[ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... ... 26, 27, 28,   Następna  

Autor Wiadomość
Data 31.03.2018
Natan
22:53:00 Natan - Nad Włochami nie ma co się zastanawiać.
Ivi
22:55:17 Ivi - Alors... Allons à Paris - rzekła z nienajgorszym francuskim akcentem.
Ivi
23:00:22 Ivi - Qu'est-ce que tu penses, Mina? - zwróciła się do demonicy.
Mina
23:06:04 Mina -Peut être.- mruknęła.
Data 07.04.2018
Ivi
23:04:46 Ivi - Będziemy potrzebować nowych dokumentów. Na szczęście znam kogoś, kto będzie w stanie pomóc.
Felicja
23:15:39 Felicja westchnęła. Całe życie mieszkała w Chicago i teraz musiała opuścić nie tylko miasto, ale kraj i kontynent. - To przynajmniej będziemy mogły mieć to samo nazwisko na dokumentach-
Data 08.04.2018
Ivi
16:57:41 Ivi - To będziemy mieli dwa zaprzyjaźnione rodzeństwa. Cath, jakie nazwisko wybierasz dla siebie i starszego brata?
Data 13.04.2018
Natan
21:28:54 Natan - Dobrze się składa bo znam pewnego fałszerza.
Cathrine
21:35:19 Cathrine -Eeee... Poolow? Pani Stevens mówiła, że mam a tak się nazywała.
Narracja
21:52:38 img Po chwili zaczęli wymyślać imiona i nazwiska dla siebie.
Ivi
21:53:16 Ivi spojrzała na Natana krytycznie. - Nie, nie nazwiesz się Aleksander Andersen. To nie bał przebierańców.
Natan
21:55:30 Natan - Nie spieszcie się. Mamy duuużo czasu. Jedziemy do Ohio.
Felicja
22:00:58 Felicja - Ja mogę być Anna, ale jakie nam dać nazwisko by pasowało?- zaczeła się zastanawiać.
Natan
22:02:02 Natan - Boże...
Data 14.04.2018
Ivi
11:16:45 Ivi uśmiechnęła się do Felicji. - Jakiekolwiek będzie dobre - potem zwróciła się do Natana. - Mój znajomy zrobi to za darmo, wisi mi przysługę.
Ivi
11:17:03 Ivi - Ale i tak przyda mi się po drodze wstąpić do bankomatu.
Data 27.04.2018
Natan
20:51:01 Natan - Na pewno nie tam, gdzie dojedziemy.
Felicja
20:59:43 Felicja - Anna Brown, pasuje. Teraz pytanie czy te stwprzenia nie zajęły lotnisk?-
Natan
21:08:24 Natan - Nie wszędzie mają wtyki. Spokojnie.
Felicja
21:12:57 Felicja wypuściła głośno powietrze przez nos. Czuła się osaczona, chciało jej się płakać i była zła nato, że wszystko jej się posypało. A na dodatek dolała ją noga. - Ja bymmobstawiła lotniska jako pierwsze, to logiczne-
Catherine
21:16:36 Catherine na razie skupiła się na widoku za oknem. Miwa również głównie słuchała
Natan
21:21:11 Natan - Ale nie wiedzą, z którego wylecimy.
Felicja.
21:21:43 Felicja. -Tak, ale to nie pomaga. Boje się- przyznała się do słabości.
Natan
21:23:08 Natan - To dobrze.
Ivi
21:28:05 Ivi - Anna i Elizabeth Brown - zanotowała w pamięci. - Mina i Noah Kelso.
Catherine
21:29:27 Catherine - Ale to jest Mina. - zaprotestowała, wskazując demona
Ivi
21:35:07 Ivi - Czekałam na twoją propozycję - rzekła do Cath.
Catherine
21:35:45 Catherine - Ale czemu nie mogę się nazywać tak samo...?
Natan
21:36:40 Natan - O Minę raczej pytać nie będą.
