Strona 1 z 12 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 10, 11, 12, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 20.07.2020 |
Narracja |
21:16:18
Tutaj znajdziesz archiwalny zapis gry. |
Data | 29.05.2021 |
Narracja |
17:16:41
W pałacu i w świątyni Naruntii świętowano. Uprzątnięto ponure wojenne pogorzelisko. Pożegnano zmarłych. Nie tak hucznie jak w Trisam i Erbenii. Teraz jednak oczy legionistów zwracały się ku niespokojnemu zachodniemu południu, do przesmyku zbójeckiego, z którego niemal cyklicznie nadciągały hordy przepędzonych trisamskich buntowników. To mógł być spektakularny sukces zakonu. Ale za wcześnie bylo mówić o zwycięstwie. To właśnie tędy Zertel prowadził swoją karawanę, spokojny o tyle o ile miał u boku kilku najemników. Mieszańców. Oficjalnie uznanych za Naruntyjczyków. Nieoficjalnie niemile widzianych w stolicy. |
Narracja |
17:18:23
Zertel otulił córkę łaciatym futerkiem z omaki. Uśmiechnął się do niej. - Poczekaj aż dojedziemy do ciotki. Erbenia cię zachwyci. Hej, wy tam! - zwrócił się do najemników. - Nie widzicie powalonego drzewa? Niech no któryś sprawdzi czy jest objazd. |
Regis |
17:21:35
Regis wyciągnął miecz i machnął ręką do kolegów. Poprowadził ich by zbadać czy w okolicy jest bezpieczna droga. Powalone drzewa na trakcie nigdy nie oznaczało niczego dobrego - Sprawdź któryś czy drzewo samo padło czy może ktoś mu pomógł. |
Annie |
17:23:47
Annie posłała delikatny uśmiech ojcu, choć nadal denerwowała się podróżą. - czy takie zwalone drzwo oznacza kłopoty? - |
Narracja |
17:25:18
Dwoje najemników rozdzieliło się. Wyjęli broń. Ruszyli dalej, tak jak wskazał Regis. To on tutaj rozdawał karty. Zaraz jeden zagwizdał na Regisa, pokazując by lepiej strzegł wozu. Schylił się z konia z mieczem i podniósł na niego torbę na rzemiennym pasie, by pokazać Regisowi. Ruszył ostrożnie dalej w las, ale z bronią w pogotowiu. |
Zertel |
17:26:33
Zertel pokręcił głową - Czasami tak. Ale drzewa umierają tak samo jak ludzie i zwierzęta. W Erbenii jest świątynia druidzka. Oni więcej o tym wiedzą. Jeśli chcesz, zapytamy ich dlaczego czasem drzewa umierają nagle. |
Annie |
17:27:34
Annie - Dobrze, to będzie odpowiedni czas na modlitwę. - |
Regis |
17:28:52
Regis przeklął pod nosem - Szubrawcy... - cofnął się w stronę wozu. Pilnował tyłów. |
Annie |
17:29:12
Annie cały czas miała przeczucie, że coś jest nie tak, jednak nie chciała niepokoić ojca swoimi wątpliwościami. |
Narracja |
17:29:27
Regis widzial dokładnie jak jego kompan spada z konia, jak jego szyję przeszywa strzała. Jak koń staje dęba zrzucając właściwie martwego chłopaka. Młodego chłopaka który pragnął zarobić na własną karawanę by zająć się handlem. |
Narracja |
17:30:53
Drugi z najemników wycofał się w pobliże wozu, przygotowując łuk i strzałę. Rozglądał się uważnie. - Wio! - krzyknął do koni przy wozie klepiąc je mieczem. Za coś mu do licha placono. |
Regis |
17:30:55
Regis - Za drzewa! Kryć się, tarcze w górę, chronić wóz - sypał poleceniami i sam się skrył za drzewem mając na uwadze stronę, która go nie osłaniała. Widział skąd padał strzał. Szlag... szkoda młodego. |
