Strona 1 z 25 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 23, 24, 25, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 26.02.2018 |
Narracja |
00:46:10
___LOST___ |
Narracja |
00:46:42
Lot 208 AirLane, Warszawa dnia 24 stycznia – 2017 roku. Samolot odlatuje z Okęcia. Ma wylądować w Syndey. Niestety, nigdy nie dociera na miejsce ginąc bez śladu. Pozostali przy życiu pasażerowie nieszczęsnego lotu odkrywają, że znajdują się na nieznanej sobie wyspie. Czy poradzą sobie z wyspą? |
Data | 28.02.2018 |
Narracja |
20:19:09
Zastał chaos, ludzie biegali jak głupi. Było tylko słychać krzyki, lament i wybuchy silników samolotu. Plaża wyspy przypominała bardziej pole bitwy w Wietnamie, niż miejsce do wypoczynku. Mimo tak piękniej pogody, jaka była na wyspie w tym czasie(30 stopni na plusie w pełnym słońcu i delikatny przyjemny wiaterek). Ten dzień było koszmarny dla uczestników lotu |
Karo |
20:31:10
Karo siedziała wbita w fotel, i byłoby dobrze gdyby ów nie zmienił swojego położenia względem pokładu. Ale zmienił. Jeśli jeszcze żyła, to tylko dzięki pasom i nowoczesności owego fotela. Nie miała pojęcia czym dostała w głowę, chyba butem innego pasażera. Była zbyt zdziwiona i przestraszona by zamknąć oczy, jak inni. I zbyt zdenerwowana. A w jej przypadku zdenerwowanie przejawiało się całkowitym wstrzymaniem reakcji emocjonalnych. W końcu odważyła się wziąć oddech. Żyła? Żyła. Kręgosłup też jeszcze miała... Ale pasa nie odepnie. Słyszała krzyki pozostałych jak spod wody. |
Karo |
20:32:41
Karo spróbowała się wyślizgnąć, ale pomimo że ciało było zmobilizowane, pas zacisnął się w wyniku wypadku. 'Hej! Czy ktoś mnie słyszy?' - krzyknęła nad siebie. |
Otyły |
20:43:41
Otyły mężczyzna - Hej! Co się stało ? - Rzekł w oddali po czym z resztką sił przybiegł |
Karo |
20:46:41
Karo 'Pas się zaciąl' - szarpnęła się niewiele, beznadziejnie. 'Nie mam czym przeciąć' |
Narracja |
20:49:17
Nagle nastąpił wybuchł, za pleców jedynie jego dźwięk się wydobył |
Otyły |
20:50:10
Otyły mężczyzna - Jestem Mauricio, zaraz pomogę ci się wydostać! Pewnie będę musiał poszukać coś ostrego do przecięcia... - Po czym szukał po wraku czegoś ostrego |
Karo |
21:02:12
Karo 'Mauricio! Jesteś?!' - wykrzyknęła nad głowę, skoro usłyszała wybuch. Nie wiedziała w którą stronę poszedł. Nie miała pojęcia co wybuchło, i czy pociągnęło za sobą ofiary. Wsłuchiwala się w krzyki, czy aby nie było ich mniej. |
Mauricio |
21:04:01
Mauricio znalazł ostry kawałek, nie wiadomo co to było. Ważne że było to na tyle ostre, że przecięło pasy. |
Karo |
21:08:46
Karo odetchnęła wreszcie. 'Dziękuję. Co to było?' - pewnie miała na myśli wybuch, a nie określenie jaki przedmiot przeciął pasy. Powoli, bardzo powoli, na kołkowatych i nieposłusznych, odrętwiałych od emocji nogach, spróbowała wstać. Z dosyć kiepskim rezultatm. Znów trzeba jej było pomóc. |
Mauricio |
21:10:25