Mina
21:37:27 Mina - Wiele jest osób z takim imieniem. Jednak lepiej, żebyś coś wymyśliła. Tak w razie czego
Catherine
21:38:16 Catherine zastanowiła się - Gwen...?
Natan
21:41:37 Natan - Dajcie spokój. Te dane będą tylko na papierach...
Ivi
21:49:24 Ivi - Jak chcesz Gwen to będziesz Gwen.
Catherine
21:50:07 Catherine - Ale Mina to Mina,a ja to ja.
Natan
21:52:57 Natan - Tak trzymaj Cath. Nie daj sobie wmówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne.
Ivi
21:54:20 Ivi - Może jednak zostaniesz Bobem. Bardziej pasuje.
Data 03.05.2018
Narracja
22:11:06 img Nie doszli do porozumienia i musieli improwizować. Ivi zostawiła ich, samej załatwiając dokumenty i bilety. Gdy udało jej się wypłacić pieniądze, poleciła im zrobić zakupy, by nie lecieli całkiem bez bagaży.
Narracja
22:12:13 img W końcu wsiedli do samolotu, z nowymi rzeczami, nowym celem podróży, z nową tożsamością. Anne Brown. Elizabeth Brown. Harry Red. Mina Red.
Catherine
23:15:31 Catherine nie zwracała uwagi na imię na dokumencie. W sumie to nawet na nie nie reagowała. Nie miała na imię Mina!
Data 05.05.2018
Narracja
09:52:56 img Lot zarezerwowali tego samego dnia, co lecieli, bilety były dzięki temu bardzo tanie, jednak samolotu nie można było nazwać ekskluzywnym. Twarde, plastikowe siedzenia, po cztery obok siebie, nie mające funkcji regulacji, zacinające się pasy i brak możliwości podłączenia się do prądu.
Narracja
09:54:26 img Nie mieli też miejc obok siebie. Natanowi udało się usiąść w tym samym rzędzie, co Cath, jednak Ivi i Felicję rzuciło w dwa odległe końce.
Narracja
09:58:50 img Lot zaczął się od pokazu zapinania i odpinania pasów, używania maseczki z tlenem oraz zakładania kamizelki ratunkowej. Wszystko najpierw po angielsku, potem po francusku. Podróż nie była długa, jednak stewardessy nie dawały pasażerom ani chwili spokoju. Najpierw chodziły z propozycjami napojów i przekąsek. Potem pokazywały drogie, francuskie perfumy, ponoć do kupienia tylko w samolocie. Następnie zachęcały do wzięcia udziału w loterii, a na samym końcu do wpłacenia datku na budowę studni w Afryce.
Data 15.06.2018
Cathrine
21:21:46 Cathrine większość atrakcji przespała z głową na kolanach Natana. Trudno powiedzieć czy jej było w tej pozycji wygodnie, bo musiała się nieźle skręcić, by siedząc tyłkiem równocześnie leżeć tułowiem.
Data 29.10.2018
Narracja
20:11:49 img [Dayo] Słyszał jak w telefonie mężczyzna na przemian to bełkocze to mówi coś w miarę zrozumiałego. Wydawało się, że ma tym razem do czynienia z niezłym panikarzem... albo faktycznie było tak źle, jak mężczyzna mu tłumaczył. Przedstawił się jako Dave Stevens. A dalej, po standardowym "musisz mi pomóc" zaczął swoją na wpół zrozumiałą opowieść.
Narracja
20:11:57 img -... najpierw to to tylko działy się dziwne rzeczy, pies szczekał o dziwnych porach, rzeczy gdzieś znikały. Ale potem to to ukręciło głowę kanarkowi Marka i pojawiło się, grożąc, że wyrwie mu serce. Najpierw myśleliśmy, że to tylko jakiś wariat, wezwaliśmy policję, ale to, ten duch zniknął! I wtedy... no... zaczęło się dziać źle, a nawet gorzej. Wszystko się psuło! Wszystko! Wezwaliśmy nawet w końcu egzorcystę, bo to taniej niż się od razu przeprowadzać, ale nawet on nic nie dał rady. Zamknął się na kilka godzin, a potem wyszedł cały mokry i powiedział, że nic tu po nim. Jest pan naszą ostatnią szansą ratunku.
