten, kto wyjdzie z Zakonu' |
Matthew |
00:33:13
Matthew wzruszył ramionami. "A ten co nie ma pojęcia o czym mówisz? Jak kończy?". |
Narracja |
00:35:18
Im bardziej schodzili na północ, tym wyraźniejsze stawały się odgłosy walki. Mathew mógł widzieć, że Darek zachowuje ostrożność, i nie dość mu odwagi by wyjść w światło osady. Toteż jego przewodnik ukrył się za drzewem, obserwując. 'Trzeba im pomóc' - usłyszał Mathew. Przed nimi walczyły dwie grupy ludzi. Jedni - w zbrojach, zdobionych granatowo-złotym znakiem. Z daleka niewyraźnym ale połyskującym w świetle polchodni. Drudzy przebrani w co popadnie, z toporami, siekierami i kilofami. |
Narracja |
00:37:49
Nie ulegało wątpliwości, że rycerze mieli poważne kłopoty. W niedługim czasie pozostała ich garstka. Kilka koni, którym udało się oswobodzić spod trupów, uciekało w popłochu gdzie popadnie. Ulegało zaś wątpliwości, której grupie zamierzał pomagać Darek. |
Darek |
00:43:07
Darek przykucnął, miał tylko kilka strzał, ale wszystkie trzymał tuż przy łuku. Mógł wystrzelić niemal jedną za drugą. Zapewne nie miał co marzyć o celności Mathewa, ale też i nie byl ostatni. Dwóch agresorów zdołał powalić na ziemię, skoro ich zbroję stanowił len. |
Matthew |
00:43:54
Matthew napiął łuk i wymierzył w hołotę. Bliższy wojak niż zbuntowane chamstwo. Niedawna wojna rozgrzała jego zmysły, więc zaczął szyć z łuku jak w amoku. "Nie rozbiegać się! Do broni! Do broni!". Krzyczał na uciekających. Kolejny strzał. Kolejna strzała prosto w korpus wroga. |
Narracja |
00:46:08
Pomimo że rycerzy nagle pozostało ledwie pięciu, widząc niewidzialną pomoc, poczuli nowe siły do walki. Trzech z nich, wciąż konno, jechało przez zbiegowisko tnąc bez opamiętania. Czyżby amok łucznika im się udzielił? Jeden padł, z kilofem wbitym w czoło, tuż przed tym nim padł jego oprawca. Jeden, przyciśnięty przez konia, chyba ze złamaną kością udową, wzywał na pomoc. Garstka niedobitków rzuciła się do ucieczki. |
Darek |
00:49:29
Darek wybiegł na pobojowisko. Złapał leżącą na ziemi obok poległego rycerza kuszę, by ustrzelić jednego z uciekających. Podszedł do rannego rycerza, sprawdzając jego stan. |
Matthew |
00:50:13
Matthew rzucił się za uciekinierami. Dalej szył ze strzał, jednak im dalej byli, tym mniejsza była jego celność. W końcu, gdy strzały już nie mogły sięgnąć jego przeciwników rzucił broń o ziemię i biegł w kierunku rannych rycerzy. |
Matthew |
00:53:10
Matthew zanim rzucił się do pomocy stanął za Darkiem. Nie wiedział kim są rycerze, nie wiedział również czy akurat im się to opłaciło. "Kto wy?!". |
Ranny |
00:54:37
Ranny spojrzał spłoszony na strój Mathewa. Czyżby agent królowej? 'Zakon!' - odpowiedział szybko. 'Wierny sługa cesarza!' - złapał się za nogę, nie radząc sobie z bólem. Najwyraźniej był też ranny w brzuch. |
Darek |
00:58:18
Darek 'Od nas, z Naruntii' - wyjaśnil łucznikowi. Przykucnął przy rycerzu. Raczej nie dało się wiele zrobić. |
Matthew |
01:01:06
Matthew sięgnął do kieszeni. Nie zabrał przyjemności, ale bandaże w kieszeniach miał zawsze. Podał Darkowi jeden płat. "Za cesarza...". Mruknął. Nie miał pojęcia o kim wojak mówi, jednak starał się ulżyć rannym. |
Narracja |
01:01:12
Trzy kusze wycelowały w Mathewa i Darka, gdy konni wrócili z pościgu za zbiegłymi. Nie strzelali, przyglądali się. Wiedzieli że ktoś im pomógł. Teraz mogli widzieć trupy poległe od strzał, i łuki dwójki podróżników. 'Łowcy?' |
