Strona 98 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 97, 98, 99, ... 134, 135, 136, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 21.08.2019 |
Essy |
23:27:28
Essy - Och, myślałam, że się dobrze bawisz. |
Javier |
23:28:02
Javier - Było lepiej, gdy się nie odzywałaś - przewrócił oczami. |
Narracja |
23:28:42
Tym razem plansza przemówiła inaczej. Gdy woda powoli sączyła się na nich, choć wyglądało na to że jej ubywa, pojawił się napis. "Co woda ogłuszy, ogień szybko wysuszy". Mokra karczma nie dawała się tak szybko podpalić, ale woda znikała jakby ktoś ją odciągał. Na ścianach, krzesłach pojawiły się płomienie. Na początku mniejsze, jednak drewno zdawało się być suche. |
Amelia |
23:30:13
Amelia - O nie, ja już wolę być mokra. |
Laila |
23:31:22
Laila - Trzeba się pośpieszyć bo zwęglenia bolą. A Ryuu przewróci się od ilości sprzątania - zaśmiała się oddalając od ściany |
Luna |
23:34:58
Luna -'Ryuu? Ty kontrolujesz przecież ogień' |
Ryuu |
23:35:04
Ryuu - Mi tam ogień nie przeszkadza.- |
Javier |
23:35:14
Javier - O ile będzie miał co sprzątać - odsunął się od ognia. |
Luna |
23:35:33
Luna -'Cieszę się twoim szczęściem, ale my, śmiertelni, umieramy od ognia' |
Ryuu |
23:36:16
Ryuu - To macie pecha.- zaśmiał się. - To kara za bałagan- |
Luna |
23:36:50
Luna -'Ty chyba tę waszą wojnę przespałeś, skoro nie pamiętasz jaki syf na drewnie zostawia wykrwawiający się człowiek' |
Cyprian |
23:37:23
Cyprian - Od ognia się zwęglisz, nie będziesz krwawić.- |
Luna |
23:38:14
Luna -'A co ty mi tu gadasz, jak skóra odchodzi od ciała to paskudniejsza sprawa niż wyjęte flaki.' |
Narracja |
23:38:57
Gdy jednak ogień doszedł do Ryuu ten mógł się wreszcie - zapewne po raz pierwszy, przekonać, co czują ludzie którzy ognia dotykają. Była to jakaś magiczna sztuka, ogień chyba nie był zwykły. |
Javier |
23:39:54
Javier chwycił kostkę. Chyba już kolejność nie miała tego znaczenia. Rzucił ją na planszę, uważając by z niej nie spadła i nie wpadła gdzieś w ogień. |
Mistrz Gry |
23:40:18
Aceris rzuca kością: (Koniec?) 1.1k100(m0%) = 94 2.1k100(m0%) = 20 3.1k100(m0%) = 60 [Wynik:TAK] |
Narracja |
23:41:30
Jak na złość kostka ustawiła się na krawędzi. Chwiała się chwilę... |
Ryuu |
23:50:30
Ryuu poczuł coś pierwszy raz w życiu, że ogień jest gorący, że parzy. - Ej, to nie jest nic fajnego- zareagował prawie jak dziecko i skontrolowął płomienia tak, by nieco się zmniejszyły, bo pewnie całkowicie ich zdusić nie mógł. |
Narracja |
23:54:22
Płomienie buchnęły po chwili mocniej, pomimo że zostały zgaszone. Ryuu mógł odczuć całą gamę wątpliwych przyjemności. Ogień nie ranił go, nie uszkadzał. Jedynie pozwalał odczuwać ból. Jednak kostka właśnie spadła... |
Narracja |
23:59:27
Wystarczyło mrugnięcie, by wszystko przed nimi się zmieniło. Ryuu stał za barem, Silva właśnie dotykał klamki, by wejść do karczmy, Cyprian, Dagon, dzieciaki siedzieli na dole w karczmie, Amelia i Javier zostali z tortem na zapleczu, a Luna i Essy stały przy prezencie od nieznanej osoby, jeszcze nieotwartej planszówki. |
Data | 22.08.2019 |
Essy |
00:10:01
Essy zamrugała kilka razy. Co to było? Czyżby miała jakąś wizję? - Nie otwieraj tego! - krzyknęła nagle do Luny. |
Laila |
00:15:01
Laila otworzyła drzwi i wchodząc wypowiedziała - Ha! Nie spodziewaliście się mnie tutaj - odrzucając włosy z twarzy |
Essy |
00:16:54
Essy uśmiechnęła się. - Nie miałam jak posłać zaproszenia, ale cieszę się, że wpadłaś. |
Essy |