Annie |
17:33:57
Annie pisnęła przerażona widząc, jak jeden z najemników pada martwy. Potem powóz ruszył nagle i musiała usiąść by nie poobijać się. |
Zertel |
17:40:01
Zertel - Na dół! - upomniał córkę. Zrzucił martwego woźnicę i sam przejął wodze. Jednak na niewiele mu się to zdało. Kilku ludzi z łukami zastąpiło drogę. Konie się zatrzymały. |
Narracja |
17:40:28
Regis widział ich dokładnie, ale miał swój problem. W stronę jego i jego kolegi wciąż leciały strzały, z tego samego kierunku, ze strony lasu, z którego zabito ich kompana. |
Narracja |
17:41:08
Najwyraźniej zbójnicy zauważyli już że wóz ma swoich strażników, i to ich starali się utrzymać na dystans. |
Annie |
17:41:16
Annie skuliła się na podłodze powozu. Bała się tak, że trwała w bezruchu. |
Regis |
17:41:53
Regis - Szlag by to - "ilu ich mogło być? Z 10? Jak każdy ma łuk to i ze sto strzał wypruć mogą... ale każdemu w końcu te strzały się skończą. Wyczekał moment i wybiegł zza drzewa kryjąc się za innym. W ten sposób chciał zbliżyć się do bandziorów. |
Mistrz Gry |
17:43:44
Luna_s20 rzuca kością: (Czy Regisowi się uda?) 1.1k100(m0%) = 15 2.1k100(m0%) = 18 3.1k100(m0%) = 55 [Wynik:NIE] |
Annie |
17:43:47
Annie odważyła się na tyle by wziąć z siedzenia skórkę i okryc się ją. |
System |
17:44:37
[~Przedmiot~] PatrickLavender używa przedmiotu "Powodzenie" dla postaci Regis |
Narracja |
17:45:37
Regis pomysł miał dobry. Ale zbójnicy nie byli w ciemię bici. Gdy zauważyli jego fortel, zaprzestali strzelać. Teraz strzały leciały tylko gdy któryś z dwóch najemników usiłował poruszać się do przodu, do tyłu albo sięgnąć po kolejną strzałę. To była bardzo dobitna wiadomość, by pozostali tam gdzie są, jeśli chcą przeżyć. Jednak w pewnym momencie chyba faktycznie strzały się skończyły. A może nie? Może po prostu najemnicy zdołali uśpić ich czujność, pozornym dostosowaniem się do niemego żądania? |
Narracja |
17:48:03
Zbójnicy podeszli do wozu - Duży ładunek - powiedział jeden z nich - No proszę. Płótna, żarcie, wszystko czego nam potrzeba. Tylko zupełnie zbędny szlachetka się zapałętał. A tu co? - odkryli skórę którą okryła się dziewczyna. |
Regis |
17:49:20
Regis spróbował zaryzykować. Ale by go Dietmar wyśmiewał pół dnia gdyby się dowiedział jak lekkomyślnie postapił. Swoją drogą ciekwe co u niego... przetoczył się nisko za kolejne drzewo. Poniekąd był to sprawdzian czy dalej mają strzały czy nie. Jeśli mieli to utrudnił im trafienie go. |
Narracja |
17:49:46
Żadna strzała nie padła w stronę Regisa. |
Annie |
17:50:48
Annie była przestraszona i zalana łzami. Wcisnęła się tak pod siedzenie by nie dało jej się wyciągnąć. - Poproszę sobie iść - wydukała jedynie. |
Regis |
17:52:51
Regis wybiegł zza drzewa i lekkim zygzakiem biegł w stronę bandziorów - Dawać ich! - krzyknął do swoich i wyciągnął dodatkowo sztylet. |
Narracja |
17:53:30
Zbójnik roześmiał się - Panienka poprosi sobie iść! - krzyknął do kolegów. Zaraz po tym upadł... trafiony nożem. Pozostali spojrzeli po sobie, spojrzeli na oddalającego się za drzewa najemnika - O ty skurwysynu... - mruknął któryś wyciągając kroto i biegnąc za nim. |
