Strona 39 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 38, 39, 40, ... 215, 216, 217, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 07.07.2018 |
Vlanca |
14:15:20
Vlanca - Znam magię wody - odparła. - Nie potrafię jej sama wytworzyć, ale wzięłam nieco z jeziora. |
Leriel |
14:19:57
Leriel - Pytam o broń białą. |
Vlanca |
14:22:43
Vlanca - Nie znam takiej. |
Leriel |
14:23:25
Leriel złapała się za twarz - To jak chcesz przejść warownię?! |
Vlanca |
14:29:07
Vlanca - Co to znaczy? Miałabym walczyć? Wolałabym to zrobić po cichu. |
Leriel |
14:49:35
Leriel - Dobry żart. |
Vlanca |
15:06:48
Vlanca - Teraz to ty żartujesz, nie pokonam demonów. |
Leriel |
15:07:07
Leriel - Nie sama. |
Vlanca |
15:10:22
Vlanca - Co proponujesz? |
Leriel |
15:11:30
Leriel - Nie co ja proponuję, a co ty proponujesz... Jaką bronią chcesz walczyć. |
Vlanca |
15:17:41
Vlanca zastanowiła się. - Dzida, to się chyba tak nazywało. |
Leriel |
15:23:59
Leriel zaczęła powoli rozpadać się jakby była zrobiona z piasku. Czarny pył zaczął formować się w broń w dłoni Vlanci http://hosting.amv3d.webd.pl/image.php?di=92QN |
Vlanca |
15:30:24
Vlanca dziwnie się czuła trzymając w rękach to, z czym przed chwilą gadała. Sprawdziła jak ciężka jest broń. |
Leriel |
15:31:38
Leriel prawie nic nie ważyła. |
Vlanca |
15:33:29
Vlanca puściła broń dłońmi, jednak przytrzymała ją za pomocą magii. Zaczęła machać w ten sposób włócznią. To był jedyny sposób walki, w którym miałaby jakieś szanse. |
Leriel |
15:36:28
Leriel - Wow... - odezwała się w jej głowie - Muszę przyznać, że to świetne połączenie... |
Vlanca |
15:45:43
Vlanca aż zadrżała. Nie lubiła słyszeć głosów w głowie. - To musi się udać - rzekła pewnie. |
Leriel |
15:47:36
Leriel - Obyś miała rację. Teraz kieruj się na wprost. Staraj się nie skaleczyć... |
Vlanca |
15:48:56
Vlanca rozglądała się uważnie, idąc we skazanym kierunku. Czyżby były już blisko? |
Leriel |
15:50:42
Leriel - Nie jesteśmy blisko... |
Vlanca |
15:52:02
Vlanca - Nie lubię jak ktoś czyta mi w myślach. |
Vlanca |
15:52:18
Vlanca - Lepiej się czujesz jako kawałek metalu? |
Leriel |
15:55:46
Leriel - Nie czytam w myślach. Po prostu to widać jakbyś zaraz miała walczyć z demonami. Wyluzuj. Są kawał drogi stąd. |
Leriel |
15:55:59
Leriel - Ja się nie czuję... Mówiłam ci. |
Vlanca |
15:59:20
Vlanca wykorzystała drogę, by poćwiczyć i poobijać nieco Leriel po drzewach. |
Agasharr |
16:21:12
Agasharr - Zostaw sobie takie propozycje na bardziej adekwatne okazje. |
Ulvrir |
20:10:18
Ulvrir - A co w tej jest nieadekwatnego? |
Agasharr |
20:20:59
Agasharr - A to, że mi się spieszy, do cholery! |
Ulvrir |
20:21:49
Ulvrir - Jak kocha to poczeka... |
Agasharr |
20:29:05
Agasharr - Analogicznie jak nie kocha, nie poczeka. Czyli na jedno wychodzi. Gdyby nie to, że portal zniknął.. - wymruczała jakieś przekleństwo pod nosem, ruszyła w stronę rzeki, w miejsu jednakże trochę bardziej oddalonego od pracujących kobiet. |
Ulvrir |
20:30:22
Ulvrir - Dalej do końca nie wiemy gdzie jesteśmy tak? |
Agasharr |
20:33:03
Agasharr - Wiemy. Mniej więcej. Na pewno daleko od osoby która mogłaby nam coś powiedzieć... Cholera... Ale skoro Faust nakręcił przy portalu by wywaliło nas tu... chyba czas poszukać kłopotów. Skarżyli się tu na jakieś dzikie elfy, które im dzieci porywają czy coś. Mało mnie to obchodzi, ale... tacy mogą coś wiedzieć. A jeśli w okolicy znajdują się jakieś demony... |