00:18:20
Essy wyrwała pudełko Lunie. - Wiem, co tam jest. To trzeba zniszczyć. Lailo, możesz to zniszczyć? |
Luna |
00:18:45
Luna -'Hej czarodziejko. Może wraz z Ryuu zagramy w grę?' - uśmiechnęła się. Ciekawe czy i oni pamiętają. |
Essy |
00:19:27
Essy - NIE! Nie. Zaufaj mi, lepiej nie. |
Laila |
00:22:58
Laila - Z tobą zawsze mogę zagrać - zaśmiała się - Dlaczego się tak krzyczysz? Przecież to tylko zwykła planszówka - puściła oczko do Essy |
Ryuu |
00:25:06
Ryuu - Jak nabałaganicie to będziecie szorować posadzkę- |
Essy |
00:26:33
Essy - Wy naprawdę nic nie... - przerwała, zagapiwszy się na mężczyznę z tortem. Aż plansza wypadła jej z rąk. |
Luna |
00:27:55
Luna wzięła prezent i podeszła do demona. -'Ryuu? Pokażesz nam urodzinową sztuczkę? Sprawdźmy czy potrafisz spalić to tak, by nie spadł popiół' - uśmiechnęła się niewinnie. |
Ryuu |
00:28:21
Ryuu - A co z tego będe miał?- |
Luna |
00:29:48
Luna -'Idealnie czystą karczmę. Bez smrodu wilgoci i spalenizny. Hej, to my tracimy na tym życzeniu. Mogłyśmy prosić o cokolwiek innego, czego mógłbyś odmówić' |
Amelia |
00:30:09
Amelia wypadła z zaplecza zaraz za Javierem, ale przynajmniej odłożyła tort na szafce. Szybko podeszła do Luny i Ryuu. - Będziecie w to grać? - zapytała, by zorientować się, co się dzieje. |
Luna |
00:32:09
Luna -'A co, jesteście chętni?' - uśmiechnęła się do nich. |
Amelia |
00:33:07
Amelia - Może to dziwnie zabrzmi, ale nie powinniście. |
Luna |
00:35:09
Luna -'Powtórzysz to, gdy Dagon przyrządzi nam węgorza?' |
Javier |
00:35:09
Javier w końcu zorientował się, że trzyma tort. Odłożył go na blacie i przeskoczył przez bar, by podejść do rozedrganej Essy. |
Essy |
00:35:47
Essy - Przepraszam - rzekła, nim jeszcze ją objął. |
Javier |
00:36:14
Javier - Więc to zdarzyło się naprawdę? |
Luna |
00:36:30
Luna westchnęła -'Miałaś rację' - rzuciła do Amelii. -'Wolałam jak strzelali' |
Amelia |
00:37:31
Amelia odetchnęła jednak z ulgą. - Hej, a te wężo-ryby ci zostały? |
Patriel |
00:43:57
Patriel wyszedł zza zaplecza - Dobra jednak po chwili namysłu przekonałem się. Zagram z wami w tą planszówkę ale zastrzegam sobie prawo do pierwszego rzutu! - nim ktokolwiek mógł zareagować demon chwycił kostkę i posłał ją nad planszą... |
Data | 23.08.2019 |
Narracja |
22:09:57
THE END ? ( ͡° ͜ʖ ͡°) |
Data | 01.09.2019 |
Narracja |
20:33:23
URODZINY MIKI! |
Narracja |
20:54:25
Dzień był letni, upalny, ale nie parny. Ludzie kręcili się po porcie dokładnie tak, jak codziennie poza świętami o tej porze. Krzyk rozmów zagłuszały nawoływania się do pomocy, powitania i pożegnania. Negocjacje i targowanie cen u kapitanów. Rozalia dostała tylko jedną wiadomość. -'W porcie w południe'. |
Narracja |
20:55:12
Ulice Liverpoola śmierdziały niedomytym miastem. Być może po południu spadnie wreszcie deszcz który zmyje ten wielkomiejski odór. Jednak sam port pachniał. Morzem i tanim alkoholem, był to bowiem aromat morskiego życia. |
Rozalii |
20:58:59
Rozalii wcale się nie chciało wychodzić z domu w tak gorący dzień, ale ciekawość wzięła górę i poszła, nie mogąc się doczekać deszczu, bo smród miasta jej przeszkadzał. Na przejażdżkę wzięła Kanira, jak już dotarła do portu wzięła głęboki wdech morskiego powietrza. Brakowało jej tego, oj, brakowało. |
Narracja |
21:00:31
Już z bliska, jak i z oddali, żagle witały dawno zapomnianą bielą. Gdy odbijały słońce, były jak chmury. Niektórzy w porcie oglądali się za kobietą na szczupłym wierzchowcu, tak inną, i na tak innym koniu niż to co na codzień widywali. -'Patrzcie ją' - usłyszała gdzieś mimochodem. -'Hiszpanie już się panoszą jak u siebie' |