Mauricio - Pewnie kolejny silnik samolotu, to dziwne, tylna część silnika nie spadła z nami.. Pewnie ci biedacy spadli do morza... - Rzekł smutno, po czym złapał Karo - Musimy się stąd wydostać - Oznajmił, po czym powoli wychodził z dziewczyną z wraku Samolotu |
Karo |
21:55:42
Karo współpracowała na ile pozwalało jej ciało. Stan wagi Mauricego miał tę zasadniczą zaletę, że pozwalał oprzeć się o niego bez wywracania się w dwójkę o przedmioty. Dopiero teraz mogła naocznie przekonać się, jak straszny to był wypadek, jakie zniszczenia poczynił. Mogła ich przeżyć najwyżej garstka. I to tych którzy siedzieli blisko niej. Stres odebrał jej umiejętność odczuwania żalu. Musieli stąd uciec. Skoro nie widziała innych żywych, widocznie już się wydostali. |
Narracja |
21:57:21
Nieznany facet zbierając "fanty", przypadkowo się zderzył z wami po czym coś przeklnął pod nosem i wznowił łapie "fantów'. Kato mogła go kojarzyć, na lotnisku rzucił jej się w oczy. Był jedynym blondynem z długimi włosami, i lekkim zarostem ala wiking |
Mauricio |
21:57:30
Mauricio - Dupek! |
Karo |
22:02:32
Karo 'Ej!' - krzyknęła do mężczyzny. 'Hiena cmentarna!' |
Rzekł |
22:03:54
Rzekł z szarmanckim uśmiechem - Tom Hanks w Cast Away zrobiłbym to samo! - Po czym się oddalił |
Mauricio |
22:04:20
Mauricio - Heh, ludzie to jednak bezduszne bestie |
Karo |
22:56:30
Karo 'Myślałby go kto, Tom Hanks' - pokręciła głową. 'Chyba już mogę iść' - rozejrzała się. Obejrzała się na wrak chociaż nie powinna. 'Wiesz gdzie jesteśmy?' |
Mauricio |
23:00:59
Mauricio - Wygląda to na opuszczoną wyspę, oprócz nas - rozbitków. Nikogo nie widać, ani nie słychać |
Karo |
23:08:33
Karo 'Jak można opuścić wyspę by była opuszczona? Raczej nikt się tym odludziem nie zainteresował. Czekaj...' - obejrzala się na wrak. 'Zostały jakieś bagaże? Jeśli jest zasięg GPS będziemy wiedzieli gdzie jesteśmy. O ile nie zlądowaliśmy na całkowitym odludziu' |
Mauricio |
23:15:30
Mauricio - Chcesz tam wejść? Jest to niestabilne, silniki po wybuchały... a koniec samolotu gdzie są bagaże gdzieś zaginął... Jak chcesz się bawić w poszukiwacza w tym wraku, to śmiało. Tylko żeby cię nic nie przygniotło ! - rzekł opiekuńczo |
Karo |
23:37:18
Karo 'Nie chcę, ale jeśli wybuchną rzeczy... To będziemy tu bez jednego noża' |
Mauricio |
23:40:56
Mauricio - Myślę że ten Tom Hanks już wszystko "zakosił" - Rzekł lekko pod irytowany na myśl o tamtym facecie |
Data | 01.03.2018 |
Karo |
01:12:25
Karo 'No to nie mamy wyjścia, musimy teraz jego poszukać' |
Mauricio |
01:33:14
Mauricio - Myślę że najpierw musimy pomóc rannym, i zorganizować jakoś ocalałych. Potem dopiero szukać sposobu z wydostania się, może to brzmi altruistycznie ale popatrz na około - Po czym rozejrzał się |
Karo |
01:55:34
Karo 'I do jednego i do drugiego potrzebne rzeczy. W samolocie są... Były apteczki. Coś na pewno się uchowało. Poszukaj rannych jeśli są, i jeśli da się im pomóc. Ja spróbuję znaleźć apteczki. ' |
Mauricio |
01:56:42
Mauricio - Wporządku, uważaj tylko na siebie! - Rzekł, po czym podbiegł do rannej kobiety |
