Strona 24 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 23, 24, 25, ... 134, 135, 136, Następna |
Autor | Wiadomość |
---|---|
Data | 03.10.2017 |
Sauda |
23:17:40
Sauda -Nie dziwię się, że takie coś powstało, ale u nas to nielegalne. |
Sauda |
23:19:43
Sauda -Nie pozwala się na to. Lekarze powinni przypisywać to, co w ich wiedzy jest najlepsze dla pacjenta. Zresztą większość dużych szpitali ma własne ośrodki farmaceutyczne. |
Peter |
23:45:00
Peter 'I robią to. Tyle że na rynku jest wiele firm chcących wypromowac swoją markę. Produkujących leki o podobnym działaniu' |
Data | 16.10.2017 |
Narracja |
21:07:08
_________________________ JAVIESSY _________________________________ |
Narracja |
21:09:03
Pogoda w Parintins... niby już późne popołudnie, słońce coraz niżej, ale nadal gorąco fhuj. Ludzi na ulicy było mniej niż ostatnio, gdy razem z Amelią i Martinem szła kupić kotka na rzeź. Widać ostatnio była jakaś okazja. Wciąż mogła zobaczyć podobne straganiki jak wcześniej, ale było ich raczej mniej. Drzwi do niektórych budynków były otwarte. Czyżby sprzedaż schowała się przed słońcem? |
Essy |
21:17:13
Essy załadowana jak na miesięczny wyjazd, pojawiła się w portalu. Na plecach miała 120 litrowy plecak, w rękach jeszcze po dwie torby 60 litrowe. I zdawało się, że nic to nie waży, gdy szybkim tempem przemierzała uliczki Parintins. Adres dobrze znała. |
Essy |
21:17:58
Essy wkrótce pojawiła się przed drzwiami mieszkania Javiera. Zapukała, jednak błagała w myślach, by go nie było. Inaczej nici z niespodzianki. |
Narracja |
21:18:14
Niektórzy oglądali się za Essy, ale nikt jej nie zaczepił. Pytanie jak sobie poradziła z tym, że Javi mieszka na piętrze. |
Narracja |
21:24:20
Z tym rzeczywiście mógłbyć kłopot, ale nie dla złotookiej. Torby zawiesiła na przedramionach i z pomocą magii, która ochłodziła metal, weszła po drabince na górę. |
Narracja |
21:25:54
Javiego rzeczywiście nie było, a przynajmniej nie odpowiedział. Klucz łatwo chodził w zamku, trzeba było tylko dopchnąć lekko drzwi. Po chwili była wewnątrz pustego mieszkania. |
Narracja |
21:25:58
Dom Javiera nie zmienił się za bardzo. Na łóżku pojawiła się nowa narzuta, choć o podobnych standardach. W nogach łóżka szafka, w której z tego co pamiętała Essy znajdowała się lodówka, a na niej mikrofala. Nad łóżkiem podwieszone szafki na tyle wysoko, że spokojnie można było usiąść na łóżku. Wyświechtany fotel stał w kącie obok drzwi, a mała kanapka, na której ostatnio grali została ustawiona pod ścianą. Do tego nieduży stoliczek, z którego jedli i pili. |
Essy |
21:29:58
Essy zamknęła za sobą drzwi, by mieć sygnał, gdy Javi będzie wracał. Następnie szybko zajęła się wypakowywaniem wszystkiego z toreb. Były w nich... Pozgniatane butelki. |
Narracja |
21:30:55
Złotooka w końcu uporała się z przygotowaniem niespodzianki i teraz została ta najmniej ciekawa część - czekanie. |
Narracja |
21:34:15
Trochę Essy musiała czekać, ale w końcu usłyszała jak ktoś otwiera drzwi. Klucza w zamku nie było słychać, ale to jak dopchnął drzwi, by je otworzyć już tak. |
Javier |
21:35:02
Javier wszedł zmęczony do środka. Miał szmarę na ramieniu, na szczęście płytką i już niekrwawiącą. Pewnie z rana albo jakoś tak. |
Narracja |
21:35:51
Już przy wejściu potknął się o butelkę, z czystą wodą. |
Javier |
21:38:55