Narracja |
01:04:37
Rycerze słysząc łucznika opuścili kusze, chowając je. Jednak nadal rozglądali się niepewnie. 'Niech Narunt was oświeca za waszą pomoc' - powiedział któryś. |
Darek |
01:05:33
Darek przyjął pomoc, ale dyskretnie pokręcił do Mathewa głową. Mógł tylko markować pomoc przed rannym, by ten nie umierał jak pies. Nie trwało to długo, nim ranny przestał oddychać. |
Matthew |
01:06:36
Matthew opuścił łuk. Wolałby nie skończyć swojego i tak treściwego życia jako hybryda człowieka i strzał. W marnym świetle mogło to uchodzić za człeko-jeża, ale wyjątkowo nie ruchliwego. "Łowcy. Z łowów idziemy. A wam co chłopstwo szkodziło?". W obliczu bezczelnego kłamstwa wolał zmienić temat. |
Rycerz |
01:07:28
Rycerz zsiadł z konia. Rozejrzał się. 'Zbojnicy. W lasach się kryli, wyskoczyli na nas znienacka' |
Darek |
01:09:59
Darek zerknął wymownie na Mathewa. Nie wierzył, ale nie będzie się kłócił z rycerzami. To miało krótkie nogi. |
Narracja |
01:10:53
'Z łowów, mówicie? Bez łupu, w czystym odzieniu?' - jeden z rycerzy nie do końca dał wiarę, choć nic zrobić nie mógł, gdy rozmawiał z ich wybawcami. |
Matthew |
01:12:59
Matthew "Spotkaliśmy chodzące góry. Thaary. Sam rozumiesz rycerzu, że taka potęga i majestat nie na ręce łowców". Łgał. Łgał jak najęty, ale stwierdził, że ludzie wszędzie są ludźmi. |
Matthew |
01:13:19
Matthew wyciągnął rękę do schodzącego z konia. |
Darek |
01:18:49
Darek 'Z Naruntii' - powiedział zawczasu, widząc gest łucznika. |
Narracja |
01:21:29
Rycerz przyjrzał się łucznikowi podejrzliwie, ale postanowił zaufać. W końcu, tych dwoje ich ocaliło. 'Dobrze sobie radzicie z łukiem' - nie miał skąd wiedzieć, że Darek mial tylko kilka strzał. 'Dokąd zmierzacie?' |
Matthew |
01:23:00
Matthew "I wam niezgorzej w sercach, kiedy żeście ruszyli na buntowników. Zmierzamy do najbliższej tawerny". Powiedział, bogowie, pierwszy raz w tej historii prawdę. |
Narracja |
01:26:58
Rycerz 'Wszystkim się należy. Wracacie do domu?' |
Matthew |
01:28:26
Matthew spojrzał na Darka. On ponoć tak, ale nie był pewny jak daleko ten dom. |
Darek |
01:32:16
Darek 'Jeśli bóg da, to prosto do domu... No, może przez tawernę' |
Narracja |
01:33:36
Rycerz 'Zostawmy ich. Wieśniacy sami pochowają. ' - polecił kolegom jedynie by złożyli ciała jako tako, by okazać minimum szacunku. Nie wiedzieli, czy złapali wszystkich. Zostało ich kilku i każdy mógł ich tu zaskoczyć. 'Konie nas opóźnią. Jeśli potrzebujecie, weźcie któregoś' |
Matthew |
01:36:43
Matthew "Dziwne rzeczy prawicie, rycerzu. Buntownicy nie tylko zagrożeniem dla was, ale i dla wędrowców". |
Narracja |
01:41:09
Rycerz 'Dla boga i dla kraju. Trisam całe zbudowane z buntowników, pewnie w sąsiedniej wsi się zbroili. Rano to sprawdzimy. Teraz czas złożyć modły nad poległymi, i opić ich bohaterski akt' |
Narracja |
01:41:45
Rycerze ruszyli przed siebie, drogą na południe. Konno to tamtędy było im łatwiej dotrzeć do przesmyku. Zaczekali na Darka i Mathewa, skoro ci nie mieli jeszcze koni. |
Matthew |
01:47:53
Matthew wsiadł na konia i ruszył za rycerzami. "Mości rycerze, nie moja rzecz, ale jutro już po wsi wieść się rozejdzie, że zasadzka wyrżnięta. I wioska ukryje szczury. A dziś wystarczy dzieci i baby wygnać, chaty spalić... A tych przy broni powiesić". |
