Strona 1 z 12 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 10, 11, 12, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data
![]() |
20.07.2020 |
Narracja ![]() |
21:16:18
![]() |
Data
![]() |
29.05.2021 |
Narracja ![]() |
17:16:41
![]() |
Narracja ![]() |
17:18:23
![]() |
Regis ![]() |
17:21:35
Regis wyciągnął miecz i machnął ręką do kolegów. Poprowadził ich by zbadać czy w okolicy jest bezpieczna droga. Powalone drzewa na trakcie nigdy nie oznaczało niczego dobrego - Sprawdź któryś czy drzewo samo padło czy może ktoś mu pomógł. |
Annie ![]() |
17:23:47
Annie posłała delikatny uśmiech ojcu, choć nadal denerwowała się podróżą. - czy takie zwalone drzwo oznacza kłopoty? - |
Narracja ![]() |
17:25:18
![]() |
Zertel ![]() |
17:26:33
Zertel pokręcił głową - Czasami tak. Ale drzewa umierają tak samo jak ludzie i zwierzęta. W Erbenii jest świątynia druidzka. Oni więcej o tym wiedzą. Jeśli chcesz, zapytamy ich dlaczego czasem drzewa umierają nagle. |
Annie ![]() |
17:27:34
Annie - Dobrze, to będzie odpowiedni czas na modlitwę. - |
Regis ![]() |
17:28:52
Regis przeklął pod nosem - Szubrawcy... - cofnął się w stronę wozu. Pilnował tyłów. |
Annie ![]() |
17:29:12
Annie cały czas miała przeczucie, że coś jest nie tak, jednak nie chciała niepokoić ojca swoimi wątpliwościami. |
Narracja ![]() |
17:29:27
![]() |
Narracja ![]() |
17:30:53
![]() |
Regis ![]() |
17:30:55
Regis - Za drzewa! Kryć się, tarcze w górę, chronić wóz - sypał poleceniami i sam się skrył za drzewem mając na uwadze stronę, która go nie osłaniała. Widział skąd padał strzał. Szlag... szkoda młodego. |
Annie ![]() |
17:33:57
Annie pisnęła przerażona widząc, jak jeden z najemników pada martwy. Potem powóz ruszył nagle i musiała usiąść by nie poobijać się. |
Zertel ![]() |
17:40:01
Zertel - Na dół! - upomniał córkę. Zrzucił martwego woźnicę i sam przejął wodze. Jednak na niewiele mu się to zdało. Kilku ludzi z łukami zastąpiło drogę. Konie się zatrzymały. |
Narracja ![]() |
17:40:28
![]() |
Narracja ![]() |
17:41:08
![]() |
Annie ![]() |
17:41:16
Annie skuliła się na podłodze powozu. Bała się tak, że trwała w bezruchu. |
Regis ![]() |
17:41:53
Regis - Szlag by to - "ilu ich mogło być? Z 10? Jak każdy ma łuk to i ze sto strzał wypruć mogą... ale każdemu w końcu te strzały się skończą. Wyczekał moment i wybiegł zza drzewa kryjąc się za innym. W ten sposób chciał zbliżyć się do bandziorów. |
Mistrz Gry ![]() |
17:43:44
![]() ![]() (Czy Regisowi się uda?) 1.1k100(m0%) = 15 2.1k100(m0%) = 18 3.1k100(m0%) = 55 [Wynik:NIE] |
Annie ![]() |
17:43:47
Annie odważyła się na tyle by wziąć z siedzenia skórkę i okryc się ją. |
System ![]() |
17:44:37
![]() ![]() |
Narracja ![]() |
17:45:37
![]() |
Narracja ![]() |
17:48:03
![]() |
Regis ![]() |
17:49:20
Regis spróbował zaryzykować. Ale by go Dietmar wyśmiewał pół dnia gdyby się dowiedział jak lekkomyślnie postapił. Swoją drogą ciekwe co u niego... przetoczył się nisko za kolejne drzewo. Poniekąd był to sprawdzian czy dalej mają strzały czy nie. Jeśli mieli to utrudnił im trafienie go. |
