Strona 156 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 155, ... 156, 157, 158, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 26.01.2019 |
Vere |
00:29:09
Vere -'Odprzyjaźniłaby się wiedząc że Lenrede jest moją córką' |
Lenrede |
00:30:40
Lenrede zniżyła głos do szeptu -'Więc czemu tak się lękacie jego gniewu?' - zapytała obydwie. |
Auron |
00:34:38
Auron - Nie uważam, że to byłby wystarczający powód, by Eveline porzuciła ta przyjaźń. Nie należy do takich osób. |
Vere |
00:40:20
Vere -'Lenrede poszła z nią. Kto wie, może się to udać. Ale ty o Patricku mów' |
Sawannah |
00:40:24
Sawannah - Utrata zauwafnia dobrego człowieka boli najbardziej- |
Lenrede |
00:41:23
Lenrede -'Prawdziwe zaufanie nie da się podważyć niedomówieniem. Może kiedyś się o tym przekona.' |
Auron |
00:43:36
Auron - Na chwilę obecną niech robi co chce. Zaufaj mi. Sprawię, że sam zapuka do twych drzwi. |
Eveline |
00:44:54
Eveline - Mój brat wiele przeszedł. Stanowczo więcej niż ja. Choć sam początek to już był horror... byliśmy wtedy dziećmi - mruknęła. |
Sawannah |
00:51:02
Sawannah nie znała historii rodzieństwa, więc na razie wolała siedzieć cicho, by nie wykazać braku empatii przez przypadek. |
Lenrede |
00:52:21
Lenrede -'O tej tragedii było głośno nawet w TriSowi. Ojciec opowiadał mi kiedyś. Spalono wtedy kilka dworów' |
Eveline |
00:54:45
Eveline - Kilka? Więc to nie był atak celowy tylko na nas? |
Vere |
00:55:05
Vere -'Znam cię. Twoja uczynność kosztuje, ale nie ośmielisz się. Czego ci zatem potrzeba?' |
Lenrede |
00:57:11
Lenrede -'Dwór rodu Nes-Ka w zachodnim garnizonie, i dwór Gri Dare na ziemiach nadanych. Niedaleko waszego. Podobno również dwa domy w osadzie, choć nie ma potwierdzenia.' |
Auron |
01:01:09
Auron uśmiechnął się - Pracowni alchemicznej i najrózniejszych składników alchemicznych. Tyle rodzai ile tylko da radę zdobyć. |
Eveline |
01:01:46
Eveline - Właściwie... Patrick zawsze podejrzewał, że to wina cesrastwa. Wiesz może jak to było na prawdę? |
Lenrede |
01:12:04
Lenrede spojrzała spłoszona na Eveline i Sawannah. Już było po niej widać, że wie. Nie wiedziała czy powinna o tym mówić. |
Vere |
01:12:50
Vere -'Oficjalnej? Z szyldem uzdrowiciela?' - teraz poczuł lekkie rozbawienie. |
Sawannah |
01:12:53
Sawannah - To może ja yerby zaparzę?- wymsknęła jej się nazwa napoju z Lessicy. |
Auron |
01:13:51
Auron - Wolałbym, żeby mi nie przeszkadzano. |
Eveline |
01:15:37
Eveline - Yerby nie mamy... ale mam coś co je zastąpi - wyjęła wysuszone liście frebanu - Możesz to zaparzyć. |
Lenrede |
01:20:54
Lenrede -'To było i nie było cesarstwo. Zakon przeciwko zakonowi. Druidzi przeciwko wyznawcom Narunta. Odpłata za zdradę. A w rzeczywistości wielka mistyfikacja Zakonu. Potrzebowali powodu by rozpocząć polowanie na druidów' |
Eveline |
01:24:33
Eveline - Skąd to wiesz? |
Sawannah |
01:26:18
Sawannah odebrała liście od Eveline i poszła zagrzać wodę. |
Lenrede |
01:27:01