Ulvrir |
20:40:46
Ulvrir - Czyli idziemy po pomoc do złoczyńców? Będzie super - uśmiechnął się - To prowadź. |
Agasharr |
20:42:14
Agasharr ruszyła teraz brzegiem rzeki, jako, że podobno to za sią grasowały dzikie elfy. Wyglądało na to, że muszą się nieco wrócić |
Narracja |
21:03:22
Droga do mostu była żmudna i dosyć długa. Ulvrir śpiewał sobie coś pod nosem. Agasharr jednak nie rozumiała ani słowa. W końcu dotarli na miejsce. Sam most pozostawiał wiele do życzenia. Przypadkowo zbite deski i kłody. Sam most pewnie miał jakieś sto lat na oko. |
Agasharr |
21:04:38
Agasharr weszła na niego, starając się przeskoczyć szybko po deskach na drugi brzeg, by uniknąć ewentualnej kąpieli jeśli postanowi się pod nimi zawalić. |
Mistrz Gry |
21:05:32
PatrickLavender rzuca kością: (Zawali się?) 1.1k100(m0%) = 11 2.1k100(m0%) = 47 3.1k100(m0%) = 35 [Wynik:NIE] |
Narracja |
21:05:56
Most o dziwo wytrzymał. Ulvrir czekał już na niej po drugiej stronie. Jak on tam się zna... a no tak... |
Agasharr |
21:08:42
Agasharr już miała coś powiedzieć na ten temat, ale skrzywiła się i odruchowo przycisnęła rękę do żeber. Widać, odezwały się niewyleczone rany. Kiedy ją odsunęła, na ubraniu dało się zauważyć plamę krwi, wielkości pięści - Chyba przesadziłam... - mruknęła. |
Ulvrir |
21:10:32
Ulvrir podbiegł do Agasharr - Wybacz mi... Zapomniałem całkowicie o tym - podszedł do niej by użyczyć się jako podparcia - Nie ma mowy o dalszej wędrówce. Rozbijemy obóz gdzieś w lesie. Może ci rabusie sami nas znajdą. |
Agasharr |
21:12:15
Agasharr - Bez przesady, nie jestem kaleką... - nie przyjęła oparcia, ale nie prostestowała w związku z obozem - Muszę tylko trochę odpocząć.. |
Ulvrir |
21:13:22
Ulvrir wskazał na losowe drzewo - Usiądziemy tam. |
Agasharr |
21:14:40
Agasharr bez protestów ruszyła razem z nim i przysiadła, opierając się o pień. Rękę przyciskała do boku, niemal nieświadomie. |
Ulvrir |
21:30:22
Ulvrir - Gdybym znał tutejsze zioła... - usiadł obok niej i patrzył lekko zmartwiony. |
Agasharr |
21:32:51
Agasharr - Powiedziałam... muszę tylko chwilę odpocząć. |
Ulvrir |
21:35:47
Ulvrir - Skoro tak mówisz... |
Agasharr |
21:38:02
Agasharr pochyliła głowę, przymykając oczy. |
Ulvrir |
21:38:39
Ulvrir nic nie mówił. Tylko obserwował. |
Agasharr |
21:44:34
Agasharr oddech się uspokoił, wyrównał, wyględało na to, że usnęła, lub przynajmniej była tego bliska. Kiedy się nie krzywiła jak to często miała w zwyczaju, nie narzekała, nie zabijała nikogo spojrzeniem, wyglądała podejrzanie łagodnie. |
Ulvrir |
21:47:47
Ulvrir zamknął oczy ale nie poszedł spać. Czuwał. |
Agasharr |
21:56:43
Agasharr poruszyła się kiedy minęła godzinka może nie. Nieznacznie, uchyliła powieki, najpierw obserwując wilczka przez chwilę w milczeniu. Któż wie co działo się wtenczas w jej głowie. Przysunęła się bliżej. |
Ulvrir |
22:01:25
Ulvrir słyszał Agasharr i wiedział, że ta się do niego zbliża. Postanowił udawać, że śpi. Może chce go pocałować? |
Agasharr |
22:06:04
Agasharr przez chwilę zamarła, znów się przypatrując Ulvrirowi. Potem sięgnęła po nóż. |
Ulvrir |
22:06:49
