Strona 132 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 131, 132, 133, ... 134, 135, 136, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 24.10.2019 |
Harley |
17:52:53
Harley - Ty chyba zdajesz sobie sprawę, że jak teraz wyjdziemy do Londynu to nas ten kowal odprawi z kwitkiem?- |
Rozalia |
17:53:51
Rozalia - Ta ksiażka jest na podstawie notesu mojej przyjaciółki, jeśli ktoś wziął te historie, to tak się wydarzyło.- |
Luna |
17:55:16
Luna -'A to dlatego że...?' |
Peter |
17:56:32
Peter -'Sam wolałbym nie wiedzieć, ale próbować.' - powiedział. -'Skoro się upierasz, to sprawdzę. Mam iść od razu? Zdaje się że cztery ulice stąd jest księgarnia. Może będą mieli tę pozycję' |
Harley |
17:58:15
Harley - Musze z nim o tym porozmawiać dopiero. - przetarł twarz dłonią. |
Rozalia |
17:59:40
Rozalia - Nie wiem. NIE WIEM!- powiedziała rozdrażniona. - Już nic nie wiem.- schowała twarz w dłoniach. Nigdy nie miała sytuacji, gdzie nie miała nad niczym kontroli. |
Luna |
17:59:42
Luna spojrzała ukradkiem na Adama, i znów na Harleya. -'Myślę że uważasz że Adam się nie nadaje.' |
Harley |
18:00:35
Harley - A ja myśle, ze jesteś w gorącej wodzie kąpana. Przecież nawet się nie zapowiedzieliśmy. - |
Peter |
18:00:47
Peter -'Nie chcesz tego wiedzieć Rozalio. Chcesz podejmować decyzje. Jak każdy.' - przysiadł obok i objął Rozalię, przysuwając do siebie. -'Wiesz dobrze, że nie pozwolę ci zrobić krzywdy, ale będę walczył byś wyszła stąd zdrowa i o własnych siłach' |
Luna |
18:01:21
Luna -'No to zróbmy to. Wziąć Adama na próbę w niczym mu nie zaszkodzi. W najgorszym wypadku będzie jak teraz' |
Rozalia |
18:04:55
Rozalia - Chcę wrócić do domu, być przy bliskich, móc poczuć, że mam rodzinę, a teraz znów będę sama. - |
Harley |
18:06:20
Harley westchnął. Nawet nie dała mu odespać. Drażniło go to. - Nie. Jak Ci spieszno to jedź sama. Ja wychodzę.- odłożył kielich na stół. |
Luna |
18:08:50
Luna -'Uraziłam cię czymś?' - zapytała cicho zaskoczona. |
Harley |
18:10:54
Harley - Nie. Po prostu nie zwróciłaś uwagi na nic poza tym co chcesz Ty.- tak, własnie jej wygarnął, ze jest samolubna, kiedy on jest w mieście gdzie przebywa jego córka. |
Peter |
18:10:57
Peter -'Zajmiemy się też Aleksem. Zrobimy tak. Wypiszę leki które możesz brać będąc w domu. No tak. Nie wypiszę. Załatwię by ci je wypisano. Potem przyjdziesz na kontrolę.' |
Rozalia |
18:12:02
Rozalia - Gdybym tylko nie zgubiłą swojej bransolety- była zła, że prezent od profesora Lazarusa jej się zgubił. Pewnie był gdzieś w Lessice. |
Luna |
18:12:36
Luna -'Słucham?!' - zapytała oburzona. -'To był twój własny pomysł. To oczywiste że chcę to zaplanować. A ty zachowujesz się jakbym cię właśnie wpychała z podręcznym bagażem na statek. Skąd u licha mam wiedzieć czego ty chcesz, skoro od dwudziestu lat zapominasz o tym wspomnieć?' |
Harley |
18:18:29
Harley - Upomniałem Cię już raz, upomniałem drugi, a za 3 razem się oburzasz. Daj mi do kurwy nędzy odpocząć, nie mam ochoty teraz wypływac do Londynu, tylko dlatego, ze Ty chcesz tu i teraz!- zagrzmiał. Pierwszy raz pozwolił sobie na pokazanie takich emocji. - Jestem w Liverpoolu nie po to by odwieźć zdychającą Johnson, a po to by iść do Beatrycze, bo ten ciul Mehim nie pokazuje się tu od 3 lat- |
