Strona 79 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 78, 79, 80, ... 215, 216, 217, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 12.11.2018 |
Edran |
00:08:16
Edran - Dobre pytanie... |
Mistrz Gry |
00:09:23
Aceris rzuca kością: (Help) 1. Prosto1k100(m0%) = 93 2. Lewo1k100(m0%) = 49 3. Prawo1k100(m0%) = 1 [Wynik: Prosto] |
Amelia |
00:09:35
Amelia -Słyszę to już któryś raz. Nie zamierzam przez to jedne zdanie siedzieć na tyłku i czekać. |
Vlanca |
00:09:54
Vlanca - Skoro to nie ma znaczenia, chodźmy dalej naprzód. |
Data | 13.11.2018 |
Kagetsuki |
20:50:52
Kagetsuki już powoli zaczynał wątpić, czy uda im się zwyciężyć tę walkę, ale jak to miał niemalże wpisane w swoją osobę, wciąż nie poddawał się, wciąż walczył ile miał sił, usiłując wymyślić kolejną sztuczkę by przebić się przez obronę demona. Takie samo zachowanie usiłował też niegdyś wpoić siostrze, jednakże w jej przypadku nie zawsze się to sprawdzało. |
Przyszedł |
20:51:00
Przyszedł mu w końcu do głowy pomysł który mógł zarazem go osłabić na tyle,by z marszu wykluczyć z walki jeśli się nie uda. Przystąpił do kolejnej inkantacji, czując już efekty osłabienia po uprzedniu rzuconych zaklęciach i przywołanych demonach. Tym razem zapowiadało się niegroźnie. Z nieba nad Azazelem zaczęły spadać czarne piórka. Kiedy jednak tylko go otoczyły, powinien chociażby i na sekundę czy dwie poczuć jak tłumią i okrywają czarnym płaszczem wszystkie jego zmysły. Tak by oślepł, ogłuchł, przestał na chwilę widzieć przeciwników. Choćby był to ułamek sekundy, Kagetsuki na skraju wyczerpania rzucił się by silnym zamachem ściąć mu |
głowę. |
20:51:09
głowę. |
Narracja |
20:59:31
Ostrze Kagetsukiego przeleciało przez ciało demona. On sam przez chwilę mógł mieć wrażenie, że za sprawką jakieś tajemniczej magii przeniknął ostrzem przez demona. Jednakże Azazel stał. Nie ruszał się. Po chwili jednak pierścień krwi zaczął sączyć się spod jego głowy, która zleciała z ciała i uderzyła o ziemię. Ciało jego zapłonęło żywym ogniem. Teren wokół niego również zaczął płonąć. Kyurosaki był zmuszony wycofać się dalej. Ziemia zaczęła drżeć. Ciało Azazela wybuchło tworząc ogromną kulę ognia. Kiedy rozprzestrzeniła się do pewnego momentu ustała. |
Kagetsuki |
21:02:40
Kagetsuki zatoczył się, gdy ziemia się zatrzęsła, opadł na jedno kolano, starając się jeszcze utrzymać jakąś godność i nie polecieć twarzą na ziemię, podczas gdy wrogowie wciąż znajdują się wokół. |
Narracja |
21:02:45
Kagetsuki jak i wszyscy wokół poczuli jak powietrze zaczyna zasysać się do epicentrum wybuchu wraz z kulą ognia. Teraz w cetrum widoczny był czarny kamień do któego skupiała się cała energia wybuchu by wypuścić energię raz jeszcze. Bardziej potężną i bardziej niszczycielską. Wszyscy w obrębie pół kilometra zostali po prostu zdmuchnięci niczym kurz. Fala uderzeniowa była przeogromna. Huk rozrywał uszy od środka, a demoniczna moc rozwiała się na wszystkie strony. Kiedy wszystko się uspokoiło kamień upadł na ziemię. Pulsował krwistoczerwonym światłem. |
