[ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... 132, 133, ... 134, 135, 136,   Następna  

Autor Wiadomość
Data 25.10.2019
Rozalia
23:25:23 Rozalia - Nie dzieje mi się krzywda. Nawet nie wiesz jaki mam luz w porównaniu do innych kobiet z moich czasów. Ten luz dał mi fakt, że Aleksander zna karczmę i inne światy. -
Adam
23:25:46 Adam - Ale pisanie naprawdejest nudne, po co to komu? Przecież umiem mówić.-
Luna
23:33:20 Luna -'Adam! Czy ty siebie słyszysz? Nie wierzę że nosisz moje nazwisko... Przecież ten, kto nie umie czytać ani pisać jest zdany na łaskę i niełaskę wszystkich. Urzędników, możnych, pracodawcy, i każdego z kim zawsze jakikolwiek układ.'
Luna
23:34:21 Luna -'A jak dałbyś mi znać o czymś ważnym, gdybym była daleko a nie byłoby to nic, co można powiedziec obcej osobie? Gdy umiesz pisać, piszesz list i go pieczętujesz. I tak samo gdy umiesz dobrze pisać, możesz ukryć wiadomość pod treścią. Czytać książki, zdobywać wiedzę, i przez to być kimś lepszym'
Adam
23:34:45 Adam - Co nie zmienia faktu, ze to jest nudne.- ofukał się, robił swoje, ale był nadąsany. Cóż, Lunie trafił się wyjątkowo uparty egzemplarz.
Peter
23:35:34 Peter -'Ja to wiem. Ale w porównaniu do życia kobiet z moich czasów jesteś niczym więzień w więzieniu. I to będziesz musiała ukryć przed ludźmi, którzy was o to zapytają. Ja postaram się podesłać do Aleksandra kogoś kto mu to wyjaśni w miarę delikatnie. A najlepiej by było mi dane z nim pomówić telefonicznie'
Luna
23:36:15 Luna -'No... jest' - potwierdzila. -'Jak każda nauka. Któregoś dnia gdy już masz to opanowane, przestaje być nudne, obiecuję'
Rozalia
23:37:22 Rozalia - Aleksander nie nosi przy sobie telefonu. - odpowiedziała pewnie, a tak naprawdę miała na to nadzieję.
Adam
23:37:45 Adam - No to przecież się uczyłem, ale narzekać na to nikt mi nie zabroni.
Adam
23:50:31 Adam - skończyłem, co jeszcze zrobić?- zapytał Luny.
Rozalia
23:51:50 Rozalia przez chwile czuła się neutralnie, ani nie była zmartwiona i zatroskana ani przesadnie szczęśliwa. Jednak choroba o sobie przypomniała i kobieta zaczęła kaszleć na środku korytarza. To mogło skutecznie popsuć humor.
Luna
23:54:29 Luna -'Nic. Przecież nie jesteś tu służącym.' - zauważyła. -'Widzisz... Harley złożył pewną propozycję, która cię dotyczy'
Peter
23:55:46 Peter otoczył Rozalię ramieniem, pomagając jej dojść do jej własnego szpitalnego łóżka. -'Zapytam czy mogą ponowić zastrzyk. Ale co za dużo to niezdrowo, nadmiar tego leku może zniszczyć serce'
Adam
23:57:47 Adam - Jaką? W ogóle skad on się tu wziął? Opowiadasz mi o nim, a potem się zjawia, ja myslałem, ze on dawno nie żyje albo nie istnieje.-
Rozalia
23:58:25 Rozalia - Serce to ja mam od dawna zniszczone, bo kto normalny mógłby pokochać Aleksandra?- zażartowała
Luna
23:59:37 Luna -'To kapitan statku którym przypłynęłam. Raczej nie powinieneś rozpowiadać że u nas gości. Nie wszyscy go jednakowo lubią. Możliwe że Richard się go boi, bo nagle przypomniał sobie o zakupach na które nigdy nie sposób go wygnać. Bardzo cenię kapitana i chciałam żebyście się poznali. Właśnie dlatego że złożył propozycję'
Data 26.10.2019
Peter
00:00:35 Peter -'Podobno gdy człowiek od nowa się zakochuje, serce się leczy. Podobno bo to teoria ktorej potwierdzenie można poddać w wątpliwość, a na pewno nie można nazwać metodą naukową.'