Narracja ![]() |
17:49:46
![]() |
Annie ![]() |
17:50:48
Annie była przestraszona i zalana łzami. Wcisnęła się tak pod siedzenie by nie dało jej się wyciągnąć. - Poproszę sobie iść - wydukała jedynie. |
Regis ![]() |
17:52:51
Regis wybiegł zza drzewa i lekkim zygzakiem biegł w stronę bandziorów - Dawać ich! - krzyknął do swoich i wyciągnął dodatkowo sztylet. |
Narracja ![]() |
17:53:30
![]() |
Narracja ![]() |
17:54:27
![]() |
Narracja ![]() |
17:55:41
![]() |
Regis ![]() |
17:55:54
Regis skrył się za drzewem po tym jak strzała niemal sięgnęła jego krocza. Był już blisko. Miał nadzieję, że jego chłopcy szybko ich oflankują i będzie miał szansę podejść jeszcze bliżej. Jak tylko dostanie wypłatę za to zlecenie... kupuje sobie kuszę. |
Annie ![]() |
17:56:40
Annie rozpłakała się na dobre, jednak w tym całym szoku znalazła odrobinę odwagi by wyjść z powozu i sprawdzić co stało się z jej ojcem. |
Narracja ![]() |
17:57:37
![]() |
Narracja ![]() |
17:58:46
![]() |
Regis ![]() |
17:59:54
Regis chwycił kamień, dość spory. Podrzucał go chwilę. Lepsze to niż nic. Machnął ręką wystawiając ją zza drzewa z lewej strony. Miał nadzieję, że skupią się na tej stronie drzewa on zaś wyskoczy na krótko z drugiej i postara się trafić jednego w łeb kamieniem. |
Annie ![]() |
18:00:10
Annie zastygła, bała się. - Proszę nie robić nam krzywdy - |
Narracja ![]() |
18:00:55
![]() |
Zertel ![]() |
18:01:03
Zertel - Mam zaufać zbójnikowi? |
Narracja ![]() |
18:01:13
![]() |
Mistrz Gry ![]() |
18:01:54
![]() ![]() (Czy Regis trafi bandytę?) 1. Piękny traf prosto w głowę! CO ZA RZUT!1k100(m0%) = 77 2. Trafił w tors1k100(m0%) = 84 3. Trzeba było zainwestować w kuszę... (nie trafił)1k100(m0%) = 6 [Wynik: Trafił w tors] |
Narracja ![]() |
18:05:19
![]() |
Ann ![]() |
18:14:23
Ann teraz miała czas by rozejrzeć się. Takie sytuacje znala jedynie z powieści, bo przeważnie siedziala w domu i nie podróżowała. Dziś był wyjątek bo ciotka dała jej zaproszenie personalnie i nie wypadało odmówić. |
Regis ![]() |
18:20:21
Regis krył się za kolejnym drzewem. Mieli ich. Córka Zertela miała nóż na gardle... podobnie jak on. Nie mógł już nic zrobić. Przegrali to starcie... Gdyby teraz zareagował doszłoby tylko i wyłącznie do rozlewu krwi. Ciężko wtedy byłoby mówić o zwycięstwie nawet gdyby ostał się przy życiu. |
Narracja ![]() |
18:37:17
![]() |
Regis ![]() |
18:38:45
Regis ścisnął mocniej sztylet w lewej ręce. Stał przed kolejnym trudnym wyborem: zabijać? Czy też nie? |
Ann ![]() |
18:49:02
Ann - Zostawcie życie ojcu. - zaczęła błagać chociaż o życie dla ojca. Ona sama nie była aż tak ważna. |
Narracja ![]() |
18:53:42
![]() |
Regis ![]() |
18:55:06
Regis czekał skryty aż któryś tu podejdzie. |
Narracja ![]() |
18:55:16
![]() |
Ann ![]() |
18:58:31
Ann - Nie, proszę. Zrobię wszystko tylko darujcie życie. - |
Zbójnik ![]() |
19:01:46
Zbójnik - Wszystko? - uśmiechnął się, przejeżdżając ręką po jej talii lekko. - Pewna jesteś? |