Kage |
21:11:10
Kage jedyne co mógł to spróbować wbić miecz w ziemię i ustawić barierę, by tak po prostu go nie zmiotło. |
Mistrz Gry |
21:15:40
PatrickLavender rzuca kością: (Uda się?) 1.1k100(m0%) = 22 2.1k100(m0%) = 29 3.1k100(m0%) = 74 [Wynik:TAK] |
Narracja |
21:16:06
Podczas gdy innych zmiotło, Kage i Kyurosaki zdołali pozostać na miejscu. |
Kage |
21:20:17
Kage odruchowo odwołał któregoś przywołańca, jeśli same nie zniknęły podczas tej potężnej fali. Nie mógłby ich już utrzymywać, mimo, że zazwyczaj był to minimalny wysiłek. Odetchnął kilka razy ciężko nim spróbował się podnieść. Rozejrzał się za Kyurosakim i wskazał kamień - Wiesz co to? To również trzeba zniszczyć? |
Kyurosaki |
21:34:54
Kyurosaki - To kamień duszy Azazela... Owszem trzeba go zniszczyć jednakże nie wiem jak tego dokonać. |
Kage |
21:36:53
Kage - A wiesz czy można go wziąć bez obaw, o chociażby kolejną taką falę? Wolałbym by nie urwało mi rąk, po tym wszystkim... |
Kyurosaki |
21:44:11
Kyurosaki - Lepiej nie wchodzić z nim w bezpośrednią interakcję. |
Kage |
21:54:35
Kage oddarł więc kawałek rękawa, który po całej walce i tak był w strzępach i spróbował wziąć kamień przez materiał. Najwyżej pożałuje, ale i tak najgorzej byłoby chyba tutaj to zostawić. |
Data | 10.12.2018 |
Amelia |
22:19:05
Amelia -Zresztą, czy ten sam los nie czeka też tego miejsca? |
Data | 11.12.2018 |
Lobarth |
18:08:36
Lobarth - Rothn jest twierdzą nie do zdobycia. I demony to wiedzą. Trzymają się od tego miejsca z daleka. Nasza smocza i konna kawaleria są na nie zbyt potężne. Poza tym nie ważne ile ich jest. Walka w przęśle działa na naszą korzyść. |
Mistrz Gry |
18:08:59
PatrickLavender rzuca kością: (Na co natrafi Vlanca?) 1. Na wyjście1k100(m0%) = 23 2. Na ślepą uliczkę1k100(m0%) = 56 3. Na gniazdo 1k100(m0%) = 34 [Wynik: Na ślepą uliczkę] |
Narracja |
18:09:24
Korytarz był długi lecz coraz bardziej się zwężał. W końcu Vlanca natrafiła na ścianę. |
Vlanca |
18:17:49
Vlanca - Nie ma wyjścia, trzeba zawrócić. |
Edran |
18:20:38
Edran - Obyśmy tylko nie spotkali czegoś większego niż to co widzieliśmy ostatnio. |
Vigo |
18:20:56
Vigo - Kto wie co czai się pod ziemią tej zapomnianej przez bogów krainie. |
Vlanca |
18:23:06
Vlanca poprowadziła ich z powrotem do skrzyżowania. Tym razem udała się w lewo. |
Amelia |
18:26:07
Amelia - Nie ma twierdz niezdobytych. - wyglądało jakby mówiła z doświadczenia - A nawet jeśli, spieszy mi się do kogoś i przeżrę się choćby przez całe hordy. - w tym zdaniu trudno było o emocję. Jakąkolwiek. nawet determinacji za bardzo nie było. Jakby mówiła maszyna. |
Lobarth |
18:27:15
Lobarth - Nikt cię tu na siłę nie trzyma. Bierz kuszę i jazda. Mogę ci życzyć tylko powodzenia. |
Narracja |
18:28:45
Tym razem tunel prowadził pod górę. Vlanca szybko zauważyła wyjście. |