Narracja |
17:54:27
Zbójnicy nie mieli czasu na zastanowienie. Musieli się bronić. Dopiero teraz Regis przekonał się że mieli strzały, a jedynie przewidzieli jego fortel. Kolejny grot wbił się obok jego buta, kolejny przed następnym krokiem. Chyba próbowali celować w nogoi. |
Narracja |
17:55:41
Dwoje zbójników wyciągnęło miecze. Teraz czekali sobie na Regisa, który raczej nie będzie miał czasu przymierzyć się do strzału. Jeden z nich wskoczył na wóz, dając po twarzy Zertelowi. Szarpnął dziewczynę za ramię by ją wyciągnąć. Nie dość delikatnie. |
Regis |
17:55:54
Regis skrył się za drzewem po tym jak strzała niemal sięgnęła jego krocza. Był już blisko. Miał nadzieję, że jego chłopcy szybko ich oflankują i będzie miał szansę podejść jeszcze bliżej. Jak tylko dostanie wypłatę za to zlecenie... kupuje sobie kuszę. |
Annie |
17:56:40
Annie rozpłakała się na dobre, jednak w tym całym szoku znalazła odrobinę odwagi by wyjść z powozu i sprawdzić co stało się z jej ojcem. |
Narracja |
17:57:37
Regis nie pomylił się. Pozostali najemnicy nie próżnowali. Pieniądze ze zlecenia były znaczne. Zaszli zbójników z mieczami. Rozgorzała walka. Jednak ten który był już na wozie wykorzystał fakt że Annie wyszła sama. Złapał ją. Przystawił ostrze do szyi - Obym się nie potknął, co nie? - zaśmiał się - Żyje, zadbaj by tak zostało - powiedział do dziewczyny. |
Narracja |
17:58:46
Zertel zaś leżał nieprzytomny. Ocknął się zaraz. - Nie... Zostaw ją. Weźcie wszystko ale nie krzywdźcie mi rodziny - powiedział. Bał się zareagować. Jeśli temu łotrowi omsknie się ręka... |
Regis |
17:59:54
Regis chwycił kamień, dość spory. Podrzucał go chwilę. Lepsze to niż nic. Machnął ręką wystawiając ją zza drzewa z lewej strony. Miał nadzieję, że skupią się na tej stronie drzewa on zaś wyskoczy na krótko z drugiej i postara się trafić jednego w łeb kamieniem. |
Annie |
18:00:10
Annie zastygła, bała się. - Proszę nie robić nam krzywdy - |
Narracja |
18:00:55
Zbójnik - Nie chcemy waszej krzywdy. Chcemy dóbr. Ty! - zwrócił się do ojca dziewczyny - Wstrzymaj ich, a nikomu nic się nie stanie. |
Zertel |
18:01:03
Zertel - Mam zaufać zbójnikowi? |
Narracja |
18:01:13
Zbójnik - Wolisz ufać krwi i śmierci? |
Mistrz Gry |
18:01:54
PatrickLavender rzuca kością: (Czy Regis trafi bandytę?) 1. Piękny traf prosto w głowę! CO ZA RZUT!1k100(m0%) = 77 2. Trafił w tors1k100(m0%) = 84 3. Trzeba było zainwestować w kuszę... (nie trafił)1k100(m0%) = 6 [Wynik: Trafił w tors] |
Narracja |
18:05:19
Regisowi udało się zajść jednego z dwóch zbójników. Drugi to jednak - siłą rzeczy - zauważył. Zauważył też ten który trzymał Ann. Ci którzy usiłowali ostrzelać ich z drzew również musieli to zauważyć. Teraz wszyscy spoglądali na siebie w milczeniu. Drugi z najemników zamarł przy drugim ze zbójników z mieczem w ręce. Spoglądali na przerażonego Zertela który wyciągnął ręce do góry w głos błagając by przestali. Zertel zwrócił się do zbójników. - To wszystko co mam... Nie skazujcie na nędzę. |
Ann |
18:14:23