Peter |
18:18:39
Peter -'Jakiej bransolety?' |
Rozalia |
18:20:35
Rozalia - Tej z laboratorium, w którym zrobiłam leki dla matki Aleksandra. Przecież Ci pokazałam.- |
Luna |
18:21:24
Luna zdębiała gdy podniósł na nią głos. Jednak wnioski przyszły równie szybko. Pozwoliła sobie podejść. -'Masz rację' - powiedziala spokojnie. Sam fakt że komuś w czymś przyznała rację nawet jej jawił się jako niezwykły. -'A ja nie mówiłam że masz wyjechać teraz. Odwiedź córkę a jeśli chcesz, zostań naszym gościem. Miejsca w domu nie brak. Spokoju również, a lepsze to niż pokój w zajeździe' |
Peter |
18:22:49
Peter -'A ona nie została gdzieś tutaj w Nowym Jorku? Przecież miałaś ją tutaj' |
Rozalia |
18:24:35
Rozalia - Miałam ją w Londynie i potem w Lessice, ale tam mi się rozładowała i pewnie tam została. - |
Peter |
18:25:06
Peter -'Byłem tam kiedyś. Dziwaczne miejsce. Może Aleksander będzie wiedział.' |
Harley |
18:26:15
Harley - Wreszcie zrozumiałaś.- powiedział i usiadł z powrotem. Teraz widać było, ze jest zmęczony. Nie te lata i nie ta młodość. |
Luna |
18:27:46
Luna -'Adam? Czy możesz poprosić Richarda by przygotował pokój na górze?' - dobrze wiedziała że pokoi jest za malo, ale sama mogła przecież odpocząć na dole. Nic jej się nie stanie. Teraz patrząc na Harleya który po raz chyba pierwszy przestał panować nad sobą zamiast gniewu czuła zwykłą troskę. |
Rozalia |
18:30:34
Rozalia - Kiedy?- była zdziwiona bo nie pamiętała Petera w Lessice. |
Adam |
18:30:59
Adam skinął głową i wyszedł na zewnątrz poinformować Richarda, że Luna jest jakaś dziwna. |
Peter |
18:31:22
Peter -'Była tam kobieta, podobna z wyglądu do ciebie, ale trochę starsza. Groziła jej śmierć' |
Rozalia |
18:33:58
Rozalia - Jedyna podobna do mnie to królowa Marie i była dużo starsza, o prawie 20 lat starsza.- |
Narracja |
18:34:55
Richard wszedł do domu, zobaczył Harleya, odwrócił się na pięcie i wyszedł. |
Peter |
18:38:20
Peter -'To z pewnością niemożliwe. Bez współczesnych kosmetyków czy chirurga plastycznego nie da się tak oszukać czasu. Faktycznie miała na iimę Marię i musiała być kimś ważnym, ale może to inna Marie?' |
Luna |
18:39:13
Luna westchnęła widząc reakcję Richarda. Zaśmiała się pod nosem. -'Wybacz na chwilę' - przeprosiła Harleya i ruszyła za Szkotem, by go dogonić nim nie daj Boże opuści obejście. |
Rozalia |
18:40:05
Rozalia - W Lessice ludzie żyją około 120 lat i wolniej się starzeją.- |
Richard |
18:40:22
Richard własnie chciał opuścić włościa Luny. |
Peter |
18:40:38
Peter -'Chyba wykupię tam jakąś ofertę' - zażartował. |
Luna |
18:40:53
Luna -'Tchórz' - powiedziała tuż za Richardem. -'Stój!' |
Rozalia |
18:45:50
Rozalia - Chciałabym wyglądać jak Marie jak będę w jej wieku. Chociaż teraz chciałoby się dożyć przynajmniej te 15 lat.- |
Richard |
18:46:07
Richard - Po co? Mi zycie miłe- |
Luna |
18:47:53
Luna -'Właśnie po to' - powiedziała groźnie. -'Od lat mieszkasz sobie nie niepokojony. Gdy raz na ileś miesięcy zdarzy się dzień gdy potrzebuję pomocy, bądź na nią liczę, ty tak mi dziękujesz? To nasz gość, i wypada przygotować mu pokój. Nie jesteśmy na morzu' |
Luna |
18:49:05
Luna -'Nie chcesz zadbać o swoje imię, to przynajmniej zadbaj o moje' - powiedziała zrezygnowana. |