Narracja |
18:29:25
Vlanca, Edran i Vigo zaczęli słyszeć odgłosy wojny. |
Amelia |
18:33:52
Amelia uśmiechnęła się krzywo - Dzięki. Wam też. - machnęła ręką i poszła rozejrzeć się za chłopakiem, który miał z nią iść. |
Vlanca |
18:34:07
Vlanca obejrzała się na resztę i przyspieszyła kroku. Jeżeli to ich drużyna, z pewnością przyłączą się do walki. |
Narracja |
18:35:49
To co ujrzeli... przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Chaos. Inaczej nie dało się tego opisać. Hordy demonów najróżniejszej maści ścierały się w boju z zastępami lodowych elfów oraz gigantycznych lodowych golemów. Słychać było krzyki wrzaski, szczęk metalu, wybuchy, trzęsienia ziemi. |
Narracja |
18:36:09
[Amelia] Rufus był w stajni. |
Mistrz Gry |
18:36:26
PatrickLavender rzuca kością: (Kto wygrywa?) 1. Elfy1k100(m0%) = 89 2. Demony1k100(m0%) = 95 3. Remis1k100(m0%) = 25 [Wynik: Demony] |
Narracja |
18:37:06
Vigo Edran i Vlanca widzieli jak armie elfów powoli tonęły we krwi i piekielnym ogniu. Demonów było zbyt wiele. Jakby zeszły się z całego Nevaede. Ze wszystkich zakątków świata. |
Edran |
18:37:44
Edran - To... to właśnie tak wygląda piekło? - odparł sparaliżowany. |
Vigo |
18:38:02
Vigo złapał się kurczowo Edrana za ubranie. Nie chciał na to patrzeć. |
Amelia |
18:38:40
Amelia -To... kiedy ruszamy?- spytała stając kilka kroków za nim. |
Narracja | |
Rufus |
18:39:17
Rufus - Ruszamy? Dałem ci jasno do zrozumienia, że cenię swoje życie. Zostaję. |
Vlanca |
18:40:50
Vlanca widziała już większe okropności przez swoje chore wizje. Można powiedzieć, że w miarę przywykła. Starała się, by demony jej nie zauważyły, ale wypatrywała resztę drużyny. - Mam nadzieję, że naszych tu nie ma i nie było. |
Narracja |
18:41:54
Vlanca mogła wypatrywać. Ale to jak szukanie ziarnka piasku w zaspie śnieżnej. |
Edran |
18:42:09
Edran - Uciekajmy stąd... |
Vlanca |
18:46:34
Vlanca - Dlaczego ich jest tak dużo? Zawiedliśmy? - była w szoku. Wysłali ich siedemnaścioro przeciwko tysiącom demonów. Wycofała się wgłąb jaskini z bolesnym uczuciem w sercu. |
Edran |
18:47:38
Edran - Tego nie dało się... powstrzymać... Musimy jakoś wrócić do Lara Qunn! Ostrzec tych, dla których jeszcze nie jest za późno! |
Vlanca |
18:48:57
Vlanca - Została nam ostatnia droga. Musi tam być bezpieczne wyjście. |
Edran |
18:49:43
Edran - Nie wrócę tam. Te bestie wciąż mogą na nas czatować a ostatnia droga może wieść... wiesz gdzie. Jeśli będziemy szli wzdłuż gór to może nam się udać. |
Vlanca |
18:52:35
Vlanca - Masz rację. Tamta droga prowadziła w dół, na pewno nie do wyjścia. To nasza jedyna droga. |
Edran |
18:54:01
Edran zatem prowadził resztki drużyny wzdłuż gór. |
Narracja |
18:55:54
Całe pole bitwy zadrżało. Vlanca, Edran, Vigo i wszyscy, którzy brali udział w bitwie zobaczyli ogromny wybuch. Jakby ktoś w środku bitwy zdetonował jakąś bombę. Odrzuciło wszystko i wszystkich. Otworzyło się niewielki pusty obszar na polu bitwy. Z takiej odległości jednak nie można było dostrzec co się tam wydarzyło. Demony jednak wyglądały na bardziej rozjuszone i dzikie. Rozbiegały się. |