Lenrede -'Z pewnego źródła. I jedna i druga strona miała zdrajców w swoich szeregach. Wszyscy widzieli jakie metody mają druidzi. Nawet gdy zabijają, to wówczas gdy to konieczne. Wszyscy wiedzą że całopalenie to domena Zakonu Thaarskiego Pazura. Wschodnie osady stały w płomieniach za czasów Olgierda.' |
Eveline |
01:31:19
Eveline - I co teraz? Jak to wszystko wygląda? |
Lenrede |
01:35:17
Lenrede -'Pokątnie szepce się w niektórych kręgach że za tą decyzję poleciały głowy. Druidzi mieli szpiega w Zakonie. Ale i Zakon miał szpiega wśród nich. Pewne jest tylko to, że oficjalnie żadna ze stron nie przyznaje się do winy' |
Eveline |
01:36:42
Eveline - Jak mniemam konflikt miedzy zakonem a druidami zbierze nowe żniwa? |
Sawannah |
01:47:04
Sawannah przyniosła trzy kubki naparu. - A czy to nie jest konflikt utrzymany sztucznie aby ktoś inny, ktoś wyżej miał zysk?- |
Lenrede |
01:51:38
Lenrede -'Jest. A żniwa już zebrał. Siedemdziesiąt ofiar. To bardzo dużo. Ale i tak mniej niż Zakon wybija w ramach każdej jednej krucjaty' |
Eveline |
01:52:05
Eveline - To o tych ofiarach mówił Vere? |
Lenrede |
01:53:02
Lenrede rozejrzała się czy nigdzie nie ma Patricka. -'Tak. O nich. Najbardziej szkoda Nimwe. Najserdeczniejszej osoby w Naruntii' |
Narracja |
01:53:44
Wszyscy Naruntyjczycy słyszeli o najwyższej kapłance wyroczni, Nimwe. Nie było możliwości by Eveline nie znała jej, nawet jeśli wyznawała trójcę. |
Eveline |
01:56:32
Eveline - Zabił ją? - przeraziła się. |
Lenrede |
02:01:10
Lenrede spuściła głowę. -'Tak. Nie osobiście ale... Ja nie wiem czy miał inny sposób. To mieszkańcy powstrzymali tą krwawą rzeź. Z obawy przed kolejnymi ofiarami. Nimwe znaleziono przeszytą w taki sposób w jaki został zabity Lavier. Odwzorowano każdą ranę. Gdy wieszali ją przed bramami, żyła. Ale nikt nie wie że nie czuła tego. Wiedziała że po nią przyjdą. Czekała. Podobno nic nie powiedziała jak ją zabierali. Spotkałam ją tylko raz. Pomogła. Jak każdemu' |
Eveline |
02:03:10
Eveline zacisnęła pięści - Przelewanie krwi nic nigdy nie daje. Zemsta rodzi zemstę... |
Lenrede |
02:08:41
Lenrede -'Znasz historię Zakonu?' - zapytała Eveline. Zwróciła się do Sawannah -'Też tak sądzimy z ojcem. Że komuś na tym konflikcie zależało. Konflikt jest stary jak Zakon, ale nigdy nie był tak krwawy.' |
Eveline |
02:09:32
Eveline - Tylko strzępki - odparła. |
Sawannah |
23:27:22
Sawannah - To ktoś musi miec na tym zysk, czy to ważne informacje, czy ze sprzedaży broni. Nierzadko wielkie rody dorabiały się sprzedając broń obu stronom konfliktu.- |
Lenrede |
23:33:43
Lenrede -'Gdy Zakon przybył na Rzekę Przemiany, setki lat temu, tereny Naruntii od północy i zachodu zamieszkiwały ludy Retraske, Velmara i Nalday. Nawet potomkowie Armeta nie wojowali z nimi, a ludność Nagodad Tri Samnare wpuszczała je na swoje ziemie. To potomkowie Retraske, Velmara i Nalday dali początek Erbenii po upadku Yentragi. A było tak dlatego, że były to ludy miłujące pokój. Specjalizowali się, tak jak dzisiejsi druidzi, w pomaganiu i zbieraniu wiedzy, a ich najświętszym prawem, pierwszym prawem Narunta była równowaga. To od nich wzięło się powiedzenie "Nie musisz, nie sięgaj". ' |
Lenrede |
23:36:36