Ulvrir kiwnął lekko uchem. |
Agasharr |
22:08:48
Agasharr znów zamarła - Wybacz - wyszeptała na granicy słuchu. Po czym próbowała wbić mu ostrze tuż obok serca. |
Mistrz Gry |
22:10:27
PatrickLavender rzuca kością: (Agasharr się uda?) 1.1k100(m0%) = 98 2.1k100(m0%) = 53 3.1k100(m0%) = 70 [Wynik:TAK] |
Ulvrir |
22:11:34
Ulvrir otworzył oczy kiedy usłyszał to słowo. Chwilę później poczuł jak coś wbija mu się w klatkę piersiową. Otworzył szeroko oczy i spojrzał na Agasharr. Kaszlnął krwią kiedy chciał coś powiedzieć. |
Agasharr |
22:15:09
Agasharr zamarła. Gra światła w brązowych oczach przez chwilę zdawała się zabarwiać je czerwienią. |
Ulvrir |
22:16:56
Ulvrir złapał ją za rękę, którą trzymała nóż. Z jego oczu poleciały łzy. Uśmiechnął się lekko. Z jego ust popłynęła krew. Nie mógł nic powiedzieć. |
Agasharr |
22:19:38
Agasharr otworzyła szerzej oczy w których rysowało się teraz coś między przerażeniem, a... w jej ustach wzbierał śmiech. Rozluźniła uchwyt, puszczając ostrze. |
Ulvrir |
22:20:47
Ulvrir wyciągnął ostrze ze swojej rany. Zaczął coś pisać palcem po ziemi. Ręka mu drżała mocno. Krew sączyła się z rany obficie. |
Agasharr |
22:24:24
Agasharr znów zmienił się wyraz twarzy. Teraz już nie wyglądała jakby miała się śmiać. Widać było jedynie panikę. Oderwała rękaw swojej koszuli, usiłowała zatrzymać krwawienie. Ciosu nie zadała prosto w serce, wiedziała dobrze, aż za dobrze gdzie ten organ jest i jak go uszkodzić. |
Ulvrir |
22:26:02
Ulvrir napisał na ziemi "Wybaczam" po czym oparł głowę o drzewo i zamknął oczy. Zaczął się dusić. Trwało to kilka sekund. Drżał po czym zastygł bez ruchu. |
Narracja |
22:29:26
Ciało Ulvrira w jednej chwili całe zajęło się ogniem. Ogień jednak nie parzył, ani nie rozprzestrzeniał się. Trawił tylko ciało. Bardzo szybko. Po Ulvrirze został jedynie napis. |
Agasharr |
22:47:15
Agasharr patrzyła przerażona na płomienie - Nie, nie, nie , nie! -rzuciła się w tamtą stronę, przezwyciężając, zakorzeniony w niej od niedawna strach. Nie zdołała nic zrobić. Zamarła, wpatrując się jedynie w napis. Potem zaczęła się śmiać. Z początku był to cichy chichot, za chwilę wyrywający się coraz głośniej z jej ust, w końcu skończyło się to opętańczym śmiechem. Zamilkła wpatrując się w ziemię w milczeniu. Dotknęła policzka. Z jej oczu ciekły łzy i to było dziwne. Otarła je, przyglądając się kropelką wody na ręce z niedowierzaniem. |
Agasharr |
22:50:48
Agasharr przez chwilę tak się im przypatrywała. Rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem. Napis gdzieś jej umknął, zlewając się z tłem. Może w obecnej chwili nie była w stanie go dostrzec. Podniosła się chwiejnie na łapy. Sięgnęła po nóż leżący na ziemi. On wciąż był od krwi, czy ona też spłonęła? poczuła okropny głód, skręcający jej wnętrzności. Uczucie odmienne od tego znanego przez śmiertelników. To przeszywające całą jej istotę łaknienie cudzej krwi, mocy, zdolności. |
Ag |
22:55:27
Ag : Dawno już nie odczuwała tego przerażającego pragnienia. Mimo, ze zabijała nieraz, często, tę część natury przez jakiś czas udawało jej się wytłumić. Do teraz. A jej zdobycz zabrano jej sprzed nosa. Była o włos od ucieczki od kary jaka ją spotkała. A teraz została sama. Ranna. Pozbawiona mocy. Ruszyła chhwiejnym krokiem przez las, tam gdzie miała się uprzednio kierować z Ulvrirem. Po chwili już przez las kroczyła nie ona, a biegła w lisiej postaci. |