Javier spojrzał pod nogi. Potem rozejrzał się po całym pomieszczeniu. |
Javier |
21:41:45
Javier -Co do... |
Narracja |
21:43:27
Kilkadziesiąt butelek było porozstawianych po pokoju i to wcale nie chaotycznie. Już na pierwszy rzut oka było widać, że zostały ułożone w kształt uśmiechniętej buźki. |
Narracja |
21:48:18
A sprawcy ni widu, ni słychu. |
Javier |
21:48:46
Javier uśmiechnął się- Dobra Essy, wiem że tu jesteś. Wyłaź z rękami na karku.- powiedział, wyciągając zabezpieczoną broń i rozglądając się gdzie coś się poruszy. |
Narracja |
21:54:09
Odpowiedziało mu milczenie. |
Javier |
21:58:38
Javier powtórzył jeszcze raz, ale w końcu opuścił broń.-Nawet nie dała sobie podziękować.-mruknął. Zamknął drzwi i zebrał butelki w jedno miejsce pod ścianą. Zdjął bluzę i bluzkę, rzucił na łóżko, po czym poszedł się obmyć i może posmarować tą ranę na boku. Też niezbyt głębokie, zadrapanie bardziej, ale wszelkie rany na lewym boku ciążyły mu mocniej niż normalnie. Stanął w drzwiach do łazienki, przerywając rozpinanie paska. -A więc... tu jesteś...-zapiął szybko z powrotem. |
Essy |
22:05:28
Essy właśnie miała wyskoczyć na niego z głośnym "bu", ale trochę ją zatkało. Po chwili jednak zaśmiała się, widząc jego zmieszanie i ogólnie rozbawiona całą sytuacją. - To spłata długu, nie musisz się odwdzięczać - puściła mu oczko. Wyszła zza zasłonki prysznica. |
Javier |
22:10:07
Javier -No... dzięki.- nie pierwszy raz go jakaś kobieta widziała bez koszuli. Nie o to chodziło. Zaskoczyła go, choć przecież mógł się domyślić, że się chowa. Podszedł do umywalki zawieszonej praktycznie nad kiblem i opłukał sobie twarz, kark, ogólnie odświeżył się. Potem z dziury w ścianie wyjął jakąś maść. Swoją drogą do Essy mniej więcej teraz dotarło że wcześniej łazienka a składała się głównie z dziury w podłodze i miski na stole. Miał remont. |
Javier |
22:11:06
Javier -Jak chciałabyś gdzieś pójść, to teraz. Później różnie może być z przejściem.- zakomunikował, wycierając się. |
Narracja |
22:13:35
Przy poprzedniej okazji gdy Essy widziała go bez koszuli bardziej zaabsorbowała ją proteza ręki. Teraz, gdy była już do tego częściowo przyzwyczajona, mogła spostrzec też sporo jaśniejszych śladów po odłamkach na boku. Niby dawno i nieprawda, ale skóra już nigdy nie będzie tak gładka jak kiedyś. |
Essy |
22:15:15
Essy - Myślałam, że się po prostu napijemy - zażartowała. - Przyjrzała mu się uważniej, gdy był odwrócony. - Auć, czym dostałeś? |
Javier |
22:17:36
Javier -Tym samym co urwało mi rękę. -cofnął się do pokoju, żeby założyć koszulę. -Chwilowo prócz wody i chyba z dwóch whisky niczego niestety nie mam. Można szybko skoczyć do baru po beczkę. |
Essy |
22:24:38
Essy - Tym razem nie miało cela na szczęście - odparła. - Którego baru? Cholera, wciąż nie przywykłam do tego jak bardzo tu się zmieniło. Prowadź. |
Javier |
22:28:57
Javier zaśmiał się -Akurat bary tu były zawsze. No, mniej otwarte. Chodźmy. Jeśli ci się spodoba, to tam cupniemy, a jak nie to tylko coś na gardło weźmiemy i możemy wrócić tutaj. |
Javier |
22:32:56
Javier wziął z bluzy, którą miał ze sobą kartę i wsadził w kieszeń spodni. -To chodźmy.- otworzył, wyszedł i obejrzał się na Essy, czy za nim idzie. Zamknął za nią i poprowadził. Szedł sprawnym krokiem. Nie wybierał się do baru u Bożeny. Miał bliżej inny, który nie mniej sobie cenił. Dotarli w kilka minut, dosłownie dwie lub trzy. Budynek nie wyglądał na bar, a dokładnie tak samo jak każdy inny. Jedynie na drzwiach był charakterystyczny symbol trzech skrzyżowanych rogów. Javi przytrzymał Essy drzwi. |