Richard |
18:49:25
Richard - Nasz a raczej Twój gość ma tyle ludzi na sumieniu, że powinien w tym morzu utonąć.- |
Peter |
18:50:03
Peter -'Wiesz, tutaj w Nowym Jorku to może być bardzo łatwe. Jeśli tylko przełamiesz chorobę. Ale głowa do góry. Wychodziłaś z gorszych opałów. Na moją wiedzę medyczną już kilka razy powinnaś w życiu być martwa, a dziw bierze że przeżyłaś ostatni atak' |
Luna |
18:52:08
Luna wcale nie wyglądała teraz miło. Miała odruch by uderzyć Richarda w twarz, ale on miał rację. Pewnie sama by na jego miejscu powiedziała coś podobnego. -'Gdy źle mu życzysz, mnie źle życzysz. Gdy on utonie w morzu, to ja razem z nim.' - powiedziala nieco zbyt spokojnie. |
Luna |
18:54:22
Luna -'Dobrze wiesz jak i gdzie żeśmy się poznali. ' - sądziła że nie będzie musiała wyjaśniać Richardowi szczegółów, a okaże się odpowiednio domyślny. |
Richard |
18:55:23
Richard - Ale nie zabiłem nigdy - powiedział dumny z siebie. Bo jako pirat, który nikogo nie zabił miał powody do dumy. |
Rozalia |
18:56:08
Rozalia - Ja wiem, gdyby nie Ty, to umarłabym przy porodzie, a gdyby nie pewien profesor umarłabym wcześniej, bo dostałam kulą w brzuch.- |
Luna |
18:56:31
Luna -'A ja wiele razy. Ja wiem dokąd byś się skierował, wiedz że wówczas równo zawisnę obok...' - pokręciła głową i odwrócila wzrok. |
Peter |
18:57:24
Peter -'Jesteś silniejsza niż ci się wydaje. Nie poddawaj się głupio. Kto wie, może w sam raz dopisze nam szczęście, i za miesiąc okaże się że nie ma czego wycinać?' |
Richard |
19:02:39
Richard - Nie poszedłem donosić. Nie znasz mnie w ogóle. - |
Rozalia |
19:03:27
Rozalia - Wcale nie. Jestem słaba i to bardzo, często nie daje sobie rady, a wtedy i tak udaje, że sobie daję redę, dałeś się oszukać jak każdy w okół.- |
Luna |
19:05:06
Luna -'Więc dokąd? Uciec gdzie pieprz rośnie? Tyle masz zaufania do mnie?' - westchnęła. -'Rób jak uważasz. Ja cię za uszy ani za koszulę do domu wciągać nie zamierzam' - zawrociła do domu. |
Peter |
19:05:44
Peter -'A kto tak nie robi? Znasz kogoś kto sobie zawsze ze wszystkim radzi? Słaby nie radzi sobie sam, poddaje się i czeka aż inni pozamiatają za niego' |
Richard |
19:06:40
Richard - Nie ma mięsa w domu.- |
Rozalia |
19:07:31
Rozalia - Czasami chcę usiąść i przeczekać, ale to się nie udaje.- |
Luna |
19:08:54
Luna -'I do tego kłamczuch' - zaśmiała się. -'W porządku. Idź po mięso, ale wiedz że pod moim dachem nie pozwoliłabym podnieść na ciebie ręki' |
Peter |
19:10:19
Peter -'Gdy tu jesteś udaje się. Zawsze możesz odpocząć. Hotel jeśli wolisz, lub jakiś miły pokój na odludziu, nawet w leśniczówce. Ale z mediami, drogą dojazdową, medycyną na telefon, i prawami człowieka' |
Rozalia |
19:13:12
Rozalia - Nigdy nie miałam stabilności, zawsze siedzę na walizkach, bo boje się, że jak się rozsiedzę, to zachwilę ktoś lub coś mnie przegoni. Teraz też nie miałam stabilności dłużej niż na rok. Ostatnie 2 tygodnie dały nadzieję na małą poprawę, ale.... ja po prostu jestem zmęczona.- |
Richard |
19:13:32
Richard - Jak uwazasz, ze kłamię to sobie go karm serem- |
Luna |
19:14:33