Lenrede -'Powitali oni Zakon Słońca jak bohaterów. Zakonnicy przywieźli ze sobą cudowne nauki i wspaniałe wynalazki. Jednak Zakonowi to nie wystarczyło. Chcieli przekonać Trokka i Skelbardów do porzucenia swoich wierzeń. Pierwsza wojna i wyprawy Zakonu były podobno szokiem. Miłujące pokój ludy nie rozumiały, jak dla zwykłego przekonania można pozbawić kogoś tak cennego daru jak życie. Ale pozbawiano. Wbijano na pale, palono, podrzynano gardła. Wówczas Nalday zorganizowało wielką radę. Radzono jak przekonać Zakon do ustąpienia' |
Lenrede |
23:41:03
Lenrede opowiadala dalej. -'Wielki Wódz Nalday, Etrutte, przekonał radę że należy okazać brak wrogich zamiarów. W ramach gestu ufności najwyższych radców trzech ludów posłano jako gwaranta do pałacu, zaś do Nalday zaproszono Mistrza Zakonu wraz z jego świtą, celem ustanowienia paktów. Wyprawiono wielkie święto ku czci pokoju. Zakonnicy otoczyli rozbawione Nalday. Wdarli się do Wielkiej Sali. Z Nalday uszła z życiem garstka kobiet i dzieci, a gwarantów, radców trzech ludów, wywieszono na bramach Zakonu Słońca na przestrogę. W ten sposób zajęto dzisiejsze tereny Slavii' |
Lenrede |
23:47:58
Lenrede -'Gdy plemię Armeta dowiedziało się o tym, posłało do Nagodad Tri Samnare, apelując o pomoc w pokonaniu śmiertelnego wroga bogów. Nagodad Tri Samnare wysłało jedynie dwustu, ale najlepszych wojowników jakich mieli. Posłano na wschód, do Napigo, i na południe do Ostrikos. Wybuchła straszliwa rzeź. Naruntia spłynęła krwią. Żadna ze stron nie ustępowała, a po każdej były ogromne straty. W końcu Zakon Słońca ogłosił zawieszenie broni. Oficjalnym powodem było uratowanie przez jednego z druidów Mistrza. Jakiś czas po tym Zakon ogłosił, że władzę sprawować będzie ktoś inny.' |
Lenrede |
23:49:35
Lenrede -'Miał być to wybrany spośród wszystkich cesarz, najsprawiedliwszy ze sprawiedliwych, który od tej pory rządy miał opierać na poszanowaniu, niezależnie od wyznania. Zakon zmienił swoją nazwę na Zakon Thaarskiego Pazura. Ogłosił Narunta bogiem jedynym. Wojna ustała.' |
Eveline |
23:56:09
Eveline w wielkim zdziwieniu i skupieniu słuchała całej tej opowieści. Lenrede dysponowała ogromem wiedzy i to ją fascynowało. Ona sama była zamknięta na świat zewnątrzny. Nie inetresowali ją ludzie. Swoje życie, czas na naukę oraz umiejętności poświęcała na rośliny i zwierzęta... Była pod wrażeniem gdy tego słuchała. |
Patrick |
23:56:33
Patrick zaczął lekko klaskać - Przecudna opowieść - zszedł na dół. |
Data | 27.01.2019 |
Lenrede |
00:32:46
Lenrede zaśmiała się. -'Najwyraźniej zostałam bajarzem' |
Eveline |
00:55:46
Eveline dziwnie spojrzała na Patricka... była ciekawa ile rozmowy zdołał podsłuchać. Chociaż jej przeczucie mówiło jej, że brat już wie wszystko. |
Sawannah |
01:03:19
Sawannah - Jak dla mnie historia wydaje się być prawdziwa.- |
Lenrede |
01:20:42
Lenrede -'Czytałam pewną książkę która to potwierdza. Nie ma powodu nie wierzyć' |
Patrick |
01:39:04
Patrick - Lenrede, jakby co to masz łózko gotowe. Pierwszy pokój na prawo jak wejdziesz po schodach. |
Lenrede |
01:43:01
