Strona 2 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 156, 157, 158, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 31.05.2017 |
Narracja |
22:33:31
Na te słowa pozostali natychmiast podjęli temat banitów, sugerując jakoby samego króla Aleksandra, władcę Erbenii, zbóje przetrzymywali w nieokreślonym miejscu w górach. |
Darek |
22:34:40
Darek 'Poczęstunek syty, więc i plecy miękną do snu. Dowóca mówił, że będzie dla nas miejsce' - zaczął nieśmiało, nie chcąc uczestniczyć w dyskusji o erbeńskim królu. W szczególności o erbeńskim królu. |
Matthew |
22:37:02
Matthew przysłuchiwał się. Porównanie królowej do smoczycy raczej go ucieszyło. "Mości panowie, tacy rozbójnicy nie tylko z szabru przecież żyją. Muszą gdzieś spać, co jeść, towary upłynniać. We wiosce mogą mieść swoich kompanów?". Zapytał, popijając pytanie kolejną porcją wina. |
Narracja |
22:43:03
Teoria spodobała się wojownikom. Szkolono ich dokładnie tak samo - gdy bunt się dzieje, lepiej baby wygnać a chaty spalić. A nawet gdy trafi na niewinnych, to pozostali będą mieli naukę. Głośno spekulowali, czy dowodca zarządzi odwet we wsi. |
Matthew |
22:44:47
Matthew nie przez przypadek nadał rozmowie właśnie ten kierunek. Będąc wśród wojskowych, wśród buntu i konfliktu przypominały się mu te długie chwile, kiedy obowiązki myśliwego ustępowały obowiązkom wobec ojczyzny. Popił wina. "A zarządził kiedyś wcześniej?". |
Rycerz |
22:46:02
Rycerz 'Przy nas tylko raz, gdy się banici skryli, i w chacie żeśmy ich napotkali, pijanych. ' |
Matthew |
22:48:14
Matthew "Pijani czy nie, przecież tu nie o głowę dowódcy ale każdego na szlaku chodzi. Pewnikiem dowódca będzie chciał chamów porządku nauczyć". |
Narracja |
22:49:55
Jeden z rycerzy wstał, rzucając kubkiem. 'Ja z nim porozmawiam. Waszych krzywych ryjów' - obejrzał się na kompanów 'i tak nie przepuszczą' - krokiem nie dość prostym pomaszerował do namiotu swego przełożonego. |
Matthew |
22:54:09
Matthew popił znów swojego wina. Widać przyzwyczajenie do raczej słabszego cydru również u niego zrobiło różnicę. "Widzisz Darku, z armią nie zginie... Może nie będzie nam źle". Poprawił się czym prędzej. |
Narracja |
22:55:52
Wojownicy widzieli, że robi się późno. Podnosili się kolejno, nim wartownik zasugerował Mathewowi i Darkowi, że powinni iść odpocząć |
Matthew |
23:02:59
Matthew dopił kolejny kubek. Spoglądał na rycerstwo. "Też możemy wypocząć, mości kompanie". Powiedział do Darka. |
Narracja |
23:04:48
Jeden z rycerzy kopnął w stronę łucznika żarem z ogniska. 'Będę was miał na oku' - powiedział. |
Matthew |
23:07:07
Matthew podniósł się i doskoczył do rycerza. Chwycił go za kołnierz, swoje ramiona rozstawiając tak, by łokcie oprzeć ponad łokciami kopiącego żar. "Brateńki, może jeszcze raz powtórzysz?". |
Rycerz |
23:08:28
Rycerz 'Będę was miał na oku, przyblędy' - popchnął Mathewa na tyle na ile zdołał, by się oswobodzić. |
Darek |
23:08:57
Darek 'Daj mu spokój, jest pijany' - stanął równolegle do nich, ale rozsądek podpowiadał by łap pomiędzy szarpaninę nie wkładać. |
Jedna |
23:12:25
Jedna ręka Mathewa puściła. I skoro tylko puściła, od razu wróciła jako cios w brzuch rycerza. Skoro ów rycerz był w istocie pijany, tedy myśliwy odsunął się na tyle, by w razie wymiotów się nie ubrudzić. A przynajmniej nie ubrudzić się za bardzo. |
Darek |