Rozalia |
21:01:59
Rozalia nie zwracała uwagi na głupie zaczepki. Jakby miała się niemi przejmować, to by dawno zwariowała. Zastanawiała się od kogo miała wiadomość, bo po piśmie nie rozpoznała. |
Narracja |
21:06:28
Tawerna śmierdziała rumem i rybami. Być może dla jednych to był smród, a dla innych aromat dawno zapomnianego życia. Jednak gdy Rozalia weszła, zaskoczone oczy skierowały się na nią, a ludzie zaczęli szeptać. Oto pani Johnson, pani na włościach, samotna wojowniczka o godność, zbyt wyniosła by przebywać wśród takich jak oni. Pamięć ludzka bywa krótka i zawodna. Jedynie kilka par oczu spoglądało z zaciekawieniem i pytaniem, pamiętając że Johnson to nie jest nazwisko, pod którym ją poznali, a samo imię poznali bardzo niedawno. W końcu ktoś wskazał jej odległą ławę w kącie, gdzie siedział ktoś w kapturze. |
Rozalia |
21:11:49
Rozalia czuła na sobie cudze spojrzenia, ale cóż miała zrobić jak ich nie ignorować? Nic. Zanim przysiadła się do jegomościa w kapturze, zamówiła u barmana butelkę rumu. Jak już udiadła przed zakapturzonym postawiła tę butelkę na stole tak by była między nimi. |
Aleks |
21:15:44
Aleks odwrócil się i podniósł na nią wzrok. -'Wiem że masz do mnie żal, sama kazałaś mi nie pokazywać się więcej na oczy. Nie w swoim imieniu przychodzę' |
Rozalia |
21:16:53
Rozalia - To niech przyjdzie osobiście.- wstała od stolika i zamierzała wyjść z tawerny. |
Aleks |
21:20:13
Aleks -'Nie przyjdzie. ' - powiedział siedząc nadal. -'Usiądź. Masz coś lepszego na dziś? Niż lojalność wobec dawnych kompanów?' |
Rozalia |
21:20:49
Rozalia - I kto tu mówi o lojalności?- prychnęła. |
Rozalia |
21:22:07
Rozalia nie miała chęci rozmawiać z Aleksem, ale na razie stała i patrzyła na niego z góry. Była zła, z miał czelność się tu pokazać. |
Aleks |
21:26:11
Aleks -'Statek czeka na dzikiej plaży' - powiedział kładąc jakiś papier na stole. Poczęstował się rumem Rozalii. Wziął solidnego łyka, po czym odstawił butelkę i założył kaptur. Chyba zamierzał wyjść. |
Rozalia |
21:29:03
Rozalia nie zwracała na niego uwagi, sięgnęła po karteczkę, którą zostawił. Ot ciekawość, tak sama jaka zaprowadziła ją do portu i tej tawerny. |
Narracja |
21:31:42
Na karteczce była informacja, której na pewno nie pisał Aleks. Rozalia skądś znała to pismo, ale skąd? Treść była co najmniej zaskakująca. -'Płyniemy do Zatoki Hudsona odebrać co nasze.' - brzmiała treść. Dopiero po chwili do Rozalii dotarło że to pismo Harleya. Czyżby to on miał kłopoty? |
Rozalia |
21:37:03
Rozalia ścisnęła karteczkę w ręce. Wzięła łyka z butelki i zostawiła ją w tawernie. Szybkim krokiem opuściła tawernę zostawiając barmanowi zapłatę za butelkę z dużą nawiązką. Jak tylko wyszła, dosiadła Kanira, który mógł wyczuć jej podenerwowanie. Coś musiało się wydarzyć, że Harley jest na tyle zdesperowany, aby posłać po nią jej własnego wyrodnego męża. Musiał się pośpieszyć, bo przecież w sukni nie pojedzie. Musiała jechać natychmiast do Emila, kuka z Lacrimosy. On przy obiecał przetrzymać jej rzeczy. Szarpnęła mocno lejce, aby Kanir sie zatrzymał przed chatką Emila. |
Aleks |
21:37:56
Aleks przysiadł na kawałku pniaka i zaczął pakować proch do pistoletów. -'Przyjdzie' - uspokoił jednego z załogantów, mimo jego pokpiewającego spojrzenia. |
Załogant |
21:38:09