Lenrede zrozumiała że to koniec zabaw na dziś. -'Znam też inne historie, jakby wam się nudziło jutro w drodze' - powiedziała do dziewcząt, wstając. -'Zatem dobrej nocy' |
Eveline |
01:51:22
Eveline uśmiechnęła się - Dobrej nocy - i poszła na górę, gdyż to tam były wszystkie miejsca do spania. |
Patrick |
01:52:09
Patrick podszedł do Sawannah, która nie zdążyła odejść - Śpiąca? |
Narracja |
01:54:49
Na górze były dwa pokoje. W jednym znajdowały się dwa łóżka dwuosobowe, a w drugim jedno łóżko jedno osobowe. Zapewne był to niegdyś dom szczęśliwej rodziny z dwójką dzieci. Cóż jednak mogło im się przytrafić? Któż to wie. Eveline dzieliła oczywiście pokój z Lenrede. |
Lenrede |
01:55:55
Lenrede nie spodziewala się luksusow. Przecież sami mówili że dopiero zamawiają meble. Weszła do pokoju i rozejrzała się po nim. |
Lenrede |
01:56:29
Lenrede -'Sądzisz że słyszał?' - szepnęła. |
Eveline |
01:56:58
Eveline - Jestem tego co najmniej pewna - odparła - Nie wiem tylko ile. |
Narracja |
01:57:45
Ot zwykły przeciętny dom. Nie zabrakło komody, szafy, było także okno na miasto. Pokój znajdował się na poddaszu. Wszystko jednak było zakurzone. |
Lenrede |
02:00:45
Lenrede -'Tak naprawdę nie wie niczego poza tym, że wiem kim jest Vere. Nie powinnyśmy o tym mówić tutaj. Pomówimy w drodze jeśli zechcesz. Teraz warto odpocząć. Upij leku, niech już działa' |
Eveline |
02:01:56
Eveline zrobiła jak Lenrede powiedziała i przed snem zażyła lekarstwa. Potem znużona całym dniem padła jak mucha na łózko i zasnęła. |
Sawannah |
02:04:05
Sawannah jeszcze została na dole, aby posprzątać talerze i szklanki po posiłku. |
Patrick |
02:04:54
Patrick podszedł do Sawannah od tyłu i złapał ją dłonią za rękę, w której trzymała talerz - Posprzątam - mruknął do niej. |
Data | 28.01.2019 |
Sawannah |
19:53:55
Sawannah drgnęła, nie spodziewała sie takiego gestu. - Dla mnie to żaden problem - odpowiedziała. - Alejak się bardzo upierasz to pozwolę Ci sobie pomóc.- |
Patrick |
20:29:39
Patrick - Nie będzie ci przeszkadzać jeśli tę noc spędzimy blisko siebie? - niemal szeptał. |
Sawannah |
20:46:48
Sawannah cieszyła się, że stoi tyłem do Patricka, bo ten by widział jak jest czerwona na twarzy, aż czuła, jak palą ją policzki. - Nie, przecież już taką noc mieliśmy za sobą.- |
Patrick |
21:01:53
Patrick - Ale nie spaliśmy razem na miękkim i wygodnym łóżku - nachylił się nad szyją Sawannah i zbliżył do niej swój nos. Zaczał nim delikatnie muskać jej szyję wzdłuż. |
Sawannah |
21:17:55
Sawannah zadrżała, początkowwo myślała, ze Patrick znów ją ugryzie, jednak nie zrobił tego, więc dziewczyna poczuła się pewniej. dłonią sięgneła do tyłu aby wpleść palce we włosy Patricka. |
Patrick |
21:19:23
Patrick - Boisz się mnie? - zapytał. |
Sawannah |
21:25:21
Sawannah - Nie, tylko ciało pamięt a jak ugryzłeś pierwszy raz, myślę, ze jesteś w stanie zrobić, by zatrzeć to wspomnienie zastępując nowym.- |
Patrick |
21:26:53
Patrick - Na przykład tym? - złożył na jej szyi delikatny pocałunek. |
sawannah |
21:34:44
sawannah zamruczała nieświadomie. - Tak, tym możesz mnie przekupić.- |
Data | 29.01.2019 |
Patrick |
23:22:41