Data | 02.03.2018 |
Karo |
23:36:03
Karo bała się. Bóg jej świadkiem że się bała. Nie znała się na konstrukcji samolotu, nie miała pojęcia w której części kadłuba są rzeczy zdolne wybuchać, a w której coś może spaść na głowę. Ruszyła tam, gdzie jej zdaniem powinna być kabina stewardess. Tam powinny być apteczki. Chyba że Tom Hanks dawno je zabrał, lub ta część była zbyt zmasakrowana. Nie miała pojęcia co ją czeka, co zobaczy gdy wróci w pobliże warku. Dopiero miała się przekonać. |
Narracja |
23:40:22
Karo znalazła apteczkę, kadłub nie był zbytnio zmasakrowany jak na uderzenie o ląd. Jednak powoli się rozpadał, a pożar wywołany wybuchem silników. Powoli stawał się większy, i zjadał wrak samolotu od "tyłu" |
Data | 03.03.2018 |
Karo |
00:07:59
Karo zebrała co tylko mogła, i rakiem, schylona z obawy, zaczęła wycofywać się z wraku, potykając się co rusz o cokolwiek tylko mogła. W końcu odważyła się obejrzeć. Była na zewnątrz. Odetchnęła z ulgą. Odwróciła się z postanowieinem by odnaleźć Mauricego. Jeszcze we wraku przeszło jej przez głowę, by spróbować znaleźć coś więcej niż apteczka |
Narracja |
00:09:37
Natknęła się na siedzącego 20-letnego chłopaka, był skryty i spokojny. Był można powiedzieć nad skroś inny niż krajobraz chaosu który go otaczał |
Karo |
00:24:10
Karo uznała, że chłopak był w szoku. W pierwszym odruchu zwyciężył strach o siebie. Ale przecież Mauricio wrócil po nią ignorując wybuchy. Nie mogła tak... Wróciła ostrożnie. Położyła chłopakowi rękę na ramieniu. 'Musimy stąd iść' - powiedziała. |
Chłopak |
00:27:33
Chłopak - Czy ja śnie? - odparł szokowanym głosem |
Karo |
00:33:20
Karo 'Tak, to zły sen. Obudzisz się jak wyjdziesz z wraku' |
Narracja |
00:37:50
Chłopak sparaliżowany jedynie kiwnął głową, po czym starał się podnieść. Niestety, nogi odmawiały posłuszeństwa przez szok. Do tego wrak powoli się "przekręcał", a ogień coraz bliżej pojawiał się. Było powoli odczuwać podniesienie temperatury, a płomienie coraz śmielej pojawiły się w tym miejscu wraka |
Karo |
00:43:03
Karo czuła jak robi jej się gorąco. Nawet nie od temperatury, ale od strachu. Przez myśl przeszła dziwna rzecz. A jakby sobie darować? Usiąść tu z nim? Tak by było łatwiej. Ale była to tytlko myśl nieodporna na instynkt samozachowawczy. 'Widzisz? Złe nie chce żebyś się obudził, ale nie damy mu się' - prawie płakała ze strachu. 'Chodź, pomogę ci' - chwyciła go za rękę próbując przełożyć sobie przez kark. Musieli sobie jakoś poradzić. Co prawda metal kadłuba spłonąć nie mógł, ale w środku była masa rzeczy która mogła, a sam metal nagrzewał się szybko. 'Jeśli to naprawdę sen, to zginę w nim jeśli nie wyjdziesz. I więcej mnie nie zobaczysz' |
Narracja |
00:45:49
Chłopak tylko nieśmiałe kiwnął, i razem w trudzie ale wydostaliście się z tego wraku dla samobójców. |
Chłopak |
00:46:31
Chłopak wydusił siebie jedynie - Dzięki i nadal jak wryty patrzył przed siebie |
Karo |
00:47:14