Amelia |
18:57:27
Amelia -Chciałeś stąd uciekać... oh, w drugą stronę.- na chwilę się jakby zawiesiła -No dobra, jak chcesz.- zostało tylko załatwić mapę. Generał mówił, że może załatwić. Zabierze też jedzenie na dwa- trzy dni, z tym też nie powinno być większego problemu. |
Narracja |
19:00:27
Amelia miała mapę, konia, kuszę oraz pożywienie na góra 3 dni. Właśnie przekraczała główną bramę, która zaraz się za nią zamknęła. Wydawać się mogło, że nawet jakby chciała, nie mogła już zawrócić. Jej oczy przywitało wrzosowisko. Puste pole usłane trupami demony przebitymi włóczniami i strzałami. Wypalona trawa oraz resztki machin oblężniczych. Panowała tu przeraźliwa cisza. W oddali Amelia dostrzegła las. |
Amelia |
19:05:58
Amelia nie prosiła o konia, ale to może faktycznie ułatwi. Pogładziła go po szyi i wciągnęła się na siodło tak jak Martin uczył. Noga w strzemię, chwycić się z przodu i z tyłu siodła, podciągnąć i przerzucić nogę nad zadem uważając by o niego nie zahaczyć. Poprawiła torbę, w której miała wszystkie potrzebne rzeczy i trzymając za wodze lekko szturchnęła konia piętami. Już wcześniej ustaliła który kierunek jest właściwy. Zresztą nie bez pomocy. Potem da sobie radę orientacją przestrzenną, przynajmniej na tyle by przemieszczać się od jednego punktu zaznaczonego na mapie do następnego. I tak stopniowo do celu. |
Vlanca |
19:06:11
Vlanca skuliła się i kucnęła, słysząc wybuch. - Na Leviathan, co to było? |
Edran |
19:07:19
Edran - Nie wiem i nie chcę wiedzieć... |
Narracja |
19:07:48
Vigo padł. |
Narracja |
19:08:41
[Amelia] Koń niechętnie parł na przód. Bał się czegoś. Czegoś co było w powietrzu. Amelia też to czuła. Znajomy zapach siarki. Nasilił się gdy wjechała do lasu. |
Edran |
19:09:13
Edran kucnął przy Vigo i przytrzymał go - Hej hej - potrząsnął nim lekko - Nie rób sobie żartów Vigo. |
Vlanca |
19:09:22
Vlanca - Vigo? Vigo? - złapała chłopca, który szedł przed nią. |
Vigo |
19:09:22
Vigo - Idźcie dalej beze mnie... |
Edran |
19:09:52
Edran - O nie nie. Nie ma mowy. Idziesz z nami czy tego chcesz czy nie - uśmiechnął się do chłopca. Napływały mu łzy do oczu. Vigo... |
Narracja |
19:10:23
Zerwał się silny, mroźny wiatr. |
Vlanca |
19:10:25
Vlanca - Wciąż jest zmarznięty - rozejrzała się, może zostały tu jakieś pochodnie, lub cokolwiek, z czego dałoby się wykrzesać ogień? |
Narracja |
19:11:05
Vlanca była w górach śnieżnych na środku lodowego pustkowia. Nie na jarmarku w Lara Qunn. |
Amelia |
19:11:30
Amelia pogładziła konia. Zakładała że będzie pierwszym do ostrzegania przed niebezpieczeństwem, ale nie że będzie aż tak panikował. Próbowała określić kierunek, z którego możnaby uznać, że zapach dochodzi, ale takiego najwyraźniej nie było. Pogoniła go nieznacznie rozglądając się uważnie i raz po raz zerkając pod końskie kopyta czy nie ma tam jakichkolwiek pułapek. Zapowiadała się męcząca wycieczka. |
