Strona 77 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 76, 77, 78, ... 215, 216, 217, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 10.11.2018 |
Amelia |
17:44:15
Amelia - OK, pogadam z nim. - Już miała pójść we wskazane miejsce, ale zwróciła się jeszcze do Aidana - Te mury naprawdę żyją? |
Aidan |
17:49:08
Aidan - Góry. To są nasze mury. Spoczywa w nich wielka moc, wielkie życie, pozostałości po akcie stworzenia. Trudno mi określić co może kryć się w ich wnętrzu. |
Edran |
17:50:07
Edran spojrzał na siebie. Teraz zauważył, że w kilku miejscach jest podrapany. Nim bestie zdechły, zdążyły go podrapać - Nie... zagoi się - oddychał ciężko. Adrenalina robiła swoje. |
Vlanca |
17:53:31
Vlanca - Owszem, zagoi - rzekła i nie zważając na ewentualne protesty, dotknęła go w ranione miejsce. Jej dłoń pokrywała nieprzyjemnie zimna woda, która miała go uleczyć. |
Narracja |
18:00:16
Rany Edrana zaklepiły się niemal natychmiast. Nie została ani jedna rana czy blizna. |
Edran |
18:01:06
Edran - To jest... Teraz już wiem, czemu wysłali cię z nami - uśmiechnął się - Szkoda, że Zigura nie da się już odratować... Jego własne ego go zgubiło. |
Vlanca |
18:03:01
Vlanca spojrzała na zmasakrowane ciało towarzysza. - Może gdybym coś zrobiła, zamiast tylko stać i się gapić, dałoby się mu pomóc - rzekła ze smutkiem. - Wciąż nie mogę uwierzyć... To stało się tak szybko. |
Amelia |
18:05:31
Amelia przyjechała ręką po włosach- Chyba rozumiem. - powiedziała - Dobra, idę już. - I ruszyła w stronę stodoły. |
Vigo |
18:18:04
Vigo - Nie ma co się obwiniać. Musimy iść dalej. Miejmy nadzieję, że reszta drużyny ma się lepiej... |
Narracja |
18:19:26
Przy stodole Amelia nie widziała nikogo, jednak dźwięki ze środka zwiastowały, że wewnątrz ktoś urzęduje - ZOSTAW MNIE TY GŁUPI KONIU! - i nie ma się chyba za dobrze. Głos należał zapewne do młodego chłopaka. |
Vlanca |
18:21:29
Vlanca skinęła głową. - Znajdziemy ich - ruszyła w stronę wyjścia, ostrożnie tym razem, mając nadzieję, że tamte stworzenia (Wilkry, choć nie znała tego słowa) sprytnie nie przyczaiły się na nich. |
Narracja |
18:22:42
Wyglądało, że jest bezpiecznie. Jednak pozory bywają mylące. |
Edran |
18:22:56
Edran wyszedł na przód. Broń miał w pogotowiu. |
Vlanca |
18:25:19
Vlanca upewniła się, że Vigo idzie za nimi. Tym razem będą trzymać się razem, bez rozdzielania. |
Amelia |
18:25:37
Amelia poszła w kierunku głosu. Spodziewała się dzieciaka pod końskim kopytami czy z ręką w jego zębach. |
Narracja |
18:26:17
Vigo dreptał tuż za Vlancą. Był przerażony i zmarznięty. Mimo to zachowywał spokój. Wiatr się wzmógł. Byli na lodowym pustkowiu. Otwarta przestrzeń. Jeśli coś ich tu dopadnie... |
Edran |
18:26:40
Edran - Jeśli pójdziemy wzdłuż lodowca to może uda nam się spotkać resztę. |
Narracja |
18:28:31
Amelia zobaczyła młodego mężczyznę, który szarpał się z koniem. Ciągnął go za wodze, ale ten był zbyt uparty. Jeden i drugi nie chciał ustąpić. |
Narracja | |
Amelia |
18:32:24
Amelia podeszła trochę bliżej uważając, żeby nie być za zadem konia. Chłopak był młodszy od niej. Zdecydowanie młodszy - Próbujesz wygrać zapasy z koniem? - zwróciła na siebie uwagę. |
Narracja |
18:34:59
Chłopak przestraszył się. Koń to wykorzystał i walnął go łbem. Po chwili chłopak leżał na ziemi - Durne bydle... A ty? To kto? Aidan cię przysłał by jeszcze bardziej mnie dobić? |
Vlanca |
18:40:10