Adam
00:01:53 Adam - To jak każdy go nie lubi i się go boją, to czemu tu gości? I jaką propozycję złożył?-
Rozalia
00:04:54 Rozalia - To można rzec, że uleczyłam serce z 6 razy.- uśmiechnęła się, jednak chwilę później posmutniała. - Boje się, że jeśli umrę, to z poczuciem tego, że straciłam tyle momentów, które mogłyby się wydarzyć, a zaprzepaściłam je przez swój upór. -
Luna
00:04:58 Luna -'Długo by opowiadać o tym jak to jest z Harleyem, i obiecuję że na pewno kiedyś wszystko ci wyjaśnię. Ale nie dziś. Po prostu... boją się go. Przynajmniej niektórzy. Hmmm jak by ci to... pamiętasz Borysa, prawda? Jego też wiele osób się bało. '
Peter
00:05:35 Peter -'Nie ma zaprzepaszczonych momentow. Zawsze dokonujesz jakiegoś wyboru. Wybierasz by dany moment składał się z czegoś innego'
Adam
00:06:19 Adam - Borys był głupi i samolubny-
Rozalia
00:06:38 Rozalia - Ale patrząc wstecz te wybory były głupie.-
Luna
00:08:08 Luna -'Nie był. No, może czasami. I nie dla wszystkich. Chociaż wiem że nie był dla ciebie sprawiedliwy. A, tak, propozycja. Otóz, Harley ma znajomego kowala. Zechce zasugerować mu by cię wziął na ucznia'
Peter
00:09:58 Peter -'A skąd twoja pewność że gdyby były inne, dzisiaj oceniłabyś je jako mądre?'
Adam
00:10:30 Adam - Znów nauki? Ty mnie chcesz wykończyć!-
Rozalia
00:11:00 Rozalia - Nie wiem, jakoś tam mam wrażenie, że to co chciałam uciekało mi bokiem, a dostałam to na co zasłuzyłam.-
Luna
00:11:59 Luna -'Ale jakie... Gdy w mieście lub we wsi nie ma piekarza, ludzie sami sobie pieką chleb. Gdy nie ma krawca, nawet barwiarza, sami sobie szyją odzienie. Gdy nie ma rzeźnika, sami zabijają kozę lub świnię. Ale gdy nie ma kowala, to sami ani miecza ani podkowy nie wykują. Posyłają po kowala. Bez kowala żadna społeczność się nie obejdzie'
Adam
00:16:12 Adam - Ale to wydaje się trudne.- miał minę, jakby chciał zrezygnować nawet nie próbując.
Luna
01:20:32 Luna -'Tak. To jest trudne. Ale jeśli ci się uda, to nigdzie nie będą mogli się bez ciebie obyć. Miałbyś poważny zawód w ręce. Wtedy zawsze masz wybór w życiu i nie musisz schylać głowy'
Peter
01:21:10 Peter -'Ale jesteś jeszcze bardzo młoda. Możesz tak naprawdę zmienić wszystko co ci w życiu nie pasuje. Wystarczy ci sił i czasu'
Adam
15:47:14 Adam - A skąd wiadomo czy mnie weźmie? Większosć mówi, ze jestem za chudy na cokolwiek.-
Luna
16:10:37 Luna -'No... to przestaniesz być. Wiesz, ja podobno byłam za chuda na statek. Za słaba na wojnę. Za mała do miecza.' - uśmiechnęła się do Adama.