23:15:55
Darek złapał myśliwego za ramię, odciągając. 'Odpuść! Bełkoce!' |
Narracja |
23:16:58
Ktoś podbiegł do rycerza, usiłując go uspokoić z drugiej strony, skoro ten się szarpał, gotów wziąć odwet. 'Ocalił życie dowódcy! Batów ci na plecy nałożą!' |
Matthew |
23:19:30
Matthew dał się odciągnąć. "Sam się wstawię, żeby tych batów nie dostał. Niech taki odważny w boju, nie przy winie będzie". Poprawił swoją kurtkę. |
Narracja |
23:20:56
Darek asekurował Mathewa, rycerz swojego kolegę - by żaden się nie wrócił. 'To i masz odpowiedź, szlachta czy zbieranina' - zauważył Darek. |
Matthew |
23:23:23
Matthew wzruszył ramionami. "Gorsze rzeczy w koszarach widziałem. Żołnierz też człowiek". Nie miał pretensji do siebie czy do swojego chwilowego przeciwnika. Wiedział, że bywa albo tak, albo jeszcze gorzej. |
Narracja |
23:24:43
Wartownik, nim sam odpoczął. wskazał im namiot w którym mogli się przespać. Z pewnością nikt poza nimi namiotu nie zajmował, skoro składowali tam zapasowe koce. A że i wielu dziś nie wróciło, nie tylko zresztą dziś, to namiotów było pod dostatkiem. Jedyną rolą wartownika było wybrać taki, by mogli ich mieć na oku przez noc. |
Matthew |
23:25:57
Matthew "Ot, armijna wdzięczność". Wskazał na koce. "Nieraz się spało na kawałku deski, a tu mamy cały pałac". Chwycił jeden z koców, drugi podkładał na ziemię. |
Darek |
23:26:42
Darek zauważył, że nie bylo nic, na czym można się położyć. Skoro tylko wartownik zniknął, podał Mathewowi kilka kocy na materac. Sam postanowił podobnie rozporządzić posłaniem. Żaden kac nie równa się niewygodnemu snu. |
Darek |
23:27:20
Darek zwinął kawałek koca na poduszkę, od razu zawijając się w ten do przykrycia. 'Mówię ci, będziemy żałować tego zakonu...' - mruknął nim zapadł w sen. |
Matthew |
23:30:44
Matthew być może słyszał. Być może nie. Przykryty i wyłożony na kocach zachrapał w namiocie. |
Narracja |
23:47:23
Ranek obudził ich tradycyjnie, jak to w obozie, dźwiękiem trąbki i przekleństwami wybudzonych biesiadników dnia poprzedniego, kompletującego tak kamasze jak klepki w głoiwie, które od wina zwykły się gubić i przestawiać. |
Narracja |
23:48:26
Na dworze była jeszcze szarówka, słońce widocznie nie zamierzało wstawać równie wcześnie. Toteż kto nie znalazł sobie po pijaku przykrycia, teraz musial cierpieć jakże zbawienne dla otrzeźwienia dreszcze. |
Matthew |
23:50:37
Matthew nie był przyzwyczajony do wina. Jednak był przyzwyczajony do porannego wstawania, więc przy niezwykłym bólu głowy podnosił się z koców. "O bogowie...". Zaczął komplementować swój ekwipunek. |
Darek |
23:51:05
Darek obudził się, choć niechętnie, z zawiedzeniem stwierdzając, że to nie był sen. Nadal nie był ani w domu, ani w obozie swoich przyjaciół, ale wśród rycerstwa gotowego tych przyjaciół pozbawić głów. Jednak przetrwanie było ważniejsze niż sentymenty. A ci rycerze, o ile przeżyją, mogą bezpiecznie oddelegować go do domu. |
Darek |
23:52:19
Darek widząc entuzjazm poranny Mathewa, nie mógł sobie pozwolić na wstyd lenistwa, toteż wstał składając za sobą koce. Wątpił by dane mu było tu jeszcze wrócić. Chociaż wymiana łuku bez strzał na kuszę z bełtami brzmiała dobrze. |
Matthew |
23:54:27
Matthew "Chyba musimy ruszać". Zogniskował wzrok. Poprawił kurtkę, po czym zaciągnął kaptur na głowę. Bycie brudnym złożył na karb przygody. |