Essy |
22:38:49
Essy na szczęście zostawiła w domku swoją skórzaną kurtkę, więc miała na sobie jedynie bluzkę na ramiączkach, no i jeansy. Uśmiechnęła się leciutko na dżentelmeński gest Javiera i weszła do środka, rozglądając się. |
Narracja |
22:39:43
Wnętrze było urządzone prosto. Meble z ciemnego tworzywa stylizowanego na drewno ustawione na podłodze wyłożonej jakąś gładką wykładziną. Stoły były podświetlonne małymi diodami wczepionymi na środku i na brzegach blatów. Przy jednej ścianie stał szynk i siedzący tam kobieta i mężczyzna popędzający dwie dziewczynki do sprzątnięcia czegoś. |
Narracja |
22:39:52
Wszystko utrzymano w czerwono-czarnej kolorystyce. Było sporo ludzi. Wolne były może trzy stoliki, z czego jeden położony w dalekim kącie był chyba dla vip'ów, bo wokół stołu zamiast krzeseł była okrągła kanapa z wąskim wejściem. Całość dało się oddzielić od reszty sali ciężką zasłoną. |
Javier |
22:41:04
Javier zamknął drzwi i stanął za nią -I co myślisz?- spytał cicho, niemal do ucha. |
Lif |
22:42:58
Lif "Nie mam pojęcia o kim mówisz..." |
Essy |
22:46:38
Essy - Mroczno-wampirzo - rzekła pierwsze skojarzenie. - Tyle ludzi, więc pewnie nie trują - dodała żartem, akceptując owo miejsce. |
Javier |
22:47:18
Javier uśmiechnął się -To wybierz miejsce. |
Essy |
22:55:48
Essy - Tamto - wskazała palcem miejsca vipowskie, bo spodobała jej się stylówka. Zerknęła na Javiera, czy może być. |
Javier |
22:59:45
Javier -Oczywiście.- puścił Essy przodem. Idąc za nią, skinął głową mężczyźnie za barem, a ten tylko wzruszył ramionami. Widać Javi mógł. Dosiadł się do niej i przesunął dźwigienkę ułożoną pod jednym z oparć. Zasłona zaczęła się przesuwać, oddzielając ich od innych, ale wciąż zostawiając miejsce, by barman mógł przejść. Po chwili podszedł zebrać zamówienie. |
Javi |
23:01:55
Javi uniósł brwi, spoglądając na Essy -Co byś chciała? Whisky jest zawsze dobre, desperados i guerreiro są najlepszymi piwami, ale to drugie mocno trzepie po bani. Oczywiście są też radlery. Mają też jeszcze jakieś inne, chyba nawet rum się znajdzie... |
Narracja |
23:04:01
Barman potwierdził kiwnięciem głowy.- Mamy rum. Mamy też wino i drinki. Przyniosłem właśnie ich kartę. -położył na stole książeczkę, ale raczej nie z papieru. Strony były z jakiegoś śliskiego tworzywa. Trochę jak okładki kolorowych gazetek, ale jakby grubsze. |
Essy |
23:17:25
Essy usiadła na kanapie, bujając się na niej, by wypróbować miękkość. Poklepała miejsce obok siebie, uśmiechnięta od ucha do ucha. Po chwili zagapiła się jednak na zasuwaną zasłonę. - Wstydzisz się mnie? - rzuciła głupi żarcik, by wypłoszyć z głowy bardzo dziwną myśl. Zaczęła przeglądać podaną przez barmana kartę jakby się zastanawiała. W rzeczywistości była po prostu zamyślona. Zdała sobie sprawę, że przecież czekają na jej wybór i uniosła głowę. Zamówiła drinka owocowego z zachwalanym przez Javiera guesseiro. |
Narracja |
23:19:03
Javier dla siebie zamówił whisky z sokiem i lodem. Niby w budynku było chłodniej, ale nadal dość ciepło. Barman kiwnął głową i spytał o coś do jedzenia. Javier po chwili zastanowienia poprosił o frytki. |