Karo nie była nawykła do ciężaru, gdy tylko się oddalili, strach i wysiłek i pod nią ugięły nogi. A co jeśli znów coś wybuchnie? Na jaką odległość w ogóle mogło wybuchać? Przewróciła się na bok by wstać. 'Z kim leciałeś?' |
Chłopak |
00:49:14
Chłopak odparł - Sam, leciałem do swoich przybranych rodziców którzy mnie zaadoptowali wieku 12 lat. Mieliśmy wspólnie spędzić tydzień... - Po czym jedna łza ska pła mu po policzku |
Karo |
00:59:52
Karo 'O nie nie, mój drogi. Obejrzyj się. Widzisz? Wiesz ile osób nigdy nie zobaczy ani nie założy rodziny? Nie pozwolę ci tu siąść i rozpaczać. To nie średniowiecze. Lada moment zobaczą na radarach że nas nie ma i zaczną szukać' |
Karo |
01:00:58
Karo 'Nie znam się na samolotach ale oglądam codziennie Discovery, i wiem że mogą prześledzić gdzie zniknęliśmy. ' - schyliła się by pozbierać rzeczy które uzbierała we wraku. 'Jak chcesz się na coś przydać, to trzeba opatrzyć rannych' |
Karo |
01:01:46
Karo 'Przeżyło więcej osób, ale nie siedzą tu, poszli dalej' |
Chłopakowi |
01:02:07
Chłopakowi było o wiele lepiej po słowach Karo, na temat radarów, rzekł jedynie z uśmiechem - Dziękuję ! Po czym odparł - Chętnie, jestem studentem medycyny i chętnie pomogę! |
Karo |
01:17:19
Karo spojrzała na apteczki. 'No to masz' - wcisnęła je chłopakowi. Ruszyła w stronę w której pamiętała że był jej kolega. 'Mauricio?! Gdzie jesteś?' |
Narracja |
01:19:30
Chłopak razem z tobą pobiegł w kierunku ostatniego spotkania z Mauricio, twoim oczom ukazało się około 30 osób kiedy dotarłaś do wyznaczonego miejsca. Nie widziałaś obu pilotów, ale też nie widziałeś tego sympatycznego pana co zbierał "fanty". |
Narracja |
01:20:45
Niektórzy byli cali, a niektórzy poobijani, ale na szczęście w tej grupie nie było nikogo w krytycznym stanie. Najpewniej zmarli gdzieś we wraku, albo niedaleko plaży. Zwłaszcza że niecała 30-osobowa grupa, to tylko namiastka lotu który liczył o wiele więcej ludzi. |
Karo |
01:28:39
Karo 'Mauricio! A gdzie Tom Hanks? Tylko mi nie mów że w Hollywood!' |
Karo |
01:29:23
Karo 'Zdobyłam apteczki i medyka' - powiedziała z dumą. |
Mauricio |
01:29:30
Mauricio - Przydałby się, mamy tu chorą na cukrzycę. Potrzebuje insulinie, a pewne ten drań ma ją! - rzekł wkurzony |
Mauricio |
01:29:58
Mauricio - Dobra robota! - Odparł jakby jego nastrój zmienił się o 180 stopni |
Karo |
01:31:53
Karo 'Gdzie on jest?' - zapytała ponuro. 'Już ja mu powiem' |
Karo |
01:33:30
Karo 'Insulina powinna być w apteczkach. Musi być w samolocie' |
Odparł |
01:34:15
Odparł czarnoskóry, dobrze zbudowany mężczyzna - Chętnie pani pomogę, zwłaszcza że widziałem go że skierował się tam! - po czym pokazał na "Tom'a Hanksa" który siedzi sobie na rozkładanym fotelu, a zanim namiot. Czytając jakoś broszurkę linii lotniczych |
Dziewczyna |
01:34:48
Dziewczyna - Nie proszę pani, miała ją w torebce. Widziałem jak ten blond pan zabrał ją |
Chłopak |
01:42:19
Chłopak - No niestety, nie ma - Odparł sprawdzając w aptece |
Karo |