Data | 08.07.2018 |
Narracja |
17:42:06
Agasharr wkroczyła nagle na trakt. Zapewne kupiecki. Poznała to po licznych śladach powozów na ziemi. Droga była szeroka i prowadziła w nieznane Agasharr kierunki. W oddali zauważyła jakąś istotę. Była zbyt daleko od niej by mogła określić kto to. Elf? Człowiek? Jedno było pewne. Wędrowało samotnie. |
Agasharr |
17:44:08
Agasharr [Lis] wędrując poboczem traktu, częściow może w jakiś zaroślach, jeśli się dało, starała się do owej istoty zbliżyć, wyczulając wszelkie zmysły. |
Narracja |
17:47:46
Agasharr zobaczyła mężczyznę. Miał długie, spięte w kitę, ciemno fioletowe włosy. Ubrany był w czarne ubranie przypominające kimono. Biał biały szal oraz pas, przy którym nosił katanę. Nawet buty nosił drewniane, a do tego białe skarpetki. Szedł przed siebie pogrążony w myślach. |
Agasharr |
17:54:08
Agasharr [Lis] "Interesujące" stwierdziła. Coś w niej wołało by ponownie spróbować zabić, może tym razem jej plan by się powiódł, ale... nie, na razie go obserwowała wciąż w zwierzęcej postaci. |
Narracja |
17:57:05
Mężczyzna po prostu szedł przed siebie podążając traktem. |
Agasharr |
17:58:15
Agasharr [Lis] szczeknęła. |
Mężczyzna |
17:59:47
Mężczyzna odwrócił się i spojrzał w kierunku źródła tego dźwięku. |
Agasharr |
18:02:16
Agasharr [Lis] stała tak, by zauważył ją ale by w każdej chwili mogła zbiec z drogi i zniknąć w zaroślach. Przypatrywała mu się nadstawiając uszu. |
Mężczyzna |
18:03:03
Mężczyzna spojrzał lekko zdziwiony na to dziwaczne zwierzę. Po chwili kucnął i przyglądał mu się w zadumie. |
Mężczyzna |
18:06:33
Mężczyzna uśmiechnął się http://hosting.amv3d.webd.pl/image.php?di=IJIQ - Hej mały... zgubiłeś się? - wyciągnął do lisa dłoń. |
Agasharr |
18:11:23
Agasharr [Lis] podeszła krok bliżej, szturchając ni to przyjaźnie łebkiem o jego rękę. |
Mężczyzna |
18:12:36
Mężczyzna spróbował pogłaskać lisa - Pierwszy raz na oczy widzę takie zwierzątko - odparł ciepło. |
Agasharr |
18:14:14
Agasharr [Lis] pozwoliła się pogłaskać. Że też akurat nie było pod ręką nikogo kogo mogłoby to zdziwić. |
Mężczyzna |
18:15:17
Mężczyzna spojrzał w oczy zwierzątka - Masz strasznie inteligentne spojrzenie... |
Agasharr |
18:17:25
Agasharr [Lis] przysiadła, owijając łapy ogonem, przypatrując mu się lekko wyzywająco. |
Mężczyzna |
18:18:58
Mężczyzna - Jesteś głodny? Niestety nie mam przy sobie żadnej strawy. |
Agashar |
18:21:01
Agashar [Lis] dalej mu się przypatrywała w milczeniu. Znów szturchnęła głową jego rękę jak łaszący się zwierzak. |
Mężczyzna |
18:22:54
Mężczyzna - Chcesz iść ze mną? Niestety nie mogę zabrać cię ze sobą. Moja wyprawa jest zbyt niebezpieczna. Wracaj do lasku - popchnął liska lekko ręką. |
Agasharr |
18:24:10
Agasharr [lis] chwyciła go za tą rękę zębami ale nie na tyle by zrobić krzywdę. |
Mężczyzna |
18:27:36
Mężczyzna - Widać bardzo uparte z ciebie dziwo - westchnął - Skoro tak bardzo ci zależy - wyciągnął rękę z pyszczka i wstał - Może po drodze uda nam się znaleźć jedzenie. Miej tylko szeroko oczy otwarte. |
Agasharr |
18:29:04
Agasharr [lis] również się podniosła, machnęła ogonem, powiedzmy, na znak aprobaty. |
Mężczyzna |
18:29:35