Essy |
23:25:00
Essy już zamknęła menu, a że nie zapamiętała z niego nic. Na szczęście Javier zamówił frytki. - Podzielisz się? |
Javier |
23:25:15
Javier -No pewnie. |
Narracja |
23:26:35
Zamówienie na tacy przyniósł chłopiec. Postawił na stole butelkę whisky, szklankę, drink zamówiony przez Essy i dużą porcję frytek z jakimś pomidorowym sosem na brzegu talerza. Spojrzał jeszcze na Javiera z nieskrywanym zainteresowaniem, ale miał przecież obowiązki. Cofnął się i zostawił ich, a Javier do końca zaciągnął zasłonę. Mieli teraz w środku ciszę. Materiał tłumił gwar rozmów na sali. |
Javier |
23:28:47
Javier podsunął Essy frytki. Nie były najlepsze jakie jadła w życiu, trochę przesolone, ale były chrupiące i nieprzesadnie tłuste. Drikn zamówiony przez Essy przyszedł w kieliszku podobnym jak do szampana, tylko nieco większym i rozszerzającym się na górze. Był słodki, ale też dość mocny, jak mówił wcześniej . |
Essy |
23:40:17
Essy - Już myślałam, że zaraz poprosi cię o autograf - rzekła, beztrosko chwytając jedną frytkę, nie podejrzewając co zaraz nastąpi. Nie lubiła zbyt mocno przyprawionych dań. Udało jej się jednak nie skrzywić, po prostu popiła ten nadmiar soli drinkiem. O, ten był akurat dobry. Frytki w sumie też... I z sosem całkiem znośne. |
Javier |
23:46:26
Javier -Nie wiem o co chodzi. Niby mam tutaj jakąś reputację, ale sławą bym tego nie nazwał... |
Essy |
23:49:23
Essy - Jak widać, masz bardzo wstydliwych fanów - zaśmiała się. |
Javier |
23:49:41
Javier -Rozumiałbym takie reakcje na Amelię, ale na mnie...? |
Essy |
23:55:18
Essy - Cóż za niebywała skromność, Cybro H - powiedziała, opierając twarz na dłoni. - Dzięki tobie Oriximina przypomina slumsowy raj, Amelii nie udało się tego zrobić w Parintins. |
Javier |
23:58:33
Javier -Amelia miała trudniej. Nadal ma trudniej. Podobno Parintins było kiedyś mniejszą Wenezuelą. |
Data | 17.10.2017 |
Essy |
00:05:57
Essy - Niemniej, fakty są faktami. Jesteś bohaterem czy tego chcesz, czy nie - puściła mu oczko, uśmiechnięta pijąc drinka. |
Javier |
00:08:06
Javier -E, na bohater miałby przy swoim boku jakąś ładną pannę, żeby wzbudzać jeszcze większą zazdrość.- roześmiał się -Zresztą też i innych rzeczy mi brakuje do bohatera. |
Essy |
00:15:48
Essy - Da się załatwić - rzekła z uśmieszkiem. - Co jeszcze masz na liście "niezbędnika bohatera"? |
Javier |
21:53:09
Javier pokręcił głową z uśmiechem- Pewnych rzeczy się nie da.- zatkał się frytkami. |
Essy |
22:03:49
Essy - Zakład? |
Javier |
22:08:14
Javier -O ile? |
Essy |
22:10:35
Essy - Będziesz mógł sobie coś wybrać. |
Javier |
22:14:42
Javier -No dobrze. Można zacząć od iście bohaterskiej zasady "nie zabijaj". Tu się tak nie da. I dlatego nie ma tu bohaterów.- uznał swój wywód za dowód ostateczny -Pokażesz mi skąd bierzesz wodę. |
Essy |
22:20:15
Essy - Powinniśmy wpierw ustalić definicję bohatera. Wojenni bohaterowie zabijali - musiała się jakoś wybronić, bo zapłata była dość kłopotliwa. |
Javier |
22:27:22
Javier -To prawda.-przyznał.- Wciąż jednak uważam, że po prostu robię swoje. Oczekują tego ode mnie, to to robię. |
Essy |
22:31:54
Essy - Nikt cię do tego tak naprawdę nie zmusza. Ryzykujesz życiem i wiesz po co to robisz. Cholera, zaraz sama wyjdę na jakąś fankę - zaśmiała się. |
Javier |
22:39:07