02:01:37
Karo ruszyła w stronę blondyna szybkim, nerwowym krokiem. |
Karo |
02:02:30
Karo obejrzała się tylko, czy ciemnoskory jegomość zamierza za nią iść. |
Czarnoskóra |
02:02:59
Czarnoskóra mężczyzna skierował się za Karo |
Karo |
02:05:12
Karo 'Hej!' - zawołała. 'Hanks!' - nim jeszcze podeszła dostatecznie blisko. 'Wątpię by tak się nazywał. Ale tak się porównał. Ja jestem Karolina ale wszyscy mówią na mnie Karo.' |
Blond |
02:06:06
Blond jegomość rozesmiał się, i rzekł - Co cię tu sprowadza "Karo"? |
Karo |
02:06:58
Karo 'Przyszłam zapytać czy dobrze się czujesz, podobno jesteś chory' |
Karo |
02:07:37
Karo rozejrzała się czy nigdzie nie widać wspomnianej torebki. Acz robiła to na tyle dyskretnie by ów uznał że podziwia jego nowe lokum. |
Blond |
02:11:45
Blond Jegomość - To ty chyba jesteś chora, bo nagle się o mnie troszczysz? Rzekł dziwnie, a ty widziałaś torebkę za nim. W tym jego pseudo namiocie, czyli jakieś przeszczieradła rzucone na gałęzie drzewa tropikalnego. |
Czarnoskóry |
02:12:29
Czarnoskóry był za twoimi plecami, i czekał za rozkazami jak "żołnierz" |
Karo |
02:22:20
Karo 'Zostało nas mniej niż trzydzieści osób. Pół godziny bez cywilizacji nie robi ze mnie zwierzęcia, o wszystkich się troszczę' - oświadczyła. 'Ale skoro jednak nie jesteś chory ani umierający, to pozwolę sobie zabrać insulinę ktorą ukradłeś. I to nie ofierze ale żywej pasażerce' - powiedziała kierując się do namiotu. |
Karo |
02:23:18
Karo czuła się o tyle pewniej, że jakkolwiek nie mogła kazać jednemu pasażerowi bić drugiego, to sama obecność tego drugiego możliwe że przytemperuje zapędy tego wikinga. |
Blond |
02:24:11
Blond Jegomość - To z tego będę miał? - Zapytał poważnie powaznie |
Karo |
02:24:45
Karo 'Czego nie będziesz miał' - powiedziała już z namiotu 'Wyroku za zabójstwo po powrocie do Los Angeles' |
Karo |
02:25:25
Karo chwyciła torebkę gotowa z nią uciec. |
Blond |
02:27:17
Blond Jegomość - A biegnij se, to tylko pokazuje że to ty jesteś niecywilizowana! ukradłaś znalezioną torebkę! - odparł i dalej czytał broszurkę |
Czarnoskóry |
02:27:38
Czarnoskóry - Brawo panienko - po czym szedł za nią |
Karo |
02:28:32
Karo 'Dziękuję za wsparcie' - powiedziała przez zmachany oddech, ale nie zatrzymała się. Tam leżała potrzebująca. |
Karo |
02:29:14
Karo upewniła się w biegu że torebka jest zamknięta. Jeśli była otwarta, zamknęła ją. 'Mauricio! Łap!' - rzuciła mu torebkę |
Czarnoskóry |
15:49:41
Czarnoskóry - Nie ma problemu, przecież tak się powinien zachować każdy człowiek. No nie ? Tak poza tym nazywam się Laundry - odparł |
Mauricio |
15:50:35
Mauricio złapał, i odparł - Dobra robota. Po czym podał dziewczynie insulinę |
Azjata |
15:52:12
Azjata - Powinniśmy zorganizować się, chodzi o życie na wyspie. Musimy czekać aż przyleci jakaś pomoc, ewentualnie samemu przeszukać wyspę i pomóc naszym poszukiwaczom jakimś GPS. |
Narracja |
15:52:41
Niektórzy byli za, a niektórzy stwierdzili że "pomoc" zaraz nadejdzie. |