Rozalia
16:23:00 Rozalia umościła się w łóżku szpitalnym, tak by było jej wygodnie. - Obym miała ten czas.-
Adam
16:23:15 Adam - A skąd wiesz, ze przestanę?-
Peter
16:24:14 Peter -'Będziesz miała. Przecież ty miałaś w ciele te nanoboty. To pamiętam, bo kilka dni musiałem nosić łapówki by to nie wyszło na jaw'
Luna
16:24:35 Luna -'To praca w której nie da się być chudym, już po roku miałbyś ramię potężniejsze niż Johnson'
Rozalia
16:57:07 Rozalia - Ale one działają tylko podczas ciąży.-
Adam
17:05:14 Adam - No ale czy mnie wezmą teraz? Masz potwierdzenie?-
Luna
17:42:23 Luna -'Nie wiemy. Po to jest nam Harley. Będzie rozmawiał w twoim imieniu. Wówczas będzie mi miło jeśli go nie zawiedziesz'
Peter
17:43:51 Peter -'Nie mam pojęcia co to za technologia. Jesteś całkowicie pewna że tylko w ciąży? To by wyjaśniało dlaczego tak nagle twój organizm stracił dawną odporność'
Adam
17:47:59 Adam - No dobrze, to muszę zdjąć ten kielich z poręczy, aby nie narobił hałasu.-
Rozalia
17:48:39 Rozalia - Te urządzenia miały chronić córkę, nie mnie, ale jeśli mi coś sięd ziało co mogło zagrozić Anastazji, to one to naprawiały.-
Luna
17:51:11 Luna -'Nie nie, zostaw. Będziemy wiedzieli kiedy się przebudzi' - zaśmiała się. -'I może jak narobi bałaganu to nieco zgrzecznieje. Chociaż... wypadałoby by przeniósł się na łóżko' - wzięła worek ze swoimi rzeczami i zarzuciła sobie na plecy. -'Chodź, otworzysz składzik. Rzeczom smutno przecież nie będzie'
Peter
17:52:22 Peter -'I co się z nimi stało? Dezaktywowały się czasowo czy na zawsze?'
Peter
17:52:35 Peter -'Nie mamy tej technologii, nie wiem jak to działa'
Adam
18:00:30 Adam - Ale to będzie wtedy na Ciebie, nie na mnie- poszedł by otworzyć ten składzik.
Rozalia
18:01:24 Rozalia - Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia. Tam gdzie byłam też o tym nie wiedzieli, bo ten profesor był z jeszcze dalszej przyszłosci.-
Peter
18:03:55 Peter -'Wiesz co? Zaczekaj chwilę. ' - sięgnąl po telefon. -'Zdaje się że pielęgniarka która się tobą opiekowała, która stąd wychodziła, była na wykładach mojego znajomego. Może uda mi się wydobyć próbkę krwi do badania. To nie moja placówka i niewiele sam tutaj mogę, ale pomyślimy. Sprawdzę czy te nanoboty nadal istnieją, i czy reagują na określone bodźce. Zobaczymy czy da się je ożywić jeśli jeszcze są'
Luna
18:04:49 Luna wrzuciła swoje rzeczy byle jak, a składzik zamknęła na klucz który wyjęła. -'Idę po niego, bo mu kark pęknie na tym fotelu. Nie wiem gdzie zniknął ten Richard. Podobno poszedł po mięso, miejmy nadzieję że nie zaczął od wyhodowania krowy'
Rozalia
18:15:33 Rozalia - Dobrze, ja się zdrzemnę, bo mnie dopadła senność.-
Adam
18:16:08 Adam - Ale Richard był już po mieso.-
Peter
18:21:32 Peter -'W porządku, pewnie i tak dzisiaj będziesz tu miała wiele osób. Czegoś potrzebujesz? Coś ci przynieść?'
Luna
18:23:36 Luna wyjęła garść monet. -'A ty nie masz nic co potrzebujesz kupić?' - obejrzała srebrną monetę. W końcu podała ich kilka Adamowi. -'Drugie tyle jeśli się dowiesz, gdzie ten darmozjad poszedł'
Adam-
18:28:39 Adam- Wiesz, ze nie musisz mnie przekupywać? Wystarczy jak poprosisz. -
Narracja
18:29:02 img Rozalia zasnęła zaraz jak położyła głowę do poduszki.