Luna posłała Richardowi radosny uśmiech, nim weszła do domu. Spodziewała się że w jego stanie Harley i tak zaśnie w fotelu. Szczególnie po tej ilości wina i na niedospaniu. Szukała zatem wzrokiem i słuchem Adama. |
Peter |
19:15:07
Peter -'Dobrze wiesz że bym nie wygodnił. Chociaż wiem że w ślad za tobą przyszedłby twój mądry inaczej mąż' - uśmiechnął się głupio. |
Narracja |
19:19:37
Istotnie Harley przysnał sobie na fotelu, na którym siedział. Adam najwyraźniej szukał guza, bo wlasnie próbował postawić na głowie Harleya kieliszek. |
Rozalia |
19:20:51
Rozalia - Bardzo zazdrosny, mądry inaczej mąż. - wysiliła się o żart. - Który dostał po jajach za miły gest wobec mnie, mam nadzieję, że tego nie odbierze źle.- |
Luna |
19:21:53
Luna -'Pst...' - starała się być cicho. Pokręciła głową i pogroziła palcem, wzywając Adama do siebie gestem. Czy usłucha? |
Peter |
19:22:37
Peter -'Oj i ja mam taką nadzieję. Nowojorska policja potrafi być na wskroś uprzejma, ale gdy ktoś stawia opór... To już z aresztu wychodzi o wiele mniej ładny' |
Rozalia |
19:26:03
Rozalia - Nie byli uprzejmi, nie posłuchali się mnie.- |
Adam |
19:26:30
Adam postawił kielich na poręczy fotela i podszedł do Luny. |
Luna |
19:28:31
Luna -'Pomożesz mi?' - zapytała cicho wskazując wzrokiem wejście na górę. |
Peter |
19:29:35
Peter -'A czemu by mieli? Mają swoje wytyczne. Wiesz, większość ofiar psychopatów boi się swoich oprawców tak bardzo, że w chwili konfrontacji staje w ich obronie. Byłem kiedyś na jakimś wykładzie z psychologii, gościnnie bardzo. Lata już temu. Tłumaczono nam tam na czym ten proces polega' |
Adam |
19:31:21
Adam - A w czym? Nauczycielka krzyczała, abym w niczym więcej nie pomagał.- |
Rozalia |
19:31:41
Rozalia - Ale ja nie jestem ofiarą psychopaty. - |
Luna |
20:22:46
Luna -'Jej tu teraz nie ma, Richard poszedł na zakupy. Muszę wynieść rzeczy z pokoju i przygotować go dla gościa. Jedna uwaga Adam... Harley to wojownik. To co zrobiłeś... jeśliby zwyciężył odruch, nie zdążyłbyś zareagować, nim by ci złamał gardło...' |
Peter |
20:48:23
Peter -'W porządku, ale skąd policja miała o tym wiedzieć? Na pewno ktoś przyjdzie z tobą o tym pomówić, ale... błagam, nie przyznawaj się do podrózy w czasie, bo naprawdę was mi pozamykają' |
Adam |
20:52:22
Adam - Nie prawda, śpi jak zabity- |
Rozalia |
20:52:57
Rozalia - Naprawdę masz mnie za taka idiotkę? Myślałam, ze sprawiam wrażenie rozumnej.- |
Peter |
22:31:56
Peter -'No cóż, nie musisz wiedzieć jak załatwiają sprawy. Jakie sprawiasz wrażenie sama wiesz najlepiej, widziałem to nie raz i nie dwa. Ale wiem że nie zawsze odnajdujesz się w mojej rzeczywistości. Więc o co jesteś zla na mnie? Lub nie na mnie?' |
Luna |
22:32:34
Luna -'Zatem pozwólmy mu się wyspać jak dżentelmenowi' - zawyrokowała idąc na górę. -'Jak to naprawdę było z tą farbą?' - zapytała po drodze. |
Rozalia |
22:33:59
Rozalia - To prawda, nei rozumiem paru spraaw, bo jednak żyję w 17 wieku, co dla Ciebie jest zamierzchłymi czsami, ale byłam też w dalekiej przyszłosci co dla Ciebie jest niezrozumiałe, po prostu muszę znaleźć jakiś złoty środek. - |
Adam |
22:34:29
Adam - Bo w pokoju jest za ciemno, pomyślałem, ze jak będzie wszystko na biało, to będzie jasniej.- |
Luna |
22:54:37