Patrick - Nie za mało? - uśmiechnął się. |
Sawannah |
23:26:08
Sawannah - To zależy, jak bardzo chcesz zrekompensować mi tamtą noc- |
Patrick |
23:27:39
Patrick - Bardzo bardzo - objął ją i zaczął przesuwać dłonią po całym ciele jednak omijał specjalne strefy erogenne. |
Sawannah |
23:35:29
Sawannah obróciła się przodem do Patricka i spojrzała w górę na jego twarz. - To wiedz, ze wtedy bardzo się bałam- próbowała nakreślić, jak wielką rekomepensate potrzebuje. |
Patrick |
23:38:59
Patrick objął Sawannah w pasie i podniósł ją do góry. Patrzył na nią z dołu i uśmiechał się - Aż tak? - postanowił zanieść ją do sypialni. |
Sawannah |
23:45:11
Sawannah zarzuciła ręce na szyję Patricka. - To porwanie?- |
Patrick |
23:48:52
Patrick wszedł z nią do pokoju i położył na łóżko. Złapał ją za ręce - Mów ciszej - uśmiechnął się i spojrzał na szafę na piętrze. Ta na szczęście przylegała do ściany, której oddzielała dom od świata zewnętrznego więc nie było opcji, by nagle wbiegli tu strażnicy. |
Sawannah |
23:54:46
Sawannah - Chyba nie obudzimy dziewcząt?- |
Patrick |
23:56:00
Patrick - Nie martwiłbym się o to - szepnął ją do ucha i małymi kroczkami brnął coraz dalej w jak dotąd obcy mu świat. |
Data | 30.01.2019 |
Sawannah |
00:00:30
Sawannah takk kuszona zniecierpliwiła się i przejęła inicjatywę przynajmniej przy pierwszym pocałunku w usta. o tym będzie wiedziała jakie intencje ma Patrick. |
Vere |
00:00:40
Vere -'Sam wybierzesz miejsce. Środki powinny się znaleźć' |
Auron |
00:02:26
Auron - Wolałbym poza stolicą. Zawsze też można wcisnąć mnie w jakąś piwnicę. Moje klimaty - uśmiechnął się. |
Patrick |
00:03:24
Patrick nie powstrzymywał się dłużej i zamierzał iść na całość. Kilka razy jednak powstrzymywał się by jej nie dziabnąć. |
Mistrz Gry |
00:10:15
PatrickLavender rzuca kością: (Czy Sawannah zajdzie w ciąże?) 1. tak1k10(m0%) = 6 2. nie1k100(m0%) = 73 3.1k1(m0%) = 1 [Wynik: nie] |
Vere |
00:13:45
Vere - 'Wyspa zdaje się być idealna. I wygląda na to, że dotychczas dowiedział się o niej jedynie Lavender. A nie sądzę by zrobił cokolwiek z tą informacją. Zatem, czy zdradzisz co zamierzasz?' |
Vere |
00:14:04
Vere -'Rozumiem że Lenrede nie jest jedynym i całościowym planem?' |
Sawannah |
00:16:18
Sawannah czuła się spełniona. Była pierwszy raz z mężczyzną, który był tak delikatny a zarazem zdecydowany. Nie byłaświadoma tego, że Patrick chciał ją ugryźć, dlatego wtuliła się w niego i zasnęła. |
Auron |
00:16:28
Auron - Najpierw złoże wizytę Patrickowi. Dalej ma u mnie mały dług... wciąż darzy mnie zaufaniem. A potem zorientuję się bardziej co do sytuacji. |
Patrick |
00:17:08
Patrick natomiast nie mógł zasnąć. Leżał do góry brzuchem i patrzył się w sufit. Akurat teraz musiały najść go refleksje... i mały głód. |
Vere |
00:20:32
Vere -'Więc masz moje przyzwolenie na działania. Ale nie wolno ci pozbawić ich życia.' |
Auron |
00:22:05
Auron - Nie śmiałbym. W końcu nie o to nam chodzi. |
Data | 04.02.2019 |
Narracja |
21:36:23