Narracja ![]() |
19:04:03
![]() |
Regis ![]() |
19:04:59
Regis zacisnął zęby. Wydmuchał spokojnie powietrze z płuc. Wiedzieli o nim czy nie? Jak mogli go przegapić i po prostu olać? Przysłuchiwał się temu wszystkiemu. Miał na nich wylecieć? Cholera.. Tamci pouciekali, został sam przyparty do muru. |
Ann ![]() |
19:05:07
Ann nie miała wiele opcji, przesunęła się na tyle ile mogła by nie czuć dotyku mężczyzny na sobie. Bała się, ale wolała żyć. - Nie! - pisnęła jak tylko ją odciągnął na bok. |
Narracja ![]() |
19:05:54
![]() |
Narracja ![]() |
19:09:00
![]() |
Narracja ![]() |
19:09:57
![]() |
Regis ![]() |
19:10:25
Regis "czyli jednak". Napiął mięśnie, był gotowy przechwycić napastnika. Nie chciał go zabijać. |
Ann ![]() |
19:11:27
Ann poczuła ból. Ojciec jej nigdy nie bił, więc i to było dla niej szokiem. Zacisnęła uda, by zbir nie miał łatwo. Próbowała też go odepchnąć. |
Nakl ![]() |
19:14:24
Nakl - skelbardzki kompan Regisa podsunął do niego kroto. Cicho. Po ściółce. Wskazał dyskretnie na siebie i kupca. W końcu dał znak i wybiegł do mordercy. |
Narracja ![]() |
19:15:01
![]() |
Regis ![]() |
19:15:28
Regis rozejrzał się przez ten czas próbując ocenić sytuacje i wyłapać wzrokiem co się dzieje. |
Narracja ![]() |
19:17:21
![]() |
Regis ![]() |
19:18:46
Regis - Musisz sobie poradzić - rzucił jakby sam do siebie i pognał w kierunku uprowadzanej dziewczyny. Chwycił sztylet za ostrze. Czekał na odpowiedni moment do rzutu jak tylko zbliży się do zbira bardziej. |
Mistrz Gry ![]() |
19:19:16
![]() ![]() (Czy Regis trafi?) 1.1k100(m0%) = 72 2.1k100(m0%) = 78 3.1k100(m0%) = 54 [Wynik:TAK] |
Narracja ![]() |
19:21:25
![]() |
Regis ![]() |
19:22:58
Regis podbiegł do dziewczyny - Okryj się, damie tak nie wypada łydek pokazywać - wyjął sztylet z ciała mężczyzny i strzepał z niego krew na ziemię. |
Zelter ![]() |
19:24:13
Zelter próbował wstać ale nie mógł - Annie! - krzyknął rozpaczliwie. |
Ann ![]() |
19:26:19
Ann była w szoku jak i jej ciało. Opanowała się jak usłyszała ojca. Spróbowała zrzucić z siebie mężczyznę. Czy już teraz była nieczysta? Jak ona męża znajdzie w takim stanie? Jak już uspokoiła się w miarę n atulw by wstać podeszła do ojca. - Jak dobrze ze żyjesz papo - kucnęła przy Zelterze |
Regis ![]() |
19:27:33
Regis szukał wzrokiem Nakla. |
Nakl ![]() |
19:30:33
Nakl usiłował sobie obwiązać ranne ramię. Jedną część paska złapał w zęby a drugą właśnie dowiązał. Owinąl pasek płótna jeszcze raz i to ponowił. Uśmiechnął się do Regisa - Ciekawe z czego nam teraz zapłącą. |
Zelter ![]() |
19:31:02
Zelter - Nie zdążył? Powiedz że nie zdążył... Bogowie! - wreszcie zauważył ślady po uderzeniu na jej twarzy. |
Regis ![]() |
19:32:14
Regis - Nie zdążył. Ale co zobaczyłem to moje. Spokojnie, umiem dochować tajemnicy - podszedł do Nakla - Dzięki, że mnie nie zostawiłeś - podał mu rękę. |
Ann ![]() |
19:33:15
Ann nie była taka pewna czy to co się stało było tym co powinno, ale jak ten drugi powiedział że nie zdążył to tak pewnie było. Sama mocno zaczerwieniona na twarzy pokręciła przecząco głową. |