Edran |
19:13:29
Edran zdjął z siebie ubranie do połowy i opatulił nim Vigo. Wziął chłopca na ręce i kontynuował marsz. |
Narracja |
19:13:49
Nawet Vlance zaczął doskwierać suchy mróz. |
Vlanca |
19:13:57
Vlanca - Czekaj, Edran, on nie da rady! Wracamy do jaskini. Jedno z nas z nim zostanie, drugie musi ostrzec pozostałych. |
Edran |
19:14:26
Edran - Nie puszczę cię samej, nie zostawię cię również. W jaskini nie jest bezpiecznie. |
Narracja |
19:16:15
Amelia czuła, że nie jest sama. Czuła się również obserwowana. Niepokój konia tylko zdawał się to potwierdzać. Plus jedyny był taki, że wiedziała jak się poruszać. Wystarczyło trzymać się głównego traktu. Jednakże czy było to bezpieczne? Mogła zjechać w las, nie był on gęsto zalesiony, jednak wtedy było większe ryzyko, że zgubi drogę. |
Vlanca |
19:19:16
Vlanca szła blisko niego, chcąc się osłonić przed wiatrem. - Jeżeli wyjdziemy z tego cało... - zawahała się. - Nieważne. |
Edran |
19:19:44
Edran nic nie odpowiedział. Szedł po prostu przed siebie. |
Narracja |
19:21:42
[Vlanca] Wędrówka trwała na oko godzinę... może dwie. Ciężko było w takich warunkach oszacować upływ czasu. Odgłosy wojny ustały jednak w oddali za nimi wciąż było słychać szum. Vlanca czuła jak coraz bardziej opada z sił. Zdarzyło jej się już kilka razy wywrócić. Czuła... że zamarza. Vigo nie odzywał się. Edran tylko co jakiś czas zerkał jak Vlanca sobie radzi. W końcu i on się przewrócił. Vigo i Edran leżeli w głębokim śniegu. |
Narracja |
19:21:57
W oddali Vlanca usłyszała wycie wilków. |
Vlanca |
19:24:38
Vlanca podpełzła do niech. - Wstawajcie! Wilkry tu idą... |
Edran |
19:24:51
Edran - To na nic... |
Narracja |
19:25:04
Vlanca w oddali spostrzegła jakieś malutkie światełka. |
Amelia |
19:26:26
Amelia zazgrzytała zębami. Zatrzymała się na chwilę żeby się rozejrzeć, ale samo wrażenie nie potrafiło wskazać gdzie powinna szukać obserwatora. Zdecydowała się zjechać w las, ale nie za daleko i iść równolegle do traktu. To stanowiło pewne zabezpieczenie przed oczami bez znacznego zwiększenia szans na zgubienie się. |
Vlanca |
19:27:02
Vlanca - Nie. Nie. Spójrz, tam coś jest! - nie wiedziała co to, nawet się nie domyślała, ale była tak zrozpaczona, że chwytała się każdej nitki nadziei. |
Narracja |
19:28:33
Amelia miała do wyboru. Nieco dłuższą drogę prowadzącą do stolicy Talendor. Tam znajdował się most, który mógł przeprowadzić Amelię przez rwącą rzekę. Mogła też iść drogą na skróty omijając potencjalnie obleganą przez demony stolicę lecz wtedy musiała pokonać rzekę o własnych siłach. |
Amelia |
19:30:44
Amelia próbowała sobie przypomnieć jak bardzo ta rzeka była rwąca i kiedy ostatnio padało. |
Narracja |
19:31:12
Vigo leżał w śniegu i się nie ruszał. Edran również dał za wygraną. Nic jej nawet nie odpowiedział. |