Ann teraz miała czas by rozejrzeć się. Takie sytuacje znala jedynie z powieści, bo przeważnie siedziala w domu i nie podróżowała. Dziś był wyjątek bo ciotka dała jej zaproszenie personalnie i nie wypadało odmówić. |
Regis |
18:20:21
Regis krył się za kolejnym drzewem. Mieli ich. Córka Zertela miała nóż na gardle... podobnie jak on. Nie mógł już nic zrobić. Przegrali to starcie... Gdyby teraz zareagował doszłoby tylko i wyłącznie do rozlewu krwi. Ciężko wtedy byłoby mówić o zwycięstwie nawet gdyby ostał się przy życiu. |
Narracja |
18:37:17
Regis słyszał że zbójnicy pogubili się w zamieszaniu. Kazali Zertelowi i jego córce zejść z wozu. Ktoś wszedł na wóz, sprawdził towary i bagaże. - Był jeszcze jeden najemnik - usłyszał jak zbójnicy rozmawiają - Leży za drzewem pewnie. - Sprawdziłeś? - Nie, ale strzelam celnie. - To sprawdź. Najemników puścić. Szlachetków zabić. Tamci nie zaryzykują utraty życia za pieniądze - powiedział jeden z nich dyskretnie. - Ja jadę do obozu. |
Regis |
18:38:45
Regis ścisnął mocniej sztylet w lewej ręce. Stał przed kolejnym trudnym wyborem: zabijać? Czy też nie? |
Ann |
18:49:02
Ann - Zostawcie życie ojcu. - zaczęła błagać chociaż o życie dla ojca. Ona sama nie była aż tak ważna. |
Narracja |
18:53:42
Zbójnik spojrzał na ostałych dwóch najemników - Poszli! Już! Zejść mi z oczu. - napiął łuk. - Głusi jesteście? WYNOCHA! |
Regis |
18:55:06
Regis czekał skryty aż któryś tu podejdzie. |
Narracja |
18:55:16
Młodzi chłopcy byli w kłopocie. Ale chcieli żyć. Ich śmierć nie ocali kupca ani jego córki. Powoli wycofywali się. Jednak zbójnik pokręcił głową - Broń zostawiacie. No co jest, rozum potraciliście? Nooo... Grzecznie. Na koń i wio. - gdy tylko wsiedli i odjechali opuścił łuk. - A ty przestań się bawić. Posprzątaj i jedziemy - zwrócił się do kolegi który trzymał nóż przy szyi Annie. Sam ruszył do jej ojca by dokończyć robotę. |
Ann |
18:58:31
Ann - Nie, proszę. Zrobię wszystko tylko darujcie życie. - |
Zbójnik |
19:01:46
Zbójnik - Wszystko? - uśmiechnął się, przejeżdżając ręką po jej talii lekko. - Pewna jesteś? |
Narracja |
19:04:03
Drugi zbójnik przewrócił oczami - Dobra... idź - mruknął znudzony do kolegi. Ten który trzymał Annie uśmiechnął się do niej. Poprowadził ją w stronę drzew. Odwrócił głowę do kolegi i skinął mu by dokończył robotę i zabił kupca. Właściwie... nie zamierzał brać tej małej. Ale skoro sama mu zasugerowała to i chęci nabrał. Ileż można żyć bez baby chodząc po jakimś lesie. |
Regis |
19:04:59
Regis zacisnął zęby. Wydmuchał spokojnie powietrze z płuc. Wiedzieli o nim czy nie? Jak mogli go przegapić i po prostu olać? Przysłuchiwał się temu wszystkiemu. Miał na nich wylecieć? Cholera.. Tamci pouciekali, został sam przyparty do muru. |
Ann |
19:05:07
Ann nie miała wiele opcji, przesunęła się na tyle ile mogła by nie czuć dotyku mężczyzny na sobie. Bała się, ale wolała żyć. - Nie! - pisnęła jak tylko ją odciągnął na bok. |
Narracja |
19:05:54
Zbójnik ruszył do Zertela wyciągając nóż, przynajmniej nie ochlapie wszystkiego krwią. |
Narracja |
19:09:00