Załogant -'Ja bym nie przyszedł' |
Aleks |
21:38:27
Aleks -'I ja bym po ciebie nie posłał. Ruszać dupska na pokład' |
Narracja |
21:39:29
Najwyraźniej Emil był w domu. Kanir też współpracował jak nigdy, choć Rozalia czuła jego niepokorę. |
Rozalia |
21:40:20
Rozalia dość niedbale przywiązała Kanira i podeszła do drzwi. Zapukała, a raczej walnęła pięścią w drzwi. |
Emil |
21:43:30
Emil -'Na boga! Kogo licho niesie?! - powitało ja swoiste połączenie pobożności i zabobonności w jednym, nim drzwi się otworzyły. chwilę przyglądał się jej zaskoczony. -Pani ka.. znaczy, pani Johnson. Nie spodziewałem się. |
Rozalia |
21:44:20
Rozalia - Ja też nie. Powiedz, ze masz jeszcze tę skrzynię, którą Ci przekazałam.- |
Emil |
21:44:58
Emil -Na strychu. Zniosę bo nie ma schodów, trzeba po drabinie' - zawrócił wgłąb domu. -Coś się stało? |
Rozalia |
21:46:27
Rozalia - Harley King chce to co swoje i najwyraźniej potrzebuje w tym mojej osoby.- powiedziała to bez przekonania, ale jednak w głębi duszy chciała być potrzebna. |
Emil |
21:53:00
Emil -A co on chce teraz akurat? - zdziwił się. |
Emil |
21:53:28
Emil -Wszyscy albo zmienili szlaki albo siedzą jak trusie na wyspach i myślą |
Rozalia |
21:56:12
Rozalia - Za niedługo się dowiem. - otworzyła skrzynię i zaczęła w niej grzebać. - Bądź łaskaw wrócić na strych, potrzebuję zmienić odzienie. Jak będziesz podglądał, to Cię wypatroszę.- powiedziała to tonem jakby mówiła o pogodzie albo co nowego było na targowisku. |
Emil |
22:00:03
Emil -'Jak zawsze' - odpowiedział i zniknął na górze. |
Rozalia |
22:03:23
Rozalia przebrała się, choć spodnie nieco ją opinały, a gorset musiała mocniej ścisnąć. No cóż brak ruchu zrobił swoje, przytyła. https://zapodaj.net/2084810949410.jpg.html Włosy spięła w koński ogon i była gotowa. - Dziękuję za przysługę, a suknie możesz sprzedać i niech będzie to zapłata za trzymanie skrzyni. - strata jednej sukni jej nie bolała, a tę dostała kiedyś od Aleksa, wiec tym bardziej strata jej nie bolała tak bardzo. |
Emil |
22:06:19
Emil -Czyli mogę zejść? - zapytał niepewnie |
Rozalia |
22:06:35
Rozalia - Tak. - |
Rozalia |
22:08:26
Rozalia - Potrzebuję konia. Nie zostawię Kanira na dzikiej plaży.- |
Emil |
22:09:31
Emil -'Nie mam konia... Wiem kto ma' - powiedział gramoląc się na dół. -Będę za kilka minut! |
Narracja |
22:10:18
Emil wybiegł z domu niezgrabnie. Tych kilka lat zrobiło swoje. Faktycznie po kilku minutach znów pojawił się w drzwiach, z czerwonymi od biegu policzkami, zdyszany. |
Emil |
22:10:47
Emil -Koń u płota. Tamtego odprowadzić? - niby nikt mu nie kazał, ale skoro już dostał suknię wartą drugiego konia... |
Rozalia |
22:12:57
Rozalia - Dziękuję.- przywitała Emila takimi słowami. - Odwdzięczę się za tę przysługę.- potwierdziła, ze chciałaby aby Emil odprowadził konia. Już na zewnątrz dosiadła swojego nowego konia, bez względu na to, czy Kanir się obrazi czy nie i nim Emil ochłonął ruszyła w stronę dzikiej plaży. Pytanie czy poczekali na nią? |
Załogant |
22:16:31
Załogant zdziwiony zagwizdał na Aleksa, wskazując mu nadjeżdżającą Rozalię. |
Aleks |
22:16:52
Aleks zasczycił Rozalię spojrzeniem -'Mówiłem że przyjdzie' - odpowiedział. |
Rozalia |
22:19:41
Rozalia zeskoczyła z konia i podeszła do załoganta, który wyglądał na najniższej rangi. - Zaprowadź go do Emila.- wydała polecenie i dopiero teraz spojrzała na statek. Rozglądała się za Harleyem. |
Narracja |
22:21:48