Vlanca - W lodowcu odbiliśmy w lewo, to teraz powinniśmy pójść w prawo, aż dojdziemy do wyjścia drogi, którą nam zasypało. Może znajdziemy ślady naszej drużyny. |
Edran |
18:40:46
Edran - Oby tak było... |
Narracja |
18:41:15
Zerwał się mroźny wiatr. Zaczął sypać śnieg. |
Amelia |
18:41:18
Amelia - Szukam niejakiego Rufusa. - spróbowała podejść do konia i wyjąć w jego stronę rękę. Była ostrożna, bo trochę bała się dużych zwierząt, ale nie okazywało tego. Zresztą była to głównie obawa związana z tym, że to dobre pół tony zdolne po prostu po niej przejść jeśli tak zachce. |
Mistrz Gry |
18:42:37
PatrickLavender rzuca kością: (Koń polubi Amelię?) 1.1k100(m0%) = 36 2.1k100(m0%) = 46 3.1k100(m0%) = 47 [Wynik:TAK] |
Rufus |
18:42:49
Rufus - przedstawił się. |
Narracja |
18:43:12
Koń nie miał żadnych problemów z osobą Amelii w jego otoczeniu. Dał się dotknąć. |
Rufus |
18:43:24
Rufus - Ej! Jak ty to zrobiłaś? Stajenną się urodziłaś? |
Amelia |
18:45:14
Amelia odpowiedziała swoim imieniem - Nie. To może mój trzeci kontakt z koniem... |
Amelia |
18:46:58
Amelia pogłaskała konia po szyi. - Szukam kogoś kto zaprowadziłby mnie za rączkę do Anchor. Aidan polecił Ciebie. |
Rufus |
18:47:13
Rufus - Polecił mnie?! O nie. Ja się stąd nie ruszam. |
Vlanca |
18:52:30
Vlanca spojrzała ciekawie w górę. - Pięknie... Szkoda, że zasypie nam trop. |
Narracja |
18:55:21
Wszyscy szli bardzo blisko siebie i zasłaniali się przed zabójczym wiatrem. Szli i szli... jednak żadnego tropu widać nie było. Na dodatek zaczęło się ściemniać. Wtem spostrzegli jaką łunę światła na wschodzie. Dochodziła zza gór. |
Vlanca |
18:58:40
Vlanca rozglądała się też za wyjściem z lodowca. Też nic? |
Mistrz Gry |
19:04:09
PatrickLavender rzuca kością: (Znalazła?) 1.1k100(m0%) = 72 2.1k100(m0%) = 13 3.1k100(m0%) = 22 [Wynik:TAK] |
Narracja |
19:05:03
Vlanca zauważyła jakieś wejście do lodowca. To mogło być to jednakże nie zauważyła śladów. Drużyna mogła dalej być wewnątrz, bądź wyjść innym wyjściem. Ewentualnie śnieg zdążył zasypać ślady. Takie były domysły Edrana, którymi się podzielił. |
Amelia |
19:10:08
Amelia - Czemu? |
Rufus |
19:11:47
Rufus - Nie powiedział ci? Za murami tej twierdzy czają się demony, które są gotowe pożreć twoją duszę - zrobił przy tym straszną minę i gestykulacje rękami jakby chciał zmacać czyjeś piersi. |
Amelia |
19:13:51
Amelia - Ja sobie jakoś poradziłem poza tą twierdzą. Zresztą jak sądzisz, jak długo będzie tu spokój? |
Rufus |
19:15:26
Rufus zaśmiał się panicznie - Ta twierdza jest nie do ruszenia - starał się przekonać bardziej siebie niż Amelię. |
Amelia |
19:21:05
Amelia - Nie ma skały, której nie dałoby się skreślić, człowieka, którego nie dałoby się zabić ani twierdzy, której nie dałoby się zdobyć. - odrzekł grobowym tonem. Nie okazywało smutku na twarzy, ale w samych oczach było coś z mrocznej determinacji-Wiele rzeczy jest kwestią czasu i z tego co wiem, nie jest on po naszej stronie. |
Rufus |
19:22:46
Rufus - Skreślić skały? Phi co to w ogóle za porównanie? - zakpił - Spójrz na siebie, a potem spójrz na mnie. Nie przeżyjemy tam 5 minut. Poza tym słyszałem, że wszystkie miasta poza Ariandel i Talendorem upadły. |
Amelia |
19:24:34
Amelia przewróciła oczami -Skruszyć. Zmęczona jestem, okej? |
Rufus |
19:26:02
Rufus - To tym bardziej nie powinniśmy wychodzić. |
Amelia |
19:28:09