Data | 04.03.2018 |
Karo |
19:12:00
Karo 'O, bardzo dobry pomysł. Najlepiej od razu zająć się budową domów... Spokojnie, przecież nikt nie wie ile tu spędzimy. Dwie godziny, dwa dni... Ale przecież nie rok |
Kobieta |
19:29:08
Kobieta - Niby tak, ale masz jakieś GPS czy cokolwiek co pomoże im nam znaleźć? |
Mauricio |
19:29:31
Mauricio - Przecież nie będzie tu budować metropolii! - rzekł pod irytowany |
Laundry |
19:30:14
Laundry - Niby tak, ale nie będziemy chyba tak teraz czekać? Musimy zorganizować życie na wyspie, i czekać za ratunkiem. |
Karo |
20:56:39
Karo '"Ile czasu temu samolot się rozbił?' - zapytała. Miała prawo źle oceniać upływ czasu. |
Karo |
20:58:23
Karo 'Mamy 2017 rok. To nie średniowieczna łódź. To samolot. Który miał wylądować w Los Angeles. Sądzicie że ktoś to przegapi? Albo że na innych lotniskach wieże nie odnotowały naszego przelotu? Jak tylko minie czas w którym powinniśmy wylądować, zorientują się że zaginęliśmy, i na którym odcinku' |
Laundry |
21:00:28
Laundry - Obawiam się że pomyliła panienki samoloty, ten był do Sydney... - Rzekł lekko zdziwiony |
Azjata |
21:01:18
Azjata - Malezyjskie linie lotnicze do dziś szukają swoich zgub... - odparł pesemistycznie |
Karo |
21:01:50
Karo zamrugała parokrotnie. Naprawdę pomyliła samoloty? Szef ją zabije... Jeśli już ktoś ich odnajdzie. |
Karo |
21:02:09
Karo 'Ale to nie byly malezyjskie linie' |
Mauricio |
21:02:31
Mauricio - No właśnie! - przytaknął |
Chłopak |
21:04:11
Chłopak - Niby tak, ale nikogo nie słychać ani nie widać. Myślę że będziemy musieli tu noc spędzić, więc jakieś "łóżka" trzeba przygotować sobie.. - chyba jedyny głos rozsądku który nie był skrajny |
Laundry |
21:05:53
Laundry - Młody ma racje |
Azjata |
21:06:18
Azjata - Myślę że nie ma co się kłócić, musimy dojść do kompromisu aby jakoś "przeczekać" |
Karo |
22:10:25
Karo 'O, i ty' - wskazała na chłopaka 'masz rację. Nie liczyłabym na płótna i poduszki. Kto z was miał ogród albo znał traperów, niech się rozejrzy czy nie ma tu żadnych jadowitych paskudztw. Pozostali powinni naciąć...' - rozejrzała się za jakimiś palmami 'takich liści. A kobiety powiążą to w całość.' |
Blond |
22:25:43
Blond jegomosc podszedl i rzekl usmiechem - Mój mały magazynek moge wam udostepnic, jesli ktorys z was pojdzie ze mną poszukac slodkiej wody. |
Narracja |
22:27:03
Ludzie przystali na twoj rozkaz po czym nagle ucichli po widoku blondaska |
Karo |
22:40:12
Karo podniosła na blondyna zaskoczony wzrok. Uśmiechnęła się zaraz szeroko. 'Ja mogę z tobą iść' - powiedziała. 'O ile dwie osoby wystarczą. Ty? Pójdziesz?' - zapytała czarnoskórego.
|
Blond |
22:47:04
Blond jegomosc - Ty mi wystarczysz, nie mam zaufania do tego gościa - Rzekł podejrzanym wzrokiem na Laundrego |
Laundry |
22:47:29
Laundry - Chcesz to poważnie zrobić? Ten gość wygląda na wariata! - odparł lekko wściekły |
Strona 1 z 25 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 23, 24, 25, Następna |