Narracja |
01:50:02
Rycerz spojrzał na Mathewa, zaskoczony całkowicie. 'Ktoś ty?' - spytał. Narastała w nim podejrzliwość, mimo że dobrze nowy prawił. Ale za sprytnie jak na prostego myśliwego. |
Narracja |
01:54:45
Rycerz 'Prosty łowca daleki jest od taktyki większej, niż zapędzenie lanoki na zasieki' |
Matthew |
01:55:35
Matthew "Mathew Cazedor". Ukłonił się z konia. "A waszmość myśli o taktyce, a nie zwraca uwagi, że i nam buntownicy mogą łby poodcinać i zdobycz zabrać". Wzruszył ramionami. |
Matthew |
01:56:51
Matthew "Choć po odcięciu głowy nawet i najbogatsza zdobycz będzie nam obojętna". |
Rycerz |
01:58:36
Rycerz również skłonił głowę. 'Grandir' - przedstawił się. 'Waszmość, widzę, nie z chłopstwa. Albo całkiem nowy na tych ziemiach, albo z północy' |
Narracja |
01:59:36
Mathew nie mogł wiedzieć, że ludzie pochodzący ze skelbardzkich rodów, nie zwykli podawać nazwisk. Dla nich przedrostki gra, gri, były nazwiskami samymi w sobie. |
Matthew |
02:02:42
Matthew "Ani z północy, ani z południa. Nijak w waszych stronach". Znów wyglądał na rozczarowanego. "Ot, waszmości, myśliwy któremu żołdactwo w głowie". |
Grandir |
02:03:47
Grandir uśmiechnął się kiwając głową. 'Nie zabraknie okazji do służby na wschód stąd' |
Matthew |
02:06:11
Matthew "Tedy oczyśćmy trakt. A to akurat moja rzecz, bo to wspaniałe lasy, więc i zwierzyna w koło będzie". |
Narracja |
02:10:08
Pozostali dwaj rycerze, z których jeden wiózł za sobą dumnie sztandar, spojrzeli po sobie z satysfakcją. Uzyskali pomoc znikąd. Podarowano im ich własne życie. Ze strony przypadkowego łucznika, który okazał się być im przyjacielem. A przynajmniej wrogiem ich wrogów, co na jedno wychodziło. 'Więc mówicie, że do wsi lepiej po nocy jechać?' |
Matthew |
02:13:19
Matthew "Gdzie reszta waszych kompanów?". Naliczył trzech. Miał nadzieję na więcej. |
Grandir |
02:19:56
Grandir 'Polegli, widziałeś waść. Wypuszczamy po jednym, dwa oddziały. Patrolujemy okolicę i wracamy na wschód, do przesmyku.' |
Grandir |
02:20:43
Grandir 'Dwa kolejne pojechaly w miejsce, gdzie ponoć ognista potwora masakruje ludzi' |
Matthew |
02:25:12
Matthew uśmiechnął się pod nosem "Dobrodzieju, ognista potwora powiadasz?". |
Grandir |
02:27:03
Grandir 'Smok, ciemny jak nocne niebo. Piąty oddział znalazł tylko szczątki i relację paru przerażonych chłopów' |
Grandir |
02:27:32
Grandir 'Nikogo i nic nie oszczędził, nawet konie padly bez życia' |
Matthew |
02:29:46
Matthew "Bez to, skoro 5 oddziałów padło, to może źle się z bestią rozprawić chcecie, mości rycerze?" jechał spokojnie na koniu. Ciekaw był, czy zobaczy wioskę, czy karczmę. |
Narracja |
02:33:44
Pierwsza była wieś. Ta sama wieś, którą doskonale poznali Aleks, Mizu, Perceval, Farika, Essy i Dew. Ludzie spali, kilka śmiertelnie wyeksploatowanych pochodni dokańczało żywota przy drodze. Dopiero za osadą na wędrowców jadących z przesmyku czekała tawerna. |
Matthew |
21:38:02
Matthew "Mości rycerze, pierwsze odwiedziłbym jednak karczmę. Pochodni nam trzeba, a może i szabli dla mnie i towarzysza mojego". Jechał spokojnie na koniu, rozglądając się po nieznanej jednak sobie krainie. |
Grandir |
21:40:24