Luna - 'Ale wiesz, zwykle na biało maluje się ściany. Jakość drewna w domu świadczy o dbałości. Umazane jasną farbą przywodzi na myśl raczej stajnię. Nauczysz się tego jeszcze, a póki co dobrym przypomnieniem będzie wyręczenie Richarda. O ile zdoła on odzyskać podłogi, bo nowe kosztują prawdziwy majątek' - już w pokoju otworzyła szafę i wyjęła z jej dna worek - miała tam takie ze dwa. Zaczęła czym prędzej wrzucać rzeczy do środka. Wszystko to co znajdowało się w pokoju a nie pasowało nijak do miejsca zamieszkanego przez mężczyznę. Zatem kilka ubrań, swoją prywatną szczotkę do włosów, ulubiony pled, i tak dalej i dalej. -'Pościelesz?' |
Peter |
22:55:18
Peter -'Ja też nie rozumiem wielu spraw, choć żyję w moim własnym wieku.' - zauważył. -'Jeśli czegoś nie zrozumiesz, pytaj śmiało. W końcu od czegoś jestem, prawda?' |
Adam |
22:56:24
Adam - No jeśli muuuuuuuuszę- najwyraźniej chłopiec był rozpuszczony co dopiero teraz wychodziło Lunie bokiem. |
Rozalia |
22:56:38
Rozalia - Nie mogę wiecznie Cie wykorzystywać.- |
Peter |
23:00:46
Peter -'Nie przejmuj się, sam robię z siebie osła' - zażartował. -'Wciąż mam nadzieję że uda mi się przekonać ciebie do większej dbałości o swoje bezpieczeństwo.' |
Luna |
23:01:08
Luna -'Nie musisz. Ale czasem robimy dla innych coś, czego nie musimy, by im poprawić humor' |
Adam |
23:02:30
Adam zaczął ścieliś łóżku. Parę razy kichnął, bo rzeczy w workach zakurzyły się. |
Rozalia |
23:02:55
Rozalia - 3 ostatnie lata siedziałam na tyłku i ładnie wyglądałam, bardziej się nie dało być bezpieczną.- |
Peter |
23:06:03
Peter -'Zależy jeszcze gdzie się siedzi, co się je, i jak się żyje.' |
Luna |
23:06:21
Luna -'Co właściwie robiłeś gdy mnie nie bylo?' |
Adam |
23:07:32
Adam - Musiałem się uczyć, to nie było zabawne zajęcie.- |
Rozalia |
23:08:12
Rozalia - Jadłam to co ugotowano we dworze. Przecież nie będę wymyślać specjalnych potraw tylko dla siebie.- |
Luna |
23:10:46
Luna -'Wiem, ale niezbędne. Chyba nie chcesz skończyć jak głupi Jim? Pewnie już go widziałeś w mieście. Większość ludzi których spotykasz nie miało tyle szczęścia. Wielu nie potrafi pisać. Nauka sama w sobie nie ułoży ci życia. Ale otworzy drzwi dokąd zechcesz' |
Peter |
23:12:11
Peter -'Ja pewnie bym wymyślał mając taką możliwość. Zastanawiam się co ludzie u was robią z czasem. My mamy internet, telewizję, prasę, i to zajmuje nam większość dnia.' |
Adam |
23:14:42
Adam - Ale pisanie jest nudne. Nie lubię tego, wolę strugać w drewnie.- |
Rozalia |
23:15:46
Rozalia - Czytamy książki, chodzimy na spacery, wystawiamy przyjęcia, a reszta pracuje.- |
Rozalia |
23:27:52
Rozalia - Czego mogę spodziewać sie po tych strażnikach? Dlaczego będą dociekać, czy mąż mnie prześladuje?- |
Data | 25.10.2019 |
Peter |
23:22:16
Peter -'Jak to dlaczego? By określić czy nie dzieje ci się krzywda...' |
Peter |
23:22:44
Peter -'Ofiary przemocy bardzo rzadko decydują się na wystąpienie przeciwko oprawcy, po to są procedury' |
Luna |
23:23:10
Luna -'Struganie w drewnie nie da ci chleba Adam. To mozesz robić w chwilach wolnych' |
Luna |
23:24:55
Luna -'Zresztą... czy widzialeś kiedyś bogatego cieślę? Oni potrafią przez dwa pokolenia na hebel zbierać...' |
Strona 132 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 131, 132, 133, ... 134, 135, 136, Następna |