Narracja |
23:55:35
Na zewnątrz trwało zamieszanie. Rycerze musieli stawić się przed dowódcą jeszcze przed śniadaniem. W pełnej zbroi i pod bronią, co poskutkowało klamotaniem stali poza namiotem łuczników. |
Darek |
23:56:17
Darek wzdrygnąl się, czując zimne powietrze biegnące mu po plecach i twarzy, ale dzielnie ruszył z namiotu, chcąc zorientować się, co właściwie się dzieje. |
Narracja |
23:59:46
'Ruszać dupska! Wolniej!' - rozlegało się po obozie. Dowódca dawno był już na nogach, i jako pierwszy w asyście czterech mężczyzn objeżdżał zewnętrzne punkty wartownicze, by rzucić okiem jak trzymają się posterunki. Właśnie wjeżdżał do obozu. |
Data | 01.06.2017 |
Matthew |
00:01:23
Matthew wyszedł przed namiot po czym oparł się na łuku. Drugą rękę położył wzdłuż ciała. Obserwował w milczeniu krzątaninę. |
Narracja |
00:02:44
Gdy ktoś widział po raz pierwszy tak spanikowaną masę żelastwa, mógł uznać to za zabawne. Śmieszność zjawiska znikała wprost proporcjonalnie do rozumienia wojskowej dyscypliny. |
Matthew |
00:03:40
Matthew i tak doceniał karność niektórych twarzy. Szczególnie wczoraj, z wieczornego napojeństwa. |
Narracja |
00:04:57
Ktoś poszedł do dowódcy, przekazując coś po cichu. 'Niech czekają!' - wydarł się. Podjechał do stojącego Mathewa, za którym już widać było nieco rozkojarzonego Darka. 'Zdecydowaliście się już w jakiej roli zamierzacie podróżować?' - zapytał bez wstępnych uprzejmości. |
Matthew |
00:06:55
Matthew "I nam zależy na spokoju w okolicy. Jakoś widział, ani dywersja, ani szpiedzy z nas. Jedno patrioci i wprawni w łuku. Przyjmijcie na żołd, a przynajmniej na wikt". |
Dowódca |
00:11:41
Dowódca omiótł wzrokiem i Darka, który trzymał się za Mathewem jak szczur za beczką. Jednak surowa twarz złagodniała. 'Woda jest tam.' - wskazał na niedużą rzekę w pobliżu obozu, z pewnością chłodniejszą niż poranek. Wyglądacie jak pastuchy, nie jak wojownicy. Za dziesięć minut czekam w namiocie' |
Matthew |
00:13:48
Matthew "Tak jest". Ukłonił się skinieniem głowy, po czym odszedł. Właściwie odmaszerował w stronę rzeki, gdyż wolał zachowywać się jak wojskowy. |
Matthew |
00:15:18
Matthew zdawał sobie sprawę, że te dziesięć minut jest kluczowe. Nie zastanawiał się nawet, tylko od razu zabrał się za higienę. |
Darek |
00:15:36
Darek zrównał krok z łucznikiem. 'Dopiąłeś swego. Nie zastanawia cię to?' - przykucnął nad płytkim brzegiem rzeki, zimnej jak lodówka. |
Matthew |
00:17:56
Matthew wzruszył ramionami. "Zastanawia. Ale masz wybór? Dać się zarżnąć na trakcie lub w obozie, a mieć możliwość przeżycia. Po za tym rozumiem ich powściągliwość. Może się uda ich przekonać o naszej lojalności?". |
Darek |
00:18:46
Darek 'Byłem już w ich szeregach. Tylko w stolicy możesz wstąpić do Zakonu. Chyba że toczą się działania wojenne' |
Darek |
00:19:36
Darek otrząsnął się jak pies, po zimnej wodzie, skoro nie było nawet twarzy w co wytrzeć. |
Matthew |
00:20:13
Matthew "Myślisz, że wojna się zaczęła? Zaczyna?". Spojrzał w jego stronę. Czyścił kawałkiem bandaża swoje buty. |
Darek |
00:24:37
Darek 'Masz jeszcze kawalek to daj, bo ja też jak chlewa. We wsi pewnie uzupełnisz. Myślę że rzucenie smokiem w Zakon mogło napiąć stosunki' |
Matthew |
00:25:39
Matthew podał mu bandaż. "Będzie wojna, czy nie? Bo od tego zależy, czy wezmą nas na wikt?". |
Darek |