Luna
18:29:24 Luna -'Wiem. Ale chodzenie po mieście bez pieniędzy jest jak picie rumu z zamkniętej beczki. Niby już czujesz smak, ale nic to nikomu nie przynosi. Chcę byś zawsze czuł się dumnie. Zasługujesz na to'
Adam-
18:35:00 Adam- Dziękuję. Ale przecież wiesz, ze czuje się dumnie. Mając taką mamę jak Ty.-
Luna
18:36:05 Luna -'Bardzo zależy mi na Harleyu. Ale jeśli on lub ten jego kowal spróbują cię poniżyć... Wiedz że na to nie pozwolę. Leć już, ja spróbuję go obudzić'
Adam
18:38:32 Adam wyszedł pospiesznie. Chciał się wykazac i znaleźć Richarda.
Harley
18:38:56 Harley spał. Pozycja na fotelu mu nie przeszkadzała, bo nawykł do spania gdziekolwiek.
Luna
18:40:01 Luna zeszła cicho na dół, by obudzić Harleya. Jak to zrobić by nie zerwał się nagle? I tak już mu zepsuła humor. W końcu siadła cicho niedaleko i tak sobie patrzyła jak śpi, a tuż obok niego stoi kielich którego jedynym zadaniem było spaść, narobić rumoru i plam na podłodze. -'To aby na pewno jest takie wygodne, spać w fotelu?' - zapytała łagodnie gdy choć trochę Harley się poruszył.
harley
18:42:30 harley zbudził się. - Lepsze to niż spanie na krześle.- odpowiedział. - Ile czasu mineło?-
Luna
18:43:11 Luna -'Niewiele. W sam raz zdążyliśmy przygotować pokój. To nie statek, możesz wypocząć w łóżku' - powiedziała. -'Chodź'
Harley
18:54:38 Harley - W łóżku się nie odpoczywa, jeśli kobieta zaprasza.
Luna
18:56:34 Luna -'Jeśli zasłużysz to udowodnię ci że i w fotelu można się bardzo zmęczyć. Skoro masz odwiedzić Beatrycze, nie każ jej się o siebie martwić, i idź wyspany i wykąpany. Choć przyznam że kusi wizja przytulenia się do śpiącego Harleya. Ale masz rację, za mało myślę czasem o innych'
Harley
19:10:30 Harley - To możesz teraz pomyśleć o mnie i pokazać, jak można nie nudzić siena fotelu. - poklepał dłonią po udzie.
Luna
19:14:07 Luna szybko określiła w głowie, kiedy może spodziewać się powrotu Richarda i Adama. Wyszło jej na to że nie szybko. Jednak przezornie zawróciła do drzwi by je zamknąć. Nie zamierzała tracić okazji, kilka tygodni się na nią wyczekała. Sama nie poznawala siebie i swojej pokory, ale nie zamierzała tego zmieniać, dopóki los odpłacał jej tym czego pragnęła. Skoro zaś kielich z oparcia nie spadł, zabrała go, by nalać im wina.
Harley
19:22:59 Harley - A skąd się wziął ten kielich?-
Luna
19:24:28 Luna -'Nie wiem, być może z nim zasnąłeś?' - podała mu wino i przysiadła w miejscu gdzie wcześniej jej wskazał, odwracając się do niego i unosząc kielich.
Harley
19:25:52 Harley - No nie jestem pewien, pamiętałbym, bo mój kielich leży tam- wskazał na stolik.
Luna
19:37:58 Luna -'Zatem mogę iść po niego, albo upij z mojego. Ale mnie tu całkiem dobrze i nie chcę wstawać'
Harley
19:38:56 Harley położył dłoń na plecach Luny. - Ani mi się waż.- zagroził spojrzeniem. Przyjął też ten kielich który już miał zawartość wina w sobie.
Data 05.11.2019
Luna
23:29:56 Luna -'Nie jesteśmy na statku. Nie muszę cię słuchać... więc wyjaśnij dlaczego tak bardzo chcę' - przesunęła palcem po jego brodzie łapiąc zagubioną kroplę wina. Odebrała jego kielich i odstawiła. Teraz miała dla niego lepsze zajęcie, i zamierzała udowodnić swoje słowa, z pełnym i szalonym entuzjazmem.
Data 07.11.2019
Harley
22:51:24 Harley - Poza statkiem też winnaś mnie słuchać. Kapitan nie przestaje nim być jak tylko zejdzie na ląd.-

Data 09.09.2020
Eris
21:22:04 Eris weszła do karczmy. Uśmiechnięta jak zawsze ale jakoś tak bez przekonania. Podeszła do lady i powiedziała -Czeeść.