Grandir 'Na południowschód stąd mamy obóz. Szabla się znajdzie. I łuk idzie na kuszę wymienić' - przyjrzał się ręcznie zdobionej broni łucznika, skoro jechali równo. 'Z rana pogrzebią zmarłych. Wtedy do nich zawrócimy. Naprzód! - zarządził, popędzając konia we wspomnianym kierunku. |
Matthew |
21:43:36
Matthew ruszył za Grandirem. Ruszył za nim zastanawiając się po co mu kusza, i gdzie rano mają wracać. Dwuznaczność, która go trafiła była tym dziwniejsza, że ani trupów może rano nie być, a jeszcze lepiej by było, gdyby nie było wioski. "Naprzód". Powtórzył. |
Darek |
21:45:27
Darek - widać po nim było że do siodła nawykł najgorzej ze wszystkich, bo preferowanym przez niego stylem jeździeckim był ten nazywany profesjonalnie rozpaczliwym, tym razem nie wtrącał się w rozmowę. Mial wielką nadzieję nie spaść na tyłek, a nadzieja ta, niczym najlepsza pochodnia, oświetlała mu drogę za pozostałymi. |
Narracja |
21:49:14
Stukot końskich kopyt w liczbie przekraczającej cztery, obudził niektórych wieśniaków. Widać było przez okna, jak w co którymś domu zapalała się świeca. Ze dwóch gospodarzy wyszło przed swoje chaty, przyglądając się przejeżdżającym, witając się z nimi uprzejmie skinieniem. Jednak wieś kończyła się szybko, bo i była niewielka. Znów wjechali w ciemny las, a gdy z niego wyjechali, dało się widzieć w oddali namioty, oznaczone proporcami w granatowej barwie, na których widniał biały trójkąt ze złotym kołem w środku. |
Matthew |
21:49:23
Matthew jeździł przeciętnie. W jego stronach koń był jedynym sposobem na szybkie przemieszczanie się, w jego oddziale też. Wirtuozerii nigdy nie opanował, gdyż strzelanie z jadącego konia jest trudne. A właściwie strzela się w masy ludzi, tylko wtedy czasami trafiał. |
Matthew |
21:52:12
Matthew dojeżdżając do obozu zrzucił kaptur i poczekał na Darka. W obcych stronach w dwójkę raźniej. "Jak myślisz, dadzą nam te szable?". |
Darek |
21:58:47
Darek 'Nie wiesz w co wvhodzimy. W paszczę lwa. Nie mniej, nie więcej. Tutaj konflikt trwa jeszcze z poprzedniej władzy. Koszą całe wsie i osady. Lada moment zaczną wysyłać nie patrole, ale oddziały na wojnę' |
Grandir |
22:00:00
Grandir 'Witajcie w obozie Zakonu. Polecę podać wam strawę i udostępnić namiot. ' - powiedział, choć wiedział że poleci też mieć ich na oku. To jednak byli obcy, nawet jeśli naruntyjczycy. Każdy mógł powiedzieć, że jest po stronie zakonu - choć nie każdy ratował im życie. |
Matthew |
22:00:59
Matthew "Tedy nie będziemy głodować, a i zajęcia może nam nie braknie". Zszedł z konia i zaczął przywiązywać zwierze. Zwrócił się do Grandira. "Kiedy chcesz ruszyć do wioski?". |
Grandir |
22:05:10
Grandir 'Po świcie. O świcie natkniemy się zapewne na patrol erbeński. Lepiej go unikać skoro smoka mają' |
Darek |
22:05:48
Darek dowiązał konia obok. Podszedł do Mathewa. 'Poważnie myślisz o służbie tutaj? Ciężki kawałek chleba' |
Matthew |
22:07:30
Matthew "W dzień też lepiej smoka unikać. Może nawet lepiej niż w nocy, mości rycerzu". Nie znał się na smokach Krona, ale przypuszczał, że te kreatury są wszędzie takie same. |
Matthew |
22:09:11
Matthew "A masz lepszy pomysł? Mamy protekcję i jedzenie. To chyba lepsze niż dać się zarżnąć zbuntowanemu chłopstwu". Uśmiechnął się do Darka i ruszył po strawę. |
Grandir |
22:09:48
Grandir 'W dzień, łuczniku, mamy szansę go wypatrzyć. Nikt nie przewidzi jak bestia radzi sobie nocą. Odpocznijcie. Wartownik zaraz zejdzie i wskaże wam namiot' |
Darek |
22:11:19