00:27:26
Darek 'Tak. Jeśli jest na to gotów, to wojna idzie wielkimi krokami' - powiedział schylony, usiłując doprowadzić się do porządku. A i strój wyglądał nietęgo po spotkaniu z taarami, ktore zepchnęły go w portal. 'Pal licho spodnie, czas na nas' |
Matthew |
00:28:31
Matthew "Czas". Jego czarno-żółty mundur był wyczyszczony na tyle, ile to możliwe. Zawiesił łuk na prawym ramieniu, kołczan mocno przywiązał do pasa. Znów maszerował, aż nie stanął przed obliczem dowódcy. |
Narracja |
00:31:35
Do namiotu przepuszczono ich bez problemu. Grandir siedział wygodnie, popijając coś pachnącego kwaśno-słodkawą herbatą. 'Patrioci, mówicie...' - zastanowił się. 'Stąd są tylko dwie drogi wyjścia. Nogami do przodu, lub torując sobie drogę medalami na piersi.' - oświadczył. 'Nadal jesteście zdecydowani?' |
Darek |
00:34:37
Darek nie był pewny. W ogóle nie był pewny czy chce tu być, ale Mathew kilkukrotnie utwierdzał go słusznymi argumentami. I, co ważniejsze, mial pełną świadomość, że wyjście z tego obozu poskutkuje strzałą w plecy niecałe 200 metrów dalej. Nikt nie pozwoli sobie na ryzyko szpiegostwa. |
Matthew |
00:36:06
Matthew grał. Wizja wyjścia nogami do przodu wyjątkowo mu się nie podobała. Medale mogły, choć jego karność pewnie zostanie wystawiona na próbę. "Ja decyzji nie zmienię. Jeśli tylko przyjmiesz łuk i rękę, która nim włada, tedy ruszę z całym oddziałem". Wyciągnął swój łuk częścią chwytną w stronę Grandira. |
Grandir |
00:38:55
Grandir wstał, kładąc dłoń na łuku, i tak już ją pozostawił. Drugą rękę położył na przedramieniu łucznika, nim skinął głową i odwrócił się, by podać mu dokument do podpisania. Wyglądało na to że pozwolił sobie wypełnić go znanymi sobie danymi. |
Matthew |
00:39:37
Matthew odwiesił łuk na ramię po czym czekał na decyzję. Dokumenty, dokumentami. A wojna chyba jednak za pasem. |
Grandir |
00:42:25
Grandir 'Złóż podpis, i idź po swój przydział' - ponaglił go. 'Swoją przydatność dla oddziału wykazałeś. Liczę na to, że nas nie zawiedziesz. A okazji do chwały na pewno nie zabraknie. Nie teraz' |
Matthew |
00:43:26
Matthew "Tak jest!" wyprężył się stając na baczność, po czym ruszył marszem w stronę prowintmajstra. |
Narracja |
00:46:19
Jedyny prócz namiotu Grandira, tak pilnie strzeżony namiot w obozie. Trudno było uznać, że wzięli ze sobą broń, zbroje i konie w zapasie. To, co mieli do wydania, z pewnością należało do poległych, ktorzy zginęli nie dalej jak dwa, trzy kilometry od obozu. Najwidoczniej odpowiedzialni za te dobra zostali przez Grandira uprzedzeni, bo nikt nie pytał o szczegóły. Wątpliwe by podsłuchiwali pod namiotem. |
Matthew |
00:46:48
Matthew skoro tylko doszedł, położył dokumenty na najbliższym stole. "Dowódca mnie przysyła". |
Narracja |
00:49:49
'Wiem. Powiadomił mnie godzinę temu' - padła odpowiedź. Chwilę później pojawił się i Darek, z miną dokładnie taką jaką ma ktoś, kto raz uciekł z szeregów zakonnych, by teraz wpisać się w nie na własną prośbę. |
Narracja |
00:51:13
'Wiem że konie już macie. ' - uslyszał łucznik. 'Zakon walczy kuszą, i mieczem' - rycerz spoglądał podejrzliwie na łuk otwierając wejście do prowizorycznego budynku. |
Matthew |
00:51:29
Matthew spojrzał na Darka. "Widzę, że i ty w szeregach się znalazłeś". Oparł się czekając na ekwipunek. "Lepsze to niż leżeć martwy na trakcie". |
Matthew |