Javier -Może i coś w tym jest...- wbił wzrok w blat.-Jednak nie jestem dobry. |
Essy |
22:53:10
Essy pyknęła go palcem w ramię. - Nie wierzę w to. |
Javier |
23:10:17
Javier -Ta? To uzasadnij. |
Essy |
23:15:05
Essy - Jesteś bohaterem - wycwaniła się. W zasadzie musiałaby powtórzyć to samo, co powyżej. -Pobij ten argument. Dlaczego niby jesteś zły? |
Javier |
23:18:53
Javier -To nie argument tylko twoja teza.- odchylił się na fotelu. -Może nawet masz rację. Ja tego nie czuję. -bohaterowie chyba rzadko takie coś czują. Zwłaszcza jeśli to bohaterstwo przepłacili nie tylko sobą. |
Essy |
23:31:12
Essy - Mogłabym zbierać pod tym podpisy, gdybym wierzyła, że to pomoże - chciała się napić, ale na stole leżała już pusta szklanka. Wzięła więc frytkę, maczając w sosie. |
Javier |
23:38:31
Javier zauważył to. -Jakiegoś jeszcze drinka? Można spróbować zamówić tacę degustacyjną. |
Essy |
23:42:09
Essy - Poważnie, jest coś takiego? Byłoby idealnie. Już nie musiałabym się tyle zastanawiać nad wyborem - zażartowała z siebie. |
Javier |
23:43:26
Javier -Teoretycznie nie, ale można skomponować i poprosić o półporcje. -wzruszył ramionami.- W ten sposób przyjdzie fura kieliszków z niedużą ilością napoju. |
Essy |
23:52:30
Essy - Aleś wykombinował. Niech będzie. |
Javier |
23:57:17
Javier -No to wybierzmy z 15. Dobry jest ten ananasowy, a AlkoDew jest wprowadzony chyba głównie z myślą o Amelii.-zaśmiał się -Co tam jeszcze... Dla siebie poproszę czekoladowo-brzoskwiniowy. |
Data | 18.10.2017 |
Essy |
00:06:30
Essy - O tak, jeszcze z dodatkiem whisky. A właśnie, jak wam poszło na arenie? |
Javier |
00:13:59
Javier machnął ręką -Amelia poszła postrzelać z tym swoim, a potem jeszcze poszli na barmiankę. Ja się zwinąłem na wyścigi. Ciekawsze niż zgraja tłucząca się po mordach.- wezwał w końcu karczmarza. Zamiast niego przyszedł ten sam chłopiec, który wcześniej przyniósł zamówienie. podał mu kolejne nazwy ośmiu drinków, a pozostałe siedem miało być zależne od konwencji baristy. Mały kiwnął głową i pośpiesznie poszedł zawiadomić kogo trzeba. |
Data | 19.10.2017 |
Narracja |
22:28:03
Wrócił z koleżakną. Każde trzymało tacę z kilkomia kieliszkami, łącznie było ich 15, zgodnie z zamówieniem. Chłopiec przyniósł te zamówione, a dziewczynka pozostałe. |
Essy |
22:33:56
Essy - Barmiankę...? - po dalszych słowach mogła się domyśleć, że to jakaś rozpierdówka, choć nazwa była urocza. Obejrzała kolorowe drinki. Na pierwszy ogień poszedł fioletowo-zielony. |
Javier |
22:36:38
Javier -Ta. Taka symulacja barowej rozwałki. Żeby się awanturnicy rozładowali. Dzięki temu tutaj częściej panuje spokój. |
Narracja |
22:39:43
Trudno powiedzieć jak zrobili te fioletowo zielone paski, ale naprawdę fajnie to wyglądało. Zielone chyba miało udawać limonkę, było mocno kwaśne. Fioletowe z kolei równoważyło to słodyczą. Tło alkoholowe było słabo odczuwalne, chyba przebijała się trochę goryczka wina, ale i tak był to raczej słaby drink. Javier gdy już dzieci sobie poszły, wziął dla siebie przejrzysty niebieski w kieliszku w kształcie obróconego trójkąta. Trochę pokręcił nosem. |
Essy |
22:56:24
Essy zaśmiała się. - A wystarczyło pójść do karczmy i zahaczyć kogoś ramieniem... Tylko nie mów, że to wszystko jest tam reżyserowane. |
Essy |
22:56:40