Narracja
20:12:07 img Proszę pomóc... przegnać tego upiora nim komuś zrobi krzywdę.
Dayo
20:17:56 Dayo nie po raz pierwszy miał styczność z tego typu zleceniem. Czym prędzej spakował potrzebne mu przedmioty do torby oraz wziął ze sobą Tobiego - swojego węża, który miał nosa do duchów i wsiadł w do swojego czarnego Forda Mustang, który wyglądał jak te z 1966 roku. Pojechał pod wskazany adres i zapukał grzecznie do drzwi.
Narracja
20:25:59 img Dom nawet wyglądał na stary i nawiedzony. Ale także na cenny na tyle, by woleć wyganiać ducha, niż się przeprowadzać. Otworzył mu siwiejący już, chudy mężczyzna, ubrany w jeansy i wytartą już nieco koszulę. Patrzył na szamana zza okrągłych okularków. Na jego widok zrobił wielkie oczy - To pan? - spytał konspiracyjnym szeptem, z pewnym namaszczeniem jakby to była sprawa wagi państwowej
Dayo
20:29:02 Dayo spojrzał z wielką i przeraźliwą powagą na mężczyznę. Patrzył na niego tak jakby chciał go zabić za to co właściwie powiedział. Po chwili jednak uśmiechnął się przyjaźnie - Oczywiście - wyciągnął do mężczyzny dłoń by się przywitać. Wyglądał o tyle dziwniej, że nosił okrągłe czerwone okulary które być może pasowały do jego czerwonego płaszcza... ale kapelusz w paski zebry był zbyt krzykliwy i nie pasował ani trochę. W dłoni trzymał swoją metalową laskę z wizerunkiem czaszki w kapeluszu.
Dave
20:33:58 Dave wyciagnął trzęsącą się rękę, by uścisnąć mu na powitanie - Witam, witam, niech pan wejdzie, może zechce się pan czegoś napić? - powiedział, teraz cofając się nieco wgłąb pomieszczenia by wpuścić go do środka.
Dayo
20:34:58 Dayo - Whisky?
Dave
20:39:55 Dave - Tak, tak, już, proszę do salonu - poprowadził go dość ciasnym korytarzem. Dom był zadbany, ale nie dało się nie zauważyć śladów jakiś zadrapań ciągnących się po ścianie. W pokoju dziennym, była kanapa i fotele ustawione przy małym stoliku, gdzie wskazał gościowi, że może usiąść. Sam podszedł do barku, wyciagnął dwie szklanki i butelkę.
Dayo
20:40:26 Dayo zajął miejsce na kanapie i wyjął z kieszeni cygaro.
Dave
20:45:32 Dave nalał jemu, i sobie trochę mniej, postawił szklanki na stole - Więc? Coś mogę panu powiedzieć? K-kiedy wygoni pan to coś
Dayo
20:50:06 Dayo odpalił cygaro i zaciągnął się mocno. Wypuścił wielki solidny obłok dymu. Dla człowieka wydawać by się mogło, że to zwykły dym. Jednakże dla czegoś nieludzkiego... czegoś co mieszkało tutaj w tym domu... mogło być strasznie drażniące.
Dayo
20:50:38 Dayo - Jak tylko go znajdę to zaraz się za niego wezmę - upił łyczek Whisky.
Mistrz Gry
20:54:58 imgWilcza rzuca kością:
(Jak mocno zadziała?)