Amelia westchnęła -Powtórzę. Przeżyłam tam dłuższy czas. Rozumiem obawy, ale czekanie tu na dupsku tylko sprawi że zamiast zabić Cię na zewnątrz zabiją Cię tu. Pod warunkiem, że faktycznie postanowią zrobić to od razu, a nie zabawić się najpierw po swojemu.- poklepała lekko konia po szyi -Przemyśl to. Ja i tak przed wyruszeniem będę musiała odpocząć. |
Rufus |
19:30:04
Rufus - Nie mam nad czym myśleć. Bełkot wariatki, ot co! |
Amelia |
19:36:14
Amelia uśmiechnęła się ironicznie -To pozostaje mi się nauczyć czytać mapy. |
Rufus |
19:36:53
Rufus - Powodzenia. |
Amelia |
19:39:45
Amelia jeszcze wychodząc -Swoją drogą, w tym miejscu ty jesteś nad Aidanem czy Aidan nad tobą?- tak o, mimochodem. |
Rufus |
19:41:21
Rufus tylko parsknął śmiechem - Dobre... |
Amelia |
19:45:41
Amelia wyszła w nienajlepszym nastroju. Znalazła sobie jakieś puste miejsce, gdzie mogła usiąść.- Do dupy z taką robotą.- mruknęła pod nosem. |
Narracja |
19:51:44
Miejsce i może było puste ale okolica niezbyt spokojna. Ciągłe krzyki, które były zapewne rozkazami. Jakieś ciągłe przegrupowania wojsk i wszyscy w ciągłym stanie gotowości. |
Narracja |
19:57:06
Ważne, że nikt do niej nie mówił. |
Narracja |
19:59:22
I nikt nie mówił... |
Vlanca |
20:26:20
Vlanca - Musieli wyjść tędy! - powiedziała, przyspieszając kroku, by zajrzeć do środka. |
Narracja |
20:34:52
Vigo i Edran pospiesznie ruszyli za Vlancą. Nie mogli się oddzielać od siebie. Nikt nie mógł podzielić losu Zigura. |
Edran |
20:35:06
Edran chwycił Vlancę za ramię - Spokojnie! |
Amelia |
20:36:25
Amelia siedziała tak chwilę, rozglądając się od czasu do czasu. Potrzebowała odetchnąć i pomyśleć co zrobić. Sama nie trafi nigdzie z mapą czy bez. Potrzebuje przewodnika, a z tego co zrozumiała tylko Rufus może z nią pójść. Jednak ten boi się wyjść i tak na dobrą sprawę nie może go za to winić. Widziała te demony i nie dziwiła się, że ludzie by się ich bali. |
Vlanca |
20:36:31
Vlanca zwolniła. - Jestem spokojna, po prostu się pospieszcie. |
Edran |
20:37:09
Edran - Vigo zaraz zamarznie! |
Vlanca |
20:43:34
Vlanca na te słowa stanęła i odwróciła się do chłopczyka. - Wejdźmy do lodowca, przynajmniej tam nie wieje. Będę musiała wrócić do tamtych stworzeń i wziąć z nich futra. |
Edran |
20:48:02
Edran - To niebezpieczne! Nie możesz iść tam sama! |
Vlanca |
20:50:11
Vlanca na razie poprowadziła ich do wnętrza lodowca. Objęła Vigo ramieniem. Naprawdę był zmarznięty. - Muszę, inaczej on umrze. Wiem, że dasz radę go obronić na wypadek ataku stworów. |
Edran |
20:51:41
Edran złapał mocno Vlance za rękę - Nie możemy się rozdzielać! |
Vlanca |
20:52:20
Vlanca zdenerwowała się. - To masz jakiś lepszy pomysł?! |
Edran |
20:55:18
Edran - Ja... nie... - posmutniał - Jestem do niczego... gdybyśmy mieli chociaż czym rozpalić ognisko... |
Mistrz Gry |
20:55:44
PatrickLavender rzuca kością: (Stan Vigo) 1. Jakoś się trzyma1k100(m0%) = 88 2. Nie jest za dobrze1k100(m0%) = 40 3. Krytyczny1k100(m0%) = 70 [Wynik: Jakoś się trzyma] |
Vigo |
20:56:05
Vigo - J-jest d-dobrze - uśmiechnął się - Nie kłóćććććcie się. |
Vlanca |
20:58:12
Vlanca weszła z Vigo między lodowe ściany na tyle, by osłonić go od wiatru. Ukucnęła przed chłopcem i objęła go, trąc dłonią po jego ramionach. - Lepiej? |
Vigo |
21:01:40
Vigo przytaknął energicznie głową. Uśmiechnął się do Vlanci. |
Edran |
21:02:35
Edran - Może... pójdziemy wgłąb jaskini? Siedzenie w miejscu tylko przyspieszy utratę temperatury. |
Vlanca |