Darek westchnął. Czyż nie zaczynał w obozie tak zwanego zbuntowanego chłopstwa, gdzie poza nim był skazany za romans ze szlachcianką, oraz dwoje dzieci, których dom i rodzice spłonęli? Ale Mathew miał rację. A nic tak nie odsuwało podejrzeń, jak służba w Zakonie. Teraz wypatrywał wartownika. Klepnął łucznika w ramię by wskazać, gdy ten nadchodził. |
Matthew |
22:12:06
Matthew wzruszył ramionami. "Ty dowodzisz, rycerzu. Czekać nam zatem przyjdzie". Spojrzał na nadchodzącego. |
Narracja |
22:15:11
Wartownik przyjrzał się podejrzliwie dwójce łuczników, ale nie jemu było decydować, kogo wpuścić do obozu. Jego zadaniem było nie wpuszczanie nikogo prócz dowódcy i oddziału. I wykonywanie rozkazów. 'Za mną' - polecił. Zaprowadził panów pod solidny mutr, u podstawy którego siedziało ośmiu, może dziesięciu jedzących pieczoną lanokę i popijających winem, któremu zapewne dawno temu przydałaby się solidniejsza beczka i piwnica. Skinął na jednego z nich, który podał gościom po drewnianym talerzu. Najwyraźniej ich obecność w obozie budziła zaskoczenie wszystkich. |
Darek |
22:18:50
Darek odebrał swój talerz i kubek wina, siadając pomiędzy już siedzącymi, byle bliżej ognia. Nawet jeśli nie czuł się jednym z nich, nie był to dostateczny powód by marznąć. |
Matthew |
22:20:21
Matthew również zabrał swój talerz. Jednak z kubka z winem pociągnął tak potężny łyk, że napitek polał mu się na czarną kurtkę. Obtarł rękawem usta siadając przy pierwszym, wolnym miejscu. "Czołem rycerze". Mruknął to już zajadających się. |
Narracja |
22:21:09
Rycerze którrzy uznali, że już się nagapili ile trzeba, wrócili do rozmowy, której głównym tematem była panika w związku z doniesieniami o erbeńskim smoku, potworze zabijającym całe masy ludzkie bez sumienia. |
Narracja |
22:22:24
Rycerze przywitali się dyskretnie, nie przerywając sobie posiłkiu. Zapewne chcieliby zapytać ich, co tu robią, ale widocznie nie mieli śmiałości. Czyżby w Zakonie panowała aż taka dyscyplina? 'A wy skąd?' - padło w końcu pytanie. |
Matthew |
22:24:52
Matthew "Z zasadzki. Waszmości kompanów chłopstwo rżnęło, tedy żeśmy pomogli. Nie wiem, czy wiele, ale z dwóch chamów sam strzałą przebiłem". Stwierdził, że lepiej nie rozpowiadać o portalach, dziwnych karczmach i jeszcze dziwniejszych ludziach. |
Rycerz |
22:29:40
Rycerz przyjrzał się łucznikom, kiwając głową. 'Dolejcie im' - zarządził. W końcu co jak co, ale wino za życie kompanów to nie była wygórowana cena. |
Rycerz |
22:30:36
Rycerz 'Smoka nie było? Tutaj wszyscy wystraszeni nim przed jutrzejszym patrolem. A dzisiaj jeszcze, mówicie, bunt chłopski. Dowódca słowem nie wspomniał, ale wyruszyli w dwadzieścia osób' |
Matthew |
22:30:53
Matthew "Serce się raduje z tego pomysłu". Wypił drugim łykiem swój kubek wina, podstawiając opróżnione naczynie. |
Darek |
22:31:30
Darek również skorzystał z poczęstunków, choć uważał, że proszą się o kłopoty. Ale z natury był zachowawczy i brawura raczej mu nie groziła. |
Matthew |
22:32:02
Matthew "Ani smoka nie spostrzegłem. Z resztą, smok na pasku chłopstwa?". Znów zagryzł strawę. "Nie może być!". |
Rycerz |
22:32:44
Rycerz 'Mnie już, drodzy towarzysze, nic w tym padole banickim nie zdziwi. Nic! Choćby się sama królowa smokiem okazała1' |
Strona 1 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 156, 157, 158, Następna |