1. Prawie wcale1k100(m0%) = 91
2. Średnio1k100(m0%) = 51
3. Mocno1k100(m0%) = 69
[Wynik: Prawie wcale]
Narracja
20:56:22 img Szaman nie zauważył, czy coś się zmieniło. Może duch, czy demon, po prostu zignorował ten dym. Jego gospodasz wypił duszkiem swoją szklankę i dolał sobie jeszcze. - Siedzi na strychu...
Dayo
20:58:12 Dayo - Skąd wiesz?
Dave
21:01:49 Dave - Od jakiegoś czasu to głównie tam słychać hałasy... jak sprawdziliśmy to były te rzeczy które zniknęły, ale nie pozwoliło nam ich zabrać.
Dayo
21:05:00 Dayo dopił Whiskey i z zapalonym cygarem w ustach skierował się na strych.
Narracja
21:08:20 img Dom miał dwa piętra, dopiero nad nimi mieścił się strych. Tu już było nieco bardziej widać jakieś pajęczyny, czy kurz, jako, że zapewne nieczęsto tam ktoś bywał. Dalej, trzeba było otworzyć ciężkie dębowe drzwi, by ujrzeć typową graciarnię. Część rzeczy znajdował się przykryta materiałem, gdzieś dalej, na ziemi leżał zwinięty niczym w legowisko koc. Na zakurzonej podłodze dostrzegł ślady bosych stóp.
Dayo
21:11:42 Dayo przyjrzał się śladom. Po ich wielkości mógł określić rozmiar tej istoty. Przy okazji chciał zobaczyć dokąd prowadzą.
Narracja
21:13:42 img Ślady były na tyle duże, że dało się zidentyfikować je jako należące do humanoidalnej istoty. Wyglądało jakby ich własciciel chodził to w jedną to w drugą stronę, po prostu krążył po strychu.
Dayo
21:16:22 Dayo kucnął na podłodze i położył dłoń na podłodze. Z jego rękawa wysunął się wąż różańcowy. Dayo zaczął mruczeć pod nosem - Atribon-Legba, usuń dla mnie zaporę, Ojcze Legba usuń zaporę, abym mógł przejść. Kiedy wrócę, powitam loa. Wudu Legba, usuń dla mnie zaporę, żebym mógł wrócić. Kiedy wrócę, podziękuję loa - wąż wyszedł całkowicie z rękawa i zaczął szukać na strychu intruza. Był w stanie go zobaczyć.
Narracja
21:18:08 img Jakaś istota siedziała skulona na zakurzone krokwi, przyglądając się im z góry. Nie wyglądała na chętną do ataku, co najwyżej trochę zagubioną.
Narracja
21:19:06 img Wąż syknął patrząc na postać.
Dayo
21:19:59 Dayo otworzył oczy. Były wężowe. Spojrzał w miejsce, gdzie siedziała owa postać. Wstał i wolnym krokiem szedł w jej stronę stukając z każdym krokiem swoją laską. Dźwięk laski jakby unosił się echem dla uszu stworzenia.
Narracja
21:21:44 img Stworzenie, do złudzenia przypominające nieco wychudzonego człowieka o białych włosach i parze rogów wyrastających z głowy, poruszyło się, poruszając po krokwi, tak by oddalić się od kierującego się ku niemu szamana.
Dayo
21:23:36 Dayo - Dokąd uciekasz... - już nawet na niego nie patrzył. Zaciągnął się cygarem i stał w bezruchu - Nie jesteś demonem ani złym duchem. Więc czym?
Bożek
21:27:05 Bożek przesunął się jeszcze o krok, znów przysiadając w jednym miejscu na krokwi, jak jakieś dzikie zwierzątko na gałęzi drzewa. W otoczeniu starego, zakurzonego strychu, on w swoim wyblakłym, zielonym obraniu, wyglądał nawet nieco żałośnie. Przyglądał się przez chwilę Dayo w milczeniu - Nyorn. Jestem Nyorn, a to jest... był mój dom. Opiekowałem się nim.