Regis uslyszał jak ktoś skrada się za nim. Bardzo cicho. Bardzo umiejętnie. Ale jednak usłyszał. |
Narracja |
19:09:57
Zbójnik po prostu przewrócił dziewczynę na leśną ściółkę, uderzając ją w twarz - A krzycz sobie. |
Regis |
19:10:25
Regis "czyli jednak". Napiął mięśnie, był gotowy przechwycić napastnika. Nie chciał go zabijać. |
Ann |
19:11:27
Ann poczuła ból. Ojciec jej nigdy nie bił, więc i to było dla niej szokiem. Zacisnęła uda, by zbir nie miał łatwo. Próbowała też go odepchnąć. |
Nakl |
19:14:24
Nakl - skelbardzki kompan Regisa podsunął do niego kroto. Cicho. Po ściółce. Wskazał dyskretnie na siebie i kupca. W końcu dał znak i wybiegł do mordercy. |
Narracja |
19:15:01
Kupiec widząc zamieszanie przeturlał się w bok i próbował uciec. Zbój zdążył go jednak ranić w nogę, dość boleśnie. |
Regis |
19:15:28
Regis rozejrzał się przez ten czas próbując ocenić sytuacje i wyłapać wzrokiem co się dzieje. |
Narracja |
19:17:21
Regis z pewnością musiał wiedzieć w którą stronę udał się zbir z dziewczyną. Odgłosy ich szamotaniny było słychać. Z drugiej strony słychać było walkę jego kompana i zbója który zostawił w spokoju wijącego się z bólu kupca. |
Regis |
19:18:46
Regis - Musisz sobie poradzić - rzucił jakby sam do siebie i pognał w kierunku uprowadzanej dziewczyny. Chwycił sztylet za ostrze. Czekał na odpowiedni moment do rzutu jak tylko zbliży się do zbira bardziej. |
Mistrz Gry |
19:19:16
Luna_s20 rzuca kością: (Czy Regis trafi?) 1.1k100(m0%) = 72 2.1k100(m0%) = 78 3.1k100(m0%) = 54 [Wynik:TAK] |
Narracja |
19:21:25
Annie poczuła kolejne uderzenie na twarzy. Jej mięśnie były już zbyt miękkie by dłużej się opierać. Zbój rozchylił jej uda i zadarł suknię. Zaklął gdy zobaczył falbany i bieliznę. Za chwilę oszołomiona dziewczyna poczuła jak chłop zwalił się na nią całym ciężarem ciała. Czyżby tak to wyglądało? W wierszach było zupełnie inne. Nie mogła wiedzieć, że zbój już jej nie zagrozi. Sztylet w jego plecach skutecznie mu to uniemożliwiał. |
Regis |
19:22:58
Regis podbiegł do dziewczyny - Okryj się, damie tak nie wypada łydek pokazywać - wyjął sztylet z ciała mężczyzny i strzepał z niego krew na ziemię. |
Zelter |
19:24:13
Zelter próbował wstać ale nie mógł - Annie! - krzyknął rozpaczliwie. |
Ann |
19:26:19
Ann była w szoku jak i jej ciało. Opanowała się jak usłyszała ojca. Spróbowała zrzucić z siebie mężczyznę. Czy już teraz była nieczysta? Jak ona męża znajdzie w takim stanie? Jak już uspokoiła się w miarę n atulw by wstać podeszła do ojca. - Jak dobrze ze żyjesz papo - kucnęła przy Zelterze |
Regis |
19:27:33
Regis szukał wzrokiem Nakla. |
Nakl |
19:30:33
Nakl usiłował sobie obwiązać ranne ramię. Jedną część paska złapał w zęby a drugą właśnie dowiązał. Owinąl pasek płótna jeszcze raz i to ponowił. Uśmiechnął się do Regisa - Ciekawe z czego nam teraz zapłącą. |
Zelter |
19:31:02
Zelter - Nie zdążył? Powiedz że nie zdążył... Bogowie! - wreszcie zauważył ślady po uderzeniu na jej twarzy. |
Regis |
19:32:14
Regis - Nie zdążył. Ale co zobaczyłem to moje. Spokojnie, umiem dochować tajemnicy - podszedł do Nakla - Dzięki, że mnie nie zostawiłeś - podał mu rękę. |