00:52:53
Matthew "Kuszę ostawcie. Ani mi z nią po drodze, ani mi potrzebna. Strzały robię sam, więc nie będę wam ciężarem". Poklepał pełny kołczan. "Miecz jednak przyjmę choćby teraz. |
Darek |
00:53:19
Darek 'I to jest właśnie to, co chciałem usłyszeć ku pokrzepieniu' - odrzekł ze skwaśniałą miną. |
Matthew |
00:55:30
Matthew "W takim razie przyjdzie ci zaszczyt służyć swojemu krajowi i władcy. Okryj się sławą, przyjacielu". Powiedział najbardziej monotonnie jak mógł, po czym uśmiechnął się kącikiem ust. "Lepiej?". |
Rycerz |
00:56:08
Rycerz przyjrzał się mu. 'Zameldujesz o tym dowódcy' - powiedział. 'Ja dostałem rozkaz wydać kuszę, miecz, kirys i hełm.' - powiedział, choć raczej nie z dobrej woli dorzucił na ręce obydwu również po cesarskiej manierce, zdobionej tłoczonym ręcznie symbolem słońca. |
Darek |
00:57:11
Darek powstrzymał śmiech. Nie wypadało, chociażby z uwagi na wizję utraty głowy. A on lubił nosić swoją głowę dokładnie tam, gdzie była. Czekał w milczeniu aż odbierze te - jak uważał - posępne klamoty. |
Narracja |
00:59:01
Rękawice przypadły im niestety skórzane, ale lepsze to niż gołe ręce. Proste, lekkie nagolenniki, po karwaszu na głowę. Ot, całe wyposażenie rycerza zakonnego, choć sądząc po tym, co widzieli o poranku, byli i tacy którzy woleli nie nosić ani rękawic ani nagolenników. Stąd też prosty wniosek że brak tychże wizerunkowi rycerza nie szkodził. |
Mathew |
01:00:07
Mathew nie wziął kuszy. Jednak z miejsca zaczepił miecz o pas, a kirys i hełm wziął do namiotu. Zabrał również resztę ekwipunku. Założenie tego żelastwa chwilę zajmie, a przy okazji można poskracać pasy. |
Matthew |
01:03:45
Matthew stwierdził, że trzeba wyglądać na pierwszym apelu. Z mozołem włożył wszystko, jednak rękawice zaczepił o pas. Gdyby miały mu się przydać od razu je włoży. Hełm niósł w rękach, po czym znów stanął tam gdzie na początku dnia. Jednak zamiast kuszy na ramieniu miał łuk. |
Darek |
01:04:50
Darek spodziewał się, że wyjadą z Grandirem od razu. Cokolwiek dowódca zobaczył objeżdżając posterunki, mocno wpłynęło na jego decyzję. W niedługim czasie był już gotów, choć nie ufał sobie gdy chodziło o miecz. Zaś kusza zamiast łuku wydawała się być dla niego rozwiązaniem idealnym. Teraz sam oczekiwał wraz z Mathewem. Jeśli coś się działo, dowódca powie o tym. Chyba. |
Grandir |
01:07:05
Grandir w końcu się pojawił. Nawet jeśli coś go tego dnia zdenerwowało, idealnie to ukrywał. Rzucił okiem pobieżnie na oddział. Następnie na dwójkę nowych. Darek ewidentnie mu się nie podobał. Małomówny, jakiś niezdecydowany. Tacy uciekają pierwsi. Łuk... Łuk najwyraźniej też mu się nie podobał. 'Gdzie twoja kusza?' - było to pierwsze pytanie jakie zadał wobec zbiorki. |
Matthew |
01:08:44
Matthew "U prowintmajstra, dowódco. Nie mnie strzelać z kuszy, gdyż niewprawnym. Na szwank mogę towarzyszy broni narazić. Póki się nie nauczę, proszę tedy o pozwolenie na łuk". |
Grandir |
01:10:20
Grandir niechętnie, bardzo niechętnie, ale skinął głową. A to sobie kłopot wziął na kark, i od pierwszych dni musi jako dłużnik iść na ustępstwa. Nadal był to mniejszy kłopot niż leżenie trupem na zwłokach towarzyszy. Najważniejsze, że wszyscy mogli jechać w barwach zakonu. Przeszedł się więc wzdłuż szeregu, zbierając slowa w głowie. 'Zostaliśmy zaatakowani' |
Grandir |
01:11:13