Tuż przy granicy Naruntii krajobraz stawał się iście sielankowy, jeśli mamy konfrontować go z górzystym pasmem, które to wyrasta na południu tego kraju. Gdy tylko znikły w oddali ognie strażników, którzy właśnie przy granicy przygotowywali się na kolejną noc, jak okiem sięgnąć nocne światło zalało krajobraz swoim srebrzystym blaskiem. Step, gdyż kraj wyglądał na właśnie stepowy ciągnął się po sam horyzont. |
Narracja |
21:39:20
Dopiero odgłosy ze wschodu mogły naprowadzić Dietmara, że nie trafił na ziemię, którą ludzie przeklęli. Na niewysokim wzniesieniu przez chwilę można było ujrzeć sylwetki trzech postawnych ludzi. Trudno było poznać co właściwie robią przed nocą w tym miejscu, jednak wyglądali jakby na coś oczekiwali. Nie trudno było się domyślić wytężając zmysły, że mogli czekać na jeźdźca. Z oddali niosły się rytmiczne uderzenia kopyt. |
Dietmar |
21:40:41
Dietmar wracał właśnie po nieudanej misji, która doszczętnie podłamała go na duchu. Cudem przeżył atak bandytów. Lecz nie pozostało mu nic jak tylko podnieść się i iść dalej. Los sprzyjał mu w tej niezbyt dobrej sytuacji na tyle, że podarował mu rumaka, dzięki któremu szybko powrócił do ojczystych ziem Naruntii. Po ataku smoków, wojnie z Erbenią i ciągły, narastający nacisk ze strony Czarnych Druidów mocno nadwyrężył zaufanie do tych krain. Gdy już myślał, że koniec dnia przebiegnie spokojnie wtem zatrzymał się widząc potencjalną przeszkodę na swojej drodze. Nikomu w tych czasach nie można było ufać. Jego poczucie bezpieczeństwa zostało zszargane |
Dietmar |
21:41:17
Dietmar dodatkowo niosącym się odgłosem kopyt w oddali. Zatrzymał się lecz nie zsiadł z wierzchowca by móc w razie czego szybko uciec. Postanowił jednak czekać. Czekać na to co ma się wydarzyć. |
Narracja |
21:41:44
Widać, jeździec ten był tej nocy zwierzyną, na którą zapolowały trzy tajemnicze postacie. Dietmar będąc bliżej mógł zobaczyć, że sprawa rozwiązywana jest w sposób właściwy dla ludów stepowych. Jeździec starał się bronić, jednak trójka mając w pogotowiu nie gorszej jakości broń brała przewagę nad poruszającym się na koniu. Zdało się widzieć również liny, które musiały oplatać konia wędrowca. |
Narracja |
21:44:08
Step usłyszał oczywiście wiele przekleństw, które to stawiały w zapytanie cnotliwość matek trzech, którzy tą zasadzkę przygotowali i w wątpliwość męskość ojca jeźdźca. Szczęk żelazna i przekleństwa niosły się w dal. |
Dietmar |
21:46:17
Dietmar położył dłoń na jelcu swego miecza i ścisnął go w zadumie. Wahał się. Nie wiedział czy zachować neutralność czy może jednak zaniechać niegodziwych poczynań jak za dawnych czasów. Jeśli wstawi się za jeźdźcem to trzy osoby nie ujrzą dnia następnego... a być może i on sam. Decyzję przeważył świst wyjmowanego ostrza. Dietmar dobył również tarczy i ruszył pędem na trzech antagonistów. |
Narracja |
21:49:16
Nowa twarz we wcześniej poznanym gronie wprowadziła zamęt. Jeździec uznał to – nie wiadomo czy poprawnie za ratunek. Natomiast broń, a właściwie toporki 3 będących słusznie antagonistami zostały skierowane przeciwko nadciągającemu z impetem zagrożeniu. |
Strona 156 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 155, ... 156, 157, 158, Następna |