Mężczyzna szedł dalej swoją drogą ale co jakiś czas patrzył na to dziwne stworzenie. |
Agasharr |
18:32:28
Agasharr [dziwne stworzenie] wędrowała obok, szybko przebierając łapkami, by za nim nadążać. Liczyła tylko na to, że jej rany znów nie zechcą się otworzyć. |
Narracja |
18:34:43
Ciszę w podróży przerwała strzała z łuku, która trafiła mężczyznę w głowę. Ta jednak zamiast się wbić złamała się i odbiła w kawałkach. Mężczyzna zatrzymał się. Przybrał pozycje obronną by również chronić to dziwne zwierzątko, które za nim łaziło. Chciał już wysunąć ostrze katany, ale wycofał się z tego pomysłu - Tylko sześciu? - odparł jakby sam do siebie. |
Agasharr |
18:36:04
Agasharr [Lis] stanęła pewnie na łapach, nadstawiając uszu, szukając źródła. Odsłoniła kły. |
Narracja |
18:40:22
Zza drzew i krzewów wyszło czterech ubranych w jakieś szmaty oraz liście, mężczyzn należących do rasy elfów. Chyba? Mieli długie uszy, zwężone jak u kota źrenice i postawę, która daleka byłą do wyprostowanej. Zachowywali się jak by byli bardzo nadpobudliwi. Skakali z nogi na nogę. Dwóch zaczęło zataczać kręgi wokół. Uzbrojeni byli w dość prymitywne włócznie, co nie oznaczało, że nie były niebezpieczne. Ich skóra była brudna od zieleni oraz błota. Na skórze mieli namalowane krwią paski i jakieś okręgi, a nawet pentagramy. |
Agasharr |
18:43:48
Agasharr na razie czekała, położywszy po sobie uszy, zjeżyła jej się sierść na karku. Jako, że stała za mężczyzną którego aktualnie mogła chyba uznawać za swojego sojusznika, odwróciła się tak by obserwować to, co znajdowało się za jego plecami. Czekała czy on zdecyduje się pierwszy zaatakować, czy to jego zaatakują. |
Narracja |
18:47:21
Elfy zaatakowały pierwsze, i to prawie równocześnie. Z ogromną prędkością jeden z nich podbiegł do mężczyzny w kimono. Wykonał pchnięcie włócznią celując w tors lecz mężczyzna wykonał jeszcze szybszy unik w bok i uderzył elfa w ramię z otwartej dłoni. Ręka elfa zwiotczała, jakby właśnie stracił w niej czucie po czym został odesłany kilka metrów dalej otrzymując solidnego kopniaka. Drugi z elfów użył ataku z doskoku. Mężczyzna chwycił zwierzątko i uskoczył w bok. Puścił po chwili go i przyjął kolejną strzałę. Tym razem w plecy. I ta również się złamała. |
Narracja |
18:48:27
Mężczyzna zajął się trzecim napastnikiem. Ten atakował go czymś na rodzaj szabli jednak on blokował ataki gołą ręką. Czwarty napastnik wykorzystał okazję i rzucił się na liska. |
Agasharr |
18:50:30
Agasharr [Lis] Doszła do wniosku, że bardzo dobrze zrobiła nie rzucając się od razu na samotnego podróżnika. Teraz jednak miała co innego do roboty niż składać sobie gratulacje. Starała się uskoczyć przed atakiem, skoczyć ku nogom napastnika, jeśli nie chwycić go zębami to chociaż wytrącić z równowagi. |
Leriel |
18:52:06
Leriel - Nie machaj mną jak cepem! - krzyknęła w głowie Vlanci. |
Mistrz Gry |
18:53:46
PatrickLavender rzuca kością: (Agasharr się uda taki manewr?) 1.1k100(m0%) = 95 2.1k100(m0%) = 67 3.1k100(m0%) = 12 [Wynik:NIE] |
Narracja |
18:54:41
Skok się udał, lecz przy próbie złapania napastnika zębami dostała solidny kop w pysk. Agasharr odleciała metr dalej. |
Strona 39 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 38, 39, 40, ... 215, 216, 217, Następna |