Dayo
21:28:34 Dayo - Opiekowałeś się tą ruderą? - lekko parsknął śmiechem - To żeś sobie wybrał.
Nyorn
21:31:28 Nyorn - Nie - teraz wyglądał jeszcze żałośniej - kiedyś był tu las... mój las...
Dayo
21:32:31 Dayo - Gadasz jak jakaś stara pani z internetu - kaszlnął - Tu już od dawna nie ma lasu. Od dawna nie ma twojego domu. Jesteś tu obcym. Intruzem. A ja przyszedłem coś z tym zrobić.
Nyorn
21:34:18 Nyorn - Nie dostaniesz mojej głowy! - znów ruszył, wycofując się po krokwi, chyba jednak bardziej przestraszony niż wściekły. Powinien był uciekać, ale... już i tak nie miał dokąd. Niebawem skończyło mu się nawet miejsce do wycofywania sie.
Dayo
21:35:49 Dayo - A po jaką cholerę mi twoja głowa... wyyyyluzuj - zaciągnął się znowu - Zrobimy deal. Ty pójdziesz ze mną, a ja zabiorę cię do lasu. Co ty na to?
Nyorn
21:38:02 Nyorn - Do lasu? Prawdziwego? Nie należącego do nikogo innego?
Dayo
21:38:57 Dayo - Nie komplikuj.
Nyorn
21:39:24 Nyorn - Próbujesz mnie oszukać.
Dayo
21:40:42 Dayo - Masz tam drzewa. Czego chcieć więcej w tych czasach? Bycie opiekunem Central Parku to zaszczytne zajęcie, wierz mi - rozpostarł ramiona.
Nyorn
21:42:15 Nyorn - Ludzie nie będą mnie chcieli przeganiać?..
Dayo
21:43:58 Dayo zaciągnął się po raz kolejny - Nie. To duży park.
Nyorn
21:45:52 Nyorn - Park?
Dayo
21:47:34 Dayo - Park. Coś jak las tylko, że nieco mniejsze.
Nyorn
21:49:30 Nyorn - Więc.. mogę stąd odejść... pokażesz mi ten park... jeśli mi się spodoba, zostanę, jeśli nie... i tak tu nie wrócę... ci ludzie są okropni...
Data 30.10.2018
Dayo
20:48:45 Dayo - Zaprowadzę cię tam. Gotowy?
Nyorn
20:49:42 Nyorn zeskoczył z krokwi i kiwnął głową.
Dayo
20:54:51 Dayo zszedł na dół by porozmawiać z właścicielem.
Nyorn
20:56:12 Nyorn poszedł za nim, jednakże po drodze gdzieś stał się niewidoczny dla ludzkich oczu.
Narracja
20:56:26 img Właściciel czekał na niego na dole schodów.
Dave
20:56:32 Dave - I co?
Dayo
20:56:53 Dayo - Było bardzo ciężko. Trafił się panu bardzo potężny demon...
Dave
21:00:18 Dave jeszcze bardzie pobladł - Ale przegonił go pan, tak?
Dayo
21:01:00 Dayo - Złapałem go. Wyniosę go z pana domu. Jednak musi pierw pan zapłacić.
Dave
21:02:17 Dave - Tak, tak, oczywiście, ile?
Dayo
21:13:28 Dayo - 500$
Dave
21:14:14 Dave wygrzebał z tylnej kieszeni spodni portwel i skrupulatnie odliczył sumę
Dayo
21:18:54 Dayo nie podejrzewał, że pójdzie tak łatwo. Chyba bardzo chciał się pozbyć tego "demona".
Dave
21:20:15 Dave - I już na pewno nie wróci?
Dayo
21:26:52 Dayo - Może być pan pewny. Nie ryzykowałbym swoim dobrym imieniem.
 [ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... ... 26, 27, 28,   Następna