Harleya nigdzie nie było widać. Zbieranina ludzi też wskazywala na to że są to ludzie Aleksa, których najwyraźniej zebrał do kupy w międzyczasie. |
Załogant |
22:22:21
Załogant obejrzał się niepewnie na Aleksa czy aby na pewno ma słuchać rozkazów. Jednak gdy dostał potwierdzenie, potulnie przejął wodze i poszedł z koniem drogą. |
Rozalia |
22:24:17
Rozalia skrzyżowała ręce na piersiach. W ogóle nie podobało jej się to, że ma do czynienia z załogantami Aleksa, którzy i tak nigdy nie mieli dla niej respektu. Jakoś to przeboleje, najwyżej kilka głów poleci jak ją odpowiednio wkurwią. |
Aleks |
22:26:37
Aleks -'Wściekła? Naburmuszona? I dobrze, sprawdzisz się' - mruknął. -'Na wyspie czeka drugi statek. ' - odpowiedział na niezadane pytanie. -'Póki co jakoś mnie zniesiesz' - wskazał na trap -'Sama trafisz?'. |
Rozalia |
22:28:24
Rozalia - Nie, potrzebuję aby ktoś potrzymał mnie za rączkę.- odszczekała mu, ale sama weszła na pokład. |
Aleks |
22:35:40
Aleks -'A to coś nowego' - mruknął za nią. -'Teraz jeszcze czekać na twoje pieski. Ta sfora nigdy nigdzie nie przybyła na czas?' - zakpił. -'Jeśli nie zapomniałaś jeszcze jak smakuje rum, to tam ci wszystko wyjaśnię' - ruszył do swojej kajuty nie oglądając się czy Rozalia idzie za nim. |
Narracja |
22:36:10
Załoganci przyglądali się wszystkiemu temu w wielkim zaciekawieniu. Słychać było że żywiołowo komentują. Jedni pozytywnie, a inni negatywnie. |
Rozalia |
22:37:14
Rozalia zacisnęła zęby, ale poszła za Aleksem. Dopiero jak znalazła się wdrzwiach kajuty odezwała się. - To już nie są moje pieski, a Mehima, jakbyś nie zapomniał, to oddałeś ich jemu w prezencie- |
Aleks |
22:41:46
Aleks -'Mehim to miękka pipa. Doskonały na pieska, ale na kapitana bardziej nadaje się Emilio. Siadaj' - nalał rumu do szklanek i jedną podsunął Rozalii. |
Rozalia |
22:43:38
Rozalia - Emilio ma już inne plany.- musiała kiedyś poinformować Aleksa, ze jego syn poszedł w ślady dziadka, a ojca Aleksa i zostanie sędzią. Nie zamykała drzwi i usiadła przy stoliku. Od razu opróżniła pół szklanki. |
Aleks |
22:46:43
Aleks -'Hiszpańska siła woli owocuje i rozciąga wpływy. Hiszpania podpisała traktat z Anglią.' - zaczął. -'Oddaliście nam Karaiby i swobodę na morzach. W zamian za pomoc. W walce z piratami.' |
Aleks |
22:47:35
Aleks -'Podobno teraz Hiszpania woli wojować z Francją, i tylko odliczać dni jak wasze statki ruszą w stronę Europy' |
Rozalia |
22:48:22
Rozalia - Mówisz to tak jakbym to ja miała jakikolwiek wpływ na to co robi Hiszpański król.- drażniło ją to, ze teraz nagle wypomina jej pochodzenie. |
Rozalia |
22:50:30
Rozalia - Albo tak bardzo utożsamiasz się z Hiszpania albo zapomniałeś, że nadal nosze Twoje nazwisko.- |
Aleks |
22:51:11
Aleks -'Nie wiem, nie śledzę dokąd i z kim chadzasz. Rzecz w tym że nasz dumny Harley zostawił wiadomość którą ci przekazałem u wspólnego znajomego zanim dowiedzieliśmy się o cholernym traktacie. I o tym że szykuje się pułapka. Statki w zatoce Hudsona to niezły łup, nawet jak na niego. Problem w tym, że tym razem Harley popłynął prosto w pułapkę. Z jednej zasadzą się Anglicy a z drugiej Hiszpanie. Zapewne flota. Sprawa jest przegrana. Trzeba znaleźć tego kretyna i przekonać by czarną banderę tym razem wsadził sobie w dupę' |
Rozalia |
22:53:24
Rozalia - To go sobie przekonuj. Jak nadal jest na tyle głupi, by pływać jako pirat, to nie jest moja rzecz.- dopiła rum. |
Strona 98 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 97, 98, 99, ... 134, 135, 136, Następna |