Narracja |
19:32:36
[Amelia] Las był mokry i wilgotny więc musiało padać całkiem nie dawno. Z tego co pamiętała prąd rzeki był całkiem mocny jednakże nie wiedziała jak szeroka jest rzeka na dalszych odcinkach. |
Vlanca |
19:33:21
Vlanca próbowała ocucić ich, szarpiąc za ramiona. |
Edran |
19:34:16
Edran był przytomny jednakże całkowicie zrezygnowany. |
Narracja |
19:34:57
Vlanca usłyszała w oddali męski głos. |
Vlanca |
19:35:08
Vlanca - Wstawaj - warknęła przez zęby. - Nie rób mi tego - jęknęła. |
Vlanca |
19:35:29
Vlanca zaczęła się rozglądać. |
Narracja |
19:36:47
Vlanca ujrzała http://ssrpg.pl/forum/images/avatars/users/1434_111220181936_HowdMagnar.png |
Narracja |
19:37:56
Mężczyźnie towarzyszyły Wilkry oraz wielkie zwierzę większe od niego dwukrotnie. Sam mężczyzna był wysoki na oko na 2 metry. http://ssrpg.pl/forum/images/avatars/users/1434_111220181937_ce37744949c388bc50af3b13b9853dec.jpg |
Vlanca |
19:39:13
Vlanca - Edran, otwórz oczy, widzę kogoś! - czy mężczyzna szedł w ich stronę? |
Amelia |
19:40:12
Amelia pokierowała się skrótem. Jeśli mogła ominąć miejsce, w którym najpewniej było większe skupisko demonów, chętnie z tego skorzysta, a przynajmniej napije się jeśli woda nie prześmierdła za bardzo siarką. |
Narracja |
19:42:14
Amelia w ciszy i podróżowała cały dzień. Zaczęło robić się ciemno, a rzeki dalej nie było widać ani słychać. |
Amelia |
19:44:57
Amelia zaniepokoiła się. Zatrzymała konia i zeszła na chwilę dając mu odetchnąć, a sama upewniła się z mapą, że powinna trafić na coś. Tyle ile ogarnęła z jej używania powinno starczyć by określić chociaż czy powinna już dotrzeć do rzeki czy nie. |
Narracja |
19:51:32
Amelia nie znała ani świata ani odległości pomiędzy miastami. Żadnej skali na mapie nie było. Wydawało jej się, że jedzie dobrze. Może po prostu rzeka jest dalej. |
Amelia |
19:53:21
Amelia zmarszczyła brwi. Pojedzie jeszcze trochę, ale jeśli nie natrafi na rzekę nim zrobi się całkiem ciemno będzie musiała się zatrzymać. Wsiadła na koń i pojechała dalej w tym samym kierunku. Oby faktycznie było to po prostu dalej. |
Narracja |
19:53:29
Mężczyzna podszedł do Vlanci i spojrzał na nią oraz na resztę. Miał kamienny wyraz twarzy. Wydał jakieś polecenie Wilkrom. Te trzymały się z tyłu, obserwowały. Podobnie co wielki tur, z białym futrem, który nosił na sobie wszelkiej maści toboły. Mężczyzna ukląkł przed Vlancą i wyjął zza pazuchy jakąś sporą metalową butelkę. Odetkał ją i podsunął syredze. |
Mistrz Gry |
19:53:46
PatrickLavender rzuca kością: (Amelia do jedzie do rzeki? ) 1.1k100(m0%) = 94 2.1k100(m0%) = 54 3.1k100(m0%) = 94 [Wynik:TAK] |
Narracja |
19:54:33
Amelia usłyszała pierw szum wody. Potem drzewa się nieco rozrzedziły ukazując jej bardzo szeroką rzekę. Prąd wody wyglądał na silny. Było już ciemno. |
Strona 79 z 217 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 78, 79, 80, ... 215, 216, 217, Następna |