Ann |
19:33:15
Ann nie była taka pewna czy to co się stało było tym co powinno, ale jak ten drugi powiedział że nie zdążył to tak pewnie było. Sama mocno zaczerwieniona na twarzy pokręciła przecząco głową. |
Nakl |
19:35:10
Nakl - Oczywista sprawa. Tamten zwiał. jak mu tam było... Felias? Zwiał i to w podskokach. |
Regis |
19:38:08
Regis - Jego interes. Jak spotkam go kiedyś w karczmie to tak mu dupę obsmaruje, że nikt go nie zatrudni po tej stronie rzeki. Jak się trzymasz? |
Nakl |
19:38:48
Nakl - Będę żył. Z kupcem gorzej, to chyba on oznaczył ścieżkę krwią. W takim stanie do Erbenii nie dojedzie. Trzeba zawrócić. |
Zelter |
19:39:03
Zelter - Dzięki bogom za opiekę. |
Nakl |
19:39:28
Nakl - Ej ej! Ja ci dam! To nie bogowie ich popłątali! |
Ann |
19:39:43
Ann - Uciekli z naszym wozem? Jak dostaniemy się do cioteczki? - |
Regis |
19:40:08
Regis - Odpuść - rzekł do Nakla - Jak daleko nam zostało? |
Zelter |
19:40:47
Zelter wstał w końcu. Kulał. Mocno. Po nodze ciekła krew. - Nie wiem skarbie. Ale damy radę. Musimy zawrócić tylko do wioski jakiejś. Tam pomyślimy. Dobrze? |
Nakl |
19:41:41
Nakl - Daleko. Tyle samo co zawrócić, ale przerz trudny teren. Jest tylko jeden szlak którym można dostać się stąd do Erbenii, dalej na zachód jeszcze. Nad samym jeziorem. |
Regis |
19:42:22
Regis - Czyli musimy udać się do najbliższej wiochy. Niestety nie znam zbyt dobrze okolicy. |
Ann |
19:42:24
Ann - Dobrze, tak zrobimy. - spojrzała zaniepokojona na ojca. - Dasz radę iść, ta rana nie wygląda dobrze - |
Nakl |
19:43:08
Nakl - Ja znam, praktycznie moje tereny. Mamy wolnego konia. Hanis nie żyje, a koń stoi. O ile jeden ich uniesie - wskazał na ojca i córkę. |
Regis |
19:45:14
Regis - Dziewczyna da radę iść o własnych siłach. Kupca wsadzi się na konia bo nam się po drodze wykrwawi. |
Ann |
19:48:06
Ann - A do cioteczki mamy daleko? - wypytywala ojca. Właściwie to dla niej wszędzie było daleko i pewnie to odczuje podczas podróży pieszo. |
Zelker |
19:48:48
Zelker - Tak kochanie. Daleko. Ona na pewno nam wybaczy spóźnienie. Najważniejsze że żyjemy. |
Nakl |
19:49:12
Nakl - A co z nim? - wskazał dalej, tam gdzie stał spłoszony koń martwego kompana. |
Regis |
19:49:42
Regis - Pytasz o? |
Nakl |
19:50:11
Nakl - O Hanisa. I woźnicę. Tak ich zostawić dzikim zwierzętom? |
Regis |
19:51:53
Regis - Płytkie doły, bez zbędnych ceregieli - odparł. |
Ann |
19:53:06
Ann - Dobrze, nie chce się na jej gniew narazić. - sama nie wiedziała co robić, bo była całkowicie zdana na ojca. |
Regis |
20:01:54
Regis rozejrzał się za czymś czym mógłby wykopać grób. |
Narracja |
20:03:13
Nic takiego nie było. Byli w lesie. Wykopanie takich dołów patykiem, nawet dużym, to była skrajność. |
Regis |
20:04:46
Regis - Ehhh... Chyba trzeba będzie ich inaczej pochować. |
Nakl |
20:13:20
Nakl - Nic nie wymyślimy. Odsuńmy ich z drogi i przykryjmy kamieniami jeśli jakieś znajdziemy. Umiesz opatrywać? |
Regis |
20:14:41
Regis - Spalmy ich, ceremonia godna króla. |
Strona 1 z 12 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... ... 10, 11, 12, Następna |