21:12:27
Vlanca - Dobrze, ale jeżeli nic nie znajdziemy, będziemy musieli spróbować mojego sposobu. |
Edran |
21:13:21
Edran - To samobójstwo... ale dobra. Chodźcie za mną i patrzcie na tyły - polecił. |
Vlanca |
21:15:57
Vlanca podczas chodzenia nie mogła już tak tulić Vigo, ale chwyciła jego rękę i ocieplała ją własnymi dłońmi. |
Narracja |
21:18:16
Im dalej, tym było coraz ciemniej. |
Edran |
21:18:41
Edran - Brak ciepła.. brak światła... świetnie! |
Vlanca |
21:20:02
Vlanca - Żyjemy, nie jesteśmy ranni. I tutaj nie jest tak źle jak na zewnątrz. W nocy na pewno po skóry nie wrócę. |
Edran |
21:22:32
Edran - Do rana zamarazniemy! |
Vlanca |
21:23:23
Vlanca - Nie mówi tak... Na razie po prostu idziemy. |
Edran |
21:25:38
Edran - Tylko nie wiem już gdzie idę... |
Vlanca |
21:27:01
Vlanca - Ciężko się tu zgubić. I przypominam, że to był twój pomysł. |
Edran |
21:28:40
Edran chciał coś powiedzieć ale słychać było dźwięk ślzgu - OoooOOOO! - po czym jakby spadł na dół. |
Vigo |
21:28:56
Vigo - Edran?! - zawołał lekko stłumionym głosem. |
Vlanca |
21:37:19
Vlanca zatrzymała się z Vigo. Ukucnęła, chcąc wymacać ręką dziurę. - Edran!!! |
Edran |
21:40:35
Edran - Jestem cały! Nie wiem gdzie jestem! - rozbrzmiało echo - Tu jest jakaś dziura. Nie podchodźcie! |
Vlanca |
21:42:27
Vlanca - Dasz radę się stamtąd wydostać? |
Edran |
21:45:41
Edran - Raczej nie... Ale tu jest jakaś jaskinia chyba. I jest tu coś co świeci. Jakieś... kryształy? |
Vlanca |
21:48:03
Vlanca - Uważaj na siebie, proszę... |
Edran |
21:49:32
Edran - Czekajcie... postaram się wam rzucić kawałek. |
Mistrz Gry |
21:50:07
PatrickLavender rzuca kością: (Uda się?) 1.1k100(m0%) = 22 2.1k100(m0%) = 15 3.1k100(m0%) = 33 [Wynik:NIE] |
Vlanca |
21:50:37
Vlanca zbliżyła się do dziury, by móc zajrzeć, co tam jest i móc pochwycić kryształ. |
Narracja |
21:50:54
Edranowi niestety nie udało się dorzucić świecącego kryształu całkiem na górę jednakże łuna światła na moment rozświetlała otwór. Vlanca widziała coś na rodzaj zjeżdżalni. |
Narracja |
21:55:24
Amelia miała możliwość spania i jedzenia kompletnie za darmo. Aidan za nią poręczył więc nie miała żadnych większych problemów. Ranek zastał ją cichy i spokojny. |
Vlanca |
21:55:53
Vlanca - Widziałeś? Jest wejście, choć trochę śliskie. Chyba, że to my mamy zejść do ciebie? |
Amelia |
21:57:44
Amelia zamierzała tylko na chwilę odpocząć, ale zasnęła. Chętnie skorzystała z możliwości zjedzenia czegoś i ponownie poszukała Rufusa, choć tak na dobrą sprawę nie wiedziała jak poprowadzić rozmowę z nim -Poradziłeś sobie w końcu z tamtym koniem? -zaczęła od small talku. |
Rufus |
22:01:40
Rufus siedział przed stajnią i dłubał patykiem w ziemi - Ta. Ale już go nie ma. Rano zabrali konie. |
Amelia |
22:04:51
Amelia -Dokąd?- usiadła obok. |
Rufus |
22:11:51
Rufus - Na zwiady przełęczy. |
Amelia |
22:24:03
Amelia -Mmmmhmmmm.- sprawdziła mimochodem sprawdziła baterie w pistolecie. Miały nieduży znacznik, którym można było sprawdzać ich pojemność i obecne naładowanie. Wystarczyło wcisnąć przycisk i zaświecała się odpowiednia ilość z dziesięciu kropek symbolizująca % naładowania. Trochę nimi strzelała, więc spodziewała się najróżniejszych wyników. A nawet nie pamiętała czy ma zapasową. Będzie musiała przeszukać swoje rzeczy dokładnie. |
Strona 77 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 76, 77, 78, ... 215, 216, 217, Następna |