Patriel
21:24:10 Patriel jak zwykle był przed ladą. W sumie z nim to było jak ze światłem w lodówce. Nikt nie wiedział czy ciągle stoi przy ladzie jak nikt nie patrzy czy pojawia się dopiero wtedy jak ktoś wchodzi do karczmy. Spojrzał obojętnym wzrokiem na Eris i przecierał szklanki. To już tik nerwowy czy rzeczywiście były brudne? Kto to wie - Witaj Eris.
Eris
21:27:18 Eris -Cóż się działo pod moją nieobecność?- spytała i wyciągneła ręce przed siebie. Wykonywała ten sam ruch co rozmówca, ale bez szklanki.
Patriel
21:33:29 Patriel spojrzał na nią wymownie - No cóż. Przy stoliku w kącie zebrało się tyle kurzu jak nigdy. Tam zawsze ktoś przesiadywał. A teraz? Pusto i cicho. Nic sie nie dzieje. Nikt nie przychodzi.
Eris
21:35:45 Eris -Hmmm... dobrawdy relaksujacy ruch... och. No fakt... pusto tu.- powiedziała rozgladając się.
Patriel
21:36:09 Patriel - A ciebie co przygnało? Nie gościsz już w Cetusie?
Eris
21:37:51 Eris -Podałeś mi kawkę na otarcie łez kiedy Solento mnie tu przyprowadziła.
Patriel
21:39:04 Patriel chyba nie umiał sobie tego przypomnieć. Wszystko co sprowadzało się do Solento zaraz odchodziło w niepamieć - Solento? Nie znam takiej.
Eris
21:40:24 Eris -Trochę szorstka, ale w sumie miła... co porabiałeś skoro ruch mały?
Patriel
21:41:06 Patriel - Porządki w szafie.
Eris
21:42:33 Eris -Aż takie to zajmujące? Co do picia polecasz?
Patriel
21:43:40 Patriel wyprostował się i oczy wzrócił ku górze. Zastanawiał się.
Eris
21:45:46 Eris kiedy po trzeciej sekundzie nie dostała odpowiedzi powiedziala szybko -To poproszę szklaneczkę wody.
Patriel
21:47:11 Patriel odwiesił się. Odwrócił się o nalał jej wody leja. Dość nowoczesna technologia. Podał szklankę.
Eris
21:51:27 Eris wzięła szklankę i wypiła szybko. -Właściwie... jaki smak ma woda? Zauważyłeś że z każdą wypitą szklanką nieco się zmienia?
Patriel
21:54:10 Patriel - Woda nie ma smaku. I to tylko twoje wrażenie.
Eris
21:56:03 Eris -Ma smak. Ciężki do określenia. Kiedy jest się spragnionym nieco słodkawy, po trzeciej szklance dość gorzki.- zaprotestowała stanowczo.
Patriel
21:57:29 Patriel - To co jaki ma smak zależy od wielu czynników. Nie ważne którą szklankę wypijesz. Woda nie zmienia składu i nie zmienia swojego smaku. A odczucia własne no cóż...
Patriel
21:58:01 Patriel - Smak to pojęcie dość abstrakcyjne. Możemy się nad nim rozwodzić cały dzień.
Eris
21:59:47 Eris -Możemy.- zgodziła się nieco smętnie i zaczęła obracać sobie szklankę na ladzie. -Zmieniłeś fryzurę?
Patriel
22:00:28 Patriel - Zmieniłem całe ciało.
Eris
22:02:57 Eris oparła się o ladę i przyjrzała mu się uważnie. -A co zrobiłeś z poprzednim?
Patriel
22:06:26 Patriel - Uległo dezintegracji... - nie chciał znać powodów tego pytania.
Eris
22:09:33 Eris -Właściwie... zbrzydło ci tamto? Czy coś?
Patriel
22:11:53 Patriel - Było niestabilne.
 [ Wpisy: ]   Poprzednia   1, 2, 3, ... 132, 133, ... 134, 135, 136,   Następna