Grandir 'Po raz pierwszy od ponad czterdziestu lat, ostrzelano nasz posterunek. Strzelano z łuków i kroto. Nie zrobiło tego bractwo. Ani nie zrobili tego rycerstwo. To zrobili chłopi' |
Matthew |
01:11:52
Matthew rozejrzał się po obecnych. Oddział zrobił na nim większe wrażenie niż patrol. Dużo większe. Oparł się o łuk słuchając dowódcy. |
Grandir |
01:15:11
Grandir 'Jeżeli pozwolimy, by pastuszkowie atakowali Zakon, kolejni wejdą na wschód. A następni do stolicy. Korzystając ze statusu niewinnych i bezbronnych. Aż kamień z cesarstwa nie zostanie na kamieniu. We wsi pojawiają się Nenmorowie. Widziano złotooką kobietę, która atakowała myśliwych w obronie smoka. Trisam, to nie jest wolny kraj hodowców. Trisam, to nasi ludzie! Wiecie co macie robić. Kogo z was litość gnie do ziemi, niech jedzie wprzód jako żywa tarcza, a broń pozostawi w obozie. Czy to jasne?' |
Matthew |
01:17:27
Matthew czekał na reakcję. Skoro cały oddział był karny, to pewnie i oni krzyknęli wraz z myśliwym. "Tak jest!". |
Narracja |
01:20:57
Mathew nie pomylił się. Kilku wzniosło miecze. Gdy tylko dowódca się odwrócił, rozeszli się do swoich wierzchowców. Dwóch odeszło by napełnić manierki. Był to zaiste śmiesznie krótki, ale jakże rzeczowy apel. Najwidoczniej nie z musztry wynikała ich karność, ale upatrywali w niej wyższego celu. |
Darek |
01:21:53
Darek również skierował się nad rzekę. Skoro mieli palić wieś, to i suszyć będzie, a wątpliwe by wieśniacy składowali wino. Choć studnia we wsi była, ale też marna to pociecha gdy żar leci na łeb. |
Narracja |
01:24:36
Rycerz, którego Mathew miał okazję objąć poprzedniego dnia na ognisku, przeszedł blisko niego, gapiąc się w zdziwieniu, ale tym razem nie odezwał się ani słowem. On również wiedział co oznacza przyjęcie dwóch nowych w obozie. |
Narracja |
01:27:16
Dowódca, już w siodle, czekał aż oddział zbierze się do kupy. Objechał obóz, chcąc ocenić na ile pozwolono sobie poprzedniego dnia pod jego nieobecność. |
Matthew |
01:29:59
Matthew wsiadł na konia, po czym nałożył hełm. Był przyzwyczajony do wysokich temperatur, więc karnie stał oczekując na wyjazd. Poprawił broń, po czym obrócił się w kierunku bramy. |
Narracja |
01:32:31
Oddział skompletował się sam, i ustawił w szyku. Najwyraźniej tylko Mathew i Darek wśród tego towarzystwa nie wyruszyli ze stolicy. Kilku rycerzy zakrywało pochodnie pod siodłem. Dowódca ruszył, wyprzedzając kolumnę. W obozie zostali tylko ranni i strażnicy. Resztę bezpieczeństwa miały zapewnić punkty warrtownicze usiane nie wiadomo gdzie wokół obozu. |
Matthew |
01:35:01
Matthew zwinął jedną z pochodni, które paliły się przed namiotami. Myśliwy ruszył w kolumnie, starając się dopasować tempo. Z każdym metrem dopasowywał się coraz lepiej. |
Narracja |
01:36:03
Przemieszczali się w ciszy, w której było słychać każdy chrzęst zbroi, każde uderzenie podkowy o drogę. Nim słońce zaczęło ogrzewać powietrze czerwonym wschodem znad drzew, byli we wsi. Dowódca wstrzymał konia przed wjazdem do wioski, która obudziła się już do życia. Ludzie trzepali koce i plecionki, ktoś niósł wodę. Dziewczęta chodziły z paszą dla drobiu. |
Narracja |
01:36:55
Jednak na widok Zakonu, niczym zmówieni, ludzie uciekali do domu. Mathew zapewne pierwszy raz widział takich ludzi. Ich uszy przypominały małe uszy jelenia. Oczy były czarne niczym węgiel, a skóra zdawała się nadmiernie opalona. |