Essy - Co się tak czaisz? - uśmiechnęła się. Wyłapała wzrokiem rurkę do drinków i włożyła ją do napoju Javiera, wysysając trochę. - Jak za dziesięć sekund nie padnę, możesz pić - puściła oczko. |
Narracja |
23:01:06
Po chwili Essy zrozumiała czemu kręcił nosem. Napój był prawie w całości średniej jakości tonikiem, lekko tylko zakrapianym wódką albo czymś o podobnej mocy. |
Essy |
23:04:24
Essy - ...dziewięć, dziesięć. Jakoś przeżyłam, choć nie było to najcudowniejsze doświadczenie w moim życiu. Ten jest za to boski - podsunęła mu drink, który spróbowała wcześniej. |
Javier |
23:08:42
Javier -A myślisz, że skąd moja mina?- uśmiechnął się i spróbował tego, co mu podała- Faktycznie dobre. A ty spróbuj tego.- podsunął białawy, jakby zamglony drink z bąbelkami. Znał go i doskonale rozumiał czemu Ame tak za nim przepadała. Tym bardziej, że uwielbiała wręcz jeden z głównych składników. |
Essy |
23:19:18
Essy - Nie wiem, co ci tam w głowie siedzi. Może twój ojciec nosił niebieskie koszule - zapatrzyła się na napój, który i samym wyglądem zachęcał. Wypiła najpierw mały łyczek, z uwagi na poprzednie potknięcie, a potem już większy, na niemal pół kieliszka. |
Javier |
23:21:54
Javier zaśmiał się -Amelia też bardzo lubi ten drink. -sięgnął po inną niespodziankę. Zielono-brązowa barwa nie wydawała się zbyt zachęcająca. Powąchał, w końcu spróbował i... aż mu gały wyszły z orbit.- Łoooo... dobre. |
Javier- |
23:26:37
Javier- Mocne. |
Essy |
23:35:55
Essy uśmiechnęła się szeroko. Nie zdążyła jeszcze wypić za dużo, ale pomału zaczynała odczuwać objawy podchmielenia. Znów oparła główkę na dłoni. - Wiesz? Ostatnio spotkało mnie wiele przykrych rzeczy, ale... Nie wiem. Przy tobie jest tak łatwo o tym wszystkim zapomnieć. Dziękuję ci za to. |
Javier |
23:40:00
Javier -Nie ma sprawy. Po prostu się skupiasz na czymś obecnym. Daję ci zajęcie.-wzruszył ramionami. |
Essy |
23:43:50
Essy - No tak, codziennie ratujesz ludzi, wykonujesz niebezpieczne misje, by polepszyć jakość życia ludziom w slumsach... Pocieszenie jednej, smutnej dziewczyny to żaden wyczyn - trochę się naigrywała. |
Javier |
23:49:45
Javier -Coś w tym jest, choć niewiele dziewczyn ratowałem tak bezpośrednio.- pociągnął żart. |
Data | 20.10.2017 |
Essy |
00:00:55
Essy - Jak na pierwszy raz nieźle ci idzie, choć masz i dobrych pomocników - zerknęła na stół wymownie. Wybrała kolejny drink z zestawu, w którym coś pływało. Jakieś płatki? |
Narracja |
00:04:20
Ten drink był miał goryczkę w smaku. Zanim jednak zrezygnowała, płatki z drinka zaczęły się rozpuszczać w jej ustach, pewnie pod wpływem temperatury. Smakowało trochę jak wiśniowy jogurt albo coś takiego. |
Javier |
00:05:05
Javier -Ta. Amelia zaczynała podobnie...- spojrzał na zasłonę w miejscu, gdzie znajdowało się wejście. -Ja trochę inaczej. |
Lif |
00:07:57
Lif zamachała nieznacznie ogonem "Dzięki." |
Essy |
00:12:32
Essy chociaż była zaskoczona tym nowym smakiem i przyjemnymi doznaniami w jamie ustnej, nie mogła nie zauważyć dwóch rzeczy, Javiera zerkającego w stronę wyjścia i tego, że ciągle mówił o Amelii. Płatkowego drinka wypiła do końca, nie dzieląc się z białowłosym. - Z upijaniem smutnych dziewczyn? - zażartowała, jednak spojrzała na niego pytająco, bo to brzmiało jak wstęp do opowieści. |
Strona 24 z 136 |
[ Wpisy: ] | Poprzednia 1, 2, 3, ... 23, 24, 25, ... 134, 135, 136, Następna |