Nakl ![]() |
19:35:10
Nakl - Oczywista sprawa. Tamten zwiał. jak mu tam było... Felias? Zwiał i to w podskokach. |
Regis ![]() |
19:38:08
Regis - Jego interes. Jak spotkam go kiedyś w karczmie to tak mu dupę obsmaruje, że nikt go nie zatrudni po tej stronie rzeki. Jak się trzymasz? |
Nakl ![]() |
19:38:48
Nakl - Będę żył. Z kupcem gorzej, to chyba on oznaczył ścieżkę krwią. W takim stanie do Erbenii nie dojedzie. Trzeba zawrócić. |
Zelter ![]() |
19:39:03
Zelter - Dzięki bogom za opiekę. |
Nakl ![]() |
19:39:28
Nakl - Ej ej! Ja ci dam! To nie bogowie ich popłątali! |
Ann ![]() |
19:39:43
Ann - Uciekli z naszym wozem? Jak dostaniemy się do cioteczki? - |
Regis ![]() |
19:40:08
Regis - Odpuść - rzekł do Nakla - Jak daleko nam zostało? |
Zelter ![]() |
19:40:47
Zelter wstał w końcu. Kulał. Mocno. Po nodze ciekła krew. - Nie wiem skarbie. Ale damy radę. Musimy zawrócić tylko do wioski jakiejś. Tam pomyślimy. Dobrze? |
Nakl ![]() |
19:41:41
Nakl - Daleko. Tyle samo co zawrócić, ale przerz trudny teren. Jest tylko jeden szlak którym można dostać się stąd do Erbenii, dalej na zachód jeszcze. Nad samym jeziorem. |
Regis ![]() |
19:42:22
Regis - Czyli musimy udać się do najbliższej wiochy. Niestety nie znam zbyt dobrze okolicy. |
Ann ![]() |
19:42:24
Ann - Dobrze, tak zrobimy. - spojrzała zaniepokojona na ojca. - Dasz radę iść, ta rana nie wygląda dobrze - |
Nakl ![]() |
19:43:08
Nakl - Ja znam, praktycznie moje tereny. Mamy wolnego konia. Hanis nie żyje, a koń stoi. O ile jeden ich uniesie - wskazał na ojca i córkę. |
Regis ![]() |
19:45:14
Regis - Dziewczyna da radę iść o własnych siłach. Kupca wsadzi się na konia bo nam się po drodze wykrwawi. |
Ann ![]() |
19:48:06
Ann - A do cioteczki mamy daleko? - wypytywala ojca. Właściwie to dla niej wszędzie było daleko i pewnie to odczuje podczas podróży pieszo. |
Zelker ![]() |
19:48:48
Zelker - Tak kochanie. Daleko. Ona na pewno nam wybaczy spóźnienie. Najważniejsze że żyjemy. |
Nakl ![]() |
19:49:12
Nakl - A co z nim? - wskazał dalej, tam gdzie stał spłoszony koń martwego kompana. |
Regis ![]() |
19:49:42
Regis - Pytasz o? |
Nakl ![]() |
19:50:11
Nakl - O Hanisa. I woźnicę. Tak ich zostawić dzikim zwierzętom? |
Regis ![]() |
19:51:53
Regis - Płytkie doły, bez zbędnych ceregieli - odparł. |
Ann ![]() |
19:53:06
Ann - Dobrze, nie chce się na jej gniew narazić. - sama nie wiedziała co robić, bo była całkowicie zdana na ojca. |
Regis ![]() |
20:01:54
Regis rozejrzał się za czymś czym mógłby wykopać grób. |
Narracja ![]() |
20:03:13
![]() |
Regis ![]() |
20:04:46
Regis - Ehhh... Chyba trzeba będzie ich inaczej pochować. |
Nakl ![]() |
20:13:20
Nakl - Nic nie wymyślimy. Odsuńmy ich z drogi i przykryjmy kamieniami jeśli jakieś znajdziemy. Umiesz opatrywać? |
Regis ![]() |
20:14:41
Regis - Spalmy ich, ceremonia godna króla. |
Strona 1 z 12 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 10, 11, 12, Następna |