Matthew |
01:38:29
Matthew wiedział jak to się skończy. Wiedział jak się musi skończyć. Jednak wspomnienia, duch przeżytych wojen wlewał się w niego. Już nie było oczy myśliwego. Teraz już błyszczały oczy bestii. Dodatkowo wygląd mieszkańców najszczerzej go obrzydzał, więc ruszał się nerwowo w siodle. |
Grandir |
01:40:59
Grandir odwrócił się. 'Po czterech na chatę, nie mniej. Baby, dzieci, wygnać, chłopów bić na miejscu. Gdzie znajdziecie broń lub narzędzia do jej wytworzenia, zabić wszystkich' - powiedział spokojnie. 'Co znajdziecie to wasze, byle żaden idiota krowy na sznurze nie przyciągnął' |
Narracja |
01:42:34
Jako że kolumna jechała czwórkami wszędzie tam, gdzie droga na to pozwalała, nie było problemu z przegrupowaniem się. Rząd za rzędem, rycerze rozjeżdżali się do chałup. Już moment później rozległy się pierwsze okrzyki przerażenia. |
Darek |
01:43:42
Darek trzymał się z tyłu, więc nie dane mu było ruszyć z Mathewem. Nie widział jego spojrzenia, i to ratowało jego mniemanie o kompanie. Jednak rozkaz był rozkazem. Widząc rwących naprzód towarzyszy, wyminął wraz z nimi środek kolumny, wjeżdżając do wsi. |
Matthew |
01:45:35
Matthew wiedział, że ludzie mogą uciekać nie tylko z miejsc, gdzie były drzwi frontowe. Skoro nie mieścił się w czwórkach, tedy szarżował z wyciągniętym mieczem tylnymi ścieżkami. Jeśli tylko ktoś podniósł głowę, lub chciał uciekać a nie był akurat kobietą lub wyjątkowo małym dzieckiem był przez konia myśliwego tratowany, albo kończył swój żywot zaszlachtowany mieczem. Po kilku objazdach wsi jego ramię zaczynało ociekać krwią. Krwią innych. |
Narracja |
01:47:25
Spokojna od dwóch wieków wieś spływała krwią i krzykiem. Zapłonęły pierwsze strzechy. Z chaty w oddali wyszedł stary druid. Przyglądał się w milczeniu rzezi, której nawet on nie mógł powstrzymać. Doskonale wiedział, że Naruntia właśnie wypowiedziała Trisam wojnę. Pamiętał poprzednią. I wiedział jak się to zakończy. Był za stary by jego ciało opowiedziało się po stronie walki. Mógł tylko stać i płakać. |
Matthew |
01:47:48
Matthew zobaczył błyski ognia przy jednym z palenisk. Szybko wyciągnął swoją pochodnię i upewniając się, że żołnierze mają opanowaną sytuację rzucił źródło ognia na największy dach, który był pokryty strzechą. |
Narracja |
01:48:25
Dziewczęcy pisk rozległ się sprzed stającego niemal dęba konia łucznika. Kimkolwiek była ta panna, jej fortel z ucieczką oknem okazał się pomysłem kiepskim, a zasłonięta głowa, jeszcze gorszym. |
Narracja |
01:49:14
Kilku rodzinom udało się uciec. Biegli teraz, usiłując okrążyć wieś, kierując się z nieznanego nikomu powodu na południowy zachód. W oddali było widać ich sylwetki. |
Matthew |
01:50:40
Matthew nie słyszał pisku. Nie słyszał nic. Jednak widział uciekających w oddali. Ruszył prędko w stronę uciekinierów, krzycząc na mijanych rycerzy. "Za mną! Komu rozkaz w sercu ZA MNĄ!". Ruszył z wyciągniętym mieczem pochylając się na koniu. |
Narracja |
01:51:41
Siedmiu kompanów ruszyło za łucznikiem. Konno szybko dogonili ludzi, usiłujących ukryć się czym prędzej w lesie, wśród drzew. Już z daleka było oczywiste, że przynajmniej połowa z nich nie dobiegnie do celu. |
Strona 2 z 158 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 156, 157, 158, Następna |